Nie musisz się mnie bać |Tom...

By ClaryyDarkk

183K 7.5K 590

Druga część "Otwórz oczy, skarbie" Wspomnienia czasem przynoszą ulgę. A czasem są torturą. Kurczowo trzymamy... More

^Prolog^
^1^
^2^
Wiadomość niekoniecznie dobra
^3^
^4^
^5^
^6^
^7^
^8^
^9^
^10^
^11^
^12^
^13^
^14^
^15^
^16^
^17^
Nominacja ♥.♥
^18^
^19^
^20^
^21^
^22^
Pytania do bohaterów?
Q%A
^23^
^24^
^25^
^26^
^27^
^28^
^29^
^30^
Nominacja nr.2
^31^
Info
^32^
Dzieciątko...
^34^
^35^
^36^
^37^
Por favor przeczytaj - pytanie + informacja :)
FB
^38^
^39^
^40^
^40^
^41^
^42^
^43^
Epilog
Nie Bój Się Skarbie

^33^

2.5K 136 8
By ClaryyDarkk

_Ruth_

Od naszej kłótni, nieporozumienia minął tydzień. Przez ten czas spędzałam z Isaac'iem całe dnie i noce. Oczywiście razem z nami był Matt, a wraz z nim Melody i reszta rodzeństwa Isaaca. Blondyn od rana siedzi w gabinecie i załatwia sprawy związane z watahą. Musi się przygotować do roli przywódcy, tak twierdzi jego ojciec. No cóż, zdanie alfy. Wzięłam obiad z kuchni i uśmiechając się do mijających mnie wilkołaków, ruszyłam powoli do ukochanego, aby go nakarmić. Nie pozwolę, aby mi się zagłodził. Kiedy stanęłam przed drzwiami gabinetu alfy, zdałam sobie sprawę, że nie będę potrafiła otworzyć drzwi, nie wylewając niczego. No bo jak? Jestem człowiekiem, nie wilkołakiem, a trzymam tacę, na której jest duży talerz pełen ziemniaków, sosu i trzy kawałki dużego mięsa. Obok talerza są dwie szklanki i sztućce. Nie wiedziałam, co Isaac by chciał do picia, więc do jednej szklanki wlałam zwykłą wodę, a do drugiej mleko. Westchnęłam. Mleko to chyba sama wypiję... Rozejrzałam się. Głupi ma chyba zawsze szczęście! W moją stronę szedł Jack. Uśmiechnęłam się do  niego szeroko, zrobiłam słodkie oczka i wskazałam głową na tacę trzymaną w rękach i drzwi. Mężczyzna raczej to zrozumiał, ponieważ pokiwał głową i uśmiechnął się.

- Isaac nie przyszedł na obiad? - zapytał, stając obok mnie.

- Nie. Zajmuje się sprawami watahy. Wiesz, jego ojciec chce przygotować Isaaca do roli przywódcy. Z gabinetu od dwóch dni wychodzi późnym wieczorem,. - odpowiedziałam. Jack otworzył drzwi i z uśmiechem poszedł w swoją stronę. Uśmiechnęłam się delikatnie i popchnęłam drzwi ramieniem. Wchodząc do środka, zaczęłam mówić:

- Kochanie, przyniosłam ci o... - zamarłam. W jednej sekundzie moje serce się zatrzymało, po czym wybiło swój rytm dwa razy szybciej, łamiąc się na kruche kawałeczki. Jak szkło. Taca wypadła mi z rąk i uderzyła na podłogę, przez co talerz i szklanki się potrzaskały. Oczy miałam pełne łez, widząc ukochanego w objęciach innej. Isaac odepchnął wysoką blondynkę i spojrzał na mnie ze złością w oczach. Po chwili złość zamieniła się w ból i strach. Spojrzałam na kobietę. Wysoka, włosy długie i piękne do łopatek, pełne i duże usta, obfity biust. Typ Isaaca... Uśmiechnęła się do mnie wrednie. 

- Skarbie... - spojrzałam na mężczyznę. Zaczął powoli do mnie podchodzić. Czułam się jak ofiara, do której zwierze podchodzi powoli, aby jej nie spłoszyć, żeby na końcu wbić swoje kły do jej gardła. Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z pomieszczenia.

- Ruth! Skarbie! Poczekaj! - łzy lały się po moich policzkach. Biegłam i potrącałam osoby, które obserwowały wszystko. Wbiegłam do pierwszego, lepszego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Zamknęłam je na klucz, po czym oparłam głowę o drewno. Odczekałam chwilę i cofnęłam się o krok do tyłu. 

- Ruth! Otwórz te drzwi i porozmawiaj ze mną! - krzyczał z żalem w głosie Isaac. 

- Co, Isaac cię już nie chce? A może boisz się wysłuchać prawdy, którą chce ci powiedzieć? - usłyszałam damski głos zza pleców. Odwróciłam się szybko i spojrzałam prosto w oczy blondynce, która całowała mojego mate. W pomieszczeniu oprócz nas dwóch, znajdował się jeszcze Oscar, młodszy brat Isaac'a. Musi to być pewnie jego pokój. Tylko co ona tutaj robi?! Jakim cudem znalazła się tutaj przede mną?! Spojrzałam na młodego.

- Co ty gadasz głupia pindo? - zapytał Oscar. Zrobiłam wielkie oczy, słysząc jego słowa. On ma dopiero trzynaście lat!

- Oscar! Jak ty mówisz?! 

- No co? Wkurza mnie i mówię prawdę! Jest głupia! - powiedział głośno, po czym usiadł na łóżku. Blondynka podeszła do mnie powoli. Usłyszałam ciche warczenie od strony łóżka. Nie zwracałam uwagi na Isaac'a, który cały czas dobijał się do drzwi. 

- Nasz słodki Isaac uwierzył mi, kiedy powiedziałam mu o twoim, wymyślonym przeze mnie, romansie. Tak bardzo cię kocha, a jeszcze bardziej ufa... Wystarczyło jedno kłamstewko, żeby pokazać, jaki naprawdę jest i na ile ci wierzy. Tak bardzo mi przykro... - powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem. Uśmiechnęłam się delikatnie, chociaż strasznie bolało mnie serce. Uwierzył jej. Nie zapytał mnie nawet, czy to prawda... Ale postanowiłam jeszcze pograć jej na nosie.

- Mimo wszystko, porozmawiam z nim na spokojnie. Na początku będzie trudno, jednak w końcu mu wybaczę. A wiesz dlaczego? Ponieważ Isaac jest mój. Jego dusza i serce należą do mnie, a moje serce wraz z duszą do niego. - chociaż nie wiem, czy będę w stanie mu cokolwiek wybaczyć. Zdradził mnie z nią! A zdrady wybaczać nie potrafię.

- Poczekaj, sekundkę... Muszę to połączyć w głowie. - powiedziała wrogo blondynka. Wtedy zabrał głos Oscar:

- Tego nie da się połączyć w głowie, która jest pusta, Chandler. - mogłam się domyślić... Przecież niejaka Chandler, pisała do Isaac'a te wszystkie kłamstwa na mój temat. Wiadome jest, że chciała zrobić wszystko, abyśmy się rozstali. Ona chce Isaac'a na wyłączność... Kobieta zmrużyła oczy i  gniewnie spojrzała na młodszego Nelsona. Oscar uśmiechnął się, dumny z siebie i w tym samym czasie z łazienki (w każdym pokoju jest łazienka) usłyszałam głośny śmiech. Chandler spojrzała na mnie. Z drugiego pomieszczenia wyszedł pan Adam. Otarł niewidzialne łzy spod oczu i uśmiechnął się do mnie szeroko.

- Synu, muszę przyznać, że to było piękne. - powiedział, podchodząc do Oscara, z którym przybił piątkę. Zaskoczona zamrugałam kilka razy oczami. Co tu się teraz wydarzyło? Ojciec nie powinien syna złoić za takie  teksty, czasami? Ale... Zapewne pani Leila jeszcze by dopowiedziała swoje. 

- Nie ma to jak Lucky Luck... Ruth kiedyś oglądała go z Mattem i Melody, usłyszałem ten tekst i wrył mi się w pamięć, tato. - odpowiedział Oscar. Zapewne alfa zadał mu pytanie, kiedy się zawiesiłam. Chandler uderzyła mnie w ramię. Spojrzałam na nią zaskoczona.

- Isaac jest mój, rozumiesz? Zwykły, głupi człowiek. - mruknęła pod nosem, popchnęła mnie mocno na ścianę i wyszła z pokoju. Oscar i pan Adam podbiegli do mnie. Kiedy uderzyłam w ścianę, zjechałam plecami na podłogę. Plecy bolały mnie koszmarnie. Alfa pomógł mi wstać. W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegł Isaac. Rozejrzał się i kiedy mnie zobaczył, krzyknął moje imię i znalazł się przy mnie szybko. Wyrwał mnie z rąk pana Adama i przytulił mocno do siebie. 

- Skarbie, nic ci nie jest? - wyrwałam się z jego objęć. Spojrzałam na niego jak na kretyna i odpowiedziałam:

- Nie musisz się martwić. Aż takim głupim człowiekiem nie jestem, krucha też nie. Pozwoli pan, że kilka dni będę w pokoju luny? - zwróciłam się do pana Adama. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie ciepło i odpowiedział:

- Ja nie mam nic przeciwko temu i myślę, że moja żona będzie tego samego zdania, co ja. - odpowiedział spokojnie. 

- Do żadnego pokoju luny nie pójdziesz! - krzyknął Isaac. Spojrzałam na niego i nic nie mówiąc, wyminęłam go. Wyszłam z pokoju Oscara i szybkim krokiem skierowałam się do pokoju luny. Po kilku minutach, stanęłam przed drzwiami pokoju i otworzyłam drzwi.

- Ruth, poczekaj! - krzyknął Isaac. Złapał mnie za ramię i pchnął na drzwi. Jęknęłam cicho z bólu. Mężczyzna jakby tego nie usłyszał. W oczach miał furię. Bałam się go.

- Nie możesz przenieść się do pokoju luny. Zabraniam ci tego, słyszysz?! 

- Nie możesz mi tego zabronić! To nie ja całowałam innego mężczyznę, tylko ty całowałeś Chandler! - wykrzyczałam mu w twarz. Isaac wziął głęboki wdech i uderzył mnie. Głowa poleciała mi na bok, oczy miałam zamknięte a usta zaciśnięte. 

- Ale ja nie piłem z nią i nie pieprzyłem się pod ścianą. Mi nikt po szyi malinek nie robił. -powiedział ostro. Otworzyłam oczy. Spojrzałam na niego i spoliczkowałam, odpychając od siebie.

- Uwierzyłeś tej kurwie, że się z kimś przespałam... Kim pachnę?! - zapytałam krzycząc. Mężczyzna podszedł do mnie powoli, zatopił nos w mojej szyi i zaczął mnie wąchać. Spiął się i odsunął włosy, po czym spojrzał na moją szyję. Przełknął głośno ślinę, zrobił dwa kroki w tył i spojrzał na mnie zszokowany.

- Nie mam malinek, a kim pachnę? No powiedz mi! - krzyknęłam, kiedy przez kilka minut nic nie mówił.

- Masz na sobie zapach Matta, mojego ojca, Oscara i... mój. Masz na sobie mój zapach...   - wyszeptał. Zaśmiałam się cicho.

- I co? Musiałeś mnie popchnąć na drzwi i uderzyć, żeby do tego dojść? Brawo Isaac. Brawo. - powiedziałam, po czym odwróciłam się i weszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Isaac zaczął dobijać się do drzwi.

- Kochanie, wpuść mnie! Proszę cię! - spojrzałam na szafkę nocną. Stał na niej grzebień, który wzięłam do ręki i rzuciłam w drzwi.

- Spierdalaj! - krzyknęłam głośno i nie słuchając go, położyłam głowę na poduszce i zamknęłam oczy. Chcę zasnąć. 

~*~*~*~*~*~
Świeżo napisany i od razu dodany ;)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba

Continue Reading

You'll Also Like

801K 26.6K 60
Stoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i ni...
7.5K 1.8K 35
Doścignąć Wolność jest pierwszym tomem serii Death Road rozpoczynającym historię ludzi, pragnących osiągnąć szczyt wyzwolenia. Za wszelką cenę próbuj...
23.6K 1.7K 32
Madelaine jest w związku z diabłem i to ją niszczy. Potrzebuje anioła, który pokazałby jej, czym jest niebo. Nie wie, że z piekła może uratować ją ty...
52K 3.5K 38
Edith to córka alfy banitów. Wilkołaków, które sprzeciwiły się prawu swej rasy. Wyjęte spod prawa okrutne bestie. A przynajmniej tak lubią je malować...