18

10.3K 406 2.5K
                                    

Harry siedział na tylnym siedzeniu wpatrując się w boczną szybę, cały czas walcząc ze łzami. Prawdopodobnie gdzieś w głębi serca czuł, że to nie jest najlepsza decyzja, ale nie chciał tego do siebie dopuszczać. Przecież wiedział, że tak będzie, że w końcu wróci do swojego życia w Londynie w którym nie było miejsca dla szatyna. I może te łzy, które nieustannie chciały wypłynąć z jego oczu były spowodowane przyzwyczajeniem. W końcu spędził z tym chłopakiem ostatni miesiąc. To zupełnie normalne. 

- Harry. - z zamyślenia wyrwał go głos jego matki.

Przeniósł wzrok na kobietę, ale ona wpatrywała się prosto w lusterko boczne. Podążył za jej spojrzeniem mocniej zaciskając dłonie na fotelu przed nim. Louis stał na środku drogi i chociaż Harry nie mógł tego dostrzec własnym okiem, wiedział, że chłopak płacze.

- Jesteś pewny, że chcesz wyjechać? - spytała cicho cały czas ze wzrokiem utkwionym w lusterku.

Teraz już niczego nie był pewny. Spuścił wzrok na swoje kolana. Co miał zrobić?

- Zatrzymaj się. - poprosił.

I nie musiał powtarzać dwa razy. Jego ojczym od razu wykonał polecenie. Harry wyszedł z auta, a kiedy się odwrócił Louis już biegł w jego stronę. Sam zrobił trzy kroki w przód, a kiedy chłopak był już na wyciągnięcie ręki objął jego twarz. Szatyn zrobił dokładnie to samo.

- Nie zostawiaj mnie. - zapłakał opierając się o jego czoło.

- Przepraszam, Lou. - wyszeptał zaraz po tym muskając jego wargi. Po prostu przyciskał usta do tych jego, chcąc jak najlepiej zapamiętać ich smak. Po kilku dłuższych chwilach, odsunął się.

- Nie, proszę. Nie rób mi tego, Harry. - zaszlochał, kiedy młodszy zrobił krok w tył.

Louis kurczowo ściskał jego koszulkę, nie chcąc by ten odchodził. Ale Harry jedynie zacisnął usta w wąską linie, odwracając się powoli w stronę auta.

- To naprawdę nic dla Ciebie nie znaczyło? - usłyszał naciskając klamkę. Spojrzał na niego ten ostatni raz i to był błąd, bo jedna łza mimowolnie potoczyła się po jego policzku. Przymknął na chwilę powieki biorąc głębszy oddech i wsiadł do auta. 

- Harry. - usłyszał głos swojej rodzicielki.

- Jedź. - zwrócił się do Robina.

- Na pewno?

- Po prostu jedź. - powiedział słabo kładąc się na tylnych siedzeniach. Tyłem do jego rodziców, do całego świata.

Nie miał pojęcia ile jechali. Cały czas leżał ze wzrokiem utkwionym w obiciu fotela, powtarzając sobie w myślach, że to po prostu przyzwyczajenie spowodowało stan w którym się znajdował. Nie płakał. Nie chciał tego. Czuł się po prostu taki.. pusty. Podniósł się dopiero, gdy wjechali do Londynu. I cóż, wcale nie poczuł radości powrotem do swojej codzienności. Teraz ta codzienność nie wydawała się tak przyjemna, jaką była wcześniej. 

- Zawieźcie mnie do Nialla. - poprosił, a widząc, że Robin kiwnął głową, wyjrzał przez okno. Uwielbiał to miasto. Te ulice. Tłumy. Ogromne centra handlowe. Lubił spacerować lub jeść lunch nad Tamizą. Tylko dlaczego teraz zupełnie tego nie odczuwał? Wszystko było takie normalne. Zwyczajne.

- Jesteśmy. - poinformował jego ojczym. Faktycznie. Harry nawet nie zorientował się, że stoją już pod domem jego przyjaciela. Uśmiechnął się lekko na ten widok. Spędzali tu razem mnóstwo czasu, choć częściej bywali u niego. Jego rodziców praktycznie nie było w domu, więc zwykle mogli robić co tylko chcieli. Wyszedł z samochodu bez słowa zamykając za sobą drzwi i kierując się przez trawnik do drzwi. Mógł tak po prostu wejść i zupełnie nie wiedział czemu właśnie zadzwonił dzwonkiem. Nigdy tego nie robił. 

What a Feeling.. | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz