Koperta szósta.

442 79 11
                                    

Poduszki.

Moje łóżko było zasypane milionem poduszek od kiedy pamiętałem i cholernie to uwielbiałem.

Chociaż, bardziej uwielbiałem Ciebie.

Pamiętam, jak pierwszy raz zostałaś u mnie na noc. Za dnia kochałaś górę poduszek piętrzącą się na moim łóżku, ale w nocy nie mogłaś jej znieść.

Na początku nie mogłem tego pojąć.

Kiedy z każdą kolejną godziną przewracałaś się z boku na bok nie mogąc zasnąć, usiadłem wtedy obok Ciebie i mocno przytuliłem myśląc, że ze snu wyrwał Cię jakiś koszmar.

Tylko mnie odepchnęłaś i stwierdziłaś, że nie możesz tam spać, dlaczego?

Chwilę później obserwowałem, jak zrzucałaś poduszki znajdujące się na dużym materacu zostawiając tylko jedną dla mnie.

Gdybyś powiedziała od razu, że potrafiłaś zasnąć tylko na płaskiej powierzchni bez zastanowienia pochowałbym te nieszczęsne poduszki…

Od tamtego dnia na moim łóżku znajduje się tylko jedna.

Udawało Ci się zasnąć tylko bez poduszki dodatkowo leżąc na brzuchu, ale nie wiesz jednego, Grace.

Zawsze, kiedy zasypiałaś, przybliżałaś się do mnie i kładłaś swoją głowę na mojej klatce piersiowej.

Często budziły Cię koszmary, ale byłem obok i mogłem Cię wesprzeć. Nigdy nie dałbym Cię nikomu skrzywdzić.

Ironia losu, prawda?

Przecież to ja raniłem Cię najmocniej i doskonale o tym wiedziałem.

Czy jeszcze kiedykolwiek będę mieć okazję zasnąć u Twego boku i chronić Cię przed koszmarami?

Nie wykazałem się w tym liście niczym szczególnym, ale za bardzo bolało, kiedy go pisałem. Przy kolejnym postaram się bardziej, skarbie.

 

Kolejne wyznanie znajdziesz w skrzynce przed Twoim domem.

 

Odłożyła list na bok przybliżając się do jedynej poduszki znajdującej się na łóżku. Ujęła ją w drżące dłonie i mocno do siebie przytuliła wciągając jej nikły zapach.

Nienawidzę cię, nienawidzę.

Siedziała tam jeszcze długo gubiąc słone łzy. Chciała zostać tam jak najdłużej, ale przecież nie mogła zostać tam na zawsze, poza tym miała do przeczytania kolejną wiadomość.

Podziękowała i pożegnała się z mamą chłopaka, po czym wolnym korkiem ruszyła w stronę swojego domu.

Nawet nie zauważyła, kiedy dzień powoli przeistoczył się w wieczór, który z minuty na minutę stawał się coraz ciemniejszy. Lekko się zmartwiła, ponieważ wiedziała, że tamtego dnia nie zdąży przeczytać więcej niż jednej wiadomości. Przecież nie będzie biegać po nocy przez miasto i bawić się w tą śmieszną grę.

Będąc już na trawniku pod swoim domem zastanowiła się przez chwilę.

Po co ja to w ogóle czytam?

Nawet jeśli coś do niej czuł, to zniknął i nikt nie wiedział, gdzie się podziewał…

___

Cześć, wiem, że jest krótkie i beznadziejne i przepraszam za to, ale mogę powiedzieć, że nastepną część dodam za jakieś 2/3 dni, a może nawet jutro, who knows.

Lots of love xx

The things I never said // Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz