Grammys ♪ taekook

By teaxlight

379K 44.3K 32.9K

[zakończone] Kiedy BTS odbierało na scenie swoją pierwszą statuetkę Grammy, Taehyung i Jungkook nie zdawali s... More

1. They say people come
2. Say people go
3. This particular diamond
4. Was extra special
5. And though you might be gone
6. And the world may not know
7. Still I see you, celestial
8. Like a lion you ran
9. A goddess you rolled
10. Like an eagle you circled
11. In perfect purple
12. So how come things move on?
13. How come cars don't slow?
15. When I should but I can't let you go
16. But when I'm cold, cold
17. There's a light that you give me
18. When I'm in shadow
19. There's a feeling you give me, an everglow
20. Like brothers in blood, sisters who ride
21. And we swore on that night
22. We'd be friends 'til we die
23. But the changing of winds
24. And the way waters flow
25. Life is short as the falling of snow
26. And now I'm gonna miss you, I know
27. But when I'm cold, in water rolled, salt
28. I know that you're always with me
29. And the way you will show
30. And you're with me wherever I go
31. And you give me this feeling
32. This everglow
33. What I would give
34. For just a moment to hold
35. I live for this feeling
36. It's everglow
37. So if you love someone
38. You should let them know
39. The light that you left me will everglow
40. Lights [bonus]

14. When it feels like the end of my world

8.7K 1.1K 588
By teaxlight

and I wanna cry and I wanna love
but all my tears have been used up

To było jak walka z samym sobą o zrezygnowanie z kolejnego cukierka, mimo że wcześniej zjadło się ich ponad dziesięć. Jungkook stał na środku pokoju z torbą przerzuconą przez ramię i dłonią Taehyunga, wciąż ściskającą go za rękaw, pośpiesznie analizując sytuację. Już tak wiele razy poświęcił całą swoją godność, by spędzić choć chwilę w ramionach tego upartego chłopaka, więc czemu jeszcze jeden miałby mu zaszkodzić? Jedyne, o czym marzył, to chwila ukojenia i odpoczynek od bólu, który odczuwał przez kilka poprzednich dni.

Im dłużej wpatrywał się jednak w oczy Taehyunga, tym bardziej nie widział w nich tego, czego szukał. Pragnął zobaczyć czułość, tęsknotę, może odrobinę zrozumienia, a jedyne, z czym się spotkał, to pustka. Tak jakby starszy próbował zatrzymać go dla spokoju własnego sumienia i lepszej atmosfery w zespole – a to dla Jungkooka było za mało.

Bez słowa wyszedł więc z pokoju, zostawiając zaskoczonego Taehyunga na środku pomieszczenia, po czym udał się do Seokjina, by spakować swoje rzeczy. Przez chwilę miał ochotę u niego zostać, ale wiedział, że najstarszy również potrzebuje odrobiny prywatności. Podziękował więc za nocleg, ściskając go najmocniej jak potrafił, a potem z kosmetyczką w dłoni czmychnął do Hoseoka. Miał nadzieję, że przyjaciel posiada w hotelowym barku jakiś alkohol, bo zdecydowanie potrzebował w swojej krwi czegoś więcej, niż tylko Taehyunga.

Na szczęście zaraz po tym, jak wszedł do pokoju ciemnowłosego, zauważył na jego biurku zamkniętą jeszcze butelkę wina. Obok leżała paczka orzeszków ziemnych. Uśmiechnął się, a następnie spojrzał w ekran laptopa, na którym Hoseok z uniesionymi brwiami oglądał nagrania z ich pierwszego koncertu na Stade de France.

– Co to za mina? – zapytał, odkładając torbę na podłogę i przysuwając sobie krzesło.

– Nie wiem. Jakoś tak... nie jestem zadowolony.

– Zauważyłem. – Jungkook trącił przyjaciela łokciem w ramię, po czym oparł podbródek na dłoni. – No, w czym problem?

– Spójrz na te spodnie. – Hoseok cofnął filmik o kilka sekund, po czym wskazał na samego siebie, wykonującego jakiś skomplikowany ruch taneczny. – W garderobie prezentowały się okej, ale na scenie moje nogi wyglądały jak serdelki. Czemu mi nie powiedzieliście, że przypominałem wielką parówę?

Jungkook nachylił się nad laptopem i wytężył wzrok, po czym parsknął cichym śmiechem, gdy zauważył, że dżinsowe spodnie Hoseoka rzeczywiście w niektórych momentach układały się w nieco dziwny sposób.

– Bo nikt nie zwrócił na to uwagi – odpowiedział, pocieszająco klepiąc chłopaka po ramieniu. – Nie przejmuj się, tańczyłeś w nich tylko dwie piosenki.

Ciemnowłosy westchnął z rezygnacją, po czym zamknął klapę urządzenia, wysypał sobie kilka orzeszków na dłoń, a następnie spojrzał na Jungkooka z powagą w oczach.

– Wszystko z tobą w porządku? – zapytał.

Młodszy przełknął ślinę i spuścił wzrok na swoje kolana. Wiedział, że prędzej czy później ktoś zauważy jego kiepskie samopoczucie, ale nadal nie czuł się przygotowany na zwierzenia.

– Nie do końca – odparł, uznając, że nie ma sensu kłamać.

– Chodzi o Taehyunga? Zauważyłem, że od kilku dni ze sobą nie gadacie.

Ramiona Jungkooka zwiesiły się smętnie wzdłuż krzesła. Gdyby Hoseok znał prawdę, na pewno nie zachowywałby się podczas tej rozmowy tak spokojnie. W końcu kto chciałby pomagać chłopcu, zauroczonemu drugim chłopcem? To nie było ani normalne, ani akceptowalne.

– Ostatnio nie za bardzo umiemy się dogadać.

Hoseok kiwnął głową, jednocześnie wyciągając z szuflady pod biurkiem korkociąg do wina. Otworzył je, po czym podał butelkę Jungkookowi, nawet nie siląc się na pójście po kieliszki. Młodszy pociągnął długi łyk i przymknął oczy, gdy alkohol przyjemnie rozgrzał go od środka. Miał ochotę się wygadać, ale ze względu na oczywiste fakty, musiał zrobić to tak, by niczego nie zdradzić.

– Sam nie wiem – kontynuował. – Od jakiegoś czasu ciągle się kłócimy i nie rozumiem, z czego to wynika. Jestem już tym wszystkim cholernie zmęczony.

– Dziwne. W stosunku do mnie Taehyung zachowuje się normalnie. Jak zawsze – wymamrotał Hoseok, również upijając łyk wina z butelki.

– No właśnie. Zdecydowałem się na wspólny pokój, bo myślałem, że dzięki temu uda nam się choć trochę poprawić nasze stosunki, ale oczywiście wyszło zupełnie odwrotnie – westchnął Jungkook. – Taehyung zareagował tak agresywnie, że teraz muszę sypiać gdzieś po kątach.

– Może to wina zmęczenia albo stresu związanego z trasą? Albo... no nie wiem. Może w kimś się zauroczył i nie radzi sobie z emocjami?

Swoje ostatnie słowa Hoseok wypowiedział w żartobliwym tonie, bo stanowiły raczej nieprawdopodobny scenariusz, ale – tak czy owak – dość poważnie naruszyły one mury obronne Jungkooka. Świadomość, że rzeczywistość jest wręcz odwrotna, bolała. Taehyung nie był zauroczony. Był za to zniesmaczony, obojętny i zdystansowany do uczuć, które coraz wyraźniej wypływały z każdego uśmiechu najmłodszego członka BTS.

Kiedy w butelce wina zostały już tylko ostatnie krople alkoholu, Jungkook nie potrafił dłużej nad sobą zapanować. Wylądował głową na kolanach Hoseoka, topiąc gorące łzy w jego koszulce, przerażony i załamany.

– Nie chcę, żeby to tak dłużej wyglądało – szlochał, czując na głowie uspokajające, delikatne głaśnięcia. – Nie chcę, żeby ta przyjaźń się rozpadła.

~

Na kolejny dzień zaplanowano odpoczynek na łonie natury gdzieś na obrzeżach Paryża. Następnego popołudnia cała ekipa miała lecieć do Hiszpanii, gdzie na BTS czekały dwa koncerty – w Barcelonie oraz w Madrycie. Póki co pozwolono im jednak trochę odsapnąć i to w dodatku w zaciszu urokliwego gospodarstwa agroturystycznego, ulokowanego z dala od czujnych oczu fanów. O poranku Sejin poinformował członków zespołu, że ostatnią noc przed wylotem spędzą właśnie tam, dzięki czemu serce Jungkooka zalała ulga. Pragnął w końcu wydostać się z tego cholernego, paryskiego hotelu, który kojarzył mu się tylko i wyłącznie ze smutkiem.

O poranku zjechał windą na tył budynku, gdzie obsługa krzątała się wokół dużego autokaru, mającego zabrać ich do celu. Zdołał nawet szczerze uśmiechnąć się do Namjoona, zajadającego truskawki z plastikowego pudełka. Jego dobre samopoczucie ulotniło się jednak w momencie, w którym zobaczył Taehyunga. Chłopak stał dość daleko od reszty, zupełnie ignorując panujące wokół niego poruszenie, a swoje oczy ukrywał za dużymi okularami przeciwsłonecznymi. Jungkook zatrzymał się tuż obok niego i nim starszy zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, zdjął mu z nosa zbędny o tej porze dnia element garderoby.

– Nie spałeś? – zapytał, lustrując jego zaczerwienione oczy oraz opuchnięte powieki.

Taehyung zamrugał, po czym wyrwał z dłoni Jungkooka swoje okulary i na nowo wcisnął je na twarz.

– Czyli nie spałeś. Czemu? Przeze mnie?

W odpowiedzi chłopak złapał za rączkę walizki i odszedł kilka kroków w bok. To było... dziecinne. Jungkook pokręcił głową, ruszając za nim. Miał wrażenie, że cofnął się w rozwoju o kilka lat i znowu wylądował w przedszkolu.

– Czy ty się na mnie obraziłeś? – zapytał. – Przecież ustaliliśmy wczoraj, że wszystko między nami w porządku

– Tak, dokładnie, a potem sobie poszedłeś – odpowiedział w końcu Taehyung, nerwowo zaciskając dłonie w pięści. – Mimo że poprosiłem, abyś został.

– Uznałem, że tak będzie lepiej. Chyba nie nadążam już za twoimi zmianami nastroju.

Taehyung przestąpił z nogi na nogę, spoglądając na przyjaciół, którzy właśnie pakowali bagaże do autokaru. Poprzednia noc była dla niego okropna. Wiedział, że swoim nagłym wybuchem uraził Jungkooka i że ten zapewne nie będzie w stanie szybko mu wybaczyć, ale kiedy został zupełnie sam, dopiero wtedy zrozumiał, ile błędów w ostatnim czasie popełnił. Zachowywał się jak nienormalny, w kółko zmieniając zdanie i wodząc Jungkooka za nos.

To on sam jako pierwszy zainicjował jakąkolwiek bliskość, a potem udawał, że nic się nie stało. To on nie zgodził się na zerwanie układu, mimo że dostał taką propozycję. To on uparł się na seks, a potem wygonił młodszego za drzwi.

Owszem, w Jungkooku widział tylko przyjaciela, ale nie chciał być powodem jego łez. Trzymanie się sztywno ustalonych zasad, które gwarantowały bezpieczeństwo, nie musiało przecież oznaczać zachowywania się jak dupek.

Problem polegał na tym, że kiedy przypominał sobie, co robili pod osłoną nocy, nie potrafił myśleć racjonalnie. Nie umiał zaakceptować tego, że podnieca go inny chłopak; nie chciał burzyć swojego światopoglądu ani zastanawiać się nad własną orientacją. Czuł się uwięziony w klatce sprzecznych myśli. Z jednej strony uważał homoseksualizm za jakiś chory wybryk natury, a z drugiej chętnie chodził do łóżka z osobą tej samej płci. Miał wrażenie, że niedługo przez to wszystko eksploduje.

Nie mógł każdego wybryku tłumaczyć zagubieniem. To, co czuł, było tylko i wyłącznie jego problemem. Musiał zacząć zachowywać się logiczniej i przestać w kółko zrzucać winę na Jungkooka. Tylko jak miał zrobić to w taki sposób, by nie dawać mu nadziei?

– Pakujcie się, zaraz odjeżdżamy! – krzyknął Namjoon, kiwając głową na stojącą nieopodal dwójkę.

Taehyung wziął głęboki wdech, po czym ruszył w kierunku autokaru, zerkając przez ramię na młodszego.

– Bez sensu znowu kłócić się o to samo. Usiądziemy razem? – zapytał. Chciał chociaż trochę naprostować tę relację, a Jungkook... cóż, Jungkook był tylko głupim, zauroczonym Jungkookiem, który tym razem nie potrafił odmówić.

~

– Ale było fajnie – ziewnął Jimin, układając głowę na ramieniu Seokjina. W dłoni trzymał bułkę z ziarnami, do której wcisnął podpieczoną na ognisku kiełbaskę merguez.

– Zaraz pobrudzisz mi koszulkę – mruknął ostrzegawczo najstarszy członek BTS.

W odpowiedzi Park przewrócił oczami, ale nie ruszył się z miejsca nawet o milimetr. Cały zespół – za wyjątkiem Hoseoka, który ze zmęczonym uśmiechem oznajmił, że idzie spać – spędzał ostatni wieczór we Francji przy ognisku, na tyłach gospodarstwa agroturystycznego. Atrakcje, przyszykowane przez pracowników wytwórni na ten wolny dzień, okazały się interesujące i męczące zarazem. Najpierw zostali zabrani na przejażdżkę quadami, potem grali w chowanego na podwórzu, następnie kąpali się w ogrzewanym basenie w promieniach ciepłego, majowego słońca, a na końcu zrobili sobie karaoke.

Ich nocleg mieścił się tuż przy małym miasteczku Condé-sur-Vesgre, a wokół dwóch dużych domów mieszkalnych w stylu prowansalskim znajdowały się także budynki gospodarcze, mini-zoo oraz niewielki kort tenisowy. Kompleksem zarządzała rodzina przemiłych francuzów, którzy – choć nie umieli zbyt dobrze mówić po angielsku – spędzili z zespołem większość dnia.

W tym czasie Sejin, razem z zatrudnionym w wytwórni psychologiem, siedział przy stoliku na tarasie i popijał wodę z lodem, odpoczywając od wielkomiejskiego chaosu. Przed każdą trasą koncertową szereg specjalistów tworzył całą listę zajęć, które miały pomóc członkom BTS w radzeniu sobie ze stresem. To, by każdy z nich czuł się zrelaksowany i nie zwariował od kamer oraz nadmiaru pracy, było dla wytwórni niezwykle istotne. Niektórzy pracownicy kierowali się sympatią, inni troską, a jeszcze inni strachem przed utratą pracy, ale dopóki wszystko sprowadzało się do tego, by zadbać o zdrowie psychiczne całej siódemki, nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.

– Szkoda, że w Korei nie mamy zbyt wiele czasu na takie wypady – westchnął Seokjin, spoglądając na nocne niebo, usiane świecącymi jasno gwiazdami.

– To prawda, ale dzięki temu bardziej doceniamy ich znaczenie. – Namjoon uśmiechnął się nieznacznie, zerkając na spokojne, zrelaksowane twarze swoich przyjaciół. Tak bardzo się cieszył, że ich ma.

Jeszcze przez godzinę szóstka Koreańczyków siedziała przed ogniskiem, dopijając zimne napoje i dojadając przypalone kiełbaski. W końcu jednak na zegarkach wybiła druga w nocy, a ziewnięcia zaczynały powoli zagłuszać muzykę, która dobiegała z niewielkiego radia. Namjoon i Jimin ewakuowali się jako pierwsi, a Seokjin razem z Yoongim poszli chwilę później, kłócąc się o to, kto pierwszy weźmie prysznic. Jungkook miał plan podobny do nich, ale w momencie, w którym podniósł się z drewnianego pniaka, dłoń Taehyunga zatrzymała go w miejscu.

– Możemy jeszcze chwilę tutaj posiedzieć? – zapytał, a jego smutna twarz, oświetlana przez płomienie, sprawiła, że serce młodszego zadudniło z bolesnej tęsknoty. Kiedy usiadł z powrotem na swoim miejscu, Taehyung dodał: – Chciałbym... chciałbym cię przeprosić. W ostatnim czasie zachowywałem się jak dupek.

Jungkook rozprostował nogi, dotykając palcami kamieni otaczających palenisko, po czym przymknął oczy, rozkoszując się delikatnymi powiewami wiatru, które ochładzały jego rozgrzaną skórę.

– Przyjmuję twoje przeprosiny, ale musisz zrozumieć, że ja też mam jakieś granice wytrzymałości – powiedział. – Naprawdę staram się dostosować do twoich zasad. Nie dotykam cię w domu, nie inicjuję pocałunków... Staram się jak mogę, ale mam wrażenie, że czegokolwiek bym nie zrobił, dla ciebie i tak jest źle. Jednego dnia zachowujesz się wobec mnie zupełnie normalnie, a drugiego chodzisz rozdrażniony i potrafisz zirytować się o byle co. Czuję się zagubiony. Myślałem, że ten nowy stopień znajomości przyniesie nam same dobrze rzeczy, a chyba jest zupełnie na odwrót.

– Co masz na myśli? – zapytał Taehyung.

– Mam wrażenie, że cię unieszczęśliwiam.

Przez dłuższą chwilę starszy milczał, obserwując dogasające powoli płomienie, a słowa Jungkooka obijały mu się echem po głowie. Czy naprawdę czuł się przez niego nieszczęśliwy? W chwilach, gdy lądowali razem w łóżku, wszystko było w porządku. Dopiero później nawiedzały go natrętne myśli oraz niechęć do własnej osoby.

– Czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy zrezygnowali z tego układu? – kontynuował młodszy, kiedy Taehyung wciąż milczał. – Może wtedy wszystko wróciłoby do normy. Przestalibyśmy ciągle się kłócić.

Jungkook czuł, że z każdym wypowiedzianym słowem jego żołądek zawiązuje się w coraz ciaśniejszy supeł, ale wiedział, że musi to z siebie wyrzucić. Nie chciał być egoistą, który walczy o każdą sekundę z Taehyungiem, okupując to kosztem jego dobrego samopoczucia. Skoro nawet próba dostosowania się do zasad kończyła się awanturami, to czy istniało jakiekolwiek inne rozwiązanie?

– Nie wiem – mruknął starszy. – Lubię... to, co razem robimy.

Z ust Jungkooka uleciało sfrustrowane westchnienie, podczas gdy on sam ukrył twarz w dłoniach. Taehyung mówił jedno, myślał drugie, robił trzecie, a on tkwił pośród tego wszystkiego z mętlikiem w głowie.

– Wiesz co, może po prostu zdecyduj, czego tak naprawdę ode mnie chcesz, bo ja już nie mam siły.

– Postaram się zmienić, okej? – wychrypiał Taehyung, przyklękając obok przyjaciela. Póki co pragnął, by z jego twarzy zniknęła ta smutna, zbolała mina. – Dajmy temu układowi jeszcze jedną szansę.

– Nie... – zaczął Jungkook, ale starszy przerwał mu machnięciem ręki.

– Przestanę przelewać na ciebie swoje własne wątpliwości i będę milszy. Obiecuję. Tylko proszę, nie bądź już taki smutny.

W następnej sekundzie stado motyli, które od kilku tygodni czaiło się smętnie na dnie żołądka Jungkooka, wzbiło się w powietrze – a to wszystko dlatego że Taehyung wgramolił mu się na kolana i powiedział:

– Zostańmy razem w pokoju. Proszę. Może to faktycznie wyjdzie nam na dobre.

Jungkook zamknął oczy, czując, jak jego umęczone ciało otula ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Siedział we Francji, tuż pod rozgwieżdżonym niebem, wdychając zapach palonego drewna oraz trzymając w ramionach osobę, w której każdego dnia zakochiwał się coraz mocniej.

Nigdy nie przypuszczał, że ich durny wybryk w Los Angeles zakończy się w ten sposób, ale nie mógł już dłużej zaprzeczać.

Kim Taehyung był jego pierwszą miłością. Zakazaną, tragiczną i nieodwzajemnioną, ale jednak miłością.

Continue Reading

You'll Also Like

2.1K 157 8
Octagon- jeden z najpopularniejszych klubów w Korei Południowej i najpopularniejszych w Seulu, dzielnicy Gangnam. Wyjątkowo w tym roku na imprezę Hal...
10.9K 1K 10
❝𝗺𝗮𝘀𝗾𝘂𝗲𝗿𝗮𝗱𝗲 𝗵𝗶𝗱𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝗳𝗮𝗰𝗲 𝘀𝗼 𝘁𝗵𝗲 𝘄𝗼𝗿𝗹𝗱 𝘄𝗶𝗹𝗹 𝗻𝗲𝘃𝗲𝗿 𝗳𝗶𝗻𝗱 𝘆𝗼𝘂❞ ponieważ kiedy twarz zakrywa mask...
9.9K 300 37
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...
63.6K 2.2K 40
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...