My Secret Prince

By SheeranMalik

23.3K 1.4K 38

Historia opowiada o losach Rosalie Bufford - nastoletniej Brytyjki, która ma wspaniałych przyjaciół, lecz złe... More

Wstęp
~.1.~
~.2.~
~.3.~
~.4.~
~.5.~
~.6.~
~.7.~
~.8.~
~.9.~
~.10.~
~.11.~
~.12.~
~.13.~
~.14.~
~.15.~
~.16.~
~.17.~
~.18.~
~.19.~
~.20.~
~.21.~
~.22.~
~.23.~
~.24.~
~.25.~
~.26.~
~.27.~
~.28.~
~.29.~
Epilog
Koniec? + Royal

~.30.~

419 34 5
By SheeranMalik


Czułam pustkę. 

Słowa rodziców Zayn'a obijały się w mojej głowie, jak echo. Szłam przed siebie, a sukienka plątała się w moje obcasy. Z trudem przedostałam się do ogrodu, odnajdując osamotnioną fontannę wśród drzew i krzewów. Potrzebowałam takiego bezludnego miejsca. Postanowiłam usiąść na rogu, oparłam ręce o kolana i schowałam twarz w dłonie. 

Zderzenie z rzeczywistością bolało, ale nie było odwrotu. Dotarło do mnie, że czas wracać do domu. Ta bajka nie miała szczęśliwego zakończenia, bo książę po prostu nie był mój. I choć, serce pękało na najdrobniejsze kawałki to decyzja musiała zostać podjęta. Łudziłam się zbyt długo. 

- Rose, tu jesteś - usłyszałam nagle cudowny głos Malika.

Zayn wyłonił się zza opadających gałęzi. Podszedł do mnie i kucnął, kładąc rękę na moim udzie.

- Hej, co się stało? - zapytał, gdy uniosłam głowę i spojrzałam na niego. - Czemu siedzisz tu sama?

- Zayn, to już czas - wydukałam z siebie, czując napływ emocji. Słona łza spłynęła po moim policzku.

- Ej, nie płacz - szepnął, ocierając mokrą plamę. - Czas na co?

- Czas na powrót do domu - wychlipałam, rozpadając się wewnętrznie. 

Widziałam siłę tego uderzenia uczuciowego w jego oczach. Przez moment analizował moje słowa, ale gdy wreszcie dotarły mina Zayn'a po prostu mnie zabiła. Nigdy wcześniej nie widziałam tak potężnego smutku, bólu, niezrozumienia. 

- Nie... - wyjęczał błagalnie. - Proszę, nie zostawiaj mnie. Raz cię straciłem, drugi tego nie zniosę. Kocham cię.

Złapał za moje nadgarstki, ściskając je delikatnie. Płakał. 

- Zayn, ja ciebie też kocham, ale to nie jest mój świat. Ja tu nie należę. 

- Pomogę ci, będę cały czas - próbował mnie przekonać.

- Nie, ty masz obowiązki. Nie możesz ich zaniedbać, wiem o twojej umowie z rodzicami - odparłam, co go zaskoczyło. - Słyszałam ich rozmowę. Wiem, że chciałeś zmienić pozycję kobiet w kraju, ale przez mój przyjazd rodzice cię zatrzymali.

- Rose, ale naprawdę z tego powodu chcesz wrócić? - odchrząknął, patrząc mi prosto w oczy. 

- Z tego również. Kobiety w Indiach przeżywają piekło. A ty możesz to zmienić, zrób to - mówiłam z pewnością siebie, głaszcząc go po policzku na koniec. - Nie będę tego hamować. 

- Ale to da się odwrócić, gdy tylko będę królem. Wtedy mogę to zrobić bez ich zgody - wyjaśnił, pociągając nosem. 

- Zayn, ale królem zostaniesz po ślubie, a prawda jest taka, że my tutaj żyjemy osobno. Ty masz mnóstwo obowiązków, a ja żyję na doczepkę. Nie pasuję tutaj. Nie jestem księżniczką, a ty nie jesteś zwykłym chłopakiem z Londynu - tłumaczyłam, nie powstrzymując łez. 

- Zawaliłem, wiem. Obowiązki mnie zabrały...

- No właśnie. Ty masz swoje obowiązki, swoją odpowiedzialną pracę. A ja mam swoje życie w Londynie. Tam jest moja rodzina, przyjaciele i studia, o których marzyłam. Tutaj i tak jestem sama, a ilość protokołów tylko pokazuje, że nigdy nie będę tu pasować - powiedziałam, trzęsąc się cała. - Jestem ograniczeniem twojej wolności, Zayn. Dobrze wiem, że moja obecność zabrała ci prawo wyboru. 

- Rose...

- Tak wiem, Zayn. Gdybym nie przyjechała, miałbyś szansę żyć po swojemu. Rodzice w końcu daliby ci wolność, ale przeze mnie znaleźli haczyk. I znów cię kontrolują - rzekłam, ocierając łzę z jego policzka.

Moje ciało nigdy do tej pory nie było w takim stanie. A głowa to był jeden wielki kłębek emocji. Wargi drżały, z oczu wciąż wypływały łzy. 

- Rose, ale nie uwierzę, że mnie nie kochasz...

- Kocham, Zayn - przerwałam mu, ujmując jego twarz dłońmi. - Ale sam spójrz, że to nie jest to, co było. 

Malik patrzył na mnie błagalnie, po czym ułożył głowę na moich kolanach i szlochał ciężko. To był gwóźdź do trumny. To mnie po prostu zabiło. Czułam niewyobrażalne cierpienie. Czułam, że tracę miłość, ale tłumaczyłam sobie, że tak właśnie musiało być. 

Dziwne prądy przeszywały moje ciało, a serce biło, jak oszalałe. Mój ukochany zanosił się płaczem, a ja głaskałam go po włosach. 

-  Pozwolę ci odejść, jeśli tego właśnie chcesz, ale zawsze będę cię kochał Rose - usłyszałam nagle. 

- A ja zawsze będę kochać ciebie, ale po prostu nasza bajka dobiega końca. 


- Pasażerowie lotu 327 Bombaj Chatrapati Shivaji - London Heathrow proszeni są o udanie się do bramki numer 4 - usłyszałam w głośnikach na lotnisku. - Ostatnie wezwanie. 

Siedziałam na plastikowym krzesełku otoczona głuchą ciszą, choć tak naprawdę w budynku panował nie lada harmider. Pasażerowie przemykali dookoła, samoloty odlatywały. Mój boarding już dawno się zaczął, ale coś wciąż trzymało mnie w tym miejscu. 

Miałam opuścić Indie. Wystarczyło tylko wstać i wsiąść do gigantycznej, latającej maszyny. 

A mimo wszystko, było to tak trudne. Trudne zostawić miłość. 

Po naszej rozmowie nie wróciliśmy już na przyjęcie Waliyhy. Siedzieliśmy przy tej fontannie dobrą godzinę, płacząc i wtulając się w siebie ten ostatni raz. Grubo po północy zdecydowaliśmy się przemknąć do pałacu niezauważeni. Od razu udaliśmy się do sypialni Zayn'a, choć wciąż mieliśmy na to zakaz. Jednak, wtedy został złamany. 

Bez słowa wzięliśmy prysznic, podczas którego doszło do zbliżenia. Było inne, niż zwykle. Oboje czuliśmy, że to pożegnanie. Czuliśmy, że robimy to ostatni raz i dlatego napawaliśmy się sobą mocniej, dłużej, intensywniej. A zaraz potem ułożyliśmy się w jego łóżku. Nadzy. Nasze ciała chłonęły siebie nawzajem. Ułożyłam głowę na torsie chłopaka, zasypiając z nim po raz finalny. 

- Przepraszam, leci pani do Londynu? - usłyszałam męski głos nad sobą. - Samolot zaraz odlatuje, szukamy pasażerów.

Strażnik lotniskowy patrzył na mnie z nadzieją. Dyszał, a jego klatka piersiowa unosiła się, jakby miała za chwilę wybuchnąć. 

- Tak, przepraszam - wydukałam, chwytając za rączkę walizki. 

Wstałam z miejsca, kierując się w stronę gate'u numer 4. Zeskanowałam bilet, żegnając się z uśmiechniętą kobietą w uniformie. Korytarzem ruszyłam do samolotu, który zabrać mnie miał z powrotem do dawnego życia. 

*Zayn*

Samochód odjechał, a wraz z nim cały mój świat. Rose była w drodze na lotnisko, by wrócić do Londynu. To był koniec. Nasz koniec.

- Kochanie, to musiało się tak skończyć* - usłyszałem za plecami głos matki. 

Frustracja w moim ciele sięgnęła zenitu w dosłownie 3 sekundy. To była już gruba przesada. Moje emocje nie wytrzymały i eksplodowały. 

- Nie, wcale nie musiało. Wszystko to twoja wina!* - wykrzyczałem, odwracając się do niej.

Czułem fale gorąca wewnątrz, słowa same cisnęły się na moje usta.

- Gdybyś chociaż raz wzięła pod uwagę moje zdanie, to w końcu byłbym szczęśliwy* - kontynuowałem, wymachując rękami. - Ty i ojciec nigdy nie dbaliście o nasze potrzeby. Wszyscy żyjemy tu, jak więźniowie. Życie z wami to istne piekło. Uciekłem na drugi koniec świata od was, by w końcu zaznać wolności. I było mi tam tak dobrze. A Rosalie to najlepsze, co mnie w tym życiu spotkało. A wy mi to odebraliście.*

Miny wszystkich dookoła wykazywały ogromny szok. Siostry nerwowo przygryzały wargi, obsługa unikała kontaktu wzrokowego, a rodzice chyba potrzebowali chwili, by przetrawić moją wypowiedź. 

Jednak, ja nie miałem ochoty wysłuchiwać ich kolejnych kazań i umoralnień. Postanowiłem po prostu odejść. Nerwowo ruszyłem w kierunku ogrodów. Z moich oczu powoli sunęły słone łzy, a serce rozdzierało się na kawałki. Mój ból był nie do opisania. Każda cząsteczka mojego ciała paliła. Gnałem przed siebie, czując jakby masy powietrza wbijały mnie w ziemię. 

Dotarłem do miejsca, w którym mieliśmy nasz piknik z Rose. Opadłem na kolana przed dużym drzewem, topiąc twarz w dłoniach. Ona odeszła. 

Nigdy już nie zobaczę jej pięknego uśmiechu. Nie usłyszę jej głosu. Nie dotknę gładkiej skóry. Nie poczuję tego słodkiego zapachu. Nie powiem "kocham", bo wiem, że nigdy nie pokocham nikogo tak, jak pokochałem Rosalie Ann Bufford. 

______________________

Dotarliśmy do końca!

Pierwsza część przygody Rosalie i Zayn'a właśnie się zakończyła, choć czeka nas jeszcze krótki epilog. Ten rozdział również jest wyjątkowo mało treściwy, ale nie chciałam przeładowywać go treścią. Miał być prosty. 

Zapraszam Was na epilog, a zaraz po nim na 2 część - Royal! 




Continue Reading

You'll Also Like

18.7K 1.5K 27
nigdy w pełni nie odetniesz się od przeszłości, nieważne jak bardzo będziesz się starać druga część „coincidence"
10.8K 977 21
Wielka przygoda z dramą w tle. Charlie, uczestniczka z Polski, wchodzi w świat Eurowizji z przytupem. Jest pewna siebie, ciesząc się z tego wielkiego...
28.5K 878 72
Gigi Hadid - Królowa modelingu. Zayn Malik - Król muzyki i walk w klatce.
15.1K 1.4K 16
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...