Epilog

206K 8.6K 5K
                                    

Muzyka później xd Ogarniecie moment kiedy :P

- Will, mogę ci coś powiedzieć? - spytałam, zaciągając się przy tym papierosem.

Jestem chyba najszczęśliwszą osobą, mając przy boku takiego chłopaka, jakim jest William. Jeszcze kilka miesięcy temu nim gardziłam, nienawidziłam go, a teraz kocham i chcę z nim spędzić całe moje życie. Jest wspaniały na każdym kroku i nie da się go zastąpić nikim innym. 

Z nim czuje się najlepiej; lepiej niż z James'em, za którym szalałam ślepo, nie wiedząc, jak mnie to niszczy. Kto wtedy był u mego boku i nie dopuszczał do samozagłady? William - mój wróg. Był na każdym kroku, nie pozwalał dopuścić do zniszczenia siebie samej, on mnie chronił i bronił przed złem, a jednocześnie jednak nienawidził. 

- Tak? - wydał ze swojej gitary cichą melodię. 

Siedzimy na jego balkonie już drugą godzinę. Jest ciemno, jest pięknie. Na ciemno-granatowym niebie roi się od małych, białych gwiazd, które dzisiejszej nocy dają więcej światła niż pełnia księżyca. Jest naprawdę pięknie i to właśnie z Williamem, z moim chłopakiem spędzam tę noc. 

- Jesteś chyba najlepszym, co mnie spotkało - wypuściłam dym i odchyliłam głowę do tyłu. Spoglądam na niebo, ale czuje jego wzrok na sobie.

- Ty byłaś od początku - znowu jego gitara wydala z siebie cichy dźwięk.

- Ja mówię na serio - spojrzałam na niego. - Nie wyobrażałam sobie nigdy życia bez ciebie.

Jego wzrok stał się namiętny. Patrzy na mnie i nic nie mówiąc mruga, a po chwili uśmiecha, co od razu odwzajemniam.

- Wiesz, że zawsze, jak ciebie nie było obok mnie, to byłam zła? - prychnęłam. - Przy nikim innym nie czułam się... tak świetnie niż przy tobie. Zawsze kiedy byłeś obok mnie, to tak... czułam, że żyłam - zaciągnęłam się.

- Pamiętasz, jak na święta pierwszy raz spędzaliśmy je osobno? - spytał i wziął do ręki paczkę niebieskich lm'ów. Wyciągnął jednego i wpakował sobie do ust, od razu odpalając.

- Pamiętam - uśmiechnęłam się pod nosem. - Nawet nie masz pojęcia, jaka to była dla mnie męka. Nienawidziliśmy siebie wtedy, ale... ja strasznie za tobą tęskniłam - prawie szepnęłam.

- Ja chyba pierwszy raz odczułem, że naprawdę za tobą tęsknie i nie wytrzymuje bez ciebie - odpowiedział poważniejszym tonem.

Moje serce przyspieszyło, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Wtedy nie wiedziałam, że on może też czuje to samo, co ja. Nie wiedziałam, czy też tęskni, czy też ma tak, że nie będąc obok siebie chociaż przed dwa dni - szalejemy w środku. Ja się karmiłam jego obecnością, a on... on moją też.

- Pierwszy raz na tak długo ciebie nie widziałem, oczywiście nie licząc tego pierdolonego miesiąca i tygodnia, gdzie naprawdę... - wypuścił przeciągle powietrze z ust, a przy tym i dym papierosowy. - Nawet nie masz pojęcia, jakiej kurwicy dostawałem, kiedy ciebie nie widziałem, nie dotykałem, nie słyszałem, nic.

- Chyba na świętach zdałam sobie sprawę, że naprawdę... nie wytrzymuje bez ciebie i to nie było tylko przyzwyczajenie przez te nasze kłótnie, tą nienawiść... Po prostu ty zawsze byłeś ze mną, obok mnie i... uwielbiałam to - spojrzałam na niego.

- Wiesz, kiedy ja zdałem sobie z tego sprawę? - spojrzał na mnie intensywniej.

- Kiedy? - spytałam i posłałam mu uwodzicielski uśmieszek.

- Kiedy zawsze mi uciekałaś do James'a - odpowiedział.

Spojrzałam na niego nijak. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem i zaciągnęłam mocno, powracając wzrokiem na gwieździste niebo. 

Nienawidzimy siebieWhere stories live. Discover now