Friends or Lovers?

By _xKrlnx_

5.1K 648 128

DRUGA CZĘŚĆ "ENEMIES OR LOVERS?" Chyba każdy z nas ma swoje problemy. Ty też je masz, prawda? Bywają takie, z... More

Part 00 | Coś na miarę wstępu [zmieniona wersja]
Part 1 | Pierwsze dni bywają trudne...
Part 2 | Czy mam ciebie odrazu zablokować?
Part 3 | Proszę, ja, nie ona!
Part 4 | Będą palmy!
Part 5 | Mega się boje!
Part 6 | Cheerleaderką naszego kapitana zostaje...
Part 7 | Czy to się dzieje na prawde?
Part 8 | Hejka Lukuś!
+BONUS
Part 9 | I tak wiem, że podglądałeś...
Part 10 | Bierzesz sterydy?
Part 11 | Gdzie on jest?
Part 12 | Masz szczęście
Part 13 | Poczekaj...
Part 14 | Boże, co ja zrobiłem?!
Part 15 | Spokojnie, skarbie... Nie zrobię ci krzywdy! (+18)
Part 16 | Ugh... Przepraszam
Part 17 | Spieprzyłeś to, Hemmings...
Part 18 | Oglądam dużo bajek Disney'a!
Part 20 | Tak, Lilly, ja też cię kocham!
Tytuł części
Part 21 | Mój książe w białych Jordan'ach
Part 22 | No to zaczynamy zabawę!
Part 23 | WIELKI POWRÓT?

Part 19 | Chyba nie zgwałcisz mnie w łazience!

173 20 6
By _xKrlnx_

Lilly P.O.V. (lotnisko, wieczór, Sydney)

- Harry?!- krzyknęłam, gdy zobaczyłam bruneta stojącego obok mojego brata. Szybko rzuciłam moją walizkę na podłogę i podbiegłam do nich...

Szczęśliwa wskoczyłam w ramiona Harry'ego. Poczułam jak łapie mnie za plecy i lekko za tyłek, upijałam się zapachem jego, drogich perfum z Chanel.

- I jak tęskniłaś, kocico?- zapytał się. Boże, jak ja tęskniłam za tym jego wypindżonym głosem i stylem! 
- Nawet nie wiesz jak... Nigdy już nie wyjeżdzasz z Australii, pedale!- powiedziałam szybko i usłyszałam tylko cichy śmiech.

- HARRY!- usłyszałam podniesiony ton Alex, a po chwili poczułam jak coś wskakuje na dalej ściskających się mnie i Styles'a. Przywróciliśmy się i zaczęliśmy się śmiać dalej trwając w uścisku.
- A ty jesteś pewna, że nie jesteś jednak w ciąży?- spytałam i uszczypnęłam ja w brzuch.
- Właśnie coś ci się przytyło!-powiedział Harry patrząc na nią ze złośliwym uśmieszkiem. Spojrzałam na Ashton'a, który miał przerażona minę i patrzył się na nas z szeroko otwartymi oczami. Złapałam się za usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

Johnson spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami i wystawiła w moją stronę swój język. Pokazałam jej tylko środkowy palec i wstałam. Chwile tak jeszcze leżeliśmy i gawędziliśmy o różnych głupotach.

Kiedy na chwile odwróciłam głowę... Zauważyłam, że Austin rozmawiał z Calum'em i Mike'iem. Blisko nich stał Luke i Irwin, wyglądali na lekko złych i zdenerwowanych. Nie pytam...

Po cichu zakradłam się za plecy mojego brata i potarłam ręce jak robią to zazwyczaj ludzie, którzy mają zamiar zrobić coś złego. Calum patrzył się na mnie jak na idiotkę, ale nie mówił nic...

Wskoczyłam na mojego brata i potargałam mu włosy. Chłopak chwycił mnie za ręce, które miałam na jego torsie.
- Hejka, blondasie!- powiedziałam i polizałam jego policzek.
- Fuuuj, Lilly! Kurwa jesteś ohydna.
- Ty też, dzieciaku.- odpowiedziałam mu wcale nie myśląc, byłam zmęczona po podróży. Moje ciało było nabuzowane hormonami szczęścia, smutne emocje jakby wyparowały. Niesamowite co przyjaciele i rodzina mogą zrobić z człowiekiem...
- To ty tu jesteś dzieciakiem.- odpowiedział odstawiając mnie na podłogę i wycierając policzek.
- Jeszcze pięć dni...- wypowiedziałam te słowa z ekscytacją. Jeszcze te cholerne pięć dni...
- Co będzie za pięć dni?- zapytał zdziwiony Clifford.
- Wtedy są jej osiemnaste urodziny.- odpowiedział na luzie Austin, obejmując mnie jedną ręką. W drugiej miał zaś moja walizkę.
- No chyba zaprosisz nas na jakąś imprezkę!- powiedział od razu szczęśliwy Mike.
- No jasne, a teraz przepraszam muszę odpocząć i jechać do domu.- powiedziałam i spojrzałam na mojego brata, a potem na Harry'ego.- A ty kochaniutki, jedziesz z nami i będziesz się tłumaczyć co robiłeś przez te kilka tygodni.
- My też musimy się zacząć zbierać, jest późno- powiedział Irwin. Patrząc na Alex i chłopaków.

Chłopak podniósł swoje dłonie w geście obronnym. Następnie podeszłam do Alex i przytuliłam się, w tym czasie reszta także się żegnała.
- To do zobaczenia w szkole...- powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło do moich przyjaciół.

Odwracając się spojrzałam na Luke'a miał ten dziwny błysk w oku, który zawsze mu towarzyszy kiedy ma jakiś porąbany plan. Z jego twarzy tylko oczy były "żywe", reszta bez wyrazu. Zero uśmiechu... Stał z rękami w kieszeniach spodni.

Co on znowu kombinuje?

Wsiedliśmy do samochodu, ja z Austin'em z przodu, zaś mój, kochany gej z tyłu i przeglądał facebook'a. Panowała nudna cisza, ugh jak ja jej nienawidzę!
- To... Co robiliście beze mnie?- zapytałam po chwili.
- Zobaczysz, narazie bądź cicho i skup się na drodze.- powiedział mój brat posyłając mi oczko.

Wywróciłam tylko oczami i skrzyżowałam ręce pod piersiami. Skupiłam się na drodze... Drodze do obrzeży centrum miasta?
- Chłopaki, gdzie my jedziemy?- to nie była droga do mojego domu. Mój dom by po drugiej stronie Sydney.

Nie dostałam żadnej odpowiedzi, spojrzałam na nich. Ci dwaj debile szczerzyli się tylko udając, że mnie nie słyszeli.
- Kretyni...- wybuchli śmiechem, a Austin pocałował mnie w policzek.
- Skup się na drodze, blondasku.- odpowiedziałam odpychając go.
- Przestań nas tak nazywać, to cholernie wkurzające dziecko.
- Gdzie jedziemy?- powtórzyłam i spojrzałam na niego z sarkastycznym uśmieszkiem. Ten tylko prychnął.
----------------------------
Po kilku minutach samochód nagle się zatrzymał. Chłopaki wysiedli szybko z samochodu nawet nie czekając na mnie. Prychnęłam i wyszłam z auta.
- Do domu.- powiedział Austin ze skrzyżowanymi rękami patrząc się na mnie z przedziwnym uśmieszkiem.

Spojrzałam na Harry'ego i popukałam się po głowie wskazując na mojego brata, przekazując mu tym, że Austin jest idiotą. Styles uśmiechnął się tylko.

- Co?- zapytałam pytaniem, bo nie wiedziałam o co chodzi mojemu bratu.
- Powiedziałem... Że idziemy do domu.- powiedział wyciągając moją walizkę z bagażnika pojazdu.
- Cco?- wyjąkałam.
- Po prostu chodź!- wziął mnie pod ramie Harry i popchnął.

Przed nami widniał domek jednorodzinny. Był wykonany z jasnej cegły, dookoła niego był śliczny, zielony, pełen roślin ogród. Stanęłam na chwilę, duże okna były wykonane z ciemnego drewna.
- Austin, skąd ty na to miałeś kasę?- spytałam po krótkiej chwili, nie mamy tyle pieniędzy...
- Sprzedałem poprzedni dom i kawiarnie cioci...- powiedział.

- Hejka!- usłyszałam za sobą znajomy mi głos. Odwróciłam się i zobaczyłam...
- Mia!!- krzyknęłam i podbiegłam do niej, aby się przytulić.
- Lilly, skarbie jak ja dawno cię nie widziałam!- powiedziała głaszcząc lekko moje włosy. Uśmiechnęłam się tylko i pocałowałam ją w policzek.
- Bardzo się obrazisz, jeżeli Mia będzie u nas nocować?- spytał się mnie Austin.
- Nie, No co ty...  a teraz poproszę moje klucze i chce wejść wreszcie do tego raju.- podał mi wcześniej wspomniany przedmiot, a ja wzięłam Harry'ego za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi wejściowych.
- LILLY, MY BĘDZIEMY W OGRÓDKU- krzyknął za mną mój brat. Pokazałam im kciuki do góry, jako moją odpowiedź.

Weszłam na ganek i włożyłam klucze do zamka. Już przekręciłam nim dwa razy i miałam wchodzić, kiedy...
- Poczekaj to musi być niespodzianka!- Harry zakrył mi oczy swoimi, męskimi, dużymi dłońmi.
- Tylko mnie nie zgwałć w łazience.
- Takie atrakcje zaplanowałem na inny dzień. A teraz uwaga, uwaga... Mam dla ciebie niespodziankę!- powiedział, a ja byłam bardzo podekscytowana.

Zaczęliśmy powoli iść, kilka zakrętów. Nie potrafię określić czy pokonaliśmy dużą odległość czy nie. Poczułam jak chłopak zdjął swoje ręce, lecz ja miałam zamknięte oczy.
- Możesz już patrzeć.- powiedział zniecierpliwionym głosem.

Zrobiłam to o co mnie poprosił, moim oczom ukazał się średniej wielkości pokoik, był taki jak sobie wymarzyłam.
- Nie...- powiedziałam zdumiona patrząc na niego z iskierkami w oczach.
- Tak...- powiedział z przerażającym uśmiechem.
- Czytaliście mój pamiętnik, który pisałam jak byłam mała.- powiedziałam udając wielce wkurzoną.- Zabije was kiedyś.- przytuliłam się do niego.

Pokój był cały biały, na środku leżał wielki puchaty dywan w kolorze wanilii z długim włosiem. Po prawej stronie pomieszczenia usytuowane było duże, dwuosobowe łóżko z ogromną ilością poduszek i wezgłowiem jak dla księżniczki. Nad nim były powieszone lampki, o których od dawna marzyłam!

Niedaleko od mojego łoża stało białe biurko, na którym leżał mój laptop z poprzedniego domu. Na jego powierzchni były poustawiane kwiatki, lampka oraz długopisy w ozdobnych pojemniczkach.

Na jedynie ze ścian były wywieszone zdjęcia, które wszystkie razem tworzyły serce. Podeszłam do niego i zaczęłam oglądać. Na samym dole były zdjęcia z mojego dzieciństwa, na jednym z nim byłam przedstawiona ja i Austin bawiący się w oceanie.

Mój wzrok szedł w górę, a wraz nim przypominałam sobie moje wspomnienia. Zatrzymałam się na środku "kolażu", który był wykonany na ścianie, w centrum... Nie było nic.

- Tutaj zostawiłem miejsce na zdjęcie, do którego będziesz miała największy sentyment.- powiedział Harry oglądając ścianę.
- Skąd miałeś te wszystkie zdjęcia?- zapytałam uśmiechając się od ucha, do ucha.
- Poszperałem trochę w waszych, starych albumach.- odpowiedział uśmiechając się.
- Uważaj, bo uznam cię za stalkera!- odpowiedziałam śmiejąc się, a on oblizał usta.
- Idę na chwilę do toalety...- powiedział, pokiwałam głową i ponownie zaczęłam oglądać mój, nowy pokój.

Jedna ze ścian była cała stworzona z okien, po środku "wisiały" drzwi typowo tarasowe, które prowadziły do ogródka, gdzie wystawiony był grill i kanapy do wspólnego spędzenia, na których obecnie spoczywali Mia i Austin. Wyszłam na taras i oparłam się o framugę drzwi.

Chłopak obejmował ją ramieniem, a ta miała oparta głowę o jego ramię i chyba byli zajęci oglądaniem wieczornego nieba. Ojej bracie ty romantyku...

- Bez szybkiego numerku w nocy się nie obejdzie.- usłyszałam głos za mną.
- Jesteś porąbany, Harry!- powiedziałam, a następnie weszłam do pomieszczenia i zamykając "wrota" do ogródka powiedziałam:
- Co tam się kryje, mój przyjacielu?- pokazałam na drzwi znajdujące się w moim pokoju.
- Tutaj moja droga księżniczka, kryje się magiczna komnata na twoje ubrania.
- GARDEROBA?!- wykrzyknęłam i zaczęłam skakać z podniecenia jak małe dziecko. Czy ja kurna śnie?!
- Nie, kurwa, stajnia.- powiedział przewracając oczami, a w tym czasie uderzyłam go w tył głowy z otwartej ręki.
- Ałaaaaa, ty to serio jakaś głupia jesteś...-wykrzyknął równocześnie masując miejsce, w które go uderzyłam.
- Mądry się odezwał...- powiedziałam wywracająca oczami i ruszyłam w stronę drzwi.

Zaniemówiłam, kiedy zobaczyłam co kryje się za nimi. W środku były umieszczone szafy bez drzwi, tak aby wszystkie ubrania były widoczne i można było je jak najszybciej wziąć.

Na środku była wystawiona wyspa z butami. Tuż obok drzwi była umieszczona sofa i toaletka z moimi kosmetykami i biżuterią. Jednak największą ekscytację budziła we mnie ściana z wielkim lustrem! Cały pokój był utrzymany w jasnych, pastelowych barwach.

- Największy ubaw był z twoją bielizną, poczekaj zaraz znajdę...- Harry wyjął swojego najnowszego iPhon'a, by po chwili pokazać mi kilka zdjęć, na których on i mój, kochany braciszek mają moje koronkowe staniki na głowie. Nie mogłam przestać się śmiać po tym jak to zobaczyłam...

- Dobra Harry, zaprowadź mnie do łazienki, muszę się umyć i iść spać. Jutro szkoła.- powiedziałam ziewając i wzięłam swoją piżamę i kosmetyki. Byłam na prawdę bardzo zmęczona po podróży.
- Jasne, a w ogóle na którą jutro masz?- zapytał ciągnąc mnie za rękę w stronę pomieszczenia, o którym wcześniej wspomniałam.
- Na 9:00, a ty, mój przyjacielu?- spytałam z uśmieszkiem.
- Tak samo, zawiozę cię, tylko musimy wpaść do mnie do domu, bo nie mam przy sobie książek. A teraz idź się myć, kocico.- powiedział klepiąc mnie lekko w tyłek i otworzył mi drzwi do łazienki.
- Harry, nie idź do domu.- poprosiłam, kiedy zaczęłam zamykać drzwi.
- Nigdzie nie idę, obiecałem, że zostanę. Mogę pożyczyć twojego laptopa?- zapytał uśmiechając się.
- Jasne, chcesz to możesz się już kłaść, ja przyjdę za jakiś pół godzinki.- uśmiechnęłam się przyjaźnie i zamknęłam drzwi na klucz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Łazienka była nietypowa. A dlaczego? Panowały w niej niestandardowe barwy- pastelowo-fioletowy oraz kolor ciemnego drewna. Na środku stała wielka wanna, tuż obok ogromny prysznic z szybą. Po drugiej zaś stronie podwójna umywalka i wielkie lustro. Reszta była zupełnie standardowa, toaleta i jakieś dodatki- typu kosmetyki, drobne rośliny oraz ręczniki.

Wybrałam prysznic, zrzuciłam z siebie ubrania z dzisiejszego dnia. Zmoczyłam całe, swoje ciało -łącznie z włosami- i namydliłam je cytrusowym szamponem i żelem o zapachu wiosennych kwiatów.  Następnie zmyłam cała pianę z siebie i otuliłam się miękkim, jasnym ręcznikiem.

Szybko rozczesałam, moje, przydługie już włosy i związałam je w luźnego warkocza. Serio, czas iść do fryzjera... Następnie specjalnym olejkiem, o pięknym zapachu, nakremowałam swoje ciało i założyłam moją piżamę. To znaczy bokserki i za dużą bluzkę Austin'a. Zmyłam resztki makijażu, umyłam zęby, wrzuciłam brudne ubrania do kosza na pranie i byłam gotowa, by wyjść.

Po drodze do mojego pokoju usłyszałam ciche jęki Mii i mojego blond braciszka. Spojrzałam się na czarne drzwi, które były usytuowane na przeciwko moich. To już wiem, gdzie ma pokój Austin.

Weszłam do mojego pokoju i zobaczyłam Harry'ego w samych bokserkach na moim łóżku z laptopem w rękach.
- Nasi współlokatorzy dopiero zaczynają zabawę, słyszałeś?- zapytałam chichocząc.
- No, nie da się nie słyszeć, ale poczekaj.- powiedział i wyszedł z pokoju, zostawił otwarte drzwi przez co mogłam zobaczyć jak chłopak wchodzi do pokoju, gdzie najprawdopodobniej urzęduje mój brat wraz ze swoją "ukochaną".

Po chwili usłyszałam:
- Kurwa, ludzie ja rozumiem sex, emocje i w ogóle, ale ja chce spać.- krzyczał Harry.
- Stary, pojebało cię?! Weź zamknij sobie drzwi i wypierdalaj.- odpowiedział mój brat.
- Następnym razem musimy się zamknąć na klucz...- usłyszałam zaniepokojony i przyciszony głos Mii. 

Kilka sekund później Styles ponownie zjawił się w moim, nowym, CUDOWNYM pokoju. Odłożyłam laptopa na biurko i przykryłam się, miłą w dotyku, kołdrą. Harry po chwili zrobił to samo. Przysunęłam się do niego i oparłam moja głowę o jego tors, a on wsadził rękę w moje włosy i zaczął je przeczesywać i głaskać.

To niesamowite jaka między nami jest więź. Czuję się jakby Styles był moim drugim bratem. Jest moim przyjacielem, mimo tego, że dość długi się nie widzieliśmy, a poznaliśmy się nie dawno. Mam wrażenie, że znam go dużo dłuższy czas! On mnie wycisza i uspokaja. Jest moim przyjacielem, kocham go, ale nie tak jak Luke'a.

Właśnie Luke... Kompletnie nie wiem co mam zrobić w jego sprawie. Może powinnam pójść i się go jeszcze o to zapytać, a może powinnam poczekać. W końcu jeśli mnie nie zatrzymał, ani mi nie odpowiedział... To może mu nie zależy? Ugh sama już nie wiem!

- Nad czym tak myślisz?- spytał mnie nagle nastolatek.
- Nad tym co robiłeś przez te kilka tygodni w tej Anglii.- odpowiedziałam szybko.
- Tak na serio to nie byłem w Anglii. Pomagałem twojemu bratu załatwić przeprowadzkę i sprzedaż kawiarni twojej cioci, którą planował od dawna. A za wszelką cenę miała to być niespodzianka dla ciebie. Widział jak bardzo było tobie źle po odejściu Alice. Moi rodzice zgodzili się abym nie poszedł do szkoły przez tyle czasu. Mają gdzieś moją edukacje i tak chcą abym przejął po nich firmę, a mi to pasuje.- powiedział.- Przepraszam, że ci nie powiedziałem.- dokończył szczerze.
- Harry, luzik. Rozumiem i bardzo ci dziękuje. Dzięki wam czuje się rzeczywiście lepiej.- popatrzyłam się na niego, a chłopak  uśmiechnął się, potraktowałam to jako odpowiedź.
- Teraz czas na mnie... Czemu nie odbierałaś ode mnie telefonów na wyjeździe?
- Nie miałam telefonu.
- A gdzie jest?- spytał zdziwiony
- W jeziorku.- odpowiedziałam mu beznamiętnie.
- Co?!- wykrzyknął Harry.

- ZAMKNIJ JAPĘ, STYLES.- usłyszeliśmy głos mojego brata z jego sypialni. Oboje nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu.
- Już skończyliście? Nie wiedziałem, że tak szybko kończysz, blondasku!- krzyknęłam by dokuczyć lekko mojemu bratu.
- Lilly, jutro ty robisz naleśniki na śniadanie, za karę!- wrzasnął powstrzymując śmiech Austin'a. Nie miałam już siły z nim gadać.

- Dobra Smith, czemu wrzuciłaś swój telefon do jeziorka?- zapytał zaciekawiony Harry.
- Domyślam się, że Alex już ci przekazała, info o tym, że kocham Hemmings'a.
- No ba.- odpowiedział Styles.
- Powiedziałam to jemu, a on mnie odrzucił, więc wyszłam z ośrodka, chciałam zostać sama. Znalazłam jeziorko, a kiedy wszyscy zaczęli do mnie dzwonić, szczególnie on, wrzuciłam iPhon'a do jeziorka z nadmiaru emocji.- powiedziałam szybko na jednym oddechu.  Z każdym słowem mój głos stawał się cichszy.
- Zaczekaj, jak to cię odrzucił? On?!- zapytał zaniepokojony.
- Kiedy mu to powiedziałam nic nie zrobił, nie odpowiedział, nie zatrzymał mnie kiedy wychodziłam z domku. Uznałam to za nie.- mówiłam łamiącym się głosem.
- Lilly spokojnie, pogadamy o tym jutro, a teraz idź spać, skarbie. Dobrze ci to zrobi.- odpowiedział przejęty i pocałował mnie w głowę.
- Dzięki Harry! Nie wiem co zrobiłabym bez ciebie i Johnson.- odpowiedziałam i zamknęłam oczy.

Dopiero po kilkudziesięciu minutach zasnęłam, musiałam jeszcze dokładnie przeanalizować dzisiejszy dzień. Podsumowując był... Dziwny i zjebany.

Continue Reading

You'll Also Like

18.3K 1K 33
Siedemnastoletnia Rose Davis gdy przeprowadza się do Woodland jej życie nabiera gorącego tempa. Zdecydowanie gdy w jej życie nagle wstąpił Kayden Rog...
25.5K 1.8K 18
Spin-off dylogii układ ARES HERMAN Trzydziestosześcioletni Ares Herman poszedł w ślady ojca, Victora Hermana i założył własną firmę graficzną. Jego ż...
18.8K 208 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
61.6K 1.9K 19
,,Bo los sprawił, że chcąc czy nie chcąc, byliśmy na siebie skazani.'' część druga dylogii ,,LOVE''.