Stowarzyszenie X

By kingerspisze

19.3K 1.7K 6

Co jeśli któregoś dnia okaże się, że całe twoje życie to kłamstwo? Adam zawsze czuł, że jest w nim coś innego... More

Przepowiednia nibiryjska
Wymowa imion, nazwisk, przydomków, słów
Prolog
1
2
3
4
5 (2/2)
6 (1/2)
6 (2/2)
7
8
9
10
11 (1/2)
11 (2/2)
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
Podziękowania, kolejne publikacje z serii itd.

5 (1/2)

170 72 0
By kingerspisze

Zatrzymali się pod domem Fowlerów. Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Żaden z nich nie wiedział, co powiedzieć.

– Będę miał kłopoty, prawda? – westchnął Keji.

– Pamiętasz, że jesteś od nich starszy? – Oloneir odpowiedział mu pytaniem na pytanie. – Tom nic ci nie zrobi.

– Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję.

– Może to pomoże – odparł i podał mu trzy małe buteleczki. – Na razie pij po pół dziennie, potem zwiększymy dawkę. Tylko nie mów nikomu, że to masz.

Keji spojrzał na niego nieco zaniepokojony.

– Powiedz mi, proszę, że to nie są jakieś kosmiczne narkotyki.

– Czy ty masz mnie za jakiegoś międzyplanetarnego dealera? – spytał, a Keji spojrzał na niego dosyć wymownie. – Czemu?!

– Nie wiem, Ollie... Palisz, pijesz, dziwnie się zachowujesz...

Oloneir westchnął i zamyślił się na moment, po czym uznał, że nie bardzo może tym obserwacjom zaprzeczać.

– Fakt... – przyznał cicho. – Ale to nie są narkotyki, przysięgam.

– Więc co?

– W mitologii greckiej nazywali to nektarem.

Keji zamarł na moment.

– Żartujesz, tak?! – zapytał, a że Oloneir nie odpowiedział, dodał: – To istnieje?!

– Wiele rzeczy, które ludzie mają za wymysł, istnieje. Nektar, Egida, Mjølner, Gungnir, Arka Przymierza...

– Czy ty właśnie zasugerowałeś, że Thor żył naprawdę?!

– Kto powiedział, że umarł?

– Co?!

Oloneir pokręcił głową. Jednocześnie zazdrościł i współczuł Kejiemu tej nieświadomości.

– Nie rozumiem, czemu cię to dziwi. Każda religia, jaka kiedykolwiek istniała na tej planecie, zawiera w sobie część prawdy. Thor może i jest stary, sporo przeżył, dużo wycierpiał, stracił większość swoich mocy i jest stuknięty bardziej niż ja...

– To tak się da?

– Gdybyś go poznał, zrozumiałbyś, że tak. Ma fioła na punkcie tego, że ludzie nie mogą wiedzieć za dużo. Twierdzi, że się pozabijają, gdy poznają prawdę.

– Mieszka na Nibiru?

– Nie, pochodzi z innej planety, ale od jakichś sześćdziesięciu lub siedemdziesięciu lat mieszka na Ziemi.

– Czekaj... Czyli Asgard istnieje?

– Niezupełnie. Asgard oznacza „dwór bogów", to chyba ze staroangielskiego. Po ostatniej epoce lodowcowej dla bezpieczeństwa nie podawano prawdziwych nazw planet. Wyjątek zrobiono tylko przy Sumerach.

Po każdej kolejnej rozmowie z Oloneirem, Keji coraz boleśniej uświadamiał sobie, ile jeszcze nie wie lub nie pamięta. Czuł, że niektóre rzeczy, o które pytał, powinny być dla niego oczywiste. To sprawiało, że obecna sytuacja jeszcze bardziej go przerastała. Kiedy nadrobi tę całą wiedzę?

– Czemu mam nikomu o tym nie mówić? – spytał, mając na myśli trzy fiolki, które trzymał teraz w ręce.

– Bo twój ojciec dosyć jasno oświadczył, że nie wyraża na to zgody.

Keji spojrzał na niego nieco zdezorientowany. Wątpił, aby wypicie tego było rozsądne, i zastanawiał się, czy ma się na to godzić, czy raczej ma mu to oddać.

– Więc czemu mi to dajesz?

– Bo i tak wyglądasz za staro.

– Obaj będziemy mieć problemy, jak ktoś się o tym dowie.

– Wyluzuj, wezmę to na siebie.

– Ollie...

– Zaufaj mi – poprosił, patrząc mu w oczy.

Keji pokręcił głową. Chciał mu ufać, ale nie chciał też wpakować się w żadne tarapaty.

– Chciałbym, ale dwa dni temu nie miałem pojęcia, kim jesteś.

– Posłuchaj. Wiem, jak to wygląda, i rozumiem, ale chcę, żebyś zapamiętał jedną rzecz. Jestem ostatnią osobą we wszechświecie, która chciałaby cię skrzywdzić.

– Twierdzisz, że zraniłbyś mnie mniej niż mój ojciec?

– Twierdzę, że on już wystarczająco dał ci popalić. Wiem, że ja w teorii też, bo cię okłamywałem, ale uwierz mi, że każdego dnia chciałem ci wszystko powiedzieć. Jeśli mi nie wierzysz, możesz zapytać Toma.

Keji zamilkł na dłuższą chwilę. Nie wiedział, co ma mu odpowiedzieć. Oloneir wciąż był dla niego zagadką. Raz wydawał mu się najmilszą istotą na świecie, innym razem rzucał w niego nożem. Czasem był tajemniczy, a czasem go przerażał. Nie potrafił wyrobić sobie o nim jasnego zdania. I choć w teorii znali się dwa lata, podczas których sobie zaufali, miał wrażenie, że tak naprawdę znają się dopiero od dwóch dni – odkąd prawda wyszła na jaw. A przynajmniej jej część.

– Widzimy się jutro?

– Po szkole.

– Naprawdę musimy do niej chodzić?

– Uwierz mi, nienawidzę tego bardziej niż ty, ale musimy zgrywać pozory. Nie rzucać się w oczy. Wtopić się w tłum. Inaczej ludzie zaczną węszyć, a ten świat nie jest gotowy na prawdę.

Keji westchnął zrezygnowany.

– Dobra, ostatnie pytanie i idę.

– Okej, dajesz – odpowiedział niepewnie, bo był niemal przekonany, że Keji znów poruszy temat śmierci matki.

– Jaki wyszedł ci wynik na pierwszym teście IQ?

Oloneir spojrzał na niego zaskoczony.

– Z tylu możliwych rzeczy akurat to cię interesuje?

– Próbuję poznać cię na nowo.

– Ponad trzy tysiące.

Na moment zapadła cisza. Keji musiał przetrawić tę myśl.

– Co?!

– To było głupie. Oberwało mi się za to. Powinienem był od razu sprawdzić, jaki wynik będzie bezpieczny.

– I wszyscy nagle o tym zapomnieli? Uwierzyli w ten drugi?

– Miałem drobną pomoc... – odparł, po czym wcisnął przycisk i drzwi same się otworzyły. – Do jutra.

– Okej.. Od kiedy samochody tak robią?

– Czy naprawdę po tym wszystkim wciąż sądziłeś, że jeżdżę starym autem?

Keji musiał przyznać, że faktycznie byłoby to dziwne, chociaż pasowałoby do teorii Oloneira o wtopieniu się w tłum.

– Co to tak naprawdę jest?

– Kiedyś ci pokażę, co to cacko potrafi. Ale teraz musisz wrócić, zanim Tom tu przyjdzie i zrobi nam obu aferę. Patrzy na nas, odkąd tu zaparkowałem. – I prowokacyjnie pomachał w stronę mężczyzny, który stał w oknie. – Muszę jeszcze zadzwonić do twojego ojca, złożyć mu raport, więc...

Keji spojrzał na niego, wciąż był nieco zdezorientowany, ale skinął głową. Zastanawiał się, czy wyprowadzenie się do Oloneira nie byłoby w obecnej sytuacji lepszym rozwiązaniem, ale bał się, że zostałoby to źle odebrane. No i wciąż nie miał pewności, czy faktycznie powinien mu ufać. Dzisiaj poznał go nieco lepiej i ten mur, który powstał między nimi po odkryciu prawdy, niemal całkowicie zniknął, ale wciąż wielu rzeczy o nim nie wiedział.

– Jasne. Do jutra.

Wysiadł, a Oloneir pomachał mu jeszcze raz na pożegnanie i odjechał dosłownie sekundę później.

Keji schował fiolki do kieszeni spodni i ruszył w stronę domu. Drzwi otworzył mu Tom, widać było, że jest podirytowany.

– Od wczorajszego popołudnia nie odbierasz telefonu, a potem wracasz tu z nim? Oszalałeś?! On może być niebezpieczny.

– Nie będę próbował przekonać cię do tego, że jest normalny, ale mam wrażenie, że mu na mnie zależy – odparł. Próbował wejść do środka, ale mężczyzna zatrzymał go, kładąc mu dłoń na ramieniu.

– Tak, zależy mu, ale nie dlatego, że cię lubi. Coś kombinuje, ale jeszcze nie wiem co.

– To prawda, że chciał mi wyjawić prawdę dużo wcześniej? Przed tym, co stało się wczoraj?

Tom przygryzł wargę, bo szybko zrozumiał, co tu się dzieje. Oloneir nastawiał Kejiego przeciw rodzinie Fowlerów. Nie był tylko pewien, co chciał przez to osiągnąć.

– Jest późno, porozmawiamy o tym jutro.

Keji parsknął i cofnął się od niego o krok.

– Czyli tak.

– Adam... – Spróbował złapać Kejiego za rękę, ale ten odskoczył w bok.

– Nie dotykaj mnie! – powiedział ostro. – I obaj wiemy, że nie mam na imię Adam. Przestań mnie tak nazywać!

Miał ochotę uciec, ale nie był pewien, czy kolejna noc spędzona u Oloneira byłaby najlepszym rozwiązaniem. Zamiast tego ruszył do swojego pokoju, wymijając Toma szerokim łukiem.

* * *

Znalazł się w jaskini. Nie poznawał tego miejsca. Zresztą nie pamiętał, aby kiedykolwiek był w jakieś jaskini. A może to były podziemne tunele, sądząc po dwóch drogach, którymi można było stąd ruszyć? Ciężko było stwierdzić. Na ścianach widział mnóstwo hieroglifów, nibiryjskich hieroglifów (akurat tego był pewien) i malowideł, które, jak domyślił się po niebieskiej skórze postaci, przedstawiały Nibiryjczyka. Było tam chłodniej niż temperatura, do jakiej przywykł. Dużo chłodniej.

Dostrzegł mężczyznę około czterdziestego roku życia o indyjskiej urodzie, który zachowywał się trochę tak, jakby nic do niego nie docierało. W jego oczach dostrzegł coś w rodzaju obłędu. Mężczyzna podszedł do jednej ze ścian, przyłożył do niej rękę i po cichym trzaśnięciu, które brzmiało, jakby jakieś zębatki ocierały się o siebie, ściana rozsunęła się, ukazując ukryte przejście do jakiejś komnaty.

Mężczyzna wszedł do pomieszczenia, a Keji ruszył w ślad za nim. W środku było nienaturalnie jasno jak na miejsce bez dostępu do światła słonecznego. Młody Nibiryjczyk próbował znaleźć źródło światła, jednak bezskutecznie – nie widział żadnej lampy, żadnego oświetlenia ani nawet żadnej szczeliny, przez którą mogłyby wpadać promienie. Światło po prostu było, co wydało się Kejiemu dziwne, ale chyba zdążył już nieco przywyknąć do niezrozumiałych rzeczy. Tak samo jak do nawrotów wspomnień w trakcie snów.

Tylko czy tym razem to faktycznie było wspomnienie? Czuł się inaczej – od początku tej wizji był całkowicie świadomy tego, co się dzieje. W pełni kontrolował to, co robi. I pierwszy raz spośród tych wszystkich wizji nie dotyczyła ona Nibiru. Człowiek, który był tu z nim, ewidentnie był Ziemianinem. Coś było nie tak. Miał wrażenie, jakby patrzył na całą tę sytuację z boku.

Mężczyzna podszedł do panelu, który stał w prawym rogu komory i przypominał zlepek kilku zupełnie przypadkowo złożonych figur geometrycznych, a jego blat był idealnie płaski. Keji widział już taki panel – Oloneir pokazywał mu niemal identyczny w ruinach Atlantaes. Uświadomił sobie, że stali przed nibiryjskim teleportem. Mężczyzna zdjął z szyi jakiś naszyjnik, a Keji od razu rozpoznał, że to kryształ – był przezroczysty. Bardzo przypominał ten, którego Oloneir użył, aby uruchomić teleport i pokazać Kejiemu, jak to działa.

Mężczyzna włożył kryształ w jeden z otworów na panelu i na chwilę nastała głucha cisza. W momencie, kiedy Hindus widocznie zrezygnowany chciał już wyjąć kryształ z panelu, całe pomieszczenie zalała fala oślepiającego światła, która wciągnęła ich obu.

Nagle poczuł dotyk czyjejś ręki na swoim ramieniu, odwrócił się. To ten mężczyzna. Keji spojrzał w jego oczy i dostrzegł w nich przerażenie.

– Nie możesz mu ufać – powiedział Hindus, a Keji nie miał najmniejszego pojęcia, o co chodzi. Czemu znowu ktoś mu o tym mówił, ale nie podawał szczegółów o kogo chodziło? Jakby już nie miał wystarczającego mętliku w głowie... – Musisz iść za głosem serca...

– Komu mam nie ufać? – zapytał. I nagle wszystko zaczęło się trząść. Pomiędzy nimi zaczęły latać odłamki kamieni, które w każdej chwili mogły któregoś z nich trafić i przy odrobinie pecha nawet zabić. – Jak się nazywasz?

– Musisz nas ocalić – kontynuował mężczyzna, ignorując jego pytania. – Nie ufaj mu.

– Ale komu?! – krzyknął Keji i w tym momencie wszystko spowiła gęsta mgła, która po chwili zniknęła. Gdy się ocknął, dalej miał wrażenie, że świat się trzęsie. A kiedy otworzył oczy, ujrzał Oloneira z widoczną ulgą na twarzy.

Czemu znowu widział go zaraz po tym, jak obudził się z takiego snu? Czy to jakiś znak?

Nie to było jednak teraz najważniejsze, a fakt, że właśnie znajdował się w klasie, w swojej szkole. Wgapiali się w niego wszyscy uczniowie oraz nauczycielka.

– Co się stało? – spytał Oloneira.

– Zemdlałeś – wyjaśnił. – Możesz wstać?

– Chyba tak.

Oloneir wyciągnął dłoń w jego kierunku i pomógł postawić go do pionu.

W tym momencie do sali wbiegł Tom, powiadomiony przez dyrekcję szkoły. Dotarł tu w ciągu kilku minut, bo ze względu na tę całą sytuację wziął urlop w pracy. Oloneirowi udało się przekonać osoby decyzyjne, aby wezwały Toma, ale aby nie dzwoniły po karetkę. Wytłumaczył to słabą sytuacją finansową Fowlerów i brakiem ubezpieczenia. Te argumenty nie miały zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością, ale podziałały i to było najważniejsze. Wystarczyłoby, żeby ratownik nawet pobieżnie zbadał Kejiego, aby doszło do niebezpiecznej sytuacji, którą ktoś musiałby tuszować. Znając życie, padłoby na Oloneira.

– Pan Fowler? – upewniła się nauczycielka.

– Tak – potwierdził. – Zabieram go.

Kobieta skinęła głową. Keji chciał zaprotestować, ale ledwie stał na nogach. Tom pomógł mu wyjść z klasy, a Oloneir błyskawicznie wziął rzeczy ich obu i ruszył w ślad za nimi.

– Jedziemy do mnie – postanowił Oloneir, co oczywiście spotkało się z nieprzychylnym spojrzeniem Toma.

– Nie ma mowy!

– Dobra, powiem to dobitniej – zaczął ostrzejszym tonem, a jednocześnie ściszył głos do szeptu, tak aby nikt postronny ich nie usłyszał. – Coś jest nie tak. Albo przeprowadzimy diagnostykę u mnie, albo na Nibiru. Wolałbym to pierwsze.

– Ale nie umrę? – zapytał Keji, który słabo ogarniał to, co działo się dookoła niego.

– Nie – zapewnił go Oloneir, po czym spojrzał wyczekująco na Toma. – Nie jestem tu, żeby go skrzywdzić. Wiesz o tym.

– Twoja decyzja. – Tom zwrócił się do Kejiego.

– Jedziemy do Olliego – postanowił.

Tom nie był zadowolony z takiej odpowiedzi, ale na nią przystał. Szkolny korytarz był ostatnim miejscem na takie rozmowy. Ruszyli więc zgodnie w stronę parkingu, gdzie ustalili, że Keji pojedzie w jednym aucie z Tomem.

Tak jak można było przypuszczać, było to nieco niezręczne.

– Co się stało? – spytał mężczyzna po chwili ciszy.

– Nie jestem pewien.

– Ad... – ugryzł się w język i szybko poprawił:– Keji, proszę cię.

– Naprawdę nie wiem. Boli mnie głowa.

– Straciłeś przytomność bez powodu?

– Ollie twierdzi, że wracają mi wspomnienia z Nibiru, ale nic więcej nie wiem.

Tom skinął głową, wyglądał na zmartwionego.

Continue Reading

You'll Also Like

33.7K 2.1K 24
Albert Speedo jest jaki jest, ale czy ktoś kiedyś zapytał dlaczego? Być może ten chłopak kryje w sobie sporo problemów. Czy to dzieciństwo bez rodzic...
61.4K 3.8K 50
Gdy zagubiony nastolatek przypadkiem myli numery... jego życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni.
30.3K 1.8K 120
➜ TYTUŁ: Undercover chaebol high school (Tajna szkoła średnia w Chaebol) ➜ AUTOR: ? ➜ TŁUMACZENIE NA POLSKI PRZRZ: @Kircia666 - Wattpad+Discord ➜ GAT...
30.2K 929 16
Poradnik zawsze aktualny. Każdy kiedyś marzył aby rozwinąć skrzydła i napisać coś... To coś to oczywiście powieść. W tym praktycznym poradniku skupię...