What a Feeling.. | Larry

By kasieczna16

280K 12.1K 56.3K

Harry to rozpieszczony dzieciak, który ma wszystko to, co najlepsze. Louis to skromny i trochę naiwny chłopak... More

Prolog
1
2
3
4
5
INFORMACJA
6
7
8
9
10
11
12
13
14
16
17
18
19
20
21
22
23
Epilog

15

8.6K 415 1.8K
By kasieczna16

Pół godziny później, zaraz po tym jak musiał użyć swojej własnej ręki do rozwiązania sporego problemu w bokserkach, zszedł na dół nie zwracając nawet uwagi na Louisa, który cały czas uważnie go obserwował. I naprawdę Harry nie musiał nawet patrzeć, by to wiedzieć. Doskonale czuł jego palący wzrok na sobie. Ale brunet był na niego zły, bardzo zły i może tylko trochę chciał zrobić mu na złość zajmując miejsce zaraz obok Lottie, która uśmiechnęła się do niego szeroko. Odwzajemnił uśmiech wbijając wzrok w telewizor w którym leciał jakiś program kulinarny. 

- Harry. - odezwał się szatyn.

- Co? - odburknął nie odrywając wzroku od telewizora. Nie zwracał nawet uwagi na przyglądających się mu z zaciekawieniem rodziców chłopaka. 

- Mógłbyś mi pomóc? - poprosił. - W kuchni? - dodał widząc jego uniesione brwi.

- Ta. - mruknął i nie czekając na niego, wszedł do pomieszczenia obok. Oparł się o blat kuchenny z rękami skrzyżowanymi na piersi. 

- Naprawdę jesteś na mnie zły? - parsknął świdrując go spojrzeniem. 

- Zostawiłeś mnie tam samego. - warknął. - Z dużym problemem! 

- Sam się o to prosiłeś. - wzruszył ramionami.

- Świetnie! - skwitował ruszając w stronę wyjścia. 

- Gdzie idziesz?! - zawołał za nim.

- Nie interesuj się! - usłyszał w odpowiedzi, a zaraz potem po domu rozniósł się trzask zamykanych z impetem drzwi. Zamrugał kilkukrotnie cały czas stojąc w tym samym miejscu, próbował zrozumieć co właśnie miało miejsce, ale jakoś nie bardzo mu wychodziło. Potrząsnął głową i z cichym westchnięciem wrócił do salonu, gdzie o dziwo, zastał już tylko Lottie. 

- Pokłóciliście się? - spytała wbijając w niego przepraszające spojrzenie.

- Nie wiem. - westchnął. - Chyba.

- Przepraszam, Lou.. ja naprawdę nie wiedziałem, że wy..

- To nie Twoja wina. - przerwał jej szybko.

- To coś poważnego?

- Pytasz o to, co jest między nami, czy o tą 'kłótnię'? - spytał choć nie pozwolił jej dojść do głosu. - Bo na żadne z tych pytań nie znam odpowiedzi. - uśmiechnął się smutno. 

- W takim razie o co poszło? - dopytywała siadając tuż obok. 

- Nie chcesz wiedzieć. - parsknął śmiechem przypominając sobie sytuacje sprzed kilkunastu minut. Czy Harry naprawdę obraził się o coś takiego? Przecież to on miał do tego większe powody!

Harry wyciągnął telefon ze swoich jak zwykle trochę przyciasnych rurek. Wszedł w kontakty od razu uśmiechając się na widok nazwy, którą jakiś czas temu ustawił przy numerze telefonu jego najlepszego przyjaciela. Jebnięty Irlandczyk. Zupełnie zapomniał ją zmienić, więc zrobił to teraz.

Do: Niall <3

7:44 pm

Delight. Teraz.

Od: Niall <3

7:45 pm

Daj mi dwadzieścia minut!

Usiadł przy barze od razu zamawiając piwo przy okazji witając ze znajomym barmanem. Ten klub był jego ulubionym. Jeśli miał ochotę się zabawić, zawsze razem ze znajomymi wybierał to miejsce. Wszyscy, nawet ochroniarze, znali go już na tyle dobrze, że wpuszczali bez zbędnego pokazywania dowodu. A przecież był jeszcze niepełnoletni i właściwie to wcale nie powinno go w takim miejscu być. Ale on miał to gdzieś. Lubił to miejsce i cóż, tęsknił za nim. Szczególnie za Zaynem, który był chyba jego ulubionym barmanem. 

- Długo Cię u nas nie było, Hazz. - zagaił.

- Nie było mnie w mieście. - odparł.

- Wakacje?

- Nie takie o jakich marze, ale tak, coś w tym stylu. - uśmiechnął się.

- A gdzie blond roszpunka? - zaciekawił się rozglądając dookoła.

- Prawdopodobnie w drodze. - wyszczerzył się. - Więc możesz przygotować mu nachosy. Jak go znam pewnie jest głodny.

- Nic nowego. - zaśmiał się. - Sos serowy?

- Oczywiście. - przytaknął. - Podwójna porcja. Niech stracę. - parsknął.

- Się robi, szefie. - mrugnął do niego znikając gdzieś na zapleczu.

Za nim Niall do niego dołączył minęło dobre pół godziny, choć dla niego to i tak był sukces. I wcale go nie zdziwiło, że pierwsze co zrobił jeszcze za nim się z nim przywitał, wpakował do ust kilka nachosów.

- A gdzie Tommo? - wyseplenił.

- W domu. - oznajmił przysysając się do butelki z alkoholem. - Chyba.

- Jak to w domu i jak to chyba? - uniósł brwi, nie bardzo rozumiejąc swojego przyjaciela.

- Wkurzył mnie. - wzruszył ramionami.

- Oho, pierwsza kłótnia? - cmoknął. - O co poszło?

- Najpierw sprawił, że byłem cholernie twardy, a potem tak po prostu sobie wyszedł. - wyjaśnił. - Więc ja też wyszedłem. Z domu. - dokończył. 

- Serio? - zaśmiał się. - Tak po prostu wyszedłeś bo nie chciał Cię pieprzyć? 

- To nie było miłe, Horan. - prychnął.

- Domyślam się, ale wciąż nie rozumiem dlaczego to Cię tak zdenerwowało. - westchnął zamawiając dla siebie i dla Harry'ego kolejne już piwo.

- Nie można zostawiać człowieka w potrzebie! - oburzył się.

- Hazz. - jęknął. - Czy wy naprawdę nie macie się o co sprzeczać?

- Widocznie nie. - mruknął przeczesując palcami swoje loki.

- Powinieneś do niego wrócić. - oznajmił. - Teraz.

- Nie ma nawet takiej kurwa opcji. - warknął.

- Kretyn. - pokręcił głową.

- Mam ochotę się zabawić. - uśmiechnął się łobuzersko odwracając w drugą stronę, skanując całe pomieszczenie wzrokiem i przy okazji oblizując wargi. 

- O nie, nie, nie! - krzyknął zeskakując ze swojego miejsca. - To, że jesteś zły nie znaczy, że możesz go tak po prostu zdradzić! 

- Zdradzić? - prychnął. - O czym Ty mówisz.. - westchnął podnosząc się powoli, nie zdążył nawet zrobić jednego kroku, kiedy poczuł mocno zaciskającą się na jego ramieniu dłoń blondyna. 

- Siadaj z powrotem na swoim pieprzonym tyłku, Styles. - warknął głosem, który naprawdę nie znosił sprzeciwu, więc brunet niechętnie cofnął się opadając na swoje miejsce.

- Jestem napalony, Niall. - jęknął.

- Więc wróć do Louisa. Myślę, że on coś na to poradzi. - wyszczerzył się.

- Nie. - burknął dopijając kolejne piwo.

Gdzieś w między czasie picia kolejnego, poczuł wibracje swojego telefonu.

Od: Lou ;*

10:46 pm

Gdzie jesteś, Harry? Nie wygłupiaj się i wracaj już. Jest późno.

- Jakie to słodkie. - westchnął blondyn zaglądając mu przez ramie.

- Horan, to moje prywatne wiadomości. - warknął chowając telefon do kieszeni.

- On się martwi. - oznajmił. - Nie odpiszesz mu?

- Nie czuję takiej potrzeby. - skwitował.

- Idiota. - wymamrotał pod nosem.

Jakieś dwie godziny później i z pewnością jakieś sześć piw później, Harry był już dość mocno wstawiony, ale wciąż nie odstępował butelki z piwem na krok. Choć pewnie powinien to zrobić, bo jego głowa powoli robiła się ciężka, a jego mózg nie do końca pracował tak jak powinien. 

- Zayn! - krzyknął blondyn gestem ręki przywołując go do siebie. - Mógłbyś go przypilnować? - tu wskazał na Harry'ego obracającego w dłoni butelkę. - Muszę do łazienki, a nie mogę pozwolić, żeby coś odpieprzył. - wyszczerzył się.

- Pewnie. - zgodził się zerkając na bruneta, który teraz wpatrywał się prosto w niego.

- Mam kurewską ochotę Cię pocałować. - wychrypiał, gdy blondyn zniknął z horyzontu.

- Zrób to. - mulat uśmiechnął się szeroko puszczając do niego oczko, a Harry jak to Harry, wspiął się na bar w końcu na nim siadając i przyciągnął do siebie chłopaka niemal od razu wpijając się w jego usta. 

- Mhm, to takie dobre. - wymruczał mocniej go do siebie dociskając. Czuł, że mulat się uśmiecha, więc przejechał po jego dolnej, a potem górnej wardze w końcu wsuwając język do środka. I to z pewnością nie był czuły i delikatny pocałunek. Raczej ten namiętny, pełny pożądania i.. śliny. I może tylko na chwilę w jego głowie pojawiła się myśl, że Louis robi to lepiej, ale odgonił ją z prędkością światła, zatracając się w miękkich wargach chłopaka. Nie chciał się od niego odrywać, ale w końcu zabrakło mu powietrza, a nie chciał też umierać, więc musiał to zrobić, przynajmniej na chwilę. Zayn wsunął dłonie pod jego koszulkę i kurwa, jego ręce były chyba wszędzie! W dodatku co jakiś czas ocierał się o niego wywołując ciche jęki wydobywające się z gardła bruneta, który ponownie dość brutalnie wepchnął język w jego usta. I naprawdę miał gdzieś, że pewnie połowa klubu ich obserwuje. W końcu całowali się na środku pieprzonego baru.

- Kurwa! - usłyszeli, ale nie przerwali tego mokrego pocałunku. - Miałeś go pilnować, a nie wymieniać się z nim śliną! - wrzasnął odciągając swojego przyjaciela od mulata.

- Jak Ty wszystko potrafisz zepsuć. - jęknął Harry opadając z powrotem na swoje miejsce.

- Jedyna osoba, która zawsze wszystko psuje to Ty, Styles. - skrzywił się. - A Ty.. - tu zwrócił się do Zayna. - Spieprzaj stąd!

- Blondi, nie wspominałeś o zakazie całowania. - zaśmiał się, ale widząc minę blondyna tylko mruknął coś pod nosem i już go nie było. 

- Mam ochotę porządnie skopać Ci dupę. - warknął.

- Jedyne co możesz mi zrobić porządnie to mnie wypieprzyć. - wybełkotał spoglądając na niego spod na w pół przymkniętych powiek.

- Robisz się nieznośny, kiedy jesteś pijany. - westchnął. - Chociaż Ty zawsze jesteś nieznośny. Zupełnie nie wiem jak Louis z Tobą wytrzymuje. - wymamrotał pod nosem obejmując go w pasie by przypadkiem nie padł jak długi już przy pierwszym kroku. - Wracamy do domu. 

- Ale ja nie chcę. - zajęczał.

- Mało mnie to obchodzi. - prychnął wyprowadzając go z klubu. - Taxi! - wrzasnął na całą ulicę trzymając mocno chłopaka przy sobie, bo ten ledwo stał na nogach.

Po tym jak znaleźli się w taksówce, a Niall podał adres swojego domu, brunet od razu ułożył głowę na ramieniu chłopaka, obejmując go też jedną ręką.

- Możesz przestać ślinić moją szyję? - fuknął spoglądając na niego z góry.

- Będziemy się pieprzyć? - wymamrotał zupełnie ignorując jego prośbę, wciąż językiem zataczając kółka na skórze chłopaka. 

- Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam! - zawołał odpychając go od siebie. - Może Pan jechać szybciej? - poprosił spoglądając błagalnym wzrokiem na kierowce w między czasie korzystając z tego, że Harry nie wisi na jego ramieniu, wyciągnął swój telefon. 

Do: Tommo

11:43 pm

Harry jest u mnie. :) Jutro jak tylko wstanie odwiozę go prosto do Ciebie.

Od: Tommo

11:45 pm

Dzięki, Niall. Wszystko z nim ok?

Do: Tommo

11:46 pm

Oprócz tego, że jest zalany w trupa to tak, okej. Nie przejmuj się. ;)

Od: Tommo

11:47 pm

Byliście na imprezie??

Do: Tommo

11:48 pm

Tak jakby. Zresztą jutro sam Ci powie, mam nadzieje. Dobranoc, Tommo!

Od: Tommo

11:49

Dobranoc, Niall..

Po piętnastu minutach, Niall prowadził już ledwo przytomnego przyjaciela do swojego pokoju, gdzie ułożył go na łóżku i sam po tym jak rozebrał się do bokserek wskoczył pod kołdrę. Harry od razu przywarł do jego boku.

- Lou? - wyseplenił.

- Nie Lou, tylko Niall, kretynie. - westchnął.

- Chcę do Lou. - jęknął przerzucając ramie przez jego ciało.

- Jutro. - wywrócił oczami. - A teraz śpij.

Obudził go potworny ból głowy, który chyba jeszcze się nasilił, gdy tylko uchylił powieki. No i od razu je zamknął, krzywiąc się niemiłosiernie.

- Księżniczka się obudziła, jak miło. - usłyszał głos swojego przyjaciela.

Ponownie otworzył oczy i tym razem trafił na wpatrujące się w niego tęczówki Nialla. I to wcale nie te, choć również niebieskie oczy chciał zobaczyć. 

- Czy ktoś zrzucił na mnie tonę cegieł? - jęknął. - Wszystko mnie boli.

- Było tyle nie pić. - prychnął.

- Dlaczego jesteśmy u Ciebie? - zdziwił się bo tak, to był zdecydowanie pokój blondyna. Tylko on mógł mieć w pokoju resztki jedzenia i kilka kartonów po pizzy walających się po podłodze.

- Chyba nie sądzisz, że odwiózłbym Cię do Louisa w takim stanie w jakim byłeś i po tym co zrobiłeś.

- Co zrobiłem?! - wytrzeszczył oczy od razu zrywając się do pozycji siedzącej.

- Przelizałeś się z Zaynem. - oznajmił.

- Kurwa. - mruknął ponownie opadając na poduszki.

- Ciesz się, że w porę Cię od niego odciągnąłem. Inaczej pewnie pieprzylibyście się na tym barze. - westchnął.

- Całowaliśmy się na barze? - skrzywił się. W tej chwili to, co zrobił było dla niego mocno niesmaczne. Ale przecież kiedyś robił to non stop.

- Ta. - przytaknął. - A teraz bierz te prochy, jedz śniadanie i jedziemy.

- Ale ja nigdzie nie jadę. - mruknął łapiąc za butelkę wody i dwie tabletki, które czekały na niego na szafce nocnej. 

- Jedziesz. Do Louisa. Koniec tematu. - uciął widząc, że Harry chce coś powiedzieć. - Idź się wykąpać, śmierdzisz. - skrzywił się. - A potem zejdź na śniadanie. - polecił, wychodząc z pokoju. 

Czy miał jakiś wybór? 

Niechętnie zwlókł się z ciepłego łóżka wyciągając z szuflady jakieś bokserki, koszulkę i dresy. Cieszył się, że któregoś razu wpadł na cudowny pomysł, by zostawić u niego kilka rzeczy, właśnie na takie sytuacje jak ta dzisiejsza. Ciuchy w których spał nie nadawały się do ponownego założenia. Śmierdziały alkoholem i papierosami. Wziął szybki prysznic po którym poczuł się o wiele lepiej, choć głowa cały czas nieco go bolała. W dodatku dwa razy umył zęby mając dziwne wrażenie, że wciąż czuję język Zayna. I to wcale nie było przyjemne.

- Dzień dobry, Bobby. - przywitał się z ojcem blondyna, kiedy pojawił się na dole.

- Cześć, Harry. - uśmiechnął się szeroko. - Niall jest w kuchni. Lepiej do niego idź za nim spali ten dom. - poprosił.

- Jasne. - westchnął kierując się właśnie w tamtą stronę. - Nie spaliłeś jajecznicy? - zdziwił się. - Jestem dumny.

- Zamknij się i jedz.

- Dlaczego jesteś na mnie zły? - spytał zajmując miejsce na przeciwko.

- Bo kurwa mam powód. - warknął. - Całowałeś się z pieprzonym Zaynem!

- Nie krzycz. - zganił go. - I co z tego, że się z nim całowałem? - wywrócił oczami. - Niedawno co dzień pieprzyłem kogoś innego i jakoś Ci to nie przeszkadzało.

- Wtedy nie było Louisa Ty idioto!

- Mówiłem, żebyś nie krzyczał. - skrzywił się. - I co z tego, że go nie było? 

- Ty naprawdę jesteś tak beznadziejny czy tylko udajesz? - jęknął kręcąc przy tym głową. - O ile wiem to Louis, który NIE BYŁ GEJEM powiedział rodzicom, że nagle się nim stał. Przez Ciebie. Albo dzięki Tobie. Wiesz jakie to musiało być dla niego trudne? A Ty tego samego wieczoru poszedłeś do klubu i przelizałeś się z pierwszym lepszym chłopakiem! Kurwa, Harry. Naprawdę nie masz wyrzutów sumienia? - warknął wbijając w niego lodowaty wzrok. 

Właściwie nie miał ich aż tak bardzo. Do teraz. Faktycznie może to nie był najlepszy pomysł. Ale był pijany! Nie był świadomy tego, co robi! Przecież każdemu się zdarza. 

- Powiesz mu o tym chociaż? - spytał już spokojniej.

- Co? - zamrugał, marszcząc brwi.

- Powiesz mu o tym, że całowałeś kogoś innego?

- Powinienem? - przygryzł wargę, bo to chyba nie był najlepszy pomysł.

- To już Twoja decyzja. - westchnął wkładając opróżniony już talerz do zmywarki. - Zbieraj się. 

Continue Reading

You'll Also Like

18.5K 1.5K 34
Harry musiał mierzyć się z wieloma problemami, które siedziały w jego głowie. Pustka. Chociaż.. nie. Tego też już nie czuł. Miał wrażenie, że przes...
13K 962 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
11K 623 14
Louis potrzebuje wielu rzeczy. Potrzebuje wsparcia, miłości, pracy... Potrzebuje kogoś, kto się nim zaopiekuje, ale przede wszystkim potrzebuje domu...
826 91 1
To był zwykły poniedziałek, słońce świeciło a Harry jak każdego poranka opuścił małe mieszkanie w południowej części Londynu. Ten dzień jednak zmien...