imagines | hero fiennes tiffin

By harrykoala

7.6K 479 417

Jednoczęściowe historie wraz z Hero Fiennes Tiffinem. Poszczególne historie nie maja ze sobą powiązania. Nie... More

Jeden.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Pięć.
Sześć.
Siedem.
Osiem.
Dziewięć.
Jedenaście.
Dwanaście.
Trzynaście.
Czternaście.
Piętnaście.
Szesnaście.
Siedemnaście.
Osiemnaście.
Dziewiętnaście.
Dwadzieścia.
Dwadzieścia jeden.
Dwadzieścia dwa.
Dwadzieścia trzy.
Dwadzieścia cztery.
Dwadzieścia pięć.
Dwadzieścia sześć.
Dwadzieścia siedem.
Dwadzieścia osiem.
Dwadzieścia dziewięć.
Trzydzieści.

Dziesięć.

322 23 110
By harrykoala

Dziękuje kochanej i utalentowanej Wiktorii   która się zlitowała nad Wami, nami i napisała imagines! 



Mrucząc pod nosem, wysunęłam obolałe stopy z niebotycznie wysokich szpilek, po czym przesunęłam głowę do boku, w celu rozluźnienia obolałego karku. Mimo że, kochałam swoją pracę ten dzień dał mi w kość, a co więcej niemiłosiernie się ciągnął, jakby nigdy nie miał się zakończyć. Gdy tylko wybiła trzecia wypadłam z biura jak burza, a wszyscy których mijałam po drodze, patrzyli na mnie, jakbym straciła rozum, ale co mogłam na to poradzić, skoro miłość do jednej osoby praktycznie przesłoniła całe moje życie? O tak. Lubiłam wspominać nasze pierwsze spotkanie. Jego wzrok przebiegający po moim ciele, jednocześnie przyprawiający mnie o drżenie. Idealnie wyrzeźbione ciało opięte białą koszulą. Cholernie seksowny zachrypnięty głos i ten brytyjski akcent. Naprawdę się starałam. Starałam się trzymać od niego z daleka, ale co mogłam poradzić, skoro on również mnie pragnął? A jeśli Hero czegoś pragnie, to prędzej czy później to dostaje. Tak samo było z nami.

Uśmiechając się pod nosem zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki, aby odświeżyć się przed dzisiejszym wyjściem. Odkąd tylko wyszłam do pracy o niczym innym nie byłam w stanie myśleć. Do tej pory miałam wrażenie, że wciąż czuję jego usta na mojej skórze. Wzdychając zamknęłam za sobą drzwi, po czym zmyłam makijaż i zsunęłam ciuchy, pozostając w samej bieliźnie. Przesuwając wzrokiem po swoim odbiciu, na krótką chwilę zatrzymałam go przy obojczykach, po czym przesunęłam opuszkami po szyi. Starając się trzymać swoje myśli na wodzy, odepchnęłam obraz jego silnych dłoni oplatających moje ciało, cisnący się do moich oczu. Kręcąc głową z niedowierzaniem, że już zdążyłam się nakręcić, odsunęłam się od lustra i wyciągnęłam z szuflady potrzebne płyny. Kiedy moja napięta skóra zderzyła się ze strumieniem gorącej wody, odetchnęłam, po czym odrzuciłam głowę do tyłu, ciężko oddychając. Gdy mydliłam dokładnie ciało, moje myśli błądziły gdzieś zupełnie indziej. O wiele dalej, niż mogłam przypuszczać.

Swoją przygodę z Londynem zaczęłam dokładnie trzy lata temu, gdy tuż po ukończeniu Stanford zdecydowałam się na odmianę swojego losu. Rodzice na początku ciężko to przeżyli. Tak samo jak mój chłopak. W końcu po tylu latach w Stanford, naprawdę ciężko było mi opuszczać rodzinne miasto, gdzie się wychowałam i spędziłam większość swojego życia. Gdy nadszedł czas wyprowadzki nawet i ja spotkałam się z chwilą zwątpienia. Bałam się tego co miało mnie czekać. W końcu w Londynie miałam być zdana tylko na siebie. Ani rodzice, ani Noah nie mogliby mi pomóc, przez dzielący nas dystans. Czułam jednak, że to była moja szansa. Szansa na osiągnięcie czegoś w życiu. Odkąd tylko pamiętam uparcie do tego dążyłam. Chciałam być kimś. Mieć dużą rodzinę i piękny dom z ogródkiem. Kochającego męża, który co noc będzie tulił mnie do siebie i zapewniał, że tylko mnie kocha. Pragnęłam wiele, ale żeby to osiągnąć musiałam pokonać długą drogę, pełną wzlotów i upadków. Mimo to nigdy się nie poddałam. Londyn wiele zmienił w moim życiu. Po dwóch latach pracy w korporacji dostrzegłam jedną, ważną rzecz, a mianowicie - pustkę. Czegoś brakowało, ale nie byłam w stanie określić czego. Praca w firmie nie sprawiała mi już przyjemności, a ja pierwszy raz od długiego czasu poczułam się samotna. Dlatego też, gdy moje zwątpienie pogorszyło się, podjęłam decyzje o wyjeździe. Wzięłam urlop, po czym nie wspominając o tym nikomu wsiadłam w samolot i wróciłam do Stanford. Niestety jak się potem okazało, ten pomysł tylko pogorszył sprawę. Zupełnie przez przypadek, w najgorszy możliwy sposób, dowiedziałam się, że mój chłopak mnie zdradza. Co więcej rodzice nie do końca radzili sobie z domem i potrzebowali pieniędzy na remont. Mój pobyt w rodzinnym mieście był dość krótki. Po wygarnięciu Noah, co o nim myślę, zerwałam z nim kontakt, tak samo jak z moją najlepszą przyjaciółką, która jak widać wzięła moją prośbę o wspieranie Noah, zbyt na poważnie, pomogłam rodzicom ogarnąć wszystko związane z potrzebnym remontem i obiecałam im, że postaram się ich wesprzeć finansowo, jak tylko będę mogła. Mimo to, sama myśl o powrocie do korporacji naprawdę mnie dołowała. Praca w tej firmie nie satysfakcjonowała mnie, tak jak na początku, a ja nie miałam zielonego pojęcia co z tym zrobić. W końcu musiałam za coś żyć, płacić rachunki i kupować jedzenie, a co więcej rodzice mnie potrzebowali. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że znalazłam się w sytuacji bez wyjścia.

Tuż po powrocie podczas krótkich zakupów, natknęłam się na ogromną księgarnie, w której trwała właśnie promocja jakiejś książki. Na sam widok ile ludzi się tam pojawiło, poczułam jak wspomnienia z młodości zaczęły brać nade mną górę. Gdy zaczęłam liceum nie marzyłam o niczym innym bardziej. Pragnęłam mieć własne wydawnictwo. Kochałam książki i każdą wolną chwilę spędzałam na czytaniu. Podczas tej czynności mogłam przenieść się do zupełnie innego świata, który tak naprawdę nie istniał i chociaż na moment odciąć się od tego wszystkiego. Gdy czytałam moje zmartwienia i problemy znikały, a ja stawałam się kimś innym.

Wiedziałam jednak, że moje szanse na pracę w wydawnictwie były równe zeru. Dlatego wybrałam się na studia o kierunku biznesowym i wyjechałam do Londynu, gdzie otrzymałam ogromną szansę na zrobienie kariery w świetnej korporacji. Mimo to, stojąc wtedy przed księgarnią, jakaś część mnie cholernie żałowała. Chciałam cofnąć się w czasie i zmienić wiele rzeczy. Mogłam zapobiec zdradzie Noah i żyć z nim długo i szczęśliwie. Mogłam wybrać inny kierunek studiów i nigdy nie wyjechać do Londynu. W tamtej chwili naprawdę żałowałam swoich decyzji. A mimo to następnego dnia wróciłam do pracy i nakazałam sobie wsiąść się w garść. Musiałam pracować i to czego pragnęłam nie powinno odgrywać, aż tak dużej roli w moim życiu. W końcu praca to praca, a życie nie jest koncertem życzeń. Kilka dni później szef poinformował mnie, że pojawiło się nowe zlecenie, które idealnie nadawało się dla mnie. Gdy wyjaśnił, że moim zadaniem będzie udanie się do naszej konkurencji poczułam jak żołądek podszedł mi do gardła. W jakiś tajemniczy sposób miałam dostać się do środka i wcisnąć się na spotkanie z prezesem. Wiedziałam, że wykonanie tego zadania graniczyło wręcz z cudem, ale gdy tylko usłyszałam stawkę, zrozumiałam, że nie mam innego wyjścia. Wtedy właśnie ułożyłam swój plan. Obiecałam sobie, że po tym zleceniu, które było warte kupę kasy, zwolnię się i dam sobie czas, aby zrozumieć czego tak naprawdę chcę od życia. Rozważałam też wyjazd z Londynu i ułożenie wszystkiego od nowa, gdzieś indziej. Jednakże nie wzięłam pod uwagę jednej, bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie jego. Silnego, inteligentnego i władczego prezesa firmy, który wcale nie chciał pozwolić mi odejść. Gdy tylko go zobaczyłam poczułam, jakby ktoś dał mi w twarz. Nie chciałam wykonywać tego zlecenia. Nie chciałam pozbawić go tego kupca. Nie miałam pojęcia czemu, ale gdy tylko wypowiedział moje nazwisko, nogi od razu odmówiły mi posłuszeństwa. Starałam się być twarda, ignorować jego spojrzenia, cholernie seksowny brytyjski akcent z prawdziwego zdarzenia i idealnie zbudowane ciało ukryte pod gustownym i drogim garniturem. Mężczyzna był magnesem na kobiety. Widziałam jak na niego patrzyły. Już nie wspomnę nawet o jego sekretarce, która o mało mnie nie zabiła, gdy tylko jego dłoń opadła na moje plecy, kiedy odprowadzał mnie do windy. Naprawdę chciałam wykonać swoje zadanie, ale nie umiałam tego zrobić. Jeszcze tego samego dnia załatwiłam innego kupca i po odebraniu o wiele niższej zapłaty, zwolniłam się, wiedząc, że i tak jestem już na przegranej pozycji. Przez kilka kolejnych dni siedziałam w mieszkaniu, szukając jakiejś pracy. Niestety nic nie dawało mi satysfakcji, której oczekiwałam. Po dwóch tygodniach odetchnęłam z ulgą. Praca w korporacji wymagała ode mnie wielu poświęceń, dlatego ostatnie dni spędziłam żyjąc pełną piersią. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam, że żyję.

Słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości, jęknęłam pod nosem, po czym zakręciłam kurek z wodą i chwyciłam za ręcznik. Po owinięciu w niego swoich długich i czekoladowych włosów, chwyciłam za drugi i zabrałam się za wycieranie skóry. Gdy moje ciało wreszcie stało się suche, narzuciłam na siebie swój ulubiony szlafrok, po czym chwyciłam za telefon.

Już nie mogę doczekać się dzisiejszego wieczoru. Tęsknie za tobą, maleńka.

Szczerząc się jak głupia, oblizałam wargi i wciągnęłam gwałtownie powietrze do ust, po czym zaczęłam pisać.

Też za tobą tęsknię. Mam nadzieję, że mimo ciężkiego dnia, nie poddasz się tak łatwo.

Jakbyś mnie nie znała...

Przygotuj się na noc pełną wrażeń, kochanie.

Kręcąc głową, zachichotałam pod nosem, po czym wsunęłam telefon do kieszeni szlafroka i ruszyłam w kierunku sypialni. Wiedząc, że do wyjścia pozostały mi już tylko trzy godziny zabrałam się za suszenie i układanie włosów. Gdy udało mi się z nimi uporać, skierowałam się do garderoby, gdzie zaczęłam poszukiwania idealnej kreacji na wieczór. Z racji, że mieliśmy luty wiedziałam, że muszę brać pod uwagę chłód panujący na zewnątrz, mimo że większość czasu spędzimy pewnie w budynku, albo samochodzie. Dlatego też po dłuższej chwili zdecydowałam się na jedną z moich najlepszych sukienek. Czarny materiał opinał idealnie zarówno biust, jak i talię, podkreślając moje krągłości. Dekolt eksponował piersi dodając kreacji seksapilu, ale też zachowywał pozory skromnego dekoltu. Długi rękaw zdecydowanie wydłużał ręce, a dolna część sukienki kończyła się tuż przed kolanami. Idealnie — pomyślałam, uśmiechając się do siebie.

Starając się nie spieszyć odłożyłam sukienkę na łóżko, po czym usiadłam przy toaletce i zaczęłam walkę z makijażem. Pragnęłam, aby wszystko tego wieczoru było idealne. Hero chyba również tego chciał, ponieważ szykował dla mnie jakąś niespodziankę, co naprawdę mnie intrygowało.

Gdy dwadzieścia minut przed przyjazdem mężczyzny, zatrzymałam się przed lustrem, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wzdychając wróciłam wspomnieniami do naszego pierwszego spotkania, które zresztą sam zainicjował.

Czasami kilka razy dziennie zdarzało mi się wspominać ten dzień, zupełnie przez przypadek. Wracałam wtedy z porannych biegów, gdy mój telefon się rozdzwonił. Na początku zignorowałam przychodzące połączenie, uznając, że oddzwonię jak tylko wezmę prysznic, którego bardzo potrzebowałam. Jednak osoba, która zdecydowała się zakłócić mój spokój, nie dawała za wygraną. Gdy telefon zadzwonił trzeci raz, wciągając powietrze z irytacją odebrałam połączenie.

Kiedy tylko się przedstawił o mały włos, a wywinęłabym orła na trawniku. Przez długą chwile głowiłam się czemu do mnie zadzwonił. W końcu byłam oszustką, która miała pozbawić go ważnego klienta, a co więcej byłam teraz bezrobotna, co jeszcze bardziej pozbawiało jego telefon sensu. Kiedy zaproponował spotkanie myślałam, że się przesłyszałam. Z nieznanych mi powodów nie musiał mnie długo przekonywać, bo już po kilku minutach się zgodziłam. Umówiliśmy się na wieczór, dlatego tuż po zakończeniu rozmowy, pędem skierowałam się do domu, gdzie postanowiłam wziąć relaksującą kąpiel, zamiast orzeźwiającego prysznica i oczyścić myśli przed spotkaniem. Wiedziałam, że będę musiała nauczyć się panować nad swoimi odruchami. Gdy ostatni raz go widziałam, tak mocno zaciskałam uda, że ledwo mogłam potem wstać i nie wywrócić się tuż przed nim. Ten mężczyzna wywoływał we mnie uczucia, o których do tej pory nie miałam nawet pojęcia. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Nawet przy Noah. Resztę tego dnia spędziłam na szukaniu odpowiedniej kreacji i myśleniu nad makijażem. Z niewiadomych przyczyn chciałam wyglądać obłędnie. Jakaś część mnie pragnęła zrobić na nim wrażenie. Chciałam go zaskoczyć. W końcu, gdy ostatni raz mnie widział miałam na sobie zwykłą czarną, ołówkową spódnice i białą koszulę. Nic nadzwyczajnego. Nic co mogłoby zrobić na nim wrażenie. Gdy o równej dwudziestej pojawiłam się pod restauracją poczułam jak opada mi szczęka. Nie spodziewałam się, że Hero wybrałby właśnie tą, na którą najzwyczajniej w świecie nie było mnie nawet stać. Mimo wszystko, zmusiłam się do wejścia do środka i od tego się zaczęło. Kiedy tylko go dostrzegłam, moje ciało zamarło, a ja przez chwilę zapomniałam nawet gdzie się znajdowałam. Tuż po przywitaniu się, jak prawdziwy dżentelmen, odsunął moje krzesło i pomógł mi zająć miejsce. Po zamówieniu dań, kelner w bardzo szybkim tempie przyniósł nasze napoje, a gdy odszedł zmusiłam się do zadania jednego z najbardziej nurtujących mnie pytań, a mianowicie - jaki był cel naszego spotkania?

— Dość długo zajęło mi domyślenie się, co tak naprawdę robiła pani w moim biurze — wymruczał opierając brodę na złączonych dłoniach.

— Ah, tak — jęknęłam czując jak moje policzki zaczynają mnie piec. Głupia ja. Wiedząc, że to nie mogło skończyć się dobrze, z trudem przełknęłam ślinę i wlepiłam w niego zawstydzony wzrok. O dziwo, Hero wcale nie był wściekły. Jego twarz rozświetlał wtedy seksowny, łobuzerski uśmiech, jakby wcale nie przeszkadzał mu fakt, że miałam go tak naprawdę okraść. — Wie pan, ja nie miałam innego wyjścia.

— Oh, proszę mów mi po prostu Hero — rzucił z rozbawieniem, porzucając swoją maskę bezwględnego biznesmena. — Mimo wszystko, zdaję sobie sprawę, dlaczego nie miała pani innego wyjścia, panno Clark.

— Wystarczy Rosie — szepnęłam spuszczając wzrok. Wtedy właśnie jego ciało pochyliło się nad stołem, zmniejszając dzielącą nas odległość.

— Jestem pod ogromnym wrażeniem, Rosie — wychrypiał, oblizując wargi w ten swój charakterystyczny sposób. — Nie wykonałaś polecenia i nie ukradłaś mi klienta. Czemu?

— Nie potrafiłam. Zdaję sobie sprawę z tego, jak ciężko musiałeś pracować na swój sukces, Hero. Nie mogłam pozbawić cię tej szansy. Za to Jack od dłuższego czasu się nade mną pastwił i zaczynałam dusić się w tym miejscu — wyjaśniłam bawiąc się skrawkiem mojej sukienki.

— Jak bardzo masz teraz pod górkę? — zapytał z zainteresowaniem.

— Zwolniłam się — oznajmiłam, wzruszając ramionami. — Od pewnego czasu nie czułam już tego samego, więc wykorzystałam okazję.

— Inne firmy muszą się o ciebie bić — wymruczał z ekscytacją w głosie.

— Tak się składa, że robię sobie przerwę od pracy w korporacji — rzuciłam unosząc lekko swoje spojrzenie. Musiałam na niego zerknąć. Chociaż na chwilę. Wtedy dostrzegłam jego intensywne spojrzenie. Patrzył na mnie z zaskoczeniem i czymś co przypominało zainteresowanie.

— A więc dalej szukasz pracy, Rosie? — Jego twarz ponownie rozjaśnił szelmowski uśmiech, a ciało szatyna ponownie pochyliło się nad stołem.

Po kolacji odwiózł mnie do domu i co więcej odprowadził pod same drzwi. Gdy się żegnaliśmy, jego idealnie wykrojone usta musnęły mój policzek, a dłoń przesunęła się po lędźwi. Właśnie wtedy zrozumiałam, że tak łatwo mu nie ucieknę. Co było śmieszniejsze, nawet nie chciałam próbować. Cholernie go pragnęłam. Chciałam, aby przekroczył granice i nie marnował czasu na zbędne podchody. A mimo to zachowywałam pozory i trzymałam się od niego z daleka, jednak na próżno.

Z otchłani moich wspomnień wyrwał mnie dźwięk dzwonka mojego telefonu. Hero już czekał. Uśmiechając się z podekscytowania, narzuciłam na siebie płaszcz i chwyciłam za torebkę. Gdy udało mi się dotrzeć na dół, chłodne powietrze automatycznie owiało moje ciało, przyprawiając mnie o dreszcze. Trzęsąc się z zimna, rozejrzałam się dokładnie i zmarszczyłam brwi. Ani śladu po Rolls-Royce'u i Hero. Czyżby jego szofer miał wolne? Jeśli tak, to oznaczało, że musiał wziąć jeden z jego prywatnych samochodów. I właśnie wtedy go dojrzałam. Dobrze znany Bentley czekał zaparkowany tuż na przeciwko, ale nikogo nie było w środku. Zaskoczona wyciągnęłam telefon i w chwili, gdy miałam wykręcać numer szatyna, ktoś objął mnie w pasie. Podskakując z zaskoczenia, pisnęłam pod nosem i w ostatniej chwili uratowałam mój telefon przed upadkiem.

— Przepraszam, że cię przestraszyłem — mruknął z rozbawieniem szatyn, po czym złożył na moich ustach namiętny pocałunek. — Cholera, ale się za tobą stęskniłem.

— Czyżby? — szepnęłam unosząc jedną brew ku górze. Kochałam go prowokować, a on sam lubił, gdy to robiłam. — Już myślałam, że o mnie zapomniałeś.

— Jakbym mógł zapomnieć o mojej dziewczynce — wychrypiał oblizując wargi. — Mam coś dla ciebie.

Po tych słowach ujął moją dłoń i poprowadził mnie w kierunku samochodu. Nim zdążyłam się obejrzeć w jego rękach znalazł się ogromny bukiet czerwonych róż. Na sam ich widok, jęknęłam pod nosem i uśmiechnęłam się szeroko.

— Szczęśliwych Walentynek, kochanie — szepnął wprost do mojego ucha, po czym lekko przesunął wargami po moim wrażliwym punkcie, tuż pod nim. — Kolejny prezent dostaniesz trochę później.

— Hero prosiłam cię — jęknęłam ze wzruszeniem. — Miało obyć się bez kosztownych prezentów. Dobrze wiesz, że w życiu nie dorównałabym twoim pomysłom.

— I dlatego moim prezentem jesteś ty, Rosie — szepnął z chrypą, po czym przyciągnął mnie bliżej i złożył na moich ustach kolejny pocałunek.

— Jesteś niesamowity — mruknęłam, uśmiechając się nieśmiało.

Tuż po przepysznej kolacji, razem z szatynem udaliśmy się na krótką przejażdżkę po mieście. Wiedział, że uwielbiam obserwować go, gdy prowadzi, więc stało się to naszym małym rytuałem tuż po kolacjach na mieście.

— Jak w pracy? — spytałam zsuwając ze stóp szpilki. Szatyn nie odrywając spojrzenia od drogi, oblizał wargi, po czym przesunął dłoń na moje udo.

— Nie będę kłamał, było dość ciężko. Szczególnie, gdy uświadomiłem sobie, że mamy Walentynki, a ty najprawdopodobniej półnaga poruszałaś się po swoim mieszkaniu. Poza tym nic ciekawego. Dość lekki dzień.

— Cieszę się — mruknęłam z uśmiechem, czym wywołałam zainteresowanie na jego twarzy. — No wiesz, skoro nie było, aż tak ciężko to znaczy, że nie powinieneś być zmęczony tego wieczora.

Szatyn słysząc moje słowa zachichotał cicho, po czym pokręcił głową z rozbawieniem.

— Kocham, gdy próbujesz powiedzieć mi czego pragniesz, a jednocześnie boisz się użyć brudnych słów — wychrypiał oblizując wargi. — A więc czego chcesz, Rosie?

— Ciebie — szepnęłam z zawstydzeniem.

— Nie musisz się tego wstydzić — zapewnił mnie, przesuwając opuszkiem po wewnętrznej stronie mojego uda. — A jak ty spędziłaś dzień?

— Odkąd Megan poszła na urlop mamy małe urwanie głowy w wydawnictwie, ale panuje nad sytuacją — wyjaśniłam, uśmiechając się lekko.

Po roku naszego związku Hero na moje urodziny zdecdyował się na naprawdę kosztowny prezent. W skórcie kupił jedno z najlepszych wydawnictw, a ja zaczęłam tam swoją pracę od zera. Po kolejnym roku udało mi się spełnić swoje marzenie. Zostałam główną redaktorką i miałam własne wydawnictwo. Kochałam swoją pracę i nie wyobrażałam sobie, że mogłabym robić coś innego. Hero nawet nie miał pojęcia, jak cholernie byłam mu za to wszystko wdzięczna.

— Dzielna dziewczyna — zamruczał z uznaniem. Wtedy jego telefon zawibrował dając nam znać o nowej wiadomości. — Sprawdzisz kto to?

— Jasne — rzuciłam, chwytając za telefon. Hero wyglądał na dość zaskoczonego wiadomością o tej porze. Zresztą ja również byłam lekko zaskoczona. Każdy wiedział, że po godzinie dwudziestej do szóstej rano, nie odpowiada na żadne telefony z firmy. Chyba, że zadzwoniłby Jason, który przejmuje jego obowiązki.

Na widok imienia dobrze znanej mi dziewczyny, wykrzywiłam usta i gwałtownie wciągnęłam powietrze. Czy musiała psuć nam ten wieczór? Naprawdę nawet w Walentynki nie mogła sobie odpuścić?!

— Kto to, skarbie? — zapytał z zainteresowaniem szatyn.

— Sophia — mruknęłam odkładając telefon z powrotem na miejsce.

— Co napisała?

— Że potrzebuje, abyś się z nią pilnie skontaktował — burknęłam przenosząc spojrzenie na widoki za oknem.

— Ej wzystko w porządku? — jęknął szatyn, starając się zmusić mnie, abym na niego spojrzała.

— Czemu ona zawsze musi nam przeszkadzać? — spytałam, powtrzając sobie w myślach, że Sophia straciła swoją szansę. Dawno temu, a teraz Hero kocha mnie i nic, ani nikt nie jest w stanie tego zmienić.

— Odwiedziła mnie dzisiaj w biurze — wyznał szatyn, wzdychając pod nosem.

— Po cholerę? — warknęłam, czując jak emocje zaczynają brać nade mną górę.

— Typowa gadka, że potrzebuje mojej pomocy. Kazałem jej wyjść — zapewnił mnie, zaciskając dłonie na kierownicy. Jego szczęki ewidentnie się napięły, a oddech przyspieszył. — Nie rozumiem czemu nie może pogodzić się z tym, że to naprawdę koniec. Owszem była dla mnie kimś ważnym, ale po jej zdradzie zmieniłem się. Tylko dzięki tobie odnalazłem drogę powrotną i uwierz mi, że już nigdy więcej nie chciałbym znaleźć się w tej sytuacji.

— Tamten Hero był zbyt agresywny — jęknęłam zmuszając się do uśmiechu. Z jakiegoś powodu nie byłam w stanie odpędzić od siebie złego przeczucia co do Sophii. Coś mi w niej nie pasowało. A jak już zdążyłam się o tym przekonać na własnej skórze, dziewczyna była zdolna do wielu rzeczy. Nawet tych najgorszych.

— Smucisz się — rzucił przyglądając się mojej zamyślonej minie.

— Oh nie. Przepraszam, po prostu się zamyśliłam — szepnęłam kręcąc głową.

— Kocham cię Rosie. Wiesz o tym, prawda?

— Oczywiście, że tak. Po prostu martwię się, że Sophia mogłaby znaleźć sposób, aby nas rozdzielić — wyjaśniłam wzdychając pod nosem.

— Nie jest w stanie tego zrobić, maleńka. Nikt nie jest w stanie nas rozdzielić, zapamiętaj to sobie — wychrypiał przesuwając dłonią wzdłuż mojego uda.

Ciężko oddychając przeniosłam spojrzenie na jego spięte mięśnie i po chwili przesunęłam je na jego uchylone usta. Nim zdążyłam się zorientować, jęknęłam, a moje serce przyspieszyło. Wiedząc, że nie wytrzymam do powrotu, odpięłam swój pas.

— Co ty wyprawiasz? — wyszeptał z zaskoczeniem.

— Zatrzymaj samochód — rozkazałam, mierząc go wygłodniałym wzrokiem.

Szatyn gwałtownie zahamował, po czym zjechał na pobocze i odpiął swoje pasy. Na jego twarzy malowała się troska i przerażenie. Biedaczek nie miał pojęcia, czemu kazałam mu się zatrzymać.

— Nie przejmuj się nią, Rosie — poprosił ujmując moje dłonie. — Jeśli chcesz w tej chwili do niej zadzwonię i powiem jej, żeby spieprzała gdzie pieprz rośnie.

— Sama sobie z nią poradzę, Hero — wymruczałam, po czym usadowiłam się na jego kolanach i zaatakowałam idealnie wykrojone usta chłopaka.

Nie kryjąc zaskoczenia, jęknął pod nosem, po czym zacisnął swoje długie palce na moich biodrach.

— Nie możemy tego tutaj zrobić, Rosie — upomniał mnie, napierając na mnie swoimi biodrami.

— Dobrze wiesz, że i tak to zrobimy — szepnęłam przygryzając płatek jego ucha.

Gdy rozłożył fotel na tyle, aby było nam wygodnie, jego dłonie zaczęły sunąć po moim ciele, przyprawiając mnie o dreszcze.

— Jesteś niemożliwa.

— I dlatego mnie kochasz — jęknęłam.

Śmiejąc się z niedowierzaniem szatyn przesunął kciukiem po mojej dolnej wardze i oblizał wargi.

— Kocham cię za wiele więcej, maleńka — wychrypiał, po czym nie czekając na moją odpowiedź, wpił się w moje usta.

Nie czekając przesunęłam dłońmi wzdłuż jego piersi, a następnie rozpięłam czarne spodnie szatyna. Cieszyłam się, że miałam na sobie moją ulubioną sukienkę. Jak widać potrafiła wiele ułatwić. Widząc mój pośpiech szatyn zachichotał pod nosem, a następnie wbił swoje palce w moje pośladki, zaczynajac kołysać moimi biodrami. Czując jak jego krocze stawało się bardziej twarde sapnęłam pod nosem, po czym naparłam na niego mocniej i ponownie wpiłam się w jego usta, zaciskając dłonie na włosach chłopaka. Dłonie szatyna zacisnęły się na moich biodrach, a następnie zaczęły sunąć w kierunku dolnych partii ciała. Gdy palcami zahaczył o materiał mojej bielizny, jęknęłam pod nosem, na sam fakt, że jego palce były tak blisko. Gdy udało mu się je ze mnie zsunąć, podniósł mnie ku górze i nasunął na siebie. Gdy tylko opadłam na ciało chłopaka i poczułam jak gwałtownie się poruszył, jęknęłam przymykając powieki. Jego klatka piersiowa poruszała się w przyspieszonym tempie, a oddech stawał się cięższy. Wtedy to ja poruszyłam się, sprawiając, że wsunął się głębiej. Moje usta zaczęły sunąć po jego szyi i karku, przyprawiając go o gęsią skórkę. Jedna z dłoni chłopaka wplotła się w moje włosy i za nie pociągnęła. Natomiast druga zacisnęła się na moim karku. Mruknęłam, poruszając biodrami.

Uśmiechając się powróciłam do swojej czynności i tym razem zassałam jego skórę na szyi. Pieszcząc ją, wierciłam się na jego kolanach. Pragnąc więcej zaczęłam poruszać się szybciej i gwałtowniej. Nim zdążyłam się jednak obejrzeć, chłopak podniósł mnie, a następnie ponownie we mnie wszedł. Jęknęłam, zaciskając dłonie na jego ramionach. Jego ruchy były szybkie i gwałtowne, ale ja pragnęłam więcej. Przestrzeń samochodu niestety lekko nas ograniczała. Jednak obydwoje tego pragnęliśmy, dlatego też szatyn przyspieszył i dodatkowo skupił się na pocałunkach. Językiem przesunął po moich wargach, po czym dołączył swoje, tym samym zmuszając mnie do ich uchylenia. Moje ciało pod wpływem jego pocałunków i dotyku rozpływało się, a jego silne ramiona otaczające mnie w talii, były jedynym co upewniało mnie, że to dzieje się naprawdę. Bijący od niego żar rozluźniał mnie, sprawiając, że zaczynałam pojękiwać i ssać jego język. Gdy wysunął się ze mnie, aby posadzić na swoich kolanach, mruknęłam w proteście, a on cicho zachichotał. Chłopak chwycił za moją pierś, a drugą skierował w kierunku moich ud. Wzdychnęłam, gdy wsunął we mnie swój palec. Mój oddech przyspieszył, a z jego gardła wydobył się gardłowy pomruk. Jego dłoń drżała, gdy wysuwał ją spomiędzy moich nóg, po czym ponownie wsunął swój język do moich warg, przyprawiając mnie o zawroty głowy. Ocierając się o niego, zmusiłam szatyna do naparcia na mnie swoją erekcją. On jednak nie wszedł we mnie, lecz dał mi przedsmak tego co mnie czeka. Przez kilka sekund wpatrywaliśmy się w swoje oczy, łapczywie oddychając. Nie przestając mnie przytrzymywać kołysał biodrami, pieszcząc mnie. Wtedy niespodziewanie wsunął się we mnie, zagłębiając do samego końca. Gdy się na nim zacisnęłam z jego ust wyszedł kolejny gardłowy dźwięk, przyprawiający mnie o dreszcze. Jego ruchy pozostawały jednak powolne, mimo moich protestów i prób przyspieszenia. Odrzuciłam do tyłu głowę, gdy dłonie szatyna zacisnęły się na moich piersiach, a jego usta zaczęły sunąć wzdłuż mojej żuchwy. Starajac się uważać, aby o nic nie zahaczyć oparłam się plecami o kierownicę, aby ułatwić szatynowi dostęp i jednocześnie zrobić więcej miejsca. Usta chłopaka powoli dotarły do moich sutków, a gdy zacisnęły się na jednym z nich, moim ciałem wstrząsnął kolejny dreszcz, dając mi do zrozumienia, że znajdowałam się na krawędzi.

— Hero — jęknęłam przeciągle. — Proszę...

Ku mojej uldze szatyn przyspieszył, wysuwając się i wsuwając coraz głębiej. Odbijałam się od jego kolan, zaciskając palce na umięśnionych ramionach chłopaka. Dłonie szatyna zacisnęły się na moich biodrach, by podnosić mnie ku górze i opuszczać wprost na niego. Z naszych ust wydostawały się ciche pomruki, świadczące o doświadczanej przez nas przyjemności. Gdy nasunęłam się na niego, sprawiając, że zagłębił się całkowicie, z jego ust wydostało się przekleństwo, a ja pod wpływem mocy doznania, ponownie odrzuciłam głowę do tyłu i wplotłam palce w jego włosy, kołysząc biodrami. Szatyn zamruczał pod nosem z uznaniem. Gdy zaczęły nim wstrząsać konwulsje, moje ciało ogarnęło gwałtowne drżenie, a ja kurczowo chwyciłam się jego ramion i wpiłam w nie paznokcie. Oparłam głowę o jego, słysząc jak cicho pomrukuje, tuż przy moim uchu, ciężko oddychając. Mimo że, orgazm minął, nie przestaliśmy kołysać biodrami, siedząc wtuleni w siebie.

Gdy ciężko dysząc opadłam na swoje siedzenie, ktoś zapukał do okna, sprawiając, że podskoczyłam z zaskoczenia.

— Kurwa psy — jęknął Hero wpatrując się w tylne lusterko.

Zestresowana obciągnęłam swoją sukienkę, na co szatyn posłał mi uspokajające spojrzenie. Nim zdążyłam się obejrzeć szyba zaczęła się zsuwać, a zirytowany wzrok policjanta zmierzył nasze twarze.

— Dokumenty poproszę — mruknął znudzonym tonem.

Hero wzdychając pod nosem wsunął dłoń do schowka, po czym podał mu potrzebne dokumenty. Wzrok mężczyzny skanował wszystko z taką dokładnością, że gdy wreszcie skończył, miałam wrażenie, że trwało to całą wieczność.

— Mogę poznać powód naszego zatrzymania? — spytał zirytowanym tonem.

— Zatrzymał pan samochód w niedozwolonym miejscu — zaczął brunet oddając mu dokumenty.

— Mieliśmy dość ważną sytuacje do załatwienia, panie władzo — mruknęłam kłamiąc.

— Zauważyłem, proszę pani — jęknął przenosząc swoje spojrzenie na mnie. — Tak się jednak składa, że seks w miejscu publicznym jest zakazany.

Słysząc jego słowa, poczułam jak moje policzki automatycznie się zaczerwieniły. Hero zdusił w sobie jęk irytacji, po czym oblizał wargi. W tamtej chwili modliłam się, aby zdusił w sobie napad złości.

— Po prostu o tym zapomnijmy — mruknął Hero, posyłając mu zirytowane spojrzenie.

— Rozumiem, że w takim razie zgadza się pan na przyjęcie mandatu? — zapytał spokojnym tonem.

— Słucham? — warknął szatyn zaciskając szczęki. Jego mięśnie automatycznie się napięły, a oddech przyspieszył. Pięknie. Wściekł się. To nie mogło skończyć się dobrze. — Pan chyba żartuje. Mamy Walentynki. Chyba można przymknąć na to oko.

— Przyjmuje pan mandat? — zapytał ponownie.

— Oczywiście, że nie — syknął przez zaciśnięte zęby.

— W takim razie proszę opuścić pojazd — rozkazał mężczyzna odsuwając się od drzwi.

Hero ignorując moje piorunujące spojrzenie, z całej siły otworzył drzwi i wysiadł. Przez długą chwile wymieniał złośliwości z policjantem, aż nagle usłyszałam słowa, które zmusiły mnie do opuszczenia pojazdu.

— Zostaje pan aresztowany pod zarzutem zignorowania poleceń funkcjonariusza i obrażenia go. Ma pan prawo zachować milczenie, a wszystko co pan powie, może być użyte przeciwko panu w sądzie. Ma pan prawo do adwokata. Jeśli jednak pana na niego nie stać, zostanie przydzielony obrońca z urzędu.

— Ależ panie władzo to nie będzie konieczne — jęknęłam z przerażeniem, obserwując jak zakuwał Hero w kajdanki.

Jego umięśnione i cholernie napięte ciało oparte właśnie zostało o bok samochodu, a gdy policjant założył mu kajdanki, jęknęłam pod nosem, karcąc się w myślach, za to co od razu pomyślałam na ten widok.

— Teraz już za późno na załatwienie tej sprawy po dobroci — warknął zniecierpliwionym tonem policjant, po czym podszedł w moim kierunku. — Proszę się odwrócić.

Zaskoczona jęknęłam pod nosem, po czym posłałam szatynowi wściekłe spojrzenie. Po cholerę się stawiał? Trzeba było po prostu przyjąć mandat...

— Nie dotykaj jej — syknął w jego kierunku. Policjant posłał mu rozbawione spojrzenie, po czym zakuł moje ręce w kajdanki. — Mój prawnik cię zniszczy.

Przyglądając się z zainteresowaniem potarganymi włosom szatyna, jego rękom zakutym w kajdanki, zaśmiałam się cicho pod nosem i oblizałam wargi. Wyglądał naprawdę seksownie. Słysząc mój chichot Hero zmierzył mnie zdezorientowanym spojrzeniem, a policjant wzdychnął pod nosem i wskazał głową na radiowóz.

Po kilku godzinach spędzonych na komisariacie udało nam się w końcu go opuścić. Hero ledwo się odzywał, ale widziałam, że był naprawdę wkurzony.

— Przepraszam — szepnęłam z zawstydzeniem, gdy wracaliśmy do domu.

— Za co mnie przepraszasz? — zapytał z zaskoczeniem.

— No wiesz to w końcu był mój pomysł — jęknęłam czerwieniąc się.

— Rosie — zaczął z rozbawieniem. Jego twarz zalała troska i delikatność. Starał się chyba dobrać najbardziej trafne słowa, aby wyjaśnić zaistniałą sytuację. — Zapewniam cię, że nie jestem zły. Muszę przyznać, że nawet podobał mi się ten widok. Jedynie co mnie zdenerwowało to jego łapy na twoim ciele i fakt, że jesteśmy spóźnieni.

— Spóźnieni na co? — zapytałam z zaskoczeniem. Gdy wyjrzałam za okno, dotarło do mnie, że wcale nie kierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania. Dom Hero również znajdował się w przeciwnym kierunku.

— Zapomniałaś już o drugim prezencie? — mruknął z tajemniczym uśmiechem.

— Jesteś tak cholernie nieprzewidywalny — jęknęłam z rozbawieniem. — Choć muszę przyznać, że widok ciebie zakutego w kajdanki pozostanie w moich myślach na długo.

— Udam, że tego nie słyszałem, maleńka — szepnął uśmiechając się pod nosem.

Nim zdążyłam się obejrzeć samochód się zatrzymał, a szatyn wysiadł. Kiedy odpięłam pasy, chłopak otworzył drzwi od mojej strony i pomógł mi wysiąść. Nie wypuszczając mojej dłoni z jego, zaprowadził mnie w nieznanym mi kierunku. Po kilku minutach dostrzegłam zarysy jakiegoś budynku. Kiedy Hero wyciągnął klucze i otworzył drzwi, zmierzyłam go zaskoczonym wzrokiem. Gdy tylko weszliśmy do środka, jęknęłam pod nosem z wrażenia. Nie kryjąc zainteresowania rozglądałam się po wnętrzu, uśmiechając się szeroko.

— Myślisz nad zmianą domu? — spytałam zaskoczona. Mimo że byliśmy ze sobą od trzech lat, do tej pory nie zamieszkaliśmy ze sobą. Zdarzało się, że spędzałam noc w jego posiadłości, albo to Hero zostawał na jedną noc, ale nigdy nie zdecydowaliśmy się na wspólne mieszkanie. Szczerze mówiąc to nawet sama nie wiem czemu. Może dlatego, że obydwoje dużo pracowaliśmy i średnio mieliśmy na to wszystko czas.

— Podoba ci się? — spytał ignorując moje pytanie.

— Jasne, że tak. Ten dom jest przepiękny — szepnęłam starając się ukryć lekki ból w piersi.

Czy Hero w ogóle brał pod uwagę taką możliwość, że nasz związek mógłby przerodzić się w coś poważniejszego, na przykład małżeństwo? Z tego co wiedziałam chciał założyć rodzinę i mieć dzieci, ale czy byłam dla niego tą jedyną, skoro do tej pory ze sobą nie zamieszkaliśmy? W końcu nie jesteśmy już nastolatkami. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy nie powinni bać się odpowiedzialności i podejmowania poważnych decyzji.

— Chodźmy więc jeszcze na górę — zaproponował po pokazaniu mi siłowni i basenu.

Czasami zastanawiałam się, czy miał chwile zwątpienia. Zwątpienie w siebie, czy też w to co nas łączyło. Czy kiedykolwiek pomyślał, że mogłabym być kolejną laską, która leciała tylko na jego pieniądze?

Gdy dotarliśmy na górę, szatyn pokazał mi kilka sypialni dla gości, dwie łazienki i jeden pokój przepełniony regałami z książkami i dwoma sofami.

— A gdzie twoja sypialnia? — zapytałam z zainteresowaniem. Szatyn słysząc moje pytanie uśmiechnął się łobuzersko, po czym wskazał mi na drzwi na końcu korytarza.

Wzruszając ramionami ruszyłam w tamtym kierunku i niepewnie popchnęłam drzwi. Pokój wydawał się ogromny. Oprócz łóżka i dużej sofy, znajdował się tutaj również kominek i telewizor. Inne drzwi prowadziły natomiast do również ogromnej łazienki, a jeszcze inne do garderoby, która okazała się w połowie pusta. Ignorując ten fakt opuściłam pomieszczenie i wtedy dostrzegłam duży balkon. Podłoga wyłożona deskami pokryta była płatkami czerwonych róż. Na przeciwko stał stół z zapalonymi świecami i jakimiś przystawkami. Natomiast po lewo znajdowało się duże jacuzzi z unoszącymi się na powierzchni kolejnymi płatkami. Zaskoczona zakryłam usta dłońmi i jęknęłam pod nosem. Co to wszystko miało znaczyć? Przecież byliśmy już na kolacji. Chcąc zapytać Hero o co chodziło odwróciłam się na pięcie i wtedy go dojrzałam. Szatyn klęczał na jednym kolanie z czarnym pudełeczkiem w ręku. Na jego twarzy malowała się niepewność i intensywne uczucie.

— Hero — szepnęłam zszokowana zaistniałą sytuacją.

— Odkąd cię poznałem wywróciłaś cały mój świat do góry nogami, Rosie — zaczął zachrypniętym głosem. — Nauczyłaś mnie jak kochać i jak stać się lepszym człowiekiem. Swoją miłością złożyłaś moje rozbite w drobny mak serce i tchnęłaś w nie uczucie. Bez ciebie byłbym nikim. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie u boku maleńka, dlatego proszę cię, abyś powiedziała tak i uczyniła mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Bądź moją na zawsze, Rosie.

Zszokowana jego słowami, poczułam jak łzy wzruszenia zaczęły moczyć moje policzki. Szlochając cicho, z trudem przełknęłam ślinę i zmierzyłam go wzrokiem. Jego pierś unosiła się w przyspieszonym tempie, a szczęki pozostawały zaciśnięte.

— Proszę, maleńka — wychrypiał zestresowanym tonem.

— Jakże mogłabym ci odmówić, Hero? — szepnęłam wzruszona.

Twarz szatyna rozjaśnił szeroki uśmiech. Gdy podniósł się, nie marnując czasu ruszyłam w jego kierunku. Kiedy ramiona szatyna objęły moje ciało, odetchnął z ulgą, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Tuż po włożeniu na mojego palca, prześlicznego pierścionka, dłonie szatyna objęły mnie w talii i ponownie przyciągnęły bliżej niego, aby mógł złączyć nasze usta w głębokim i namiętnym pocałunku.

I w taki oto sposób Hero uczynił te Walentynki najlepszymi w całym moim życiu. Tak samo jak naszą przyszłość. Tydzień później wprowadziliśmy się do nowego domu i zaczęliśmy wspólne życie pełne przygód i miłości. To wtedy zrozumiałam, że wyjazd do Londynu i wszystko co wydarzyło się po drodze miało na celu zbliżenie mnie do dnia, w którym poznałam jego.

Continue Reading

You'll Also Like

1K 146 8
Dwudziestoletnia 𝐇𝐨𝐩𝐞 𝐃𝐞𝐧𝐨𝐯𝐚𝐧 przeprowadza się Paryża ze Sztokholmu, aby studiować modę i sztukę na Paris College of Art. Było to najwięks...
584K 25.6K 34
Vicki, znana niegdyś jako "Grubella" z czasów gimnazjum, wraca po kilku latach do liceum w Miami jako seksowna i pewna siebie dziewczyna. Kiedyś wzbu...
483 51 3
Przypadkowe spotkanie. Nieplanowana znajomość. Skrywane uczucie. Wielka tajemnica. nienawidzę pisać opisów. Kiedyś to zmienię...
481K 29.7K 55
- jesteś jak superbohater. - tak? - tak, ale jest jeden problem. - jaki? - superbohaterzy po wykonaniu zadania odchodzą.