(don't) forget me(book 2) •La...

By yasma1616

20.6K 1.9K 615

>książka w czasie poprawek< Harry ulega dość ciężkiemu wypadkowi samochodowemu w wyniku którego traci pamięć... More

P - don't
R 1 - don't worry
R 2 - don't happy
R 3 - plate 1
R 4 - plate 2
R 5 - plate 3
R 6 - plate 4
R 7 - plate 5
R 8 - plate 6 & Zayn
R 9 - plate 7
R 10 - plate 8
R 11 - plate 9
R 12 - plate 10
R 13 - be worry
R 14 - be happy
R 15 stay please
coś co powinno być podziękowaniami....
część TRZECIA!!

Louis

1.2K 119 34
By yasma1616

4 miesiące później.

Lekkie szturchniecie budzi mnie ze snu. Otwieram oczy i napotykam zielone oczy młodej dziewczyny, która towarzyszyła mi przez całą podróż z Nowego Jorku do Londynu. Trochę mnie denerwowała, bo się do mnie zalecała, a ja mam już dość tłumaczenia wszystkim, że jestem gejem.

-Kolego, jesteśmy prawie już na miejscu -jej głos jest spokojny i od razy chce mi się ponownie spać.

-dzięki -mruczę i przeciągam się. Bolą mnie trochę kości. Czy już wspominałem, że nie cierpię latać samolotem? Nie? No to teraz mówię...

-nie odpowiedziałeś na moje pytanie... -odwracam twarz w jej stronę i próbuje sobie przypomnieć o co mnie pytała za nim usnąłem. -pytałam do kogo tak się spieszysz...

-do narzeczonego -posyłam jej delikatny uśmiech, gdy widzę jej minę. Trafiony zatopiony.

-aha... -chce mi się śmiać i już prawie to robię, gdy rozbrzmiewa głos stewardessy, która prosi o zapięcie pasów.

Lądowaliśmy. Nareszcie. Byłem ciekawy jak zareaguje mój ukochany, kiedy mnie zobaczy.

Po godzinie odebrałem już swoje bagaże i odetchnąłem z ulgą. Mogłem się udać się do swojego domku i przytulić Harrego.

Dziś rano zadzwoniłem do niego z wiadomością, że nie dam rady przylecieć na ten weekend, bo coś mi wypadło. Prawda była taka, że ukończyłem zlecenie i mogłem nareszcie wrócić.

Idę przez hale lotniska, wokoło tłum ludzi. Mijam pary, przytulające się do siebie. I zaczynam żałować, że nie ma tu Harrego, który by mnie przywitał.

Mój plan jednak był inny.

Mijam właśnie jakiś sklepik z pamiątkami, gdy mój wzrok padł na dużego misia. Od razu wiedziałem, że muszę go mieć. Harry się ucieszy. Idąc w kierunku taksówki, którą uprzednio zamówiłem, czuję na sobie wzrok przechodzących obok mnie ludzi. Pewnie zastanawiali się co taki facet jak ja robię z tym gigantem pod pachą.

Minąłem płaczącą dziewczynkę, która uparła się, że chce takiego misia i wsiadłem do taksówki.

Wielki misiek leżał mi na kolanach, a ja zastanawiałem się co robi w tej chwili Hazz. Nie odzywał się od momentu, gdy powiedziałem o zmianie planów. No cóż. Hazz i jego fochy.

-jesteśmy już na miejscu -spojrzałem najpierw na taksówkarza, a później na dom. Uśmiechnąłem się, bo to cudowne wreszcie wrócić do domu. Przez te cztery miesiące byłem tu tylko raz. Praca jednak nie pozwalała mi na kursowanie. Z Harry widzieliśmy się dwa tygodnie temu. Biedny się rozchorował i nie miał szans przylecieć do mnie. Pewnie się zalał łzami, gdy się dowiedział, że i w ten weekend się nie zobaczymy.

Zapłaciłem taksówkarzowi i zabrałem swoje rzeczy. Mozolnie wtaszczyłem wszystko do mieszkania, które było dość dziwnie ciche.

Zostawiłem wszystko oprócz misia w korytarzyku i ruszyłem na poszukiwanie mojej księżniczki. Nie znalazłem go ani w salonie, ani w kuchni.

Powoli wszedłem po schodach, drzwi do naszej sypialni były otworzone na oścież. Stanąłem w nich i przyjrzałem się całemu obrazowi. Wszędzie walały się chusteczki. Wystawka kubków zdobiła szafkę nocną. Telefon Harrego leżałem pod łóżkiem. Na laptopie leciał jakiś film, a Harry zagrzebał się w pościeli. Wystawały tylko jego brązowe loki.

Położyłem misia przy drzwiach i wszedłem do środka. Wyłączyłem film i odłożyłem laptopa na podłogę, położyłem się obok niego.

-kochanie -szepczę mu do ucha. Harry lekko się porusza -Harry... -zero reakcji -Harry, idioto! Wynieśli nam pól chaty, a ty sobie śpisz!

Harry szybko się podniósł się do pozycji siedzącej i rozgląda dookoła, kiedy jego wzrok lokuje się na mnie, odzywam się do niego.

-cześć, kochanie

Uśmiecham się szeroko.

-ty dupku -Harry uderza z pięści w moje ramię.

-ej, to bolało! -rozmasowuję obolałe miejsce

-i miało! -uderza drugi raz, tylko tym razem w drugie ramię.

-to boli! -rozcieram bolące ramiona, kiedy znienacka Harry mnie obejmuje. Cholera, chyba zaraz połamie mi wszystkie kości i doprowadzi do jakiś wylewów w moim organizmie. -Hazz, zrobisz mi krzywdę.

-o to chodzi... nigdzie wtedy nie wyjedziesz -czuję na szyi jak jego usta układają się w szeroki uśmiech. -jednak nie zmienia to faktu, że jestem na ciebie cholernie wkurwiony -patrzy mi w oczy -dlaczego mnie okłamałeś?

-to miała być niespodzianka -Harry prycha i zaciska dłonie na moich ramionach. On naprawdę chciał zrobić mi krzywdę. Mogę się założyć, że pozostawi po sobie siniaki. -mam coś dla ciebie...

Harry patrzy na mnie podejrzanie, gdy schodzę z łóżka.

Wychodzę z pokoju i biorę misia, którego zostawiłem przy drzwiach. Wchodzę ponowie do pokoju z tym wielkoludem na rękach. Wychylam głowę za tej kupy pluszu i uśmiecham się do swojego chłopaka.

-to łapówka?

Mam ochotę roześmiać się gdy słyszę jego pytanie.

-mogłem go oddać tej płaczącej dziewczynce. -podchodzę do łóżka. Harry wyrywa mi misia z ramion, a ja prawie przy tym upadam.

-i nie myśl, że ci wybaczam -mruczy przytulając misia.

Kładę się obok niego na łóżku i patrzę jak molestuje Bogu winnego pluszaka.

-nie wolałbyś się przytulić do żywego ciała? -rozkładam ramiona i czekam, aż mój ukochany się namyśli i przytuli do mnie. Po dwóch tygodniach... potrzebowałem tego.

No ale nie spodziewałem się, że się na mnie rzuci z tym gigantem w rękach. No i o to, głowa miśka wylądowała na mojej twarzy.

-na długo przyjechałeś? -chciałem mu odpowiedzieć, ale ta kupa "futra" zagłuszała moje słowa -tylko nie mów, że jeszcze dziś musisz wracać.

Wziąłem głębokie wdech i wyszarpałem misia z ramion Harrego. Zrzuciłem go na ziemię.

-ej...

-wróciłem -uśmiecham się. Przewracam Harrego na plecy i siadam na nim okrakiem -wróciłem. -nachylam się nad nim -skończyłem już... moja działka już tam się skończyła, Stan dokończy resztę.

Harry zrzuca mnie z siebie i teraz zamieniamy się rolami.

-dlaczego mi nie powiedziałeś? -pyta z oburzeniem, a ja się zaczynam się śmiać. Przez te tygodnie ciągnące się wieczność, brakowało mi go. Pracowałem do późna, tworzyłem projekty i je poprawiałem i tak w kółko, a teraz miałem przed sobą nagrodę za swój pośpiech.

-bo to miała być niespodzianka -zrzucam go z siebie i zawisam nad nim. Kiedy patrzy na mnie oburzony, nachylam się nad nim -jakoś ci to wynagrodzę...

-tak? -Harry odwraca się i ląduje z jękiem na zimnej podłodze, a Hazz na mnie. Chyba właśnie umarłem.

Z głośnym jękiem próbuję się podnieść. Harry zaczyna się śmiać, klęcząc miedzy moimi nogami. Nie no on chyba sobie żartuje. Miałem ochotę przyłożyć mu w głowę. Przyjeżdżam po tak długiej rozłące, a on chce mnie zabić.

-chcesz mnie połamać ? -kręci głową. Śmieje się i pomaga mi wstać z podłogi.

Rozprostowuję obolałe kości. Nie no myślałem, że będzie gorzej.

Harry kładzie się na łóżku i głupio uśmiecha. Dobra... tak to by się bawić nie będziemy.

Siadam na nim okrakiem i nachylam się nad jego ustami. Nie pozwalam jednak aby się złączyły.

-myślę, że ci jakoś to wynagrodzę -ocieram swoim kroczem o jego, co powoduje u niego głośny jęk zadowolenia. No i go tu mam. Wkładam jedną dłoń w jego włosy i lekko ciągnę, aby odchylić jego głowę na tyle, aby mieć dostęp do jego szyi. Lekko ją polizałem. Harry zacisnął dłonie na mojej koszulce, która chwilę później znika.

Kiedy już skończyłem torturować jego szyję, odrywam się od niego i szepczę w jego usta.

-pójdę ci zrobić obiad w formie przeprosin -szczerze się szeroko kiedy widzę jak Hazz przetwarza to co powiedziałem. Ponoszę się z jego ciała...

-chyba cię popieprzyło... -warczy i teraz to ja znajduję się pod nim.

Śmieje się, kiedy wreszcie łączymy swoje usta. Nawet nikt nie wyobraża sobie jak bardzo mi tego brakowało. Mogłem dojść od samego złączenia się naszych ust.

W tym momencie te ostatnie trzy lata poszły w zapomnienie. Nie interesowało mnie to, że jego usta prędzej całowały tą podstępną żmiję. Ja też nie byłem święty i chyba nawet gorszy niż on.

Kiedy pewnego dnia Harry zapytał mnie, czy wybaczę mu to, że zdradzał mnie z Nick'iem... odparłem, że to ja powinienem błagać go o wybaczenie.

-Lou, błagam cię... -spojrzałem na nagie ciało Harrego pode mną.

Patrząc prosto w jego oczy, wszedłem w niego.

-mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz -opieram czoło o jego.

-pieprzysz -jęczy i czuję jego palce zaciskające się na moich pośladkach, kiedy uderzam w jego prostatę.

-nie... kocham się z tobą...

***

przeczytajcie koniecznie PODZIĘKOWANIA!!!


Continue Reading

You'll Also Like

68.4K 5.4K 9
To wszystko przez jednonocną przygodę, która zmieniła życie Harry'ego i Louisa w oklepaną komedię romantyczną, zapewniając Liamowi idealną okazję do...
659K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
4.1K 177 16
Opowieść kontynuuje wątek postaci Mathiasa, który zaczął się w poprzednim tomie. Po porażce, która przydarzyła się na północy, grupa musi uciekać w i...
4.1K 283 9
-Dobrze wiesz jak oni na to zareagują, ledwo przeżyli fakt, gdy dowiedzieli się o naszej przyjaźni, a co dopiero o związku. - Masz rację, ale powinn...