Koperta piąta.

577 73 21
                                    

Mijając kilka ławek spojrzała na drzewa stojące po bokach ścieżki, którą szła. Wiedziała, gdzie miała szukać koperty. Mała polanka w parku, a dokładniej tuż za nim.

Kiedy to pierwszy raz zaśmiała się w ten specyficzny sposób, który jak się okazało, Michael kochał nad życie.

Gdzie na polanie mógł ukryć kopertę?

Okręciła się wokół własnej osi rozglądając się po miejscu, które przywoływało tysiące wspomnień. Na środku leżał sporych rozmiarów kamień, którego nigdy wcześniej tam nie widziała. Podeszła i chwilę się z nim siłowała, koniec końców jednak przesunęła go na bok i wzięła w ręce kolejną kopertę, która była zabezpieczona przed wilgocią małym, jednorazowym woreczkiem.

Pięciolatka.

Mogłabyś mi przypomnieć ile masz lat, słonko? Ah, tak, osiemnaście, prawie bym zapomniał.

Podobno młodości nie powinno definiować się poprzez wiek, to prawda, to trzeba czuć. I Ty to czułaś.

Nigdy nie byłaś zbyt poważna i zbytnio beztroska.

Czasami jednak były dni, kiedy ciężko mi było uwierzyć w to, iż byłaś dorosłą osobą. Byliśmy tacy sami. Zawsze gdzieś w środku pozostawaliśmy dziećmi.

Uwielbiałem, kiedy rozczulałaś się nad kotami lub psami zupełnie jak małe dziecko. Podchodziłaś do nich, głaskałaś, ściskałaś, jakby nic innego się wtedy nie liczyło.

Kochałem to.

Dni, kiedy siedzieliśmy w moim pokoju i zachowywaliśmy się jak dwunastoletnie dzieci. Skakaliśmy po łóżku uderzając w siebie poduszkami. Pamiętam moment, kiedy upadłaś na podłogę, ale to nie przeszkodziło Ci kopnąć mnie w tyłek, w skutek czego wylądowałem tuż obok Ciebie śmiejąc się do rozpuku.

Dlaczego zniszczyłem coś tak wspaniałego?

Nigdy nawet nie podejrzewałem, że będzie mi brakować Twojego skakania na mój brzuch, kiedy leżałem na kanapie.

Z początku nie byłem z tego wszystkiego zadowolony, ale Ty wręcz promieniowałaś radością, którą nie sposób było się nie zarazić. Wtulałaś się wtedy w mój tors i mówiłaś… oh, pamiętam każde słowo.

„Teraz już mi nie uciekniesz, grubasie.”

Nigdy mnie tym nie obraziłaś.

Chciałbym być Twoim grubasem przez całą wieczność, ale straciłem swoją szansę. Cholera, jaki ja byłem głupi…

 

Nie wiem, czy chcesz tam iść, ale kolejna koperta znajduje się w moim pokoju.

 

Westchnęła, ponieważ wspomnienia zalały jej umysł jak fala tsunami rujnująca resztki zdrowego rozsądku. Jedne czego wtedy chciała, to wskoczyć na niego i mocno się przytulić, dokładnie w ten sam sposób, jak to opisał w liście.

Chciała poczuć jego ciepło i miarowe bicie serca. Chciała jego.

Długo się nad tym nie zastanawiając wyszła z kręgielni i udała się w stronę domu Michaela.

Nie wiedziała czy dobrze robiła idąc właśnie tam, ale ciekawość i chęć poznania całej prawdy była silniejsza. Musiała dowiedzieć się wszystkiego, czego jej nie powiedział.

Trawa pod jej butami cicho zaszeleściła, kiedy szła w kierunku drzwi domu Cliffordów.

Przełknęła głośno ślinę, odetchnęła kilka razy, by odrobinę się uspokoić i lekko drżącą dłonią zapukała w ciemne, mahoniowe drzwi.

- Witaj, Grace. – Otworzyła kobieta, która szeroko się uśmiechnęła. – Michael wspominał, że pewnego dnia się pojawisz. Wiem, że coś czeka na ciebie w jego pokoju. – Wpuściła ją do środka i dosłownie na chwileczkę położyła dłoń na jej drobnych plecach. – To dobry chłopak – smutno się uśmiechnęła i udała się do kuchni, by dokończyć przygotowania do obiadu.

Szatynka miała mętlik w głowie, serce obijało się o jej klatkę piersiową z zawrotną szybkością, a oddech więzł w gardle.

Stanęła na pierwszym schodku i podniósłszy głowę do góry, spojrzała na sam szczyt. Westchnęła, zacisnęła drobną dłoń na poręczy i ruszyła w górę. Kilka razy chciała stamtąd uciec, ale postanowiła, że nie stchórzy. Nie tym razem.

Drzwi od pokoju Michaela były lekko uchylone, więc tylko delikatnie je pchnęła i weszła do pomieszczenia, w którym unosił się zwietrzały już lekko zapach jego perfum. Tych samym perfum, które nadal utrzymywały się na jego bluzie, którą miała na sobie. Mocno naciągnęła rękawy, po czym schowała w nich dłonie.

Spojrzawszy na jego łóżko kąciki jej ust lekko się uniosły, po czym usiadła na krawędzi materaca zauważając w tym samym momencie kopertę leżącą obok poduszki.

___

Cześć! Jest koperta piąta, w końcu. W ogóle, ile przewidujecie tych kopert? :D

Lots of love xx

The things I never said // Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz