dziesięć.

5.5K 495 63
                                    

Calum:

Tego ranka obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Zakryłem uszy poduszką, by nie musieć słyszeć tego okropnego hałasu, który w dodatku przerwał mój cudowny sen o Dianie.

- Calum, pobudka! – głos pani Hemmings dobiegał zza drzwi.

Wiedziałem, że wszelki opór był bezcelowy, bo prędzej czy później i tak zostałbym wyciągnięty z łóżka, możliwe, że siłą. Nie rozumiałem tej chorej zasady panującej w ich domu, dotyczącej wczesnego wstawania. Co złego by się stało, gdybym raz mógł pospać chociaż do jedenastej? Świat na pewno by się nie zawalił.

Ziewnąłem jeszcze kilka razy, po czym powoli podniosłem się i usiadłem na łóżku, przecierając ręką zaspane oczy. W tej chwili oddałbym wszystko, by móc poleżeć jeszcze chociaż przez pół godziny. Niestety było to niemożliwe, więc ze skwaszoną miną udałem się do łazienki, umyłem, ubrałem, po czym wyszedłem na balkon, by zapalić. Pogoda tego dnia jak zwykle była cudowna, więc postałem na dworze jeszcze przez kilkanaście minut, chcąc się w pełni rozbudzić. Następnie wróciłem do swojego pokoju, po czym udałem się do kuchni, by zjeść śniadanie. W domu było jakoś wyjątkowo cicho. Wszedłem więc do kuchni, lecz nie było tam nikogo. Było to naprawdę dziwne, bo o tej godzinie zawsze ktoś się tutaj krzątał. Poszedłem sprawdzić, czy może ktoś znajduje się w salonie. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, zobaczyłem Dianę, bawiącą się z małym Timmy’m. Ona jednak mnie nie zauważyła, więc oparłem się o framugę drzwi i zacząłem ją obserwować. W końcu jednak odwróciła się w moją stronę i aż podskoczyła ze strachu, widząc mnie stojącego i patrzącego prosto na nią.

- O, Calum – zdziwiła się. – Cześć.

- Hej, piękna – odparłem, uśmiechając się do niej. Jej policzki od razu się zaróżowiły. Cholera, tak bardzo to uwielbiałem. – Gdzie są wszyscy? – spytałem po chwili.

- Rodzice pojechali na zakupy, a Luke chyba śpi – odparła.

- Dlaczego on może spać a ja zostałem obudzony już godzinę temu?

- Mama też go obudziła, ale kiedy wyszli, on znów poszedł spać – wyjaśniła.

Gdybym wiedział, że jadą na zakupy, też bym tak zrobił.

- Świetnie – szepnąłem sam do siebie.

- Chcesz pobawić się z Timmy’m? – Diana spytała, podchodząc do mnie wraz ze swoim młodszym bratem, którego trzymała na rękach.

Od razu pokręciłem głową i odsunąłem się kilka kroków w tył. Małe dzieci mnie przerażały, dlatego unikałem ich jak ognia. Poza tym były strasznie denerwujące. Tylko ciągle śpią, jedzą i płaczą i tak w kółko przez całą dobę; można dostać szału przez takie coś.

- Nie, dzięki – odpowiedziałem.

- Jak chcesz – wzruszyła ramionami, po czym wyminęła mnie i udała się do kuchni. – Chodź, zrobimy jakieś śniadanie. – dodała.

Skinąłem głową, po czym ruszyłem za nią. Ona natomiast położyła Timmy’ego w stojącym przy oknie wózku, a następnie zaczęła szperać po wszystkich szafkach, wyjmując z nich talerze i inne tego typu rzeczy. Kiedy się schylała, nie mogłem oderwać od niej wzroku, zwłaszcza, że była odwrócona tyłem do mnie. Czy ona robiła mi to specjalnie? Czy naprawdę chciała, żebym wstał, rzucił się na nią i robił z nią rzeczy, o których śniłem dzisiejszej nocy?

- Z czym chcesz kanapki? – spytała, odwracając się do mnie.

Wtedy od razu się otrząsnąłem i przeniosłem wzrok na jej twarz. Nie powinienem się przejmować tym, że przyłapała mnie na gapieniu się na nią, bo wiedziałem, że ona była świadoma tego, jak bardzo mi się podoba.

- Obojętnie – odparłem, a ona przytaknęła, po czym ponownie odwróciła się tyłem do mnie.

Obserwowałem każdy jej ruch przez następne kilka minut, aż w końcu nie mogłem dłużej się opanować, wstałem z krzesła i podszedłem do niej, kładąc obie dłonie na jej talii. Nie mogłem zmarnować takiej okazji, w końcu byliśmy sami i nikt nie mógł nam przeszkodzić. Wiedziałem, że Dianie coraz trudniej jest się mi opierać, więc miałem nadzieję, że dziś w końcu do czegoś między nami dojdzie.

Zaśmiała się cicho, po czym odwróciła się do mnie przodem i jak zwykle mnie od siebie odepchnęła. Tym razem zrobiła to jednak nieco delikatniej niż ostatnio. Ja jednak nie dawałem za wygraną i ponownie się do niej zbliżyłem, obejmując ją w pasie i przyciągając do siebie. Złapałem ją mocniej, podniosłem do góry i posadziłem na jednej z szafek. Ona pisnęła tylko i spuściła wzrok, za wszelką cenę próbując uniknąć mojego spojrzenia. Uniosłem więc jej podbródek tak, by mogła spojrzeć mi prosto w oczy. Drugą dłonią gładziłem jej udo, powodując, że na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Oznaczało to, że naprawdę podobało jej się to co robiłem.

- Calum… - szepnęła, kiedy przybliżyłem swoje usta do jej szyi i delikatnie ją tam pocałowałem. Sposób w jaki wypowiedziała moje imię, był niesamowicie seksowny i sprawiał, że powoli zaczynałem tracić kontrolę nad samym sobą. Kontynuowałem więc dalej, przenosząc dłonie na jej brzuch. Podwinąłem kawałek jej koszulki i dotknąłem jej brzucha. Wtedy ona oplotła swoimi dłońmi moją szyję i przysunęła się do mnie jeszcze bardziej. Kiedy nasze usta dzieliły zaledwie milimetry, usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.

- Diana, mogłabyś zro… - w kuchni zjawił się Luke, ale kiedy zauważył swoją siostrę siedzącą na jednej z szafek i mnie stojącego przy niej od razu przerwał to, co chciał powiedzieć. – Co wy robicie? Fuj, możecie oszczędzić mi tego widoku? Jesteście obrzydliwi – rzekł z niesmakiem, po czym podszedł do lodówki i wyjął z niej karton soku pomarańczowego.

- Podobno miałeś spać – odezwałem się. Byłem strasznie wkurzony. Czemu ten kretyn zawsze musiał zjawiać się wtedy, kiedy nikt go nie potrzebował?

- To mój dom, robię co chce – odparł, wzruszając ramionami. – Poza tym, macie szczęście, że to tylko ja, bo gdyby mama albo tata tu weszli, mielibyście przerąbane.

Wziąłem głęboki wdech, próbując się uspokoić. Przysięgam, że kiedyś naprawdę go uderzę.

- Luke, jeśli coś im o tym wspomnisz to… - Diana zaczęła, ale jej brat przerwał jej śmiejąc się.

- Wyluzuj, siostra. Mamy przecież umowę. Ja nie mówię im o tym, ty nie mówisz im, że palę – powiedział, po czym zabrał karton soku, który wcześniej wyjął z lodówki i wyszedł z kuchni. – Tylko proszę, nie róbcie tego tutaj, idźcie do pokoju – dodał i w końcu zostawił nas samych.

- Jak ty z nim wytrzymujesz? – spytałem, po czym ponownie podszedłem do Diany i próbowałem ją objąć, chcąc dalej kontynuować to, co zostało wcześniej przerwane przez Luke’a. Ona jednak szybko odsunęła się ode mnie, po czym wyszła z kuchni, zostawiając mnie samego. Westchnąłem tylko, a następnie wziąłem talerz z kanapkami, które zdążyła mi przygotować, usiadłem przy stole i zacząłem jeść. Żałowałem, że nie udało mi się dokończyć tego, co zaczęliśmy, ale nie przejmowałem się tym aż tak bardzo, ponieważ byłem pewien, że takich momentów na pewno będzie jeszcze naprawdę wiele.

__________

wiem, że rozdział powinien być z perspektywy Diany, ale tutaj jakoś bardziej pasował mi punkt widzenia Caluma :D

ogólnie to średni, przeciętny rozdział, który nie za bardzo mi się podoba, ale no cóż, nie wszystkie muszą być dobre XD

skomentuj i daj gwiazdkę jeśli czytasz :)

love ya x

Good Meets Evil  » Calum Hood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz