Dramione |Potrzebuję Zmian|

By Insulcari

312K 14.9K 3.6K

"- Możecie już iść - powiedział Voldemort do swoich sługusów, wychodząc zza biurka i opierając się na nim. [... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Wizja Hermiony
Wizja Hermiony cz. 2
Przeczytaj To...
Widziałam Cię Po Raz Ostatni
Wizja Hermiony cz. 3
Rozdział 33
Rozdział 34
Epilog
Podziękowania
Nominacja
Wizja Hermiony

Rozdział 17

6.6K 358 65
By Insulcari

Hermiona skrupulatnie zapisywała każde słowo profesora Bins'a, nie zważając na pochrapywania kolegów z klasy. Po co miałaby się przejmować jakimiś tępymi, nie ambitnymi uczniami, którzy nie znają wartości nauki?

No ale, gdyby się przejmowała, zauważyłaby, że jedna osoba z nie ogarniętej gromadki, wcale nie śpi, tylko pilnie przygląda się Gryfonce. Draco Malfoy również nie słuchał nauczyciela, jak jego śpiący przyjaciel, Blais, ale wykorzystywał czas w bardziej kreatywny sposób. W końcu, gdy upewnił się, że wszyscy już zasnęli, a profesora całkowicie pochłoną temat goblinów, zmienił swoje miejsce. Na jakie? Na to puste, obok Granger.

– Co tam tak skrobiesz, skarbie?

Hermiona z oburzeniem spojrzała na nowego sąsiada.

– Malfoy, do cholery, wynocha! – Odszepnęła.

– Sorry, ale Blais obślinił całą ławkę. Powinnaś się cieszyć, że nie utonąłem.

– Dziękuję Bogu, nie widać? – Warknęła.

– Sarkazm do ciebie nie pasuje, Granger, ale nie powiem, jest za co dziękować. Co by to było, gdyby świat stracił taką boską osobę jak ja.

Hermiona przewróciła oczami, powracając do robienia notatek. Niestety Ślizgon skutecznie jej w tym przeszkadzał. A to nucił coś pod nosem (trzeba było przyznać, że miał przyjemny głos), a to dźgał ją swoim piórem, szepcząc, że się nudzi. Czasem nawet się uspokajał. Wtedy bazgrał coś w książce.

– Granger, pamiętasz?

– Ale co?

– Noo, dzisiaj mamy korki.

Zdziwił ją bardzo, bo w jego głosie nie było jawnej kpiny, czy sarkazmu. Wydawał się ...cieszyć na te dodatkowe półtorej godziny nauki. Nie to niedorzeczne!

Ale Draco na prawdę się cieszył. Może sam nie wiedział dlaczego, ale od rana rozpierały go pozytywne emocje. Tak po prostu.

– Malfoy, skup się na lekcji – zganiła go, nie wiedząc co powiedzieć.

– Bardzo się skupiam. Ale na rzeczach WAŻNIEJSZYCH. Na przykład: jaki kolor pasuje do mnie bardziej? Czarny, czy zielony?

– Czarny – palnęła Hermiona. Nawet nie zauważyła jak słowo wypłynęło z jej ust, jakby było odrębnym tworem. Niechciany tworem, którego z ulgą się pozbyła.

Przed rozbawionym chłopakiem udawała, że jej odpowiedź była zamierzona. Że wcale nie czuła się zażenowana.

– Naprawdę?

– Tak, pytałeś się to odpowiedziałam, coś nie tak?

– Nie, skądże.

Malfoy z uśmieszkiem powrócił do swojej tajemniczej czynności bazgrania po książce. Hermiona zajrzała mu przez ramię z ciekawością i aż ją zatkało. Czy ona oślepła, czy może na mózg jej się rzuciło, ale... Malfoy naszkicował przepięknęgo smoka na jednej ze stron podręcznika. Jej szczęka walnęła o ławkę z głośnym hukiem. O Boże, czy to może być realne, że Draco Malfoy ma taki...nadzwyczajny talent plastyczny?

– MALFOY!

– Co, Granger? Jaki jest powód krzyczenia mi do ucha?

– Ty rysujesz! I to ŁADNIE!

– Co w tym dziwnego?

No właśnie, dlaczego ją tak zdziwiło? Malfoy też człowiek. Ale Jakoś nigdy nie objawiał żadnego talentu, no może denerwowanie innych.

Hermionę przez resztę dnia zajmował rysunek smoka, który wyrył się w jej pamięci. Oczywiście w pewien sposób przypominał dziewczynie epizod w bibliotece.

Akurat weszła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, gdy dopadła ją Ginny. Miała zapuchnięte, czerwone oczy, co bezdyskusyjnie oznaczało, że płakała.

– Co się stało?

– Ha-arry ca-ały-y-y cza-a-as...

Rudą naszła histeria i nie mogła się wysłowić. Hermiona doskonale znała to uczucie i szczerze go nienawidziła. Dlatego schowała ją w swoim mocnym uścisku, aby pomóc jej się uspokoić.

– Chodźmy do mojego dormitorium. Patrzą się.

Tak więc zamknęły się w dormitorium Hermiony, uprzednio sprawdziwszy czy nie chowają się w nim współlokatorki brązowowłosej.

– No dobrze, opowiadaj.

– Ha-arry ca-ały czas mnie oszukiwał. Mydlił oczy tandetnymi bajeczkami...chodził z Luną, wiedziałaś?

Hermiona nie bardzo orientowała się co odpowiedzieć, dlatego tylko mocniej przytuliła Weasleyównę. Ta po prostu zaszlochała w jej ramię.

– Nie mogę. Już nie mogę. Fred nie żyje, a George nie jest już sobą, no i w dodatku Harry...

– Ginny, coraz bardziej wątpię w Harrego. Nie płacz z jego powodu. Wybrał, ty też wybierz.

~***~

Draco siedział w Pokoju Wspólnym Slytherinu, razem z Blaisem. Wokół niego szczebiotały jakieś laski, co z dziwnych przyczyn, nie pasowało Draconowi. Zabini również miał zbolałą gminę, gdy Astoria usiadła mu na kolanach. Chyba chciał ją zepchnąć, ale przypomniał sobie w efekcie o zasadach dobrego wychowania wpajanych przez matkę.

– Nie wiem jak ty, ale ja muszę się napić – rzekł Smok wstając z miejsca. Przyjaciel gorliwie się zgodził, znikając za nim w ich dormitorium.

– Boże, jakie idotki – mrukną Blaise, gdy tylko zamknęły się za nim drzwi.

– Nawet mi nie mów. Całe szczęście, że mam zarezerwowane półtorej godziny z kimś inteligentny.

– Znowu korki? Mówiłeś, że coraz lepiej ci idzie.

– No tak, ale nie mów Granger – wymienili porozumiewawczej spojrzenia.

– Tooo...co zamierzasz, w związku z kujonicą? – Dociekał Zabini.

– Sam jeszcze nie wiem, ale...ona coś kombinuje. Coś ukrywa.

– Żartujesz?! Granger miałaby coś ukrywać? Przecież ona jest jak otwarta księga! Każdy zna ją na wylot.

Malfoy jedynie wzruszył ramionami, wiedząc, że wykłócanie się z Blaisem nie ma sensu. W milczeniu sączyli dalej trunek, rozmyślając. Nawet się nie spostrzegli, gdy zegar wybił osiemnastą.

– Kurwa, korki – Draco zerwał się z miejsca. W ekspresowym tempie chwycił za różdżkę, poprawił krawat oraz koszulę, po czym wybiegł z dormitorium. Do sali od transmutacji dotarł pięć minut po czasie i Gryfonka już tam czekała. Siedziała skulona na jednym z krzeseł, wpatrując się w ciemne okno z nieobecnym wyrazem twarzy. Draconowi przyszła niechciana myśl, że dziewczyna wydawała się w tamtym momencie krucha i delikatna. A gdy tylko to pomyślał, poczuł jakieś dziwne, aczkolwiek przyjemne łaskotanie w brzuchu. Jak odnalezienie cudownego wspomnienia z dzieciństwa- czasów beztroski i szczęścia.

– Nareszcie jesteś – mruknęła naburmuszonym tonem, wstając. Od razu przegnała dziwne porównywania chłopaka – przygotowany?

– Przygotowany...zwarty i gotowy – potwierdził ze swoim standardowym uśmieszkiem.

– To zaczynamy...och!

Hermiona wytrzeszczyła oczy, gdy sala od transmutacji rozmyła się ustępując miejsca obrazowi dworku. Skądś znała to miejsce, ale nie była do końca pewna. Przypominał Riddle Manor.

Teraz stała w wielkiej sali, pięknie wystrojonej w zielono-srebrne aksamity, lewitujące świeczki nadające pomieszczeniu tajemniczą, acz świąteczną wręcz aurę. Wszystko błyszczało czystością
Na niewielkim podwyższeniu stał nieruchomo jak posąg, Voldemort. Jego mina nie wyrażała niczego dobrego. Nagle ciężkie drzwi otworzyły się wpuszczając do środka cztery osoby. Hermiona gwałtownie wciągnęła powietrze rozpoznając dwie z nich, a najważniejsze, że najwyraźniej byli więźniami.

– Nareszcie jesteście – rzekł Voldemort.

– Granger? Granger!

Hermiona otworzyła oczy i ujrzała tuż przed sobą zdziwione, szare tęczówki. Malfoy klęczał tuż przy niej nie bardzo wiedząc co robić.

– Co to miało być? Na Merlina, Granger...

– Sorry, Malfoy. Źle się poczułam.

– Okres, co? – Spytał z sarkazmem chłopak.

Dziewczyna nie skomentowała jego słów, tylko jak gdyby nigdy nic powróciła do lekcji. Próbowała udawać, że nic się nie stało, jednak Draco wiedział swoje. Pamiętał jak Gryfonka upadła z szeroko otwartymi oczyma, które przesłoniła mlecznobiała mgła. Zagościła w nich nie naturalna pustka, która z pewnością nie była wynikiem zmęczenia, złego samopoczucia, czy miesiączki. Ale po co miał jej to uświadamiać? Żeby znów wciskała mu kit? Draconowi na razie wystarczyło to co zobaczył. Na razie. Postanowił wcielić w życie swój plan dotyczący dochodzenia.

~***~

– Ginny, nie wiem co robić.

Ruda od razu uniósła wzrok z nad szachów czarodziei. Ron fukną, niezadowolony, że ktoś przeszkadza w jego ulubionej grze.

– O co chodzi?

– O sprawę z... przyszłością.

Ginny przygryzła wargę, po czym zawołała Harrego.

– Zastąpisz mnie?

– Jasne – zgodził się szybko, dzięki czemu dziewczyny mogły w spokoju porozmawiać same. Zaszyły się w kącie pokoju, gdzie nikt nie mógł ich podsłuchać.

– Miałam znowu wizję, a najgorsze, że w towarzystwie Malfoya!

– Co widziałaś?

– Jak...jak Vol...jak mój ojciec – poprawiła się rozglądając dookoła – złapał rodziców Malfoya.

– Co? Przecież Zakon dobrze ich ukrywa, podobno.

– No wiem, ale przecież On ma swoje sposoby. No i teraz nie wiem co robić. Przecież nie przyznam się, że mam Dar. Ani McGonagall, ani tym bardziej Malfoyowi. Ale to przecież są jego rodzice. Nie mam serca...

– Hej, a może po prostu... - głęboki wdech – porozmawiaj ze swoim ojcem?

– Że co?!

– Ciiiii, tak, Hermiona! Wiem, to jest...MEGA dziwne, ale może właśnie spróbujesz wykorzystać tę chorą sytuację? Skoro On taki ten-teges, to pójdzie ci na rękę.

Hermiona nie była przekonana, ale co innego mogła zrobić? Nie wiedziała kiedy może dojść do sceny, której była świadkiem w swojej głowie, dlatego postanowiła działać szybko.

~***~

– Panie profesorze, możemy porozmawiać?

– Oczywiście, Hermiono.

Niepewnie weszła do środka i usiadła przed biurkiem. Zapach morza koił jej zmysły. Uspokoił dziewczynę, dzięki czemu łatwiej jej było zwrócić się z tą sprawą do Hayes'a.

– Chciałabym wstawić się za pewnymi osobami... Miałam wizję.

– Co? To wspaniale! Opowiedz, o czym?

Hermiona westchnęła.

– Podobno Voldemort złapał Malfoyów. A ja...nie chcę żeby robił im krzywdę.

– Dlaczego? Podobno nie lubicie się z panem Malfoyem juniorem.

– Nie ważne jest, czy się lubimy czy nie. Nie mam zamiaru być okrutna i pozwalać na okrucieństwo swojemu rzekomemu ojcu. Jeśli coś mogę na to poradzić, to poradzę. Niech Voldemort zaprzestanie poszukiwań Malfoyów – zarządzała.

– Przykro mi, ale chyba wątpię, by Tom zgodził się przystać na twoje rządania.

– To ma problem, ja nie zamierzam przewidywać dla niego przyszłości, przeszłości czy czego tam jeszcze. Albo zgodzi się na moje postulaty, albo niech spierdala na drzewo.

Hayes uśmiechnął się na te słowa, jakby Hermiona wcale nie przeklęła. Wkurzyła się, owszem, ale on nie zamierzał jej karać. I dobrze, bo dziewczyna nie zareagowała by miło.

– Dobrze, porozmawiam z Tomem. Myślę, że spodoba mu się fakt iż tak bardzo jesteś do niego podobna.

Chyba nigdy nie dodam żadnego rozdziału w poniedziałek, ehhh... Chciałam wynagrodzić długie czekanie na poprzednie notki, dlatego jest dzisiaj! Od razu przepraszam, jeśli ktoś uważa tutajsze zachowanie bohaterów za dziwne, czy irracjonalne, ale mam rozpuszczony mózg ;)

Continue Reading

You'll Also Like

19.1K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
46.4K 3.1K 38
Czy miłość jest wieczna ? Czy po mimo starań nie można przestać kochać ? Jedna znajomość może zmienić wiele , nie wierzyłam w to do momentu w którym...
4.4K 354 8
❝Witajcie ponownie. To nowe nagranie, które przysyłam i znowu mam nadzieję, że ktoś przekaże je dalej. Zacznę może od początku.❞ To druga część ff pt...
118K 3.1K 131
Instagram Dramione Pierwszy rozdział 26.04.2022 💜 Ostatni rozdział 26.10.2022 🖤