Minnie | Lashton ✔️

By petuniaxx

82.6K 6K 8.9K

- Widział pan mojego tatusia? - zapytała niziutka dziewczynka, patrząc prosto w błękitne oczy chłopaka. - Min... More

Prolog
I. old macdonald had a farm
II. did you see my daddy?
III. michael says that school sucks
IV. you should never be sad by him
V. u look pretty
VI. pick up your shirt
VII. what do you want to do with it
VIII. i don't accept a refusal
IX. just kiss me
X. help me, please
XI. on a date with gay
XII. if you lose, you'll dye your hair
Q&A with characters
XIII. you look like homeless
XIV. the one who cries will never meet fairies
XV. happy birthday
XV. beg you to stop
XVII. caught forgetting
XIX. yin yang
XX. is it the end?
XXI. the man will show it
XXII. merry christmas
Epilog
+ XXIII. only you can save her
+ XXIV. i love you, my mouse
MINNIE !!INFO!!
minnie 2?

XVIII. what if my brother comes back?

2.4K 219 273
By petuniaxx

Białe ściany, białe światła i całe otoczenie wcale nie pomagały mu powrócić do świata żywych. Słyszał, że ktoś do niego mówi, czuł czyjąś obecność. Głowa bolała go tak niesamowicie, że myślał, że to koniec.

Biegł obok łóżka, ściskając jego bladą dłoń i powtarzając, że wszystko będzie dobrze, że jakoś się ułoży.

Dwóch mężczyzn w jaskrawych, odblaskowych strojach ciągnęło metalowe nosze, na których leżał ów nieprzytomny chłopak. Co jakiś czas, wymieniali ze sobą kilka słów dotyczących stanu Hemmingsa.

Starsza kobieta w białym fartuchu wybiegła z sali i skierowała się do ratowników przy Luke'u.

Ten, który trzymał na ustach chłopaka maskę tlenową, zaczął rozmawiać z doktor Roundser.

- Spadł ze schodów, w karetce Alex założył mu trzy szwy na głowie. Nigdzie już nie krwawi. Słaby oddech, ale tętno w normie.

- Długo nieprzytomny? - zapytała, oglądając obrażenia na ciele chłopaka - ten bark wygląda niepokojąco.

- Pewnie będzie trzeba go nastawiać. Wiesz jak przy takim upadku...

- Najlepiej prześwietlimy go całego - powiedziała.

Rzuciła spojrzenie szatynowi, który trzymał jego dłoń. Zdążył dogonić ich również Calum, który jechał samochodem za karetką. Kobieta zmierzyła wzrokiem chłopaka, który nadal miał kilka ranek po swojej przegranej walce.

- Zawieźcie go do pod czterdziestkę, zaraz tam będę - poleciła ratownikom - A wy? Jesteście z rodziny?

- Jestem jego narzeczonym.

- Jestem jego chłopakiem.

Powiedzieli w tym samym czasie. Rzucili sobie wrogie spojrzenia, a kobieta w fartuchu pomyślała, że blondyn strzelał do dwóch bramek jednocześnie, a jego pobyt tutaj jest tego zasługą.

- A ktoś faktycznie spokrewniony?

- Luke nie ma nikogo - powiedział Calum, domniemany narzeczony - a właściwie, nie utrzymuje kontaktu z rodziną.

- Potrzebujemy jego danych - powiedziała - który z was nam je udostępni?

Ashton zrobił krok w tył. Hood znał Luke'a dłużej i wiedział o nim zdecydowanie więcej.

Brunet skinął głową i ruszył za doktor Roundser.

Jednak Irwin nie sądził, jak wielki błąd popełnił, pozwalając Calumowi sam na sam pójść do gabinetu z lekarką.

*

Minnie siedziała, trzymając ucho przy drzwiach, jakby słuchając, czy na korytarzu będzie jeszcze jakiś hałas. Słyszała wcześniej swojego braciszka, słyszała krzyki i trzaski. Potem nastała cisza, przerywana tylko przez słowa Michaela i sygnał karetki.

Mike nie pozwolił jej wyjść na klatkę, a jednak on sam to zrobił. Znów udzielił Lukowi pierwszej pomocy, jednak tym razem, to nie on jechał z nim do szpitala, a za nim, wraz z Calumem.

Miał zamiar dopilnować, aby dwójka związanych emocjonalnie z Hemmingsem, nie pobiła się przy pierwszej lepszej okazji.

- Mikayla, proszę odejdź od tych drzwi - powiedziała Karen - tam nikogo nie ma.

- A co jeśli zaraz wróci braciszek? - zapytała.

- Ashton pewnie wróci późnym wieczorem lub w nocy.

- A Luke? Co jeśli on zaraz wróci?

Pani Clifford zagryzła wargę, nie wiedząc co powiedzieć Minnie, w której oczach zbierały się łzy.

- On pewnie nie wróci tak szybko, kochanie - stwierdziła cicho. - Myślę, że powinnaś się umyć i położyć do łóżka, Minnie. Pościelimy ci łóżko Michaela, dobrze?

Dziewczynka skinęła głową, ale nie chciała iść spać. Chciała wiedzieć co z jej bratem i miłością jego życia. Nie rozumiała, dlaczego teraz, gdy Luke już z nimi zamieszkał, zaczęło dziać się coś złego.

*

Michael siedział na twardym krześle jedno miejsce dalej od Irwina, który co kilka minut przecierał swoją twarz.

- Jak on się u was znalazł? I czemu zrzucił go ze schodów, Ash? - zapytał, nawet nie spoglądając na zdenerwowanego szatyna.

- Nie wiem - powiedział szczerze. - Wszedł do sypialni, kiedy...

- Pieprzyliście się? - dokończył za niego.

- Prawie - wyjaśnił - powinieneś być mniej wulgarny, Michael. Jesteś autorytetem dla Minnie.

- Nie ma jej tutaj - zauważył czerwonowłosy, po czym głośno westchnął. - Miałem zapytać: Czy moja ulubiona para lwiątek kochała się przed przybyciem hieny?

- Ugh, Michael. Cokolwiek, aby brzmiało bardziej przyjaźnie.

- Ale ta sytuacja nie jest przyjazna.

- Wiem! - krzyknął, podnosząc się do pionu. - Myślisz, że fajnie mi z tym, że Luke jest w szpitalu? Ten skurwiel prawie go zgwałcił - wysyczał - to on powinien spaść z tych pierdolonych schodów, to on powinien tutaj leżeć, rozumiesz?!

Chłopak otworzył szeroko oczy, słysząc słowa szatyna. Był w szoku.

- Co?

- Luke chciał o tym zapomnieć - głos starszego zadrżał i zdecydowanie był o wiele cichszy - to on wykonał pierwszy krok, Michael. Nie sądziłem, że to jest w porządku, ale nie mogłem odmówić. Wiesz jak się bałem? Ja tak cholernie nie chciałem go skrzywdzić. - Oczy chłopaka pokryły się łzami, z którymi ten próbował walczyć - My... Znamy się krótko, ale Luke tak bardzo mi ufa, a ja... - jego głos umilkł, jakby w poszukiwaniu odpowiednich słów.

- Kochasz go.

Ashton skinął głową, jednocześnie sprawiając, że wszystkie trzymane emocje popłynęły w postaci kropel po jego policzkach.

*

Z sali Luke'a wyszedł brunet. Rzucił pogardliwe spojrzenie dwójce przyjaciół, którzy przewrócili oczami.

- Zrobiliście z mojego chłopaka dziwkę - wysyczał patrząc w dół.

- Słucham? - zapytał Ash podnosząc się do pionu. - W przeciwieństwie do ciebie, nigdy nie zrobiłem nic przeciwko jego woli.

- Doprawdy? - sarknął - Ciekawe, że Luke pcha się do waszych łóżek i opowiada wam o mnie, a mi nie wspominał nic o was. Wy też się puszczacie?

Ashton nie wytrzymał. Popchnął boksera na ścianę, od której ten się odbił. Uderzył chłopaka w kość policzkową, a brunet odepchnął go od siebie tak, że szatyn wylądował na ziemi. Michael zareagował od razu stając między nimi.

- Uspokójcie się, jesteście w szpitalu!

Jednak Calum po prostu wziął zamach i uderzył Michaela, który zachwiał się, jednak zachował pion.

Taka była jego osobowość. Nie mógł pozwolić, aby Hood go sprowokował. Gdyby Michael wybuchł, mogłaby polać się krew. Odliczył w głowie od dziesięciu w dół, kiedy to Ashton zdążył podnieść się z szarych płytek, kiedy napastnik zrobił krok bliżej niego.

- To od ciebie się zaczęło - wybuchnął na czerwonowłosego. - Zrobiłeś z mojego chłopaka inną osobę, frajerze. Zrobiłeś z niego szmatę, Clifford.

Duże dłonie Ashtona wtem zacisnęły się na czarnej bluzie Caluma. Nie mógł słuchać oszczerstwa względem Luke'a i Michaela. Sam nie wiedział jak, ale adrenalina dała mu wystarczająco siły, aby pchnąć bruneta na szpitalną ścianę.

- Jedynym, który zniszczył Luke'a jesteś ty, Hood - krzyknął bez zahamowań - Myślisz, że dlaczego do mnie przyszedł? Bo brakuje mu czułości. Brakuje mu miłości, rozumiesz to, kurwa?! Gdybyś nie był zapatrzonym w siebie chujem, Luke nie przychodziłby do mnie poobijany, albo dzwonił, błagając o pomoc. Myślisz, że jestem tu z nim pierwszy raz?

Calum popchnął Irwina tak, że teraz to on trzymał jego koszulkę i dociskał do ściany. Clifford popatrzył na nich, nie wiedząc, czy powinien wejść pomiędzy nich.

Niespodziewanie Ashton, patrząc w czarne, rozwścieczone tęczówki, uśmiechnął się szeroko, co dość zdezorientowało Hooda.

- Pamiętasz noc, kiedy wyrzuciłeś Luke'a na klatkę? To ja zrobiłem mu tą malinkę - powiedział z pewnością siebie w głosie - ja też, później go stamtąd zabrałem. Jedyne co was dobrego łączy to odległe wspomnienia. Pogódź się z tym, zamiast dalej niszczyć jego życie. Nadeszła moja era w jego życiu i zrobię wszystko, aby była ona o niebo lepsza od twojej.

Calum wpadł w szał. Rzucił Irwina na ziemię i zaczął okładać go pięściami. Ashton wiedział, że go sprowokował, ale chciał oczyścić Michaela z zarzutów.

Zakrył przedramionami swoją głowę, chcąc choć trochę zmniejszyć obrażenia. Nim jednak to zrobił, zdążył poczuć metaliczny posmak krwi w swoich ustach.

Nagle w korytarzu zjawił się ochroniarz, który wraz z Cliffordem zdjął z niego Hooda.

- Pana narzeczony odzyskał chwilowo przytomność - powiedziała pielęgniarka stojąca za brunetem - ale musimy pana wyprosić ze szpitala. Nie tolerujemy takich zachowań.

Burknął coś pod nosem, jednak czuł się usatysfakcjonowany. Kiedy ochroniarz prowadził go do wyjścia, miał przed oczami obraz zakrwawionej twarzy szatyna. Wywierało w nim radość, że akurat dziś zdecydował się założyć sygnet, którym go uderzył. Calum zranił kogoś, kto zapoczątkował jego własne cierpienie.

Ashton otarł podbródek, zbierając czerwoną ciecz, która wypływała z jego ust lub policzka. Właściwie to sam nie wiedział. Podniósł wzrok na kobietę, która obserwowała go przymrużonymi oczyma. Michael podszedł bliżej przyjaciela i chwycił jego szczękę. Przechylił tak, aby mógł się bardziej przyjrzeć obrażeniom.

- Wygląda nieładnie - zauważył czerwonowłosy - nie ruszaj się - polecił, kiedy ten chciał się wyrwać.

- Opatrzymy to - powiedziała pielęgniarka.

- Może nawet potrzebować szycia - stwierdził Clifford, widząc wypływającą krew. Ashton w jego opinii potrzebował pomocy, jednak ten upierał się przy swoim.

- Nie potrzebuję - stwierdził i podniósł się z pozycji siedzącej do pionu. Chciał uciec od badawczego spojrzenia studenta. - Chciałbym tylko zobaczyć Luke'a.

- Bardzo mi przykro - powiedziała - ale z tego co wiem, pan Hood zastrzegł odwiedził od kogokolwiek, włącznie z rodziną.

Chłopacy wymienili ze sobą spojrzenia, nie rozumiejąc dlaczego.

- Ale skoro Luke jest przytomny, to chyba może sam o sobie decydować?

- Nie powinnam udostępniać wam takiej informacji - westchnęła - ale powiem tylko, że pan Hemmings ma wstrząs mózgu i przez kilka dni nie będzie mógł sam o sobie decydować.

- Moment - wtrącił Clifford - chce pani powiedzieć, że ten świr będzie podejmował za niego decyzje?

- Pan Hemmings naprzemiennie traci przytomność i majaczy. On, w danym momencie, nie wie co się z nim dzieje.

- Ale... To minie, prawda? - Ashton zastygł. Tak cholernie bardzo martwił się o blondyna.

- Za kilka dni, Ash - powiedział Michael - tak działa wstrząs.

- Zna się pan - powiedziała kobieta.

- Studiuję medycynę - oznajmił dumnie - ale czy mógłby ktoś spojrzeć na rany mojego przyjaciela?

- Już wzywam chirurga.

*

Ashton już od dawna podziwiał swojego przyjaciela, ale nigdy nie sądziłby, że Michael, tak bardzo zafascynowany pracą chirurga, rozpocznie z nim zawiłą rozmowę o przypadkach pacjentów i chorób, o których Irwin nie miał najmniejszego pojęcia.

Jednak najciekawszym momentem wymiany zdań, było przejście do tematu Hemmingsa i jego jeszcze oficjalnie obecnego chłopaka.

Pielęgniarka, która zaprowadziła ich do chirurga, usiadła w sali zabiegowej wraz z nimi. Była równie żywa w dialogu dotyczącym blondyna.

Ashton włączył się do konwersacji dopiero, kiedy Michael powiedział, że przy Calumie Luke jest w niebezpieczeństwie.

- Widziałam jak się na pana rzucił - powiedziała brunetka, gestykulując.

- Luke ma tak w domu prawdopodobnie co dnia.

Siostra z lekarzem rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia. Doktor dokończył swoje dzieło na twarzy szatyna i wstał.

- Niech panowie tutaj poczekają.

Medycy wyszli z pomieszczenia i zaczęli rozmawiać między sobą. Szybko podjęli, słuszną ich zdaniem, decyzję i ruszyli pewnym krokiem do gabinetu ordynatora szpitala.

Ashton podniósł dłoń i opuszkami palców dotknął zaszytej na swoich ustach rany. Myślał o tym jak może dostać się do Luke'a i spędzić z nim czas. Był wściekły na siebie samego, że nie przewidział ruchu bruneta. Nie rozumiał dlaczego jednak Calum tak bardzo chciał ich od siebie odizolować. Podejrzewał, że Hood teraz już na pewno rozejdzie się z Luke'iem, ale w razie czego chciał być przy blondynie, jakby ten chciałby skrzywdzić go nawet w szpitalu.

- Zostaniesz z nim w szpitalu? - zapytał Michael, jakby czytając w myślach Irwina.

Jednak szatynowi nie było dane odpowiedzieć, ponieważ do sali weszło trzech lekarzy w białych fartuchach. Chłopcy podnieśli na nich swój wzrok. Starszy mężczyzna podał im dłoń i się przedstawił.

- Ordynator szpitala, doktor David King. Panowie są przyjaciółmi pana Hemmingsa?

Oboje pokiwali głowami, a po chwili wstali i przedstawiając się, podali mu rękę.

- Doktor z siostrą powiedzieli mi o sytuacji życiowej pana Hemmingsa i naprawdę nietrudno mi w to uwierzyć. Na jego ciele jest mnóstwo obrażeń i zdecydowanie większość nie należy do świeżych. Trzeba zgłosić to na policję, panowie.

Lekarz wiedział, że zgłoszenie Hooda na komisariacie było bardzo ważne. Przecież mógł skrzywdzić kogoś jeszcze poza blondynem, a tego właśnie chciano uniknąć.

- Nie sądzę, aby Luke był skłonny iść na posterunek - powiedział Ashton, będąc pewnym, że ten nie będzie chciał robić problemów swojemu byłemu.

Doktor King wiedział jak trudnym krokiem musiałoby być zjawienie się na policji. Ale nie chciał, aby Hemmings odpuścił tak, jak odpuściła jego obecna żona. A przecież to on kilkukrotnie szył ją w tym oto szpitalu. Właściwe, gdyby nie te bójki, nigdy pewnie by jej nie poznał.

- Czy mógłbym do niego wieść? - zapytał Ashton.

- Nie powinniśmy się na to zgodzić, ale ze względu na sytuację... Proszę, tylko nie zbyt długo, panie Irwin.

*

Ashton siedział w sali przy niewielkim świetle. Trzymał dłoń Luke'a, która co kilka chwil zaciskała się na jego. Chłopak spał, jednak jego sen zdecydowanie nie był spokojny.

Irwin nie wiedział, jak ma ochronić chłopaka, skoro właściwie nie mógł, legalnie przebywać w sali Hemmingsa.

Niby ordynator zapewnił go, że ochrona będzie czuwać nad wyczerpanym blondynem, jednak Ashton był zdania, że nawet stado bodyguardów mogłoby nie powstrzymać niezrównoważonego Hooda.

- Ash - wyszeptał Luke, uchylając powieki.

- Tak kochanie? - poderwał się do góry, przeczesując jasne kosmyki jego włosów.

- Będę - zaczął, ale nie dane było mu dokończyć.

Szatyn na szczęście miał dobry refleks. Nie pozwolił, aby Luke ponownie zwymiotował na siebie samego. Przystawił do jego brody worek, który wcześniej dała mu pielęgniarka. Właściwie, pani Urben było na rękę, że to szatyn czuwał nad chłopakiem, nie ona.

- Lepiej ci? - zapytał, kiedy chłopak wyrzucił z siebie sporą ilość substancji w procesie trawienia.

Skinął głową, więc Ash związał worek i wyrzucił go do kosza. Zabrał papierowy ręcznik wiszący nad zlewem i nieco zmoczył. Kiedy wrócił do młodszego chłopaka, otarł jego usta, na których nadal znajdowały się resztki.

- Nie jest ci zimno? - zapytał, patrząc na tors chłopaka okryty wyłącznie bandażem i kołdrą.

Luke, wpatrzony w białą ścianę nie odpowiadał, więc starszy ponowił pytanie. Z opóźnieniem odpowiedział, że nie wie, więc szatyn zdjął z siebie bluzę i okrył ramiona blondyna. Przykrył szczelniej go pościelą i złożył czuły pocałunek na jego czole.

- Dziękuję, Ash.

- Nie, Luke. Przepraszam. Miałem cię chronić, a ja... Zawaliłem, kruszyno.

*

Zmęczony dniem wszedł powoli po schodach do swojego mieszkania, uprzednio żegnając się z Michaelem. Czerwonowłosy powiedział, że odprowadzi Minnie do niego dopiero rano. Nie widział sensu budzenia siedmiolatki.

Nie była to noc, ale zdecydowanie późny wieczór. Ashton marzył tylko o tym, aby wziąć kąpiel, położyć się do snu i już z samego rana, wraz z Mikaylą lub bez, znów zobaczyć Luke'a.

Zabrał z sypialni swoją piżamę, a właściwie swoje spodnie, bo koszulka należała do Hemmingsa. Chłopak nie chciał czuć się samotnie tej nocy, jednak prawda była taka, że tym razem, nawet Minnie nie mogłaby położyć się przy jego boku.

Ruszył powolnym krokiem do łazienki, gdzie rzucił domniemaną piżamę w kąt. Jednak nie spodziewał się, że o tej porze w mieszkaniu rozbrzmi dzwonek.

Westchnął i zdziwiony brakiem sygnału z domofonu, ruszył do drzwi. Przekręcił kilkukrotnie klucz w drzwiach i pociągnął klamkę w dół, a drewniana powłoka ustąpiła.

Zobaczył ciemne, brązowe włosy i z nadmiaru wrażeń z tego dnia, parsknął niepohamowanym śmiechem.

- Jeszcze ciebie tutaj brakowało.

***

WITAM WSZYSTKICH NOWYCH CZYTELNIKÓW a w tym tygodniu pojawiło się was naprawdę wiele!

Podziękowania za pierwsze miejsce w tagu lashton (utrzymaliśmy się na tej pozycji cały jeden dzień, ale to i tak sukces)

Dziękuję też za 7K wyświetleń!

BUZIAKI DLA GOSIELKA @JEELON , która ostatnio pomaga mi wyrobić się z dodawaniem rozdziału i po prostu go ze mną przepisuje XD Kocham Cię Ziom!


Miłego dnia/nocy!


---

#MinnieFF

---

Continue Reading

You'll Also Like

15.4K 1.3K 46
Szesnastoletni Niall,po rozwodzie swoich rodziców,wyjeżdża do Anglii wraz ze swoim ojcem. W swojej nowej szkole wpada w kłopoty przez plotki na temat...
118K 8.9K 54
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
1.4K 223 10
Krótka historia o psie, parku, ławce i złotowłosym mężczyźnie.
17.9K 1.5K 7
W normalnym świecie Alec nie zabija demonów, tylko studiuje, jak wszyscy w jego wieku. I jego życie biegło normalnie, dopóki nie spotkał pewnego prof...