Promises h.s

By Stonet_Lifee

91.9K 4.8K 440

"Pamiętajcie, dziewczęta , młody wampir jest z natury drapieżnikiem. Niektórzy chłopcy mogą dostrzegać w was... More

Hey!
Prolog + zwiastun
The first meeting
Summary holidays
Lesson and again he.
Have you seen!
Dinner?
I'm not dead!
Ho! ho!
No way!?
Manuscript.
Manuscript cd.
Room!?
Jealousy.
Lunch.
Lunch cd.
Disgust, and may desire.
Dream.
Night Meeting
The terrible truth
Interesting meeting mathematical circles
Harry & Louis = trouble
Podziękowania
Walk with the Devil
Harry..What!?
"I do not want that !? "
ogłoszenie
Rape
Pangs of conscience?
The other one
Dream and blood.
Dream and blood cd.
Darkness comes and goes, but the sun will always be back, right?
Kiss me HARD!
Zwiastun c.d
"Mom help"
Accident
Accident cd.
Shawn, who?!
Haunting
Welcome to the nightmare
Welcome to the nightmare cd
Time to get up.
Council of Elders
Sensitive sense of smell
Jealousy about her
Louis + Harry = !
Diner with..?
Bloody Nightmare
Lack of control
My Demons
The End?
Letter.
He calls us desires scream.
Remember baby.
Mother Dragomir.
Killers.
Life's mistake.
00:00
Who was expecting this?!
Time to forget.
Lonely heart.
Broken hearts
I feel the pain of walking into this house.
Lost in your eyes.
Harry you idiot, or vice versa.
Drowned.
A little lie changes everything.
Back in one room together.
Come back to me my friend.
Ring The Alarm For Birthday.
Push & Pull
So what's his final note mean?

Chaos will come?

116 5 1
By Stonet_Lifee

WYSTARCZYŁ NIECAŁY MIESIĄC, żeby rozpętało się istne piekło po dotarciu listu Harry'ego na londyńską wieś pod Salisbury.  W tym samym czasie Styles  znikł z powierzchni ziemi, a ja.. Cóż uczyłam się żyć samotnie. Bez rodziny, czułam się, jakbym umarła choć jeszcze nie zostałam przemieniona. Pan Kim trzymał się mojego boku, wydawaliśmy się nierozłączni. Wtedy właśnie zostałam wezwana na spotkanie Rady Starszych, które miało odbyć się w hrabstwie Wiltshire, a dokładniej w Castle Combe. Kryzys wywołany decyzją Harry'ego okazał się tak wielki, że wszyscy raczyli osobiście przybyć do Anglii. Nie było odwrotu. Musiałam stawić się w wyznaczonym miejscu.:

- Myślisz, ze zobaczę Harry'ego? - zapytałam z nadzieją, niespiesznie wchodząc do The Manor House Hotel.:- To, jak policzek. Dlaczego nie skontaktował się ze mną... P..przecież mnie kochał, prawda? 

- Możliwe...

- Matthew, ja pytam serio! - krzyczę odwracając  się na pięcie. Robię to z taką szybkością, że wpadam prosto na jego klatę. Kurwa nie teraz ?!  Biję się w myślach, podnosząc wzrok. Jego usta wyraźnie drgnęły.:

- A czego oczekujesz, Aniele. 

Wpatruję się w niego z mocno bijącym sercem, a w głowie mam nagłą pustkę. Miesiąc. Cały pierdolony miesiąc, nie dał znaku życia... Czyżbym była dla niego tylko marionetką?? Nie rozpłaczę się.. No dobra Annabelle, pokaż jaka jesteś twarda... 

- To nie ma znaczenia! - wołam i wzdrygam się , gdy otrzymuje w odpowiedzi półuśmiech.:

- To nie ma znaczenia. - powtarzam spokojniej.:

- Bardzo dobrze. - Wskazuje na drzwi.:- Skończyłaś  hartowanie się w myślach, czy chcesz o coś jeszcze zapytać?

Pocieram z konsternacją czoło.:

- Nie..nie zamierzasz mnie zostawić? 

- Nigdy. - Matthew odpowiada łagodnie.:- Zawarliśmy park, pamiętasz. 

- No ok. - Odgarniam do tyłu włosy , starając się odzyskać równowagę i wyglądać poważnie.:

- Dobrze. Cóż... Tak więc... co ter.. Co.. 

- Może wpierw wejdźmy do środka. 

- Oczywiście! - Ogarnia mnie lekki niepokój.:- O co im może chodzić? 

- O wszystko. - zaczyna powoli Matthew.:- ..jednak wolałbym, abyś  została w ukryciu, że też Ci na to pozwoliłem. 

Nasze spojrzenia się krzyżują.:

- Bardzo bym więc, prosił byś trzymała się blisko mnie.

- Jasne! - odpowiadam po chwili milczenia.:- Oczywiście! Jak najbardziej. Tak właśnie zrobię. 

- Nawet jeśli zobaczysz Styles'a? 

- Tak. Nawet kiedy... To znaczy tak. Nie opuszczę twojego boku. 

- Świetnie. Nie bój się. Ze mną jesteś bezpieczna. 

Matthew uśmiechnął się i otworzył drzwi, przytrzymuje je dla mnie uprzejmie. Jestem już jedną nogą w środku, kiedy się zatrzymuję.:

- Chwileczkę. 

- Co się stało? 

- A co mam powiedzieć, jeśli zapytają kto był winny zerwaniu paktu? - pytam z zakłopotaniem.:

- Wszyscy będą mnie o to pytać. 

- Powiedź prawdę. 

^^

- Przyszliśmy na spotkanie. - Matthew zwrócił się do kelnerki.:- 

- Z grupą starszych... mężczyzn. - dodałam.:- Powiedzieli, że zarezerwowali całe pomieszczenie. 

Na ułamek sekundy twarz dziewczyny wykrzywił strach tak lodowaty jak steki w ich chłodni, ale po chwili zdobyła się na uśmiech i sięgnęła po dwa menu.:

- Tędy, proszę.

- O, cholera. - Nie potrafiłam się powstrzymać, kiedy weszliśmy do sali.:

- Wszystko w porządku.- Chłopak ścisnął mi dłoń dla otuchy. Ale to wcale nie wyglądało "w porządku". Na środku wyłożonego boazerią pomieszczenia, trzynastu najbardziej posępnych starców, jakich w życiu widziałam, krążyło wokół stołu i wbijało noże w ogromny półmisek obładowany krwistymi, prawie surowymi stekami. Kładli  sobie na talerze jasnoczerwone krowie mięso, ale wcale go nie jedli. Tylko... wysysali. Sos.. - czyli wyciekającą z mięsa krew. Choć w hotelu działało ogrzewanie, powietrze w sali było zimne od ich obecności. I jeszcze ten zapach krwi... Drażnił mi nozdrza, rozszerzał wszystkie pory, a najgorsze pobudzał żołądek. Najstarszy, najstraszniejszy wampir uniósł niechętnie wzrok znad swojego talerza. Wskazał na dwa puste krzesła.:

- Proszę, usiądźcie. Wybaczcie, że zaczęliśmy bez was. Byliśmy potwornie głodni po podróży. 

Wasyl. To musiał być wuj Harry'ego. Dostrzegłam nikłe podobieństwo w rysach twarzy oraz tę samą władczą podstawę. Jednak starszemu Styles'owi brakowało uroku i wdzięku Harry'ego oraz jego cudownego rezolutnego błysku w oku. Wprawdzie mówiąc, Wasyl wydawał się udręczoną, zdeformowaną wersją bratanka. Podczas gdy władczość Harry'ego równoważyły poczucie humoru, a nawet wesołość, Wasyl był do cna zgorzkniały i ohydny w swoim despotyzmie. Zrobiło mi się nie dobrze, więc mocniej ścisnęłam dłoń Matthew.:

- Siadajcie. - ponowił Wasyl, a my posłuchaliśmy go. Kelnerka podała nam menu. Spojrzała ze współczuciem, jakbyśmy byli zakładnikami.:

- Czy będziecie jedli...- Wskazała głową w stronę kupy mięsa, nie znajdując odpowiedniego określenia.:- A może chcą państwo zamówić coś innego?

- Zestaw baru sałatkowego. - poprosił za mnie Matthew, oddając menu.:- To wszystko. Dziękuję. - dodał spoglądając w moją stronę.:

- A ty? 

- Już jadłem. Nie martw się o mnie. 

Martwi się. Wiedziałam, ile go kosztuje zachowanie twarzy w obliczu rozgrywającej się przed naszymi oczami "jatki". Rozejrzałam się zauważyłam jedno puste krzesło. Zastanawiałam się, czy Harry w ogóle się zjawi. Wtedy drzwi się otworzyły i wszedł. Spodziewałam się, tego prawda? Chłopak obszedł stół i uścisnął dłoń wszystkim zebranym.:

- Wuju Wasylu, wuju Thomas. 

Każdy wampir po kolei przerywał posiłek, by podać mu rękę, a potem szybko powracając do posiłku. Zakończywszy powitanie, Harry usiadł i skłonił się lekko w moją stronę. Wiedziałam jednak doskonale, że był zdenerwowany moją obecnością.:

- Zazdrość, a może jednak strach. - szepnął mi Matthew do ucha.:

- Zazdro.. - zaczęłam, ale przerwałam, gdy podniósł moją dłoń i pocałował jej wierzch.:

- Jednak to pierwsze. - dodał brunet z kpiącym uśmieszkiem na ustach. Skinęłam lekko głową.:

- Wydaje mi się, że dobrze się  bawisz, co? 

- Jedzcie. - ponaglił Wasyl, wskazując widelcem w naszą stronę.: - Potem porozmawiamy. 

Matthew skinął tylko głową, a ja cóż udałam się samotnie do baru sałatkowego. Nie potrafiłam jednak powstrzymać się przed zerknięciem w tył. Harry , jak i Matthew nie spuszczali ze mnie wzroku. Nie zostawię Cię samą, jasne .. Ciołek!  Zapach krwi... taki odurzający. Tak strasznie nie chcę czuć łaknienia w tak potwornym momencie, ale ta woń tak przyciąga...

Po powrocie od razu się zorientowałam, że przerywam cichą, lecz burzliwą dyskusję. Półmiski po stekach , były puste, tak jak i talerze. Wszystkie głowy zwrócone były na Harry'ego, który siedział nieruchomy jak głaz. Gdy tylko wkroczyłam w głąb pomieszczenia, spojrzał na mnie.:

- Czy obecność Annabelle Collins jest naprawdę konieczna? 

Stałam z miską sałatki w dłoni, czekając na werdykt. Nie mam pojęcie, co bym zrobiła,  gdyby Wasyl kazał mi wyjść. Skakała z radość!? Jednak nie uczynił tego.:

- Tak. - powiedział.:- Musi zostać.

Zdezorientowana usiadłam na swoim miejscu.:

- Jedz, bo wyglądasz , jakbyś miała zemdleć. - polecił łagodnie Matthew, kładąc mi dłoń na plecach. Czułam , że nie spuszcza ze mnie wzroku. Nawet sos sałatkowy niemal stawał mi w gardle, więc nie katując się dłużej, wzięłam kilka symbolicznych kęsów i odepchnęłam miskę od siebie. Wampir po prawej stronie przysunął się do mnie. Teraz, kiedy nie pochylał się ociekającym krwią stekiem, mógł uchodzić za zwykłego biznesmena. Mimo to coś w jego spojrzeniu napawało mnie grozą. A więc to jest Rada Starszych...

- Nie jest Panienka głodna? - zapytał z wyraźnie obcym akcentem.:

- Nie. - odparłam, zmuszając się do spojrzenia w jego czarne oczy. Nie miałam zamiaru okazywać strachu. Choć trudno było. Czy to faktycznie moja rasa? Mój lud?  

- Skończyła. - ogłosił Wasyl.:- A więc czas na zapoznanie.

Przedstawił każdego z osobna, ale ja natychmiast pozapominałam wszystkie imiona. Byłam zbyt zajęta obserwowaniem Harry'ego. Wyglądał na spokojnego, czekając na koniec. Nawet na mnie nie spojrzał. Wasyl usiadł. Jego długie ciało skurczyło się na siedzeniu niczym dziwaczny ludzki akordeon. Rozczapierzył kościste palce i zetknął dłonie opuszkami.:

- Co mamy zrobić z tą dwójką młodych ludzi? 

- Nie z młodymi ludźmi. - wtrącił Harry.:- ..a ze mną. Tu chodzi tylko o mnie.

- Cisza! - syknął Wasyl, odwracając głowę w stronę bratanka.:

- Tak jest. - niemal natychmiastowo Harry ustąpił. Wasyl rzucił piorunujące spojrzenie w moją stronę.:

- Wiesz, że Harry zdecydował, w jakiś niezrozumiałym przypływie niezależności..- Wasyl niemal wypluł z siebie to słowo.:- .. że nie dotrzyma postanowień paktu. Stał się taki przez twoich pieprzonych rodziców!

Śmiertelnie się przeraziłam, gwałtownie wstając. Matthew widząc to, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w dół, bez słowa każąc mi raz jeszcze usiąść.:

- Harry poinformował ich o swojej decyzji. - odezwał się do Wasyla.:- Zanim zostali zamordowani we... . 

- Zamordowani? - zagrzmiał Wasyl z niedowierzaniem.:- Cóż przykro mi dziecinko, ale ta niesubordynacja..

- Posłuchaj, Wasylu. - przerwał mu Matthew, spoglądając na młodszego Styles'a.:- Skoro Harry postanowił, że nie chce  przestrzegać założeń paktu.. Cóż.. To było bardzo dawno temu. Sam rozumiesz, że to niedorzeczne. Jak można oczekiwać, że tych dwoje zakocha się i weźmie ślub tylko z powodu jakiegoś dekretu? 

Zerknęłam na Harr'ego. Nie odrywał oczu od Wasyla.:

- Zakocha się? - prychnął Wasyl.:- Ktoś tu mówi o miłości?! Tu chodzi o władzę! 

- Annabelle nie jest przedmiotem! - zaprotestował groźnie Kim.:- Z resztą On już się z kimś spotyka.. Prawda, Styles? 

Najwyraźniej Matthew powiedział trochę za dużo. Przy fragmencie "już się z kimś spotyka" , Wasyl zerwał się z krzesła i błyskawicznie zwrócił w stronę bratanka. Ten wstał wyprostowany, czekając na atak.:

- Zalecałeś się! - zaryczał Wasyl.:- Do kobiety nieobjętej paktem? 

- To mój wybór. - odparł Harry spokojnie.:- Annabelle była skłonna wywiązać się z paktu, ale ja zadecydowałem inaczej. Z resztą spójrz tylko na nią.. Jest taka słaba. 

Choć wiedziałam, że próbuje mnie chronić , jego słowa zabolały. Podczas całej rozmowy ani razu na mnie nie spojrzał. Na tajny sygnał, który najwyraźniej przegapiłam, pięciu najstarszych wampirów podniosło się z miejsca , tak jak młody Styles, popychany w stronę wyjścia. Jeden z oprychów objął go ramieniem , jednak coś mi podpowiadało , że za drzwiami nie czekała Harry'ego miła pogawędka z troskliwym krewnym.:

- Myślisz, że rozmowa coś tu da? - zapytał Matthew również wstając.:

- O mnie się nie martw, Kim. - odparł Harry. Strząsnął z siebie ramię krewnego, jakby wiedział, że jest na straconej pozycji.:- Proszę. Zajmij się moją Ptaszyną, jak tylko najlepiej potrafisz. Nawet , jak by miało to cię kosztować życie...

- Zaczekaj, Harry! - zawołałam, zrywając się z krzesła. Wielka gula podeszła mi do gardła, gdy ujęli go pod ramię i zaczęli wlec w stronę drzwi.:

- Czyli wszystko co mówiłeś to kłamstwo... - Chciałam za nim iść, ale Matthew przyciągnął mnie z powrotem do siebie.:

- Nie, Aniele. Nie teraz. 

- Siadaj, proszę. - dodał Wasyl przemiłym tonem.:-  Nawet gdybyś za nimi poszła..Cóż, nie znalazłabyś go. Ale nie martw się, jest bezpieczny z rodziną. Wróci z zupełnie innym nastawieniem. A ty nie wyprzesz się swojej obietnicy.

- Obietnicy moich rodziców. - odparłam cicho.:

- Nie zapominaj, że na pergaminie napisane jest również, że jeśli jedno z nich zakocha się w kimś innym pakt zostanie unieważniony. - dodał ktoś z tyłu.:

- Jej wolą jest poślubienie go. Jest mu przeznaczona. Ona to rozumie.. Baa, ona go kocha.. 

- Nie wiem.. - wydukałam. Skrzyżowałam ramiona na piersi, czekając co dalej. Coraz szybciej wpadałam w panikę. Nagle pisnęłam cicho, gdy Matthew objął mnie od tyłu:

-  Nie wiem , co się dzieję w twojej głowie, ale sądząc po tym , jak się zachowujesz , nie jest dobrze. - Schylił głowę na wysokość mojego ramienia.:- Chcesz, żeby poszedł do piekła, więc pójdzie. Daj mi więcej czasu Baby girl, a znajdziemy sposób. 

Miałam ściśnięte gardło i szlochałam tak , że nie mogłam oddychać. Nie wspominając już o mówieniu.:

- Musisz być silna. Pokazać mu, że już Ci nie zależy. Nie spodziewałem się, że tak zareagujesz na jego słowa... - Zamilkł , a jego ciepły oddech owiewał mi szyję. Dotykał ustami mojego nagiego ramienia. Zadrżałam, a Matthew zsunął mi dłonie po ramionach i chwycił mnie za ręce.:

- Pokaż im...- wymruczał mi do ucha.

- Skończyliście już spiskować? - zadrwił Wasyl.:- Widziałem, jak patrzysz na Harry'ego. Wychowanie wśród ludzi uczyniło twoje uczucia tak przejrzystymi. 

- Wychodzimy. - powiedziałam stanowczo, chwytając Matthew za ramię.:

- Do widzenia. - zamruczał Wasyl, kłaniając się nisko. Kiedy obchodziliśmy stół , mijając całe zgromadzenie wampirów, poczułam, że ktoś wciska mi coś w dłoń. Ruch był tak szybki,  iż wydawał się niemal magiczną sztuczką. Nie wiem jak, ale powstrzymałam się od krzyku. Zerknęłam przez ramię i mój wzrok zahaczył o wampira, którego do tej pory nie zauważyłam. Był niski i grubszy od reszty. Jego oczy skrywały iskry rozbawienia, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, przyłożył palec do ust, najwyraźniej sygnalizując , że mamy wspólny sekret. Będę musiała zapytać Matthew kim on jest! Całą drogę powrotną, kurczowo ściskałam karteczkę. Dopiero gdy znalazłam się w swojej sypialni, rozłożyłam ją palcami drżącymi z zniecierpliwienia. Widniał na niej tekst.:

Nie bój się tak! Może jeszcze nie wszystko stracone! Jesteś bezpieczna z Matthew! Wasyl jest po prostu trochę despotyczny. Wyniosły. Spotkaj się ze mną w ogrodzie około 10. Będę w altance. Myślę, że mogę pomóc ci zapobiec wojnie. I niech to pozostanie między nami, dobrze?

Twój Dorin.

I mamy kolejny rozdział! Jak tam moje mordki się czujecie? Ja dziś idę do pracy.. Po 3 tygodniach!!!

Continue Reading

You'll Also Like

292K 6.1K 35
21-letnia Veronica Smith rozpoczyna praktykę jako psycholog w więzieniu, w którym przebywa jeden z najniebezpieczniejszych przestępców w całym USA, L...
12.8K 2.3K 15
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
5.2K 503 20
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...
50.3K 1.8K 112
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...