What a Feeling.. | Larry

由 kasieczna16

280K 12.1K 56.3K

Harry to rozpieszczony dzieciak, który ma wszystko to, co najlepsze. Louis to skromny i trochę naiwny chłopak... 更多

Prolog
1
2
3
4
5
INFORMACJA
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
18
19
20
21
22
23
Epilog

17

9K 414 2.4K
由 kasieczna16

Po tym jak wrócili na wioskę, spędzili razem kilka całkiem fajnych dni. Oczywiście niemal nie odstępowali siebie na krok, przez co jego ciotka zaczęła zadawać dziwne pytania, na które oczywiście unikał odpowiedzi. Przynajmniej do pewnego dnia, kiedy to Harry przycisnął do ściany domu babci chłopaka zaczynając go namiętnie całować. Cóż, nie mógł się powstrzymać i zaczekać te kilka minut, kiedy znajdą się sam na sam w pokoju. Po za tym skąd miał wiedzieć, że zarówno jego ciotka jak i babcia Louisa obserwują ich przez okno?

- O cholera. - zaklęła wyglądając przez kuchenne okno. 

- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha, Isabelle. - zaśmiała się staruszka stając obok sąsiadki.

- Za to Ty wyglądasz jakby Cię to wcale nie dziwiło. - zmarszczyła brwi spoglądając na starszą kobietę. 

- Bo nie dziwi. - wzruszyła ramionami. - Nie takie rzeczy widziałam. - zaśmiała się. - Już dawno zauważyłam te ukradkowe gesty i spojrzenia. Myśleli, że jak jestem stara to pewnie i ślepa. - prychnęła, ale zaraz potem ponownie na jej twarz wpłynął szeroki uśmiech.

- Nie wiedziałam, że Louis woli chłopców.. Przecież miał dziewczynę, prawda?

- Miał, Eleanor. - przytaknęła. - Bardzo ją lubiłam, ale wiesz Isabelle.. miłość nie wybiera. Zakochujemy się po prostu w ludziach, nieważne jakiej są płci. 

- Tylko nie jestem pewna czy mój siostrzeniec jest zdolny do takich uczuć. - westchnęła. - Znam go od małego i..

- Widziałam jak na niego patrzy, Belle. - uśmiechnęła się. - Znam ten wzrok, kochana.

- Obyś miała racje.. - kiwnęła głową w zamyśleniu.

Harry wrócił do domu jakąś godzinę później w salonie natykając się na ciotkę. Czy ta kobieta przypadkiem nie miała zbyt dużo wolnego? Nie powinna być w szpitalu ratować jakieś ludzkie życie, czy coś w tym stylu?

- Harold. - odezwała się, gdy ten minął ją bez słowa. Chyba liczył, że jakimś cudem kobieta go nie zauważy. Ale nie był żadnym pieprzonym ninją i to było niemożliwe. A szkoda.

- Nie podoba mi się ten ton. - westchnął, ale posłusznie zatrzymał się spoglądając na nią pytająco.

- Usiądź, proszę. - wskazała fotel na przeciwko niej.

Więc usiadł. Niechętnie, ale nie miał ochoty na kolejne kłótnie. Wbił wzrok w swoje kolana czekając na.. właściwie to nie wiedział na co czekał. Czego od niego chciała? I czemu była taka poważna? Znów coś zrobił? Ale nie przypominał sobie, żeby w ostatnim czasie coś wywinął, czy źle się do niej odezwał, oprócz tych momentów w których udawał, że jej nie słyszy. Wolał przemilczeć pytania, które robiły się męczące. Musiała być taka ciekawska? Przecież nie była jego matką. Ba, nawet jego mama taka nie była.

- Więc Ty i Louis..

- Co ja i Louis? - przerwał jej wywracając oczami.

Znowu to samo. Mógł się tego właściwie domyślić. Ostatnio jedyne o co pytała to właśnie o Louisa.

- Harry daj spokój, widziałam was dzisiaj. - westchnęła. - Całowaliście się.

I tu go zaskoczyła. To musiał być ten moment, kiedy przyciskał chłopaka do budynku. Zganił się za to jaki był niecierpliwy. Gdyby poczekał te parę minut dłużej nie musiałby tu teraz siedzieć prowadząc z ciotką rozmowę, która nie miała żadnego sensu. 

- Tak wyszło. - wzruszył ramionami.

- Harry. - jęknęła. - Przecież ja nie mam zamiaru Cię pouczać, ani nic z takich rzeczy. Jesteś już prawie dorosły i mam nadzieje, że w jakiś sposób odpowiedzialny. Nie mam nic przeciwko, chciałam po prostu zapytać dlaczego mi nie powiedziałeś? 

- Nie wiedziałem, że muszę się spowiadać z takich rzeczy, ale okej. - prychnął. - Pieprzymy się. I nie, nie zabezpieczamy się, bo uważamy, że nie ma takiego sensu, skoro obaj jesteśmy zdrowi. - oznajmił cały czas patrząc jej prosto w oczy. 

- Tego nie musiałam wiedzieć. - mruknęła rumieniąc się nieco, ale zrobiła przy tym taką minę, że Harry naprawdę nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem.

- Chcesz wiedzieć kto jest na górze? - uniósł brwi ze złośliwym uśmieszkiem.

- Harold! - oburzyła się.

- Przecież chciałaś rozmawiać. - zaśmiał się. - Jeśli chcesz wiedzieć to..

- Nie! - zawołała zrywając się z fotela. - Włączone żelazko chyba zostawiłam. - wymamrotała pod nosem.

- Ciociu! - zawołał za nią zupełnie rozbawiony tą sytuacją. Kobieta spojrzała na niego niepewnie. - Jesteś w porządku. - mrugnął do niej. Uśmiechnęła się lekko. - A jeśli chodzi o to kto jest na górze to..

- Zejdź mi z oczu! - wrzasnęła wbiegając na górę.

Więc Harry zszedł jej z oczu. Ruszył do swojego pokoju po drodze wpadając na Isabelle, która spanikowana od razu zbiegła po schodach krzycząc coś o mleku i sklepie. Pokręcił rozbawiony głową. Ta kobieta była niemożliwa. W końcu rzucił się na łóżko, które o dziwo wcale nie było tak bardzo niewygodne jak na początku. Może wtedy faktycznie trochę przesadził z oceną tego miejsca. W gruncie rzeczy nie było najgorzej. Nawet ten upierdliwy Luke często działający mu na nerwy nie był aż tak tragiczny. Tylko wciąż zakładał te dziwne kolorowe koszulki z postaciami z bajek. Chyba powinien mu je wszystkie spalić.

Wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni ponownie opadając na poduszki. 

Do: Lou ;*

5:21 pm

Właśnie przeprowadziłem bardzo interesującą rozmowę z moją ciotką.

Od: Lou ;*

5:24 pm

Nie wiem czy chcę wiedzieć..

Od: Lou ;*

5:25 pm

Czy to właśnie ona wybiegła jak oparzona z domu?

Od: Lou ;*

5:25 pm

HARRY, COŚ TY ZROBIŁ?!

Do: Lou ;*

5:26 pm

Zupełnie nic! Sama chciała rozmawiać. ;)

Do: Lou ;*

5:27 pm

Widziała nas dzisiaj jak wymienialiśmy się śliną. ;D

Od: Lou ;*

5:29 pm

...

Od: Lou ;*

5:30 pm

Coś Ty jej powiedział? Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby tak szybko biegła. Ja w ogóle nie widziałem, żeby kiedykolwiek biegała!

Do: Lou ;*

5:32 pm

Mówiłem coś o pieprzeniu.. I możliwe, że powiedziałem iż się nie zabezpieczamy. Hej, przecież nie skłamałem, prawda?

Od: Lou ;*

5:33 pm

Mój Boże..

Do: Lou ;*

5:34 pm

Wystarczy Harry. :)

Od: Lou ;*

5.35 pm

Co jeszcze jej powiedziałeś?

Do: Lou ;*

5.36 pm

Chciałem powiedzieć kto jest na górze, ale nie zdążyłem.. Chyba dlatego uciekła. ;(

Od: Lou ;*

5:38 pm

JUŻ NIGDY NIE SPOJRZĘ JEJ W OCZY!

Do: Lou ;*

5.40 pm

Nie dramatyzuj, Lou.. ;*


Uśmiechnięci wyszli z samochodu ruszając w stronę posesji jego ciotki. Harry od razu ujął dłoń chłopaka, ale zatrzymał się w pół kroku gdy tylko ujrzał dobrze znane mu auto. Cholera. Zupełnie o tym zapomniał. I co teraz miał zrobić? 

- Coś nie tak? - zaniepokoił się odwracając do niego.

Brunet powoli pokręcił głową wbijając w niego smutne spojrzenie. Louis dostrzegł w nim jakby.. nieme przeprosiny? Dlaczego go przepraszał? Przecież wszystko było między nimi w porządku. A przynajmniej tak mu się wydawało. Nie pokłócili się, Harry nawet nie powiedział nic głupiego, za co musiałby go przepraszać. Szatyn poczuł jak chłopak mocniej ściska jego dłoń.

- Moi rodzice przyjechali. - przełknął ślinę ruszając w stronę wejścia.

Brunet nawet na chwilę nie puścił dłoni chłopaka. Nawet wtedy, kiedy weszli do salonu, a oczy wszystkich skierowały się w ich stronę.

- Cześć sy.. - odezwała się Anne, ale widząc złączone dłonie dwójki chłopców zupełnie ją wmurowało.

- Cześć mamo, Robin.. - przywitał się. - To jest Louis. - przedstawił szatyna.

Pierwszy podszedł do nich jego ojczym ściskając dłoń chłopaka i uśmiechając się sympatycznie. Zaraz za nim wstała Anne, która chyba już otrząsnęła się z szoku, a przynajmniej próbowała.

- Miło mi Cię poznać, Louis. - uścisnęła go. - Anne, mama Harry'ego. 

- Bardzo mi miło. - szatyn uśmiechnął się szeroko.

- Harry nic nie mówiłeś..

- Jakoś nie było okazji. - westchnął przerywając jej, przeczesał dłonią włosy.

- W porządku. - kiwnęła głową. - Jesteś już spakowany?

I po nim.

Harry zmieszał się. Czuł na sobie palące spojrzenie Louisa, ale za nic w świecie nie chciał odwrócić się w jego stronę. Bał się tego, co mógłby zobaczyć w jego oczach.

- Ja.. - zająknął się zupełnie nie wiedząc co powiedzieć.

- Wyjeżdżasz? - usłyszał cichy głos obok przez co po całym ciele przeszły go nieprzyjemne dreszcze. Chwilę później już nie czuł ciepła dłoni chłopaka na swojej skórze i to było tak paskudne uczucie. Miał wrażenie, że ktoś odebrał mu jego własną cząstkę. Dopiero teraz odważył się spojrzeć na chłopaka. Był zdezorientowany, a jednocześnie przeraźliwie smutny i.. zawiedziony. 

Harry otwierał i zamykał usta zupełnie jak ryba.

- Miałeś zamiar mi o tym powiedzieć? - spytał patrząc prosto w jego oczy.

- Louis.. - zaczął, ale w jego głowie kłębiło się tyle myśli, już nawet nie wiedział, która z nich jest prawdziwa.

- A ja Ci uwierzyłem.. - wychrypiał zaciskając zęby. - Myślałem, że może naprawdę.. - zająknął się po chwili potrząsając głową.

Harry widział łzy w jego oczach. Znowu. Znowu doprowadził go do takiego stanu.

- Bawiłeś się mną, prawda? Przez cały ten czas.

- To nie tak. - jęknął.

- A jak?! - krzyknął. - Jestem takim idiotą, że pozwoliłem Ci na to wszystko. Czego ja się spodziewałem? Przecież ktoś taki jak Ty.. - zawahał się, by po chwili bezradnie pokręcić głową. - Wracaj do swojego idealnego życia. - powiedział, odwrócił się na pięcie i po prostu wyszedł.

A Harry stał tam jak słup soli zupełnie nie wiedząc co robić. Wpatrywał się w miejsce w którym zniknął Louis i jedyne co czuł to tępy ból głowy. I klatki piersiowej. Chciało mu się płakać. Zamrugał szybko powiekami odganiając tym samym łzy zbierające się w kącikach oczu. 

- Harry.. - usłyszał, ale tylko pokręcił głową, wyminął wszystkich i wbiegł po schodach zamykając się w swoim pokoju. 

Nie był spakowany. Właściwie to zapomniał, że dziś faktycznie wyjeżdżał. Położył swoją walizkę na łóżku wrzucając do niej wszystkie swoje rzeczy po kolei. Nie zawracał sobie nawet głowy składaniem ubrań. Miał to gdzieś. Nie słyszał nawet kiedy ktoś wszedł do pokoju.

- Synku.. - usłyszał głos swojej mamy od razu odwracając się w tamtą stronę. Kobieta podeszła do niego wyciągając ramiona w które niemal natychmiast się wtulił.

Nie wiedział co myśleć i co właściwie powinien zrobić. A pół godziny później wkładał już swoją walizkę do bagażnika auta, którym miał wrócić do domu. Do swojego życia. Idealnego życia.

Louis stał w oknie ze skulonymi ramionami uważnie obserwując bruneta wkładającego właśnie swoją walizkę do auta. Nie mógł uwierzyć jakim idiotą był przez cały ten czas.

- Pozwolisz mu tak wyjechać? - usłyszał za plecami.

Odwrócił się do kobiety stojącej zaledwie metr od niego.

- Okłamał mnie. - powiedział cicho wbijając w nią smutne spojrzenie. Staruszka uniosła brwi ze zdziwienia. - Bawił się mną przez cały ten czas, babciu. - naprawdę starał się, by jego głos nie drżał, ale nic nie mógł na to poradzić.

- Nie sądzę. - powiedziała po chwili, przez co Louis ponownie na nią spojrzał. Teraz to na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Kobieta podeszła do niego uśmiechając się lekko. - Obserwowałam was, Louis. - wyznała. - On nie wyglądał na kogoś, kto udaje. Nie można cały czas udawać. - pokręciła głową. - Widziałam jak na Ciebie patrzy, kochanie. - uśmiechnęła się pocierając jego policzek.

- Więc dlaczego wyjeżdża? - szepnął.

- Bo nie zrobiłeś nic, żeby go zatrzymać. Zależy Ci na nim, prawda? - spytała wcale nie czekając na odpowiedź. - Więc zrób wszystko, by został. - oznajmiła i wyszła zostawiając go zupełnie samego z milionem kotłujących się w głowie myśli. 

Odwrócił się ponownie spoglądając w okno za którym dojrzał wyjeżdżający już z posesji samochód. Łzy automatycznie napłynęły mu do oczu, by po chwili spłynąć po policzkach.

I wtedy coś sobie przypomniał.

- Po prostu walcz o niego. - poprosił. - Jeśli czujesz, że on może być tym jedynym to walcz, bo on tego nie zrobi. - westchnął. - Wiesz.. On nigdy nie dopuszczał do siebie większych uczuć, a ja nawet nie próbowałem go do tego zmuszać. - wzruszył ramionami. - Zawsze powtarzał, że uczucia to gówno w które nie chce wpaść, aż w końcu w to uwierzył stając się bezuczuciowym dupkiem. Ale to jest tylko przykrywka. Pod tą grubą.. naprawdę bardzo grubą skorupą, która zresztą dzięki Tobie zaczęła pękać, wcale taki nie jest. Myślę, że on się po prostu boi, że ktoś go skrzywdzi.

- Nie chcę go skrzywdzić.

- Ty to wiesz, ja to wiem, ale Harry to Harry. Jeśli przyjdzie co do czego to prędzej ucieknie niż powie, że czuje coś więcej. A to jest rola dla Ciebie. Nie pozwól mu uciec.

Czy to właśnie o takiej sytuacji mówił Niall? Czy jego babcia i ten blond popapraniec mieli racje? Czy widzieli w Harrym coś, czego on sam nie potrafił dostrzec?

Walcz o niego.

On tego nie zrobi.

Prędzej ucieknie niż powie, że czuje coś więcej.

Nie pozwól mu uciec.

Nie. Nie mógł na to pozwolić. W jednej chwili zerwał się z miejsca biegnąc ile sił w nogach prosto do wyjścia. Zeskoczył ze schodków kierując się w stronę ulicy, którą przed chwilą pomknęło auto rodziców Harry'ego.

- Harry! - wrzasnął na całe gardło wybiegając przed bramę. - Kurwa Harry nie zostawiaj mnie tak! - wykrzyczał dławiąc się łzami. - Harry.. - wyszlochał wpatrując się w coraz to bardziej oddalający się samochód.

Za późno. 

                                                                              ***

KAMIL STOCH TRZYKROTNYM MISTRZEM OLIMPIJSKIM ! ! ! 

Z tej okazji dodaję kolejny rozdział. :) 

繼續閱讀

You'll Also Like

15.3K 803 24
,,Louis nie potrzebuje świata, świat potrzebuje go'' ,,Louis ma magiczny głos. Po prostu porusza twoje serce'' ,,Każde uderzenie piosenki i słowo...
658K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
11K 659 40
Kiedy Harry nagle stracił kontakt ze swoim chłopakiem, dochodzi do wniosku, że ostatnia ich kłótnia kompletnie nie miała sensu. Nic dziwnego w tym, ż...
71K 4.4K 71
Gejowski portal randkowy na którym znajdziesz miłość przyjaźń albo wrogów.Waszystko zależy od intencji i zachowania jego użytkowników.