Obudziłam się o 7:02, słuchawki leżały na szafce nocnej obok telefonu. Pewnie Leon je tam położył. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Za oknem świeciło słońce, więc wyjełam z szafy szarą bluzkę z napisem i czarne spodenki z ćwiekami.
Weszłam do łazieni i wziełam szybki prysznic i założyłam przygotowane ubrania. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się na dół do kuchni. Chłopaków nie było, jedynie na lodówve wisiała kartka:
Dzisiaj, 16:00 zbiórka na siłowni. Suzan, my jedziemy teraz do bazy głównej, a ty jedź do szkoły.
Chłopaki ♡
Przeczytałam ją na głos. Wziełam z lodówki jogurt naturalny i dosypałam do niego płatki kukurydziane. Zjadłam posiłek i poszłam umyć zęby. Wziełam torbę wsadziłam do niej wszystkie potrzebne rzeczy. Założyłm czarne coversy i zeszłam do garażu. Otworzyłam moje audi włożyłam kluczyki do stacyjki, zapiełam pas, właćzyłam radio i wyjechałam z garażu. Wjechałam na drogę główną i ruszułam pod szkołę. Po chwili byłam na miejscu. Zaparkowałam na parkingu i wysiadłam z samochodu. Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Przeszłam przez nie i odrazu zobaczyłam moją przyjaciółkę. Rzuciłam się na nią, a ona na mnie.
- Hejka, co tam? - zapytałam?
- Hejka, a dobrze a u cb? - odpowiedziała.
- Też, w czwartek jedziesz ze mną do sklepu i nie idziemy do szkoły bo muszę załatwić parę spraw.
- Dobra, a co to za wielka okazja?
- Dowiesz się wszystkiego w czwartek.
- No spoko, ale czuje że to grubsza sprawa.
- Nie, nie przesadzaj
- Nie przesadzam, a teraz choć bo babka od matmy będzie miała ból dupy, że się spóźniłyśmy - powiedziała Zara i ruszyłyśmy w stronę sali. Po chwili zadzwonił dzwonek i przyszła nauczycielka. Wpuściła nas do sali i zaczeła prowadzić lekcje. Po matmie miałyśmy dwie godzinu wuefu, angielski i dwa polski. Lekcje skończyłyśmy przed 14:00. Odwiozłam Zarę do domu i ruszyłam w stronę mojego. Po chwili byłam na miejscu. Zaparkowałam samochud i weszłam do domu. Miałam jescze dwie godziny do treningu, więc wyziełam smycz i zapiełam na nią Dżinę. Wyszłam na długi spacer i poszłyśmy do patku dla psów. Dżina sobie pobiegała i po czterdziestu minutach wróciłam do domu. W kuchni siedział Justi i Kevin. Rozmawiali o czymś. Podeszłam do nich i przywitałam się z nimi.
- Hejka - powiedziałam przytulając każdego.
- Hej - odpowiedział Kevin
- Siema - odrzekł Justin
- Jest coś do jedzenia? - zapytałam
- W lodówce jest kurczak w panierce więc jak chcesz to możesz sobie odgrzać - rzekł Justin
- Dobra, dzięki - odrzekłam i otworzyłam lodówkę. Wyjełam z niej kurczaka i resztkę ryżu, wyjełam talerz z szafki i nałorzyłam sobie obiad na talerz. Odgrzałam obiad w mikrofali, wziełam sobie butelkę Coca Coli i poszłam do pokoju. Zjadłam posiłek przeglądając facebook'a. Spojrzałam na godzinę. Była 15:14 zostało mi jeszcze niecałe piędziesiąt minut więc ponagrywałam snapy, przebrałam się w strój sportowy, dodałam zdjęcie na facebooka i przejrzałam instagrama. Spojrzałam ponownie na zegarek - 15:53. Odłożyłam telefon na biurko i zeszłam na dół. Wziełam wodę do picia i zeszłam do garażu. Weszłam do windy i zjechałam do sali treningowej.