16

9.7K 448 1.2K
                                    

- Nie spierdol tego, Harry. - usłyszał głos swojego przyjaciela, za nim ten odjechał. 

I co to tak właściwie miało znaczyć? To znaczy prawdopodobnie się domyślał o co mu chodziło, ale jakoś specjalnie nie wiedział co dokładnie ma zrobić, żeby było dobrze. Nie sądził, że będzie się tak denerwował. Pewnie dlatego, że nawet nie wiedział co ma mu powiedzieć. I czy w ogóle miał mu zamiar coś mówić? 

Wszedł do środka wzdychając cicho i modląc się, by szatyna nie było w domu. Gdyby to zależało od niego pewnie już więcej by się tu nie pojawił, ale Niall naprawdę nie dał mu wyboru. Choć mógł jeszcze wycofać się i uciec.

- Harry. - nawet nie zorientował się kiedy przed jego oczami pojawiła się Jay.

I chuj z ucieczki.

- Dzień dobry. - uśmiechnął się choć był to raczej wymuszony uśmiech.

- Dzień dobry, Louis jest w swoim pokoju. - oznajmiła i chyba widząc, że chłopak nie jest w najlepszym humorze, zniknęła gdzieś za ścianą.

Harry przeszedł przez salon zupełnie nie zwracając uwagi na bawiące się w nim dzieciaki, a kiedy znalazł się na górze, niepewnie podszedł do drzwi od pokoju Louisa. 

Raz się żyje.

Nacisnął klamkę wchodząc do środka. Szatyn leżał na swoim łóżku, teraz ze wzrokiem utkwionym prosto w nim. Uśmiechnął się lekko. Po wczorajszej złości na niego nie było ani śladu. Możliwe, że zdał sobie sprawę z tego, że zareagował zbyt gwałtownie. 

- Cześć. - odezwał się cicho siadając na skraju łóżka. 

Louis nie odpowiedział, choć cały czas uważnie go obserwował.

- Jak bardzo zjebałem? - spytał unosząc wzrok, krzyżując go z tym chłopaka. 

- To zależy. - odparł.

Westchnął cicho przysuwając się bliżej.

- Możliwe, że wczoraj przesadziłem. - stwierdził nerwowo przygryzając wargę. 

- Możliwe? - uniósł brwi. 

- Okej, przesadziłem. Wiem. - oznajmił. - Nie powinienem tak zareagować. Musiałem ochłonąć.

- I dlatego poszedłeś się najebać? - prychnął.

- Skąd wiesz?

- Niall napisał, że jesteś u niego, bo Ty nawet nie raczyłeś mi odpisać. - mruknął. - Jak on to ujął? - zamyślił się. - 'Zalany w trupa', jakoś tak to szło.

- Co mam Ci powiedzieć? - jęknął. - Byłem zły, nie myślałem, co robię.

- Marne to Twoje wytłumaczenie. - pokręcił głową podnosząc się z łóżka. - Wolałbym żebyś następnym razem ze mną porozmawiał, a nie uciekał. - westchnął. - Chociaż właściwie to wolałbym, żeby nie było następnego razu. - skrzywił się. 

- Więc.. nie jesteś zły? - upewnił się. 

- Jeśli nie zrobiłeś nic głupiego to nie, nie jestem zły. - oznajmił, ale w tym momencie brunet spuścił wzrok, nerwowo bawiąc się swoimi palcami. - Harry, powiedz, że nic nie zrobiłeś.. - jęknął. 

- Pocałowałem kogoś. - wypalił, ponownie na niego spoglądając. I to był chyba błąd, bo oczy szatyna były lekko zamglone, a on sam cofnął się dwa kroki do tyłu wpadając na ścianę. Teraz Harry naprawdę miał wyrzuty sumienia. - To kompletnie nic nie znaczyło, Louis. - dodał podchodząc do niego. - Nic. - dodał ujmując jego dłoń. - Byłem pijany i.. i ja nawet tego nie pamiętam. - pokręcił głową. - Proszę, Lou. - jęknął. 

What a Feeling.. | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz