Grammys ♪ taekook

By teaxlight

379K 44.3K 32.9K

[zakończone] Kiedy BTS odbierało na scenie swoją pierwszą statuetkę Grammy, Taehyung i Jungkook nie zdawali s... More

1. They say people come
2. Say people go
3. This particular diamond
4. Was extra special
5. And though you might be gone
6. And the world may not know
7. Still I see you, celestial
8. Like a lion you ran
9. A goddess you rolled
10. Like an eagle you circled
11. In perfect purple
12. So how come things move on?
13. How come cars don't slow?
14. When it feels like the end of my world
15. When I should but I can't let you go
16. But when I'm cold, cold
17. There's a light that you give me
18. When I'm in shadow
19. There's a feeling you give me, an everglow
20. Like brothers in blood, sisters who ride
21. And we swore on that night
22. We'd be friends 'til we die
23. But the changing of winds
24. And the way waters flow
25. Life is short as the falling of snow
26. And now I'm gonna miss you, I know
27. But when I'm cold, in water rolled, salt
28. I know that you're always with me
29. And the way you will show
30. And you're with me wherever I go
31. And you give me this feeling
32. This everglow
33. What I would give
34. For just a moment to hold
35. I live for this feeling
36. It's everglow
37. So if you love someone
38. You should let them know
40. Lights [bonus]

39. The light that you left me will everglow

10K 1.1K 1.7K
By teaxlight

rzygam tym milionem gwiazd
chcę tylko ciebie

Usta Taehyunga od początku układu były dla Jungkooka czymś, co traktował niemalże jak świętość, którą mógł podziwiać jedynie z daleka. Przez długie miesiące skrycie marzył, by móc otulić je swoimi własnymi i w końcu poznać, w jaki sposób naprawdę smakuje miłość. Były takie momenty, kiedy sądził, że nigdy nie dane mu będzie tego zrobić, przez co za kilkadziesiąt lat umrze sfrustrowany oraz stęskniony za uczuciem, które młodość raz na zawsze zabrała ze sobą.

Jego nadzieje malały z każdym dniem, a jednak któregoś ponurego wieczora, tuż po koncercie w Los Angeles, Taehyung nareszcie pozwolił mu sprawdzić, co niesie za sobą ten upragniony, tajemniczy pocałunek. Wtedy smakował on niepewnością i długo ukrywanymi pragnieniami, nareszcie odnajdującymi drogę na zewnątrz. Nie był słodki, uroczy ani delikatny. Przypominał raczej coś desperackiego, składającego się z pajęczyny rozczarowań i strachu przed tym, co będzie dalej.

I choć tamtego dnia Jungkook uważał, że jego miłość jest kompletnie nieodwzajemniona, to tak czy inaczej cieszył się jak dziecko, że los dał mu szansę doświadczyć czegoś, czego zdecydowanie zbyt długo i zbyt nieznośnie pragnął. Przynajmniej miał świadomość, że jeśli niebieskowłosy odejdzie, to będzie wiedział, za czym warto tęsknić.

Jednakże dopiero w Staples Center, w jakiejś przypadkowej łazience na korytarzu, podczas najważniejszej gali muzycznej w roku, Jungkook poznał, w jaki sposób rzeczywiście smakuje miłość. Była słona, jak łzy Taehyunga; zmieszana, jak ich bezbarwne pomadki; bolesna, jak jego nieco niezdarne ruchy, przez które w którymś momencie trochę za mocno przygryzł dolną wargę ukochanego, ale co najważniejsze... W końcu była silna i pewna – jak dłonie Jeona, zaciśnięte na talii Taehyunga, a także palce niebieskowłosego, przesuwające się zaborczo w jego włosach. Tym razem pocałunek nie wyglądał na desperacki czy napędzany pożądaniem, a raczej stanowił swoiste poddanie się czemuś, co było za trudne do zignorowania.

Taehyung jęknął, nie potrafiąc oderwać się od widocznie zaczerwienionych ust Jungkooka, przejeżdżając po nich swoim gorącym językiem. Miał ochotę raz za razem szeptać chłopakowi do ucha, że przeprasza i tak cholernie go kocha, ale słowa w tej chwili wydawały się zbędne, skutecznie zastępowane przez chaotyczne ruchy rąk i mokre od śliny wargi. Obaj wiedzieli, że powinni już dawno wrócić na galę, jednakże za każdym razem, kiedy odrywali się od siebie choćby na moment, nagle robiło się za zimno, za daleko i za smutno. Pierwszy raz potrzebowali siebie nawzajem. Nie Jungkook Taehyunga, nie Taehyung Jungkooka. Pragnęli jedności, jaką tworzyli razem, z odbijającymi się od ścian niewypowiedzianymi wyznaniami miłości oraz poczuciem, że nareszcie wiedzą, w co tak naprawdę się pakują.

– Mój chłopiec – wychrypiał Jeon, otwierając oczy i przesuwając nosem po policzku ukochanego, wciąż wtulając się w jego wargi.

– Nie jestem chłopcem, tylko mężczyzną. – Taehyung przewrócił oczami, ale mimo wszystko uśmiechnął się nieśmiało, szturchając młodszego palcem w ramię. Czuł, że łzy, wcześniej spływające mu strumieniem aż za kołnierzyk marynarki, w końcu zaczynają wysychać, a nerwowe drżenie rąk ustaje, zastępowane przez poczucie obezwładniającego szczęścia. Jungkook naprawdę tu był, naprawdę go całował i naprawdę postanowił podarować temu wszystkiemu jeszcze jedną szansę. – Chyba zapomniałeś, że nadal jestem twoim hyungiem – dodał, opierając dłoń na ścianie, tuż obok głowy bruneta.

Jungkook uniósł brwi, zaskoczony takim obrotem spraw, a następnie wykrzywił usta w zaczepnym uśmieszku.

– Czyżbyś chciał, żebym Cię tak nazywał? – odpowiedział, po czym przybliżył wargi do ucha starszego i wyszeptał: – Hyung.

Ciało Taehyunga przez ułamek sekundy napięło się w jego dłoniach, a potem chłopak parsknął śmiechem, czując wypływające na policzki rumieńce.

– To nie najlepszy moment na taki rozmowy – wymamrotał. – Musimy wracać.

– Racja.

Przez kilka sekund panowała cisza, a potem Taehyung pierwszy uległ, znowu atakując usta młodszego swoimi własnymi, rozpływając się z powodu ich miękkiej faktury. To był już trzeci raz, kiedy któryś z nich rzucił coś o konieczności powrotu na galę, a także trzeci raz, kiedy znowu im nie wyszło. Jungkook zachichotał, od razu rozchylając wargi, chcąc jak najszybciej poczuć język ukochanego pomiędzy nimi, ale specjalnie nie zamknął oczu, poświęcając całą swoją uwagę delikatnie zaróżowionej twarzy Taehyunga. Spoglądał na jego rzęsy i worki pod oczami, wcześniej przykryte przez warstwę makijażu, teraz rozmazaną przez łzy. Widział, jak niebieskie kosmyki opadają mu na czoło, kiedy przekrzywia głowę w prawą stronę; widział trochę zbyt szybko unoszącą się klatkę piersiową, a także smukłą szyję, którą pragnął naznaczyć malinkami. Taehyung zawsze wyglądał pięknie, ale teraz Jungkookowi po prostu brakowało słów. Gdyby nie był tak szaleńczo zakochany, to zapewne właśnie zwariowałby jeszcze bardziej.

Wzrok młodszego prześlizgnął się na ramiona chłopaka, ukryte pod materiałem czarnej marynarki. Miał ochotę zacisnąć na nich swoje dłonie i ozdobić skórę delikatnymi siniakami lub ewentualnie zacząć wycałowywać ścieżkę w dół – po przedramionach, aż po biodra, jednakże kiedy leniwym spojrzeniem krążył gdzieś w okolicach obojczyków Taehyunga, coś niepokojącego przykuło jego uwagę. Przez ułamek sekundy nie potrafił zmusić swojego mózgu do pracy, ale kiedy w końcu to zrobił i trybiki zaczęły mozolnie wskakiwać na właściwe miejsce, było już za późno. Z sercem w gardle, niemalże jak w zwolnionym tempie, mógł obserwować powoli poruszającą się klamkę, a następnie szczelinę, powstającą pomiędzy drzwiami i framugą.

Wcześniej zamulony, teraz działający na najwyższych obrotach umysł Jungkooka zwizualizował mu przed oczami tysiące scenariuszy, związanych z tym jednym, niespodziewanym ruchem. W jakiej łazience właściwie byli? Męskiej? A może damskiej? Jaka twarz za chwilę nakryje ich w dość jednoznacznej pozycji? Tak naprawdę do środka mógł wejść każdy. Fotograf, pani sprzątająca, ktoś z obsługi lub nawet jedna z wielkich gwiazd, która przed chwilą odebrała statuetkę Grammy. Byli w dupie i to na swoje własne życzenie.

Taehyung drgnął dokładnie w tym samym momencie, w którym do pomieszczenia wkradła się brązowa czupryna Namjoona. Jungkook zamrugał, nie wiedząc, czy powinien cieszyć się z takiego obrotu spraw, czy może jednak jeszcze bardziej bać. Lider najpierw spojrzał w kierunku okna, znajdującego się naprzeciwko wejścia do łazienki, po czym przeniósł wzrok na ścianę obok lustra i przez krótką chwilę wyglądał na kompletnie zbitego z tropu, spoglądając wprost na Jeona, wciąż wtulonego w ciało Taehyunga.

W odpowiedzi na jego zaskoczony wzrok Jungkook sapnął cicho, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów, jakimi mógłby zacząć się tłumaczyć. Na szczęście (lub nie), ten paniczny dźwięk został przykryty przez głośne szurnięcie, wywołane przez podeszwy Namjoona. Wszystko działo się tak szybko, że brunet prawie nie zarejestrował momentu, w którym lider praktycznie wpadł do środka, popchnięty przez Jimina i Hoseoka, a gdzieś za nimi dało się jeszcze usłyszeć głosy pozostałej dwójki. Świetnie.

– Są tutaj? – zapytał Park, wychylając się zza rogu i kiedy jego wzrok padł na parę, obserwującą cały ten chaos ze skonfundowanymi minami, mimowolnie rozchylił usta, jednocześnie marszcząc brwi. Właściwie wyglądał na równie przerażonego, co Taehyung i Jungkook. – Och – dodał, robiąc krok w tył.

Wkrótce w łazience zrobiło się tak ciasno, że gdyby któryś z uczestników wydarzenia musiał nagle rzeczywiście z niej skorzystać, to nie miałby nawet szans na otworzenie drzwi. Pozostali członkowie zespołu zgromadzili się w półkolu wokół winowajców zamieszania, wyglądając jak jury, gotowe do wydania wyroku.

I nawet jeśli wszystkie komórki w ciele Jungkooka krzyczały, że powinien zacząć się tłumaczyć, to wiedział, że tak naprawdę niczego tym nie polepszy. Nie było żadnej sensownej wymówki na ich opuchnięte, zaczerwienione i mokre od śliny wargi, pomięte marynarki, rozczochrane włosy, różowe policzki oraz milion innych znaków, świadczących, że zdecydowanie nie przyszli do tej łazienki zrobić siku. Wyglądali jak para, która właśnie zakończyła szaleńczy, namiętny pocałunek – co swoją drogą było prawdą – a pozostali członkowie zespołu mieli przecież mózgi i potrafili dodawać dwa do dwóch.

Jeon jeszcze przez chwilę próbował wyłapać spośród pędzących myśli jakieś bardziej sensowne rozwiązanie, niż ewentualne wyskoczenie przez okno, ale wtedy ciszę przeciął spokojny, choć nieco piskliwy głos Seokjina:

– Wiedziałem.

Pierwszą osobą, która odwróciła wzrok od Jungkooka i Taehyunga, był Yoongi. Chłopak spojrzał na przyjaciela z głupią miną, po czym odparł:

– Niby skąd?

– Nie wiem. Chyba mam gej-radar. – Jin wzruszył ramionami, po czym odchrząknął i dodał: – No wiecie, przecież już od dawna zachowywali się dziwnie.

Hoseok parsknął, przysuwając się bliżej najstarszego (co było dość trudnym zadaniem, biorąc pod uwagę ilość wolnej przestrzeni w pomieszczeniu), a następnie położył dłoń na jego ramieniu, kiwając pobłażliwie głową.

– Coś słaby ten twój radar, skoro mówisz o tym dopiero teraz. Ja przynajmniej wiedziałem od początku.

– Jak to od początku?! – zachłysnął się Jin, rzucając Jungkookowi i Taehyungowi oburzone spojrzenie.

– Ha! – Hoseok uśmiechnął się triumfalnie, po czym kąciki jego ust opadły, kiedy zauważył miny pozostałych, wciąż ewidentnie zszokowanych tym, co zastali w łazience.

Jungkook przeskakiwał wzrokiem pomiędzy przyjaciółmi, próbując wybadać ich nastawienie. Seokjin, pomimo swoich wcześniejszych słów, zaciskał nerwowo palce na ostatnim guziku marynarki. Yoongi wyglądał na skrępowanego, zupełnie jakby wpadł im do pokoju w trakcie seksu. Namjoon stał z kompletnie nieczytelną miną, podczas gdy Jimin przestępował z nogi na nogę, zagryzając wargi.

I nawet jeśli póki co nie stało się nic strasznego, to blada twarz Taehyunga podpowiadała Jungkookowi, że za chwilę rozegrać się może jego osobista katastrofa. Chłopak wyglądał podobnie, jak podczas ich nieudanego pocałunku w urodziny. Jakby za chwilę miał się rozpaść, rozpłakać i załamać, a przez ten przerażający widok brunet odniósł wrażenie, że krew w żyłach stopniowo zamienia mu się w lawę. I kiedy niebieskowłosy w końcu ocucił się ze swojego zamroczenia, lekko uginając kolana, młodszy doskonale wiedział, czego może się po nim spodziewać.

Odskoczenia na drugi koniec łazienki, połączonego z panicznym rzucaniem głupimi wymówkami. Łez zażenowania, zagubionej miny, nerwowego kręcenia głową. Albo może ucieczki bez słowa? Możliwości było sporo, ale wszystkie krążyły wokół zachowań, które zaobserwował u Taehyunga na przestrzeni ostatniego roku. Wszystkimi zmysłami czuł, jak poczucie kolejnej porażki powoli wkrada mu się pod skórę, siejąc spustoszenie.

Gdzieś pośród tego wodospadu myśli do bruneta dotarł niewyraźny głos Hoseoka i mimo że naprawdę chciał się na nim skupić, to spoglądanie na roztrzęsioną twarz Taehyunga pochłonęło go tak bardzo, że otoczenie nagle przestało posiadać jakąkolwiek konkretną formę. Rozmowa przyjaciół brzmiała bardziej jak przytłumione mruczenie, a łazienka nagle skurczyła się do mikroskopijnych rozmiarów. Liczyło się tylko to, co za chwilę zrobi stojący przed nim chłopak.

Jednakże w którymś momencie Jungkook musiał chyba błędnie założyć, że udało mu się poznać Taehyunga do cna i że dowiedział się już o nim zupełnie wszystkiego, bo niebieskowłosy – zamiast odejść – odwrócił się przodem do pozostałych członków zespołu, asekuracyjnie przytrzymując jego dłoń na swojej talii.

I nagle głos Hoseoka znowu stał się głośny, pomieszczenie bardziej przestronne, a z dróg oddechowych bruneta odpłynęła smoła. Miał wrażenie, że życiodajny tlen z zawrotną prędkością pompuje mu się do płuc, przez co oparł się plecami o ścianę, nie chcąc przypadkiem upaść albo zrobić czegoś równie głupiego. Zapewne wyglądał i zachowywał się jak psychopata, ale w tej chwili jedyną rzeczą, na której potrafił zawiesić swoją uwagę, było to, że wciąż czuł przy sobie ciepło Taehyunga.

– Nie raz słyszałem, jak wędrowali od pokoju do pokoju podczas trasy koncertowej. – Jungkook zamrugał, w końcu rzeczywiście słysząc słowa wypowiadane przez przyjaciół zamiast jakiegoś niewyraźnego mamrotania. Teraz mówił Yoongi, chyba wciąż dyskutując z Seokjinem. – No i którejś nocy zapytałem Hobiego, a on po prostu mi powiedział.

– Chłopaki, my wciąż tu jesteśmy – odezwał się brunet, zażenowany z powodu niepewnego brzmienia własnego głosu.

– Faktycznie – odpowiedział Jin i Jungkook sam już nie wiedział, czy ten dziwnie wesoły nastrój chłopaka jest tylko jakąś nową reakcją na stres, czy może rzeczywiście nie widzi nic złego w tym, że przed chwilą przyłapał dwójkę swoich przyjaciół na obściskiwaniu.

– Czyli Hoseok wiedział od początku i potem powiedział Yoongiemu, Jin domyślił się przez swój gej-radar, a Namjoon wywnioskował, że dzieje się coś dziwnego zaraz po rozpoczęciu terapii. Halo, czy ja jestem jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która niczego nie podejrzewała?! – jęknął Park, rozglądając się na boki.

– Na to wygląda – odparł Hoseok, wzruszając ramionami. – Może wciąż jesteś na to zbyt niewinny.

– Albo zbyt normalny.

– Jimin, nie zaczynaj – zagroził lider, posyłając chłopakowi ostrzegawcze spojrzenie.

Taehyung parsknął, nerwowo szarpiąc Jungkooka za rękaw i kompletnie nie nadążając za tym, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich dwudziestu minut. Nie tylko został przyłapany na obściskiwaniu się z facetem, ale jeszcze dodatkowo praktycznie cały zespół przyznał się do tego, że od dawna coś podejrzewano. Czy naprawdę razem z Jungkookiem byli zapatrzeni w siebie do takiego stopnia, że przestali zwracać uwagę na otoczenie? Może faktycznie za często odwiedzali się w hotelach? Albo za głośno uprawiali seks? Albo fanservice, który serwowali na koncertach, tylko dla nich wyglądał jak fanservice, podczas gdy reszta świata uważała zupełnie inaczej?

– Dobra, chłopaki, musimy przerwać dyskusję, bo za kwadrans wręczają nagrodę w ostatniej kategorii – westchnął Namjoon, zerkając na zegarek. – Obgadamy wszystko w domu.

– Ale... – zaczął Taehyung, odzywając się po raz pierwszy od momentu, w którym przeszkodzono mu w całowaniu się z Jungkookiem. – Wszystko okej? – zapytał słabym głosem, rzucając przyjaciołom błagalne spojrzenie.

– No problemo, mi amigo – odrzekł Hoseok, pokazując uniesione w górę kciuki, no ale on się przecież nie liczył, skoro wiedział o wszystkim od dawna.

Przez krótką chwilę pozostała czwórka mierzyła się spojrzeniami, a następnie Seokjin wzruszył ramionami i dodał:

– Póki nie będziecie uprawiać seksu w salonie, to dla mnie spoko.

– Jin! – jęknął Namjoon, szturchając chłopka w ramię. – Nie zawstydzaj ich!

– Dobre sobie. Coś mi się wydaje, że te dzieciaki maja za dużo łóżkowego doświadczenia, by czuć wstyd z powodu słowa seks.

– To prawda – odparł bezmyślnie Jungkook, powodując, że wszyscy, łącznie z Taehyungiem, zmierzyli go zaskoczonymi spojrzeniami. – No co?

Niebieskowłosy przewrócił oczami, ale jednocześnie uśmiechnął się pod nosem, dzięki czemu atmosfera w łazience nieco się rozluźniła. Wkrótce Hoseok i Yoongi jako pierwsi wyszli na korytarz, a biorąc pod uwagę ich ożywioną dyskusję o jakimś albumie, byli najprawdopodobniej zupełnie niewzruszeni tym, co się przed chwilą wydarzyło.

– Doprowadźcie się do porządku, okej? – polecił lider, a następnie ewakuował się na zewnątrz, ciągnąc za sobą Seokjina.

Finalnie w pomieszczeniu zostali tylko Taehyung i Jungkook, a także stojący przy drzwiach Jimin, który przyglądał im się z dość niepewnym wyrazem twarzy. Jego rozbiegany wzrok oraz dłonie zaciśnięte w pięści wcale nie pomagały w zakończeniu tej konwersacji w przyjacielski sposób.

– Jimin... – zaczął łagodnie najmłodszy, doskonale zdając sobie sprawę, że chłopak nie zdążył jeszcze nawet do końca przetworzyć informacji o jego homoseksualizmie, a już spadła na niego kolejna bomba, w dodatku o wiele bardziej potężna.

– My... – dodał Taehyung, ale Park uciął jego wypowiedź machnięciem ręki, po czym wtrącił się, wyginając usta w niepewnym uśmiechu:

– Nie tłumaczcie się. Ja chciałem tylko zapytać... bo... To niczego nie zmienia, prawda? Wciąż pozostajemy przyjaciółmi i będziemy spędzać razem czas?

– Oczywiście, że tak – odparł natychmiast niebieskowłosy. – Co ci w ogóle przyszło do głowy? Przecież do tej pory w stosunku do was zawsze zachowywaliśmy się normalnie.

– Do tej pory? To ile to już trwa?

– Rok – odpowiedział Jungkook, przesuwając palcami po przedramieniu Taehyunga. – Od poprzedniego Grammys.

Jimin wybałuszył oczy, a następnie odwrócił się w drugą stronę, mamrocząc coś pod nosem o własnej ślepocie. Wkrótce drzwi łazienki otworzyły się i zaraz potem zamknęły, odcinając pozostałą dwójkę od reszty świata. Jungkook odetchnął z ulgą, natychmiast odwracając się w kierunku lustra, by poprawić roztrzepane włosy, podczas gdy Taehyung podszedł bliżej umywalki, chcąc choć trochę przyklepać rozmazany podkład.

– No cóż, tego to się nie spodziewałem – przyznał po kilku sekundach milczenia starszy. – Ale może dobrze, że tak wyszło? Przynajmniej nie musimy się zastanawiać, w jaki sposób im powiemy.

Oczy Jungkooka rozszerzyły się ze zdziwienia, ale szybko wróciły do swojej naturalnej wielkości, gdy z czułością zerknął na odbicie ukochanego.

– Czemu tak na mnie patrzysz? – zapytał Taehyung, gdy młodszy przez dobre pół minuty nic nie odpowiedział, jedynie skanując go wzrokiem od stóp do głów.

– Bez powodu. Po prostu jestem trochę... zaskoczony.

– Myślałeś, że znowu ucieknę, prawda? Albo w sumie nie odpowiadaj, przecież i tak znam prawdę. – Niebieskowłosy westchnął gorzko, po czym również zajął się układaniem włosów. – I w sumie wcale ci się nie dziwię. Sam bym się po sobie spodziewał takiego zachowania.

– Mówiłem ci już, że jesteś dzielny? – podsumował Jungkook, uśmiechając się głupkowato.

– To nie odwaga, po prostu w końcu przestałem zachowywać się jak debil.

Młodszy kiwnął z rozbawieniem głową, po czym zrobił kilka kroków do przodu i zatrzymał się tuż obok niebieskowłosego. Szybko obdarował jego policzek trochę zbyt długim całusem, a następnie wskazał dłonią w stronę drzwi, mówiąc:

– Gotowy?

– Tak. Chociaż w sumie nie, jeszcze jedna sprawa – odparł Taehyung, wygładzając palcami zagniecenia na marynarce.

– Jaka?

– Odejdziesz?

To jedno słowo wypowiedziane przez Taehyunga początkowo kompletnie zbiło bruneta z tropu. Powtórzył je kilka razy w swojej głowie, jakby próbując nadać mu właściwe znaczenie, a potem przełknął ślinę i odpowiedział:

– Nie wiem. Jeszcze nie miałem czasu się nad tym zastanowić. Ten wieczór potoczył się kompletnie inaczej, niż przypuszczałem.

– Rozumiem – odpowiedział niemrawo Taehyung.

– Ale jeśli odejdę, to możesz zabrać się ze mną. Uciekniemy w jakieś fajne miejsce, gdzie pary homoseksualne mogą brać śluby, a potem ściągniemy do nas Yeontana i będziemy żyli długo i szczęśliwie – zażartował Jungkook, chcąc choć trochę poprawić ukochanemu nastrój. Naprawdę nie miał teraz głowy do rozmyślania na temat zespołu i tego całego gówna, które przeżył w wytwórni. Czuł się zbyt przytłoczony wydarzeniami z ostatniej godziny, by jeszcze dodatkowo wracać myślami do przeszłości.

– Dobra – odparł entuzjastycznie Taehyung, powodując tym samym, że Jeon zmarszczył brwi, dość mocno zaskoczony jego reakcją. – To by było fajne.

– Ja żartowałem.

– A ja nie. – Taehyung uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym szybkim krokiem ruszył w stronę drzwi, łapiąc Jungkooka za rękaw. – Ale o tym pogadamy później. Teraz lepiej chodźmy, bo Namjoon nas zabije.

I właściwie mina, którą zastali na twarzy lidera, kiedy w końcu pojawili się na korytarzu, rzeczywiście wyglądała na morderczą. Całą siódemką po cichu wrócili na salę, gdzie akurat prezentowane były zespoły nominowane do kategorii najlepszy album pop, i starając się narobić jak najmniej hałasu, przystanęli gdzieś przy fotelach w pierwszym rzędzie, nie chcąc przeciskać się pomiędzy ludźmi podczas tak ważnego momentu.

Taehyung stanął krok przed Jungkookiem i młodszy miał ogromną ochotę objąć go od tyłu ramionami, jednakże takie zachowanie było zbyt ryzykowne. Dlatego jedynie przysunął się odrobinę bliżej, obserwując stojącego na scenie Shawna Mendesa, który – podobnie jak wcześniej Chris Martin – trzymał w dłoniach niewielką kopertę.

Mimo że Jungkook doskonale zdawał sobie sprawę, gdzie jest i co właściwie dzieje się na gali, w jakiś dziwny sposób to wszystko zaczęło obchodzić go jeszcze mniej niż przed pierwszą wygraną. Czuł się otumaniony, cholernie szczęśliwy i wciąż nieco zażenowany, dlatego kiedy po sali poniósł się podekscytowany okrzyk BTS!, a wokół niego na nowo zapanował chaos, potrzebował kilku dobrych sekund, by przetworzyć widniejącą na telebimie informację.

Wygrali. Wygrali trzecią statuetkę Grammy, a do tego drugą w tym samym roku. Obok niego Hoseok, Yoongi oraz Seokjin podskakiwali, trzymając się za ręce; Jimin zakrywał twarz dłońmi, a Namjoon machał do zagubionego kamerzysty, który wcześniej nakierował kamerę na ich puste fotele. Jungkook poczuł, jak euforia powoli zaczyna ogarniać także jego i niewiele myśląc, rzucił się w stronę Taehyunga, a potem – w ostatniej chwili przypominając sobie, by nie robić nic głupiego – zaczął razem z nim biec w kierunku schodów na scenę.

Wkrótce cała siódemka zgromadziła się wokół mikrofonu i tym razem Namjoon w spokoju wygłosił krótką przemowę, na koniec pozwalając powiedzieć kilka słów Yoongiemu. Taehyung milczał, czując się naprawdę nieswojo z faktem, że zaledwie godzinę temu stał dokładnie w tym samym miejscu, płacząc i zwierzając się całemu światu ze swoich sentymentalnych przemyśleń. W przeciągu zdecydowanie zbyt krótkiego czasu wydarzyło się cholernie dużo i nawet jeśli wciąż myślał dokładnie tak samo, jak podczas przemowy, to przynajmniej miał świadomość, że teraz nie jest sam.

Że ten cholerny Jeon Jungkook znowu mu wybaczył. Że ten cholerny Jeon Jungkook po raz kolejny zaoferował swoją pomoc i tym razem została ona zaakceptowana z rozsadzającą żyły ulgą. Że od teraz wszystkie załamania czy przeciwności losu będą przechodzić razem. Nie w osobnych pokojach, nie w zimnej pościeli, nie w dudniących ciszą czterech ścianach.

Razem.

Niedługo później wśród publiczności wybuchły gromkie brawa i w momencie, w którym światła reflektorów przesunęły się po twarzach zebranych na sali osób, wzrok Jungkooka mimowolnie skierował się na siedem pustych foteli, znajdujących się mniej więcej na środku pomieszczenia. Spoglądał na ten obrazek z jakimś dziwnym ciężarem w żołądku, próbując jednocześnie wyobrazić sobie Taehyunga, który za rok będzie zerkał dokładnie w to samo miejsce, ale zamiast siedmiu krzeseł, dostrzeże jedynie sześć.

Czy był w stanie mu to zrobić? Lub, co ważniejsze, czy był w stanie zrobić to samemu sobie – zrezygnować, odejść i zaszyć się gdzieś, gdzie teoretycznie żadne zło już nigdy go nie dosięgnie? Z pozoru wizja ta brzmiała cholernie kojąco, ale czy w izolacji rzeczywiście czułby się szczęśliwy? Przecież to dzięki BTS stał się właśnie tym Jungkookiem, na którego patrzył teraz cały świat. W zespole dorósł, nauczył się żyć i radzić sobie z trudnościami. Z każdą osobą związaną z wytwórnią posiadał setki przeróżnych wspomnień, zarówno wesołych, jak i smutnych. Namjoon był dla niego niczym mentor; Jimina traktował jak brata, a Hoseoka uważał za najlepszego ziomka. To Sejinowi wypłakiwał się w ramię, gdy tęsknił za domem, a Bang zaprowadził go na pierwszą w życiu lekcję angielskiego. Dzięki ciężkiej pracy przyjaciół, producentów, choreografów, wizażystek oraz setek innych ludzi, dali radę przeżyć wzloty i upadki, fale nienawiści, bezpodstawne oskarżenia, a także własne dramaty, by finalnie w końcu wdrapać się na szczyt.

I on z tego szczytu chciał rzucić się z powrotem na samo dno, w pustkę tak wielką, że nie potrafił dostrzec tego, co czekało na samym dole. Mogła być tam zarówno wata cukrowa i puszyste chmury, jak również ciernie, kolce oraz bezkresny ocean żalu. Uciec mógł przecież zawsze. Spakować torbę, kupić bilet, zabrać Taehyunga i razem z nim udać się tam, gdzie nikt już nigdy więcej nie wpakuje ich na żadną głupią terapię ani nie zwyzywa za coś, na co nie mają najmniejszego wpływu. Jednakże dopóki niebieskowłosy chciał trzymać go za rękę, prowadząc przez ten paskudny, homofobiczny, k-popowy świat, wszystko wokół wcale nie wydawało się takie bezsensowne. To było jego życie – scena, brawa i reflektory. Skomplikowane ruchy taneczne, szczere teksty piosenek, pełne łez wzruszenia oczy fanów oraz nieprzespane noce, spędzane na nagrywaniu coverów. Więc być może teraz nie była jeszcze odpowiednia pora, aby raz na zawsze rzucić to wszystko w cholerę. Być może wciąż miał szansę, aby pokazać zaściankowym, zacofanym Koreańczykom, że świat składa się z czegoś więcej, niż tylko utartych kilkadziesiąt lat temu schematów. Być może teraz, po prostu, nareszcie będzie dobrze.

Jungkook drgnął, zauważając, że Yoongi odsuwa się od mikrofonu, a pozostali członkowie BTS podążają za nim, zapewne szykując się do pożegnalnego ukłonu. Raz jeszcze zerknął w stronę pustych foteli, obdarzając je dziwnie sentymentalnym spojrzeniem, a potem przysunął się bliżej Namjoona, chcąc złapać go za rękę. Jednakże w odpowiedzi lider jedynie pokręcił głową, uśmiechając się porozumiewawczo.

Przez kilka sekund Jungkook nie mógł zrozumieć jego zachowania, zastygając w bezruchu, ale kiedy spojrzał w prawo i zauważył za sobą równie skołowanego Taheyunga, nagle wszystko nabrało sensu. Zrobił krok w drugą stronę, czując, jak wzruszenie powoli zaczyna przejmować nad nim kontrolę, a zanim świat spowolnił, niebieskowłosy rzucił mu jeszcze pytającego spojrzenie. Nie było już jednak czasu na rozmowy. Jungkook złapał dłoń chłopaka i wplótł jego palce pomiędzy swoje własne, po czym skrzyżował wzrok z liderem, który niemo odliczył do trzech.

Seokjin, Hoseok, Yoongi, Namjoon oraz Jimin unieśli do góry łańcuch, utworzony ze swoich rąk, trzymając w powietrzu również statuetkę Grammy, po czym ukłonili się nisko, dokładnie w tym samym momencie, w którym zrobił to Jungkook, ściskający dłoń Taehyunga. Pomiędzy nimi widniał niewielki, choć doskonale widoczny fragment wolnej przestrzeni, zapełniony dopiero po chwili, kiedy zespół ukłonił się drugi raz, tym razem już wspólnie, w siódemkę. I ten drobny, choć fundamentalny gest, dla Jungkooka znaczył więcej, niż jakiekolwiek słowa. Namjoon w łazience nie powiedział przecież nic, a teraz na oczach całego świata pokazał mu, że wciąż mogą być jednością, nawet jeśli gdzieś pomiędzy tym wszystkim zupełnie niespodziewanie wyodrębniło się coś nowego.

I choć Jungkook wiedział, że już za chwilę internet obiegną setki gifów oraz teorii związanych z tym z pozoru niewinnym ruchem, był gotowy się z tym zmierzyć. Był gotowy zaśmiać się Bangowi w twarz, po czym postawić własne warunki związane z pozostaniem w wytwórni.

Był gotowy na wszystko, bo kiedy stał, ściskając w dłoni palce Taehyunga, jednocześnie spoglądając z góry na widownię, obiektywy kamer oraz ich siedem pustych foteli, doskonale zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę do szczęścia wcale nie potrzebuje ani pierwszej, ani drugiej, ani żadnej statuetki Grammy. Na tegorocznej gali – w pewien zimowy, pachnący szampanem wieczór – wygrał coś o wiele ważniejszego.

Wygrał chłopca, który stał teraz razem z nim na scenie w Los Angeles i który po raz pierwszy nie wstydził się tego, kim naprawdę jest. Wygrał spokój, szczery uśmiech, bezpieczeństwo oraz wiele innych rzeczy, zwiastujących nadejście lepszej, cieplejszej wiosny.

Wiosny, którą spędzi razem z Taehyungiem.

Koniec


~~~

Nadszedł czas na kilka sów od autorki. A więc... Grammys z założenia miało być opowieścią, która pokazuje, że homoseksualizm to coś więcej, niż tylko to, co przedstawiają media. Że oprócz parad równości, głośnych okrzyków i tęczowych flag, w środowisku LGBT wciąż istnieją ludzie, którzy zwyczajnie brzydzą się tego, kim są, a gdyby mogli, nigdy nie wybraliby dla siebie takiego losu. Że mojego Taehyunga, czyli osób zagubionych, samotnych, popełniających błędy oraz wypierających się własnej osobowości, są miliony i że często przez wiele lat żyją oni w kłamstwie, zakładając rodziny i próbując spełniać dziecięce marzenia o ciąży czy ślubnym kobiercu, podczas gdy takim postępowaniem krzywdzą nie tylko siebie, ale i innych.

Dlatego mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek spotkacie na swojej drodze takiego człowieka, to spróbujecie mu pomóc. Nie zwyzywacie go od głupich chujów; nie powiecie „spierdalaj", „zabij się" bądź „umrzyj". Przez to, co czytałam w komentarzach pod niektórymi rozdziałami, naprawdę czasami chciało mi się płakać z frustracji. Niestety życie ma więcej barw, niż tylko czerń i biel, a w związkach istnieją również inne problemy, niż tylko zazdrość czy zdrady. Ludzie popełniają błędy, ale potrafią się na nich uczyć, podobnie jak Taehyung i Jungkook, którzy w Grammys zawinili właściwie po równo.

A teraz kończę z poważnym tonem i przechodzę do sentymentów. Cóż, w życiu nie przypuszczałam, że kiedykolwiek trafi tutaj tyle osób i kiedy czasami patrzę na ilość waszych komentarzy, wciąż nie mogę uwierzyć, jak bardzo mi się poszczęściło. To była naprawdę interesująca przygoda. Stresująca, momentami przytłaczająca i smutna, ale piękna i wzruszająca przygoda. Dlatego chciałabym krótko podziękować wam wszystkim za pozostanie tutaj do samego końca; za wszystkie gwiazdki, wiadomości i ciepłe słowa oraz motywowanie mnie do dalszej pracy. Przy okazji wysyłam jeszcze duże buziaki dla  _Abrasax_ za dzielne znoszenie mojego ględzenia oraz pomoc z tak wieloma rzeczami <3

Tymczasem ja się żegnam i zapraszam was do Head in the clouds, czyli nowego ficzka, który kilka dni temu pojawił się na moim profilu. Obiecuję, że tam też będzie fajnie! Jeszcze raz dziękuję, buziam i pozdrawiam, papa 🥺

[p.s. – nadal uważam, że to trochę głupie, ale chyba nie jestem w stanie zignorować waszych próśb i stąd pytanie: kto chciałby kupić Grammys w wersji papierowej? ._.]

Continue Reading

You'll Also Like

169K 18.8K 28
Miłość pomiędzy Jeonggukiem a Taehyungiem zaczęła wykraczać poza strefę przyjaźni. [total comedy, fluff, czasem texting, top!taehyung, chwilami angs...
109K 14.2K 53
Jimin, wspominając dawne lata, opowiada dzieciom o swoich przyjaciołach i okolicznościach, w których poznał ich ojca. » oparte na serialu "How i met...
1.6K 301 19
Yoongi nie może pogodzić się ze stratą. Czyli zbiór jego listów, pisanych do ukochanego. 🌻
418K 21.3K 125
[zakończone] black and white live best together. Jungkook jako muzyk i Taehyung, który lubił umięśnionych mężczyzn. •taekook, instagram au Start: 17...