Nienawidzimy siebie

By xNatiku

9.5M 336K 857K

Oboje siebie nienawidzą i oboje o tym wiedzą. Tyle nienawiści, ale dalej są blisko i nie mogą się uniknąć. Mo... More

Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Epilog
Epilog II

Rozdział 1

338K 11K 21K
By xNatiku

16 grudnia, 2040 rok

Siedzę przed gabinetem dyrektorskim, gdzie w środku aktualnie moja mama i tata odbywają rozmowę. Nerwowo wymachuje nogą i odgarniam cały czas włosy. Jestem zła, zdenerwowana, wkurzona, a to wyłącznie wina jednej osoby. 

Spoglądam na zegarek co kilka sekund, a dla mnie wydaje się to, jak co kilka godzin. Weszli tam dwadzieścia minut temu i dalej to trwa, trwa, trwa i trwa. Dlaczego to tak długo trwa? Przecież przychodzili nieraz do szkoły na rozmowy, które zajmowały tylko od dziesięciu do piętnastu minut maksymalnie, a teraz wydaje się, że nie wyjdą zbyt szybko. 

I naglę dostrzegam kolejną parę rodziców, wezwanych przez dyrektora, którzy przemierzają nerwowo drogę prosto do gabinetu, a za nimi wolnym i pewnym siebie krokiem, idzie chłopak, nie robiący sobie nic z tego. 

Para dorosłych oczu posyłają mi rozczarowane spojrzenie, które znika dopiero po wejściu do gabinetu, gdzie znajdują się moi rodzice. Chłopak usiadł na przeciwko mnie z włożonymi rękoma w czarne spodnie, opinające jego szczupłe nogi, a głowę oparł o ścianę, zamykając przy tym oczy.

Kruczoczarne włosy, ostrzyżone po bokach, a dłuższe włosy na czubku głowy postawione żelem do góry. Czarne, podkreślające jego zadziorne spojrzenie brwi, nie były cieniutkie, czy też mocno grube, a idealnie dopasowane. Zarost na kościstej szczęce i żuchwie był delikatnie widoczny, co podkreślało jego przystojną twarz. Zawsze zastanawiało mnie to, dlaczego codziennie ma taki zarost, czemu mu się nie zmienia? Jego tunel w lewym uchu dodawał mu jeszcze więcej seksapilu.

Po chwili obniżył swoją głowę i wbił wzrok w moje oczy. Jego błękitne tęczówki, które najbardziej dodawały mu tajemniczości, zadziorności, ostrzegały wręcz przed nim samym - przebijały mnie na wylot.

Facet, za którym oszalałaby każda, za którym w sumie ustawiają się kolejki, rozbierają się panienki, wysyłają nagie fotki, a szacunek wokół chłopaków ma chyba największy - jest moim odwiecznym wrogiem.

William Olivers, to osoba, którą nienawidzę z całego serca. Od dzieciństwa siebie nienawidzimy, nie trawimy, nie przepadamy, a pomimo tego, to i tak przebywamy obok siebie. Nie ma tygodnia, kiedy siebie nie usłyszymy, nie ma miesiąca, kiedy siebie nie zobaczymy. Wszędzie razem, a to tylko z jednego powodu - rodzina, przyjaciele, znajomi i ta sama klasa. 

Ciocia Eva, a jego mama, jest kuzynką mojego ojca. Jej mąż, czyli wujek Matt, ma wspólne interesy z moim tatą, więc bardzo często spędzają ze sobą czas, a to powoduje, że ja spędzam większość czasu właśnie z tym głąbem. 

- Na co się gapisz? - warknęłam prowokująco, kończąc tym samym ciszę, która zbyt długo między nami trwała.

- Na idiotkę - prychnął i uniósł kąciki ust w górę.

- Zamknij się, Olivers i posłuchaj mnie lepiej. No chyba, że chcesz mieć przejebane - ułożyłam się wygodniej na krześle. 

- Czego chcesz? - oparł łokcie o kolana i spojrzał na mnie.

- Mogą nas wywalić ze szkoły, dlatego lepiej trzymaj się wersji, że nas sprowokowali.

- Śmieszna jesteś - prychnął kpiąco i powrócił do swojej wcześniejszej, luźniejszej postawy.

- Chcesz, żeby nas wywalili ze szkoły? - uniosłam jedną brew w górę.

- Przynajmniej wylecę z tobą - na jego twarzy namalował się łobuzerski uśmieszek, za którym tak bardzo szaleją panienki.

- Jeb się - warknęłam i skrzyżowałam dłonie pod piersi, odwracając tym samym głowę w bok. 

I cisza. 

Nie mam zamiaru go prosić. Moja duma nie pozwala mi, żebym to prosiła tego debila o cokolwiek. Jak chce zostać wywalony ze szkoły, okej, rozumiem, jego problem. 

Ale i też mój!

Przez niego mam same problemy! Prowokuje mnie, nawet nic nie mówiąc. Denerwuje mnie on, wszystko związane z nim. Nie potrafię mu odpuścić, nie umiem. Walka z nim stała się dla mnie rutyną, która ciągnie się cały czas.

Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął dyrektor naszej szkoły. Spojrzał na nas obojga surowym wzrokiem i zaprosił do środka gestem ręki. Wstałam i zabrałam ze sobą torbę szkolną, a kiedy już byłam przy wejściu - wepchnął się centralnie pod moim nosem Will, który na dodatek nadepnął mi na buta.

No rzesz kurwa mać! 

- Uważaj, jak chodzisz, ofermo - fuknęłam i weszłam za nim.

- Proszę bez takich komentarzy, dobrze? - wtrącił się dyrektor.

- To uważaj, jak stajesz, łamago - odbił piłeczkę.

- Jeste...

- Koniec! - warknął dyrektor. - Henderson, Olivers, proszę za mną! - mężczyzna się ulotnij do drugiego pomieszczenia.

- Jesteś chujem - szepnęłam do niego.

- A ty suką.

- Za którą każdy lata, psie - mruknęłam, uśmiechając się przy tym cwaniacko. 

Weszłam wraz z Will'em do drugiego gabinetu, gdzie znajdowali się nasi rodzice. Nie jest dobrze, nie jest dobrze, nie jest dobrze...

- Proszę - powiedział mężczyzna, zasiadając przy swoim biurku. - Jakieś wytłumaczenia? - spojrzał na nas pewnym siebie wzrokiem.

- Sprowokowali na...

- Ona zaczęła - przerwał mi.

Co jest kurwa?

- Co?! - spojrzałam na niego marszcząc brwi. - Co ty gadasz?! To ty! - zrobiłam krok w tył. 

Och, już widzę ten wzrok rodziców...

- Zaczęła mnie prowokować - złożył ręce na klatce piersiowej.

- Cooo?! - jeszcze bardziej się oburzyłam. - Jak to ty zacząłeś, idioto! - krzyknęłam do niego.

- Jane! - skarciła mnie mama.

- Panie dyrektorze, to on zaczął! - wskazałam na prawdziwego winowajcę. - To on na lekcji mnie prowokował! - rzuciłam.

Will tylko prychnął.

- Co takiego robił? - dopytywał mężczyzna za biurkiem.

- No prowokował! Wyzywał i cały czas jakimiś tekstami walił w moją stronę! - zmarszczyłam brwi.

- Jak to ty pierwsza wyzwałaś, idiotko! - wtrącił się posyłając mi wrogie spojrzenie.

- Nie, nie, nie, nie... Tak na pewno nie będziemy rozmawiać - dyrektor zaczął wymachiwać dłońmi. - Ostrzegam was, młodzieży, że jeszcze raz usłyszę od nauczyciela, od dyżurującego, od kogokolwiek z personelu szkolnego, wylatujecie - skarcił nas srogim i ostrzegawczym wzrokiem. - Nie obchodzi mnie, kto zaczął, macie się teraz w tej chwili przeprosić! 

- Co?! - spojrzałam na mężczyznę, marszcząc brwi i nie dowierzając.

- Co?! - Will zareagował tak samo, jak ja.

- Dlaczego nie możemy dostać kary?! Dlaczego za każdym razem musimy się przepraszać?! - krzyknęłam.

- Jane, proszę... Zrób to, o co prosi dyrektor - mama dała mocny nacisk na słowa pod koniec.

Przegryzłam wewnętrzną część prawego policzka, bo to zawsze pomagało mi przestać się denerwować. Sprawiając sobie ból, zapominałam o gniewie. 

- Mamo... - rzuciłam z politowaniem.

- Nie będę jej przepraszał! - warknął Will.

- William! - odezwała się jego mama.

A ojcowie, jak zwykle w ciszy.

- Albo się przeprosicie, albo dyscyplinarnie zostajecie wywaleni z drużyn, bez powrotu! - przejął głos dyrektor.

- Co?! 

- Co?! - oboje znowu stanęliśmy, jak wryci.

Jestem kapitanem drużyny cheerleaderek, a Will piłki nożnej. Zespoły dla nas są ważne i każdy o tym wie, a zwłaszcza dyrektor. Nie może nam tego zrobić! 

- Więc? - spytał cierpliwie.

Przegryzłam wargę i spojrzałam na Will'a, który także odwrócił się do mnie z przymusu. Oboje teraz piorunowaliśmy się wzrokiem, a napiętą atmosferę między nami można by było wyczuć nawet przez zamknięte drzwi. 

Jak ja go nie cierpię.

- Okej, pożegnajcie się z druż...

- Przepraszam.

$$$$$$$$$$$$$$$

Continue Reading

You'll Also Like

733K 20.1K 45
*Na wstępie podkreślam, że ta książka nie była pisana po to, żeby ją wydawać tylko z przyjemności. Pisałam ją dla rozrywki i może być tu dużo błędów...
249K 9.6K 35
PIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII SZTUKI Zniszczone rzeczy mają najpiękniejszy odcień. Dlatego Valentina Carrera, córka polityka Stanów Zjednoczonych, słynie z...
88.6K 6.3K 9
Po aresztowaniu Remo wszystko, w co wierzyła Lucy Graves, okazało się paskudnym kłamstwem. Za rozkazem matki wyjeżdża z Filadelfii, aby plotki na jej...
28.3K 820 7
Jeśli zostałeś brutalnie złamany, ale wciąż masz odwagę, by być łagodnym dla innych, zasługujesz na miłość głębszą niż sam ocean. ~ Nikita Gill Chlo...