R 6 - plate 4

1K 111 38
                                    

Kucam przy roztłuczonym szkle. Zayn w ramach odpoczynku pozwola mi na posprzątanie w kuchni. Niezły odpoczynek.

Dochodzi dwudziesta, a ja klęczę na podłodze w kuchni i zbieram szkło. Próbuję wyobrazić sobie jak to było gdy był przy mnie właściciel niebieskich oczu. Nick nigdy po mnie nie sprzątał, tylko krzyczał. W moim poprzednim życiu musiało mi się żyć dużo lepiej. Byłem traktowany z szacunkiem.

Muszę odejść od Nick'a i zacząć nowe życie. Może znajdę kogoś, kto pokocha mnie tak naprawdę, mimo tego że jestem niezdarą. Może Louis ponownie mnie pokocha.

- Harry, już? - unoszę wzrok do góry. Czekoladowe oczy Zayn'a wpatrują się we mnie, a ja karcę się w myślach za taki tok myślenia.

Kiwam głową, choć jeszcze nie skończyłem. Nie interesuje mnie to jak wygląda kuchnia. Chcę ponowie usłyszeć i zobaczyć go. Choć na chwilę być w centrum jego uwagi.

- Nie jesteś czasem umówiony? - pytam go, kiedy przypomina mi się, że się śpieszył.

- Byłem umówiony z Ni na piwo. Dzwoniłem do niego. Nie martw się, on to rozumie - uśmiecha się i siada na fotelu. Widzę, że ma już wszystko przygotowane, wystarczy tylko włączyć.

Siadam na podłodze tuż przed lapkiem i wciskam Play.

Cześć - jego głos jest trochę zachrypnięty - Przepraszam cię za to jak mówię, ale się przeziębiłem. To przez tą dupowatą pogodę. Wyszedłem tylko na minutę w samej koszulce na fajkę i mam. Ale to nic. Damy sobie z tym radę - poprawia grzywkę, którą opadła mu na oczy. Zatrzymuję filmik. Muszę przyjrzeć się atramentowi na jego skórze. Niektóre z tatuaży są mi jakby znane, tak jakbym je już widział. Mogę przysiędze, że nie miał niektórych z nich jak byliśmy parą. Dlaczego do jasnej cholery pamiętam takie głupie rzeczy, a nie pamiętam samego jego? Włączam ponownie filmik i wsłuchuję się w jego głos. - Pozwól, że nie będę teraz się rozgadywał, bo cholernie boli mnie gardło. Przejdziemy od razu do kolejnego punktu. Rodzina i przyjaciele...

- Mówiłem ci, abyś to napisał na kartce, a ja bym to po prostu przeczytał - słyszę znudzony głos Zayn'a.

- Nie słuchaj co mówią, damy radę. Mamy naprawdę najlepszych przyjaciół na świecie? Prawdopodobnie jakby nie oni, to byśmy się w ogóle nie poznali. Lauren to naprawdę przebiegły lis. - przerywa i kręci głową. Grzywka ponownie opada mu na oczy, odrzuca ją do tyłu. - Najczęstszym gościem w naszym domu był Niall. Zawsze wyjadał nam wszystko z lodówki. Byłeś wiecznie o to zły. Plusem tego było to, że nigdy nie mieliśmy przeterminowanej żywności. Zayn to ten, który wiecznie cię przytulał. Mimo tego, że to nasz przyjaciel miałem ochotę często go udusić . Byłem strasznie o ciebie zazdrosny. To śmieszne, ale prawdziwe. - uśmiechs się, ale to raczej nie jest do mnie tylko do osoby, która stoi gdzieś za kamerką - Wychodziliśmy z założenia, że jeśli któreś z nas z kimś się przyjaźnił, to drugie też to powinno robić.

- Z wyjątkami! - krzyczy Niall

- Tak o to stworzyliśmy dość pokaźną grupkę. Wychodziliśmy wszędzie razem. Choć na początku naszego związku trochę zrezygnowałem z imprezowania i spotykaliśmy się wszyscy na bardziej "twardym" - zrobi palcami cudzysłów - Gruncie. Jeździliśmy na biwaki, na plażę i takie tam. Dopiero później zaczęliśmy znowu imprezować, ale tylko i wyłącznie za twoją interwencją. Szkoła cię za mocno ssała i musiałeś gdzieś odreagować. - kiwa głową - Noszenie ciebie było dość pouczające - słyszę śmiech całej trójki - A szczególnie gdy mówiłeś "no kochanie, weź swoją dziecinkę na rączki. Wiem, że tego chcesz". - kręci głową - Wróćmy może do tematu. Każdy z naszej paczki w jakimś stopniu nam pomagał. Kiedy wyjeżdżaliśmy, oni zajmowali się naszym mieszkaniem. Kiedy chorowałeś, a mnie nie było w domu, ktoś zawsze do ciebie zaglądał. Kiedy złamałem rękę na lodowisku, bo ty - wskazuje na mnie - Zmusiłeś mnie do tego, aby nauczył zjeździć. Też przychodzili mi pomagali, kiedy ty byleś na uczelni. Nigdy bym ci nie pozwolił zawalić nauki. - podrapie się po karku - Teraz może zejdźmy na rodzinę. Zacznijmy od spotkań pierwszego stopnia. Pierwszym członkiem twojej rodziny, którego miałem zaszczyt poznać była twoja siostra. Poznałem ja w dość dziwnych okolicznościach, kiedy o mało mnie nie zabiła. - dotyka swojego nos jakby się nad czymś zastanawiał - Byleś chory, a moja kochana mama kazała mi zrobić dla ciebie rosół tylko, że ja nie potrafię gotować. Nie lubiłem nigdy mówić o moich związkach, więc nie wspomniałem jej o tym, że kogoś mam. Przypadkiem się wygadałem. Nie o tym miałem teraz mówić. Wróćmy więc do Gemmy. Biedaczka zastała mnie w kuchni, trochę się przeraziła. Nie chciała uwierzyć, że przyszedłem do ciebie. Dziwiła się, bo ty leżałeś w łóżku i się z niego nie ruszałeś, a ona zamknęła drzwi na klucz. Tylko, że nie wiedziała, że dałeś mi klucz. Wyobraź sobie jej minę, kiedy mnie zobaczyła. Miała mnie chyba za włamywacza. Kradłem rosół, który sam ugotowałem za sprawą internetu - śmieje się, a ja jak zahipnotyzowany patrze na niego. Wygląda jeszcze piękniej, gdy się uśmiecha. Kiedy jego oczy świecą, a nie przygasają. - Ale to nic. Zrobiła jeszcze dziwniejszą minę, kiedy powiedziałem je, że jestem twoim chłopakiem. Obawiałem się, że nie powiedziałeś rodzinie, że jesteś gejem albo, że kogoś masz. To było bardzo pouczające spotkanie. Z twoimi rodzicami, a dokładniej z twoją mamą i ojczymem spotkałem się tydzień później. Zabrałeś mnie na bal charytatywny organizowany przez Robin'a. Byłem zestresowany, ale miałem nadzieję, że nie zrobią jakiejś awantury przy tych wszystkich ludziach. Jaki to ja byłem zdziwiony, kiedy od razu zaczęli traktowali mnie jak swojego syna. Robin ciągał mnie za sobą i przedstawiał milionom ludzi. Chwaląc się mną jakbym naprawdę należał do rodziny. Nagle z maleńkiego dekoratora wnętrz zrobiłem się wielki i rozpoznawalny. To dzięki tobie i twojej rodzinie. Zależy mi na nich. Choć raz tego nie okazałem. Twoja mama zaprosiła nas na obiad i ja o tym całkowicie zapomniałem. Poszedłem sobie z chłopakami na piwo, byłeś na mnie zły. Przyrzekłem sobie, że już nigdy nie zapomnę. Nie zapomniałem. - przerywa i wpatruje się prosto w moje oczy, albo może tylko ja mam takie wrażenie. - Z moją rodziną było trochę dziwnie. Wszyscy oczywiście zakochali się w tobie. Nawet mój ojczym, który nie lubi homoseksualistów, albo inaczej nie lubi mnie, cię polubił. Moje siostry tak cię maglowały, że kiedy trafiliśmy do domu, padłeś jak długi na łóżko ze słowami, że moje rodzeństwo to potworki, które wyssały z ciebie życie. - śmieje się - Uwielbiałeś odwiedzać moje rodzeństwo, pewnie dlatego, że uwielbiasz dzieci. - zwiesza głowę. Nie odzywa się przez długi czas. Mam wrażenie, że za chwilę znowu filmik się zatrzyma. - Nie denerwuj się na rodzinę i naszych przyjaciół za to, że nie powiedzieli ci nic o mnie. To nie ich wina. To nie zależało od nich. To moja wina. Proszę nie obwiniaj ich o to. - chowa twarz w dłonie - To moja wina. - powtarza - Z poczucia winy i ze strachu, że się wygadają odsunęli się od ciebie. Jakbym wiedział, że tak to się skończy, to nigdy bym na to nie pozwolił. Nigdy bym tak nie postąpił.

Filmik się zatrzymuje, a ja wpatruję się z otwartymi ustami w ciemny ekran. Wiem, że ukryli całą prawdę przede mną, ale usłyszeć to na własne uszy.

Jestem zły. Wraz ze sobą zabrał mi przyjaciół. Mam ochotę go znienawidzić, tak jak wszystkich tych kłamców, którzy śmiali zwać się moimi przyjaciółmi i rodziną.

Patrzę na Zayn'a. Pierwsza łza spływa po moim policzku, później kolejna.

Chcę pamiętać! Chcę pamiętać, tylko po to, aby wszystko wyrzucić mu w twarz. Jak on mógł?! Jak mógł mi to zrobić?!

(don't) forget me(book 2) •Larry Stylinson☑(Edycja)Where stories live. Discover now