Heaven

By olsiala

46.1K 3.2K 389

Od tysięcy lat przedstawiają nas w dobrym świetle. Od tysięcy lat uważaj nas za istoty boskie. Od tysięcy l... More

PROLOG
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
EPILOG
II CZĘŚĆ HEAVEN!
NOWE OPOWIADANIE
INSTAGRAM

Rozdział XXIV

1.1K 88 15
By olsiala

Asteroth

W swojej egzystencji rzadko kiedy się myliłem, a kiedy już to robiłem to były to błahe rzeczy. Nigdy jednak nie zdarzyło się mi lekceważyć swojego wroga. Poświęcałem sporo czasu na analizę potencjalnych zagrożeń, tylko po to aby być krok do przodu. 

Spodziewałem się, że zabójca którego szukam nie działa w pojedynkę  i stoi po drugiej stronie barykady. Chciałem się mylić co do jego pochodzenia i natury. Jednak kiedy zobaczyłem na własne oczy, że  to właśnie anioły za tym stoją, już nie mogłem tego wyrzucać ze swoich myśli. 

- Jesteś pewny, że ona żyje? - rzucił Amon, patrząc się na nieruchomą czarownicę. Uśmiechnąłem się pod nosem.  

- Chyba tak. - odparłem, popijając whiskey. 

- Idioci. - warknęła Avilla, podchodząc do dziewczyny. - W porządku? Chcesz wody? Albo czegokolwiek. 

- Chcę stąd wyjść. - odpowiedziała od razu. Przewróciłem oczami. 

- A może whiskey? - rzuciłem.  

- Nie. - szepnęła, wpatrując się w przestrzeń. Następnie spojrzała na mnie. - Wiedziałeś. - dodała. Nie było sensu kłamać.  

- Podejrzewałem. - mruknąłem bez wyrazu. 

- Nie rozumiem dlaczego to robią. - powiedziała na jednym wdechu. Oboje z Amonem spojrzeliśmy na Avillę, która jako jako jedyna tak świetnie znała świat anielski. Wiedziałem, że nie tylko romans z księciem sprawił, że odeszła, ale również to co tam zobaczyła. Do tej pory tak właściwie nie wiedziałem co się tam działo. Przypuszczałem, że została skrzywdzona, ale w jaki sposób, to do tej pory nie miałem pojęcia. Jednak byłam żądny zemsty i nie zamierzałem tego tak po prostu zostawić. 

Avilla patrzyła na mnie w niemej prośbie, na co jedynie skinąłem głową. Nie znałem dobrze czarownicy, jednakże byłem w stanie ją kontrolować.

- Muszę ci się do czegoś przyznać. - westchnęła Avilla, patrząc na roztrzęsioną dziewczynę. - Nie jestem demonem tak jak Amon i Asteroth. 

- Nie? - zapytała zdziwiona, patrząc na nią obojętnym wzrokiem. 

- Nie. - przyznała. - Jestem zbiegłym aniołem. - dodała w końcu.

Wszyscy patrzyliśmy na reakcje dziewczyny. Przez chwilę się nie odzywała, jakby przyswajając informację. Jednak w pewnym momencie przymknęła oczy, a następnie je otworzyła. Oczekiwałem zupełni innej reakcji, no ale cóż. 

- Czułam, że jest z tobą coś nie tak. - szepnęła w końcu. Zmarszczyłem brew. 

- Jak mogłaś czuć, skoro jest to niemalże niewykrywalne? - zapytałem, podchodząc w jej stronę. Widziałem się ja się spięła, przez co miałem pewność że coś przede mną ukrywała. Niewiele myśląc pochyliłem się tak, aby być na wysokości jej oczu. Widać było, że moja bliskość wytrąciła ją z równowagi. Tego właśnie oczekiwałem. 

- Jestem hybrydą...

- Oboje wiemy, że nią nie jesteś. - przerwałem jej, patrząc na jej niebieskie oczy. Ich głębia potrafiła zmylić przeciętną osobę, jednak nie mnie. Zbyt wiele już w życiu widziałem, aby uwierzyć we wszystko co słyszę i widzę.  

- Skąd? - zapytała, wyraźnie podenerwowana. Uśmiechnąłem się do siebie.  

- Pisklaku, mam tysiące lat, nie kilkadziesiąt. - mruknąłem bez wyrazu. - Myślisz, że nie wyczuję anioła? - dodałem z pogardą. Te parszywe gołębie wyczuwałem z kilometrów. 

Nie byłem idiotą. Nie dało się mnie oszukać, szczególnie jeżeli chodzi o anielską rasę. Byłem drapieżnikiem, a co za tym idzie- wyczuwałem wroga. Od początku wiedziałem kim jest Sariel, jednakże pozwoliłem przez chwilę utrzymywać grę na jej zasadach. Ktokolwiek ją tu wysłał- był idiotą i najwyraźniej chciał, aby znalazła się w paszczy wroga. Nikt o zdrowych zmysłach nie zdecydowałaby się mnie śledzić. 

Moje przypuszczenia potwierdziła Avilla. Była zbiegłą anielicą, uczuloną na swój gatunek. Do tego widziałem pewne nieścisłości w zachowaniu Sariel. Osobowość czarownic w ogóle ni pokrywała się z osobowością dziewczyny. 

- Dlaczego mnie nie zlikwidowałeś? - zapytało pisklę, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami. - Przecież miałeś tyle okazji. - dodała. Parsknąłem śmiechem. 

- Bo nie lubię robić tego co jest narzucone z góry. - powiedziałem po prostu. - Ktokolwiek cię tu wysłał, chciał abym cię unicestwił. 

- Łżesz. - odparła od razu. Można było powiedzieć o mnie wiele, ale nie byłem kłamcą, a już na pewno nie byłem idiotą. Uniosłem brew. 

- Myślisz, że wysłano by słabego anioła, aby poradził sobie z kilkutysięcznym demonem? - zapytałem. - Twoją misją nie było śledzenie mnie, tylko twoja śmierć. - westchnąłem. 

Po jej wyrazie twarzy mogłem stwierdzić, że prawda w końcu do niej dotarła. Miałem ochotę parsknąć śmiechem na jej naiwność, ale powstrzymałem się. Prawda była wystarczającą karą dla jej nieporadności. Gabriel dobrze to przekalkulował. Musiała mu nieźle nadepnąć na odcisk, skoro zdecydował się ją posłać do mnie. Wiedział, że jak tylko pojawi się w zasięgu moich rąk, to już będzie po niej. Oczywiście zrobiłem mu pod górkę. 

- Wysłał cię tu Gabriel? - zapytała Avilla, na co Sariel skinęła głową. - To było do przewidzenia. Ten dupek pozbywa się wszystkiego co zbędne. - dodała, wyraźnie zła.

- Co ile zdajesz mu relacje? - zapytałem anielicy, popijając alkohol. Byłem całkowicie zrelaksowany i czułem się całkiem swobodnie. Przełknęła ślinę. 

- Co tydzień. - przyznała, patrząc na mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem.

- Świetnie. - mruknąłem, drapiąc się po brodzie. - Mamy czas na przygotowanie historyjki. 

- Nie zamierzam kłamać. - powiedziała. Cały czas starała się utrzymać mocje na wodzy.

Tak, zdecydowanie anioł. 

- Nie masz wyjścia, skarbie. - rzuciłem bez wyrazu. - Tu, czy tam, i tak czeka cię śmierć. Więc, albo graj tak jak ci zagram, albo wróć do góry z podkulonym ogonem. Jednak uprzedzam, tam będziesz się modlić o szybką śmierć i będzie ona nagrodą.  

- On ma racje.- przyznała Avilla. - Jeżeli tam wrócisz, Gabriel prawdopodobnie cię unicestwi. Jednak zacznie od tortur i od złamania cię. To samobójstwo. 

- Nie zrobiłby tego. - powiedziała szybko. W tym momencie przestałem pić i spojrzałem na nią zaciekawiony. Byłam pewna co do tego i musiałem przyznać, że przez chwilę jej w to uwierzyłem. 

- Tak a to niby dlaczego? - zapytałem, oblizując usta. 

- To będzie ciekawe. - mruknął Amon, wpierdalając moje krakersy z barku. Nie było sensu go upominać.

- Nie powiem ci. - rzuciła, odwracając wzrok. 

- Ode mnie zależy twoja egzystencja. - odparłem, przechylając głowę. 

- Mam gdzieś to co się ze mną stanie. - warknęła. 

- Twoja podopieczna nazywa się Lucy, prawda? - zapytałem, obracając napój w dłoniach. Kiedy spojrzała na mnie, wiedziałem że trafiłem w punkt.  

- Tknij ją, a...

- Nic mi nie zrobisz. - przerwałem jej. - Oceń swoje szanse bardziej realnie, pisklaku. Jeżeli chcesz, aby temu nędznemu człowiekowi nie spadł włos z głowy, to będziesz ze mną współpracować.  

- To chyba wolę, żebyś się mnie już pozbył. - rzuciła, przymykając oczy. Amon popatrzył na nią rozbawiony.  

- Uważasz, że chwila z tym palantem to katorga? - zapytał. - Spędź z nim tysiąclecia, to pogadamy. 

Niewiele myśląc, za jednym pociągnięciem palca, przyjebałem mu wazonem w głowę. Spojrzał na mnie zszokowany. 

- Pojebało cię? - krzyknął. 

- Odkupujesz mi wazon. - rzuciłem, widząc jego części porozwalane po podłodze. - No i pozamiatasz. 

- Przecież on ma z kilkaset lat. - powiedział, wyraźnie zły. Wzruszyłem ramionami. 

- Ups. - wymamrotałem, a następnie ponownie wróciłem spojrzeniem do anielicy. - Twój przełożony kazał ci to gówno ubierać? - zapytałem, krzywiąc się na jej ubranie. 

- Jesteś takim dupkiem. - westchnęła Avilla. - Tłumaczyłam ci, że anioły nie przywiązują wagi to wyglądu i nie mają prawa odnosić się ze swoją urodą. 

- I dlatego pakują się w habit? - mruknął Amon, na co moja przyjaciółka przewróciła oczami. 

- Idiota. - rzuciła, czym zdobyła zainteresowanie anielicy. 

- Dlaczego uciekłaś? - zapytała Sariel, patrząc podejrzanym wzrokiem na dziewczyne. 

- Bo wolałam czuć niż gnić. - odpowiedziała od razu.

- To dziwne, że jeszcze cię nie znaleziono. - mruknęła dziewczyna bez namysłu. 

- Póki jest ze mną, nikt jej nie ruszy. - wtrąciłem się. Westchnęła. 

- Nie mogę tego zrobić, moja rodzina...

- Twoja rodzina to mordercy. - przerwałem jej. - I pora się z tym pogodzić. 

- Na pewno da się znaleźć na to rozsądne wytłumaczenie. - rzuciła od razu. 

- Nie ma żadnego dobrego wytłumaczenia na morderstwo, skarbie. - wymamrotałem, bawiąc się pierścieniem który miałem zawieszony na szyi. 

- Nie uważasz, że jesteś hipokrytą? - zapytała. 

- Nie uważam, że jestem dobry. Wręcz przeciwnie, jestem jednym z najgorszych gatunków jaki powstał. - rzuciłem. - Jedną wielką hipokryzją jesteście wy i wasze gołębie skrzydła. 

- One są białe...

- Cokolwiek. - przerwałem jej. - To jak? Wracasz do gniazda, czy zostajesz ze mną? 

- Nie mogę wrócić. - wyszeptała na wdechu. - Poza tym to i tak kwestia czasu zanim ktoś mnie znajdzie. - dodała. Wiedziałem, że mimo tej całej obojętności, czuła strach. Była zapewne aniołem niższej rangi, dlatego też nie wiedziała o tym co się dzieje za jej plecami. Było to poniekąd śmieszne, ale postanowiłem że nie będę jej dręczyć. 

- Nikt cię nie znajdzie, jeżeli przestaniesz korzystać z mocy. - westchnąłem. 

- Słucham? - zapytała, wyraźnie poruszona tym co powiedziałem. 

- Nasza moc jest połączona z niebem. - wyjaśniła Avilla. - Jedyny sposób na rozsądne ukrycie się, to zaprzestanie korzystania z mocy. 

- Nie mogę przestać z niej korzystać. - rzuciła Sariel. Westchnąłem zmęczony. 

- Nie słyszałaś? - powiedział Amon, również wytrącony z uwagi. - Jeżeli przestaniesz jej używać, pomyślą że nie żyjesz. Jest to dobra opcja, szczególnie że twoim zadaniem było pójść na śmierć.

- To rozsądne, Sariel. - mruknęła Avilla. - Wiem, że może ci się wydawać to trudne, ale można się do tego przyzwyczaić. Mi się udało. 

- Ale bez mocy jestem nikim. - szepnęła. - Jestem częścią jej...

- Błąd. To ona powinna być częścią ciebie. - przerwała jej. - Nie wiem co ci wpajano, ale wiem że same bzdury. Tutaj możesz zacząć od nowa.  

- To nieprawda.- rzuciła. Avilla spojrzała na nią ze współczuciem. 

- Wiesz co jest prawdą? - zapytała. - Prawdą jest to co znajduje się tutaj, a nie na górze. Tutaj możesz płakać, śmiać się, a nawet kochać i nikt cię za to nie skrzywdzi. 

- Bycie aniołem to powołanie, które jest warte poświęcenia się. - odparła Sariel, nadal przystając na swoim.  

- Tak, ale w momencie kiedy jest ci to narzucone z góry, to przestaje nim być. - westchnęła moja kompanka. - Mam nadzieję, że z czasem docenisz ten świat. 

- Ale ja...

- Masz dwadzieścia cztery godziny na zastanowienie się. - przerwałem jej po raz kolejny. - I ani minuty dłużej. 

***





Continue Reading

You'll Also Like

40K 2.5K 173
Tłumacze to manhwe na discordzie jeśli ktoś chciałby przeczytać zapraszam Demoniczny kultywator, Xie Tian, uważa się za jedynego słusznego kandydata...
Mate By GS

Fantasy

240K 10.1K 42
- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hip...
135K 7K 101
Została dodatkowym członkiem rodziny Blackmak, która oczerniła cesarza i zmieniła go w tyrana. Zaciemniony tyran ma obsesję na punkcie głównej bohate...
18.5K 354 5
Jak wiele jesteś w stanie zrobić dla marzeń? Kogo poświecisz, żeby dążyć do wyznaczonych sobie celów? Mecenas lubujący się w sprawach beznadziejnych...