[Zawieszona] Suiren Uzumaki...

By PandaIgu

56.1K 5.2K 1.9K

Czasami wystarczy tylko jedna osoba, by odmienić losy całego świata. Pytanie tylko, czy na dobre? Suiren Uz... More

Prolog
I. Początek
II. Na ratunek
III. Moc nieśmiertelnej
IV. Niesprawiedliwość
V. Utworzenie Hebi
VI. Koniec wolności
VII. Ucieczka Suiren
VIII. Pościg czas zacząć
IX. Ite tsugeru hametsu
Święta, święta i nadal święta
X. Gonitwa przeszłości
XI. Zgoda
XII. Kuszenie Misesu
XIII. Powrót do domu
XIV. Potęga Dźwięku
XV. Dattebate
Komunikat
XVII. Amegakure
XVIII. Plany
XIX. Spotkanie
Złośliwość rzeczy martwych
XX. Zmiana
XXI. Madara
XXII. Akatsuki
XXIII. Pojedynek
XXIV. To ważne?
XXV. Rozmowa
XXVI. Partner
Fejsu Czelendzu end Libsteru Awardsu
XXVII. Pieczętowanie
XXVIII. Marionetka
XXIX. Rozkaz
XXX. Konflikt interesów
XXXI. Wyspy Nanju
Jū(bi) faktów o Pandzie
XXXII. Sanbi
XXXIII. Śmiertelna
XXXIV. Drugie kuszenie Misesu
XXXV. Podejrzenia
XXXVI. Zniszczona
XXXVII. Uwięziona
XXXVIII. Sprzymierzeniec?
XXXIX. Powstanie
XL. Nieprzewidziane
XLI. Starcie dwóch przeciwieństw
XLII. Najważniejsza decyzja
XLIII. Prawda
XLIV. Dlaczego
XLV. Syndrom
46. Zmiana planów
XLVII. Pożegnanie
XLVIII. Umowa śmierci
XLIX. Słowne niesnaski
L. Zwrot wydarzeń
LI. Hiacynt
LII. Wierna Akatsuki
LIII. Koniec
LIV. Życzenie
LV. Na przekór
LVI. Życie i jego konsekwencje
Imprezowy galimatias czyli urodzinowe QendA!
Urodzinowe niespodzianki czyli galimatias ciąg dalszy
LVII. Nowe uczucia
LVIII. Skuszona Misesu
LIX. Słabość
LX. Obietnica
LXI. Twarzą w twarz
LXII. Decyzja
LXIII. Przesłuchanie
LXIV. Kłamstwa
LXV. Tęsknota
LXVI. Nowy rok
LXVII. Zwyciężyliśmy
LXVIII. Kwiat wiśni
Atenszyn!!!
LXIX. Negocjacje
Kilka słów wyjaśnienia
Wyjątkowe Q&A!!! cz. I
LXX. Nieprawdopodobne
LXXI. Przygotowania rozpoczęte
LXXII. Nowe życie
LXXIII. Ostatni dzień
LXXIV. Przysięga
Urodzinowy Speszal!!!
Urodzinowy Speszal!!! 2.0
LXXV. Bitwa o prawdę
LXXVI. Kara
LXXVII. Nowe obietnice
LXXVIII. Zemsta
LXXIX. Szczęście
LXXX. Skrajności
Gdy stajesz się swoim własnym wrogiem
LXXXI. Nadzieje
LXXXII. Najbliższy sercu

XVI. Własność

755 73 13
By PandaIgu

Um, od czego by tu. Trochę mnie nie było i w ogóle. Będzie ponad miesiąc licząc z feriami i cóż, mam nadzieję, że ktoś zatęsknił :D Jakby nie było, wracam z Suiren, ale niestety nie jestem w stanie przyrzec na nowo terminu trzech dni. Będę co prawda starała się go zachować, ale obecnie matura pochłania cały mój wolny czas, także tego, proszę o wyrozumiałość :3

I oczywiście zapraszam serdecznie na rozdział. Nie jest może najwyższych lotów, ale był potrzebny, by pokazać wam Suiren z nieco "innej" strony : )

 Pozdrawiam, ~Igu

***

Głuchy trzask rozniósł się echem po całym korytarzu, gdy Suiren wyszła wzburzona z gabinetu Orochimaru i zamachnęła się gniewnie biednymi drzwiami. Zaklęła jednocześnie cicho pod nosem i zaciskając dłonie w pięści, skierowała się w lewą stronę. Burcząc coś ciągle pod nosem, nawet nie zauważyła, gdy przeszła koło widnego salonu, a dobiegające stamtąd krzyki nagle ucichły.

- Oi! Suiren! – Mao w mgnieniu oka poderwał się z miękkiej kanapy i wyskoczył za nią, doganiając ją bez trudu na najbliższym zakręcie.

- Mao. – Suiren przystanęła lekko zaskoczona i obejrzała się na niego. – Co tam?

- Co „Co tam"? – Amagawa uśmiechnął się do niej lekko. – To ja powinienem zapytać. Jak tam rozmowa z naszą Gadziną? – Pojedyncze iskierki drwiny zabłyszczały w jego wyjątkowych, złotych oczach, podczas gdy Suiren nachmurzyła się w odpowiedzi i zacisnęła usta w cienką linię.

- Gówno nie rozmowa – mruknęła nieprzyjemnie, na co uśmiech momentalnie zniknął z twarzy Mao, zastąpiony wyjątkową powagą.

- Ale zostajesz w Dźwięku? – zapytał wolno, a Suiren wyczuwając w jego tonie przynamniej tuzin innych pytań, zerknęła na niego kątem oka i rozluźniając w końcu zaciśnięte dłonie, westchnęła cicho i kiwnęła głową.

- Na jakiś czas – odpowiedziała już zupełnie spokojnie, a Mao orientując się z tej zmiany, również odetchnął.

- To znaczy? – Podparł się pod boki.

- Niedługo będę musiała was opuścić.

- Dług? – spytał jedynie, a Sui przytaknęła krótko.

- Cholerny Gadzina.

- Dokładnie.

- Mao? Suiren? – Na to dość sarkastyczne podsumowanie nadeszła Fumiko, uśmiechając się do nich tak samo pogodnie jak zawsze. A zrównawszy się z nimi, wzięła swobodnie Amagawe za rękę, co sam zainteresowany skwitował jedynie leniwym uśmiechem. Suiren natomiast, poczuła na ten widok jakieś takie przyjemne ciepło rozlewające się po jej sercu. Odkąd tylko pamiętała, Mao i Fumiko byli razem. Niewątpliwie do siebie pasowali.

- Wszystko w porządku? – Irie spojrzała tymczasem na Suiren, mrużąc przy tym oczy z ledwo dostrzegalnym niepokojem, na co Uzumaki uśmiechnęła się w duchu i pokiwała głową.

- Nie lepiej niż zwykle. A u was jak tam tak w ogóle? – zapytała w nagłym natchnieniu, co spotkało się z szerokim uśmiechem Mao i zawstydzonym rumieńcem Fumiko.

- Doskonale. – Złotooki ścisnął wymownie dłoń Irie, co mimowolnie przypomniało Suiren ostatnią uwagę Orochimaru, zanim nie wyszła z jego gabinetu, a która tak bardzo ją rozsierdziła. To natomiast z kolei sprawiło, że na powrót zmarszczyła brwi, a dobry humor, który przyniosła ze sobą Fumiko, wyparował z niej w ciągu sekundy.

- To świetnie, ale wiecie, pogadamy później. Teraz muszę pomyśleć – mruknęła ni stąd ni zowąd, zasępiając się na nowo i wyminęła ich, nawet nie czekając na odpowiedź. Mao zmrużył na to jedynie oczy.

- Idziesz do altany? – zapytał, ale ku jego konsternacji, Suiren pokręciła przecząco głową, nie odwracając się przy tym, ani nie zatrzymując.

- Nie, do pokoju.

- Ale... - Mao zająknął się, gdy Suiren skręciła w najbliższy korytarz, prowadzący do sypialni poszczególnych członków Oto no pawy. Fumiko przygryzła niepewnie wargę.

- Ona nie wie? – spytała cicho, a Mao pokręcił głową.

- Widocznie nie.

- Ale on tam poszedł.

- To się spotkają, wielkie rzeczy. – Mężczyzna wywrócił oczami.

- Mao, ale Suiren... - Fumiko zacisnęła uparcie usta. - Ona nie lubi się dzielić.

***

Suiren szła korytarzem, nawet nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie. Znała rozkład Rezydencji na pamięć. Równie dobrze mogła oślepnąć dokładnie w tej chwili, a i tak trafiłaby do swojego dawnego pokoju.

Oczywiście, był to ostatni pokój, jaki zajmowała będąc w Otogakure. Wcześniej, gdy była jeszcze po prostu „jednym z eksperymentów", mieszkała tak jak inni w ponurej celi umieszczonej pod ziemią. Potem, stopniowo, wraz z posuwającymi się do przodu badaniami, zyskiwała kolejne „punkty", które pozwoliły jej w efekcie końcowym zamieszkać w tym przestronnym, bogato wyposażonym pokoju. Miała tam wszystko, czego tylko mogła sobie zamarzyć. Zaczynając od rozmaitych książek, zabawek, przez sukienki, kosmetyki, na szklanych figurkach łabędzi kończąc. Ach, no i by prawie zapomniała! Jej ukochane sztalugi!

Solidne, dębowe, z nóżkami regulującymi wysokość, przystosowane do każdego rodzaju płótna. Suiren przypominając sobie ten cud stolarstwa, zapomniała znów o Orochimaru i pogrążyła się za to w miłych wspomnieniach wieczornego mieszania farb i malowania coraz to nowych obrazów, ku uciesze wszystkich dookoła.

Zamyślona w ten sposób, jedynie skrawkiem świadomości zarejestrowała, że w końcu dotarła pod właściwie drzwi i niewiele myśląc, otworzyła je zamaszystym gestem. Niemal westchnęła na dźwięk znajomego pisku zawiasów i na widok grubych, ciężkich zasłon w kolorze butelkowej zieleni.

Duże, dwuskrzydłowe okno znajdowało się dokładnie na wprost drzwi i ... Suiren aż się cofnęła o krok.

Zasłony w jej pokoju zawsze były śnieżnobiałe.

A jedynym co aktualnie było w tym pokoju śnieżnobiałe to twarz Sasuke Uchihy, który mierzył ją wzrokiem niczym niezmąconej obojętności.

- Suiren.. – zaczął chłodno i zmrużył wolno oczy, wciąż mając w pamięci ostatnią drwinę Yoko. Dlaczego Suiren miałaby do niego przyjść? – Skończyłaś już rozma...

- Co. ty. tu. robisz. – Suiren przerwała mu w połowie, a z każdym kolejnym słowem, postępowała krok w jego stronę, niepokojąco blada i sztywna. Sasuke uniósł zdziwiony brwi. O co jej chodziło?

- Co się..

- CO TY TU ROBISZ?! – wrzasnęła nagle tak gwałtownie, że Sasuke omal nie podskoczył zaskoczony. Co on, co? Otworzył szeroko oczy, podczas, gdy Suiren w mgnieniu oka pokonała ostatnie dzielące ich metry i chwyciła go nagle za przód kimona, z twarzą wykrzywioną w jakiś chorym amoku.

- Su.. – Potrząsnęła nim z taką siłą, że na chwilę go zamroczyło.

- TO JEST MÓJ POKÓJ! – ryknęła jednocześnie, na co Sasuke chwycił ją w odpowiedzi za nadgarstki, czując jak gniew zbiera się teraz w nim samym.

- To jest mój pokój – odwarknął tak lodowato jak tylko mógł w tej sytuacji, a Suiren wykrzywiła się paskudnie.

- Skończ pierdolić – syknęła złowrogo i wzmocniła swój uścisk. Sasuke mógłby się założyć, że jej czerwone paznokcie przebiły miękki materiał, zostawiając w nim nieciekawe dziury.

- To ty skończ... - zaczął, ale znów nie dane było mu dokończyć. Bo o to właśnie do pomieszczenia wpadli jak burza Rengyo i Hisagi. I nim ktokolwiek zdążyłby się w ogóle połapać w całej tej sytuacji, obaj mężczyźni dopadli do Suiren i chwytając ją pod pachy, odciągnęli ją od Sasuke.

Zupełnie niedelikatnie, tak na marginesie.

Suiren wierzgnęła się dziko, niemal wisząc w powietrzu przy postawnych i wysokich shinobich.

- Uspokój się! – Hamada ścisnął ostrzegawczo jej ramię, a Rengyo zaklął wściekle pod nosem.

- Suiren!

- PUSZCZAJCIE! – Suiren wygięła się do tyłu, ale nic jej to nie dało. Nie przy nich.

Sasuke otworzył szeroko oczy, podczas gdy w progu jego pokoju stanęły kolejne osoby. I kolejne.

Żeby być dokładnym, cała Oto no pawa z Hebi na czele. O ile jednak członkowie Hebi z Sasuke włącznie przyglądali się Suiren z uczuciem wyraźnego szoku i zdezorientowania, wszyscy pozostali zdawali się być czymś wyraźnie przygnębieni.

- Wybitna! – Z tego małego tłumu wysunął się nagle na przód Yoshii Fukuzawa. A więc ostatnia osoba - według Sasuke - która miałaby głos w tym całym zamieszaniu.

- PUSZCZAJCIE MNIE MÓWIĘ! TO JEST MÓJ POKÓJ, DATTEBATE!

Głuchy plask rozszedł się po pokoju, gdy czarnowłosy zbliżywszy się do Suiren, uderzył ja po prostu w twarz. Yumi zapowietrzyła się na to lekko, a Yoko wygięła pogardliwie wargi.

- To nie jest twój pokój, Wybitna. – Teraz, gdy Suiren zamilkła pod wpływem uderzenia, zrównoważony głos Yoshiiego był idealnie słyszalny. – Orochimaru-sama nie powiedział ci tego? Twój pokój znajduje się naprzeciw Shuna.

Suiren zamrugała kilkukrotnie.

- Mój pokój... jest gdzie indziej? – spytała słabo, a Yoshii kiwnął krótko głową na znak potwierdzenia.

- Towarzyszyć ci?

- Yhm. – Rengyo i Hisagi, widząc, że kryzys został zażegnany, puścili powoli Suiren, a kobieta stanąwszy pewnie na nogach, rozejrzała się po pomieszczeniu z wyrazem całkowitego zagubienia na twarzy, ale po trwających w nieskończoność pięciu sekundach, odwróciła się i wyszła, przepuszczona usłużnie przez pozostałych. Yoshii odetchnął i wyszedł za nią.

To było do przewidzenia.

Suiren od dziecka nie miała niczego na własność. Wychowywano ją w pustej, zimnej celi i nawet kimono, które nosiła, w rzeczywistości nie należało do niej, o czym Kabuto raczył jej nieustannie przypominać. Wszystko co kiedykolwiek przewinęło się przez jej ręce, książki, farby, ubrania, czy najzwyklejsze sztućce, wszystko to nie było jej. Suiren dorastała w tej myśli i najbardziej na świecie, poza wolnością, pragnęła posiadać coś „swojego". Nic dziwnego, że gdy stała się nieśmiertelna i Orochimaru podarował jej ten pokój ze słowami Cały jest tylko twój, Suiren pokochała go bardziej niż cokolwiek innego.

A teraz w tym pokoju mieszkał Sasuke.

Orochimaru, po wysłaniu Hebi po Suiren, musiał sobie zdać z tego sprawę, ponieważ rozkazał im odświeżyć pusty pokój naprzeciw sypialni Shuna i przygotować go na ewentualny powrót Uzumaki.

A tak a propos Uzumaki.

- Dattebate? – szepnął zszokowany Sasuke, który od momentu wykrzyczenia tego zaskakującego zwrotu przez Suiren, stał jak wryty i nie wiedział co ze sobą zrobić.

- Dattebayo – mruknął następnie, a coś lodowatego osunęło mu się w żołądku. Ten, ten... usuratonkachi. Suiren, czy Suiren była.. w jakimkolwiek stopniu.. czy to miało sens?

- Ona jest Uzumaki? – Pytanie uleciało z niego wraz z płytkim oddechem, a on nawet nie próbował go powstrzymać. Członkowie Oto no pawa, którzy nadal stali w jego pokoju i w ciszy przetwarzali zachowanie Suiren, teraz jak na zawołanie spojrzeli na niego.

Karin zaczerwieniła się po cebulki swoich włosów, a Mao ściągnął z uwagą brwi.

- Owszem – odparł tonem, świadczącym, że lepiej by było, jakby zakończył na tym ten temat, ale Sasuke nie mógł teraz przestać.

- Czy ona...

- Jest kuzynką Naruto Uzumakiego, z linii matki – odpowiedział mu na to z ciężkim westchnieniem Hisagi i podrapał się niepewnie w głowę. – Z tego co wiem, to utrzymują ze sobą kontakt.

„ W tej chwili zaś znajduje się w Konoha."

Słowa Orochimaru dudniły mu tępo w głowie, a on poczuł jak robi mu się niedobrze. Tydzień. Przez tydzień Suiren była w Konoha i była z...

- Długo jeszcze będziecie tu stać? – warknął gniewnie w stronę członków Oto no pawa, co spotkało się z nie pełnym tuzinem urażonych spojrzeń, ale co by nie było, nadal był Asem i nikt nie śmiał nie wypełnić jego polecenia. Jego pokój w mgnieniu oka opustoszał, a ostatni Hisagi, zamknął za sobą z trzaskiem drzwi. Sasuke został sam.

Przymknął oczy i odetchnął. Musiał się skupić. Musiał myśleć o Itachim i swojej zemście. Tak, nie było innego sposobu. Nie mógł od tego uciec. Nie powinien teraz myśleć o tym.. o tym... usuratonkachi.

***

W całej Rezydencji Dźwięku tylko jedne drzwi były zupełnie białe. Wszystkie inne były w różnych odcieniach brązu, a drzwi sal operacyjnych były metalowe. Nigdzie białego.

Tylko te jedne, jedyne. Naprzeciw nowego pokoju Suiren.

Były to drzwi do pokoju Drugiego z Oto no pawy, Shuna Takemury.

Suiren stała pod nimi dzisiejszego wieczoru i gryzła się z myślami, wyłamując przy tym nerwowo palce. Dawno już ochłonęła po kłótni z Sasuke i teraz wyrzucała sobie jedynie własną głupotę i porywczość. Że też tak zareagowała! Jakby nie potrafiła się pohamować, jakby miała jakieś problemy, jakby była jakaś...

Odchrząknęła nagle i zbierając się w końcu w sobie, zapukała.

Od Mao wiedziała, że w ciągu ostatniego tygodnia Shun znów był pod kroplówką, ale dwa dni temu wróciły mu siły i przebywał teraz u siebie, zajmując się tym czym zwykle. Czyli grą w karty.

- Shun? – Suiren nigdy w życiu umyślnie, by mu nie przeszkadzała, ale dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Od rozmowy z Orochimaru i usłyszeniem tego, co ma zrobić, nie mogła pozbierać myśli i potrzebowała kogoś, kto umiałby ją zrozumieć i pocieszyć. A niestety, mimo dobrych chęci, ani Fumiko, ani Mao, ani ktokolwiek inny nie potrafił tego tak dobrze jak Shun.

- Suiren? – odpowiedział jej zza drzwi flegmatyczny głos pełen zdziwienia, a gdy cicho przytaknęła, drzwi otworzyły się. Tyle że nikogo za nimi nie było.

Suiren przekroczyła próg z ciężko bijącym sercem i przymknęła za sobą ostrożnie drzwi. Bała się, musiała przyznać z czystym sercem, że się bała. Shun, pomimo, że Drugi, był niezaprzeczalnie najpotężniejszym z całego Dźwięku, a przy tym najbardziej przerażającym.

Przełknęła ciężko ślinę i spojrzała do góry.

Na śnieżnobiałym suficie siedział zaś najspokojniej w świecie Shun Takemura, we własnej, chudej, białowłosej postaci. I grał w karty. Siedząc po turecku, układał przed sobą najzwyklejszego pasjansa, a wszystkie karty bez wyjątku, opadały swobodnie na sufit, jakby ten był w rzeczywistości podłogą.

- Shun. – Suiren odetchnęła, gdy chłopak zadarł głowę, by na nią spojrzeć. Jego ogromne, błękitne oczy zabłyszczały, a usta rozchyliły się.

- Jesteś. Mao nie kłamał – rzucił, bardziej do siebie niż do niej i wypuścił z rąk pozostałe karty. Te jednak zamiast spaść na ziemie, zawisły bezradnie w powietrzu jak na jakiś niewidzialnych sznurkach i dryfowały tak swobodnie, podczas gdy Shun wstał na równe nogi i odbił się lekko od sufitu, by w następnej chwili stanąć miękko na ziemi.

Shun kontrolował grawitację.

- Jesteś – powtórzył drżąco i podchodząc do Suiren, przytulił ją nagle do siebie, z miejsca pozbawiając oddechu. Uzumaki zawsze się mu dziwiła skąd ma tyle siły, skoro był tak słaby fizycznie. Mimo prawie dwudziestu ośmiu lat na karku, Shun wciąż wyglądał jak nastolatek. Był wysoki, przeraźliwie chudy i miał podłużną twarz, na której bezustannie obecny był ten sam anemiczno flegmatyczny wyraz. Włosy miał stosunkowo krótkie, ale zawsze tak samo roztrzepane i śnieżnobiałe, a oczy naturalnie ciemnobrązowe, przypominające rozpuszczoną czekoladę. Tylko wtedy, gdy używał swojego dojutsu jego tęczówki przybierały ten nieludzki kolor lazurowego błękitu.

- Jestem, Shun. Pomożesz mi? – Suiren podniosła swoje zielone oczy, by spojrzeć mu w jego, akurat w momencie, gdy kekkei genkai ustało, a deszcz kart zsypał im się na głowę.

*

Suiren siedziała swobodnie na jego łóżku, z nogami podciągniętymi prawie pod brodę, a Shun znowu siedział na suficie. Lubił to, twierdził, że tak mu się lepiej myśli.

- Rozmawiałaś z Orochimaru? – Suiren kiwnęła krótko głową, nie po raz pierwszy zauważając, że Shun jako jedyny z Potęgi nie dodaje "sama" do imienia Sannina. Mao co prawda też lubił sobie w tej sprawie pofolgować, wymyślając Orochimaru najróżniejsze przezwiska, ale zwykle okazywał mu szacunek.

- Mówiliście o dziecku? – Shun zupełnie nie potrzebnie wskazał na swój brzuch, a Sui wygięła lekko wargi i znów kiwnęła głową potakująco. Czasami był taki dziecinny.

- I o paru innych sprawach – dodała wymijająco, nie chcąc się w to na nowo zagłębiać. – Orochimaru powiedział mi też, co mam zrobić w zamian za pomoc – dopowiedziała szybko, byle odwrócić uwagę Shuna. Tyle że uwagę Shuna było wbrew pozorom bardzo ciężko odwrócić. Musiał się jednak chyba bardzo za nią stęsknić, ponieważ nie poprawił jej, tylko pokiwał głową. Karty znów dryfowały po całym pokoju.

- A co masz zrobić? – spytał, a Suiren zacisnęła mimowolnie dłonie w pięści.

- Mam... - westchnęła ciężko. – Shun, ja mam.. iść i szpiegować Akatsuki. I... dowiedzieć się kim jest członek, który nosi na twarzy pomarańczową maskę.

C.D.N.

Continue Reading

You'll Also Like

1M 33.6K 60
𝐒𝐓𝐀𝐑𝐆𝐈𝐑𝐋 ──── ❝i just wanna see you shine, 'cause i know you are a stargirl!❞ 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 jude bellingham finally manages to shoot...
468K 16.8K 95
The story is about the little girl who has 7 older brothers, honestly, 7 overprotective brothers!! It's a series by the way!!! 😂💜 my first fanfic...
1.1M 45.1K 52
Being a single dad is difficult. Being a Formula 1 driver is also tricky. Charles Leclerc is living both situations and it's hard, especially since h...
344K 16.6K 77
Kang y/n was always been the black sheep of the family. Overshadow by her extremely talented, gorgeous sister Roseanne . Who has the world revolve a...