Dramione |Potrzebuję Zmian|

By Insulcari

312K 14.9K 3.6K

"- Możecie już iść - powiedział Voldemort do swoich sługusów, wychodząc zza biurka i opierając się na nim. [... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 31
Rozdział 32
Wizja Hermiony
Wizja Hermiony cz. 2
Przeczytaj To...
Widziałam Cię Po Raz Ostatni
Wizja Hermiony cz. 3
Rozdział 33
Rozdział 34
Epilog
Podziękowania
Nominacja
Wizja Hermiony

Rozdział 30

6.6K 324 194
By Insulcari

Uwaga, uwaga, uwaga!!!!! Rozdział dedykowany Loczkowej!!! Taki długi dzięki tobie, moja inspiracjo ;) oczywiście nie odpowiadam za jakość...

Draco siedział w bibliotece ze znudzeniem wertując pięćdziesiąty z kolei wolumin. Że też ta głupia Vector zadała popieprzony esej. Temat był nudny i trudny do znalezienia. Chyba w żadnej książce go nie było!

- Harry! - Z wyczerpującego zajęcia wyrwał chłopaka znajomy, dziewczęcy głos.

Hermiona nie krzyknęła, można by nawet powiedzieć, że szeptem zawołała swojego przyjaciela, jednak wyczulone zmysły Malfoya, wzmocnione o czas zbliżającej się pełni księżyca, zdołały wychwycić dość lubiany dźwięk.

Podniósł głowę wyszukując burzę ciemnych loków pomiędzy regałami. Granger musiała chyba schować się za którymś, ponieważ nigdzie jej nie widział, dojrzał jednak inną osobę. Dosłownie w ostatniej chwili czarna, nieogarnięta czupryna zniknęła w trzeciej alejce.

Draco pospiesznie podniósł się z miejsca, zostawiając zgromadzone książki w cholerę. Ważniejszy był jego zwierzęcy instynkt, który w tamtym momencie podpowiadał Ślizgonowi, że powinien nieco powrócić do dawnych zwyczajów podsłuchiwania Gryfoniaków.

Płynnie skręcił w drugą alejkę, udając że szuka czegoś na półkach. Po drugiej stronie regału słyszał przyciszoną rozmowę znajomych.

- ...znalazlam. Tutaj nie do końca jest to wyjaśnione, ale ogólnie wszystko się zgadza.

- Nie jestem przekonany. Poza tym nadal nie mogę się otrząsnąć po tym co mi powiedziałaś. Dlaczego do tej pory to ukrywałaś? Dar jasnowidzenia jest mega przydatny, to jak wielki plus po naszej stronie. Nie, nawet nie plus! Jak wykrzyknik!

- Właśnie dlatego nie mówiłam, moja umiejętność to nie jest broń na wojnie! - Malfoy mógł sobie wyobrazić, jak dziewczyna przewraca oczami, jednocześnie sam prawie upuścił trzymaną książkę.

Granger im powiedziała? Tym oszołomom? Coś się stało...?

- Nie ważne, masz nikomu o tym nie mówić, Harry. Inaczej będę zmuszona wyczyścić ci pamięć, a tego oboje nie chcemy.

Granger umie zaklęcie Obliviate? Coraz ciekawszych rzeczy się o niej dowiaduję - pomyślał chmurnooki. Z każdą chwilą rosła w nim potrzeba wychylenia się zza regału i popatrzenia na Hermionę.

- Nie wyjawiłam ci tego bo chciałam, Harry. Wiedziałam, że nie będziesz się złościć, a pilnie potrzebowałam pomocy.

- Nie mogłaś poprosić Malfoya? Wydawało mi się, że całkiem dobrze się ze sobą dogadujecie - rzucił Potter z nutą goryczy w glosie.

Draco jednocześnie poczuł satysfakcję, ale i dziwny strach, jakby ktoś walnął go tłuczkiem w brzuch. Potter był zazdrosny o jego relacje z Granger, ale... przecież te relacje od jakiegoś czasu w ogóle nie istnieją. Z Malfoya winy.

Nadstawił ucha jeszcze bardziej, będąc ciekawym co odpowie Gryfonka. Jeśli jednak liczył na jakieś piękne wyznanie, srogo się przeliczył.

- Malfoy nie może mi pomóc. Odnoszę wrażenie, że ostatnio jest zajęty własnymi sprawami. Pewnie nawet nie chciałoby mu się mi pomóc. To leń.

O nie! Draco nie miał zamiaru słuchać tych oszczerstw. Gwałtownie zamknął książkę, rzucając ją na biurko. Wyszedł z ukrycia i z wściekłą miną podszedł do Gryfonów. Harry na jego widok zrobił całkiem zabawną minę; otworzył usta, rozszerzając oczy jak dusząca się ryba. Jego krzaczaste brwi podjechały pod samą linię włosów, a policzki zaczerwieniły się z wściekłości i zakłopotania. Hermiona zaś zwęziła oczy, skanując postawę Ślizgona, w mig domyślając się, że podsłuchiwał ich rozmowę. Tylko ona wiedziała, że likantropia daje mu nieco więcej możliwości.

- Ja leń? Ja nie mogę ci pomóc? Jestem chyba jedyną osobą, która ZAWSZE może ci pomóc! A teraz wyjaśniaj o co chodzi, natychmiast!

~***~

Ekipa ratunkowa to doskonałe określenie zebranych przed wejściem do Wielkiej Sali, osób. Początkowy skład wliczający Hermionę i Harry'ego wzbogacony został o Malfoya, Ginny, Blais'a, Rona i Hayes'a. Każdy dowiedział się o akcji wbrew woli inicjatorki.

Kiedy Hermiona zmuszona została do wytłumaczenia wszystkiego Draconowi, ten od razu oświadczył, że Gryfonka nigdzie się bez niego nie rusza ("To mogła być zasadzka!"), tym samym zgłaszając swoją kandydaturę do wzięcia udziału w wyprawie. Postanowił być tym bohaterem, który uratuje biedną kobietę przed... nie do końca rozumiał przed czym ma ją ratować, wolał jednak nie dyskutować z i tak już zirytowaną Gryfonką.

We trójkę szli do Wierzy Gryffindoru, aby Harry mógł zebrać swoje skarby. Jakież było zdziwienie, kiedy Malfoy dowiedział się, że Potter jest w posiadaniu nie tylko oryginalnej Peleryny Niewidki, ale i mapy, która pokazywała calutki teren Hogwartu. Teraz już wiedział jak Wybrańcowi udało się uniknąć przyłapania.

- Hermiona? Harry? Co wy... Malfoy?

Dosłownie wpadli na dwójkę uczniów, którzy akurat wychodzili z bocznego korytarze. Ginny miała potargane włosy, rumieńce na policzkach i powiększone źrenice, Zabini zaś pełen szczęścia uśmiech na ustach i do połowy rozpiętą koszulę.

- Chyba nie chcę wiedzieć co wy tam robiliście - parsknął Malfoy, skanując parę szyderczym spojrzeniem - Blais, zapomniałeś zapiąć rozporka.

Mulat zmieszał się, jeszcze bardziej jednak wkurzając na przyjaciela. Sam może... z pewnością poradziłby sobie w tak żenującej sytuacji, znał jednak Ginny dość dobrze, by wiedzieć, że wolała uniknąć podobnego spotkania. Malfoy tylko podsycał jej zawstydzenie, dziewczyna chowała się za ramieniem swojego chłopaka, spuszczając głowę.

- Malfoy, czyżbyś zazdrościł? - Rzuciła Hermiona z ironicznym uśmiechem - chyba za długo żyjesz w celibacie.

A żebyś wiedziała, jędzo jedna. I to przez ciebie! - Draco szybko potrząsnął głową uświadamiając sobie jak idiotyczna była ta myśl. Przecież nie żałował sobie przyjemności, niedawno nawet spędził miłą noc z jakąś Krukonką. Zaraz, kiedy to było? Przed sprawdzianem z numeroligii, czyli... jakieś pół roku temu!

Malfoy, ty żyjesz w celibacie!

- Ginny, jesteśmy parą, nie robimy nic zakazanego - pocieszał swoją dziewczynę Blais.

- W zasadzie, jeśli patrzeć na to z tej strony, to regulamin zabrania... dobra, już się zamykam - Hermiona ucichła, widząc miażdżące spojrzenie mulata.

- Ekhem, skończmy temat - burknęła ruda - a co wy robicie tutaj w tak nietypowym składzie?

Brązowowłosa miała w planach wymyślić jakieś kreatywne kłamstwo, porozmawiać chwilę z przyjaciółką i rozejść się, wiedząc, że uspokojona Weasley będzie w stanie dobrze bawić się w towarzystwie swojego chłopaka. Uprzedził ją jednak Malfoy, który bez pardonu wyjaśnił:

- Granger rozmawiała telepatycznie z jakąś babką i teraz lecimy na złamanie karku ją uratować, nie wiedząc nawet czy to jest bezpieczne - słowa wyprane z emocji, jakby chłopak miał w planach pokazać swoją ignorancję całą sytuacją.

Czując na sobie mordercze spojrzenie dziewczyny, wyszczerzył zęby w szarmanckim uśmiechu, puszczając do niej oczko. Hermiona w odpowiedzi jedynie złapała się za nasadę nosa, kręcąc z politowaniem głową.

- CO?! - Wykrzyknęli jednocześnie Zabini i Ginny.

- Miona, przecież to może być pułapka!

- Dokładnie to samo jej mówiłem - wtrącił się Draco - jednak ta uparta krowa nie chce mnie słuchać. Po cholerę ratować kogoś kogo nie znasz? Skoro ją zabiją to się przecież nie zemści.

- MALFOY! - Wykrzyknęli wszyscy jednocześnie, nie mogąc pojąć głupoty chłopaka.

- Malfoy?

- Cudownie! - Warknęła Hermiona, razem ze wszystkimi odwracając się w stronę tajemnego przejścia, z którego akurat wychodził Ronald.

Trzymał za rękę jakąś drobną dziewczyną w sztywnym mundurku. Jej mysie włosy sięgały zaledwie ramion, brązowe tęczówki schowane zostały za grubymi szkłami okularów, twarz jednak okazywała się urocza po głębszym przestudiowaniu jej. Na widok zgromadzonych ludzi nieznajoma przestraszyła się, jej brązowe, dość duże oczy mimowolnie zmieniły barwę na przejrzysty błękit, a włosy skróciły i dosłownie stanęły dęba.

Przez kilka chwili panowała niczym nie zmącona cisza, podczas której wszyscy patrzyli zszokowani na nieznajomą, zaraz jednak przerwał ją głośny wybuch śmiechu. I znowu tego dnia wszyscy krzyknęli jednym głosem:

- MALFOY!

- Spokojnie, Alys. Nie denerwuj się - Ron postanowił najpierw zająć się swoją towarzyszką, głaszcząc ją uspokajająco po włosach, aż te wróciły do poprzedniego stanu.

W tym samym czasie Hermiona po cichu opierdzielała Dracona za brak szacunku do dziewczyny, która miała prawo się wystraszyć. Chłopak ze spuszczoną głową słuchał słów Gryfonki, nie przykładając jednak do nich wagi, a wdychając jej piękny zapach jabłek i ciesząc się, że Granger stoi tak blisko.

- Ron, na prawdę przepraszam za tego durnia. To pewnie Alyssa, tak? - Po skończeniu bury stulecia, Hermiona zwróciła się do Weasley'a, uśmiechając miło w stronę jego towarzyszki.

- Tak, nie sądziłem, że poznacie ją w takich okolicznościach, ale to właśnie moja dziewczyna. Ally, nie wstydź się - dokończył szeptem, przeznaczonym tylko dla swojej dziewczyny.

- Cześć - burknęła nieśmiało, patrząc cały czas na Hermionę i jej ciepły uśmiech.

- Nie mogę uwierzyć, że sobie kogoś znalazłeś, Weasley - zaśmiał się Malfoy.

Hermiona już chciała wznowić swoje krzyki, chłopak jej jednak na to nie pozwolił, obejmując ramieniem i przekazując prosto do ucha cichutkie słowa:

- Nie chcemy ich mieć na głowie, tak?

Tym samym uciszył brązowowłosą, nie zamierzał jednak zabierać ramienia, a dziewczynie jakoś specjalnie to nie przeszkadzało.

- Szybciej od ciebie, fretko - warknął rudy, chcąc odejść, zatrzymała go jednak Ginny.

- Ron, chcesz nam pomóc? To ważne - powiedziała z naciskiem.

- No pięknie - westchnęli jednocześnie Draco i Hermiona.

Weasley zaalarmowany głosem siostry, kazał swojej dziewczynie wracać do dormitorium, sam jednak pozostał w miejscu. Panna Granger i Malfoy wymienili się poirytowanymi spojrzeniami.

- Co się dzieje?

- Hermiona chce się zabić!

~***~

- No dobrze, możemy już ruszać? - Westchnęła Hermiona kiedy razem z wyjątkowo cichym Harrym, równie znużonym Malfoyem, Blais'em i Ginny, którzy nie omieszkali szczędzić sobie czułości oraz wciąż zdezorientowanym Ronem wszystko sobie wytłumaczyli.

- No nie, znaczy... jak chcesz to zrobić? - Spytała przyjaciółka Miony - raczej nie wydostaniesz się z Hogwartu tak łatwo jak ostatnio.

Hermionie złamały się ręce. Miała ochotę odpowiedzieć, że gdyby się nie przypałętali, to może owszem, uciekłaby ze szkoły.

Draco niezręcznie położył dłoń na ramieniu dziewczyny w próbie pocieszenia jej. Reszta zgromadzonych patrzyła na tę dwójkę z nic nie rozumiejącymi minami. Czuli jakby coś ich ominęło, jakby za ich plecami tworzyło się coś czego nie mogły pojąć ich umysły przywiązane do schematu Malfoy + Granger = kłótnia. Oczywiście Ginny i Blais co nieco rozumieli z zaistniałej sytuacji, myśleli jednak, że ta dwójka nadal jest skłócona. Najwyraźniej nie potrzebowali słów żeby się pogodzić.

- Wiesz Granger, akurat ty masz znajomości, które mogą nam pomóc - powiedział Draco, pochylając się nad dziewczyną.

- Co?

- Jeden z nauczycieli zrobiłby dla ciebie wszystko.

- O nie - jęknęła, kiedy dotarło do niej o kim mówi Ślizgon.

~***~

Wydostanie się z Hogwartu okazało się proste, jeżeli korzystało się z pomocy nauczyciela. Wystarczyło, że Hayes udostępnił swój kominek, który był połączony z dworkiem Riddlów, ale i starym mieszkaniem w zapomnianej dzielnicy Londynu. Tam ponoć znajdowało się oficjalne mieszkanie profesora, które musiał podać ze względu na szczegółowe przepisy dotyczące posady nauczyciela. Od kąt zabrakło Dumbledora, Ministerstwo miało większy wpływ na szkołę.

- Oczywiście idę z wami - postawił warunek nie znoszącym sprzeciwu głosem, patrząc z troską na swoją chrześnicę.

- Teraz to i tak bez różnicy, czy pójdziemy z panem, czy bez - westchnęła ciężko Hermiona, przewracając oczami.

Kominkiem więc dostali się do Londynu.

Draco nienawidził tego środka transportu, głównie z powodu sadzy i pyłu, który osadzał się na szacie Również jego starannie ułożone włosy traciły artystyczny kształt i zamiast wspaniale, prezentowały się jedynie dobrze.

- Na Salazara, jak tu biednie! - Wykrzyknął chłopak, rozglądając się po skromnym salonie Hayes'a.

- Przepraszam cię Draco, że nie przygotowałem domu na twoje przybycie - sarknął nauczyciel, otrzepując się z popiołu - wiem, że powinienem ugościć cię co najmniej w dwupiętrowej willi, nie starczyło mi jednak czasu.

- Według mnie tu jest całkiem przytulnie - wtrąciła Hermiona, podziwiając miękką fakturę kanapy - chciałabym mieć kiedyś takie małe mieszkanko. Tylko dla mnie.

- I trzech kotów, chciałaś dodać - Draco poczochrał dziewczynie włosy, ze śmiechem obserwując jak prycha i odgania go wściekle - po za tym, serio?? Kisiłabyś się w takiej klitce?

W odpowiedzi otrzymał tylko wzruszenie ramionami, co nie do końca go usatysfakcjonowało, pozostawił jednak temat na inny moment.

Kiedy wszyscy zjawili się w mieszkaniu, Hermiona zarządziła wyjście. Całą grupą wytoczyli się na szarą ulicę, którą zdobiły śmiecie i niesione przez wiatr ulotki oraz gazety. W pobliżu nie było żywej duszy, nie licząc zdychającego kota na poboczu i faceta w łachmanach śpiącego pod murem.

- Urocza okolica, Granger. Nie dziwię ci się teraz - parsknął blondyn, choć instynktownie przysunął się do dziewczyny w obronnym geście.

- Czasami zasługujesz na mocne uderzenie w głowę, Malfoy - warknęła, podchodząc do śpiącego nieznajomego.

Wyciągnęła różdżkę i pośpiesznie rzuciła czar ocieplający. Niemal od razu mężczyzna się rozluźnił, nie przyciskając już tak mocno do serca cienkiego koca.

- No co? - Spytała Hermiona widząc zdezorientowany wzrok przyjaciół - jest początek lutego. Ten człowiek zaraz by zamarzł.

Oprócz poprzedniego czaru, przetransmutowała jego laskę w długi bochen chleba, po czym wróciła do grupki czarodziei.

- No dobrze, skoro już zadośćuczyniłaś swoim altruistycznym potrzebom, może zdradzisz nam gdzie w ogóle zmierzamy? - Rzekł Ron.

Draco nie mógł się powstrzymać, przed pogardliwym spojrzeniem w stronę rudego. Jego osobiście wzruszył gest Gryfonki. Nawet nie pomyślał żeby pomóc temu człowiekowi, bo i po co? Granger zaś nawet nie pomyślała, że mogłaby przejść obok niego obojętnie. Zawsze pomocna, uczynna, wybaczająca... więc jak Weasley mógł w ogóle tak lekceważąco potraktować zachowanie swojej przyjaciółki? Co z tego, że spotykał się z jej dobrocią na co dzień, będąc jej długoletnim przyjacielem? Na jego miejscu Draco przynajmniej pochwaliłby dziewczynę.

Sam nie mógł oderwać od niej wzroku, kiedy rzucała zaklęcia na nieznajomego, co było mu kompletnie obce! Nigdy jakoś szczególnie nie pochwalał miłosierdzia. No, może do wojny nie pochwalał. Granger go co nieco nauczyła.

- Wow, jestem zaskoczony, że znasz takie trudne słowa jak altruistyczny i zadośćuczynić, Weasley - warknął Draco w stronę rudego.

- Na północ od Margate jest ponoć jakieś nadmorskie miasteczko i dom na urwisku - Hermiona zignorowała zaczepkę blondyna posyłając mu jednak miłe spojrzenie, dzięki któremu samowolnie się uśmiechnął - tam powinna być Eileen.

- I jak mamy jej pomóc? - Spytał Hayes.

- Eileen nie może się ruszyć nigdzie poza plażę i dom. Zaklęcie założone na nią miało ją chronić, w ten sposób była ukryta. Dom i plaża również. Tylko, że niecały rok temu osoba, która rzuciła czar umarła, Eileen to wyczuła i teraz jest więźniem.

- Wcześniej nie była? - Wtrącił Draco.

- Nie, ojciec powiedział jej, że wypuści ją jak wszystko się uspokoi, a teraz ona panikuje, bo nie chce spędzić tam reszty życia. Wcześniej mogła chodzić jeszcze do miasteczka, jednak przed śmiercią ojciec zawęził obszar jej "schronu". My musimy ją tylko uwolnić.

- To prawie na pewno zasadzka - powiedział Blaise.

- Nie - rozległ się nagle, do tej pory uśpiony, głos. Wszyscy zwrócili spojrzenia na Harry'ego, który stał z pewnym wyrazem twarzy. Jego rozczochrana czupryna poruszała się wraz z delikatnymi powiewami wiatru, tworząc pewną wzniosłą atmosferę i tło dla przemowy Wybrańca, którą bez wątpienia miał zaraz wygłosić - Coś w środku mówi mi, że musimy to zrobić, uratować Eileen.

- Może nadzieja, że okaże się niezłą laską? - Zaśmiał się Malfoy.

- Nie, mam pewność. Tak samo jak byłem pewny wszystkich akcji w poprzednich latach. Nawet jeśli to będzie niebezpieczne, Eileen jest dobra. Czuję to.

Powiedzmy, że z charyzmatyczną stroną Harrey'ego Pottera nie da się dyskutować.

- No dobra, ktoś był kiedyś w okolicach Margate? Jakoś musimy się tam przenieść - zauważyła Ginny.

Jedyną osobą która odwiedziła tamte strony okazał się Blaise. Posiadał daleką rodzinę swojej matki, zamieszkującą dworek niegdysiejszych panów hrabstwa. Biedny chłopak czuł się niezręcznie, kiedy dotykało go sześć par rąk, przy czym tylko ciepłe dłonie Ginny były mu miłe.

Teleportacja w siódemkę okazała się niezbyt przyjemnym uczuciem, zwłaszcza, że połowa składu dostała jakiegoś uszczerbku już na miejscu docelowym. Ron stracił kępkę włosów, dzięki czemu na środku głowy lśniła łysina, Ginny rzęsy a Hayes meszek na klatce piersiowej. Reszta radośnie przyglądała się poszkodowanym.

- Nie martw się, Gin. I tak jesteś piękna - zdołał powiedzieć Blaise między parsknięciami śmiechu.

- Jak ogródkowy troll - dodał Malfoy, opierając łokieć na ramieniu Hermiony.

- Pocieszyciele się znaleźli - zbeształa ich brązowowłosa, sama jednak nie zaprzeczyła ich słowom, odwracając wzrok.

Ekipa ratunkowa wylądowała na pustym polu z widokiem na ledwo widoczną sylwetkę posiadłości.

- Trochę nas zniosło - przyznał Zabini wzruszając ramionami - no cóż, w którą teraz stronę?

Kiedy Harry rzucał zaklęcie czterech stron świata, Draco podszedł do Hermiony.

- Przepraszam.

- Za co? - zdziwiła się Gryfonka.

- Za to, że śmiertelnie się na ciebie obraziłem w sumie to bez większego powodu. Doceń to co teraz mówię, bo to chyba ostatni raz jak kogoś przepraszam. Aha i przy okazji... pięknie zachowałaś się wobec tego bezdomnego. Weasleya to może nie rusza, ale ja się cieszę, że mam tak dobrą przyjaciółkę.

_________________

Hermiona przetransmutowała laskę w jedzenie i nie wiem czy to jest możliwe nawet w książce HP, ale uznajmy, że tak ;)

Continue Reading

You'll Also Like

22.7K 1.2K 43
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
88K 5.1K 101
Nigdy nie chciałam brać udziału w Eliminacjach i nigdy nie marzyłam żeby wyjść za księcia. Jedyne czego pragnęłam to prawdziwej miłości, którą już m...
10.7K 427 16
Cykl CZAROWNICA - tom 1. 🐺 Charlotte Benoit, zawodowa Czarownica, przybyła do Beacon Hills na prośbę Laury Hale, żadna magia jednak nie mogła jej pr...
181K 6.5K 17
"Draco Malfoy po wojnie powraca do Hogwartu by dokończyć siódmy rok nauki. Zniszczony psychicznie nie widzi już dla siebie miejsca w świecie czarodzi...