Dramione |Potrzebuję Zmian|

By Insulcari

312K 14.9K 3.6K

"- Możecie już iść - powiedział Voldemort do swoich sługusów, wychodząc zza biurka i opierając się na nim. [... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Wizja Hermiony
Wizja Hermiony cz. 2
Przeczytaj To...
Widziałam Cię Po Raz Ostatni
Wizja Hermiony cz. 3
Rozdział 33
Rozdział 34
Epilog
Podziękowania
Nominacja
Wizja Hermiony

Rozdział 13

7.9K 417 106
By Insulcari


13 to pechowa liczba ale proszę o ocenę, czy również w moim przypadku.

______

Hermiona patrzyła tępo jak twarz Voldemorta przybiera obojętnego wyrazu. Zniknęły łzy, które jeszcze przed sekundą szkliły się w jego oczach. Ta chwila słabości w istocie... była tylko chwilą.

- Laura zginęła za ciebie. Chciała żebyś się do mnie przyłączyła.

- Żartujecie, prawda? - Spytała Hermiona - na mózgi wam padło.

- Wyrosłaś na bezczelną dziewuchę - rzekł spokojnie czarnoksiężnik - pyskuj sobie ile chcesz, ale nie mi.

- Może najlepiej wszyscy się uspokójmy - wtrącił pośpiesznie Hayes - jesteśmy tu po to aby Hermiona poznała prawdę.

- Jaką znowu prawdę?! - Wykrzyknęła dziewczyna - jestem tu, bo zabito moich rodziców! A ta psychiczna Lestrange mnie porwała!

- TO NIE BYLI TWOI RODZICE! - Krzyknął niespodziewanie, Voldemort - Laura była twoją matką, nie ta tchórzliwa mugolka. Wiesz co powiedziała gdy mierzyłem w nią różdżką? Błagała o litość, musi się opiekować córką! Ci wstrętni mugole nie zasługiwali na Hermionę Merope Riddle.

Hermiona cała dygotała ze wściekłości, a słowa czarodzieja przelały szalę.

- Wstrętni? Czy ty patrzyłeś ostatnio w lustro? Sam jesteś potworem, którego boi się twoja rzekoma córka! A ludzie których zabiłeś, przyjmując że rzeczywiście mnie spłodziłeś, troszczyli się, opiekowali nad twoim potomkiem!

Hermiona wpatrywał się w oczy Voldemorta, z nieskrywaną niechęcią. To nie mógł być jej ojciec, tu chodziło o coś więcej niż biologię. Nie był przy niej, nie uczył jeździć na rowerze, nie przyklejał plasterka do zdartego kolana. Po Prostu NIE BYŁ JEJ OJCEM.

- Hermiono, na pewno w głębi serca rozumiesz i wiesz, że Tom jest twoim ojcem - rzekł łagodnie, Hayes.

Może, ale dziewczyna nigdy by się do tego nie przyznała. Istniały dowody, nawet wspomnienia, ale zawsze pozostawał w człowieku ten dziecięcy upór.

- Skoro już się uspokoiłaś, może usiądziesz - rzekł sucho Voldemort. Nadal popijał Ognistą, patrząc jednak w kominek.

Hermiona stała tylko po to, by zrobić czarnoksiężnikowi na złość. Założyła ręce na piersi i bezczelnie tupała nogą. Z niewiadomych przyczyn, z dziewczyny uleciał cały strach. Skoro to jej tatuś, to nic jej nie zrobi, prawda? Zupełnie normalna scenka z trupem przy drzwiach. Czego się bać?

- Długo cię szukaliśmy, Hermiono. Myśleliśmy, że Dumbledor umieścił cię w rodzinie czarodziej, ale dopiero gdy Tom odzyskał ciało, mogliśmy wszcząć poszukiwania. Dostałem posadę nauczyciela, dzięki czemu było dużo prościej. Nie podejrzewałem ciebie, myślałem, że to zbyt banalne, żebyś to była ty. No i trafiłaś do Gryffindoru. To dość dziwne.

Hermiona już chciała wygłosić mowę o tym, że w czasie Przydziału liczy się charakter, nie pochodzenie, ale Hayes ciągną dalej.

- No ale w końcu postanowiłem sprawdzić i ciebie, zwłaszcza po tym jak zbijałaś punkty na moich lekcjach. Często nawet wydawało mi się, że jesteś Laurą. Efekt zawsze psuły włosy, które bezsprzecznie kolor odziedziczyłaś po Tomie.

- Poczekaj, po co były ci moje urodziny? Skoro moi rodzice mogli wyznaczyć ich datę na tą, w której mnie znaleźli.

- Tyle że ja doskonale znałem datę, w której cię straciliśmy - Rzekł profesor z pewną nostalgią.

- Żałuję, że zostawiliśmy ciało tej wstrętni Esme. Potraktowałbym je odpowiednio - warkną Voldemort.

- Nie no nie wierzę! Czy ty siebie słyszysz?! Żałujesz, że nie zniszczyłeś ciała jakiejś biednej czarownicy, ale nawet nie pomyślałeś i nadal nie myślisz nad tym, że mogłeś zabrać ciało mamy! Potrafisz tylko nienawidzić! Dlaczego mordujesz mugoli?! Dlaczego musisz tępić szlamy?! Co cię tak wzięło na czystą krew, skoro sam czystokrwisty nie jesteś! Dlaczego zabiłeś rodziców Harry'ego? - Ostatnie zdanie dodała niemal szeptem.

W pokoju zapadła cisza, przerywania jedynie przez trzaskanie polan w kominku. Voldemort bez słowa wpatrywał się w Hermionę, nie mogła odczytać żadnych uczuć z maski, którą nałożył na twarz.

- Masz prawo wiedzieć. Laury nie zabrałem, bo nie mogłem patrzeć na jej nieruchome ciało. Wysłałem Śmierciorzerców żeby ją zabrali, ale była już policja i pogotowie. Byłem zaś na jej pogrzebie. Następnie szukałem ciebie po całej Anglii, Dumbledor nie wysłałby cię gdzieś daleko od siebie..z pewnych przyczyn. Niestety nie mogłem cię znaleźć. Nie pomyślałem, że najciemniej będzie pod latarnią, że Esme mogła kłamać. Po niecałym roku, Severus przyszedł do mnie z wiadomością, że urodził się bachor który... Czy znasz przepowiednię? - Spytał nagle.

Hermiona, która zdążyła usiąść, lekko się skrzywiła.

- Mniej więcej. Harry ma cię zabić, albo to ty zabijesz jego.

- Ach, więc taką wersję sprzedał wam Dumbledor. Tak na prawdę brzmi trochę inaczej i jest związana z tobą.

Dziewczyna zdziwiona zmarszczyła brwi. Działo się coś czego nie rozumiała.

- Jak to ze mną?

- Żeby ci wszystko wytłumaczyć, musimy zejść do samych początków. Nie stworzyłem horkruksów, bo bałem się śmierci, chociaż tak mógł to odebrać Albus. W rzeczywistości, pewna wieszczka przepowiedziała mi, że czeka na mnie cudowna kobieta. W przyszłości. Dlatego stworzyłem horkruksy. Przepowiednie towarzyszyły mi przez całe życie, jak się poczęłaś...zrozumiałem, że sama będziesz przepowiednią. Gdy ta przeklęta Trelowney wypaplała Dumbledorowi, że będziesz miała Dar, chciał zobaczyć twoją przyszłość. Niestety przepowiedziała, że pewien chłopiec będzie twoją zgubą. Urodzony pod koniec lipca przez matkę mugolaczkę. Nie mogłem do tego dopuścić, dlatego musiałem działać. Odwiedziłem Potterów. Tylko nie przewidziałem skutków starej magii.

Hermiona nie rozumiała nic z tego co powiedział jej Voldemort. To było zbyt nienormalne i pogmatwane, nawet jak na świat magii.

- Jak to sama będę przepowiednią? O co tu chodzi?

Hayes od razu pośpieszył z wyjaśnieniami.

- Ze znanych nam źródeł, dowiedzieliśmy się, że nie będziesz normalną czarodziejką. Przyszłość, teraźniejszość oraz przyszłość wirują w odwiecznym tańcu, czasem muskając się, a czasem nawet zderzając. Historia twoich rodziców jest równie pogmatwana co kroki tego tańca. Spotkaniem się wszystkich czasów w tańcu Laury i Toma, byłaś ty. To oznacza, że nie mogłaś być normalna. Urodziłaś się z darem tak pożądanym, jak sobie nie wyobrażasz. Jest rzadki i coraz rzadziej spotykany.

- Ja nie mam żadnego daru! Chyba bym zauważyła przez 18 lat życia - prychnęła Hermiona.

Hayes i Voldemort wymienili porozumiewawcze spojrzenia i jednocześnie westchnęli. Hermiona wciąż nie mogła nadziwić się ich zgodności i zgrania. No cóż, gdy siostra Hayesa zmarła, mógł mieć najwyżej około 20 lat. A że zaopiekował się nim wielki Tom, nic dziwnego, że może nawet nieświadomie, profesor go naśladował.

- Mówimy o darze, którego możesz być nieświadoma, co więcej, to jest dla niego charakterystyczne - powiedział chłodno Voldemort.

- Powiedz Hermiono, dlaczego nie uczęszczasz na zajęcia wróżbiarstwa?

- Bo ta Trelowney to wariatka. Co prawda umie przepowiadać przyszłość, ale nie wie o tym... zaraz! Wy chyba nie mówicie poważnie!

- A co miała oznaczać moja gadka o tańcu? - Oburzył się Hayes - chcemy powiedzieć, że potrafisz przewidzieć przyszłość... i nie tylko. Według teorii pewnego człowieka, widzisz również przeszłość i zdarzenia teraźniejsze.

Tego było trochę za dużo jak na umysł osiemnastolatki, choć tęgi, to nadal młody. Wstała gwałtownie z miejsca, kierują się ku wyjściu. Thomas chciał ją powstrzymać, ale lord Voldemort zatrzymał go cichym sykiem.

- Daj jej przestrzeń, Thomasie. I tak nie ucieknie z tego dworku. Musi się oswoić z nową sytuacją.

Tymczasem, Hermiona, biegła jedyną znaną jej drogą, prowadzącą do gustownego pokoju, w którym się obudziła. Okazał się pusty, więc nie czekając dłużej, padła na łóżko, rycząc jak małe dziecko.
To wszystko, było zbyt nieprawdopodobne, by uwierzyć. Sam Voldemort jej ojcem? Ona i wróżbiarstwo? Nienawidziła tego przedmiotu, zawsze chodziły jej ciarki po plecach, gdy patrzyła na przybory służące do wróżenia przyszłości. Miała nudności, gdy słuchała tej wiedźmy, Trelowney. Czuła jakby ta kobieta głosiła herezje.

Czy to nie dziwne? - szepną głosik w jej umyśle. Hermiona była osobą praktyczną, owszem miewała przeczucia, ale jak każdy człowiek. Nie mogła być jasnowidzem. Wiedziałaby, prawda?
Trelowney nie wie nic o swoich PRAWDZIWYCH wizjach, dlaczego więc Hermiona miałaby wiedzieć o ewentualnych, swoich ?

No i najgorsze, jak to Harry miał być jej zgubą? Był jej najlepszym przyjacielem. Nawet Ginny się z nim nie równała. Z prostej przyczyny - Harry przeżył z Hermioną o wiele więcej niż z innymi, razem stawali przeciw złu tego świata, pomagając sobie nawzajem. Razem walczyli przeciw Voldemortowi (który okazuje się być ojcem Hermiony) razem odkrywali jego przeszłość, która była oszustwem.

To. Wszystko. Jej się tylko. Śni.

Dziewczyna otarła łzy po paru godzinach. Za oknami ziała nieprzenikniona ciemność, z czego wnioskowała, że jest późno w nocy. Czy przyjaciele ją już szukają?

Hermiona czuła potworne zmęczenie i mdłości (które przypisywała zmęczeniu) ale starała się je przezwyciężyć. Musi stąd odejść.

Dobrze, ludzie którzy ją wychowywali całe życie umarli, potężny, sadystyczny czarnoksiężnik okazał się być jej ojcem, a ona sama miała Dar, no i zabić miał ją najlepszy przyjaciel, ale to niczego nie zmieniało. Nadal pozostawała Hermioną Granger. Tą silną, uzdolnioną i mądrą czarownicą, która chce dobrze zdać OWTM-y.

~***~

Voldemort zapatrzony w trzaskające płomienie, siedział za swoim biurkiem. W dłoni lśniła kryształowa szklanka do połowy napełniona trunkiem. Jego melancholię przerwało nagłe wtargnięcie dziewczyny o burzy brązowych włosów.

- No dobra, wierzę ci - rzekła na przywitanie, siadając na krześle. Mimochodem zauważyła, że sprzątnięto ciało Śmierciorzercy.

- Intelekt masz po mnie. Laura nadal by się wykłócała.

- Gdzie Hayes?

- Poszedł ochłonąć. Wiesz jak długo wyobrażał sobie tą chwilę?

Jest zbyt słaby - dodał w myśli. Przez chwilę przyglądał się swojej córce. Tak bardzo przypominała Laurę, że to aż bolało. Oczywiście nie zabrakło także jego cech. Chociażby brązowy kolor włosów i oczu. No i sylwetka. Laura nie była tak wysoka.

- No dobrze, czegoś ode mnie oczekujesz, czyż nie?

Hermiona pokiwała głową. Voldemort zauważył zaczerwienione obwódki wokół oczu, czyli jednak pewne słabości odziedziczyła po Hayesach.

- Wierzę, że jesteś moim ojcem. Może nawet umiem przepowiadać przyszłość. Ale to nie oznacza, że nie mordowałeś i wprowadzałeś chaosu w świecie magii. Ludzie się ciebie boją. Chcę wracać do Hogwartu.

- Dobrze - odpowiedział jej opanowany głos czarnoksiężnika.

- Nie będziesz mi rozkazywał...zaraz, co?

- Czemu nie? Hayes będzie mógł mieć na ciebie oko. Pozostaje tylko zdecydować co robić z twoim Darem.

- Jakoś nie miałam problemu do tej pory - prychnęła dziewczyna.

- Jesteś dorosła, nie zdarzyły ci się dziwne zachowania?

- Nie...no...

Hermiona przypomniała sobie dziwne zasłabnięcia, utratę przytomności, mdłości...

- No właśnie. Teraz będzie zaczynał się objawiać twój talent...

Voldemort wyjął swoją wyjątkowo długą różdżkę i wyczarował patronusa. Hermiona ze zdziwieniem odkryła, że jest nim... lemur. Nie wąż? LEMUR?

Po chwili do gabinetu weszły dwie osoby. Profesor Hayes i jakiś posępny mężczyzna. Nauczyciel uśmiechną się do Hermiony, ale jego towarzysz... ukłonił się dziewczynie!

- Tak, panie? - Zwrócił się do czarnoksiężnika.

- Masz ze sobą eliksir?

Mężczyzna wyją z szaty niedużą fiolkę i podał ją Voldemortowi. Ten odprawił go machnięciem ręki. Poczekał aż Śmierciorzerca wyszedł, a Hayes usiadł na wolnym miejscu i zwrócił się do córki:

- To jest hitirisum, pomoże ci w opanowaniu Daru. Tylko pamiętaj, że od tej pory będziesz świadoma swoich wizji.

Hermiona wzięła fiolkę tylko po to żeby mężczyzna się odczepił. Gdy dotknęła jego skóry, przebiegł ją dreszcz i dziwne uczucie strachu. Ale to nie dziewczyna się bała! Podświadomie czuła, że strach ten pochodzi od samego Voldemorta. Czyżby bał się jej? Albo... o nią?

Szybko wyrzuciła z umysłu te absurdalne rozmyślania. Co jej w ogóle przyszło do głowy?

- Eee... dzięki? Na ile to starczy?

- Wystarczy raz. Ten eliksir odblokowuje twoją świadomość, wewnętrzne oko.

Hermiona prychnęła cicho, słysząc słynną wymówkę Trelowney. Nie sądziła, że mogłaby to być prawda.

- Mogę już iść?

- Masz się trzymać z dala od Pottera.

Hermiona słysząc słowa Voldemorta, nie mogła po prostu odpowiedzieć. Wściekła, wybiegła przejściem, którego wcześniej użył Hayes. Nawet nie słuchała nawoływań profesora.

Dziewczyna teleportowała się, gdy tylko przekroczyła bramy dworku. Wiedziała, że fakt iż nikt nie próbował jej zatrzymać wcale nie był fartem. Po spotkaniu Bellatriks w domu rodziców, wiedziała, że wszystko jest z góry przez innych planowane. Voldemort pozwolił jej odejść, tylko dlatego zdołała wydostać się z Riddle Manor.

Teleportowała się wprost do Hogsmeat. Otaczała ją ciemność i nienaturalna cisza. Hermionę przerażała ciemność odkąd z Harrym i Ronem szukali horkruksów. Czy teraz, gdy dowiedziała się prawdy, będzie w stanie nadal dążyć do zabicia czarnoksiężnika? Co to za pytanie?! On jest mordercą! Jego TRZEBA unieszkodliwić!

Dziewczyna usłyszała cichy gwizd. Ktoś za nią szedł, słyszała kroki...i to kilku osób. Hermiona odwróciła się powoli, przez ramię, ujrzała trzech mężczyzn z różdżkami. Wpatrywali się w nią z dziwnymi minami na twarzach.

Hermiona czuła, że powinna się bać. Zaczęła szukać swojej różdżki, ale odkryła, że nie ma jej przy sobie. Musiała zostać w dworku Śmierciożerców.

Dziewczyna powoli zaczynała wpadać w panikę. Pozostawała bezbronne bez swojej magii.

Continue Reading

You'll Also Like

19.2K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
36.6K 1.9K 8
Pocałunek na szczęście przed meczem dla kapitana Quidditcha? Przecież to niedorzeczne. Głupie i za razem absurdalne. To nie ma prawa działać. Mimo w...
54.7K 1.9K 118
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
270K 3.3K 131
Instagram Instastory Snapchat Messenger Jest to nowy Instagram o tematyce Harrego Potter'a. Nie ma nic wspólnego z poprzednim Instagramem.