De La Roche'owie

By AnOld-FashionedGal

197K 26.8K 39K

I miejsce w konkursie literackim Splątane Nici w kategorii Historyczne De La Roche'owie niegdyś byli sławnym... More

Przedmowa
Postacie
Garść informacji
I. Rodzinne konflikty
II. Przed balem
III. Ojciec i syn
IV. Bal u Renardów
V. Nieszczęścia chodzą parami
VI. O ekscesach młodego panicza
VII. O tym, że czasem nie warto patrzeć pod nogi
VIII. Listy
IX. Intrygi
X. Wuj Joseph
XI. Wizyta w Paryżu i co z niej wynikło
XII. Danielle wychodzi za mąż
XIII. Ojcowski gniew
XIV. Niedole młodych panien
XV. Początek wojny
XVI. Camille w Bordeaux
XVII. Ciąg dalszy wojny z III koalicją
XVIII. Boże Narodzenie
XIX. Normandzkie wyskoki papy
XX. Choroba
XXI. Wspomnienia o matce
XXII. Poskromienie złośnika
XXIII. Spór o małżeństwo
XXIV. Męska solidarność
XXV. Lekcje panicza Hugona
XXVI. Spotkania towarzyskie
XXVII. Sercowe rozterki mademoiselle Chardon
XXVIII. Claudine
XXIX. Korespondencja mademoiselle de La Roche
XXX. Pożegnanie
XXXI. O szczęściu zakochanych i zgubnych skutkach pijaństwa
XXXII. Pierścionek i wino
XXXIII. Rozłąka
XXXIV. Rozpacz
XXXV. Perypetie Antoinette
XXXVI. Słodycz pierwszej miłości
XXXVII. Franciszek w ojczyźnie
XXXVIII. Spisek dopełnia się
XXXIX. Kampania zimowa
XL. Najsmutniejsza panna młoda we Francji
XLI. Małżeńskie niesnaski
XLII. Tragedia w domu Corbetów
XLIII. Hugo bohaterem
XLIV. Ostatnie wspólne chwile przyjaciół
XLV. Spotkanie kochanków
XLVI. Chardonowie w Paryżu
XLVII. Hugo podejmuje walkę
XLVIII. Desperacka próba
XLIX. Niespodziewany obrót spraw
L. Coś się kończy, coś się zaczyna
LI. Dwie wigilie
LII. Blaski i cienie małżeństwa
LIII. Próbując żyć bez siebie
LIV. Zaloty Franciszka
LV. Sercowe porywy
LVI. Sekrety wychodzą na jaw
LVII. Kolejne tajemnice
LVIII. Błąd Jeana
LIX. Szczęście zakochanych
LX. Widmo wojny
LXI. Nowi aktorzy wkraczają na scenę
LXII. Listy z frontu
LXIII. Wypadek nad morzem
LXIV. Skandal na balu
LXV. Brzemienna w skutki decyzja
LXVI. Weneckie wypadki
LXVII. Kuszenie Camille
LXVIII. Życie małżeńskie
LXIX. Złe wieści
LXX. Florencja
LXXI. U boku niewłaściwych osób
LXXII. Najcudowniejszy dzień w życiu Franciszka
LXXIII. Urodziny
LXXIV. Macierzyństwo
LXXV. Powrót do domu
LXXVI. Armand
LXXVII. Areszt
LXXVIII. Spotkanie w mieście
LXXIX. Rozmowy
LXXX. Miłosna gra
LXXXI. Nieoczekiwani goście
LXXXII. Rozprawa
LXXXIII. Rozprawy ciąg dalszy
LXXXIV. Chwile smutne i radosne
LXXXV. Rozterki kochanków
LXXXVI. Tajemnica Paula
LXXXVII. Danielle spotykają kolejne tragedie
LXXXVIII. Kolejne tajemnice wychodzą na światło dzienne
LXXXIX. Matka i córka
XC. Najszczęśliwsza panna młoda we Francji
XCI. Wizyta Louisa
XCII. Pierwsze chwile małżeństwa
XCIII. Dobre wieści
XCIV. James powraca
XCV. Teść z piekła rodem
XCVI. Mężczyźni Camille
XCVII. Rodzinne święta
XCVIII. Najgorszy dzień małżeńskiego życia de Beaufortów
XCIX. Żale
CI. Epistoły
CII. Londyn
CIII. Kobiety Jamesa
CIV. Szczęście w nieszczęściu
CV. Cierpienia Camille
CVI. James Ashworth ma wyrzuty sumienia
CVII. Desperacja mężczyzny zrozpaczonego
CVIII. Pomszczona ojczyzna
CIX. Droga do Moskwy
CX. Niedole Wielkiej Armii
CXI. Rzeź nad Berezyną
CXII. Żałoba
CXIII. Olympe
CXIV. Tragedie rodziny de La Roche'ów
CXV. Radości i smutki
CXVI. Spowiedź Dymitra
CXVII. James Ashworth schodzi ze sceny
CXVIII. Rosyjskie przygody Jeana
CIX. O wojnie z VI koalicją antyfrancuską słów kilka
CXX. Pojednanie
Posłowie
Nowy Tom
Fanarty
Fanarty 2
Fanarty 3
Garść różności
Splątane Nici
Fandom i serwer

C. James i Isabelle

905 194 286
By AnOld-FashionedGal

Camille nie miała pojęcia, że Jean wyjechał na wojnę. W najstraszliwszych koszmarach nie wyobrażała sobie, by mógł ją opuścić bez słowa pożegnania, kiedy była przy nadziei. Po dwóch nieprzespanych ze zgryzoty nocach, zmartwiona brakiem wiadomości od ukochanego, postanowiła wybrać się do Potockich.

Wielkie było jej zdumienie, kiedy zastała Antoinette tylko w towarzystwie dzieci.

— Gdzie podział się Jean? — zapytała, szukając go wzrokiem.

Siostra posłała jej smutne spojrzenie. Obawiała się wyznać Camille prawdę. Widziała jej roztrzęsienie i rozbiegane oczy, gorączkowo rozglądające się za ukochanym. Troskę wymalowaną na jej umęczonej, bladej twarzy. Błogosławiony stan wyraźnie dawał się jej dziś we znaki.

— Kochanie moje, usiądź, a wszystko ci wyjaśnię.

— Nie chcę siadać, mów prędko. — Jej głos był stanowczy.

Antoinette mimowolnie zadrżała. Camille swą wyprostowaną postawą i tonem, którym przemawiała, wyraźnie żądała od niej posłuszeństwa. Jej siostra ugięła się niemal natychmiast.

— Jean... On i Frans wyruszyli... Na wojnę.

— Co za głupstwa pleciesz! — wykrzyknęła Camille, nie chcąc dać wiary, iż małżonek byłby zdolny porzucić ją w takiej chwili.

— To sama prawda, Cami. Jeśli takie jest twe życzenie, przeszukaj cały dom. Nie ma ich. Obu.

— Ale... — Zachwiała się z wrażenia.

Byłaby upadła, gdyby nie siostra, która złapała ją za rękę i poprowadziła do bawialni, gdzie usiadła na sofie. Gorzkie łzy spłynęły po jej policzkach. Łzy pełne żalu, bólu, wyrzutów sumienia, ale i rozczarowania mężem. Nigdy nie posądziłaby go o chęć porzucenia jej, kiedy twierdził, że tak wielce ją miłował. Tymczasem opuścił ją, gdy najbardziej go potrzebowała, nie wyrzekłszy nawet słowa pożegnania. I dla kogo? Dla wojny. Tej okrutnej pani, która bezlitośnie odbierała życie wesołym, młodym chłopcom, poważnym ojcom rodzin i starcom, którzy całe swe życie złożyli na ołtarzu służby najdroższej ojczyźnie.

— Bardzo mi przykro z tego powodu, kochanie. Błagałam go, by do ciebie wrócił, by chociaż dał ci znak, że żyje, zdradził swe zamiary, lecz on rzekł tylko, że czeka, aż ty uczynisz pierwszy krok ku zgodzie. Skoro nie przyszłaś, uznał, iż nie obchodzi cię jego osoba. I odszedł...

— Jestem podła i dobrze o tym wiem... Ale chyba nie zasłużyłam na takie traktowanie przez tego, który mi przysięgał wieczną miłość i wierność? 

— Nie jesteś podła, Camille. Po prostu zbłądziłaś... Nie wiem, co kierowało tobą, kiedy zostawiłaś swoją córeczkę we Włoszech, ale przecież nie chciałaś jej skrzywdzić, prawda?

— Nie. Myślałam, że tak będzie lepiej. Dla mnie, dla Jamesa, dla Isabelle. Żadne z nas nie było dla niej dobrym rodzicem... — załkała. — Ale uczyniłam to powodowana wstydem, że mam nieślubne dziecko...

— Moje biedactwo... — Antoinette objęła ją i delikatnie do siebie przycisnęła. — To był nikczemny uczynek, ale jesteś świadoma popełnionego błędu, a Jean obszedł się z tobą okrutnie. Nie odmawiam mu prawa do gniewu, ale zostawienie cię tu samej w takim stanie, bez słowa pożegnania... I jeszcze Louis... Co z nim?

— Cały czas o niego pyta... Och, kiedy mu powiem, że papa poszedł na wojnę i przeze mnie się z nim nie pożegnał... Och, Antoinette, on mnie znienawidzi.

Jej ciałem wstrząsnął szloch tak ogromny, że siostra obawiała się, że nadmiar emocji wywoła przedwczesne rozwiązanie. Uspokoiła nieco Camille, która po chwili już tylko cichutko łkała, kiedy nagle rozległ się krzyk dziecka.

— Zaczekaj, kochanie, Jean jest głodny, nakarmię go i wrócę.

— Nie masz mamki?

— Nie. Zawsze karmiłam sama. 

— Rozumiem... Antoinette, może przeniosłabyś się do mnie na czas, kiedy Jean — gdy wymówiła imię męża, jej głos jakby na moment stał się smutniejszy — i Frans są na wojnie? Samej będzie ci tu źle z dwójką dzieci, w końcu dom wuja Josepha jest spory, a nie masz nikogo do pomocy. Ja jestem teraz sama, nie licząc Louisa i służby, i nawet nie mam do kogo ust otworzyć. Proszę, Antoinette.

— Nie wiem, czy to aby dobry pomysł... Jean może mieć co do tego obiekcje, kiedy wróci...

— Jesteś żoną jego najlepszego przyjaciela! Prędzej będzie zły, że zastanie mnie w swoim domu, kiedy wróci, niż że ty w nim przebywasz...

— Dobrze, Cami, jeśli uważasz, że tak będzie lepiej... W końcu ktoś powinien z tobą być, w twoim stanie...

— Wiedziałam, że się zgodzisz — uradowała się. — Przyślę po ciebie powóz o osiemnastej. Pójdę już, a ty idź do dzieci.

Gdy Camille wróciła do domu, zastała w bawialni Louisa. Zdawało jej się to dziwnym, wszak chłopiec zazwyczaj spędzał czas w swym pokoju. Gdy podeszła bliżej, uderzyła ją żałość, jaka malowała się na jego twarzy. Oczy miał czerwone, a na policzkach widniały ślady po łzach.

— Lou, co robisz w bawialni? I dlaczego płaczesz? — zaniepokoiła się.

— Przyszedłem zapytać Marie o papę... I powiedziała mi, że wyjechał na wojnę. Czy to prawda?

— Tak... — westchnęła z goryczą.

— Dlaczego się ze mną nie pożegnał? — zaszlochał. — Przecież... mogą go zabić, a ja nie zdążyłem mu powiedzieć, jak bardzo go kocham...

Camille, zdjęta litością i żalem, przytuliła chłopca do siebie i pozwoliła mu płakać. Była na siebie wściekła za to, co zrobiła biednemu dziecku. Louis przecież nie zasłużył na takie traktowanie ze strony Jeana.

— On wróci, Lou. Zawsze wracał — rzekła uspokajająco.

— Ale dlaczego się nie pożegnał? — szlochał.

— To przeze mnie... Jestem złą kobietą, nie powinnam była wychodzić za twojego papę... Zrobiłam coś okropnego, a on nie mógł się z tym pogodzić...

— Na pewno nie jesteś aż taka zła — odparł, ocierając łzy. — Papa zna się na ludziach. Gdybyś była całkiem zła, nie ożeniłby się z tobą.

Camille nic nie odrzekła, tylko mocniej go przytuliła, poruszona jego dobrocią. Nie rozumiała, dlaczego wcześniej traktowała go tak okrutnie. Ale skoro Jean zostawił go bez słowa, ona musiała mu to zrekompensować. Musiała wyzbyć się wszelkich złych uczuć, które żywiła wobec niego na dnie serca. 

Minęły dwa tygodnie, odkąd Antoinette wprowadziła się do siostry. Była niezmiernie zadowolona z decyzji, jaką podjęła. Sprzątaniem i gotowaniem zajmowała się służba de Beauforta, dlatego też Potocka cały swój czas mogła poświęcić dzieciom i siostrze. Louis uwielbiał ciocię i bardzo się cieszył, że może jej się odwdzięczyć za miesięczną gościnę. Cztery tygodnie spędzone u Potockich uważał za jedne z najlepszych w swym życiu, odkąd zmarła jego matka.

Camille coraz bardziej doskwierały dolegliwości związane z jej błogosławionym stanem. Zwiększała się liczba dni, które spędzała w łóżku, nie mogąc podnieść się z łóżka zbyt przytłoczona bólem. 

Ten poranek również spędzała w sypialni. Leżała pod pierzyną, próbując znaleźć wygodną pozycję do czytania. Więcej nie była w stanie robić. Na szczęście biblioteka Jeana była tak wielka, że jeszcze sporo czasu musiało minąć, by wyczerpała jej zapasy.

W pomieszczeniu panował chłód, naciągnęła więc pierzynę tak wysoko, jak tylko mogła. Płomień stojącej na etażerce świecy radośnie tańczył, odbijając na ścianie przedziwne cienie. Nagle ktoś pociągnął za klamkę. Camille drgnęła.

— Nie bój się Cami, to tylko ja — przemówiła Antoinette. — Jakiś dżentelmen chce się z tobą widzieć. Nie umiem wymówić jego nazwiska, chyba Anglik. Przyszedł z dzieckiem.

— Wpuść go — poleciła jej siostra i westchnęła ze zrezygnowaniem.

Nie miała ochoty widzieć Jamesa, zwłaszcza po kłótni, którą wywołał w czasie swej ostatniej wizyty. Musiał jednak mieć ważny powód, dla którego się tu pofatygował. 

Po chwili James zjawił się w pokoju w towarzystwie córki. W rękach trzymał bukiet kwiatów. Camille uśmiechnęła się na widok dziecka. Jej radosna, rozpromieniona twarzyczka jaśniała w mroku pokoju niczym słońce wyglądające zza deszczowych chmur, sprawiając, że i usta Camille ułożyły się w łagodny uśmiech. Nie winiła Belle o to, co się stało. To ona mogła być szczera z Jeanem. Wtedy nie doszłoby do tego wszystkiego.

— To dla ciebie — powiedział lakonicznie Anglik i wręczył kobiecie wiązankę.

Ta przyjęła ją z milczeniem i poczęła się jej przyglądać. Czerwone róże. Z goryczą pomyślała, że chociaż Jean wciąż deklarował jej wielką miłość, nigdy nie otrzymała od niego kwiatów. Szczerze zaskoczył ją gest Anglika, nawet jeśli podarował jej kwiaty, które sprzedawano na rogu niemal każdej uliczki w Paryżu.

— Jak ci się podobają?

— Cóż — prychnęła, nie chcąc, by widział, że róże przypadły jej do gustu. — Mogłeś wysilić się na coś lepszego, bardziej niezwyczajnego. Każda kobieta w Paryżu dostaje róże od swego męża czy kochanka.

— Starałem się, my dear — sarknął. — Doceń to, że o ciebie dbam. That little soldier of yours poszedł na wojnę, a ja zostałem tu i przynoszę ci kwiaty! Który z nas jest lepszy?

Chciała rzec, że Jean, nawet pomimo tego, że ją zostawił, nie zdążyła jednak odpowiedzieć, bowiem nagle mała Isabelle zaczęła się domagać, by ojciec usadził ją pośród tych wszystkich poduszek, wśród których leżała jej matka.

My dear, pozwolisz jej?

Camille posłała mu wrogie spojrzenie.

— To moje dziecko, oczywiście, że jej pozwolę. Niech tylko zdejmie buciki, Marie będzie później marudzić, że musi prać pościel.

James skinął jej głową i podszedł do córki. Gdy już pozbył się obuwia z jej stóp, posadził ją obok matki. Camille oddała kwiaty Anglikowi, który położył je na stojącej pod ścianą komodzie. Przytuliła dziewczynkę i zaczęła gładzić ją po głowie. Kiedy tak na nią patrzyła, odczuwała niewysłowiony żal, ze obeszła się z własnym dzieckiem w sposób tak nikczemny i okrutny. Isabelle na to nie zasługiwała. Żałowała, że nie mogła cofnąć czasu i zabrać jej do Paryża, kiedy jeszcze mogła to uczynić. 

Isabelle z początku była wobec niej nieco nieufna, lecz po chwili wtuliła się w jej pierś i owinęła ramionka wokół talii matki, sprawiając, że serce Camille drgnęło. Czuła, że nigdy nie wybaczy sobie porzucenia tej niewinnej, bezbronnej istotki, która mimo wszystko wciąż ją kochała. 

— Nie fatygowałem się tu, żebyś ją głaskała, my dear. Musimy porozmawiać — rzekł stanowczo James. 

— O czym? — Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. 

— Zabieram Isabelle do Anglii. Nie waż się protestować. — Pogroził jej palcem. — Muszę załatwić sprawy związane z ze spadkiem po mnie. Nienawidzę Londynu, więc jeśli nie zatrzymają mnie jakieś parlamentarne bzdety, przyjadę z nią do Paryża, kiedy już wszystko zakończę. To twoje ostatnie spotkanie z nią, zanim wyjadę. Uznałem, że na pewno chciałabyś się z nią zobaczyć...

Camille westchnęła i przycisnęła córkę mocniej do siebie. Jej serce przeszył skurcz. Nie dość, że Jean ją opuścił, to do tego miała jeszcze utracić córeczkę. Ale sama była sobie winna. Gdyby zabrała ją z Włoch do Paryża, nie musiałyby się teraz rozstawać. Mogłaby zawsze poprosić Jamesa o to, by zostawił Belle tutaj, ale wiedziała, że wywoła to lawinę plotek. 

— Robisz to dla jej dobra, więc jedźcie. Ale daj mi jeszcze chwilę.

— Oczywiście, my dear — powiedział, po czym dodał tak cicho, by go nie usłyszała. — Dla mojej najdroższej wszystko.

Continue Reading

You'll Also Like

1K 55 14
robie książkę o shipie Bartek Kubicki i Kostek okej jak nie lubicie tego shipu proszę nie czytać
Amberhall By Rhan Boleyn

Historical Fiction

993 96 18
Saphira Newgate dostaje pozycję guwernantki w Amberhall - rodowej siedzibie Trafalgarów. Pogłoski o tajemniczym magnacie okazują się prawdziwe - arog...
8.1K 280 9
A co gdyby Vince miał wpadke w wieku 18 lat? Co gdyby urodziła mu sie córeczka o imieniu Hailie? historia w pełni zmyślona tylko postacie są z pierwo...
64.2K 2.9K 15
- Przytulisz mnie? - A gdzie jesteś? - Za Twoimi drzwiami Jak potoczy się los dwóch osób które poznały się przez SMS'y? Czy skończy się na czymś więc...