Distruzione

By nikttaki01

22.4K 731 607

Burza i Śmierć. Kto wygra pojedynek? Kto pierwszy wniknie w drugą dusze, stając się jedną? More

Prolog
Początek końca
Kim jesteś?
Grzech
Kłamstwo
Zmartwychwstanie
Zazdrość
Fikcja
Zaufanie
Akceptacja
Niedowierzanie
Zgoda
Przyjemność
Rozkosz
Strach
Informacja
Bliskość
Zniszczenie
Ten dzień
Epilog
Zapowiedź + info

Gwiazdy

1.3K 36 20
By nikttaki01

Imprezowego wieczoru nie wydarzyło się nic więcej, oprócz bijatyki Ashera z nieznajomym blondynem. Razem stwierdziliśmy, że nie chcemy tam dalej siedzieć i pojechaliśmy do mieszkania Asha. Spędziliśmy miło resztę nocy, by zasnąć około drugiej, wtuleni w siebie.

Obecnie jemy śniadanie, które zrobił chłopak. Jego naleśniki z czekoladą były po prostu przepyszne, a ja obżerałam się nimi, jak najdroższym miodem. Ash zaśmiał się, widząc moją zapewne ubrudzoną od czekolady twarz.

- Cieszę się, że jesz, Delciu. - oznajmił, na co ja uśmiechnęłam się delikatnie. Sama byłam zadowolona z tego, że powoli moje relacje z jedzeniem wracały do normy i coraz rzadziej zdarzało mi się zwymiotować zjedzony posiłek. - Jestem dumny. - dodał. Prawie zakrztusiłam się jedzonym naleśnikiem. Tak miło było usłyszeć tak miłe słowa, a w dodatku ze strony Ashera. Bardzo mi go brakowało, co jeszcze chwilę temu chciałam wybić sobie z głowy.

Nawet stalker nie odzywał się, co wydawało mi się, że było tylko ciszą przed burzą. Możliwe było też, że Ash wyjeżdżając mniej więcej załatwił tę sprawę, ale nie wydaje mi się, ponieważ przecież, gdy wrócił dostałam jeszcze wiadomość.

Dokończywszy posiłek, Ash wziął brudne naczynia, które włożył do zmywarki i ją włączył. Ja w tym czasie postanowiłam iść umyć twarz i zęby. Przyjrzałam się swojemu odbiciu,gdy nagle zauważyłam Ashera, opierającego się o futrynę drzwi. Przechylił głowę i obserwował mnie.

- Czemu się tak patrzysz? - spytałam, mając szczoteczkę w buzi. Chłopak podszedł do mnie, gdy ja nie spuszczałam go z wzroku. Delikatnie mnie objął, chowając w ciepłym uścisku.

- Jakoś tak. - mruknął, dając mi buziaka w czubek głowy. Musiał się mocno schylić. - Po prostu cieszę się, że jesteś obok, Bellissima. - uśmiechnęłam się z buzią pełną piany od pasty dla zębów, dlatego szybko odsunęłam się od chłopaka i wyplułam ją do umywalki, którą odrazu przepłukałam. W niedzielę, gdy postanowiliśmy wstąpić do sklepu, kupiłam sobie szczoteczkę do zębów, by móc trzymać ją u Storma. Błąd, on zapłacił. Nawet nie chciałam się z nim kłócić, bo wiedziałam, że nie wygram. Mimo, że były to marne grosze, chłopak i tak nie dałby mi za to zapłacić.

Odłożyłam szczoteczkę do kubeczka, a pastę umiejscowiłam tuż obok. Odwróciłam się w stronę chłopaka, który bacznie mnie obserwował. Wyciągnęłam ręce do góry, co chłopak zrozumiał i odrazu podniósł mnie, łapiąc za tyłek, przez co się zaśmiałam. Ruszyliśmy w stronę salonu, a Ash usiadł na kanapie. Siedziałam na nim okrakiem, mocno przytulając się do jego ciała.

- Chcę, żeby było już tak zawsze. - mruknęłam mu w klatkę piersiową. Chłopak nic nie odpowiadając pocałował mnie w czubek głowy.

***

- Jesteście tak kurewsko uroczy! - pisnęła Milou, nawiązując do mojej relacji z Asherem. - Naprawdę cieszę się, że jesteś w końcu szczęśliwa. I to z nim... - powiedziała już trochę ciszej. Wiedziałam, że dalej miała w głowie mój stan, gdy Storma nie było obok mnie.

- Spokojnie, Milu. On już zostanie. - uśmiechnęłam się.

Musiał zostać.

Musiał.

- Mordini, mam piwo! - krzyknął Perc, pokazując zgrzewkę piwa. Zadowolony szedł w naszą stronę, by następnie usiąść na leżaku obok nas. Podał piwo Milou, a do mnie uśmiechnął się chamsko, podając mi sok pomarańczowy.

Sukinsyn.

- Dzięki, Percy. - powiedziałam twardo, lecz odkręciłam butelkę soku, który zaczęłam pić.

Często miałam dość tego, że przyjmuje leki. Wiązało się to z dużą ilością wyrzeczeń, czym była również rezygnacja z alkoholu.

- Ależ nie ma za co, skarbeńku. - uśmiechnął się, biorąc kilka łyków piwa. Usłyszeliśmy śmiech, dlatego spojrzeliśmy w jego stronę. Ujrzałam Mateo i Asha, którzy kurwa, nie byli sami.

Obok nich znajdowała się piękna blondynka. Miała na sobie białą, zwiewną sukienkę, która przykrywała jej prześwitujący niebieski strój kąpielowy. Śmiała się patrząc na Mateo, który z lekkim uśmiechem patrzył na swoją dziewczynę.

- Co jest, kurwa? - spytała Milou, wpatrując się w swojego chłopaka.

Podeszli do nas, a jako pierwsza odezwała się nieznajoma dziewczyna.

- Cześć, jestem Veronica. - uśmiechnęła się miło w naszą stronę, by następnie podać dłoń Percyemu i Milou. Przyszła kolej na mnie. - Oh, ale masz piękne oczy. - rozszerzyła uśmiech. Niepewnie, z chęcią mordu, uścisnęłam jej rękę, po chwili puszczając. Takowa Veronica, odrazu poczuła się swobodnie, ponieważ usiadła na leżaku niedaleko mnie.

Mateo podszedł do Milou, którą pocałował w policzek. Dziewczyna pokazywała niezadowolenie, co chłopak wyczuł. Szepnął jej coś do ucha, na co ona niemiło parsknęła. Ash usiadł obok mnie, a ja odłożyłam sok na płytki, gdy wcześniej nawet nie zauważyłam, że mocno ją ściskałam, o mało nie wylewając. Chłopak pocałował mnie w czoło, na co ja podniosłam brew.

- Kto to, kurwa, jest? - szepnęłam zła w jego stronę. Veronica była niesamowicie ładna, przez co moja podświadomość mówiła mi, że jest ona moją konkurencją.

- Veronica. - powiedział poważnie. Przypatrywał mi się z podniesioną brwią, dokładnie, jakby nie rozumiał o co mi chodzi. A doskonale rozumiał. - Chyba nie jesteś...- zaczął, lecz mu przerwałam, po prostu wstając i ruszając w stronę basenu.

Kątem oka zerknęłam na Asha, który przyglądał mi się jakby z zniecierpliwieniem. Powolnie odpięłam guzik i rozpięłam rozporek, by następnie powoli zsunąć z siebie jeansowe spodenki. Nie patrzyłam już na chłopaka, a po prostu w kilku krokach znalazłam się przy krawędzi basenu. Usiadłam na niej i zanurzyłam nogi w wodzie, by po chwili po prostu się cała zanurzyć. Miły chłód opanował moje ciało, które było praktycznie przegrzane od słońca.

Wynurzyłam się i poprawiłam włosy dając je do tyłu, by następnie popłynąć na środek basenu i zacząć dryfować na plecach. Czułam na sobie wypalające dziury szaroniebieskie tęczówki Storma, na co delikatnie się uśmiechnęłam.

- Kochanieńka, chyba nie myślałaś, że zostawię cię samą. - powiedział radośnie Perc, który znalazł się obok mnie na dmuchanym flamingu. Zaśmiałam się, po czym zaczęłam normalnie utrzymywać się w wodzie, a po chwili wsunęłam się na flaminga.

Nie spodziewałam się jednak, że będzie tutaj aż tak niestabilnie, dlatego razem z Percym poleciałam do tyłu. Oboje zanurzyliśmy się w wodzie, by po chwili się wyłonić. Spojrzałam na przyjaciela, któremu włosy przykleiły się całkowicie do twarzy, zasłaniając przy tym oczy. Wybuchłam śmiechem na ten widok, przy czym złapałam flaminga, by znów na nim usiąść.

- Ja pierdole, jaka ty jesteś głupia. - mruknął Perc, który najwidoczniej zdenerwowany ruszył w moją stronę.

- Nie, Perc, proszę! - krzyczałam, lecz chłopak nic z sobie z tego nie robił i siłą zrzucił mnie z flaminga. Znów wylądowałam pod wodą, z której szybko się wynurzyłam.

- Jeden, jeden, Del. - rzekł, by następnie na mnie wskoczyć. Wylądował na moich barkach, na co ja po prostu zanurzyłam się w wodzie. Był kurewsko ciężki.

Po dłuższej chwili chłopak zszedł ze mnie, za co byłam mu wdzięczna, ponieważ powoli brakowało mi powietrza.

- Debilu, głupi! - krzyknęłam kaszląc. Kochałam go, ale czasem był jak nieodpowiedzialny szczeniak.

***

Cały dzień spędziliśmy praktycznie w basenie lub obok niego. Storm nie odzywał się do mnie, ponieważ widział, że nie podobała mi się ta cała Veronica. Była zbyt ładna, żeby mi się podobała.

Boże, jak to brzmi.

Nie podobało mi się po prostu to, jak patrzyła na Asha, odpowiadając mu lub, gdy rzucała w jego stronę nieśmieszny żart. Jednakże, zachowanie chłopaka bardzo mi się podobało, ponieważ odpowiadał jej zdawkowo, czasem nawet na nią nie patrząc. Wiem, że moje zachowanie wobec nich było dzisiejszego dnia sukowate, a ja po prostu nie wiedziałam, dlaczego tak robię.

Byłam zazdrosna?

Dryfowałam na plecach, myśląc o chłopaku i jego znajomej, gdy usłyszałam cichy plusk. Poczułam dłonie na swoich biodrach, a następnie jak ktoś przysuwa mnie do siebie. Oczywiście był to Asher.

Owinęłam nogi wokół jego bioder, by później na niego spojrzeć.

- To tylko znajoma, mia bella. - oświadczył. Może i tak, jednak moja głowa cały czas nie chciała tego przyswoić. Czułam się zagrożona. Myślałam, że ona po prostu mi go odbierze.

A tego bym nie przeżyła.

- Widzę, jak na ciebie patrzy, Ash. - mruknęłam, patrząc w jego piękne oczy. - Nie podoba mi się to. - dodałam, zaczesując jego włosy do tyłu.

- Jesteś zazdrosna, Delciu. - bardziej stwierdził niż zapytał. Chwilę się nad tym zastanowiłam.

Czułam złość, gdy Veronica była blisko Storma. Gdy czarująco się do niego uśmiechała, a czasami suka dotykała nawet jego ramię, śmiejąc się przy tym. Gdy patrzyła na niego tak podobnie, jak ja.

Byłam zazdrosna.

- Jak mogłabym nie być zazdrosna, skoro ona jest taka piękna, Ash? - spytałam, patrząc na niego spod rzęs. Na samą myśl, że mogłaby mi go odebrać, zrobiło mi się po prostu przykro.

- Kochanie, jesteś od niej piękniejsza. Co ja pierdolę, jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi. - spojrzał na mnie. - Poza tym, nie chodzi tu tylko o wygląd, Delilah. - pogłaskał mnie po głowie. - To ty namąciłaś mi w głowie, gdy pierwszy raz cię zobaczyłem. To ty zdobyłaś moje serce. - oznajmił, cały czas patrząc mi w oczy.

Ja pierdole, jak to dobrze zabrzmiało. Poczułam niesamowicie mocne motylki w podbrzuszu.

- Jesteś mój, Asher? - spytałam. Skoro ja byłam jego, on miał być mój.

Chłopak szybko przyciągnął mnie do pocałunku, który był inny niż wszystkie. Nie było tutaj żarliwości, języka i zapachu seksu w powietrzu.

To był szczery pocałunek miłości, jeśli mogę tak to ująć.

- Tak, Del. Jestem twój, a ty moja. - oświadczył w moje usta.

To zabrzmiało jak piękna przysięga, której żadne z nas nie mogło złamać.

Ja jestem jego, a on mój i tak miało zostać, do zasranego końca naszego życia.

Objęłam go mocniej nogami, by następnie mocno wbić się w jego usta. Przy tym pocałunku poczułam już ten żar, język i zapach seksu w powietrzu. To był pocałunek, który również lubiłam, lecz wcześniejszy zapadł mi w pamięć i to na zdecydowanie na zawsze.

Chłopak mruknął w moje usta, by później mocno przyciągnąć mnie do siebie. Poczułam przy tym, jaki był twardy. Mocniej przywarłam do jego męskości, na co wydobył z siebie kolejny pomruk.

- Nie możemy, Delciu. Nie mam gumek. - powiedział.

Zdenerwowana przeniosłam swoje usta na jego żuchwę.

- Proszę, nie baw się ze mną. - sapnął męczeńsko, na co ja tylko się uśmiechnęłam.

Zeszłam z niego, by następnie podpłynąć do drabinki, po której wyszłam z basenu. Po mnie, zrobił to również Asher. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, jak stoi.

Podobało mi się, jak na niego działam.

- Idź do łazienki, kochanie. - powiedziałam trochę prześmiewczo. Chłopak zacisnął szczękę i ruszył w stronę ogromnego domu Percyego. Przechodząc obok mnie, klepnął mój lewy pośladek, na którym zapewne odbiła się jego dłoń. Zaśmiałam się i również ruszyłam w stronę domu mojego przyjaciela, zabierając przy tym moje jeansowe spodenki  z ziemi.

Znajdując się w salonie, spytałam Percyego czy mogłby dać mi jakąś koszulkę, ponieważ nie chciałam siedzieć resztę wieczoru w samym staniku kąpielowym. Chłopak oczywiście zgodził się, dlatego schodami ruszyliśmy na górę. Weszliśmy do jego pokoju, a ja odrazu rzuciłam się plecami na łóżko.

- Ładnie razem wyglądacie. - wypalił Perc, grzebiąc w szafie. Podniosłam brwi w niezrozumieniu.

- Co masz na myśli? - spytałam i zmieniłam pozycję na siedzącą. Przyglądałam się chłopakowi, który z bólem w oczach spojrzał na swoje łóżko, które było teraz mokre przez mój strój kąpielowy. Przyjęłam od niego białą koszulkę, którą założyłam. Wstałam i zrobiłam to samo ze spodenkami.

- Ty i Ash. - rzekł. - Razem ładnie wyglądacie. - powiedział powoli.

Spojrzałam na niego z lekko uchylonymi wargami.

- Co do siebie czujecie, po tym co się stało? - spytał, krzyżując ręce pod piersiami. Wpatrywał się we mnie z mocą.

- My... - wyjąkałam, lecz odchrząknęłam. - Chyba zależy nam na sobie. - powiedziałam pewnie.

- Chyba? - podniósł brew. - Kurwa, Delilah, nawet nie wiesz co do nas pisał, gdy wyjechał. - wypalił, lecz szybko zacisnął wąsko usta.

Zaraz.

Czy oni wszyscy mieli z nim kontakt, gdy ja go straciłam?

- Proszę? - wydukałam. - Czy ty chcesz mi teraz powiedzieć, że przez te wszystkie miesiące pisaliście ze sobą? - opadły mi ręce. - Dlaczego mi nie powiedzieliście? - poczułam żal.

Ja pierdole, jak mogli mi tego nie powiedzieć? Tak bardzo mi na nim zależało, o czym wiedzieli, a zatajali przede mną fakt, że mają kontakt.

- Nie chcieliśmy, żebyś bardziej się dołowała. - mruknął. - Przepraszam, Del. - popatrzył na mnie z bólem w oczach. Chryste, może i byłam na nich zła, ponieważ tylko Mateo przyznał mi, że rozmawia z Ashem, ale jednak zrozumiałam, co Perc miał na myśli.

Nie chcieli, bym ciągle o nim myślała, mimo że i tak to robiłam.

Podeszłam do chłopaka, którego przytuliłam, na co zareagował objęciem mnie.

- Co pisał? - spytałam. Ciekawiło mnie to, czy on też myślał o mnie przez cały czas, jak ja o nim.

- Pisał, ze tęskni za tobą, pytał o twoje samopoczucie, ale nie mówiliśmy mu dokładnie co się z tobą dzieje. - nawiązał do mojego małego kryzysu. - powtarzał, że myśli o tobie i co chwilę pytał, czy masz kogoś nowego.

- Co odpowiedzieliście mu na ostatnie? - spytałam. Milou i Perc byli zdolni do tego, by mówić, że w ogóle nie przejęłam się jego wyjazdem.

- Że chyba go pojebało i, żeby wracał jak najszybciej. - prychnął.

Poczułam przyjemne ciepło w sercu, przez co mocniej ścisnęłam przyjaciela.

- Dziękuje Percy, za to, że zawsze jesteście. - wymruczałam w jego tors, do którego byłam przytulona.

- Kocham cię, Del, tak samo jak Milou. Zawsze będziemy. - oświadczył, po czym mnie uszczypnął.

- Ała! - pisnęłam, na co chłopak głośno się zaśmiał.

- Chodź, wracajmy na dół.

***

Posiedzieliśmy jeszcze kilka godzin z przyjaciółmi, po czym razem z Asherem stwierdziliśmy, że pojedziemy do niego. Czułam lekkie zmęczenie, co chłopak wyczuł i dlatego właśnie wracaliśmy jego samochodem.

Jak zwykle miło pieścił moje udo, które co chwilę delikatnie ściskał. Lubiłam, gdy to robił. Drogę do jego domu spędziliśmy w miłej dla ucha ciszy, która nie była niekomfortowa.

Po dłuższej chwili zatrzymaliśmy się przed jego blokiem. Otworzyłam drzwi i wyszłam leniwie z samochodu. Nie wiem, dlaczego czułam się taka senna. Ash stanął obok mnie i złapał mnie za dłoń, splatając przy tym nasze palce. Ruszył do drzwi, a ja zaraz za nim. Wpisał kod, by wpuścić mnie pierwszą, dlatego weszłam do klimatyzowanego budynku. Odrazu przeszła mnie gęsia skórka, ponieważ na zewnątrz było o wiele cieplej. Chłopak zamknął drzwi, po czym znalazł się obok mnie. Zmrużyłam oczy, uśmiechając się do niego, na co cicho parsknął.

Poczułam jego dłonie pod swoim tyłkiem, by po chwili nie czuć gruntu pod stopami. Storm podniósł mnie, by następnie ruszyć schodami, kierującymi do jego mieszkania.

- Jestem ciężka, Ash... - wymruczałam, będąc prawie w krainie snu.

- Jesteś leciutka, kochanie. Nie przejmuj się. - szepnął mi do ucha.

Asher, który przeniósł mnie na swoją prawą stronę, obejmując mnie zaledwie jedną ręką, niczym dziecko, wyjął klucze z kieszeni czarnych spodenek. Włożył je do zamka i przekręcił je, by następnie wyjąć i wejść w głąb ciemnego mieszkania.

Zdjął swoje buty, cały czas mnie trzymając. Ja natomiast mocno obejmowałam jego kark i zatracałam się w jego zapachu. Ash wszedł do sypialni, która była obok nas i delikatnie położył mnie na łóżku. Miałam zamknięte oczy, dlatego nie wiedziałam dokładnie co robił, lecz czułam, że na mnie patrzy.

- Sei bella*. - szepnął czarująco. - E mia*. Rozebrać cię, kochanie? - spytał czule, na co leniwie się uśmiechnęłam. Przytaknęłam mu, by po chwili poczuć jego silne dłonie na moich biodrach. Rozpiął guzik, przy czym również rozpiął rozporek. Podniosłam biodra do góry, a chłopak zsunął ze mnie spodenki. Podniosłam się do pozycji siedzącej, dalej mając zamknięte oczy. Odchyliłam głowę do tyłu.

- Stanik też, Ash. - szepnęłam, czując ogromne zmęczenie. Chciałam już zasnąć, wtulając się w jego ciało. Chłopak sapnął, lecz zdjął ze mnie koszulkę, podnosząc przy tym moje ręce. Poczułam bardziej jego obecność, a nawet oddech na ramieniu, przy czym chłopak rozpiął mój stanik. Zsunął ramiączka z moich ramion, a ja siedziałam teraz przed nim praktycznie naga.

Usłyszałam jego kroki, ponieważ najwidoczniej gdzieś poszedł. Z tego, co słyszę, chłopak otworzył szafkę wbudowaną w szafę, by później do mnie wrócić. Poczułam jego mocny, ale przyjemny dla nozdrzy zapach. Przełożył mi koszulkę przez głowę, a później zrobił to bardzo delikatnie z moimi rękami.

- Lubię, jak śpisz w moich rzeczach, słodka. - rzekł szeptem, a w moich podbrzuszu poczułam stado motyli. - Połóż się, za chwilę wrócę. - oznajmił, co wykonałam odrazu.

- Wróć szybko, proszę. - szepnęłam. Wsunęłam się pod kołdrę i odwróciłam plecami do drzwi, przez które wyszedł Ash.

Wdychałam cudowny zapach chłopaka, który osadził się na materacu. Po chwili chłopak wrócił i położył się obok mnie. Przysunął się do mnie i objął mnie ciężkim ramieniem. Przysunęłam się do niego, na co chłopak cicho mruknął.

Chwile leżąc, po prostu zasnęliśmy.

Razem.

***

Obudziły mnie miłe promienie słońca, które grzały moją twarz. Nie czułam złości, jak zawsze, gdy światło mnie raziło przerywając przy tym mój błogi sen. Czułam spokój.

Odwróciłam się na drugi bok i zaczęłam przyglądać się Asherowi. Chłopak równomiernie i spokojnie oddychał, mając przy tym lekko uchylone wargi. Jego włosy były roztrzepane na każdą, możliwą stronę, tworząc przy tym uroczy nieład, który bardzo mi się podobał. Przysunęłam się do niego i delikatnie objęłam. Ash cicho mruknął, lecz mocno objął mnie w talii i przysunął bardziej do siebie.

- Co tam, myszko? - mruknął porannym głosem.

Poczułam, że potrzebowałam słyszeć ten dzień z rana już zawsze.

- Wyspałeś się, Ashi? - uśmiechnęłam się sama do siebie, ponieważ chłopak dalej miał przymknięte powieki. Chłopak jakby lekko się spiął, ale odpowiedział.

- Pytam, co tam, Del. - rzekł, zmieniając przy tym ton na trochę bardziej niemiły. Może nie powinnam tak mówić?

- Przepraszam. Nie chciałam cię zdenerwować. - poczułam łzy w oczach, dlatego na chwile przymknęłam powieki. Storm otworzył oczy i spojrzał na mnie.

- Nie zdenerwowałaś mnie, kochanie. Ja po prostu... nie lubię, jak ktoś się do mnie tak zwraca. - prytulił mnie. - I tak, wyspałem się. A ty, słodka? - potrzebując więcej bliskości, usiadłam na jego kolanach.

- Wyspałam się, jak nigdy dotąd. - uśmiechnęłam się leniwie. Ash przesunął swoje dłonie na moje uda.

- Bo byłaś ze mną, Bellissima. - odpowiedział cwianie. - Dziś planuję zabrać cię w pewne miejsce. - oświadczył.

- Jakie? - spytałam. Byłam ciekawa, gdzie chciał zabrać mnie Storm.

- Hm... - udawał, że myśli. - Na pewno ładne. - wyszczerzył się.

*

Od Ashera wróciłam jakiś czas temu. Bardzo cieszyłam się, że spędzamy tak dużo czasu razem. Czułam się przy nim bezpiecznie i, że był moją małą oazą.

Obecnie siedzę przy biurku, przeglądając uniwersytety. Nie wiedziałam, dokąd złożyć podanie, a nowy rok szkolny był już za miesiąc. Czułam ogromną presję na sobie, ponieważ matka, jak i ojciec ciągle szykowali mnie, kiedy w końcu coś wybiorę.

Matka oczywiście była za prawem, natomiast ojciec za medycyną.

Ja pierdole.

Poprawiłam luźnego koka i wstałam z fotela, zdając sobie sprawę, że Asher za niedługo zjawi się pod moim domem. Przebrałam się z zwykłe jeansy, a na górę założyłam białą bluzę. Jako, że było już po dwudziestej trzeciej, ubrałam moje czarne Conversy, by następnie wyślizgnąć się przez okno. Zeszłam jak zwykle, po czym ruszyłam żwawym krokiem do samochodu Storma, który znajdował się niedaleko. Wsiadłam do pojazdu i spoczęłam wzrok na chłopaku.

- Ja pierdole, co ci się stało, Ash? - spytałam zmartwiona, odrazu się do niego przybliżając. Chłopak miał całą poobijaną twarz. Pod okiem znajdowało się limo, a jego dolna warga była rozcięta. Złapałam delikatnie jego policzki, a on zwrócił w końcu na mnie wzrok, którego omijał. - Kto zrobił ci krzywdę? - powiedziałam ciszej. Oczy zaszkliły mi się na widok bólu Ashera.

- Kurwa, nie płacz, kochanie. - lekko zmrużył oczy i pogłaskał mnie po głowie. - Pokłóciłem się z takim jednym. - oznajmił. - Spokojnie, on wygląda gorzej. - uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Spojrzałam na niego i nie wytrzymałam.

Już drugi raz popłakałam się przy Asherze Stormie.

Chłopak przysunął się do mnie, po czym mocno mnie objął.

- Cii... - wyszeptał. - Wszystko jest dobrze, Delciu. Nic mi nie jest. - głaskał uspokajająco moje plecy.

- Boli mnie twoja krzywda, Ash. - załkałam. Dlaczego to zrobił? Dlaczego się pobili? Dlaczego ktoś sprawił mu ból?

- To mnie nie boli, myszko. - objął moje policzki. - Spójrz na mnie. - szepnął. Podniosłam wzrok na jego piękne tęczówki. - To nic, Delilah. To mnie nie boli, wszystko gra, słodka. - uspokajał mnie.

- Ale dalej mnie to boli...- wyjąkałam już bardziej spokojnie.

Wiedziałam, że Asher lubił przemoc i, że lubił się bić. Ja sama często nad sobą nie panowałam, ale jakoś dziwnie było mi patrzeć na jego obitą twarz, która i tak pozostała perfekcyjnie przystojna.

- Ruszajmy, zanim mama zobaczy twój samochód. - powiedziałam, a chłopak spełnił moje żądanie. Ruszyliśmy, a ja zapięłam pasy. Ash odrazu, gdy bardziej się rozluźniłam, złapał mnie za udo i zaczął mile je pieścić kciukiem. Złapałam jego dużą dłoń i lekko ścisnęłam, a wolną przetarłam twarz, która była cała w łzach.

Chwilę już jechaliśmy, dlatego poczułam ulgę gdy chłopak w końcu się zatrzymał. Leniwie wysiadłam z samochodu, co uczynił również Ash. Znajdowaliśmy się przed pięknym, dużym jeziorem. Poczułam, jak warga opada mi w dół.

Widząc ten widok zaparło mi dech w piersiach.

Nad wielkim jeziorem znajdowało się jeszcze większe niebo, na którym znajdowały się pięknie błyszczące gwiazdy, a obok nich księżyc. Świecił tak jasno, co oznaczało pełnię.

- Podoba ci się, mia bella? - spytał i znalazł się blisko mnie, łapiąc mnie w talii.

- To miejsce... jest niesamowite, Asher. - spojrzałam na niego. On uśmiechnął się i czule mnie pocałował. - Dziękuje, że mnie tutaj zabrałeś. - szepnęłam mu w usta.

- To nie koniec niespodzianek, Delciu. - podniosłam brwi, ponieważ nie wiedziałam, co siedzi mu w głowie. Złapał mnie za dłoń i ruszył w stronę wody.

- Nie gadaj, że chcesz się kąpać. - parsknęłam śmiechem.

- Tak, chce się kąpać. Z tobą. - rzekł bardzo poważnie, a moje wargi rozchyliły się w zdziwieniu.

- Zwariowałeś? - zaczęłam się śmiać, a chłopak uśmiechnął się szeroko. - Nie mam stroju.

- Kocham, gdy się śmiejesz, słodka. - założył kosmyk moich włosów za ucho. - A strój nie jest ci do niczego potrzebny. - dodał i zdjął z siebie koszulkę. Przygryzłam delikatnie wargę i po chwili namysłu ja również zaczęłam się rozbierać.

Chłopak w samych bokserkach powoli wszedł do wody, po czym się odwrócił.

- Chodź, kochanie. - wystawił dłoń w moją stronę. W samej bieliźnie ruszyłam w jego stronę, co wykorzystał i przyglądał się mi. Złapałam jego dłoń, jednak przestraszyłam się, gdy chłopak nagle mocno mnie złapał za tyłek i przysunął do swojej klatki piersiowej. Zaśmiałam się i objęłam jego kark, składając na nim czuły pocałunek.

Ash wszedł trochę na głębszą wodę, jednak dalej dotykał ziemi. Tak znikąd nagle mnie pocałował, na co miłe ciepło rozpłynęło się po moim serduszku.

- Dlaczego akurat zabrałeś mnie w to miejsce? - spytałam, przyglądając się jego twarzy oświetlonej  przez księżyc.

- Stąd idealnie widać gwiazdy. - zaczął i spojrzał w niebo, co i ja uczyniłam. - A ja kocham patrzyć w gwiazdy. - znów przeniósł na mnie swoje spojrzenie. - Ty jesteś moją gwiazdą, Delilah.

Moje wargi rozchyliły się, co ukazało w jakim szoku byłam.

O chryste...

Asher Storm wyznał mi miłość?

***

hejoo, co tam? 

Dziś troszkę krótszy, ale mam nadzieję, że treść wynagradza <3

Continue Reading

You'll Also Like

68.8K 1.9K 47
Kiedyś wszyscy byliśmy dzieciakami z tej dobrej części miasta. Porządny dom, usytuowani rodzice, zaplanowana przyszłość, a i tak skończyliśmy tutaj g...
Prokurator By Szerszen5

Mystery / Thriller

1K 107 25
Doświadczony śledczy, prokurator z Warszawy w wyniku zawirowań życiowych zostaje dyscyplinarnie przeniesiony do prokuratury w Ełku. Na miejscu musi z...
29.5K 822 35
Addison Beckham tak jak większość nastolatków w jej wieku, uczęszcza do szkoły średniej. Jej życie na co dzień jest ułożone. Jest dobrą córką, siostr...
447K 17.9K 37
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...