Hey princess, I'm an asshole...

By emdeniuruoy

527K 27.7K 14.3K

Abigail Wilson jest uczennicą liceum w Mullingar.Jej ucieczką od świata jest muzyka i praca w miejscowym skle... More

1."Owszem jest duży mogłabyś mieć odruch wymiotny ale zdarza się."
2."Masz więcej z kutasa w swojej osobowości niż w swoich spodniach."
3. "Przestań mnie przepraszać..."
4."Suko on jest zajęty. Przestań flirtować."
5. "Masz ostry języczek księżniczko, obciąganie mogłoby stać się twoim atutem."
6. "Jestem królem dla mojej przyszłej księżniczki. "
7. " Pamiętałeś co lubię."
8. "Myślałem, że to dla ciebie jakaś wielka sprawa"
9."Te tatuaże z Minnie Mouse sprawiają, że jesteś taka bad."
10. "Może 'fajnie' będzie naszym 'zawsze'? "
11. "Liczyłaś, że zrobię ci w miejscu publicznym palcówkę..."
12. "Tak postępuje najgorszy człowiek na ziemi masz rację. "
13. "Chcę żebyś mnie pieprzył..."
14. "Usłyszysz ode mnie najgorszą prawdę, ale nigdy,nikogo nie okłamię."
15. "Czuję,że się w tobie zakochuje, a to jest złe..."
16. "To mniej boli, niż gdyby złamał ci serce będąc z tobą."
17. "Przyzwyczaiłaś mnie...że zasypiam obok ciebie."
18. "On chce ciebie,dlatego nie powinnaś dbać o to kto chce jego."
19. "Tylko przy tobie mam to pieprzone stado motyli w brzuchu. "
20. "Chce wiedzieć ile razy powinienem być przy tobie, a mnie kurwa nie było..."
21. "Czy on do kurwy płacze? "
22. " Kiedy tak ładnie pachniesz mam ochotę cię przelecieć..."
Epilog
Informacja

23. "Kocham Cię"

16.9K 926 927
By emdeniuruoy

Abi's POV:

Nawet nie mam pojęcia, kiedy wszystko tak szybko minęło. Cała ostatnia klasa, która miała być dla mnie wybawieniem i przepustka do nowego życia wcale nie była taka zła, była najlepsza w moim życiu. I to nie tylko zasługa moich przyjaciół, ale i Nialla. Wiadomo przez te dziesięć miesięcy były między nami wzloty i upadki, ale jakoś dajemy radę więc to chyba najważniejsze. Za trzy dni zakończenie liceum, a raczej jedziemy po odebranie dyplomów z wynikami naszych egzaminów. Za jutro moje urodziny, znaczy moje i Nialla, ale stwierdził, że moje są ważniejsze bo nie codziennie obchodzi się osiemnaste urodziny.  Pewnie pójdziemy do Crossbar, ale później wymyśliłam dla niego chyba najlepszy prezent na ziemi i mam nadzieję, że mu się spodoba równie mocno jak mi bo wydałam na niego majątek. Dostałam się do Londynu i właśnie tam spędzę pewnie resztę swojego życia, ale nie będę sama bo moi przyjaciele również wybrali to miasto, dlatego na brak zajęcia na pewno nie będę mogła narzekać. Najlepsze jest to, że Niall też jedzie i już nie mogę doczekać się tego momentu kiedy będę daleko stąd, kiedy wreszcie będę mogła żyć z daleka od mojej matki. Co prawda będę tęskniła za ojcem bo nie jest najgorszy, ale babcia i dziadek to dwie osoby, dla których będę w stanie wrócić do Irlandii. Chodziłam po sklepach z Jade, bo Rose pojechała pożegnać się ze swoimi dziadkami, a Jenna ma ostatnie zajęcia taneczne przed wylotem do Londynu. Za tydzień nasze życie się zmieni i nigdy już nie będzie jak dawniej, ale chyba każde z nas cieszy się na takie zmiany. 

 - Muszę znaleźć jakąś sukienkę na te pieprzone urodziny, przecież nie pójdę w jakimś worku na własną osiemnastkę. 

- Możemy jeszcze wejść do Dresses by Russo

- Wydam tam majątek, a już jestem jakby spłukana po wynajęciu prezentu dla Nialla.

- Moja znajoma tam pracuje i ma kartę zniżkową, myślę że nam pomoże. 

Za jej namową weszłam do sklepu i przymierzyłam ponad dziesięć sukienek. Chciałam jakąś krótką i dopasowaną, ale Jade uparła się, że muszę kupić coś długiego i szykownego. Nigdzie później jej nie założę i pewnie się zbłaźnię idąc tak do Crossbar, ale raz się żyje. Wybrałam długą, czerwoną sukienkę z kryształkami i z wyciętymi plecami w kształcie łezki. To była jedyna sukienka, w której nie wyglądałam jak świąteczna bombka i zapłaciłam za nią tylko 120 euro co od razu sprawiało, że była dla mnie jeszcze bardziej atrakcyjna. Chciałyśmy jeszcze iść na kawę dlatego zjechałyśmy na pierwsze piętro centrum handlowego, a ja w międzyczasie dostałam wiadomość od Nialla: 

Niall Kutas: Nadal w centrum?

Abi: Yeppp :) xx

Niall Kutas: Za pięć minut będę na parkingu, musisz gdzieś ze mną jechać 

- Jade chyba musimy zrezygnować z kawy Niall chce mnie już zabrać.

- Um okey to do zobaczenia za kilka dni na odebraniu dyplomów.

- Nie chcesz zabrać się z nami?

- Pójdę jeszcze po kawę, a później pojadę na trening Jasona. Dam sobie radę, dzięki. 

Pomachałam jej na pożegnanie, a zaraz po tym wyszłam przed centrum i usiadłam na ławce wypatrując nadjeżdżającego samochodu Nialla. Nie musiałam jakoś specjalnie długo czekać bo zanim dokładnie zdążyłam przejrzeć co się dzieje na twitterze, on już trąbił na mnie stojąc na jednym z wolnych miejsc. Pobiegłam do jego auta i wsiadłam od strony pasażera, po czym zapiłam pasy i ruszyliśmy.

- Zakupy udane?

- Jeżeli udane znaczy, że jesteśmy po nich obie spłukane to tak. - zaśmiał się na moje stwierdzenie, ale dokładnie wiedział, że sobie żartuje. - A dokładnie to dokąd jedziemy?

- Do Cooya.

- Będziesz robił tatuaż? - zdziwiłam się bo nie mówił mi wcześniej o tym, że planuje jakiś zrobić. 

- Mhm.

Nie będę mu mówiła jak ma żyć racja? Skoro chce nie będę go zatrzymywała, a już na pewno nie będę mu robiła kazań na ten temat bo to jego ciało i będzie z nim robił o che. 

- A może ty też jakiś chcesz?

- Nieee, nie dzisiaj.

- Jak sobie księżniczka życzy.

Uśmiechnęłam się na jego słowa, a zaraz po tym on splótł nasze dłonie i jechaliśmy tak, aż do salonu Cooya. Byłam tam już chyba trzeci raz i za każdym razem to miejsce wydaje mi się jakieś ciemniejsze i bardziej ponure, ale może chodzi tu o klimat wnętrza, o podtrzymanie nutki tajemniczości? Nie mam bladego pojęcia. W środku nie było już nikogo, ale myślę, że to tylko chwilowe bo on otwiera salon o 16, a jest jakaś 15:30. Kiedy Cooy usłyszał dzwonek, który zaczął dzwonić kiedy otworzyliśmy drzwi wyszedł z jakiegoś pomieszczenie i przywitał się z Niallem przez uścisk ręki, a mi posłał szeroki uśmiech.

- Ty nadal z nią? Co ta mała ci zrobiła chłopie.

- To samo co tobie twoja żona.

- Tak poważnie? Stary w takim razie pora na dojrzały tatuaż. 

- Właśnie po to tutaj jestem. 

- Coś konkretnego masz na myśli?

Przestałam zwracać uwagę na ich rozmowę bo po pierwsze, paliła mnie cała klatka piersiowa po tym jak Niall powiedział "To samo co tobie twoja żona" i ja wiem, że to nie pierwszy raz kiedy mówi, że mnie kocha, ale nadal tak bardzo to przeżywam i nie wiem czy kiedykolwiek mi to minie. Po drugie chciałam przejrzeć albumy z tatuażami bo na jednym z nich zauważyłam napis new babies co ogólnie mnie zaintrygowało. Usiadłam na jednej z kanap i zaczęłam go przeglądać. Kiedy spojrzałam na Nialla siedział już na fotelu bez koszulki i uśmiechał się w moją stronę, dlatego posłałam mu ciepły uśmiech i wróciłam do oglądania. Większość z tych tatuaży była zbyt duża i rozległa jeśli mam być szczera, ale jeden z nich mnie zaintrygował. Był to motyl, a raczej jego połowa, zamiast drugiego skrzydła miał napis "I'm a walking travesty but i'm smiling at everything" *. Nie powiem, że przez chwilę nie pomyślałem, że mogłabym mieć taki tatuaż, ale kiedy zobaczyłam cenę mój zapał od razu się oziębił. Jeszcze chwilę oglądałam ten album, ale kiedy już konkretnie mi się to znudziło podeszłam do Nialla zobaczyć co tym razem ma zamiar sobie wytatuować.  Mocno się zdziwiłam kiedy zobaczyłam, że to niewielkie serce z liczbą osiemnaście w środku, kolejny tatuaż, który nie ma dla niego większego znaczenia. Uniosłam więc brwi, ale on się tylko uśmiechnął i złapał mnie za rękę, dlatego stwierdziłam,że po prostu nie chce rozmawiać przy Cooyu. Siedzieliśmy tam jeszcze jakieś pół godziny, a następnie Niall miał mnie odwieźć do domu. 

- Powiesz mi dlaczego akurat taki?

- Bo jakby, chyba kochałem cię ok kiedy miałem osiemnaście lat. Ale wtedy tego jeszcze nie wiedziałem... - spuścił wzrok na swoje buty, ale później znów patrzył mi w oczy. - Wtedy na tej ławce, kiedy zaproponowałaś mi żebym z tobą poszedł... - podrapał się w tył głowy. -  Wtedy zacząłem mieć jakieś uczucia do ciebie.

Nie chciałam nic więcej słyszeć bo moje serce i tak pękało z nadmiaru radości, której ni było w stanie pomieścić, dlatego złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę samochodu. Kiedy byliśmy już pod moim domem myślałam, że zostanie na noc, ale stwierdził, że jedzie jeszcze do Grega pożegnać się przed wyjazdem bo później nie znajdzie na to czasu. 


Niall's POV: 

Odprowadziłem ją do drzwi i kiedy odwróciła się do mnie z tym swoim słodkim uśmiechem, nie mogłem tego nie odwzajemnić. Złapałem jej twarz w dłonie i złożyłem na jej ustach pocałunek, po czym przytuliłem jej drobniutkie ciało. 

- Zostaniesz? - zapytała, ale musiałem coś szybko wymyślić żeby nie odkryła prawdy.

- Nie mogę. Muszę pojechać do Grega pożegnać się przed wyjazdem bo później nie będę miał na to czasu.

- Uhm. Okey. 

Uwierzyła. Całe szczęście. 

- Ale zadzwonisz wieczorem? 

- Zadzwonię.

Jeszcze raz pocałowałem ją w czubek głowy, a później weszła do swojego domu. Chciałem wcześniej jechać do Crossbar sprawdzić czy wszystko na jej urodzinową imprezę niespodziankę jest gotowe. Całe szczęście, że Rose i Jenna mi pomagają bo sam nigdy nie odnalazłbym się w tym wszystkim. Otworzyłem już drzwi do auta i miałem jechać do pubu, ale zatrzymał mnie głos matki Abi.

- Niall.

Stała dosłownie za żywopłotem, tak że nie mogłem jej zauważyć z samochodu. Wyszedłem więc i skierowałem się w jej stronę. 

- Słucham? - zapytałem w miarę spokojnie, ale wiedziałem, że nasza rozmowa do łagodnych nie będzie należała. 

- Kochasz moją córkę?

- To chyba oczywiste. 

- Więc powinieneś ją zostawić?

- Słucham?

- Jeśli się kogoś kocha stawia się jego dobro ponad swoje racja?

Pokiwałem głową no bo kurwa musiałem się z nią zgodzić. Tak już po prostu jest.

- Dostała się do cholernie dobrej szkoły w Nowym Jorku, ale jestem pewna, że jej nie wybierze bo pójdzie za tobą nawet w ogień. Nie oszukujmy się Londyn nie jest czymś specjalnym, a ja jako jej matka...

Wyrodna matka. 

- Muszę dbać, żeby później było jej dobrze w życiu. Co taki chłopak jak ty może jej dać? Pieniądze, luksusy, życie w dostatku? To nie wszystko... Ona musi czuć się potrzebna, wykształcona, spełniona zawodowo, ale jak wiemy Londyn jej tego nie da bo tamte uczelnie są o wiele niżej w rankingu od amerykańskich uczelni. Od kiedy jest z tobą jej oceny znacznie się pogorszyły, a wyniki z egzaminów nie są takie jakby się można było tego po niej spodziewać.

- Co pani ma na myśli?

- Niall przez ciebie ona staje się gorszą wersją siebie...

- A przez panią to nie?

- Dlatego ja pozwalam jej odejść gdzie chce.

- A dlaczego ja mam też to zrobić?

- Jeśli ją kochasz to właśnie to jest jedyną stosowną decyzją. 

Nie mogłem uwierzyć w to co mówi, ale w głębi duszy czułem, że ma rację. Każdy mi mówił, że ojciec nas zostawił tylko dlatego, że nas kochał i nie chciał robić nam krzywdy, a ja nigdy nie spojrzałem na to w ten sposób. Może chciał po prostu naszego dobra? Może odszedł dlatego, że wiedział, że nie da sobie rady z alkoholem i wtedy może zrobić nam krzywdę? Może wcale opuszczenie nas nie było tą złą decyzją, może właśnie tak pokazał nam, że nas kocha. Nie mówiła już nic, ja też milczałem, ale miałem za wiele w głowie, żeby teraz jechać do Grega. Jedyne co musiałem tego wieczoru to przemyśleć wszystkie za i przeciw i podjąć tą jedną, dobrą decyzję. 



Abi's POV: 

Byłam tak podekscytowana dzisiejszym dniem, że od rana nie mogłam się na niczym skupić. Potłukłam dwa moje ulubione kubki i czułam jakiś taki wewnętrzny niepokój, przez to, że pół nocy śniły mi się same koszmary. Nie mogłam się już doczekać kiedy przyjdą do mnie dziewczyny i zaczniemy się szykować, ale kiedy koło 16 dostałam wiadomość od Rose, że się nie wyrobi i spotkamy się na miejscu mój humor od razu się pogorszył. Zadzwoniłam więc do Jen bo ona nie dawała również znaku życia, ale kiedy usłyszałam jej dzwonek tuż przed moim domem domyśliłam się, że jest już na miejscu. Podbiegłam więc otworzyć jej drzwi i od razu rzuciłam się w jej ramiona. 

- No witam dorosłą już w pełni Abigail. Jak się pani czuje z tym faktem, że teraz to już tylko z górki?

- Jen jesteś jebnięta! Wchodź mamy mało czasu, a ja chce żebyś pokręciła mi włosy!

Wbiegłyśmy na górę po schodach, a później usiadłam przed moim lustrem czekając aż ona podłączy swoją lokówkę i pokręci mi włosy. Cieszyłam się, że będę ją miała przy sobie w Londynie. Pomimo, że nasze uczelnie są dość daleko od siebie myślę, że znajdziemy czas, aby się spotkać w weekendy. Miałam iść w zwykłych shortach i jakiejś koszuli, a nie w sukience, którą kupiłam wczoraj z Jade, ale kiedy Jenna stwierdziła, że ona też zakłada sukienkę postanowiłam, że też to zrobię. Czułam, ze mają jakąś niespodziankę dla mnie ale nie chciałam im psuć tego, dlatego udawałam głupią i że niby niczego się nie domyślam. Około godziny 19 byłyśmy już w pełni gotowe i Jason przyjechał po nas razem z Jade. Strasznie się cieszyłam, że spędzę z nimi ten dzień i kiedy wsiadałam do samochodu moje serce waliło jak szalone. Dzisiaj patrzyłam na nich wszystkich inaczej, zastanawiałam się jakby ten dzień wyglądał gdyby każde z nas poszło w inną stronę,myślałam co by z nami było? Czy dalej utrzymalibyśmy naszą przyjaźń na takim samym poziomie? Bardzo bym się tego bała, ale na całe szczęście nie muszę. Do Crossbar nie mieliśmy daleko, także dotarliśmy tam w bardzo krótkim czasie. Okna były tam tak małe, że widać było tylko kolorowe lampy, które zawsze oświetlały wnętrze naszego ulubionego miejsca spotkań. Jason wziął mnie pod rękę i prowadził do wejścia, a dziewczyny szły zaraz za nami. Kiedy przekroczyliśmy próg pubu zobaczyłam na środku ogromny tort z motywem Micki Mouse, a wokół niego stali Liam z Jenną, Louis, Zayn, Niall trzymający dwa balony napełnione helem, które były w kształcie 18. Najlepsze było to, że zza nich wyszła moja babcia z dziadkiem, a wtedy moje oczy nie wytrzymały i zaczęły produkować masę łez.Cały mój makijaż zaraz szlag trafi! Wpadłam w ich ramiona i czułam, że niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję. Tutaj i teraz mam wszystko co sprawia, że jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi!

- Wszystkiego najlepszego Abigail! - wrzeszczała babcia do mojego prawego ucha, kiedy reszta moich przyjaciół śpiewała mi sto lat. 

- Nie płacz kochanie bo okropnie wyjdziesz na zdjęciach i osmarkasz mi nową sukienkę! 

Babcia zawsze potrafi mnie rozśmieszyć i za to chyba kocham ją najbardziej. 

- Dziękuję, że przyjechaliście.

- Podziękuj Rose i Niallowi, że powiedzieli nam o tej niespodziance.

Pokiwałam głową na znak, że tak zrobię, a oni jeszcze raz mnie uścisnęli, a później dziadek podał mi dość duże pudełko.

- Masz taki mały prezent od staruszków.

- Mów za siebie okey? Sam jesteś stary. - babcia pokazała mu środkowy palec, na co dziadek wystawił jej język, a potem ją do siebie mocno przytulił.

- Leć do reszty, my siadamy już przy stoliku. 

Kiedy moi dziadkowie odeszli zaraz przy mnie pojawiła się Jenna i Liam, a w ich ślady poszła cała reszta. Życzeniom i uściskom nie było końca, ale wiedziałam, że najlepsze dopiero mnie czeka. Każdy mi coś kupił, ale ni chodziło mi o same prezenty, ale o fakt, że są tutaj ze mną i mieli chęć uczestniczyć w tym dniu. W końcu przyszła kolej na Nialla, który mocno mnie objął więc zarzuciłam mu ręce za szyję i patrzyłam prosto w oczy.

- Moja mała kruszynka jest już dorosła.

- I jakby wreszcie oficjalnie przestałeś być pedofilem umawiając się z dzieckiem huh?

- Co mam ci życzyć? Chce żebyś była zawsze szczęśliwa, żebyś miała wokół siebie tych którzy cię kochają, żebyś marze wybrała jeśli chodzi o uczelnie i...

- Dobrze wybrałam Niall.

- Doskonale wiesz, że stać cię na wiele więcej niż tylko Londyn. 

- Chce tam być z wami.

- Myśl o sobie, nie o nas. To jest najważniejsze księżniczko. 

- Zamknij się i mnie pocałuj. Pierwszy raz tak legalnie.

Pokręcił głową i spełnił moją prośbę, która chyba była nawet w pewnym stopniu rozkazem. 

- A ja mam dla ciebie prezent, który dostaniesz jak już stąd wyjdziemy.

Puścił mi oczko i poszliśmy do naszych znajomych. Każdy śmiał się, nawet moi dziadkowie, którzy przecież byli od nas o wiele starsi czuli się między nami jakby byli naszymi rówieśnikami. Wszyscy chyba pokochali moją babcię, ale jej po prostu nie da się nie lubić. Kiedy zostało zapalonych osiemnaście świeczek na torcie musiałam pomyśleć życzenie. Chciałam, żebyśmy za rok spotkali się w takim samym gronie i żebym nadal była taka szczęśliwa jak dzisiaj. Tort wyglądał niesamowicie, a jeszcze lepiej smakował. Patrzyłam na każdego z osobna i nie mogłam uwierzyć jaką szczęściarą jestem, że ich mam. Jeszcze rok temu spędziłam moje urodziny w gronie trójki moich najlepszych przyjaciół, a dzisiaj jest nas aż dwanaście osób. Obserwowałam jak szczęśliwi są moi dziadkowie, jenna z Liamem i Jason z Jade. Rose pomimo tego, że jest singielką nie narzeka, a wręcz przeciwnie, cieszy się swoją wolnością. Zostaliśmy w pubie do godziny 23 bo moi dziadkowie musieli się już zbierać, żeby wrócić do domu, a reszta moich przyjaciół chciała spędzać ostatnie chwile z rodziną przed samym wyjazdem na studia. Niall nie pił tego wieczoru w ogóle, dlatego mógł nas zawieźć żeby zobaczyć swój prezent. Kazałam mu jechać pod stare miejscowe kino, które chyba od 2 lat funkcjonuje jedynie w czasie ferii zimowych. Nie wiedział co tak naprawdę mam zamiar tam robić, ale mam nadzieję, że mu się spodoba. Weszliśmy do środka, a na wejściu stało tylko dwóch dozorców, którzy mieli nocną zmianę. Pokazałam im kartkę, którą dostałam od pani dyrektor, a oni otworzyli nam drzwi żebyśmy mogli wejść do jednej z sal kinowych. 

- Będziemy oglądać jakiś film?

- Nie.

- Więc co?

Wyjęłam z mojej torebki trampki i je założyłam, bo od szpilek bolały mnie już nogi, a później podałam mu trzy pudełka z grami do wyboru.

- Co to?

- Czy ty nie umiesz czytać? Im starszy tym głupszy?

- Jesteś cholernie pyskata jak wypijesz.

Pokazałam mu język, a on podszedł bliżej i mnie pocałował. Zaczął przeglądać gry i widziałam jak jego oczy zaczynają się świecić.

- Tylko mi kurwa nie mów,że wynajęłaś całą salę kinową po to, żebym mógł zagrać z tobą w gre. Fifa?

- Nie musi to być FIFA, ale ogólnie to tak. 

- Jesteś chyba najlepszą dziewczyną w historii!!! 

Złapał mnie w pasie i zaczął się obracać. Przez chwile było przyjemnie, ale kiedy poczułam, że robi mi się niedobrze postanowiłam to przerwać, żeby nasz, jak do tej pory idealny wieczór, nie zakończył się w tragiczny sposób. 

- FIFA 13, GTA V, Need For Speed i Call of Duty? Skąd wiedziałaś.

- Wiesz huh, jeśli twój chłopak nie zwraca na ciebie uwagi bo zajmuje się czymś innym, a nie tobą to musisz poznać imiona wroga.

- Mam wybierać?

- Tak, ale byłabym wdzięczna jeśli to nie będzie ta ostatnia.

- FIFA?

- FIFA.

Nie sądziłam, że wszystko tak idealnie przygotują. Play Station stało między środkowymi rzędami, a na dwóch fotelach były położone koce jeśli byłoby nam zimno. Niall złapał mnie za rękę i zaprowadził na górę, a później włożył płytę i czekaliśmy na jakieś oznaki na ekranie. Nie mogę powiedzieć, że ten prezent cieszył tylko jego. Kiedy wybierałam swoją drużynę w środku czułam się jak dwunastolatka, która właśnie będzie grała na Play Station ze swoim cruschem. Wiedziałam, że Niall wygra, ale starałam się grać jak najlepiej mogłam. Najlepsze było to, że cały czas się uśmiechał i ten dziwny, ponury Niall z początku mojej imprezy gdzieś zniknął. Śmialiśmy się i graliśmy chyba do 1 w nocy. Niall zauważył, że jestem senna kiedy dawałam mu wchodzić na moją połowę boiska bez jakiejkolwiek obrony.

- Zaraz tu zaśniesz.

- Może nie. - powiedziałam kiedy on rozproszył się, a ja strzeliłam mu bramkę. Nadal wygrywał ze mną 6:4, ale nie pokonał mnie jakąś strasznie dużą przewagą. Do końca meczu zostało jakieś pięć minut więc musiałam wytrzymać, ale po tym musimy wracać. Nawet nie prosił mnie żebyśmy zostali dłużej bo chyba widział jak bardzo zmęczona jestem. Nie sądziłam nawet, że tak bardzo będą bolały mnie nogi, ale może dzięki temu jeszcze lepiej zapamiętam moją osiemnastkę. 

- Chcesz spać u mnie?

- Bez różnicy.

Musiałam zasnąć bo obudziłam się już u niego na łóżku kiedy ściągał mi trampki. Udawałam, że śpię i mam nadzieję, że tego nie zauważył bo w sumie chciałam żeby mnie rozebrał. Kiedy przekręcił mnie na bok, żeby rozpiąć moją sukienkę zaśmiałam się bo jego dłonie jak zwykle były zimne i gilgotały moje plecy. 

- Mogłaś udawać dalej chciałem cię rozebrać.

- Nadal możesz, tylko zagrzej swoje ręce.

Nie wziął sobie do serca tego co mu powiedziałam, tylko zaczął odsuwać mój suwak, aż wreszcie znalazł się przy jego końcu. Usiadł na końcu łóżka, a ja ściągałam powoli swoją sukienką będąc do niego tyłem. Nie sądziłam, że to aż tak na niego zadziała bo kiedy zostałam już w samym staniku łóżko zaczęło się uginać, a on był tuż za mną. Przesunął kciukiem wzdłuż linii mojego kręgosłupa, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Za każdym pieprzonym razem tak jest i to już zaczyna mnie denerwować.  Jego bliskość jest za razem przytłaczająca, ale i w pewnym stopniu podniecająca. Uniosłam rękę, po czym delikatnie dotknęłam jego policzka i przesuwałam opuszkami palców po jego zaroście. Blondyn zamknął oczy i oblizał językiem swoje wargi, wiem czego by chciał, ja jestem cała rozpalona, ale to nie ma sensu. Po raz kolejny dzisiejszego dnia czuje jego usta na moich, w końcu rozchyla je swoim językiem, bierze mnie w objęcia i dociska do ramy łóżka. Jego dłoń ściągnęła jedno ramiączko mojej sukienki, a później wplątała się w moje włosy. Drugą ręką zatrzymał się na moich pośladkach, przez co cicho jęknęłam. Nagle podciągnął mnie do góry i zwinnym ruchem ściągnął ze mnie sukienkę. Leżałam w samej bieliźnie i nie wiem czy to zasługa alkoholu, który dzisiaj wypiłam czy może już jestem na to gotowa.

- Ja chciałabym...

- Huh?

- Możemy?

- Możemy co? - droczył się ze mną, a doskonale wiedział o co mi chodzi.

- Ten teges.

Wziął moją twarz w dłonie, a później pocałował mnie w policzek i zaczął się śmiać.

- Niall...

Wydęłam swoje wargi bo on wie o co mi chodzi. Ten teges ma tylko jedno znaczenie, ale on robi to przecież specjalnie. 

- Chce się z tobą kochać. - szepnęłam mu na ucho tak jakbym się bała, że ktoś nas usłyszy.  Poczułam jak jego dłonie próbują rozpiąć mój stanik. Nie opieram się, bo nie miałam na to siły, a raczej nie chciałam tego przerywać.Poczułam jego dłoń na moich nogach, przesuwała się od kostki, aż po moje udo. Przyjemny dreszcz przebiegł przez moje ciało, kiedy włożył swoją dłoń w moje włosy i zaczął je przeczesywać palcami. Poczułam jego usta na swoich. Tak miękkie i delikatne. Chciałam zobaczyć jego wyrzeźbiony tors, dlatego odpinałam powoli guziki jego koszuli, a on nie przestawał mnie całować. W końcu rozpięłam jego koszulę, a on zsunął ją ze swoich ramion. Dość szybko zdjął mój stanik, uwalniając moje piersi, następnie pod wpływem buzujących hormonów zdjął ze mnie koronkowe majteczki. Gdy zdjął bokserki jego erekcja wyskoczyła na wolność i była tak duża jak pamiętałam, po czym włożył prezerwatywę. Serce mi wali jak oszalałe, bo to do jasnej cholery mój pierwszy raz. Jestem tak rozpalona i podniecona, że moje biodra same wysuwają się ku niemu. Chce go poczuć w sobie, teraz, zaraz, szybko! Zdążyłam tylko o tym pomyśleć, a on powoli zaczął masować moją łechtaczkę.

- Jesteś pewna?

Zapytał mnie kiedy miałam zamknięte oczy i rozkoszowałam się jego dotykiem. Pokiwałam głową, a on wszedł we mnie bardzo wolno. Porusza się dość powoli i każdy kto mówił, że pierwszy raz boli może nie przeżył go z właściwą osobą. Niall był wszędzie, czułam u góry jego zapach, czułam jego oddech na mojej twarzy, jego nogi, które oplatają moje, czułam się jak w pułapce, przyjemnej pułapce! Moje ciało rozpływa się pod wpływem jego ruchów. Po pewnym czasie wysuwałam biodra ku jego pchnięciom, by jeszcze dokładniej poczuć jak wypełnia mnie od wewnątrz. Płynnym ruchem przekręcił się na plecy, tak że teraz to ja leżałam na nim. Opuściłam się na niego, powtarzając tę samą czynność. Moje mięśnie w dolnych partiach ciała zaciskają się wokół jego męskości i wiem, że sprawia mu to nie lada przyjemność bo kiedy na niego patrzę z góry widzę wypisującą się na jego twarzy przyjemność. Chyba wiedział co mi to potrzebne, dlatego usiadł na łóżku tak, bym mogła mocniej go czuć. Czułam jak dolne partie mojego ciała się trzęsą, a on przeklnął pod nosem kiedy ja przeżywałam swój orgazm. Po wszystkim okrył nas kołdrą i mocno się we mnie wtulił, a ja czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi.



- A ostatnią osobą, chociaż to nie znaczy, że najgorszą, która dzisiaj otrzyma dyplom ukończenia naszego liceum jest Abigail Deirdre Wilson! - kiedy dyrektorka mnie wyczytała poczułam jak moje policzki nabierają rumieńców. Moi przyjaciele zaczęli gwizdać i piszczeć, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Kiedy weszłam na scenę uścisnęłam dłoń naszej dyrektorki, a ona wręczyła mi dyplom. Moje wyniki były trochę gorsze niż się spodziewałam, ale cóż... Ważne, że w ogóle dostałam się na studia. Starałam się nie wywrócić schodząc ze schodów w szpilkach, bo to byłby najgorszy ostatni dzień szkoły w historii i zapisaliby mnie w jakiejś kronice czy coś. Dołączyłam do moich przyjaciół, którzy pogratulowali mi wysokich wyników na dyplomie, ale nawet nie wiecie jak bardzo byłam zdziwiona, kiedy zauważyłam moich rodziców idących w naszą stronę. Wyszłam do nich bo nie chciałam słuchać zrzędzenia mojej matki przy nich wszystkich. 

- Gratuluję. 

- Uh dzięki.

- Nie zmieniłaś zdania co do uczelni?

- Nie.

Kurwa czy ona zawsze musi popsuć najlepsze chwile w moim życiu? Całe szczęście, że nie było jej na moich urodzinach bo je pewnie też by spieprzyła.

- Najważniejsze, że się dostała! Jeśli będzie chciała to się przeniesie, daj jej wybrać. 

Posłałam ojcu wdzięczny uśmiech, a później przy moim boku pojawił się Niall i reszta naszej paczki. Mieliśmy jeszcze jechać do Crossbar na jakieś piwo, a później wrócić do domów, żeby spakować nasze rzeczy na jutrzejszy wylot. Większość jednak zrezygnowała z wyjścia do pubu, bo jak to stwierdzili możemy świętować będąc już na miejscu. Dlatego każdy z nas pojechał do swojego domu, żeby wcześnie skończyć pakowanie. Nasz samolot planowo miał wylot o 5:40, a wiadomo, że musimy tam być jakieś dwie godziny wcześniej dlatego pewnie zbyt długo nie pośpimy, a zważając na fakt, że musimy dojechać na lotnisko pociągiem nasza pobudka musi odbyć się około godziny 1 w nocy. Niall postanowił jechać do mnie i pomóc mi w pakowaniu, bo jak stwierdził pewnie będę chciała zabrać pół pokoju, a to jest wiadome, że resztę rzeczy prześlemy paczkami bo ceny bagażu w samolocie są kosmiczne. Wrzucałam kolejne rzeczy do mojej walizki, ale oprócz ubrań zabrałam też kilka zdjęć i parę książek. Musiałam znaleźć też miejsce na laptop, ładowarki i inne sprzęty elektroniczne. Niall ciągle z kimś pisał, a ja zaczynałam się martwić bo wyglądał na smutnego.

- Hej stało się coś?

- Theo jest chory, a Greg jest w delegacji. Będę musiał jutro jechać i pomóc jakoś Denise.

- A co z naszym lotem?

- Abi w takiej sytuacji polecę późniejszym samolotem, albo przylecę zaraz następnego dnia. 

- Tez mogę zostać.

- Nie ma takiej potrzeby. - podszedł i mocno mnie przytulił. - Słuchaj muszę im pomóc...

- Rozumieeeem. - udawałam, że to w porządku, że nie poleci razem z nami, ale musiałam też zrozumieć, że musi pomóc swojej rodzinie. Gdybym była w takiej sytuacji pewnie postąpiłabym tak samo. Pakowanie nie było moją ulubioną czynnością i zawsze zajmowało mi strasznie dużo czasu, dlatego tym razem też nie mogło być inaczej. Niall dzisiaj został u mnie na noc i koło godziny 20 położyliśmy się spać.

- Niall?

- Tak?

- Dziękuję.

- Ty mi? Za co?

- Za to, że mnie kochasz. Ja ciebie też i to tak bardzo, bardzooo...


Niall's POV:

- Dziękuję.

Zdziwiły mnie jej słowa bo tak poważnie nie wiedziałem za co konkretnie może mi dziękować.

- Ty mi? Za co?

- Za to, że mnie kochasz. Ja ciebie też i to tak bardzo, bardzooo...

Musiałem jej to przerwać pocałunkiem bo kiedy wiedziałem, że słyszę to może po raz ostatni moje serce rozpadało się na miliony kawałków. Za kilka godzin poleci i już pewnie nigdy więcej jej nie spotkam, ale zrobię to bo ją kocham. Pozwolę jej odejść, żeby skończyła te pieprzone studia i była z kimś na kogo zasługuje. Wszystko jednak już zostało jakoś wcześniej tam u góry zaplanowane bo moja matka dostała propozycję pracy w Kanadzie i chce się tam jak najszybciej przeprowadzić. Już nawet wystawiła nasz dom na sprzedaż, a ja o wszystkim dowiedziałem się dokładnie w dzień kiedy matka Abi uświadomiła mi, że nie jestem w stanie zaoferować Abi jakiejś pięknej przyszłości. Zmieniłem się dzięki niej, ale czy będę w stanie być lepszy dla niej, niż mój ojciec dla nas? Chciałem ostatni raz mieć ją tylko dla siebie, ostatni raz tulić jej drobne ciało i słuchać jej oddechu kiedy śpi. Bo w przyszłości pewnie ktoś inny zajmie moje miejsce, ale to on będzie tym właściwym. Tym porządnym facetem z dobrego domu, na którego zasługuje moja księżniczka. Chciałbym tylko wiedzieć czy dobrze ją traktuje i czy ona jest szczęśliwa, jeśli będzie to ja też. 

- Niall mam wrażenie, że się duszę. - szeptała w moje ucho dając mi do zrozumienia, że za mocno się do niej przytulam. Pogłaskałem jej włosy, a następnie ucałowałem jej czoło.

- Dobranoc.

Nie odpowiedziała nic tylko splotła nasze dłonie i tak zasnęliśmy.


Jej budzik zaczął dzwonić punkt pierwsza i zaraz po usłyszeniu dźwięku oboje się obudziliśmy. Wyłączyła go i mieliśmy poleżeć tylko pięć minut, a okazało się, że przeleżeliśmy dobre pół godziny. Kiedy widziałem w jakim szale biega po pokoju, wrzuca do walizki ostatnie kosmetyki i jakieś pierwsze lepsze rzeczy leżące na jej półkach zdałem sobie sprawę ja bardzo będzie mi jej brakowało.

A może źle robię?

Może nie powinienem pozwolić jej odejść?

Powinienem to zrobić jeśli chce żeby była szczęśliwa.

Rozmawiałem z jej matką jeszcze wczorajszego dnia i wiem, że mną nie manipuluje poznałbym to. Pierwszy raz widzę, że chce dla niej dobrze, a po tym co mówiła, chociaż mnie bolało miała rację. Nie jestem dobrą partią dla Abi i pewnie uświadomiłbym sobie to po jakimś czasie. Była taką niezdarą. Tak się spieszyła, że wywróciła się podczas zakładania butów i wysmarowała pół swojej twarzy dżemem, który miała na kanapce. Nie była zła, wręcz przeciwnie. Zaczęła się sama z siebie śmiać, a później wytarła twarz i była gotowa do wyjścia.

Na peronie czekała już Jenna, Rose i Jason. Chciałem z nimi pojechać na to lotnisko i spędzić z nią jeszcze więcej czasu, by później móc się jeszcze ostatni raz z nią pożegnać. Przez całą drogę spała na moim ramieniu, dlatego przykryłem ją bluzą żeby nie zmarzła i trzymałem jej dłoń. Bałem się, bałem się jak to będzie bez niej. Czy nie wytrzymam i polecę do tego jebanego Londynu, czy może dam jej żyć bo tak będzie dla niej lepiej? W każdej mijającej sekundzie miałem coraz większe obawy i czułem coraz mocniejsze kłucie w klatce piersiowej. Kiedy wysiedliśmy w tunelu, z którego wystarczyło wyjechać schodami na lotnisko czułem jakby moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Wiedziałem, że za chwilę ostatni raz ją przytulę i pocałuję. Wiedziałem, że tam u góry wszystko się skończy i już nie będzie nas. Będzie po prostu Abi i Niall, osobno, nie jako jedność. Czułem w oczach łzy, ale nie mogłem przecież kurwa płakać. Kiedy byliśmy już przy bramkach podałem jej bilet, a później spojrzałem głęboko w oczy.

- Lec maleńka i podbij ten Londyn, a nawet i więcej!

- Pewnie, że tak zrobię.

Była taka jak zawsze, może trochę mniej uśmiechnięta, ale pewnie to wszystko przez to, że była niewyspana. 

- Co byś powiedziała jakbyś widziała mnie po raz ostatni?

- Boże Niall czy myślisz, że samolot się rozbije? 

Zauważyłem panikę w jej oczach, dlatego szybko zaśmiałem się, żeby poprawić jej humor i odciągnąć od niej te czarne scenariusze. 

- Nie. Tak tylko pytam...

- Jesteś głupi wiesz?

- Wiem. No ale co byś powiedziała?

- Powiedziałabym, że mnie przerażasz...- wywróciłem oczami, bo chciałem ostatni raz usłyszeć od niej, że mnie kocha, a ona w ogóle nie wyglądała jakby miała się tego domyśleć. 

- Uh okay, powiedziałabym, że cię kocham i że zawsze będę.

- Pamiętasz co ci kiedyś powiedziałem? 

- Mówiłeś wiele rzeczy i nie wiem czy wpadnę tak od razu o co ci chodzi. 

-Jeśli kiedykolwiek poczujesz się smutna lub samotna... Po prostu popatrz na gwiazdy i wiedz, że ktoś kogo kochasz jest pod tym samym niebem co ty, więc tak naprawdę zawsze jest blisko ciebie.

- Abiiii no chodź musimy oddać bagaże! - krzyczeli jej przyjaciele z daleka, a ja wiedziałem, że to już czas. To ten czas by pozwolić jej spełniać swoje marzenia z czystym kontem,a nie z jakąs kulą u nogi, którą w tym wypadku jestem ja.

- Kocham cię. 

-Ja ciebie też, do zobaczenia niedługo?

Pokiwałem jej głową i ostatni raz pocałowałem jej cudownie miękkie usta, a później patrzyłem jak miłość mojego życia odchodzi by wreszcie osiągnąć coś lepszego niż tutaj.Gdyby tylko wiedziała, że to niedługo nigdy nie nastąpi pewnie nie uśmiechałaby się tak promiennie jak teraz. Nie dowie się również jak bardzo mocno bolało mnie kiedy patrzyłem jak odchodzi pomimo, że nie była niczego świadoma.  Kiedy zniknęła za bramką z moich oczu popłynęła chyba lawina łez. Nie sądziłem, że tak mocno przeżyję całą ta sytuację. Teraz musiałem tylko czekać na moją matkę, która powinna pojawić się na lotnisku koło 5, bo nasz lot do Kanady zaplanowany jest na godzinę 6:35. Usiadłem na jednej z ławek i wtuliłem się w bluzę, którą wcześniej była przykryta. Cała pachniała nią, tak słodko i delikatnie. Coś się skończyło i już nigdy nie wróci, już nigdy nie będę taki sam. Już nigdy nie zobaczę tych cudownych błękitnych oczu, które stają się takie radosne kiedy na mnie patrzą. Już nigdy nie usłyszę tego cudownego śmiechu, który należał tylko do niej. A co najgorsze już nigdy nie będę trzymał w ramionach całego mojego świata, bo on odszedł właśnie z nią, żeby się rozwijać. I czasami po prostu musisz kogoś zostawić i tu nie chodzi o to, że nie kochasz tej osoby i jesteś egoistą. Robisz to bo wiesz, że możesz sprawić, że czyjeś życie będzie lepsze bez ciebie... 




-----------------------------------------------------------------------

I tak też właśnie kończy się pierwsza część mojego ff... :)

Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest jakimś dnem bo dla mnie jest nawet znośny. 

Wiem, że niedawno dodałam 22 rozdział, ale równo rok temu zaczęłam pisać to ff, dlatego zdecydowałam, że skończę je pisać wtedy kiedy dodałam pierwszy rozdział czyli 9 stycznia ;) xxx

Dziękuję Wam wszystkim, że byliście ze mną przez ten cały czas, mam nadzieję, że zostaniecie ze mną jeszcze długo bo jak widziałam chcecie, żebym napisała 2 część z czego się ogromnie cieszę :D 

Dziękuję Wam w sumie za 107 654 odsłony "Hey princess, I'm an asshole" , za 7394 głosów i ponad 1100 komentarzy! <3 

HELENA MAM ZAWAŁ WIDZĄC TE STATYSTYKI!!!!!

Jesteście najwspanialsze pod słońcem i czytając Wasze komentarze uśmiechałam się jak głupia do telefonu, albo płakałam ze śmiechu... Czasem też płakałam ze wzruszenia kiedy pisałyście jak moje marne wypociny Wam się podobają i nie możecie się doczekać kolejnego rozdziału! 

TO BYŁY NAJLEPSZE UCZUCIA NA ŚWIECIE I NIE JESTEM W STANIE TEGO NAWET OPISAĆ SŁOWAMI!

Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do czytania drugiej części, która będzie nosiła nazwę "Love me like You" :D

Zwiastun możecie już obejrzeć pod linkiem: https://youtu.be/RsofYnawrz0 :D

Sprawę Seattle wyjaśnię w prologu 2 części to nie jest pomyłka :) xxx

Także zapraszam na twittera #HPIAff, twitter 2 części #LMLYff i no... chyba tyle :D

Został jeszcze Epilog, a później 2 część, która będzie tak bardzo różniła się od 1 :D

Ale o tym przekonacie się sami już niebawem ;) 

JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ I DO NAPISANIA MISIACZKI,

XOXO







Continue Reading

You'll Also Like

120K 7.7K 55
Minęły dwa lata odkąd Luke wyjechał z Mission Beach. Teraz Sharon skończyła szkołę i przeprowadza się do Sydney gdzie jest Luke. Jednak nie może być...
44.8K 1.7K 108
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
19.4K 777 27
Historia dwojga nastolatków, których łączy coś więcej 'taka chemia' Czy mogą być razem? A może lepiej będzie jakby się nie dogadywali ?
657K 46.8K 67
Luke: Powinienem mieć Twój numer? Sky: Nie, idioto. Aż z tyloma mnie zdradzałeś że teraz nie ogarniasz u której masz rzeczy? #7 w Fanfiction-02.11.20...