Sex Addiction || taekook

By PinkyGyu

387K 40.4K 30K

✨zakończone✨ Taehyung jest uzależniony od seksu, a Jeongguk to najlepszy przyjaciel jego chłopaka, który ma s... More

ABOUT
1. Co za kompromitacja
2. Grzeczny chłopiec
3. Jak Taehyung się przełamał
4. Przyjemności i tarapaty
5. Kotek, zły tatuś i przegrana sprawa
6. Bitwa z myślami
7. Zdradziecki czajnik i ciepłe ramiona
8. To tylko troska
9. Postanowione - Jeongguk zostaje
10. Ty nigdy nie będziesz brzydki
11. Głupie jajo
12. "Oni i my", czyli Jeongguk się zbliża
13. Źle zdefiniowane uzależnienie
14. Jak Jeongguk je banany
15. Intryga w świetle gwiazd
16. Kotek Jeongguka, czyli Taehyung się gubi
17. Zdradzi?
18. Zdradził
19. Taktyka trzech zetek
20. Nie czekaj na mnie dłużej
21. Chcę usłyszeć, że mnie pragniesz
22. Być może Jeongguk nie jest tak całkiem dobry
23. Ile masz lat, Taehyung?
24. Teraz ty zaczekaj na mnie
25. Chwile ciszy i mała prawda
26. Chcę być w tobie
27. Nowe granice i magnes
28. Tak właśnie wygląda
30. Obietnica
31. Niespodzianka
32. Jak Jeongguk zostawił Taehyunga
33. Jeongguk to cholerny samolub!
34. Cholernie zazdrosny
35. Nie wierzysz mi?
36. Głupie serce i zgoda
37. Najgorszy baby boy na świecie
38. Taehyung dostrzega prawdę... cz. 1🎄
39. Jeongguk naprawdę nie jest dobry
40. Przełom
41. Mały Książę
42. Miłość... i gość
43. Chaos, krew i łzy
44. Walka
45. Jak to było
46. Znowu musiał go przeprosić
47. Pieprzona guma Orbit
48. Titanic
49. Zakochany kundel
50. Tak odchodził...
50. ... żeby poznać prawdę
And So They End
Epilog

29. Dymisja scenarzysty?

5.5K 564 334
By PinkyGyu

///

Dymisja scenarzysty?

Wszędzie panował gwar pracujących policjantów i przekładanych papierów. Tam ktoś użył zszywacza albo głośniej przybił pieczątkę, tam ktoś stuknął kubkiem o blat, to znowu jakiś pantofel mocniej odbił się od posadzki - komisariat tętnił życiem. W średniej wielkości sali kręciła się masa ludzi. Komendant wydzierał się nad podwładnymi, detektywi przechadzali się w tę i we wtę jak po więziennym deptaku, zupełnie wyrwani z pogoni za obowiązkami.

Można było powiedzieć, że panował tam rozkrzyczany chaos, który rozpraszał i denerwował, ale to była jedynie codzienność miejscowej policji. Wydawali się nierozgarnięci, zakręceni i zagubieni w swoich działaniach, jednak to było tylko wrażenie jakie wywierali na osobach z zewnątrz. Bowiem w ich szeregach wszystko działało dość sprawnie i mimo że na to nie wyglądało, to dziesiątki ramek powieszonych na ścianie przy wejściu jednoznacznie wskazywało na ich wysoką skuteczność.

Dlatego też nikogo nie zdziwiło szybkie ruszenie z dochodzeniem, znalezienie poszlak i odszukanie pierwszych podejrzanych w sprawie pobicia Jimina.

Szkoda tylko, że głównym podejrzanym stał się Jeongguk.

Na szyi każdego funkcjonariusza widniał zawieszony na smyczy identyfikator i właśnie taki zobaczył też Jeongguk, kiedy kręcący się za nim policjant usiadł przy biurku i uniósł papiery, opierając się wygodnie o fotel.

Zestresowany Jeon siedział przed nim, ciężko oddychał, wsłuchiwał się w swoje dudniące serce i nie wiedział jak się zachować. Jego wcześniejsze tłumaczenia i zaprzeczenia zostały niewysłuchane i błyskawicznie odrzucone - tłumaczono to nieodpowiednią porą, ponieważ nie znajdowali się jeszcze na przesłuchaniu. Teraz miał okazję, żeby się wybielić, lecz żadne słowa nie chciały opuścić jego ust. Czekał. Chociaż sam nie wiedział na co.

Mężczyzna przed nim - identyfikator zdradzał, że nazywał się Kang Hyun Su - uniósł na niego spojrzenie i uśmiechnął się, jednak nie dało się rozszyfrować czy był to miły, wymuszony czy raczej kpiący gest, bo wszystko co robił ten człowiek wydawało się niewyraźne, rozmazywane przez służbową powagę.

Jeongguk zawsze uważany był za tego wiecznie spokojnego i opanowanego, ale przy tym facecie wyglądał jak roztrzęsiona osika, nawet jeśli nic nie mówił i generalnie nawet się nie poruszył. Mężczyzna był z lekka przerażający, paraliżował.

- Więc - zaczął - pan Jeon Jeongguk, lat dwadzieścia pięć. Pochodzi pan z Sukgok-ri ale obecnie przebywa pan w tym zapchlonym miasteczku - recytował, wpatrując się w kartki, a Jeongguk obserwował jak jego oczy śledzą poziome wersy. - Dlaczego?

Jeon przełknął ślinę, gdy policjant uniósł na niego swe badawcze spojrzenie i nabrał do płuc powietrza.

- Mój przyjaciel... - zaczął płynnie, lecz urwał szybko, kiedy dotarło do niego, że nie zasługiwał już na to, aby nazywać tak Ha Joona. Musiał się poprawić. - Mój kolega mnie zaprosił. Przyjechałem tutaj jakiś czas temu.

- Kiedy dokładnie?

- Nie pamiętam.

Policjant oparł się jednym łokciem o biurko.

- Kiedy? - powtórzył, opuszczając szerokie okulary na swoim równie szerokim nosie.

- Mówiłem, że nie pamiętam - Jeongguk zmarszczył brwi - Nie wiem, może z trzy tygodnie temu.

Jednak podstarzały mężczyzna przed nim ani trochę nie zmienił podejścia.

- Dzień?

Jeongguk milczał, trochę zdezorientowany, trochę rozdrażniony.

- Nie znam dokładnej daty - wymamrotał niemiło.

Kang odchylił się na swoim siedzeniu.

- Czyli nie chce pan współpracować.

- Nie!

- Więc proszę mi opowiedzieć, jaki był cel pańskiego przyjazdu.

Zachowanie tego policjanta krzyczało głośną prowokajcą. Jeongguk nie wiedział tylko co chciał nią osiągnąć, jakie zachowanie na nim wymusić.

- Mówiłem, że to było zwyczajne zaproszenie. Przyjechałem odwiedzić znajomych.

- Rozumiem. Czyli kiedy pan przyjechał?

- No do cholery jasnej - Taehyung za bardzo poszarpał jego uczucia, żeby mógł wysiedzieć spokojnie przy tak frustrującym człowieku. Rozwrzeszczał się na całą salę. - Mówię, że nie pamiętam! Nie zapisuję sobie w kalendarzyku każdej zasranej daty. Cholera! Ja nawet nie mam kalendarza.

Policjant uśmiechnął się pod nosem i usiadł równo na swoim krześle, znowu biorąc papiery w dłoń w przygotowaniach do kontynuowania przesłuchania. Jeongguk mrużył oczy, patrząc na niego spod byka i z każdą mijającą sekundą nabierał coraz większej ochoty na spektakularne ignorowanie go, jednak wiedział, że tak na pewno sobie nie pomoże, a jedynie zaszkodzi - nie mógł na to pozwolić. Co by pomyślał o nim Taehyung? Co już o nim pomyślał? Musiał się stamtąd jak najszybciej wydostać i jakoś przed nim wytłumaczyć. Taehyung i to jak go postrzegał były ważniejsze niż cokolwiek innego - najwyraźniej oszalał. Taehyung zrobił z niego ślepego wariata.

Ale on nie chciał odzyskiwać wzroku.

Bo wtedy już nigdy by go przy sobie nie zobaczył.

Był doszczętnie zaangażowany.

- Kim są pańscy znajomi?

- Dowiem się w końcu o co chodzi? - wtrącił - dlaczego do cholery mnie tutaj trzymacie? Nic nie zrobiłem!

- Jeongguk?! - nagły, rozchodzący się za jego plecami krzyk Seokjina, rozproszył całe ich skupienie i sprawił, że od razu się odwrócił. Jego kolega, ubrany w swój codzienny dres szedł szybko w jego stronę z roztargnieniem w oczach i... z dłońmi zakutymi w kajdanki.

Jeongguk otworzył szerzej oczy, patrząc to na jego dłonie, to na twarz i nie miał pojęcia dlaczego w ogóle go tam widzi.

Za Seokjinem z zadowoleniem kroczyła Jung Ha Yoon, kobieta, którą podrywał pierwszego wieczoru znajomości ze swoim księciem. Ona się wywyższała, szła pewnym krokiem, a jemu było wstyd i zżerało go zażenowanie. To co wtedy zrobił było słabe. Bardzo. Podać jej numer przyjaciela? Nigdy nie czuł się żałośniej. Zwłaszcza gdy patrzyła teraz na niego z nieprzychylnością, wiedząc, że w zemście może go pomęczyć.

- Co ty tu robisz? - Seokjin dopadł do niego w czterech dużych krokach i patrzył z góry jak otwiera usta. Nie zdążył jednak nic powiedzieć.

- Ha Yoon, co to ma być? Ja mam tutaj przesłuchanie! - Jeongguk spojrzał na "swojego" policjanta, zdziwiony jego sfrustrowanym, niemal płaczliwym głosem.

- Nie mazgaj się, Kang. Zajmuję się tą sprawą od początku, mam wszystkie akta - rzuciła szarą teczkę na biurko - pozwolisz, że przejmę tego uroczego pana? - łypnęła wzrokiem na Jeongguka i nawet nie zaczekała na odpowiedź. - Dzięki. Idź do Sam Sunga, miał zaparzyć ci mięty.

- Komendant powie-

- Komendant powiedział, że masz podnieść swój tłusty tyłek z tego krzesła i zasuwać do baru - wtrąciła - a po drodze zrobić mi kawy.

Jeongguk patrzył nieco oszołomiony na kipiącego ze złości policjanta, który zaciskał szczękę, podnosząc się z krzesełka.

- A niech was wszystkich - huknął, podrzucając w powietrze kartki, które spadły na podłogę deszczem papierowego szumu i ściągnęły uwagę wszystkich w sali. - Nie masz prawa się tak rządzić! Twój brat jest komendantem, ale ty jesteś nikim. Jak śmiesz mną pomiatać?

- Hej, brachu - szept Seokjina wdarł się nagle do świadomości Jeongguka, do tej pory zajętej rodzącym się przy nich sporem policjantów, więc szybko przeniósł na niego swoje zmieszane spojrzenie. - Czemu do cholery tutaj jesteś?

- No właśnie nie mam pojęcia - odpowiedział równie cicho, a Seokjin pochylił się, żeby móc go dobrze słyszeć. - Wpadli nam do domu parę godzin temu i zabrali mnie, mówiąc że pobiłem jakiegoś Park Jimina, rozumiesz to?

- Kurwa mać, chłopie - Jin wyglądał na w połowie rozbawionego, a w połowie strapionego - mi powiedzieli dokładnie to samo.

Na chwilę zamilkli.

- Jesteśmy podejrzani o wspólny napad?

- Niby jak? - Jin był oburzony. Oddychał ciężko, a podminowanie i zdezorientowanie Jeona sprawiało, że nawet nie przeszkadzało mu to jak oddech Kima smagał mu twarz. - Przecież odkąd tutaj jesteś spotkaliśmy się tylko kilka razy i nawet nigdzie nie wychodziliśmy!

Jednak mózg Jeongguka zaczął nagle łączyć pewne fakty. Zesztywniał. Przecież właśnie, że przynajmniej jeden raz wyszli.

- Jin...

- Ja nawet nie znam żadnego Park Jimina!

Ale Jeongguk już znał. I to nie byle jakiego.

- Jin! - szturchnął kumpla w bok i zagryzł nerwowo wargę, kiedy w końcu dostał jego rozbieganą uwagę - Zielony Park...

I minęło tylko kilka sekund, nim twarz Seokjina rozluźniła się przez napływ zrozumienia. Wyprostował się nieco i niemal automatycznie powiedział to samo, co Jeongguk:

- Cwaniaczek w okularach.

No to pięknie. Nie dość, że oskarżony o pobicie, to jeszcze ofiarą miał być przyjaciel chłopaka, który mu się podobał.

*

Tymczasem Taehyung od ponad dwudziestu minut starał się dodzwonić do Jimina. Nie miał żadnych dowodów, ale przeczucie podpowidało mu, że chodziło właśnie o jego znajomego. W końcu on też został pobity, a policja cały czas rozwiązywała sprawę. Nie spodziewał się tylko, że przez ich rozwiązywanie wszystko jeszcze bardziej się poplącze.

Jeongguk napadł na Jimina? W życiu! Nigdy nie uwierzy, że tak łagodny człowiek mógłby zrobić komuś krzywdę. To samo pomyślał, kiedy słyszał feralną opowieść Parka, i to samo pomyślał teraz.

Co prawda w swojej historii jego kolega powiedział, że Jeongguk był dla niego wrednym sukinsynem, ale przecież wyjaśnili też, że to przez jego prowokacje. Tej nocy miały zajść między nimi nieprzyjemności, Jeon z kolegą byli pijani i wpadli na Jimina po wyrzuceniu z parku, ale przecież mówił, że po kłótni, którą urządził zwyczajnie mu "uciekli". To oznaczało, że nie mogli mu niczego zrobić! Nie doszło do niczego! Musiał tylko zdobyć od Jimina potwierdzenie.

Ta myśl podnosiła Kima na duchu, bo odkąd zabrali Jeongguka jego samopoczucie sięgnęło ostatecznego dnia i chyliło się ku upadkowi na ujemne poziomy. Idealny dzień zamienił się w jeden z najgorszych. Nie dość, że zostali przyłapani na balkonie, przeżyli coś okropnego w salonie, to jeszcze te niefortunne odwiedziny policji.

Sytuacja robiła się nieciekawa.

Taehyung czuł, że musi zrobić coś, aby jakoś pomóc Jeonggukowi oczyścić się z fałszywych zarzutów. Czuł, że musi to zrobić nie tylko przez wiarę w niego, ale głównie w ramach przeprosin, zadośćuczynienia za bezmiar głupstw, którymi uraczył go w salonie parę godzin wcześniej. Zrozumiał jak beznadziejnie względem niego się zachował, w jak złe samopoczucie mógł go tym wpędzić, jak go zdenerwował.

Oczywiście, że jego niszczycielska natura wyłazła na wierzch akurat wtedy, kiedy powinien ugryźć się w język. Znowu zniszczył między nimi wszelką dobrą atmosferę, bo zamiast zająć się Jeonggukiem, kiedy siedział w jego ramionach, to obarczał go tematem, który ostatecznie ranił ich obu - Ha Joon, a w rezultacie ich wspólna zdrada i niewypowiedziane uczucie, które się między nimi pojawiło. Ono też było złe, i ono też, pomimo swojej cudowności, w pewnym sensie im szkodziło, bo kto wie jak ich zmieni do czasu, w którym przyjdzie im się rozstać?

Było ryzykiem, niebezpieczeństwem tak samo żarliwym jak Jeongguk, jak piekielny koszmar i płonący magnes, ale jednocześnie niegasnącym ogniskiem namiętności. Sprawiało, że był rozdarty. Z jednej strony niosło coś wspaniałego i niecierpliwie pożądanego, z drugiej: kłopoty i nie słuszności tak silne, że byłyby zdolne przesiąknąć przez stalowe ciało Taehyunga i ugodzić go prosto w serce, kiedy przyjdzie jego najgorszy moment. To właśnie miało się stać, to był strach, który wiązał go w skórzanych uprzężach obaw - największego wroga rodzących się uczyć. Właśnie w tym miejscu zakręcona linia ich relacji zataczała wielkie koło. Na jednym końcu - początku, coś powstaje, a na drugim zaczepiony jest ciężki wagon obaw, który goni i dopada zalążek uczuć, połyka go i tłamsi.

Taehyung myślał, że się pogubił, ale nie, on znał drogę. Biegł w końcu po jednej, ciągnącej się dwa tygodnie linii. Tylko jednej - nie mógł pomylić dróg. Nie spodziewał się tylko, że ta kręta linia wpadnie pewnego dnia do tunelu, i to właśnie tam się zatoczy, nie pozwalając mu na dostrzeżenie mety.

Dlatego cały czas biegł naprzód, wciąż tą samą ścieżką i ciągle z początkowego szczęścia wpadał w ciężki strach końcówki. Te dwa krańce w końcu się zatarły i zamknęły go w pułapce. Więc tak naprawdę to nie było tak, że Taehyung rozdzielał myśli granicami, żeby dać miejsce Jeonggukowi bądź swojemu chłopakowi. To właśnie te granice najeżdżały na jego umysł, kiedy tylko chciały.

A on znowu był poddanym.

*

Jimin w końcu odebrał i choć niefortunnie był zajęty, to po informacji o aresztowaniu, roztargniony przystał na namowy Kima, aby szybko się spotkać. Taehyung nie mógł nie pożegnać go rozkazem o pobiegnięcie na komisariat i złożenie zapewnienia, że Jeongguk nie zrobił mu żadnej krzywdy, bo to, aby do niego wrócił stało się aktualnie najważniejsze na świecie. Nie liczyła się żadna podglądająca starucha, żaden Ha Joon, ani żadna obawa o odkrycie jego romansu. Zrozumiał swój błąd, który popełnił w salonie i chciał go naprawić. Chciał postarać się o Jeongguka, o to, żeby wiedział... że nie jest mu obojętny. Nie zdawał sobie z tego sprawy, nie chciał przed sobą przyznać, ale wewnętrznie był już zbyt zaangażowany, aby móc patrzeć w spokoju na zagubionego w problemach Jeongguka. Przywiązał się do niego i nie traktował go już jako kolejnego kochanka. Słowa "drugi chłopak", w które podświadomie go ubierał, nabrały właśnie sensu, więc działał pod katorżniczym wpływem uczuć, kompletnie nieświadomy ich istnienia.

Czekał niepewnie tylko pół godziny, zanim kanciasty, ciemnozielony dostawczak podjechał pod jego blok, bo to właśnie w nim miał przyjechać Jimin. Szybko wziął ze sobą co najpotrzebniejsze i wybiegł z mieszkania, a potem z bloku, ale nie spodziewał się, że kiedy dojdzie do dostawczaka, zobaczy za kierownicą nieznanego mu faceta. Siedział tam z miną nieszczęśnika, który właśnie odbywał swoją największą karę, ale nawet to pomijając i tak miał w sobie coś ponurego. Wyglądał na niemiłego i chłodnego, nawet pomimo otulającego go pluszowego golfa, który wyróżniał się na tle czarnych siedzeń.

Obok niego siedział Jimin, również niezadowolony. Jak zawsze w czarnej bluzce i tych swoich grubych, wypucowanych na błysk okularach. Machnął do niego ręką i wskazał jedno z trzech przednich siedzeń.

A Kim momentalnie się na niego zezłościł - chciał porozmawiać z nim o Jeongguku i tej całej absurdalnej historii z aresztowaniem, a on przytargał ze sobą jakiegoś kolegę! Na pewno nie wspomni nic o problemach szatyna przy obcym facecie. Jimin czasami w ogóle nie myślał i to był kolejny powód, dla którego nie nadawał się na prawdziwego przyjaciela - nie zwracał uwagi na przejęcie Taehyunga, nie wziął na poważnie jego zdenerwowania. A Taehyung nawet nie pomyślał, że Jimin mógł po prostu nie mieć wyjścia.

Westchnął rozdrażniony i kolejny raz poprawił czarną bandanę, której bliżej było do osunięcia się na szyję, niż do pozostania na czole, a potem niemrawo wsiadł do samochodu.

Łypnął nieprzychylnym wzrokiem na Jimina, jednak większość swojej uwagi i tak skupił na kierowcy. Łatwiej było go obejrzeć z aktualnego położenia. Był szczupłym brunetem, z bliska dało się dostrzec niepokojącą, cietą bliznę, przeszywającą mu górną wargę. Jego spojrzenie było świdrujące i o wiele bardziej przenikliwe niż wcześniej, więc w sekundę speszył Taehyunga i na tym skończyły się jego brawurowe oględziny. W szybkim odruchu musiał opuścić wzrok na jego przytulaśny, biały golf, jednak szybko się ogarnął i w okowach niezręczności znowu na niego spojrzał, żeby w geście przywitanie pochylić nieznacznie głowę.

- To jest Taehyung, mój kumpel - powiedział Jimin - i nie, nawet o tym nie myśl, jest poza tym. Nietykalny.

Nieznajomy prychnął głośno na jego słowa, oparł przedramiona na kierownicy i odwrócił od nich głowę.

- Obu mam was gdzieś.

Prawdę mówiąc, Taehyung nie spodziewał się po nim innej reakcji.

- No i prawidłowo- chrapnął okularnik, a chwilę później zwrócił się do Taehyunga - a ten niezwykle uroczy młodzian, to właśnie Min. Zawiezie nas gdzie trzeba.

Jeszcze jego tam brakowało.

*

- Sytuacja wygląda nieciekawie, panowie - stwierdził Kim Sam Sung, kolejny (jednak nieporównywalnie milszy od Kanga) starszy pan, który ostatecznie ich przejął, żeby przeprowadzić profesjonalne przesłuchanie, podczas gdy skłócona dwójka wcześniejszych policjantów została odesłana do komendanta. - Zostaliście wyrzuceni z parku, jesteście na kamerach. Opis wyglądu sprawców pokrywa się z waszym. Byliście w pobliżu miejsca napadu, a w dodatku pijani spotkaliście pana Parka wcześniej i pokłóciliście się z nim, niemal pobiliście. I właśnie to, chcąc nie chcąc, tworzy motyw, według którego mogliście potem napaść go w odwecie.

- To jakaś beznadziejna komedia. Scenarzysta powinien zastanowić się nad swoim życiem - Jin zakrył dłońmi twarz - OK, mieliśmy małe spięcie z tym całym Jiminem, ale tylko dlatego, że nas zaczepił! Potem wszystko się zatarło i poszliśmy w swoje strony. Nie biliśmy się! Proszę spojrzeć, czy on wygląda na kogoś, kto może przydać się w walce? - parsknął, wskazując skutymi dłońmi na Jeongguka.- Jak można w ogóle myśleć, że wziąłbym go na wspólnika?

Jeon znał Jina na tyle dobrze, aby dostrzec w jego słowach te wszystkie kiepskie żarty, którymi chciał rozładować swój stres, jednak to nie zmieniało faktu, że porządnie go irytował.

- A może zamiast tego zobaczmy przez kogo wywalono nas z tego parku - wtrącił, pochylając się do policjanta nad dłońmi kumpla - i co ten ktoś zrobił za bramą. Nawet nie mógł utrzymać się na nogach i oblał nas piwem! Jak mógłby zrobić komuś cokolwiek, kiedy sam jest upośledzony?

- Dlaczego jednak ci wtedy nie przyłożył? - Seokjin wlepił w niego spojrzenie. - Mogłem go bardziej zdenerwować.

- Na zachętę wystarczyło pozwolić mu na dłuższe oglądanie twojej gęby.

- Przynajmniej ostatecznie by ci przyjebał.

- I tobie przy okazji też - wywrócił oczami - po czyjej ty jesteś stronie? Chociaż spróbuj zrobić coś na naszą korzyść.

- A-

- Chwila panowie! Zakończcie tę... porywającą konwersację i spójrzcie na dowody - Sam Sung wyciągnął do nich dłoń z kilkoma kartkami. - Ja już widzę, że oboje nie nadajecie się do napadów, bo prędzej sami byście się pobili, ale prokurator nie będzie tak wielkoduszny i uwierzy tylko tym świstkom.

Jeongguk wciągnął między zęby wargę, kiedy odwracał do niego głowę. Patrzył jak wąsaty osiłek potrząsał kartkami i nie mógł nie przyznać mu racji. Ich słowa w pojedynku z zebranymi poszlakami były conajmniej nieskuteczne. Wiedział, że nie są w dobrej sytuacji i z każdą minutą przesłuchania pogrążali się coraz bardziej, ale nie miał pojęcia jak mogliby z tego wybrnąć. Nigdy nie był zamieszany w jakieś większe afery, gdzie do akcji wkraczała policja. Siedzenie na komisariacie w roli podejrzanego w jednej z wodzących spraw w mieście, ze skutymi dłońmi, które bezwiednie wpychały go na manowce niepokoju, nie mogło równać się z podwórkowymi bijatykami z dzieciństwa. Zjadał go stres, strach i poczucie zagrożenia. Nie miał pojęcia co robić.

Policjant przed nim wyglądał na dobrego człowieka i sam niejako przyznał, że im wierzy, ale czy mógł liczyć na jego pomoc? On tylko wypełniał swoje obowiązki - aktualnie miał ich jedynie przesłuchać, skompletować poszlaki i (jako że nie było żadnych innych świadków zdarzenia) ułożyć prawdopodobny przebieg domniemanego napadu. Gdzieś po drodze pewnie napisze jakiś raport albo coś podobnego, ale to wszystko. Jeongguk czuł, że zostali z Seokjinem sami, wystawieni jak na tacy, aby można było ich pożreć.

Niczym dziecko siedział sztywno na krześle i odpowiadał na zadawane pytania, opowiedział co robił przez cały dzień, kiedy doszło do napadu, uważnie zaznaczając fakt, że niejaki Kim Taehyung, z którym obecnie mieszka w mieszkaniu Jung Ha Joona, to tylko i wyłącznie jego kolega, a potem słuchał historii Seokjina. Nie wychylał się, nie rzucał agresywnymi zaprzeczeniami, że nic nie zrobił. Z niejakiego przyzwyczajenia do otaczającego go policyjnego zgiełku zawiesił się pomiędzy strachem a rozbawieniem. Bo im dłużej uświadamiał sobie w jakieś sytuacji się znalazł, tym zabawniejsza się stawała. Przecież nic nie zrobił, a tu nagle został wyciągnięty ze swojej sielskiej rutyny z Taehyungiem, i spadł na moralne dno - na miejsce głównego podejrzanego.

Przesłuchanie skończyło się po trzydziestu minutach wałkowania tych samych pytań z każdej strony i tłumaczenia wszystkimi możliwymi sposobami, co tak naprawdę się stało, jak naprawdę wyglądała ich konfrontacja i jak naprawdę wszystko się skończyło. I chociaż nie doszli do żadnych większych postępów i wciąż byli podejrzanymi, to przynajmniej policjant Kim okazał się świetnym człowiekiem, i mimo że był o jakieś trzydzieści lat starszy, to niejako stał się ich kolegą.

Obiecał im, że na najbliższy czas załatwi im celę, z której jest widok na telewizor stróży i po załatwieniu jeszcze kilku drobiazgów miał ich tam zaprowadzić. I tak właśnie mieli skończyć. Zatrzymani do następnego przesłuchania.

Umysł Jeongguka działał coraz dziwniej. Kiedy wchodził do przestronnej celi z szerokimi ławami przyczepionymi do ścian, miał na ustach uśmiech. Bawiła go absurdalność jego położenia, rozwój tej nieoczekiwanej sytuacji i przebieg całego dnia, który okazał się dłuższy i cięższy niż można było się spodziewać.

Przecież zaczął się tak spokojnie, wstaniem wczesnym rankiem, aby zaparzyć herbatę, późniejszą walką z ciastem i piekarnikiem, rozkoszną rundką w sypialni i jeszcze przyjemniejszym obiadem na balkonie. Później wszystko koncertowo upadło i zdarzenia były już coraz gorsze, przedłużając bezlitośnie ten pokręcony dzień, ale i tak był tylko jeden ośrodek, wokół którego wszystko się kręciło.

Taehyung.

Od samego rana.

Wszystko było z nim powiązane. Nawet ten nieszczęsny pobyt na komisariacie, który sprawiał, że Jeongguk zastanawiał się kim stał się w jego oczach.

Taehyung pochłaniał całe jego dnie. Siedząc ponuro na chłodnej ławce, czując wewnętrznie jakąś niepokojącą pustkę i zwyczajnie wiedząc, że czegoś mu brakowało, połapał się, że chodziło właśnie o tego chłopaka, który z jednej strony był cholernie rozkrzyczany, nie znosił kawy, nie umiał dominować i nie chciał go docenić, ale z drugiej był też tym samym idealnym księciem, którego wystawiał na piedestał i o którego dbał jak tylko mógł z tej swojej niskiej, zastępczej pozycji, na którą został zrzucony.

Zdał sobie sprawę, że każdy z jego ostatnich dni kręcił się wokół Taehyunga. Całe tygodnie były skupione wokół niego - przez ostatni miesiąc, był całym jego życiem.

Jeongguk się uśmiechnął. I zrobiło mu się głupio tylko jeden raz, na samym początku...

Kiedy zamienił "miesiąc" na lata.

///

1. Przepraszam za każdy źle postawiony bądź pominięty przecinek. To mój ranny rapetek Achillesowy i wciąż staram się go opatrzeć XD

2. Ktoś kiedyś zwrócił mi uwagę (słusznie z resztą), że dziwaczne piszę imiona bohaterów:

Taehyung, Jeongguk, Seokjin

i

Ha Joon, Si Won, Do Hyun

Widzicie to? Przy jednych łączę, a przy drugich rozdzielam imiona na sylaby... Nie wiem czemu tak robię, ale nie uważałam tego za coś złego, dopóki nie zobaczyłam, że to faktycznie nie ma sensu. Chciałam więc zapytać czy jakoś wam to przeszkadza/dziwi was i powinnam zmienić sposób swojego pisania już od następnej części, czy poczekać do całkowitej edycji, gdzie na pewno poprawię je od pierwszego rozdziału.

A tak poza tym, to piszcie mi czy wam się podobało, co myślicie o zaistniałej sytuacji i czy domyślacie się, co stanie się w następnych częściach B)
Trzymajta się ♥

Continue Reading

You'll Also Like

61.1K 1.4K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
37.9K 1.5K 96
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
4.2K 317 17
[zakończone] Żaden przypadek nie jest tylko zbiegiem okoliczności. Taehyung jako wykwalifikowany kreator przypadków dostaje beznadziejną misję na wyk...
333K 40.8K 104
Zeszyt zagubionego w swoich myślach Taehyunga, dla którego Jungkook jest nieosiągalną ostoją. Diary, School!au, fluff, angst, Top!jk