Grammys ♪ taekook

By teaxlight

380K 44.3K 32.9K

[zakończone] Kiedy BTS odbierało na scenie swoją pierwszą statuetkę Grammy, Taehyung i Jungkook nie zdawali s... More

1. They say people come
2. Say people go
3. This particular diamond
4. Was extra special
5. And though you might be gone
6. And the world may not know
7. Still I see you, celestial
8. Like a lion you ran
9. A goddess you rolled
10. Like an eagle you circled
11. In perfect purple
12. So how come things move on?
13. How come cars don't slow?
14. When it feels like the end of my world
16. But when I'm cold, cold
17. There's a light that you give me
18. When I'm in shadow
19. There's a feeling you give me, an everglow
20. Like brothers in blood, sisters who ride
21. And we swore on that night
22. We'd be friends 'til we die
23. But the changing of winds
24. And the way waters flow
25. Life is short as the falling of snow
26. And now I'm gonna miss you, I know
27. But when I'm cold, in water rolled, salt
28. I know that you're always with me
29. And the way you will show
30. And you're with me wherever I go
31. And you give me this feeling
32. This everglow
33. What I would give
34. For just a moment to hold
35. I live for this feeling
36. It's everglow
37. So if you love someone
38. You should let them know
39. The light that you left me will everglow
40. Lights [bonus]

15. When I should but I can't let you go

9K 983 549
By teaxlight

high up above or down below
when you're too in love to let it go

– Nie możemy tutaj – mruknął Jungkook, zaciskając dłonie na rozgrzanej talii Taehyunga. Czuł na palcach żar bijący od dogasającego ogniska, ale choć wiedział, że powinien, nie potrafił się odsunąć.

Trzymał na kolanach chłopaka, dla którego potrafił stracić rozum nawet na środku francuskiej agroturystyki, tuż pod nosem Sejina oraz całej ekipy Big Hit Entertainment. Chłopaka, z którego ust tak bardzo pragnął scałować wszystkie gorzkie słowa, jakie kilka dni temu usłyszał, by zapomnieć o rozczarowaniach, łzach bezsilności oraz samotnych nocach spędzonych w zimnym, hotelowym łóżku.

Oczami wyobraźni widział jednak wokół siebie ciężkie okowy zakazów i ustalonych zasad, a zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że na pobliskich budynkach gospodarczych na pewno ulokowane są kamery. Taehyung zdawał się zaś w ogóle o tym nie myśleć. Dłońmi kurczowo trzymał Jungkooka za szyję i napierał na niego tak zaborczo, jakby każda sekunda rozłąki miała ich słono kosztować. Czoło opierał o jego ramię, a pośladkami zataczał leniwe, powolne kółka.

– Tae... – wymamrotał ponownie młodszy, zaczynając coraz bardziej panikować. Nie mógł dać się ponieść chwili, nie teraz i na pewno nie tutaj. Z drugiej jednak strony... jak miał odmówić?

Początkowo sądził, że Taehyung jedynie się droczy, jednak im dłużej wsłuchiwał się w jego nierówny oddech, tym mniej wierzył we własne założenia. To wyglądało tak, jakby... jakby starszy się za nim stęsknił. Jakby potrzebował bliskości i kontaktu cielesnego, by – podobnie jak on – ukoić ból. Oczywiście stwierdzenie to mogło znacznie mijać się z prawdą, ale Jungkook był zakochany, a w parze z zakochaniem bardzo często szła naiwność. Sięgnął więc po leżący na pobliskim leżaku koc, pod którym wcześniej ogrzewał się Jin, a następnie narzucił go na ramiona starszego, chcąc choć trochę ukryć ich przed światem.

W następnej sekundzie Taehyung poczuł, jak chłodne dłonie Jungkooka wślizgują mu się pod koszulkę i zaczynają delikatnie gładzić go po plecach. Mruknął cicho i przysunął się jeszcze bliżej, spychając na dno umysłu kiełkujące zaniepokojenie. Dlaczego czuł się w ten sposób? Przecież nie było żadnego powodu, by odczuwać w podbrzuszu pulsującą ekscytację. Nie robili zupełnie nic dwuznacznego. Czy chodziło o bliskość? O tęsknotę? Nie, na pewno nie.

Łączył ich tylko seks. Tylko i wyłącznie seks. Oprócz tego byli jedynie wieloletnimi przyjaciółmi – niczym więcej.

Taehyung zacisnął mocniej powieki, po czym wtulił twarz w szyję Jungkooka, mimowolnie wyobrażając sobie, że czuje na swoim odsłoniętym brzuchu jego wilgotne, ciepłe wargi. Znowu postępował zupełnie nielogicznie oraz przeczył samemu sobie, przez co z frustracji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej, miał ochotę krzyczeć. Naparł więc pośladkami na krocze młodszego i otarł się męskością o jego twardy brzuch. Seks był bezpieczny. Seks już znał, a także zdążył się do niego przyzwyczaić. Wolał skupić się na tym, co nie wykraczało poza ustalone ramy, w których nie mieściło się rozmyślanie o bliskości, uczuciach czy przywiązaniu.

Dla Jungkooka zachowanie Taehyunga było czymś tak nielogicznym i zaskakującym, że z powodu nadmiaru sprzecznych emocji powoli zaczynał boleć go brzuch. Obawiał się, że w każdej chwili ktoś może ich przyłapać, przez co nie był w stanie się podniecić i tylko kręcił głową na boki, rozglądając się po posesji. Jak to się stało, że wśród tych wszystkich niewypowiedzianych słów oraz unoszącego się w powietrzu zapachu niepewności, Taehyung, zamiast po raz kolejny zachować swój lodowaty dystans, właśnie topniał mu w dłoniach?

W którymś momencie oczy Jungkooka uniosły się w stronę rozgwieżdżonego nieba, po czym zacisnęły aż do bólu, kiedy zęby Taehyunga niespodziewanie wbiły mu się w ramię. Starszy znieruchomiał, dysząc ciężko w jego pogiętą koszulkę.

– Czy ty... – zaczął Jungkook, ale nim zdążył dokończyć wypowiedź, drżąca dłoń Taehyunga zatkała mu usta.

– Nawet nie waż się tego komentować.

Więc młodszy nie skomentował. W zamian za to odsunął ospałe ciało przyjaciela od swojej klatki piersiowej, a potem spojrzał na jego czerwone policzki, napuchnięte od przygryzania usta i spocone czoło. Na czas comebacku zmieniono mu kolor włosów na szarawy blond, który wyglądał niemal tak dobrze, jak niebieski.

– Jutro wylatujemy dopiero wieczorem, więc wyśpij się porządnie – powiedział, przesuwając kciukami po niezdrowo wyglądających workach pod oczami Taehyunga. – I zjedz duże śniadanie.

Starszy niemrawo kiwnął głową, po czym wstał, zalał resztkę żaru z ogniska wodą i ruszył w kierunku budynku, który służył zespołowi za sypialnię. Jungkook spał w innym pokoju, co okazało się zbawienne, bo gdy odprowadził Taehyunga pod same drzwi, a następnie odgarnął z jego czoła spocone kosmyki i wyszeptał krótkie pożegnanie, nie miał szans zobaczyć zdegustowanej miny, z którą chłopak złapał za klamkę, po czym na paluszkach podszedł do swojego łóżka.

Dla niego kontakty z Jungkookiem przypominały seans filmów porno, które w stanie podniecenia wydawały się ekscytujące i ciekawe, a po osiągnięciu spełnienia wywoływały jedynie zniesmaczony grymas na twarzy. Za każdym razem, kiedy otrząsał się z zamroczenia, miał ochotę uciec od młodszego jak najdalej, udając, że zupełnie nic się nie stało, ale obiecał przecież, że będzie milszy. Z tego powodu ostatnimi pokładami silnej woli powstrzymał się od zrzucenia ręki Jungkooka ze swojego czoła. Zasnął niemal od razu, uprzednio wrzucając mokre spodnie na dno torby i nie czując w sercu nic, prócz zażenowania oraz niechęci do własnej osoby.

Jungkook zaś długo jeszcze nie mógł zmrużyć oka i wpatrywał się w sufit swojego pokoju, myśląc tylko o tym, że Taehyung po raz pierwszy pozwolił mu się dotknąć po osiągnięciu spełnienia. Nie robił sobie nadziei – w końcu to było tylko kilkusekundowe odgarnięcie włosów. Nic znaczącego, ale... każda zmiana stanowiła choć niewielki krok ku lepszej przyszłości, a przynajmniej tak mu się wydawało.

~

– Sejin tyle naopowiadał o tej górze, że w mojej wyobraźni wyglądała jak Mount Everest, a nawet się nie zmęczyłem – westchnął Hoseok, który jako pierwszy wdrapał się na oświetlone światłem księżyca bunkry El Carmel w Barcelonie.

– Powiedz to kamerzystom – parsknął Jimin, kiwając głową w stronę znajdującej się nieopodal ścieżki, na której dwóch mężczyzn prawie wypluwało sobie płuca, by doczłapać się wyżej.

Był środek nocy, a zespół, razem z Sejinem, ochroniarzami i kilkoma dziewczynami ze staffu, właśnie dotarł na najbardziej widowiskowy punkt widokowy w Barcelonie. Za dnia członkowie BTS nie mieli żadnych szans, aby dostać się tam bez fanów – tym bardziej, że bunkry stanowiły jedną z głównych atrakcji turystycznych miasta. W nocy kręciło się po nich stosunkowo mało osób, dlatego wszyscy założyli jak najmniej rzucające się w oczy ubrania, a następnie wyruszyli na wyprawę, która była swego rodzaju podsumowaniem ich kilkudniowego pobytu w Hiszpanii.

– Ale tu ładnie – westchnął Seokjin, opierając się o fragment ruin. Z bunkrów El Carmel, znajdujących się na szczycie wzgórza Turó de la Rovira, rozpościerał się widok na całe miasto, a także znajdujące się nieopodal morze Śródziemne. Stojąc na poniszczonych murach ozdobionych graffiti i naznaczonych zębem czasu, miało się wrażenie, że cały świat jest na wyciągnięcie ręki.

Wynajęty przewodnik podczas wspinaczki przybliżył Koreańczykom historię tego miejsca i wyjaśnił, że prawie sto lat wcześniej, podczas hiszpańskiej wojny domowej, na Turó de la Rovira wybudowano bazę artylerii przeciwlotniczej. Znajdujące się tam betonowe ruiny, które służyły jako prowizoryczne siedziska do oglądania miasta, były pozostałościami po opuszczonych budowlach militarnych.

Taehyung uśmiechnął się nieznacznie, spoglądając z góry na mieniące się przeróżnymi barwami ulice oraz migające z oddali światła samochodów. Widział w swoim życiu wiele różnych miejsc, ale w każdym z nich umiał dostrzec coś niezwykłego. Usiadł na brzegu jednego z betonowych bloków, po czym podparł dłonie na kolanach i wlepił spojrzenie w przypadkowych Hiszpanów, którzy kilka metrów dalej odpalali papierosy od wciąż gasnących im na wietrze zapałek. W takich momentach nie czuł się gwiazdą. Był zwyczajnym Kim Taehyungiem, który w porównaniu do ogromnej, tętniącej życiem Barcelony, przypominał mały punkcik, nic nieznaczący dla całego wszechświata.

Teoretycznie czuł się szczęśliwy. Teoretycznie wszystko było w porządku. Znajdował się w wyjątkowym miejscu, z cudownymi ludźmi i po udanym koncercie. Nie mógł jednak pozbyć się wrażenia, że na dnie żołądka zalega mu coś ciężkiego. Jeszcze kilka godzin temu wił się na łóżku pod Jungkookiem w ich hotelowym pokoju, a teraz siedział jak gdyby nigdy nic na ruinach bunkrów, spoglądając z góry na zapierający dech w piersiach widok. W takich chwilach powinien myśleć o tym, że za parę lat, w podobnej scenerii, oświadczy się jakiejś wspaniałej dziewczynie, a później pokaże dzieciom pocztówki z tych wszystkich pięknych miejsc, mówiąc: „kiedyś tam razem pojedziemy".

Chciał, żeby tak było, więc dlaczego przed oczami ciągle widział nagie uda Jungkooka i jego napinający się z wysiłku brzuch? Czemu nadal w głowie rozbrzmiewały mu odgłosy ich zderzających się ze sobą ciał? To nie powinno tak wyglądać.

Wszyscy wokół niego byli tak po prostu szczęśliwi. Widział Jimina, który robił sobie zdjęcia z Hoseokiem na tle miasta; Yoongiego, spoglądającego przez lornetkę na morze, a także siedzącego obok niego Seokjina, rozmawiającego z kimś przez telefon – pewnie ze swoimi rodzicami. Widział Namjoona, śmiejącego się z żartów Sejina. Makijażystki i stylistki, które rozłożyły koc na trawie i piły ciepłą herbatę z termosu. Kamerzystów oraz ochroniarzy, oddychających ciężko po długiej wędrówce.

Każda z otaczających go osób posiadała swoje plany, marzenia i lęki, ale w ten ciepły, majowy wieczór, nie było czasu na zmartwienia. Teraz liczyła się wolność, którą dawało im opustoszałe wzgórze Turó de la Rovira.

Jedynie Taehyung nie był w stanie zapomnieć o swoim spaczeniu. Czuł się brudny i nienormalny. Najpierw lądował z Jungkookiem w łóżku, gdzie roztapiał się z rozkoszy, a potem budził się zlany zimnym potem oraz targany coraz większą nienawiścią do samego siebie. Chciał móc bez wyrzutów sumienia zadzwonić do mamy i powiedzieć jej, że jest szczęśliwy. Problem polegał na tym, że byłoby to kłamstwo.

– Czemu płaczesz? – zapytał Jungkook, siadając obok niego.

Taehyung zamrugał, uświadamiając sobie, że rzeczywiście czuje na policzkach ciepły strumień łez. Bez słowa odwrócił głowę w stronę rozpościerającego się przed nim widoku, ignorując pytające spojrzenie przyjaciela.

– Coś się stało? – dodał po dłuższej chwili młodszy. Brzmiał na zmartwionego, przez co drugi chłopak miał ochotę uderzyć pięścią w beton. Nie wiedział już, czy ta troska wynikała z przyjacielskiej więzi, czy może chodziło o coś więcej. To było frustrujące.

Kiedy Taehyung wciąż uparcie milczał, Jungkook zrobił pierwszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy. Wyciągnął dłoń i położył ją zaciśniętych na brzegu chropowatej płyty palcach przyjaciela. W porównaniu do tych wszystkich osób, z którymi wyruszył na wycieczkę, on widział przed sobą coś więcej, niż tylko malowniczą Barcelonę, bezkres ciemnego nieba oraz uśmiechnięte twarze przyjaciół. On widział osobę, którą kochał i której, choć bardzo się starał, nie potrafił zapewnić szczęścia.

Dlatego nie zdziwił się nawet, kiedy Taehyung bez zawahania strącił jego dłoń, a potem odszedł, by dołączyć do siedzących na kocu dziewczyn z ekipy.

Tam właśnie pasował. Do uśmiechniętych, ślicznych Koreanek, beztroskich rozmów i herbaty z termosu. To był jego świat, wypełniony normalnością, spokojem oraz tym, co akceptowalne. Czy Jungkook stanowił jakąkolwiek konkurencję? Co tak naprawdę mógł zaoferować?

Potępiające spojrzenia, obgadywanie za plecami i wykluczenie z towarzystwa. Skandal w mediach. Nienawiść i płacz. Wyrzuty sumienia. Zawiedzione spojrzenia rodziców. Wywalenie z wytwórni. Życie w strachu, ukryciu i pod kloszem.

To właśnie dostałby Taehyung, gdyby zdecydował się pchnąć ich relację do przodu.

Jungkook westchnął, obserwując swoje buty, zwisające z betonowej płyty tuż nad ścieżką, którą wcześniej wchodził na górę. Powinien cieszyć się z tego, co ma. Z tego, że układ wciąż trwał, dzięki czemu przynajmniej kilka minut dziennie nie musiał zadręczać się negatywnymi myślami, czując na swoim ciele uzależniający dotyk osoby, będącej jednocześnie tak blisko i tak daleko.

– Wracajmy. Niedługo zaczną schodzić się tutaj ludzie na wschód słońca – obwieścił Sejin i chwilę później wszyscy ruszyli z powrotem w dół, zostawiając za sobą wzgórze Turó de la Rovira i bunkry El Carmel, a także łzy Taehyunga, które wsiąkły w stare mury zdewastowanych ruin, oraz kolejny fragment serca Jungkooka, niechlujnie porzucony w miejscu, gdzie starszy odtrącił jego dłoń.

~~~

tak dla zobrazowania - widok z bunkrów El Carmel w nocy:

Continue Reading

You'll Also Like

723K 50.2K 137
O pewnym znanym blogerze, ukrywającym się pod pseudonimem Vante i jego najbardziej oddanemu fanowi, którego największym marzeniem było go poznać. Żad...
73.5K 2.5K 43
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
107K 8.2K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
850 65 31
Uroczy Alienek publikuje post, w którym zaprasza chętnych do dołączenia do jego chatowej grupy. Spośród wielu komentarzy losuje sześć osób, które z c...