The last photography |K.Th

Od fear_ofthe_angl

96.7K 6.1K 3K

,, - Spójrz na mnie, nawet jeśli miałoby to być twoje ostatnie beztroskie spojrzenie w moją stronę. Powiedz... Viac

Prolog
~1~
~2~
~3~
~4~
~5~
~6~
~7~
nowy one shot
~8~
~9~
~10~
~11~
~12~
~13~
~14~
~15~
~16~
~17~
~18~
~19~
~20~
~21~
~22~
~23~
~24~
~25~
~26~
~27~
~28~
~29~
~30~
POPRAWKI
~31~
~32~
~33~
~34~
~35~
~36~
~38~
~39~
~40~
~41~
~42~
~43~
~44~
~45~
~46~
~47~
~48~
~49~
nominacja #1
NOWA KSIĄŻKA
POWRÓT
~50~
~51~
~52~
~53~
~54~
~55~
~56~
~57~
~58~
~epilog~
2 CZĘŚĆ
nowa książka
niespodzianka!

~37~

1.1K 97 43
Od fear_ofthe_angl

Hobi w bezruchu stojący obok mnie zatkał sobie buzię, żeby nie zaśmiać się słysząc tą uroczą wersję Tae, nazywającego mnie kochaniem.

W końcu każdy myślał, iż Taehyung był naprawdę bezuczuciowym dupkiem.

Słyszałam, jak wiesza swoją bluzę na wieszaku i zdejmuje buty. Nie minęło wiele czasu, a jego kroki były coraz głośniejsze i po chwili wszedł do salonu, jednak ciągle nas nie zauważał.

Popatrzyliśmy z resztą po sobie porozumiewawczo.

-Trzy, dwa... – zaczęłam bezdźwięcznie poruszając ustami – Jeden – szepnęłam i wszyscy wyskoczyliśmy z ukrycia.

-NIESPODZIANKA!!!

Chłopak prawie krzyknął pod wpływem nagłego strachu. Patrzył na wszystkich po kolej w szoku, jednak najdłużej na mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.

-Wszystkiego najlepszego! – krzyknęliśmy chórkiem, a Hoseok zrobił z rąk serduszko nad swój głową, co zresztą mnie nie zdziwiło. Takie zachowanie było do niego podobne.

Zagubiony Tae jedynie zmarszczył brwi, ale już nikt nie zwrócił na to uwagi: wszyscy zaczęli go przytulać, na co zarumienił się, a jego kącik ust lekko się podniósł w uroczym uśmiechu.

-Wszystkiego najlepszego – powtórzyłam z szerokim uśmiechem, gdy nadeszła kolej na moją osobę i znalazłam się przed nim.

-Całkowicie o tym zapomniałem – zaśmiał się pod nosem – Dziękuję, Blue – przytulił mnie mocno, na co wszyscy osłupieli, łącznie ze mną. Taehyung nigdy nie pokazywał swoich uczuć publicznie, a już na pewno nie w gronie osób, które znał. To nie była kwestia jego nieśmiałości, prędzej tego, że przyzwyczaił się do tego, iż nie pozwala do siebie nikogo zbliżyć – Naprawdę dziękuję. Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego – wyznał trzymając moje dłonie. Był wzruszony i to bardzo.

Uśmiechnęłam się pocieszająco.

-Chcę, żebyś był po prostu szczęśliwy – powiedziałam. Właśnie tak wyglądały moje życzenia urodzinowe. Nie zdrowie czy pieniądze. Szczęście nie bierze się z nich, nikt też nie powiedział, że szczęście trwa długo. Po prostu chciałam widzieć na jego twarzy ten cudowny, rozkoszny, kwadratowy uśmiech.

-Ty jesteś moim szczęściem.

-Co? – zamarłam, a on pokręcił głową zdziwiony, że takie coś powiedział. Próbując ukryć zakłopotanie zaśmiał się cicho.

-Chodźmy, bo inni czekają – złapał mnie za rękę, a ja dopiero teraz zauważyłam, że reszta nam się przyglądała.

-Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! – zaczął wyć Hobi i rozlał każdemu do kieliszka – A kto?

-Kosmita! – wykrzyknęliśmy chórkiem wpadając w niepohamowany śmiech. Reakcja Tae była niezastąpiona, a ja byłam z siebie dumna, że wpadłam na ten genialny pomysł. Wątpiłam, żeby chłopakowi spodobało się to, że wszyscy od dzisiaj będą publicznie nazywać go Alienem, ale no trudno. Coś za coś.

-Kończysz dwadzieścia dwa lata – zaczął Seokjin patrząc na Tae – To nie przelewki, trzeba to porządnie oblać, ale najpierw tort. – powiedział i mrugnął w moją stronę. Wszyscy, oprócz solenizanta, wstali, ja chwyciłam za tort i podłożyłam pod nos chłopakowi, który również podniósł się z siedzenia.

-Najpierw życzenie – powiedziałam, gdy nasze tęczówki się spotkały. Ta chwila była... magiczna? Mimo, iż wokół byli goście było tak intymnie, czułam, jakby w jego spojrzeniach było coś takiego... intensywnego? Zdecydowanie chłopak był szczęśliwy, widziałam to. W końcu większość rodziny stracił już dawno temu, przyjaciół miał mało, gdyż niewiele osób się do niego przekonywało. Podejrzewam, że w ostatnich latach nawet nikt nie złożył mu życzeń urodzinowych. Może właśnie to dlatego o nich zapomniał; tak ważny dzień, a stał się dla niego jak każdy inny.

Tae zdmuchnął świeczki, a ja zobaczyłam radosne iskierki w jego oczach.

-Dziękuję wam – wyszeptał, a ja zaczęłam kroić pysznie wyglądający tort, poczym nałożyłam każdemu po kawałku.

-Za Taehyunga! – wykrzyknęłam i uniosłam swój kieliszek. Zbiliśmy toast.

Impreza mijała w bardzo dobrej atmosferze. Hoseok zajmował się muzyką, Jin co chwile rzucał swoimi suchymi żartami, Yoongi zajadał się tortem, Tae znikł wśród innych gości i co chwilę ktoś składał mu życzenia urodzinowe, a ja patrzyłam na to z uśmiechem i lekką niepewnością, czy aby na pewno spodoba mu się mój prezent i zastanawiałam się, czy nie lepiej byłoby nie kompinować i zwyczajnie kupić coś normalnego, a nie od siebie,

-Dawno nie widziałam go tak uśmiechniętego – mruknęła Soonhae popijając czerwonawy napój z kieliszka. Obie wpatrywałyśmy się w śmiejącego się Kosmitę, który rozmawiał ze swoim kolegą z pracy, którego także zaprosiłam.

-Rumienisz się, gdy na niego patrzysz – kontynuowała – Kiedy zamierzasz mu powiedzieć?

Posmutniałam.

-Jesteście w zmowie? – spytałam cicho – Wszyscy mi to mówią.

-Bo wszyscy naokoło widzą, że się kochacie – powiedziała tajemniczo, delikatnie się uśmiechnęła i zostawiła mnie samą znikając wśród innych gości.

Jedynie ja siedziałam przy stole pogrążona w myślach. Jednak nie na długo.

-Ah, Blue – usłyszałam rozbawiony głos Jungkooka – Oboje jesteście zbyt skomplikowani – zachichotał ukazując rządek swoich uroczych, króliczych zębów i siadł obok mnie.

-Co? – podniosłam jedną brew.

-Zachowujecie się, jakbyście byli ślepi – stwierdził – Wiesz... nigdy nikomu o tym nie opowiadałem, ale jest powód, dlaczego ci o tym mówię. – posmutniał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona – Byłem kiedyś zakochany. Ona miała na imię HyunGi . Nie widziałem poza nią świata, ale byłem młodszy i głupi. Bałem się, że to, co czuję nie jest wystarczająco trwałe, nie chciałem jej zranić. Dlatego nigdy nie powiedziałam jej tych dwóch pieprzonych słów - spojrzał mi prosto w oczy – Nigdy nie usłyszała ode mnie „kocham cię". Więc odeszła, zostawiła mnie. Od tego czasu już ani razu jej nie widziałem – odwrócił wzrok i zaczął wpatrywać się w innych, którzy pogrążeni w rozmowie, śmiechach i nawet nie zwracali kompletnej uwagi na naszą dwójkę na uboczu.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Nie spodziewałam się, że Kook, na pozór bezproblemowy, wiecznie szczęśliwy, ale nieśmiały chłopak może mieć za sobą takie przeżycia.

-Rozumiesz dlaczego ci to mówię, prawda? – westchnął – Po prostu... nie chcę, żebyś potem miała wyrzuty sumienia i żal do siebie samej. Z czymś takim trudno jest dalej żyć. Ze świadomością, że mogłaś być szczęśliwa.

-Nie wiem za bardzo, co powiedzieć – nasz wzrok się spotkał, a mnie coś szarpnęło za serce; jeszcze dawno nie widziałam, żeby te czarne tęczówki chłopaka były aż tak smutne. Czy ja kiedykolwiek w ogóle zwróciłam na to uwagę? Jeon zawsze był osobą trzymającą się na uboczu, nie lubił tłumu, a jego prawdziwa natura dawała o sobie znać jedynie w miejscach, gdzie były jedynie osoby, które znał. Ale rzadko z nim rozmawiałam i chyba dla mnie był największą tajemnicą, zaraz po Yoongim. Ale w tym chłopaku było coś, co jednoczenie skłaniało mnie do przemyśleń. Mimo młodego wieku widziałam w nim pewnego rodzaju dojrzałość. Jakby płynęła z jego szczerych oczu.

-Dziękuję – szepnęłam. Nie ukrywam, to, co Kookie opowiedział, dało mi wiele do zastanowienia się. Zrozumiałam, że jeśli coś pójdzie nie tak, to będzie wina kogoś z naszej dwójki, moja lub Kima – Dziękuję, Jungkook – uśmiechnęłam się do niego delikatnie, na co odpowiedział mi tym samym.

-Cieszę się, że mogłem pomóc – mruknął wstając – A zapomniałbym ci powiedzieć, że przez ten cały czas Kim patrzył się na ciebie – wyznał, a ja rozglądnęłam się i podniosłam jedną brew: faktycznie pierwszym, co zauważyłam były czarne tęczówki Tae, który patrzył się na mnie kompletnie nie zwracając najmniejszej uwagi na Jina, który śmiejąc się coś do niego mówił. Posłałam mu uśmiech i jakiś moment później on również się wyszczerzył typowym dla siebie kwadratowym uśmiechem.

Jungkook zaśmiał się patrząc na to.

-Widzicie? Rozumiecie się bez słów. Ale ja już lepiej pójdę, zanim znowu wpadnie w atak zazdrości – powiedział i popijając soczek, który nalała mu eomma i poszedł siąść na kanapie zaraz obok Kyu i Hoseoka.

-Pięknie dziś wyglądasz – usłyszałam nad uchem niski i zachrypiony głos, a jego właściciel położył ręce na moich biodrach – Mam przez ciebie mały problem – szepnął, a ja cała zarumieniłam się, gdy faktycznie poczułam ten jego „problem".

-Czas na rozdanie prezentów – zwrócił się do nas Jin, a ja umiejętnie wyrwałam się z uścisku chłopaka nie chcąc, by inni nas tak zobaczyli.

Wszyscy zaczęli dawać chłopakowi swoje prezenty, począwszy od Jina. Taehyung dostał od niego fartuch i przyrządy do gotowania, co w ogóle mnie nie zdziwiło, gdyż ostatnio chwaliłam poprawiające się umiejętności kulinarne kosmity do Seoka, od Kyu i Soon jakiś mikrofon, od Hoseoka wodoodporny głośnik, co uznałam za całkiem pomysłowy podarunek, od Sugi parę płyt ze starą muzyką, a od Kooka jakąś grę planszową, co dla mnie wydało się być bardzo urocze. Po paru minutach chłopak cały był obładowany w prezentach i pewnie nawet nie zauważył braku mojego. Jednak po zastanowieniu się stwierdziłam, że dam mu go później, jak wszyscy pójdą.

Nie musiałam czekać długo. Dochodził późny wieczór, goście zaczęli się zbierać do domów i żegnać z solenizantem.

-Do zobaczenia – Jungkook uśmiechnął się w stronę Tae i po chwili spojrzał na mnie znacząco, już poważniejąc.

-Pamiętaj, co ci mówiłem – powiedział cicho i wyszedł, a zaraz po nim reszta. W ten sposób zostaliśmy sami we dwójkę. Zamknęłam za gośćmi drzwi i obróciłam się w stronę chłopaka, który szeroko się uśmiechał.

-O to chodziło Parkowi, prawda? – spytał cicho – Wtedy, gdy do ciebie pisał. Miał na myśli przyjęcie niespodziankę?

Westchnęłam.

-Tak, o to.

Spuścił wzrok. Ani się obejrzałam, a Kim mocno mnie przytulał.

-Przepraszam, jestem kretynem – wyszeptał.

-Nie jesteś kretynem – zachichotałam – No może troszeczkę – dodałam. Skierowaliśmy się stronę kuchni, ja zagotowałam wodę na herbatę.

-Emm... Blue? – usłyszałam zza pleców niski głos Azjaty – Dla kogo to miejsce? – wskazał jedno miejsce przy stole, gdzie leżał nietknięty kawałek tortu i sztućce, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Chwilę zawahałam się nad odpowiedzią, jednak niespodziewanie ciszę przerwał dzwonek do drzwi, a ja już wiedziałam, kto przyszedł.

-Pójdę otworzyć – mruknęłam czując narastającą ekscytację, jak i również niepewność. Tae tylko na mnie spojrzał i powrócił do wykonywania swojej czynności, jaką było po prostu jedzenie resztek tortu, na co uśmiechnęłam się pod nosem.

Wyszłam na korytarz i biorąc głęboki wdech otworzyłam drzwi.

-Dzień dobry – stała przede mną niziutka, szczupła, pomarszczona staruszka z laską w jednej dłoni, jakimś pakunkiem w drugiej i z szerokim, życzliwym uśmiechem na twarzy.

Pani Kim.

-Dzień dobry – odpowiedziałam wpuszczając ją do środka. Przygryzłam wargę ze stresu: to była właśnie druga część mojego prezentu. Skontaktowałam się z matką Tae i zaprosiłam ją tutaj, gdyż chłopak wiele razy wspominał mi, że od wielu lat się z nią nie widział. Nie mówił dokładnie dlaczego, a ja nie chciałam naciskać, ale wiedziałam, że cholernie za nią tęsknił. Dlatego chciałam zaplanować spotkanie tej dwójki w tak specjalny dzień, jakim były urodziny Kosmity.

-Czekałam na panią – uśmiechnęłam się i zaprowadziłam ją do salonu – Tae, jeszcze jedna osoba chciałaby złożyć ci życzenia – zwróciłam się do chłopaka, a ten podniósł wzrok.

I zamarł nie będąc w stanie się skupić.

-Ma-mama? – wyjąkał i wstał, ale jego ruchy były niepewne – Co ty tu robisz, mamo? – spytał, ale podszedł do nas i przytulił kobietę do siebie, słyszałam jego niespokojny oddech, miliony emocji w oczach. On... on płakał. Jego ramiona prawi niezauważalnie się trzęsły.

-Może ja pójdę i zostawię was samych... - zawahałam się chcąc dać im chwilę prywatności, chociażby na poważną rozmowę. Tae na pewno jej potrzebował.

-Nie, zostań – zatrzymał mnie Kim i złapał za rękę – Mamo, poznałaś już Blue, prawda?

Jego matka spojrzała na mnie swoimi czarnymi oczami: coś ścisnęło mnie w gardle. Zauważyłam, że miała identyczne oczy jak jej syn: duże, pociągłe i niesamowicie ciemne z czarnymi, gęstymi rzęsami. Jak oczy Tae, oczy, w których się zakochałam.

-Owszem – powiedziała – To wspaniała dziewczyna. – szepnęła tym razem patrząc na chłopaka – Postarała się, żebym dzisiaj była tutaj z tobą.

Zarumieniłam się, nie wiedząc za bardzo, jak się zachowywać.

Chłopak jeszcze raz ją przytulił, jakby wciąż nie wierząc w to, że naprawdę tu jest. Rozczulił mnie ten widok, ale jednocześnie zrobiło mi się smutno. To nie mieściło się w głowie, ile ten chłopak przecierpiał w życiu. Było mi go żal, bo wewnątrz był kimś innym niż za kogo go mają ludzie.

-Jak się czujesz? – spytał zatroskany chłopak – Pozwolili ci opuścić szpital?

Jego mama zaśmiała się pod nosem.

-Oczywiście, ale dzięki Blue – popatrzyła na mnie uśmiechnięta – Właściwie to ile już jesteście razem? – spytała zaciekawiona i siadła na stole, a ja prawie zakrztusiłam się wodą, którą piłam.

-My nie jesteśmy razem – sprostowałam, choć byłam odrobinę rozbawiona. Historia lubi się powtarzać, prawda? Jeszcze niedawno miałam podobną sytuację z babcią Jimina.

-Oh, nie? – zmarszczyła brwi – Szkoda – mruknęła pod nosem, ale już więcej nic nie mówiła. Podstawiłam jej talerzyk z kawałkiem ciasta i siadłam naprzeciwko. Jednak zanim wzięła się do jedzenia, spojrzała na swojego syna i bez słowa wręczyła mu jakiś pakunek, na co on niepewny wziął go do ręki i podniósł wzrok na kobietę. W powietrzu była niezbyt komfortowa atmosfera, którą pani Kim próbowała zmienić rzucając jakimiś żartami, ale wiedziałam, że ta dwójka była przeładowana emocjami, mimo, iż nie chcieli tego pokazać.

Widziałam, że Tae jest szczęśliwy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo za nią tęsknił.

-Co to jest? – spytał cicho, ale kobieta jedynie uśmiechnęła się lekko i poprosiła, żeby to otworzył.

-Mam nadzieję, że ci się spodoba – szepnęła i wtedy chłopak wyjął ze środka jakiś... aparat?

Jego ciało się spięło, w szoku dokładnie obracał w rękach przedmiot. Zwykły, stary aparat. Parę obić i szram pokrywały jego obiektyw, był czarny. Wyglądał trochę jak antyk, ale mimo to był piękny.

-Czy to jest...

-Aparat twojego dziadka. Znalazłam go w starych rzeczach na strychu, gdy wypuścili mnie dzisiaj ze szpitala.

Zamilkł. Ostrożnie trzymał prezent, jakby bojąc się, że wypadnie mu z rąk.

-Jest piękny – powiedziałam cicho, a Taehyung przełknął ślinę, jednak nadal nic nie mówił. Widziałam po jego oczach, że teraz oczami wyobraźni widział swoje wspomnienia, był jakby nieobecny.

-Zanim zmarł powiedział, żebym przekazała ci go jak będzie najwyższy czas.

-Najwyższy czas? – spytał cicho, ale ona nie powiedziała na ten temat nic więcej, jedynie spojrzała na naszą dwójkę, nasze dłonie na stole, które prawie się dotykały. Na jej twarzy zawitał uśmiech, a ja w myślach przyznałam sobie, że musi być wyjątkowo silna, jeśli po tym wszystkim, co spotkało ją i jej jedynego syna, wciąż potrafi się uśmiechać.

-Ten aparat uwieczniał najlepsze lata naszego życia. Jeszcze jest sprawny, ale nie podziała za długo – stwierdziła – To pamiątka rodziny Kimów. Gdy będziesz z niego korzystał, pamiętaj o tym. Zrób zdjęcie tego, o czym nie chcesz zapomnieć. – powiedziała poważnie, a Tae powoli pokiwał głową.

-Dziękuję – szepnął i schował aparat z powrotem. – Dziękuję, mamo – podniósł wzrok.

Kobieta zaczęła pałaszować ciasto Jina. Zauważyłam podobieństwo między tą dwójką, jeśli chodzi o charakter.

-To były najlepsze urodziny w moim życiu – przerwał ciszę Kim, gdy mijały kolejne godziny. Cały czas rozmawiał ze staruszką, ja również co chwilę się odzywałam. Czułam się dobrze w towarzystwie tej dwójki i nawet przez moment pomyślałam, że chciałabym mieć taką matkę jak pani Kim. Jej ciepło i pozytywna aura, którą wokół siebie wytwarzała była niesamowita.

-Cieszę się, że mój syn wreszcie jest szczęśliwy – wytarła usta serwetką i westchnęła – Cóż, na mnie już czas, ale mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy.

Wstała i narzuciła na siebie wełniany sweter.

Nadszedł czas na pożegnanie. Kobieta ubrała buty i była gotowa do wyjścia.

-Do widzenia – uśmiechnęłam się, a ona mocno mnie przytuliła. To samo zrobiła z Tae, on chciał powstrzymać emocje i potarł oczy rękawem, cicho pociągając nosem.

-Pamiętaj o tym, co ci dzisiaj powiedziałam, synu – mruknęła, a ja dostrzegłam w jej oczach łzy. – Oboje jesteście jeszcze młodsi i nie rozumiecie pewnych rzeczy. Jednak mam nadzieję, że dostrzeżecie to, jacy jesteście razem szczęśliwi.

Spuściłam wzrok.

-Byłabyś wspaniałą synową – spojrzała na mnie i pogłaskała po policzku. Nie patrzyłam w stronę Tae, który stał obok mnie, bo zawstydziłam się. Czułam na sobie palący wzrok jego czarnych tęczówek.

-Dziękuję, że przyszłaś mamo – powiedział i chwycił mnie za rękę, co nie umknęło jej uwadze.

-Do zobaczenia, dzieci – powiedziała i zostawiła nas samych, a ja ostatni raz na nią patrząc pomachałam ręką i zamknęłam drzwi.

Westchnęłam.

Teraz tylko został czas na prezent. Nastąpiła niezręczna cisza i zanim w ogóle pomyślałam, żeby ją przerwać czy nawet cokolwiek powiedzieć, Tae mocno mnie przytulił i bez słowa trwaliśmy tak przez chwilę. Muskał dłonią moje plecy i schował twarz w szyi.

-Naprawdę nie musiałaś tego robić, Blue – wyszeptał – Nie zasługuję, szczególnie po tym, co zrobiłem wczoraj.

-Ale to jeszcze nie wszystko – zaśmiałam się – Chodź, został jeszcze mój prezent. – splotłam nasze dłonie razem i pociągnęłam go w stronę pracowni. Zamierzałam pokazać mu ostatnie pomieszczenie w tym mieszkaniu, którego nie widział oraz wręczyć jego portret.

-Zamknij oczy – poprosiłam i poprowadziłam go za drzwi, które otworzyłam, gdyż wciąż były zamknięte na klucz i wyciągnęłam zapakowane w papier prezentowy płótno – Możesz zobaczyć – uśmiechnęłam się pod nosem.

~~~~

Integracja ^^
Wpadłam na taki pomysł, że możecie mi zadawać różne pytania w komentarzach, a ja będę na nie odpowiadać w kolejnych rozdziałach. Co Wy na to? Możemy się lepiej poznać

Jak podobał się Wam rozdział?


Pokračovať v čítaní

You'll Also Like

223K 5.4K 177
Książka prowadzona przez @truskawkowaalpaka 💜 Tak jak w tytule ❤ Pisana w poniedziałki, środy, i soboty 💓 #641 w fanfiction - 31.07.18 💖 #151 w fa...
28.1K 1.3K 40
☆° Jeden wyjazd w celu spełnienia swoich marzeń sprawia, że Y/N przypadkowo trafia na swoich idoli. Jak potoczą się jej dalsze losy? Czy przypadkowe...
506K 15.3K 74
Jaka byłaby reakcja BTS jakby cię spotkali, jakbyś wyznała swoje uczucia? Tu znajdziesz prawdopodobne reakcje Zapraszam! [Uwaga! Ja wiem, że to jes...
81.4K 4K 56
Żaden mężczyzna nie powinien mnie już nigdy dotknąć. No, ale pojawił się taki, któremu bardzo na tym zależało. Zrodziło się z tego coś na wzór zakład...