Minnie | Lashton ✔️

By petuniaxx

82.7K 6K 8.9K

- Widział pan mojego tatusia? - zapytała niziutka dziewczynka, patrząc prosto w błękitne oczy chłopaka. - Min... More

Prolog
I. old macdonald had a farm
II. did you see my daddy?
III. michael says that school sucks
IV. you should never be sad by him
V. u look pretty
VI. pick up your shirt
VII. what do you want to do with it
VIII. i don't accept a refusal
IX. just kiss me
X. help me, please
XI. on a date with gay
XII. if you lose, you'll dye your hair
Q&A with characters
XIII. you look like homeless
XIV. the one who cries will never meet fairies
XV. happy birthday
XV. beg you to stop
XVII. caught forgetting
XVIII. what if my brother comes back?
XIX. yin yang
XX. is it the end?
XXI. the man will show it
XXII. merry christmas
Epilog
+ XXIII. only you can save her
MINNIE !!INFO!!
minnie 2?

+ XXIV. i love you, my mouse

3.2K 232 645
By petuniaxx

Jakościowo jest zdecydowanie gorszy od wczorajszych wypocin, przepraszam xx


Z czarnych głośników wydobywała się głośna muzyka, choć właściwie nasz bohater nawet jej nie słyszał. Co kilka chwil barman posuwał mu kolejną i kolejną szklankę trunku, który miał mu pomóc zapomnieć, a sprawiał, że wszystko stawało się jeszcze trudniejsze niż wcześniej.

Patrzył na bursztynową ciecz, wiedząc, że zatapianie smutków w alkoholu wcale nie jest niczym mądrym. Bawił się szklanką, jakby to miało pomóc mu myśleć, a potem jednym haustem wypijał całą zawartość i zamawiał kolejną rundę.

- Dla mnie to samo - powiedział nagle mężczyzna, który dosiadł się obok blondyna.

Michael przekręcił swoją twarz i spostrzegł znajome, ciemne włosy. Zajęło mu kilka chwil, zanim doszło do niego, kto właściwie siedzi obok.

- Calum? - zapytał niepewnie.

Chłopak o czekoladowych oczach odwrócił się do blondyna i uniósł brwi w geście zaskoczenia. Uśmiechnął się szeroko, czując się trochę niezręcznie w jego towarzystwie.

- Cześć Michael - przywitał się. - Kopę lat, prawda?

- O tak, minęły lata od czasu gdy najebałeś mi, Lukowi, czy Ashtonowi. - powiedział, po raz kolejny opróżniając szklankę.

- Przepraszam, Michael - powiedział szczerze.

Hood kilka lat temu temu zakończył terapię, która pozwoliła mu zacząć panować nad swoimi napadami agresji. Z początku bronił się przed wizytami u specjalisty, ale teraz czuł się o niebo lepiej.

- Było, minęło - powiedział zielonooki.

- Co u Luke'a?

- Świetnie - powiedział szczerze - Mąż, syn, przybrana siostra... Szczęśliwa rodzinka, co nie?

Brunet zmarszczył brwi, słysząc sarkastyczny ton blondyna. Podejrzewał dwie opcje: albo w życiu Luke'a wcale nie jest tak kolorowo, albo Michaelowi po prostu tego wszystkiego brakowało.

- A ty? Dom, rodzina, czwórka dzieci i stado kotków? - zapytał brunet.

Mike parsknął śmiechem i zamówił kolejną porcję alkoholu.

- Wczoraj rano zostawiła mnie dziewczyna - przyznał - ale w sumie nie jest mi przykro.

- Nie jest ci przykro, ale upijasz się w trupa?

- Hood, nie wiem, czy mówienie ci o swoich problemach jest dobrym pomysłem, zważając co narobiłeś w przeszłości.

Calum odwrócił się bokiem do baru i spojrzał na starszego od siebie mężczyznę.

- Przed chwilą powiedziałeś: było minęło. Czy naprawdę jesteś aż tak wstawiony? Wiesz, nie tylko w życiu twoim i Luke'a się dzieje. Nie tylko wy się zmieniacie.

- Już nie bijesz tych, których kochasz? - zapytał niemiło, ale Calum nie zwrócił uwagi na jego ton.

- Skończyłem terapię. Kiedy usłyszałem, że Joe jest w ciąży, musiałem całkowicie wziąć się w garść.

Michael podniósł na niego zdziwiony wzrok. Nie spodziewał się, że nawet życie tego przegranego niegdyś chłopaka, tak bardzo może się zmienić.

- Wow, stary, jesteś ojcem, gratuluję. Jak twoja pociecha ma na imię?

- Najstarsza, Ylenia ma osiem lat, Rebecca ma pięć, a Lauren dwa latka. Poza tym, ostatnio znalazłem pozytywny test ciążowy w łazience i słyszałem, jak Joe rozmawia z Monitą, że powie mi o tym w rocznicę naszego ślubu. Oby to był syn!

- Myślałem, że nie lubisz dzieci...

- Te brzdące dają tysiąc razy więcej radości niż boks - powiedział - właściwie, cieszę się, że do niego nie wróciłem.

- W takim razie, jak zarabiasz?

- Nie wróciłem do boksu jako zawodnik. Trenuję nowe talenty. To czemu rozstałeś się z dziewczyną?

Michael wypuścił głośno powietrze.

- Zobaczyła mnie w łóżku z dziewczyną, która prawdopodobnie jest we mnie zakochana.

- A ty?

- Co ja?

- Kochasz ją? - zapytał brunet. - No wiesz, tą z łóżka. Bo z tego co wiem, z powodu ex nie jest ci przykro.

- To trochę skomplikowane - stwierdził blondyn. - Ona jest ode mnie młodsza...

- To nie jest skomplikowane. Kochasz Mikaylę, czy nie?

Clifford zmarszczył brwi.

- Skąd wiesz, że o niej mówiłem?

Calum parsknął śmiechem.

- To było przewidywalne, że skończycie ze sobą. Domyślam się, że ona jeszcze jest w liceum, ale uwierz. Kiedy wyjdzie ze szkoły, wiek przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. Wtedy będzie liczyło się tylko i wyłącznie wasze szczęście.

- Tak patrzę na ciebie i dociera do mnie, że chyba tylko ja zostałem sam...

- No właśnie, stary. Idź i zawalcz o tą małą, póki ktoś nie zwinął ci jej sprzed nosa.

- Masz rację.

Clifford wypił ostatnią szklankę trunku i rzucił barmanowi na blat kilka banknotów. Wstał z miejsca i dopiero wtedy poczuł, że wypił naprawdę sporo. Ale może dzięki temu, będzie mu prościej porozmawiać z Minnie?

- Dzięki Cal - powiedział z szerokim uśmiechem. - Życzę ci dużo szczęścia i aby czwarte dziecko, to w końcu był syn!

Skinęli sobie na pożegnanie, po czym Clifford ruszył w stronę wyjścia. Widząc przed klubem taksówkę, uśmiechnął się, jakby w końcu zaczęło doskwierać mu szczęście. Wszedł do wozu i podał kierowcy adres. Po kilkunastu minutach wysiadł przed blokiem, uprzednio płacąc mężczyźnie należną kwotę.

Próbując utrzymać pion, wszedł na klatkę schodową i zaczął stawiać kolejne kroki po schodach. Gdy znalazł się na odpowiednim piętrze, spojrzał na drzwi z wygrawerowanym nazwiskiem "Irwin". Zagryzł wargę, wątpiąc w swoją odwagę.

- Dobra, uda mi się.

Zapukał w drewno, co właściwie było do niego niepodobne. Po kilku sekundach otworzył mu Luke w swoich złocistych lokach i z, jak zwykle, przewieszoną przez ramię pieluszką. Uniósł zdziwiony swoje brwi, ale po chwili je zmarszczył, czując od starszego woń alkoholu.

- Michael? Wszystko okej?

- Jest Minnie?

- Jest, ale... Coś się stało?

- Muszę pogadać z Minnie - powiedział zestresowany.

- Mikayla, do ciebie! - zawołał, odchylając głowę do mieszkania.

Wszedł do środka, zostawiając Michaela samego. Minęło kilka sekund a w progu pojawiła się dziewczyna w granatowej piżamce z motywem Snoopiego.

- Cześć Mike, coś się stało? - zapytała, zdziwiona, że chłopak czekał na nią przed drzwiami.

Blondyn nie wiedząc co zrobić, zamknął drzwi za Mikaylą, co zbiło ją z jakiegokolwiek tropu. Ostatecznie stanął przed nią i chciał zacząć mówić, kiedy:

- Piłeś.

- Musiałem dodać sobie odwagi.

- Odwagi?

- Wczoraj cię okłamałem.

- Okłamałeś?

- Tak, ale błagam, nie przerywaj mi do czasu, aż nie dokończę.

- Okej - powiedziała, wzruszając ramionami.

- Wczoraj wcale nie zadzwoniłaś do mnie pijana. Byłaś na imprezie, wypiłaś tylko jedno piwo, ale ewidentnie ktoś podrzucił ci GHB. Nie chciałem cię martwić, no bo hej, kto nie zmartwiłby się, gdyby dowiedział się, że dostał pigułkę gwałtu? Ale nic się nie stało, bo po mnie zadzwoniłaś. Przyjechałem po ciebie i zabrałem cię do siebie. Najpierw płakałaś, a potem poprawił ci się humor, zaczęłaś się rozbierać i do mnie dobierać. Ale wtedy zauważyłem, że twoje tęczówki nie reagują na światło, a to oznaczało, że byłaś na jakiś środkach odurzających. Wszyscy wiemy, że nie wzięłabyś narkotyków, więc założyłem, że to GHB. Potem zrobiło ci się niedobrze i zaczęłaś w łazience wymiotować. Kiedy Amy nocowała u mnie, powiedziała mi w jaki sposób chcesz zbliżyć się do Richarda, a kiedy płakałaś, powiedziałem, że on nie jest tego wart. Ty wtedy stwierdziłaś, że nie dla niego chcesz to zrobić. Nie powiedziałaś wprost kogo miałaś na myśli, ale ja się domyśliłem, że mogłaś mówić o mnie...

- Ja...

- Nie, nie przerywaj mi, proszę. Po prostu... Jeżeli tą osobą jestem ja, to błagam cię, nie rób takich głupstw - jego ton zaczął się łamać - jesteś cholernie inteligentną kobietą. Kobietą, którą kocham. Cholera. Kocham Cię, Mikayla.

Do oczu nastolatki podpłynęły łzy. Nie wierzyła w to, że jej tajemnica mogła wyjść na jaw i to z pozytywnym odbiorem ze strony Clifforda. Kochała Michaela, ale nigdy nikomu o tym nie powiedziała. Wolała czerpać z ich przyjaźni, niż narażać się na stratę.

- Ty mn-mnie kochasz?

- Jak ślepiec, któremu właśnie oddano wzrok. Kocham cię bezwzględnie, nie obchodzi mnie różnica wieku, to czy jesteś dziewicą lub fakt, że twój brat prawdopodobnie gdy się dowie, to obetnie mi fiuta. Po prostu cię kocham i naprawdę nie wiem, jak mogłem tak późno zrozumieć, że największe szczęście miałem właściwie pod swoim nosem.

Twarz dziewczyny rozpromieniła się, a po jej twarzy zaczęły płynąć łzy wzruszenia. Jeszcze nigdy nie czuła takiego szczęścia. Zielone tęczówki skanowały każdy milimetr jej twarzy, jakby nie będąc pewnym, czy płynące łzy aby na pewno oznaczają radość, a nie rozpacz.

- Ja... - Michael próbował jeszcze coś dopowiedzieć - wiem, że śmierdzę alkoholem i to nie jest fajne, ale... Czy mogę cię pocałować?

Mikayla nie odpowiedziała, tylko pociągnęła jego koszulkę w dół, zmuszając, aby się pochylił. Stanęła na palcach i złączyła ich usta, ignorując ostry smak whisky.

Michael poczuł, że z jego oczu również wypłynęło kilka łez radości. Położył swoje dłonie na policzkach dziewczyny, muskając kciukami jej mokre policzki. Jej ręce przykryły te należące do starszego, jakby chcąc, aby blondyn już nigdy ich nie odsuwał

Ich usta muskały się w powolnym tempie, który nadawał rytm ich równo bijących serc. Każde ich dotknięcie wywoływało przyjemny prąd, który biegł przez całe ich ciało.

Nigdzie się nie spieszyli. Ich pocałunek był powolny, pełen uczuć, które oboje od dawna ukrywali w swoich niekoniecznie świadomych sercach.

Kiedy ich wargi odsunęły się od siebie, czoła się ze sobą zetknęły. Wpatrywali się w swoje oczy pełne iskier radości i skanowali jak wiele szczęścia dają swojej drugiej połówce.

- Kocham Cię, Myszko Minnie.

- Kocham Cię, Myszko Mickey.

Naprawdę potrzebowali czasu, aby poczuć, że nie są na klatce schodowej sami.

Kiedy się całowali, Luke wyszedł by zapytać, czy mają ochotę napić się herbaty, ale spotkał go dużo lepszy widok niż się spodziewał.

Oboje zbledli, widząc blondyna, który stał w progu.

Mężczyzna jednak zamknął za sobą drzwi i podszedł do nich bliżej. Zauważyli wtedy, że w jego błękitnych oczach również zgromadziły się łzy. Chwycił ich dłonie w swoje i zaczął biegać wzrokiem pomiędzy nimi.

- Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak bardzo cieszę się waszym szczęściem - powiedział szczerze. - Cholera jasna, kocham was, ale nie wiem, jak przyjmie to Ashton.

- Będzie zły - powiedziała Mikayla, spuszczając głowę - napewno będzie zły.

- Mam pomysł - powiedział blondyn - powiem mu, że byłeś pijany i Mikayla powiedziała, że się tobą zaopiekuje, a ja wtedy z nim wtedy pogadam. Spróbuję mu coś zasugerować, zobaczymy jaka będzie reakcja.

- To będzie trochę kłamstwo, prawda?

- Nie, nie będzie - odezwał się Mike - Minnie, jestem pijany jak cholera... Zaopiekujesz się mną?

- Och - parsknęła śmiechem - Popilnuję cię w nocy, abyś nie zarzygał sobie mieszkania.

- I to rozumiem - powiedział Luke - dobra słodziacy, wracam do mojego Donadla, zanim wyjdzie z wykąpanym Louisem z łazienki.

- Dobranoc, Luke.

- Dobranoc, myszki.

Michael pociągnął szatynkę za jej rękę i wprowadził do swojego mieszkania. Nie do końca wiedział, co może jej zaproponować, więc ostatecznie posłał jej szeroki uśmiech, prowadząc ją do kuchni.

- Mam lody z zamrażarce, masz ochotę?

- Pistacjowe? - zapytała siadając przy blacie.

- Oczywiście - powiedział.

Wyciągnął z urządzenia pudełko lodów i chciał nałożyć w pucharki, ale Mikayla mu to uniemożliwiła. Chwyciła w ręce plastikowe opakowanie i wyjęła z szuflady łyżeczkę. Odwróciła się tyłem do Clifforda i rozłożyła na kanapie w salonie.

Michael pokiwał głową z dezaprobatą, ale ruszył za dziewczyną i usiadł obok niej. Czuł się dziwnie z myślą, że oni obojga czują do siebie coś więcej. Niepewnie objął ją swoim ramieniem, opierając swoją głowę o jej loki.

- Masz ochotę? - zapytała, unosząc łyżeczkę na wysokość jego twarzy.

Mężczyzna nie mógł przestać się uśmiechać. Przez ostatnią godzinę spotkał Caluma, dzięki któremu teraz siedział na kanapie z dziewczyną, którą naprawdę kochał. Myślał o tym, kiedy zaczął postrzegać Minnie inaczej niż przyjaciółkę i w rzeczywistości nie znał odpowiedzi. To zdecydowanie nie był jeden moment. To był długi proces, który sprawił, że teraz czuł się jakby swoim ramieniem obejmował cały swój świat.

Otwarł buzię, widząc jak łyżeczka z nabranym lodem leci w stronę jego twarzy. Zamknął usta, kiedy metalowy przedmiot trafił do jego ust.

Patrzył w oczy Mikayli i nie mógł oderwać wzroku od iskier w oczach, których miał wrażenie, że nie widział już od jakiegoś czasu.

Kiedy wyjęła sztuciec z jego buzi, a on połknął deser, nie pozwolił jej uciec wzrokiem ponownie do pudełka lodów.

Położył dłoń na jej policzku, gładząc kciukiem jej delikatną skórę. Mikayla na oślep rzuciła łyżeczkę i pudełko lodów na stolik, aby po chwili jej dłonie znalazły na na nieogolonej części twarzy Michaela.

Wbiła się w jego wargi, mrużąc przy tym powieki. Zaczęła pieścić usta starszego, co ten od razu odwzajemnił. Michael przekrzywił nieco głowę, chcąc pogłębić pocałunek, oczywiście za zgodą młodej dziewczyny. Minnie rozchyliła swoją szczękę, a ich języki po chwili sprawiały sobie przyjemność z całą namiętnością, jaka kryła się w ich zakochanych duszach.

Nie przerywając rozkoszy, szatynka zmieniła nieco swoją pozycję, siadając okrakiem na nogach blondyna. Mężczyzna zaczął przesuwać swoje dłonie wzdłuż kręgosłupa licealistki, podczas, gdy palce Mikayli gładziły jego kark.

W głowie Clifforda zaświeciła się ostrzegawcza kontrolka, kiedy zimne ręce dziewczyny wsunęły się pod jego koszulkę, powoli ją unosząc.

Przerwał pocałunek, odsuwając się nieco od młodszej. Minnie zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc o co chodzi Michaelowi.

- Co robisz? - zapytał.

- Roz-bieram cię - powiedziała, a jej policzki stały się czerwone.

- Nie musimy się nigdzie spieszyć.

- Chciałabym być c-ała twoja. W-wiesz, żeby, n-o...

- Na seks jeszcze przyjdzie czas - powiedział szczerze, muskając kciukiem jej zarumieniony policzek. - Jesteś młodą kobietą, a ja nie chcę, aby twój pierwszy raz był pod wpływem impulsu i to z pijanym kolesiem, który oszalał na twoim punkcie.

- A jaki twoim zdaniem powinien być?

- Idealny - oparł swoje czoło o to należące do dziewczyny. - Oczywiście musi być ze mną, ale wiesz, szczęście trzeba dawkować, aby móc czerpać z niego dużo dłuższy czas.

- Co za dużo to nie zdrowo? - zapytała z uśmiechem, na co Clifford odpowiedział jej szybkim cmoknięciem w usta. - W takim razie, może coś obejrzymy?

- Toradora?

- Toradora.

Luke w tym czasie leżał na sypialnianym łóżku, w oczekiwaniu, aż Ashton przyjdzie z wykąpanym Louiskiem. Uśmiechał się od ucha do ucha, myśląc o tym, że ta mała słodka Mikayla prawdopodobnie jest w związku z Michaelem. Tak odpłynął w swojej wyobraźni, że nawet nie zauważył, kiedy jego mąż położył syna do łóżeczka a sam ułożył się obok niego.

Ash objął go ramieniem, a ten dopiero wtedy wybudził się ze swoich myśli. Spojrzał na męża i szybko cmoknął jego usta.

- O czym tak myślisz? - zapytał starszy, tonąc w błękitnych oczach młodszego

- O Mikayli i o Michaelu.

- Dlaczego o nich?

- Mike przyszedł spruty jak cholera - powiedział, nieco koloryzując. - Nie słyszałeś jak do nas przyszedł?

- Nie?

- Minnie jak go zobaczyła, zaczęła zachowywać się jak matka. Wzięła go, odprowadziła do domu i powiedziała, że dopilnuje, aby nie zarzygał swojego mieszkania.

- Mikk jest u Clifforda?

- Tak.. Słyszałeś, że Mike rozstał się z Janette?

- Nie pasowali do siebie - stwierdził szatyn - leciała na Michaela, bo jest lekarzem i zarabia więcej niż przeciętny trzydziestolatek.

Luke wziął wdech. Nie wiedział jak może wyciągnąć z chłopaka opinię o nowo rozkwitającym związku, o którym ten jeszcze nie usłyszał.

- Myślisz... Kto, według ciebie, by do niego pasował?

- On i Marlee byli świetną parą - stwierdził - a że wyszło, jak wyszło...

- To może zabrzmi absurdalnie, ale nie sądzisz, że Mikayla by do niego pasowała? - zapytał.

Ashton zmarszczył swoje brwi. Spojrzał niezrozumiale na blondyna, dziwiąc się, skąd wpadł na tak absurdalny pomysł.

- Michael ma dwadzieścia dziewięć lat, a Minnie nie ma nawet osiemnastu. Jest dzieckiem.

- Właściwie to za kilka dni będzie już dorosła - zauważył Luke.

- Luke, zostaw ten temat. Idź spać, cokolwiek. Dobranoc - powiedział nieprzyjemnie, następnie gasząc nocną lampkę.

Odwrócił się na drugi bok, chcąc zasnąć. Próbował oderwać się od dziwnych myśli dotyczących rozmowy o Michaelu i Mikayli. Ashton zaczął się martwić, że blondyn mógłby coś sugerować.

Luke położył się za nim, otulając go ramionami i licząc na przespaną noc, bez pobudki w wykonaniu donośnego płaczu Louisa.

*

Następnego dnia

Minnie siedziała na krawężniku, czekając na blondyna, który obiecał, że odbierze ją ze szkoły. Skoro kończył dyżur w tym samym czasie co nastolatka lekcje, zaproponował jej podwózkę do domu.

Dziewczyna odpisała na kilka wiadomości, które napisał do niej James, kiedy obok niej usiadła brunetka. Mikayla zmarszczyła brwi, widząc Rachel, która ewidentnie chciała z nią pogadać.

- Cześć Mikayla.

- Cześć Rachel. Coś nie tak?

- Poza tym, że jesteś podła, to wszystko w porządku.

- O czym ty mówisz? - Minnie zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.

- Tydzień temu wypytywałaś mnie o Richarda, w piątek na imprezie kleiłaś się do Deana i narobiłaś mu nadziei, a później zniknęłaś z jakimś dorosłym kolesiem. Kim on był?

- Nic ci do tego - powiedziała surowo, podnosząc się do pionu.

- A jednak coś mi do tego, Mikk - warknęła, chwytając jej nadgarstek. - Wszyscy wiedzą, że chcesz wskoczyć do łóżka Rickowi, ale najpierw chciałaś się przespać z Deanem. To komu ostatecznie dałaś dupy? Temu staremu? Płaci ci?

Irwin wyrwała swoją rękę, masując obolałą część.

- Ten stary ma na imię Michael i nie waż się mówić o nim złego słowa - warknęła. - Za to twoi przyjaciele podrzucili mi pigułkę gwałtu. Brat twojego chłopaka, Scott, przyniósł mi piwo. Później nikt nie zbliżał się do mojego kubka - opowiedziała. - Wychodzi na to, że pod dachem twojego misiaczka znajdują się narkotyki.

- O czym ty pieprzysz?! Jaka pigułka gwałtu?! Pewnie sama się naćpałaś!

- Michael jest lekarzem i wie jak to działa - powiedział. - Masz odkręcić te wszystkie plotki, inaczej ja i mój chłopak pójdziemy na policję i zgłosimy to.

- Ty jesteś chora!

- Nie, Rachel. To Scott i Hyuan szukają ofiar, a kto wie, może nawet dealują?

Pod szkołę podjechało granatowe auto Clifforda, więc Mikayla postanowiła zakończyć tą wymianę zdań.

- Zostawiam ci tą wiedzę, zrób z nią co chcesz. Miałam szczęście, bo przyjechał po mnie Mike, ale ja mogłam nie być pierwsza i może nawet nie ostatnia. Rachel, masz szansę pomóc innym dziewczynom, jesteś blisko Hyuana. Odkręć to co rozgadałaś na mój temat, a ja nie pójdę na policję. Później możesz robić z tymi informacjami co tylko chcesz. A teraz przepraszam, muszę iść.

Szatynka odwróciła się i ruszyła w stronę wejścia do samochodu. Zajęła miejsce pasażera i złożyła buziaka na, w końcu ogolonym, policzku blondyna. Zapięła pas, czując na sobie spojrzenie zielonych oczu.

- Wszystko w porządku? - zapytał, widząc jak dłonie dziewczyny drżą.

- W szkole zaczęli gadać - wyjaśniła - ale spokojnie, rozmawiałam z Rachel, która na pewno wszystko odkręci.

Auto ruszyło w kierunku osiedla, które zamieszkiwali. Minnie i Mike byli cicho, zastanawiając się nad wszystkim. Dziewczyna rozmawiała z Lukiem, który starał się wyciągnąć cokolwiek od swojego męża. Obiecali sobie, że w przyszłym tygodniu powiedzą Ashtonowi o tym, że są razem. W końcu za dwa dni Mikayla będzie dorosła i jej brat po prostu będzie musiał zaakceptować ich związek.

Blondyn zaparkował samochód przed blokiem i zatrzymał dziewczynę, kiedy chciała wysiąść. Szatynka spojrzała na niego zdziwiona, a przez twarz Michaela przebiegł niewielki grymas.

- Boję się - powiedział cicho, trzymając jej drobną dłoń. - Boję się, że twój brat mnie znienawidzi.

Mikayla splotła ze sobą ich palce, chcąc dodać mu otuchy.

- Może Luke jakoś go ustawi ku nam - powiedziała, chcąc zabrzmieć wiarygodnie.

- Nie sądzę - stwierdził. - On utnie mi jaja.

- Najwyżej będą nici z mojego idealnego pierwszego razu.

- Musiałabyś go przeżyć z kimś innym.

- Wolałabym umrzeć jako stara dziewica, niż mieć go z kimś innym niż z tobą.

- Jeszcze kilka dni temu miałaś chrapkę na Richarda i Deana.

- O mój Boże, Michael - westchnęła - ale teraz jesteś ty, ty i tylko ty i nie zamierzam tego zmieniać. Z resztą, wiesz, że oni byli pretekstem...

Podniósł ich splecione dłonie i przyłożył do ust, mrużąc oczy. Minnie widząc, że blondyn nadal się martwi o reakcję jej brata, podniosła się nieco na swoim siedzeniu i ucałowała jego czoło. Kiedy Mike spojrzał w jej piwne oczy, ta musnęła jego usta.

Szatyn w lokach, który wyszedł zza zakrętu od razu dostrzegł, że w wozie Clifforda ktoś siedzi. Papierowe torby runęły na ziemię, kiedy zauważył, że jego najlepszy przyjaciel i młodsza siostra obdarowują się pocałunkami.

Wyszedł z zamyślenia, dopiero gdy kochankowie posłali sobie uśmiechy i wyszli z pojazdu. Ashton zignorował rozsypane jabłka i prawdopodobnie zbite w pudełku jajka. Ruszył biegem do zakochanych, a po chwili krzyknął:

- Ty kurwo!

Pięść Irwina uderzyła w policzek Michaela, który jeszcze przed chwilą gładziła Minnie. Clifford stracił równowagę i wylądował na karoserii swojego auta. Szatyn szarpnął jego koszulką, zmuszając, aby blondyn spojrzał w jego oczy pełne wściekłości.

- Ashton...

- Wszystko widziałem! Dobierasz się do mojej siostry!

Mikayla stanęła nagle między nimi, chroniąc swoim drobnym ciałem Michaela.

- Zostaw go, Ash!

- Marsz do domu, Mikayla!

- Nigdzie się stąd nie ruszam - powiedziała, krzyżując swoje ręce na ramionach.

- Idź Minnie, proszę - poprosił blondyn, stojący za nią.

- Michael, ale...!

- Zrób to, o co prosi cię brat - powiedział ze skruchą.

Clifford wiedział, że nie powinni stawiać się Irwinowi, bo nie wyjdzie im to na dobre. Musieli podejść do tego na spokojnie, bo nerwy tylko spotęgują wściekłość szatyna.

- Minnie, proszę...

Dziewczyna w końcu odsunęła się od nich i ruszyła biegiem do domu. W mieszkaniu zastała Luke'a, który widząc jej roztrzęsienie, od razu zareagował. Zaczął wypytywać co się stało i gdy wreszcie wszystko z niej wydusił, wraz z dziewczyną stanął przy oknie w kuchni. To było jedyne miejsce, z którego było dobrze widać parking.

Ashton, ze swoją agresywną pozycją, nadal stał przed Cliffordem i lustrował go od góry do dołu.

- Posłuchaj, wiem, że jesteś teraz wkurwiony, ale...

- Jak długo?

- Co jak długo?

- Jak długo to trwa, kurwa!

- Kilka dni - powiedział - ale posłuchaj, zależy mi na twojej siostrze.

- Mi też na niej zależy a jednak nie robię jej fałszywej nadziei i nie próbuję się do niej dobrać!

- Nie jest fałszywa, Ashton! - blondyn również podniósł swój ton.

- Michael, jesteś od niej starszy o ponad dziesięć lat!

- Kocham ją!

Irwin wczepił swoje długie palce między swoje loki i zaczął za nie pociągać, chcąc sobie ulżyć. W końcu podniósł wzrok na smutne spojrzenie swojego niegdyś najlepszego przyjaciela.

- Skoro ją kochasz, to ją zostaw - powiedział szatyn. - Minnie nie ma jeszcze osiemnastu lat, jest za młoda na miłość. Niedługo kończy szkołę, a jeżeli będziecie razem, to ograniczy szukanie uniwersytetu tylko na teren Sydney, aby cię nie zostawiać. To moja młodsza siostra i chcę dla niej jak najlepiej, rozumiesz?

- Więc odcinasz ją od faceta, którego kocha, tak? Wiedziałeś, że Minnie ma problemy?

- Jesteś jej jedynym problemem na ten moment, Mike.

- W piątek na imprezie ktoś podrzucił jej pigułkę gwałtu - powiedział spokojnie Michael - nie byliśmy wtedy razem. Dlaczego zadzwoniła do mnie, a nie do ciebie, Ash? Bo Minnie nie chce ci ciążyć, rozumiesz? Ona ma wrażenie, że tylko wam wadzi. To nie jest twoja wina, ale ona jednak to odczuwa.

- Jesteś ostatnią osobą, która może mówić o relacjach w mojej rodzinie - powiedział i zrobił kilka kroków do tyłu. - Masz nie zbliżać się do mojej siostry. To koniec waszej przyjaźni czy pseudo miłości - warknął.

Mężczyzna wrócił po rozsypane zakupy i niechlujnie wrzucił je do toreb. Kiedy się odwrócił, nie było już Michaela i jego samochodu. Zaczął iść do mieszkania, w którym czekała go jeszcze poważna rozmowa z Mikaylą.

Kiedy zamknął za sobą drzwi, w korytarzu czekał na niego Luke, który ze złości zaciskał swoje pięści. Wbijał swoje spojrzenie w męża, oczekując wyjaśnień.

- Mógłbyś mi wyjaśnić, co to miało znaczyć?

Luke spokojnie zapytał, nie odrywając wzroku od szatyna, który odkładał torbę z zakupami.

- Mikayla przyszła do domu roztrzęsiona. Przez ciebie płacze w swoim pokoju, czy ty właściwie pomyślałeś nad tym co zrobiłeś?

Piwne tęczówki w końcu skierowały się na twarz swojego ukochanego.

- Ty wiedziałeś, prawda? To dlatego ostatnio tak często mi to sugerowałeś? Aby mnie udobruchać? Minnie to jeszcze dziecko, a Michael ma prawie trzydzieści lat!

- Mikayla nie jest już dzieckiem - powiedział z pewnością siebie w głosie - Tylko ty nadal widzisz ją przez pryzmat płaczącej za ojcem sześciolatki.

- Chcę jej dobra, rozumiesz?! Wiem jaki jest Michael, znam go całe swoje życie!

- Skoro znasz go tak dobrze, to powinieneś wiedzieć, że nie ma na świecie drugiej osoby, która doskonale zna twoją siostrę i wie czego jej trzeba!

- Czy ty się słyszysz?!

- Ashton, zastanów się nad sobą!

Szatyn jednak wszedł do pokoju swojej siostry, gdzie skulona, oparta o łóżko dziewczyna, płakała. Podniosła mokrą twarz, patrząc piwnymi, pełnymi cierpienia oczami na swojego starszego brata.

- Wyjdź stąd - powiedziała.

- Nie wyjdę, dopóki sobie czegoś nie wyjaśnimy.

- Co masz zamiar wyjaśniać? To, że jesteś zaślepiony? Co ci przeszkadza w moim związku z Michaelem?

- Masz się do niego nie zbliżać, jasne?

Mikayla wstała i zaczęła kroczyć ku bratu. Szatyn wiedział, że dziewczyna jest gotowa by go uderzyć, więc zaczął cofać się na korytarz.

- Nic mi po twoich słowach, braciszku - wysyczała przez zęby. - Nie zabronisz mi się z nim widywać.

- Otóż, właściwie to zabraniam.

Mikayla parsknęła śmiechem, prosto w jego rozwścieczoną twarz.

- Kwestia kilku dni, aż będę dorosła, a wtedy gówno ci do tego, czy będę z Michaelem, czy nie. Jeżeli tego nie zaakceptujesz, to po prostu się stąd wyniosę.

- Jeżeli wyprowadzisz się z tego domu, możesz już nie wracać! - wrzasnął.

Tylko Luke zauważył, że z salonu wyszedł maluch. Patrzył na kłócących się członków rodziny i zdecydowanie nic nie rozumiał. Bał się krzyczącego tatusia, nie wiedział dlaczego Minnie płacze. Widział, że Luke do niego idzie, aby zabrać go na swoje ręce, ale wtedy pewnie musiałby być z nim w salonie, gdzie nie widziałby co jego tatuś robi.

Kiedy blondyn chciał go chwycić, maluch podbiegł do szatyna i pociągnął za nogawkę spodni drugiego. Ashton spojrzał w dół i zobaczył załzawione oczka swojego synka.

- Tata?

Louis powiedział cicho swoje pierwsze słowo, sprawiając, że wszyscy zamarli. Szatyn czekał na ten moment od dawna, a on nastąpił w takiej sytuacji. Ukucnął przed Louisem, a do jego oczu napłynęły łzy.

- Co powiedziałeś?

- Tata.

Ashton zgarnął go w swoje ramiona. Mikayla wycofała się do swojego pokoju, a Luke dziękował Bogu w swoich myślach, że znalazł sposób, aby uspokoić Ashtona. Może to znak? Może Ash przemyśli to na spokojnie? Luke wiedział, że jedyne co może zrobić to naprowadzić swojego męża na odpowiednią ścieżkę myśli. Blondyn zdecydowanie zamierzał to zrobić.

*

Następnego dnia

Mikayla podpierała swoją głowę na łokciu, który trzymała na stole. Jej palce stukały o policzek, świadcząc o zamyśleniu nastolatki. Od wczorajszej kłótni nie rozmawiała ani z Ashtonem, ani z Michaelem.

Dręczyło ją, że blondyn nie odpisał jej na żadną wiadomość. Po kilkunastu doszła do wniosku, że nie ma sensu pisać kolejnych. Kiedy Clifford ułoży wszystko w swojej głowie, sam się odezwie. A bynajmniej Minnie tak myślała.

Luke widząc, że dziewczyna od samego rana chodzi jak cień i ciągle jest zamyślona, postanowił w końcu zainterweniować. Ashton był w pracy na popołudniowej zmianie, więc nie musieli obawiać się tematu "Michael".

- Nie martw się, przejdzie mu - powiedział, siadając naprzeciw niej.

Irwin wybita z rozmyśleń, potrząsnęła głową i pytająco spojrzała na swojego szwagra.

- Co mówiłeś?

- Żebyś się nie martwiła - powtórzył - Ashtonowi powinno to minąć. Rano wydawał się naprawdę spokojny, więc kiedy wróci poruszę z nim ten temat.

- Nie martwię się bratem - westchnęła - w końcu ma ciebie, a po tylu latach nadal jest w ciebie wpatrzony, jakbyś był jego okiem w głowie. Wiem, że w końcu do niego dotrzesz.

Wyprostowała się na drewnianym krześle, odchylając głowę do tyłu. Wyciągnęła swoje nogi do przodu, a dłońmi przetarła twarz.

- Michael od czasu kłótni, nie odpisał mi na żadną wiadomość - powiedziała. - Nie wiem co powiedział mu Ashton, ale on naprawdę się ode mnie odciął.

Luke zmarszczył brwi w niezrozumieniu. Kątem oka zerknął na Louisa, który bawił się swoim misiem. Podrapał się po swoim nosie, delikatnie go marszcząc.

- Dzwoniłaś do niego?

- Nie - odpowiedziała - uznałam, że potrzebuje czasu, aby to wszystko sobie ułożyć.

Blondyn spojrzał na zegarek, aby policzyć ile mniej więcej czasu zostało do powrotu jego męża.

- Idź do niego.

Piwne oczy Mikayli spojrzały na mężczyznę, jakby nie będąc pewne, czy mówi poważnie.

- Jutro są twoje osiemnaste urodziny, myślę, że jeśli Mike nie będzie miał nic przeciw, to możesz zostać u niego na noc - powiedział - pod warunkiem, że do niczego nie dojdzie. To, że postaram się przekonać Irwina nie oznacza, że...

- Spokojnie, Lu - przerwała mu. - Zależy mu na mnie, a nie na mojej pochwie.

Luke uśmiechnął się niewyraźnie i skinął dziewczynie, aby ta smykała do swojego ukochanego. Szatynka nie czekała zbyt długo. W swoich bamboszach wyszła na klatkę schodową i niepewnie zapukała w drzwi blondyna.

Zamknęła oczy, czując jak jej serce uderza jak oszalałe. Była zdenerwowana, bała się, że Clifford jednak ją zostawi. Gdy drewniane drzwi ustąpiły, nastolatka zobaczyła przed swoimi oczami mężczyznę.

Widząc podkrążone oczy, pogniecione ubrania i nieuczesane włosy, nie czekała zbyt długo. Podeszła do niego i otuliła rękoma jego sylwetkę. Michael pochylił się, opierając swoje czoło o jej obojczyk. Obwiniał się o to, że Ashton ich zauważył, jednak nie tylko o to. Clifford uważał za swoją winę, że Minnie zakochała się właśnie w nim. A przez to, że on kochał ją ze wzajemnością, nie mógł tego ot tak odtrącić.

- Minnie posłuchaj.

Po kilku minutach w końcu się od siebie odsunęli, a blondyn zamknął za nimi drzwi.

- Wiem, że Ashton w wielu rzeczach ma rację, między innymi w tym, że nie powinniśmy być razem. A bynajmniej na razie. Ale cholera. Minnie kocham cię i nawet jeśli wybierzesz studia na drugim końcu świata to polecę tam za tobą. Nawet jeśli między nami jest jedenaście lat różnicy. Dla mnie to nie ma znaczenia, bo cię kocham i nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie, przy moim boku. Wiem, że to cholernie samolubne, ale nie odzywałem się, bo miałem powód. Spędziłem noc rozmawiając z Karen, która właściwie sama nie była pewna czy to, co robimy jest dobre - mówił na jednym oddechu - a potem powiedziała, że jeszcze nie widziała, aby jakakolwiek dziewczyna doprowadziła mnie do takiego rozdarcia i stwierdziła, że naprawdę kocham cię cholernie mocno.

- Ja też tak cię kocham, Mike...

- Dlatego, gdy tylko wróciłem do domu, zacząłem sprzątać w mieszkaniu. Po prostu... Za kilka godzin będziesz dorosła, więc Ashton cię nie zatrzyma. Może to nie jest odpowiedzialnie, ale... Proszę, wprowadź się do mnie.

Luke siedział w salonie, czekając aż jego mąż wyjdzie z kąpieli. Był zestresowany myślą, że Minnie jednak nie wróciła, ale żył nadzieją, że jej brat nie zechce sprawdzić, czy ta śpi w swoim pokoju.

Louis od dawna był już w swoim łóżeczku i śnił o czternastu barankach, dzięki czemu blondyn miał pewność, że Ashton nie wybuchnie ponownie. Kto jak kto, ale szatyn zdecydowanie marzył, aby położyć się do łóżka a nie wysłuchiwać szlochu przez kolejną godzinę.

W końcu wyszedł z łazienki, ubrany w koszulkę i dresy. Chciał iść do sypialni, ale zauważył, że jego ukochany siedzi samotnie w salonie. Zmienił kierunek swojego marszu i już po chwili siedział obok mężczyzny, który skierował na niego swoje błękitne tęczówki.

- Minnie dziś jeszcze płakała? - zapytał cicho.

- Mhm - mruknął - ale chyba nie powinieneś być zdziwiony.

- Nie jestem - westchnął. - Przejdzie jej w końcu.

- Możliwe - odpowiedział blondyn - ale czy myślałeś nad tym, że to twoje zdanie może być błędne?

- Luke - szatyn podrapał się po swojej głowie - Michael jest jedenaście lat od niej starszy. Minnie mogłaby znaleźć sobie kogoś lepszego w swoim wieku.

- Naprawdę sądzisz, że istnieje ktoś lepszy niż Mike? - zapytał. - Ona z nim spędziła całe swoje życie. Pomyśl, Ash. Przecież on zna Minnie lepiej niż ja, a przecież mieszkam z nią pod jednym dachem od lat.

- Luke...

- Nie, nie przerywaj mi. Naprawdę sądzisz, że mógłby skrzywdzić dziewczynę z którą się wychował? Tą, która pomogła mu podnieść się po śmierci Daryla? Znasz go, Ashton. Jest z niego odpowiedzialny koleś, w końcu jest lekarzem. Wie co robi. A ty? Chyba lepiej znać chłopaka swojej siostry na wylot, bo jest twoim przyjacielem, niż liczyć, że frajer którego przyprowadzi nie jest ćpunem, albo że nie pieprzył jej na każdym skrawku posiadłości swoich rodziców.

Ashton skrzywił się, słysząc ostatnie zdanie. Wyobraził sobie jak jakiś facet dotyka jego siostrę tam, gdzie nie powinien.

- Może masz rację...

- Zdecydowanie ją mam, Ash - powiedział z pewnością siebie w głosie - Zaakceptuj to. Jeśli tego nie zrobisz, Minnie ucieknie i oboje będziecie cierpieć tak jak ja i moja mama ponad dekadę temu.

Szatyn zamknął swoje oczy i pokiwał twierdząco głową. Jego mąż miał rację. Musiał przeprosić siostrę i przyjaciela, a potem życzyć im szczęścia, niezależnie od swojego zdania. To nie jego życie. Nie może podejmować takich decyzji za siostrę.

- Minnie jest u siebie? - zapytał.

Luke rozszerzył swoje oczy i przełknął ślinę. Uśmiechnął się niezręcznie i powiedział:

- Właściwie to jest u Michaela.

Ashton wstał z miejsca i ruszył do mieszkania naprzeciwko. Kiedy znalazł się przed drzwiami, ułożył w swojej głowie to co chciał powiedzieć i zapukał.

Zapukał też po raz kolejny, ale nikt się nie zjawiał.

Dlatego ostatecznie postanowił nacisnąć klamkę i wejść do lokum. Gdy znalazł się na korytarzu, dotarł do jego uszu dźwięk telewizora. Doskonale znał mówiące głosy, więc domyślł się, że oboje oglądają Teen Wolfa.

Wchodząc do salonu, zauważył, że zarówno jego siostra jak i Michael śpią. Blondyn opierał się o zagłówek rozłożonej kanapy i przytulał się do młodszej siostry Ashtona. Dziewczyna natomiast leżała między jego nogami, opierając swoje plecy o klatkę piersiową Clifforda. Irwin uśmiechnął się na widok ich splecionych dłoni na brzuchu szatynki. Nie wiedział jak mógł nie zauważyć, że między nimi coś się rodzi.

Zabrał z fotela koc w białe i czarne ciapki, a następnie podszedł z nim do kanapy. Rozwinął go i okrył ich śpiące ciała, aby nie było im chłodno.

Mike nagle niespokojnie się poruszył i otworzył oczy. Jego wzrok wskazywał na przerażenie, kiedy zauważył obok siebie starszego brata swojej dziewczyny.

Ashton tylko pokazał mu, aby był cicho, a następnie potarł dłonią jego ramię. Posłał mu delikatny uśmiech, wprawiając blondyna w kompletne niezrozumienie.

- Przepraszam Mike - wyszeptał. - Po prostu zaopiekuj się moją siostrą, nie zrań jej i nigdy nie przestawaj kochać.

*

Dziesięć lat później

Ciepłe słońce świeciło od samego rana, powodując, że większość mieszkańców Sydney w końcu wynurzyła się ze swoich nor, aby skosztować dnia, w którym ustał upał, a i tak nadal było pięknie.

- Wiesz Mikayla, a gdyby tak...

- Zamknij się - warknęła na swojego męża, który od kilku dni nie mówił o niczym innym niż przeprowadzka.

Szatynka dostawała szału na słowa "nowy dom". Może i Michael miał rację mówiąc, że teraz, gdy mają rodzinę, potrzebują więcej przestrzeni, ale kobieta ciągle burzyła się przeciwko temu.

- Posłuchaj my naprawdę...

- Zamknij się, powiedziałam - powtórzyła - nie zamierzam się nigdzie wyprowadzać.

- Ale, posłuchaj...

- Michael! - w końcu zatrzymała spacerówkę i odwróciła się do mężczyzny - Dlaczego nie myślałeś nad tym pół roku temu, zanim urodziłam bliźniaki?! Ty pracujesz, ja siedzę z nimi w domu, do tego zajmuję się Louisem i Melody! Jak ty to widzisz?! Kiedy chcesz zorganizować nam czas na znalezienie nowego domu? Skąd chcesz wytrzasnąć pieniądze? Proszę, nie denerwuj mnie w tak ładny dzień jak dzisiejszy. Przypominam ci, że idziemy na urodziny mojej bratanicy i tym razem, to ty będziesz zmieniał każdą zafajdaną pieluchę Alexandra i Alexii.

Clifford wypuścił powietrze z płuc i ponownie chwycił za drugą spacerówkę, ruszając na przedmieścia.

- Chodźmy Alexia, twoja matka nas nie rozumie.

- Masz w wózku Alexandra, kretynie.

Mike zignorował jej słowa i szedł dalej z synem. Naprawdę był pewny, że ma w wózku córkę. Głupio było mu to przyznać, ale czasem naprawdę miał problem rozróżnić swoje dzieci.

Kiedy w końcu znaleźli się przed domem jednorodzinnym, Minnie uśmiechnęła się szeroko i wyprzedziła swojego męża. Zadzwoniła do drzwi, a po chwili drzwi otworzył jej Luke.

Trzydziestoośmioletni mężczyzna uściskał siostrę swojego męża i pomógł jej wprowadzić wózek do domu. Następnie podszedł do Michaela, z którym uścisnął dłoń.

- I jak, przekonałeś ją? - blondyn o niebieskich oczach w kitce, która sięgała jego lędźwi, wziął Alexandra na swoja ręce.

- Coś ty - mruknął blondyn w podpiętej grzywce - Minnie nawet nie chce słyszeć o nowym domu.

- Radzę wam się pośpieszyć. Wczoraj widziałem, że ktoś oglądał dom - powiedział Luke, kiwając głową w kierunku budynku naprzeciw.

- Nie wiem jak mam z nią rozmawiać - westchnął - Ostatnio jest strasznie drażliwa.

- Może jest w ciąży?

- Znowu? W sumie, to niemożli... Luke, cholera jasna - Michael jakby się ocknął.

- Co się stało, Mike?

- W zeszłym miesiącu zapomniałem o gumce. Z przyzwyczajenia, no wiesz, wcześniej staraliśmy się o dziecko, a później Minnie była w ciąży... Kurwa mać. Ona mnie zabije.

Luke parsknął śmiechem i zaczął bawić się rączkami małego Alexandra. Mike zaczął panikować. Zdarzało mu się mylić Alexię i Alexandra, a co dopiero, gdy pojawiłoby się trzecie dziecko? Ba, co jeśli Mikayla znów urodziłaby bliźniaki?

Kiedy w końcu znaleźli się na tarasie, gdzie Ashton rozpalał grilla, Michael usiadł obok swojej żony i objął ją ramieniem. Louis widząc to, przewrócił oczami.

Dlaczego wujek Michael zawsze zachowuje się jak pantoflarz? - pomyślał jedenastolatek.

Luke usiadł obok Mikayli, trzymając na swoich pięcioletnią córkę. To właśnie Melody miała dziś piąte urodzinki.

- Słyszałem, że Michael chce, abyście znaleźli sobie większy dom - powiedział Luke, zaczynając temat tabu.

- Mike, czy ty nawet Luke'a na mnie nasłałeś?

- Spokojnie, Minnie - powiedział Ashton, siadając naprzeciw. - Po prostu, po drugiej stronie naszej ulicy jest dom na sprzedaż. Cena nie jest wysoka, a właściwie można by wprowadzać się od razu.

- Nie sądzę, że to dobry moment, chłopaki - powiedziała. - Dzieciaki mają dopiero kilka miesięcy.

- Minnie, ale spójrz - głos zabrał Michael. Żył nadzieją, że przy wszystkich Mikayla w końcu da mu się wypowiedzieć - Dzieci jeszcze nie biegają, a ty póki co nie wracasz do pracy w karetce. Wiem, że mimo wszystko masz dużo na głowie, ale później będzie trudniej, a jeśli dojdzie nam trzecie dziecko, to...

- Jakie trzecie dziecko? - zapytała. - Planujesz coś o czym nie wiem? Urodziłam bliźniaki, które po połowie roku nadal mylisz, a teraz wspominasz o trzecim dziecku?

- Myszko, wiesz, że cię kocham, prawda?

- Ja też cię kocham Szczurze, ale teraz masz mi chyba coś do powiedzenia.

I wiem, że czekacie na dalszy rozwój tego fantastycznego popołudnia. Tym bardziej, że w drodze powrotnej Mikayla wyciągnęła od Michaela, skąd w nim wszelakie podejrzenia i zgodziła się zakupić test ciążowy, który okazał się wyjść pozytywnie.

Tego wieczoru też podjęli decyzję, że zakup nowego domu jest na dany moment ich priorytetem, bo przecież za chwilę Cliffordów będzie już piątka, a ich mieszkanie było malutkie.

Osiem miesięcy później Mikayla urodziła Harry'ego, który był totalną mieszanką rodziców, a jednocześnie różnił się od blondwłosych o piwnych oczach bliźniąt.

Lata mijały, dzieci dorastały a rodzice się starzeli, pokonując razem wszelakie trudności życiowe.

Między innymi nadszedł dzień, w którym rodziny musiały pożegnać ukochaną babcię Karen, po której stracie Michael i Minnie zostali w totalnej rozsypce. Zawdzięczali tej kobiecie więcej niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Mama Michaela była jak anioł stróż. Zawsze nad nimi czuwała.

W tym trudnym dla nich czasie, Harry znalazł otuchę w jedenaście lat starszym od siebie Louisie, który jak dobrze wiecie był synem Ashtona i Luke'a. W ich wypadku historia zdecydowanie zatoczyła koło, powtarzając losy tytułowej bohaterki i jej ukochanego.

Nierozłączne bliźniaki wyjechały na studia, na dwóch końcach kontynentu, co było dla nich nie lada wyzwaniem. Choć prawdopodobnie, ich wyjazd najbardziej odczuła Mikayla, której kolejne dzieci wylatywały z gniazda.

Nadszedł w końcu czas, w którym zarówno ratowniczka medyczna jak i kardiolog poszli na emeryturę. Co prawda, mieli wtedy więcej czasu, aby z Lashtonem grać w bingo, czy spotykać się z wnukami, ale to nie było to samo. W końcu ich rodziny pisały już własne historie.

Więc...

Może przyszedł czas, abyśmy i my ruszyli się z miejsca, aby pisać dalsze karty naszych historii?

Walt Disney kiedyś powiedział, że sposobem na zaczęcie czegoś jest skończenie mówienia i podjęcie działania.

Więc to może jest ten moment, kiedy to ty powinieneś zatrzymać się w miejscu i pomyśleć o tym, czego oczekujesz od życia?

Może właśnie nadszedł czas, by zacząć działać?

Moment, aby zacząć pisać swoje własne fanfiction, gdzie w roli głównej będziesz ty?



***

Dziękuję za to wspaniałe pół roku

Do zobaczenia w styczniu w "Gull On The Cover | lashton"



Ponownie zapraszam do tweetowania

---

#MinnieFF

---

Continue Reading

You'll Also Like

15.4K 1.3K 46
Szesnastoletni Niall,po rozwodzie swoich rodziców,wyjeżdża do Anglii wraz ze swoim ojcem. W swojej nowej szkole wpada w kłopoty przez plotki na temat...
68.3K 6K 49
Adam jest byłym kryminalistą z krwią na rękach, który tak naprawdę chce tylko bezpieczeństwa i domu. Gabriel jest pisarzem kryminałów, który zna się...
11.5K 870 33
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
20.2K 950 51
Historia opowiada losy Sea- nastolatka, który zmaga się z depresją, ale dzielnie walczy o siebie. Całkowitym przypadkiem spotyka starszego od siebie...