Rozdział 15

270K 8.8K 31.3K
                                    

Jego miękkie, ciepłe usta pożerają moje. Zachłannie mnie całuje, z czułością, namiętnością, jeszcze nikt tak w życiu mnie całował. Nie całował tak pięknie, tak rozkosznie jak William, którego ja całuje. Oddaje się wszystkiemu, oddaje się pocałunkom i jego pieszczotom. Jego dłonie cały czas błądzą po moim ciele, które doznaje niewyobrażalnego podniecenia, przyjemności, dreszczy, a to wszystko spowodowane przez niego. 

To uczucie jest silne, bardzo, bardzo, bardzo silne do niego. Dlaczego mi jest tak przy nim przyjemnie? Dlaczego ja się pod nim wije i chcę więcej, więcej, więcej i więcej. Jego język działa cuda, jego usta działają cuda takie, których nigdy w życiu nie widziałam, nie czułam, nie smakowałam. 

Wplątałam dłonie w jego włosy, a on odkleił się od moich ust i wpił w szyję. Zaczął pozostawiać mokre ślady za sobą, drobne malinki i ugryzienia. On doprowadza mnie do szaleństwa. Odchylam się delikatnie do tyłu i pojękuje pod nosem. Jest mi cholernie przyjemnie, jest mi okropnie milutko. Podniecam się i to przez niego. 

Czuje rozgrzewające się ciepło na dole, czuje tam wibracje przez te motylki, przez ten ogień namiętności i pożądania między nami. Jest mi gorąco, rozpływam się, oddaje się temu, oddaje się jemu. 

Jego dłonie błądzą po mojej talii w dół i górę, a ja cały czas jęczę pod nosem z przyjemności. Jego usta całują moją szyję, mój dekolt, moje obojczyki. Obdarowuje mnie milionami słodkimi pocałunkami, które sprawiają mi ogromną rozkosz. Całuje mnie, William mnie całuje. 

I naglę przestał. Przestał mnie całować, mnie dotykać, a złapał mnie za uda i posadził na łóżko i wstał. Jestem cała zdyszana, cała rozgrzana, a on wszystko przerwał pozostawiając mnie niedosytom, spragnioną, głodną jego osoby, jego ust, jego dotyku, ciała. Poczułam okropną pustkę.

- Will..? - spytałam delikatniej, dalej zaczerpując więcej powietrza niż zwykle.

- Nie mogę - wypuścił głośniej powietrze z ust i poczochrał swoje włosy.

- Czego..? - zmarszczyłam brwi.

- Całować cię. Nie mogę. Nie mogę, kurwa, Jane... 

- Chcę tego - wstałam i zrobiłam krok w jego stronę.

Moje serce szaleńczo bije. Oddech przyspiesza, tętno, krew w moim ciele gęstnieje, rozgrzewa się, a to tylko przez niego, przez Williama. Dlaczego...

- Proszę, nie... - odwrócił ode mnie wzrok.

- Will - podeszłam do niego bliżej i delikatnie ujęłam jego policzek. Zmusiłam, aby na mnie spojrzał. Jego zagubiony, zmieszany wzrok spojrzał mi głęboko w oczy. - Pocałuj mnie... - szepnęłam.

- Jane, proszę, nie... - odwrócił ode mnie wzrok, ale nie strzepnął dłoni.

- Will, chcę cię pocałować.

Spojrzał na mnie znowu. Tym razem te spojrzenie było pełne pożądania, pełne namiętności, ale zarazem tajemnicy. Znowu skrywał tajemnice, którą bardzo chcę poznać, bardzo chcę wiedzieć. 

- Pocałuj mnie, proszę.

Stanęłam na palcach i musnęłam go ustami. Moje serce przyspiesza z każdą sekundą, mój brzuch ściska, nogi mi się uginają pod nim. Chcę go pocałować, bardzo, William pocałuj mnie. Tak bardzo moje ciało szaleje, mój organizm szaleje na jego punkcie. Nie wiem czemu, nie wiem dlaczego, nie wiem co jest tak naprawdę powodem tego, że tak bardzo pragnę Williama. Jeszcze trzy tygodnie temu nienawidziliśmy się, a teraz ja go chcę pocałować.

- Jane, nie mogę - szepnął.

Ale mimo wszystko naglę podniósł mnie, a ja od razu oplotłam nogi wokół jego bioder i zarzuciłam ręce na karku. Patrzałam mu w oczy, patrzałam mu w usta, które są milimetr od moich, które bardzo chcę pocałować. On mnie kusi, kurwa mać.

Nienawidzimy siebieWhere stories live. Discover now