Nienawidzimy siebie

By xNatiku

9.4M 336K 857K

Oboje siebie nienawidzą i oboje o tym wiedzą. Tyle nienawiści, ale dalej są blisko i nie mogą się uniknąć. Mo... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Epilog II

Epilog

206K 8.6K 5K
By xNatiku

Muzyka później xd Ogarniecie moment kiedy :P

- Will, mogę ci coś powiedzieć? - spytałam, zaciągając się przy tym papierosem.

Jestem chyba najszczęśliwszą osobą, mając przy boku takiego chłopaka, jakim jest William. Jeszcze kilka miesięcy temu nim gardziłam, nienawidziłam go, a teraz kocham i chcę z nim spędzić całe moje życie. Jest wspaniały na każdym kroku i nie da się go zastąpić nikim innym. 

Z nim czuje się najlepiej; lepiej niż z James'em, za którym szalałam ślepo, nie wiedząc, jak mnie to niszczy. Kto wtedy był u mego boku i nie dopuszczał do samozagłady? William - mój wróg. Był na każdym kroku, nie pozwalał dopuścić do zniszczenia siebie samej, on mnie chronił i bronił przed złem, a jednocześnie jednak nienawidził. 

- Tak? - wydał ze swojej gitary cichą melodię. 

Siedzimy na jego balkonie już drugą godzinę. Jest ciemno, jest pięknie. Na ciemno-granatowym niebie roi się od małych, białych gwiazd, które dzisiejszej nocy dają więcej światła niż pełnia księżyca. Jest naprawdę pięknie i to właśnie z Williamem, z moim chłopakiem spędzam tę noc. 

- Jesteś chyba najlepszym, co mnie spotkało - wypuściłam dym i odchyliłam głowę do tyłu. Spoglądam na niebo, ale czuje jego wzrok na sobie.

- Ty byłaś od początku - znowu jego gitara wydala z siebie cichy dźwięk.

- Ja mówię na serio - spojrzałam na niego. - Nie wyobrażałam sobie nigdy życia bez ciebie.

Jego wzrok stał się namiętny. Patrzy na mnie i nic nie mówiąc mruga, a po chwili uśmiecha, co od razu odwzajemniam.

- Wiesz, że zawsze, jak ciebie nie było obok mnie, to byłam zła? - prychnęłam. - Przy nikim innym nie czułam się... tak świetnie niż przy tobie. Zawsze kiedy byłeś obok mnie, to tak... czułam, że żyłam - zaciągnęłam się.

- Pamiętasz, jak na święta pierwszy raz spędzaliśmy je osobno? - spytał i wziął do ręki paczkę niebieskich lm'ów. Wyciągnął jednego i wpakował sobie do ust, od razu odpalając.

- Pamiętam - uśmiechnęłam się pod nosem. - Nawet nie masz pojęcia, jaka to była dla mnie męka. Nienawidziliśmy siebie wtedy, ale... ja strasznie za tobą tęskniłam - prawie szepnęłam.

- Ja chyba pierwszy raz odczułem, że naprawdę za tobą tęsknie i nie wytrzymuje bez ciebie - odpowiedział poważniejszym tonem.

Moje serce przyspieszyło, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Wtedy nie wiedziałam, że on może też czuje to samo, co ja. Nie wiedziałam, czy też tęskni, czy też ma tak, że nie będąc obok siebie chociaż przed dwa dni - szalejemy w środku. Ja się karmiłam jego obecnością, a on... on moją też.

- Pierwszy raz na tak długo ciebie nie widziałem, oczywiście nie licząc tego pierdolonego miesiąca i tygodnia, gdzie naprawdę... - wypuścił przeciągle powietrze z ust, a przy tym i dym papierosowy. - Nawet nie masz pojęcia, jakiej kurwicy dostawałem, kiedy ciebie nie widziałem, nie dotykałem, nie słyszałem, nic.

- Chyba na świętach zdałam sobie sprawę, że naprawdę... nie wytrzymuje bez ciebie i to nie było tylko przyzwyczajenie przez te nasze kłótnie, tą nienawiść... Po prostu ty zawsze byłeś ze mną, obok mnie i... uwielbiałam to - spojrzałam na niego.

- Wiesz, kiedy ja zdałem sobie z tego sprawę? - spojrzał na mnie intensywniej.

- Kiedy? - spytałam i posłałam mu uwodzicielski uśmieszek.

- Kiedy zawsze mi uciekałaś do James'a - odpowiedział.

Spojrzałam na niego nijak. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem i zaciągnęłam mocno, powracając wzrokiem na gwieździste niebo. 

- Nienawidziłem James'a gorzej od ciebie, Jane.

Spojrzałam na niego zdziwiona. Wiedziałam, że go nienawidził, ale aż tak? Gorzej ode mnie? Od wroga numer jeden? Teraz to mnie zdziwił, naprawdę. Moje serce w tym samym czasie obiło się kilka razy o klatkę piersiową z przyspieszonym tempem. On naprawdę go nienawidził gorzej niż mnie.

- Niszczył mi ciebie wtedy - szepnął. - Nie mogłem nic zrobić, a tylko patrzeć, aż mi zniszczy kogoś, bez kogo nie wytrzymywałem dwa dni.

- Kocham cię - spojrzałam mu w oczy, które jego w ciągu dalszym są wbite w moją osobę. - I dziękuje, że to wszystko dzięki tobie.

- Jane, ty zawsze byłaś dla mnie najważniejsza, nawet wtedy, kiedy ciebie tak nienawidziłem - dalej nie odrywał ode mnie tego spojrzenia.

- Pamiętam, jak zabraniałam James'owi tobie cokolwiek robić - uśmiechnęłam się. - Nie pozwalałam mu ciebie tknąć, a bardzo chciał ci zrobić krzywdę.

- Zabiłbym go, naprawdę - zaśmiał się.

- Tylko tutaj nie chodzi teraz o to, Will. Już wtedy... Pomimo naszej nienawiści, ja nie chciałam, żeby ktokolwiek tobie robił krzywdę.

- Już wtedy ci na mnie zależało - uśmiechnął się zadziornie.

- Chyba tak - odparłam, jakby to już było oczywiste.

Chyba naprawdę mi na nim zależało od zawsze. Nigdy nie pozwoliłam James'owi go skrzywdzić, zabraniałam mu tego. Jak nie widziałam Williama dwa dni, to już... szalałam w ciele, chciałam go zobaczyć i wkurzać i słyszeć, jak się denerwuje. Uwielbiałam być w jego towarzystwie.

- Dalej pamiętam ten dzień, kiedy przez ciebie ze mną zerwał - uśmiechnęłam się i zaciągnęłam.

- Płakałaś wtedy, a ja... ja wtedy poczułem pierwszy raz przy tobie wyrzuty sumienia i dziwne uczucie, ale musiałem to zrobić.

- Dziękuje ci Will - prawie szepnęłam.

- To ja ci dziękuje - powiedział i zaciągnął się, a także wydał cichy dźwięk ze swojej gitary.

- Za? 

- Jesteś przy mnie, to chyba najlepsze, co mogło mnie spotkać - uniósł swój namiętny wzrok na mnie.

- Kocham cię.

- Jane, a teraz pozwól, że... - ułożył się do pozycji, żeby zagrać na gitarze. Spojrzałam na niego, delikatnie marszcząc brwi przy tym. - Pisałem to od czterech miesięcy i dopiero teraz skończyłem.

Moje serce zabiło trzy razy szybciej, a klatka piersiowa zaczęła unosić się w przyspieszonym tempie. Ułożyłam się wygodniej na krześle i przysunęłam bliżej do niego. Odgasiłam papierosa w popielniczce i z zarumienionymi policzkami przyglądałam się mu.

- Will, czy to..? 

- Napisałem dla ciebie - uśmiechnął się delikatnie i po chwili wydał pierwszą melodię.

Zaczyna grać, a mi szczęka opadła. Moje serce się rozpływa na samą myśl, że napisał dla mnie melodię, a pisał ją jeszcze przed naszym związkiem. Ona jest piękna, William jest piękny. Gra pięknie i pięknie się ją słucha. Ja się rozpływam, dosłownie. Czuje, jak mi łzy napływają do oczu, jak całe ciało się rozgrzewa.

Poprawiam się na krześle i macham ręką przed twarzą. Uniósł swój wzrok na mnie, jednocześnie nie przestając grać. Jego wzrok jest tak czuły, tak namiętny, a zarazem ma ten łobuzerski uśmieszek na twarzy, kiedy dostrzegł moja reakcję. Łza mi spłynęła po policzku i zatykam usta, żeby tylko nie wydobyć z siebie jęku. Jest kochany, jest piękny, uwielbiam go, szaleję za nim. 

Tak pięknie gra, że chcę go słuchać codziennie. On napisał dla mnie piosenkę. Dla mnie. Pisał ją jeszcze przed naszymi bliższymi kontaktami, ale czemu ją pisał? On naprawdę pisał dla mnie... Jezus, jestem chyba najszczęśliwszą osobą na świecie. Łzy ciekną ze mnie jak chcą i do uszu dochodzi najpiękniejsza melodia na świecie. 

Skończył grać i odłożył gitarę na bok. Nie wytrzymałam i wstałam i wtuliłam się w niego. Zaczęłam płakać mu w szyję i mocno przytulać. Jest wspaniały, najlepszy na świecie. Całuje moje odkryte ramię i także przytula mocno.

- Kocham cię - wyszeptał.

- Dziękuje... - ociągnęłam nosem. - To było piękne, Will - pocałowałam go w policzek. 

- Nie zawstydzaj mnie - uśmiechnął się zadziornie.

- Jejku, Will, naprawdę... - wtuliłam się w niego ponownie. - Kocham cię - wyszeptałam.

- Też cię kocham - przytulił mnie mocniej.

Odwróciłam głowę w jego stronę i pocałowałam czule w usta. Oddał oczywiście pocałunek od razu, który po chwili zaczął stawać się coraz bardziej zachłanniejszy i namiętny. Tak strasznie się cieszę, że William jest mój. Kto by pomyślał, że po tylu latach nienawiści, zmieni się wszystko w miłość? Od nienawiści do miłości, a zawsze było od miłości do nienawiści. Chyba zmieniliśmy ten stereotyp.

- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, Jane - wyszeptał w moje usta i pogładził talię swoimi ciepłymi dłońmi.

- Ale wiesz co? - odsunęłam się od niego kawałek i spojrzałam w oczy z uśmieszkiem. - I tak nienawidzimy siebie.

- Okej.

- Okej.

I wpił się w moje usta, które żarliwie zaczął pochłaniać. Tak bardzo chciałam uciec od tego uczucia, które zaczęło się we mnie pojawiać przy nim, a teraz... Nie wyobrażam sobie życia bez Williama. Jeden moment nas do siebie zbliżył, ale dalej nie mogę sobie przypomnieć jaki. Kocham go najbardziej na świecie i cieszę się, że to właśnie w Williamie sie zakochałam - moim wrogu numer jeden.

~~

Continue Reading

You'll Also Like

1.5M 72.7K 40
"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się i...
24K 367 18
Jej życie opiera się na kłamstwach, niebezpieczenstwie i miłości, ale czy zazna ją w chłopaku, za którym nie przepadają jej bliscy? Czy chłopak, któr...
213K 6.8K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
323K 8.5K 40
Mówi się, że konflikty między ludźmi są spowodowane zbyt wielką różnicą między sobą. Ale to nie prawda. Konflikty pojawiają się, gdy dwie osoby są zb...