• COCAINE - larry •

By cmonpaulie

75.4K 5.9K 15.6K

Louis jest wrażliwym siedemnastolatkiem, który przez tragiczne wydarzenie musi całkowicie zmienić swoje życie... More

Prolog.
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15 część 1.
Rozdział 15 część 2.
Very important!
koniec.

Rozdział 5.

3.5K 337 702
By cmonpaulie

To stało się zbyt szybko.

Liam doskoczył do Harry'ego i popchnął go na drzwi, próbując przewrócić na podłogę.
Brunet jednak złapał mężczyznę za ramiona, starając się go zatrzymać.

- Puść mnie, do cholery! – Krzyknął Liam i uderzył ciałem Harry'ego w ścianę, który się przewrócił i postawił niefortunnie nogę, przez co i Liam po chwili leżał na ziemi.

- Co wy odpierdalacie? Uspokójcie się! - Warknął Zayn, odciągając Liama od Harry'ego.

- Jak mogłeś do chuja go uderzyć? To mój brat, rozumiesz? Nie masz prawa go dotykać – dodał brunet i ponownie rzucił się w stronę leżącego Harry'ego.

Styles podniósł głowę, uśmiechając się złośliwie.

- Jest małym gównem i rozjebał mi telefon.

Liam poczerwieniał na twarzy i nagle wstał, szybko doskakując do wyższego bruneta.

- Ja cię dopiero rozjebie – krzyknął i jego pięść zderzyła się z policzkiem Harry'ego.

Niall i Zayn natychmiast odciągnęli go od Stylesa, zabierając na drugi koniec korytarza.

Harry siedział na podłodze, śmiejąc się, mimo bólu lewej strony twarzy.

- Co jest kurwa z tobą nie tak? – Zayn kucnął przy nim, starając się go podnieść.

Harry wzruszył ramionami, wyrywając się z ramion mulata.

- Uspokój się i wstań.

- Nie – zaśmiał się brunet.

Zayn westchnął, spoglądając w bok, widząc Liama, który wycierał dłoń z krwi Harry'ego w ręcznik.

Po chwili podszedł do nich Niall, podając czystą ściereczkę i lód. Nie powiedział ani słowa, kręcąc tylko głową z politowaniem.

- Gdzie jest Louis? – Spytał Liam po chwili, rozglądając się wokół.

- Pobiegł do siebie na górę – westchnął blondyn. - Chciałem pójść za nim, ale Zaynowi przydała się pomoc, aby was rozdzielić.

- Ciesz się, że nie dostałeś mocniej – warknął Liam, spoglądając na bruneta, leżącego na ziemi. - I podnieś się z tej podłogi.

Harry przekręcił tylko głowę na bok, śmiejąc się głośno.

- Z czego ty się kurwa cieszysz?

- J-jak on się bał, o matko. – Pokręcił głową, przez co jego loki poszły w ruch.

Zayn podszedł szybko i z trudem podniósł bruneta, trzymając go za ramię.
Następnie spojrzał w jego oczy.

- L-Liam, on jest naćpany.

Blondyn wraz z brunetem doskoczyli do Zayna i Harry'ego.

- Co?

- On znowu się naćpał.

×××

Louis leżał pod kołdrą, trzymając w dłoni inhalator, gdy usłyszał pukanie do drzwi.

Po chwili ktoś wszedł do środka, kierując się w stronę łóżka.

Miał nadzieje, że to nie jest Harry, aby po raz kolejny nakrzyczeć na niego. I tak do tej pory jest przerażony i chyba już nigdy nie będzie chciał pokazać się mu na oczy.

- Lou? – Usłyszał ciche nawoływanie i po chwili ruch na łóżku. - Kochanie? Wszystko w porządku?

Szatyn rozpoznał głos Liama, przez co odchylił kołdrę i spojrzał na kuzyna.

Liam zmartwił się na jego widok. Louis miał łzy zaschnięte na policzkach i w kącikach oczu, oraz zwinął się w kulkę, przyciskając kolana do piersi.

Położył się za nim, przytulając go do torsu.

- Jak się masz, hm? Potrzebujesz czegoś?

Louis obrócił się na łóżku, tak, że teraz mógł swobodnie patrzeć na kuzyna, lecz na początek po prostu go przytulił.

- Połóż się Harry, do cholery! – Usłyszeli krzyk Zayna za drzwiami.

Louis momentalnie skulił się, kurczowo przytrzymując bruneta.

- Shhh, spokojnie, on tu nie przyjdzie, jesteś bezpieczny – szepnął Liam.

Louis westchnął, obserwując zasłony od baldachimu, które się lekko poruszyły.

- J-ja nie chciałem, Liam. Nie-nie zrobiłem tego specjalnie, przysięgam. Po prostu się potknąłem. Wtedy on na mnie w-wpadł – jęknął, a do jego oczu ponownie napłynęły łzy.

Liam odgarnął grzywkę z oczu Louisa, obserwując go uważnie.

- Nic nie jest twoją winą. Harry ma problemy ze sobą.

Szatyn przełknął ciężko ślinę.

- Jeśli będziesz chciał mnie gdzieś oddać, to zrozumiem, należy m-mi się. Robię same pro-problemy.

- Stop – przerwał mu Liam. - Nigdzie cię nie oddam, nie ma mowy. Jesteś moją rodziną, nie mogę cię zostawić, nie chce cię stracić. Rozumiesz?

W tym samym momencie do sypialni, po wcześniejszym zapukaniu wszedł Niall z Zaynem zaraz za nim.
Spoglądali z ciekawością na dwójkę chłopaków na łóżku.

- Nie przeszkadzamy? – Spytał Zayn.

Liam pokręcił głową, machając do mężczyzn, aby podeszli bliżej.

- Louis uważa, że już go tu nie chcę.

Niall zmarszczył brwi.

- Oczywiście, że tu zostajesz, kolego. Nigdzie się nie wybierasz – odparł i wskoczył na łóżko, obok Louisa i Liama. - Przytulaski?

Louis podniósł głowę zaskoczony, spoglądając na blondyna.

- C-co?

- Przytulaski! – Powtórzył Niall i zgarnął młodszego chłopaka w ramiona, niemal zgniatając. - Lubie się przytulać!

Liam i Zayn zaśmiali się w odpowiedzi i po chwili dołączyli do Nialla.

- Kocham was, chłopaki – powiedział cicho Louis, ale każdy z nich mimo wszystko, usłyszał to i mocniej uścisnął szatyna.

×××

Wieczorem, gdy Louis wracał do swojej sypialni, po kolacji z resztą chłopaków, usłyszał dziwną rozmowę pomiędzy Liamem a Zaynem.

Nie powinien podsłuchiwać, ale jednak ciekawość robiła swoje, szczególnie, gdy wcześniej usłyszał swoje imię.

- Jeśli on dalej będzie się tak zachowywał, to ja nie ręczę za siebie – jęknął Liam. - To już drugi raz w tym miesiącu.

- Może dajmy mu trochę z tym odpocząć – odpowiedział jeszcze ciszej Zayn. - Anne jest chora, a on za bardzo się przejmuje i nie potrafi odreagować.

- Ale Zayn, do cholery! Ile razy mu mówiliśmy, aby nie tykał działek od Millera. Ma zakaz brania tego!

- Ciszej, Liam. Lou jest w domu.

Louis zmarszczył brwi. Dlaczego to, że on był w domu, przeszkadzało im w rozmowie?
Czy oni coś ukrywali? I o jakie działki chodzi?
Oni planują zbudować dom czy co?

- Posłuchaj Zayn – odparł ciszej kuzyn Louisa. - Jeśli on znowu coś takiego wywinie, to ja go odłączam od akcji. Mam to w dupie, Harry nie bierze wtedy udziału.

- Ale, wiesz dokładnie, że bez nie-

- Nie obchodzi mnie to. Jak się obudzi możesz mu to powiedzieć. A później ja to powtórzę. Mam kurwa dosyć – dodał na koniec Liam, a potem Louis usłyszał tylko odgłos zamykających się drzwi i westchnięcie Zayna.

Louis rozejrzał się wokoło i szybko pobiegł do swojego pokoju.

O czym oni mówili?

×××

Następnego dnia, Louis obudził się chwilę po ósmej. Jak narazie nie potrafił przyzwyczaić się do dłuższego spania. Chociaż od jutra znowu miało się to zmienić. Nie miał pojęcia o której jego lekcje będą się zaczynać, jednak miał nadzieje, że będzie to przynajmniej godzina dziewiąta, jak było to w szkole w Doncaster.

Jego poranek zaczął się standardowo od prysznica. Potem ubrał się w czarną koszulkę w paski i szorty i zszedł na dół.

Zszedł ze schodów i już miał wejść do kuchni, gdy zauważył Harry'ego, który siedział na krześle barowym, przy wyspie. Był odwrócony tyłem do wejścia, więc nie zauważył szatyna, wchodzącego do pomieszczenia.

W tym samym momencie, Louis postanowił, że wróci do swojego pokoju i weźmie gotówkę, którą ma w portfelu i odda wszystko Harry'emu.
To przez niego urządzenie mężczyzny było zepsute. Więc chciał zwrócić mu wszystko co miał, aby Harry mógł kupić za to nowy telefon.
Jednak nie zrobi tego, będąc sam na sam z brunetem. Jeśli Harry znowu straci nad sobą panowanie, Louis nie da sobie rady. Nie ma żadnych mięśni jak Harry czy Liam. Nie mógłby się obronić, bo nie potrafi. To co wczoraj się stało, jest na tyle dla niego przerażajace, że nie ma mowy, aby Louis nie bał się przebywać w tym samym pomieszczeniu co Harry, nawet będąc na drugim końcu pokoju.

Harry dalej siedział pochylony przed blatem, wyglądał jakby usnął na krześle.

Louis wycofał się powoli, tak aby brunet go nie usłyszał i szybko uciekł do swojego pokoju.
Po chwili wpadł do niego, szukając niebieskiego portfela i gdy w końcu go znalazł, wyjął z środka wszystkie banknoty.
Po obliczeniu wyszło mu 620 funtów. To całe jego oszczędności na rzeczy do szkoły, ale jeśli oddanie ich Harry'emu, miało równać się z rekompensatą za nieumyślnie zniszczony telefon, to jest w stanie to poświęcić.

Na początek poszedł do sypialni Liama i Zayna, która mieściła się dwa pokoje dalej.
Zapukał cicho i lekko uchylił drzwi.
Obaj mężczyźni spali w swoich objęciach, owinięci kołdrą.

Nie chciał ich jeszcze budzić, zważając na to, że mogli pospać jeszcze z pół godziny, dopóki nie będzie śniadanie.

Ponownie zszedł na dół, skręcając w prawo, do jednego z pokoi gościnnych. Miał nadzieje, że chociaż Niall będzie mógł wstać, aby pójść z nim do kuchni. Niestety. Wszystkie trzy sypialnie były puste. Tak, jakby Horan w ogóle tu nie spał.

Gdyby miał telefon, zapewne zadzwoniłby do niego, ale Louis nie jest normalnym człowiekiem i cóż, nie ma telefonu.

Wrócił zrezygnowany na korytarz i miał już zamiar wracać na górę, bo powtarza, że nie ma mowy, aby zbliżył się sam do Harry'ego, gdy brunet wyszedł z kuchni, ziewając.

Jego długie loki podskakiwały przy każdym ruchu. Sam mężczyzna szedł powoli, ubrany w czarne bokserki i tego samego koloru koszulkę.

Louis chciał w tym samym momencie schować się za ścianę, jednak Harry zauważył go, zatrzymując się.

Louis przełknął ciężko ślinę, spoglądając do tyłu, kalkulując szybko w głowie ile czasu zajmie mu dobiegnięcie do schodów, a potem do swojego pokoju, zanim Harry ewentualnie złapałby go. Cofnął się, kierując się w lewo, gdzie zaczynały się schody.

Harry uniósł brew, stojąc dwa metry od Louisa i obserwując jego zachowanie.
Strasznie bawiło go to, jak ten gówniarz reagował na niego.

- Wiem, że byłeś w kuchni. Wyczułem twoją obecność, nie jesteś zbyt dyskretny – odparł, podchodząc do przodu.

Louis przełknął ciężko ślinę, cofając się o pół kroku, jednocześnie zderzając się z drewnianą poręczą schodów.

Wyjął z kieszeni zwitek banknotów, wyciągając drżącą dłoń w stronę bruneta.

- P-proszę, to na nowy tel-telefon.

Harry przekrzywił głowę na bok, obserwując młodszego z zdziwieniem.

- To m-moje oszczędności, weź je. Mam tylko 600 funtów – szepnął, nie patrząc na wyższego mężczyznę.

- Żartujesz sobie ze mnie? – Zaśmiał się Harry, kręcąc głową z rozbawieniem. - Na co mi te twoje, gówniane pieniądze?

- W-wczoraj -

- Wiem co było wczoraj – warknął, podchodząc bliżej do Louisa. - Nie musisz mi tego, do cholery przypominać – dodał, i gdy prawie zrównał się z młodszym chłopakiem, na szczycie schodów stanął Liam.

- Możesz go do kurwy zostawić? – Krzyknął i zbiegł szybko na dół, stając przed Louisem, zakrywając go swoim ciałem. - Przegiąłeś wczoraj, dostatecznie. Później sobie porozmawiamy – powiedział i pociągnął Louisa do kuchni, jednocześnie szturchając Harry'ego ramieniem.

Brunet tylko mruknął coś pod nosem i podszedł po schodach na górę.

Będąc w kuchni, Louis usiadł przy wyspie, obserwując kuzyna.

Liam natomiast przygotowywał jajka z bekonem oraz fasolką na śniadanie.

Parę minut później, Louis postanowił zapytać kuzyna, o kwestię, która zawracała mu głowę.

- Liam?

Brunet odwrócił się od kuchenki, czekając na to, co szatyn ma do powiedzenia.

- Gdzie jest Niall? Nie był w nocy w domu, prawda?

- Cóż, Niall czysto teoretycznie nie mieszka tutaj. Harry też nie. To jest mój, Zayna oraz twój dom. Chłopaki po prostu często tu śpią, gdy nie chce im się wracać do siebie. A Niall musiał coś wczoraj załatwić, więc wrócił do siebie – wyjaśnił, zdejmując garnuszek z fasolką z ognia. - Możesz zalać kawę?

Louis pokiwał głową, przygotowując kawę dla reszty chłopaków. Liam w tym czasie, rozdzielał śniadanie dla każdego.

- Zayn pije czarną bez cukru, Harry białą i łyżka cukru, a mi dolej odrobine mleka.

Louis zrobił tak jak poprosił go Liam, stawiając gorące kubki na tacy. Zaparzył także Yorkshire z mlekiem i trzema łyżeczkami cukru.

- Możesz to zanieść do jadalni? – Spytał Liam, zabierając talerze.

Szatyn skinął głową i zabrał tace ze sobą.

Przy stole siedział już Harry, bawiąc się pierścionkami, które miał na palcach.
Gdy Louis wszedł do pomieszczenia, postawił kubek przed nim, nic nie mówiąc. Zabrał też swoją herbatę i spojrzał przelotnie na bruneta, który uważnie go obserwował.
Ponownie sięgnął do kieszeni szortów i wyjął pieniądze, kładąc je obok kubka Harry'ego.

Styles najpierw przeniósł wzrok na pieniądze, a następnie na speszonego Louisa.

- Zabierz je, zanim stracę cierpliwość. – Wstał, opierając się dłońmi o stół i spoglądając z góry na szatyna. - Nie chce tych pieniędzy, rozumiesz? - Wziął gotówkę i wepchnął do kieszeni, trzęsącego się chłopaka.

Liam ponownie tego dnia uratował Louisa, pojawiając się obok i obserwując wyższego mężczyznę.

- Usiądź na tej dupie i się uspokój, albo cię wykopie z mojego domu.

Harry ułożył usta w cienką linię, siadając do stołu. Louis zrobił to samo, jednak nie spojrzał więcej na bruneta, zajmując się jedzeniem.

Chwile później do jadalni przyszedł Zayn, ubrany jedynie w krótkie spodnie od piżamy, i potargał włosy Louisa, a następnie usiadł obok Liama, całując go w policzek.

Harry'emu posłał jedynie pogardliwe spojrzenie, nic nie mówiąc.

Każdy z chłopaków zaczął swoje śniadanie.

Paręnaście minut później w korytarzu można było usłyszeć głośny krzyk Nialla. Następnie blondyn pojawił się w pomieszczeniu, szeroko uśmiechnięty.

- Mam nadzieje, że zrobiliście też i mi śniadanie – odparł.

Louis uśmiechnął się nieśmiało do przyjaciela, a Liam parsknął śmiechem.

- Jak zawsze! Nie zjadłeś nic w domu, gdy tu jechałeś?

Blondyn wzruszył ramionami.

- Dwie bruschetty w „BlueMoon", ale się nie najadłem! Wiecie jakie małe dają tam, te grzanki? Nikt normalny nie mógłby się najeść.

Zayn pokręcił głową.

- Przypominam, Niall, że ty nie jesteś normalny i nie jesz jak normalny człowiek. Tobie potrzeba powiększać jakiekolwiek danie trzykrotnie i często jeszcze ci mało. Ja się najadam grzankami od nich.

Niall wywrócił oczami, spoglądając w końcu na Louisa.

- Więc, Lou –

- Nie zaczyna się zdania od "więc„ – mruknął Harry, poprawiając włosy i wychodząc do kuchni.

Blondyn zignorował komentarz przyjaciela i oparł dłonie na ramionach Louisa.

- Mam dla ciebie mały prezent!

Szatyn podniósł brodę do góry, spoglądając na podekscytowanego przyjaciela.

- Prezent? – Powtórzył niepewnie.

Niall pokiwał głową, zacierając ręce.

- Zamknij oczy! – Poprosił Irlandczyk, wychodząc na korytarz.

Louis posłusznie zamknął oczy, oczekując w napięciu.
Jego serce, nie wiedząc czemu zaczęło szybciej bić.

Po chwili wrócił, stawiając coś na kolanach szatyna.
- Możesz otworzyć!

Louis posłusznie otworzył powoli oczy, spoglądając na pudełko, które otrzymał od przyjaciela.

Zdziwił się, gdy usłyszał cichy pisk z wnętrza.

Spojrzał zaskoczony na Liama i Zayna, którzy uśmiechali się porozumiewawczo, patrząc na Nialla.

- Otwórz, szybko! – Usłyszał Liama i Nialla, krzyczących razem.

Wzruszył ramionami i pociągnął za zieloną wstążkę, która upadła na ziemię, następnie otworzył pudełko i oniemiał.

W środku znajdował się mały szczeniak.

- P-pies? Kupiłeś mi szczeniaczka? – Spojrzał na czarne maleństwo, które patrzyło z zaciekawieniem na niego.

- Co prawda Niall wpadł wczoraj na ten pomysł, a potem mnie spytał i skonsultowaliśmy wszystko z weterynarzem. Myślimy, że przydałby ci się mały przyjaciel.

Łzy napłynęły do niebieskich oczu Louisa, a jeszcze bardziej się rozczulił, gdy mały psiak, zaczął trącać jego dłoń mokrym noskiem.

- To kundelek? – Spytał, głaszcząc kręconą sierść zwierzaka.

Liam pokręcił głową.

- Australijski Labradoodle, idealny dla astmatyków. Nie będziesz miał ataków przez jego sierść, bo nie będzie jej gubił. A na czesanie, będziemy go zabierać do fryzjera.

Szczeniak głośno pisnął, domagając się uwagi.

Louis wyjął go z pudełka, sadzając na kolanach i przebierając palcami po gęstej sierści.

- Jak go nazwiesz? – Zapytał Zayn.

Szatyn spojrzał na psa, rozmyślając.

- Nando's! – Krzyknął Niall, podskakując radośnie.

- Co? – Zdziwił się Liam.

- Nazwij go Nando's!

Zayn spojrzał na mężczyznę, jak na debila.

- Serio, Niall? Wybrałeś dla psa imię po ulubionej restauracji? Żartujesz sobie?

- No co, mają dobre jedzenie. – Blondyn wzruszył ramionami.

Louis postawił psiaka na podłodze, skąd maluch szybko odszedł, wąchając meble dookoła.

- Clifford. Nazwę go Clifford – powiedział.

Szczeniak zamerdał ogonem, jakby potwierdzając, że imię mu się podoba.

W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Harry, zatrzymując się gwałtownie.

Jego wzrok zatrzymał się na psie, który podszedł go obwąchać, merdając małym ogonkiem na widok nowej osoby.

- Niall, co do kurwy? Skąd to się tu wzięło? – Spytał, wskazując na małą kuleczkę, która zaczęła się plątać wokół stóp bruneta.

- To Clifford. Kupiłem go, dla Lou – wzruszył ramionami, zabierając tosta z talerza Louisa.

Styles wyprostował się, marszcząc brwi w złości.

- Ty ciulu, robisz sobie ze mnie jaja? – Warknął i odsunął od siebie psa stopą, przez co malec przewrócił się koło krzesła szatyna.

Louis wziął go szybko do rąk, przytulając do piersi.

- Jaki jest, do cholery, twój problem? – Zapytał Zayn.

- Nie cierpię psów, nie chce go tutaj widzieć.

Liam wstał szybko, podchodząc do Harry'ego.

- Gówno mnie to obchodzi. Nie wkurwiaj mnie jeszcze bardziej, od wczoraj przeginasz pałe. To jest pies Lou, którego dostał od Nialla i czy ci się to podoba czy nie, on tu zostanie tak długo jak Louis będzie tego chciał.

Harry zamknął na chwile oczy, głęboko wzdychając, po czym wyszedł z jadalni prychając i chłopacy mogli usłyszeć tylko jego kroki na schodach.

- Ale się z niego dupek zrobił ostatnio – skomentował Niall, głośno pierdząc.

______________

Hejka!
Więc za nami piąty rozdział!
Co prawda miał być w niedziele, ale poczekaliście dłużej, co mam nadzieje, że było warte!
Co sądzicie o zachowaniu Harry'ego i Louisie?

>> W galerii Clifford, którego Lou dostał. Co prawda na zdjęciu jest trochę większy, ale well - szczeniak Lou ma dopiero trzy miesiące!

Następny rozdział, możliwe, że w niedziele.

Ahhh, i co sądzicie o nowej okładce?

Dajcie znać, jak podoba lub niepodoba Wam się rozdział!

Lots of Love, P XX

Continue Reading

You'll Also Like

97.9K 6.7K 16
Louis tylko trochę potrzebuje pracy (tak trochę bardzo), a Harry wcale nie potrzebuje opiekuna do swoich skarbów, ale jest bogaty, sławny i znudzony...
35.4K 3.4K 17
Louis jest brytyjskim studentem z wymiany, który swój ostatni rok nauki spędza w szkole w Kalifornii. Oczekuje piaszczystych plaż, wyluzowanych, wyta...
34.5K 2.4K 30
STARE TŁUMACZENIE wybaczcie za błędy ☺️ Paring: Larry Opis: ''Kocham Cię'' ''Okej'' Autorka: ironiclouis
15.5K 1.1K 12
Louis Tomlinson ukończył studia inżynierskie na jednej z najlepszych uczelni w Europie i, ku jego zaskoczeniu, boryka się z bezrobociem. Oszczędności...