Błękitna Krew

By Meleody0903

425 178 224

Pokonanie Victora i odkrycie jego tajemnicy związanej z dziedziczką wampirzego tronu przyniosło za sobą nowe... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXII
Rozdział XXXIII
Rozdział XXXIV
Rozdział XXXV
Rozdział XXXVI

Rozdział XXV

8 4 5
By Meleody0903

Mikel ściągnął marynarkę i położył ją na biurku, żeby móc później na niej usiąść. Tessa uśmiechnęła się delikatnie na widok czarnej koszuli w wiśnie.

— Znalazłeś nowe hobby, widzę.

— Lubię eksperymentować z modą — westchnął. — Nie o mnie przyszliśmy tutaj rozmawiać, słońce.

— Najpierw zapytam, czy domyślasz się, dlaczego do tej rozmowy wybrałam ciebie.

Gula śliny stanęła mu w gardle.

— Thereso, jeżeli myślisz, że jestem w stanie...

— Ty jesteś moim stwórcą, ty mnie wskrzesiłeś i to ty weźmiesz odpowiedzialność za to, czego sama nie dam rady zrobić. To twój obowiązek — przerwała mu. Jej brązowe oczy się zeszkliły. — Mikel, ja umieram.

Przemknął wzrokiem po jej ranach, które się nie goiły i twarzy, która była idealnym obrazem bezsilności, rozpaczy i śmierci.

— Nie umierasz — przymknął oczy. — Chcesz umrzeć, ale nie umierasz.

— Każdego dnia grzebię jakąś swoją cząstkę. Umieram. Jedyne, o co cię proszę, to wbicie mi kołka w serce, kiedy to wszystko się już skończy. Jonathan będzie dobrym wampirem z tymi wszystkimi cechami, silnym.

— Czy ty się słyszysz? — wstał i podszedł do niej. — Jestem twoim stwórcą, wskrzesiłem cię, ale nie po to, żebyś znowu umierała! Po to, żebyś żyła — złapał jej twarz w dłonie. — Przecież masz dla kogo żyć.

— To nie wystarczy — załkała. — To jak tułaczka po pustyni w poszukiwaniu wody i trafienie na Morze Czerwone.

— W takim razie będę twoją pierwszą łyżeczką słodkiej wody.

Patrzyła w jego ciemne oczy i próbowała przekonać samą siebie, że jest dla niej nadzieja.

— Musisz zacząć sypiać. Rozmawiałem o tobie z Samuelem — puścił ją. — Powiedział, że jedną nogą wciąż jesteś po drugiej stronie, co jest trochę zabawne. Jesteśmy przecież wampirami — wywrócił oczami. — Najpierw będziesz musiała wypić mieszankę łez i krwi.

— Słucham?

— Liczba dziesięć oznacza odnowę, rozpoczęcie czegoś nowego. Musimy cię oczyścić z demonicznych wpływów. Zwłaszcza po tych podróżach w przeszłość z Anthony'm. Pięć kropel krwi i pięć kropel łez.

— Twoich?

— Chciałbym, żeby było tak prosto. Między innymi moich. Stwórca, Wróg, Bratnia Dusza, Czystość i... — zawahał się. — Miłość.

Tessa zrozumiała, z czym to się wiąże.

— A jeżeli chodzi o krew, to będzie Człowiek, Dziecię Nocy, Zabójca, Krew i Duchowny.

— Co to za wymagania... — rozmasowała czoło. — Skąd Samuel to wie?

— Nie jesteś pierwszym wskrzeszonym wampirem. Mówię ci to w tajemnicy, on też został przywrócony do życia, ale w porównaniu do mnie, jego stwórca wiedział, co należy zrobić.

— W porządku. Jakoś... się za to zabierzemy.

— Dzięki temu zaczniesz się regenerować. Później będziesz musiała zacząć zasypiać, pokonać koszmary. Nie będzie łatwo, ale wierzę w ciebie.

Skinęła głową.

— Wracajmy i zróbmy casting.

Obawiała się tego, ale wiedziała, że to jedyna szansa, że tonący chwyta się brzytwy.

Po drodze Mikel zawołał także Brielle.

Kiedy zeszli na dół, Yyvon wbiła w Theresę ciekawskie spojrzenie, ale ta nie miała pojęcia, o co chodzi. Zmarszczyła więc czoło i czekała.

— Co pamiętniki robiły u Williama?

— Zapomniałam ich zabrać.

— Ha! — odwróciła się do wampira zadowolona. Później znów skierowała ciało w jej stronę. — Tesso, pomóż mi. William właśnie przed sekundą wywlókł na światło dziennie pewne sprawy i chcę mu dać nauczkę.

Opowiedziała wszystko z dokładnością co do słowa, na co Tessa uniosła brwi i zaśmiała się krótko.

— A więc tak — podrapała się w głowę. — William kupił mi koronkową piżamę. Wiecie, te książęce zagrywki. Później próbował mnie upić białym słodkim, obrzydliwie drogim winem i biedak potrzebował pomocy przy rozbieraniu, bo sam się tak upił whisky, że nie był zdolny rozpiąć koszuli. — puściła mu oczko.

Brielle wycofała się taktycznie bliżej Adeline. Mikel gwizdnął długo, Crispin szczerzył się jak głupi, Celine zbierała szczękę z podłogi.

— Ja pierdolę. — skwitowała Yyvon, kręcąc głową z niedowierzaniem.

— Do niczego nie doszło, zboczeńcy — odezwał się William.

— Dobrze, skoro plotki mamy już za sobą, przejdźmy do czegoś ważniejszego — powiedział poważnie Mikel i położył na środku stolika kieliszek do wódki oraz 3 łyżeczki. — Musimy oczyścić Theresę.

Wyjaśnił pokrótce, co ma na celu ta mieszanka i jak zadziała na Tessę, a później wyjął z kieszeni spodni dwie fiolki.

— Potrzebne jest dziesięć kropli. Pięć z nich to łzy — wlał zawartość obu fiolek do kieliszka. — Stwórca i Wróg.

— Do kogo należy łza wroga? — zaciekawił się Jonathan.

— Victora. Jestem zapobiegawczy. Wampirze łzy często się przydają — wzruszył ramionami. — Czystość. — spojrzał na Brielle.

Zdezorientowana z początku nie wiedział, co zrobić, ale po chwili odzyskała rezon i zabrała łyżeczkę. Uronienie łzy nie było dla niej trudne. Pamiętniki sprawiały, że lały się samoistnie.

Przelała łzę do kieliszka i wróciła do swojego pokoju. Nadal była w lesie z informacją o Benedictie.

Tessa usiadła na sofie, jakby tracąc siły.

— Jeszcze dwie — zauważyła Yyvon. — Co dalej?

— Bratnia Dusza. Tesso, wskaż proszę osobę. — głos Mikela zmienił się w dziwnie kojący.

Wiedział od razu, do kogo powędrują jej oczy.

Crispin odłożył laskę i zabrał łyżeczkę. Celine zniknęła na chwilę w kuchni i wróciła z rozkrojoną cebulą.

— Dziękuję. — posłał jej uśmiech i spełnił swoje zadanie.

— No i William — Mikel podał mu łyżeczkę. — Darujmy sobie ogłaszanie, co reprezentuje.

Tessa nie patrzyła na niego, kiedy przykładał łyżeczkę do oka. Sam nie był pewien, co konkretnie miał na myśli Mikel. Podejrzewał dwie rzeczy i bał się, że chodzi o tę drugą.

Szybko jednak wypędził te myśli z głowy. Przecież to było niemożliwe, aby Tessa żywiła do niego nienawiść.

— To teraz krew — zawołał wesoło Yyvon. — Co w wymaganiach?

— Na pierwszy ogień potrzeba krwi jej krwi, czyli jednej linii. Jonathan.

Rackford przegryzł nadgarstek i podniósł go nad kieliszkiem.

— Ktoś będzie musiał iść na polowanie na krew jakiegoś księdza albo zakonnicy i człowieka.

— To ja to załatwię — zaoferowała się Adeline. — Wezmę krew taty i napadnę na kościół.

Eran odruchowo wyszedł z nią.

— Teraz krew wampira, jakiegokolwiek.

— Moja. — powiedziała Yyvon. Chciała wziąć w tym udział.

— No i kogoś, kto zabił. Ale warunek jest taki, że to nie był Skażony — patrzył na Celine i Anthony'ego. — Ani inny wampir. To musi być człowiek.

— Przykro mi, ale nie spełniam warunków.

— Anthony, nie powinno ci być z tego powodu przykro. — William zerknął na niego rozbawiony.

Celine bez słowa wypełniła kieliszek swoją krwią.

Crispin spojrzał na nią z niepokojem. Mówiła mu o swojej rodzinie, ale zostali przemienieni. Co jeszcze kryła jej przeszłość?

Co kryła również przyszłość?

Żadne z nich nie znało odpowiedzi na to pytanie.

Tessa łykając dziwną mieszankę po powrocie Adeline i Erana również o tym myślała.

Wiedziała jednak, że to za czyny, nie myślenie przyjdzie im zapłacić.



* * *



Brielle nie rozumiała, dlaczego na herbatę musi iść ubrana tak skąpo i patrząc w lustro ciągle naciągała sukienkę, która była dla niej jak druga skóra. Tylko w czarnym kolorze.

Wolałaby dalej wertować pamiętniki.

Nadal nie doszła do istotnych informacji, ale odkryła za to, że jej matka uwielbiała opisywać wszystko szczegółowo i właśnie stąd wzięła się grubość pamiętników.

— Gotowa? — Adeline wsunęła głowę do jej pokoju, ubrana w podobną sukienkę, tylko ciemnozieloną.

— Bardziej chyba nie mogę — skrzywiła się. — Chociaż chodzenie w tych szpilakch to istny koszmar.

— Ta, wiem. Aczkolwiek mogą ci kiedyś uratować życie — pocieszyła ją, mając na myśli patent Tessy. — Chodźmy. Celine zaraz wykończy mnie narzekaniem.

— A na cóż ona narzeka?

— Nie wygląda wystarczająco dobrze, co oczywiście nie jest prawdą — nachyliła się do niej, kiedy schodziły po schodach. — Po prostu chce zwalić Crispina z nóg, a tak starego wampira ciężko zaskoczyć.

— Nie rozumiem, dlaczego ledwo zakryte ciało miałoby zwalać kogoś z nóg.

— Zrozumiesz, jak zobaczysz Jonathana pożerającego cię wzrokiem. — ścisnęła jej ramię.

— No, jesteście — westchnęła Celine. — Jak tam, Brielle? Wszystko w porządku?

— Trochę nie nadążam, co się dzieje, ale to przez pamiętniki — przyznała. — Uświadomiły mi, że tak naprawdę nigdy nie opłakiwałam śmierci moich rodziców. Nie miałam na to czasu, a teraz... Nie czuję potrzeby i zaczynam myśleć, że to złe.

— Nie ma w tym absolutnie nic złego. — uśmiechnęła się do niej. Brielle jakoś od razu w to uwierzyła i nie była pewna, czy to kwestia jej naiwności.

Na zewnątrz czekał na nie powóz oraz trzech panów w czarnych smokingach.

— Może my się z tej herbatki zwiniemy, co? — Eran szturchnął zaczepnie Adeline, pomagając jej wsiąść, na co zrobiła wielkie oczy.

— Na litość boską — Crispin spiorunował go wzrokiem. — Pięknie wyglądacie, wszystkie. — posłał im uśmiechy, a zadowolona Celine chętnie skorzystała z jego dłoni.

Coraz lepiej wychodziło jej wsiadanie do powozów z gracją. Gorzej z wysiadaniem.

Breille wciąż zaaferowana pamiętnikami nawet nie zwróciła na Rackforda uwagi, tylko odruchowo złapała jego dłoń i zajęła swoje miejsce.

Cała szóstka była już w drodze.

Yyvon tego wieczoru postawiła na biały damski garnitur i czuła się w takim wydaniu świetnie. Właśnie dopalała cygaro, kiedy dołączyła do niej Tessa w czerwonej sukience rozdartej na lewym udzie tak wysoko, że Yvvon nie mogła nie gwizdnąć.

Anthony wlókł się gdzieś za nią odziany w szarość.

— Ta krew i łzy zmazały z ciebie wszelkie oznaki cierpienia. — powiedziała Yyvon już w powozie.

— Coś ty — prychnęła. — To makijaż. Muszę być dzisiaj w swojej najwyższej formie, skoro mam prowadzić grę z księciem Amsterdamu.

— Ale rany się zagoiły. — zauważył z uśmiechem Anthony.

Drogę odbyli w ciszy, a pod bramą Williama spotkali się z całą resztą.

Grupowo podążali wzdłuż ścieżki, wymieniając się uprzejmościami i przypuszczeniami. Celowo mieli zjawić się pół godziny przed resztą gości, gdyby miały zastać jakieś zmiany.

Will nie fatygował się do witania przyjaciół, uznał to za zbędne. Zamiast niego zrobił to Eric, zabierając od każdego płaszcz.

— Levingstone, durniu! Nawet nas nie przywitasz?! — krzyknęła z udawanym oburzeniem Yvvon.

Brielle nie wspominała tego miejsca dobrze, ale rozumiała, że takie wydarzenia są kluczowe do uzyskiwania informacji.

Eric zaprowadził ich do trochę mniejszej sali niż ta, w której odbywał się bankiet i każdy ze zdziwieniem odkrył, że miejsc jest więcej, niż zaproszonych gości.

Tessa rozejrzała się po stole, ale nie widziała nigdzie winietek, co ją zadowoliło.

— Wzięłaś sobie do serca misję. — usłyszała szept, a później poczuła na krótki moment dłoń na swoich plecach. Nie zdążyła jednak odpowiedzieć, bo William szedł już na drugi koniec stołu, ubrany cały na czarno.

— Ten to w worku na ziemniaki by dobrze wyglądał. To niesprawiedliwe. — fuknęła Celine, zakładając ręce na krzyż.

— Już wyjaśniam, bo te miliony znaków zapytania wokół waszych głów jest uciążliwe — własnoręcznie podpalił każdą jedną świecę na stole. — Zaprosiłem również Annę Howard, Mikela i Basile'a, żeby nie wyglądało to tak podejrzanie.

— Basile jest w Londynie? — zdziwiła się Tessa. — Kiedy zjechał?

— Dzisiaj rano. Specjalnie na moją prośbę tutaj jest, wtajemniczyłem go, skoro już i tak wie o Brielle.

— Czołem, dzieciaki! — Mikel zjawił się w bordowym smokingu. — Jonathan, jak zwykle świetnie wyglądasz. Celine — przyłożył dwa palce do ust i w nie cmoknął. — Thereso Holdter, nie poznaję cię.

— Czasami woda zmienia się w ogień.

— I to jaki — zlustrował ją wzrokiem. — Używać wszelakich metod.

— Może ją po prostu torturujmy? Albo pozbawmy ametystu? Wtedy William od razu się wszystkiego dowie. — zasugerował Eran.

— Torturujmy? — Crispin spojrzał na niego przerażony.

— Z tym ametystem niegłupi pomysł — wtrącił Jonathan. — Tylko gdzie ona go nosi? Nie zauważyłem naszyjnika u Benneta.

— Kolczyków też nie. — dodał Crispin.

— Gapiłeś jej się na uszy? — Celine zamrugała kilkukrotnie.

Crispin zamiast odpowiedzieć, złapał ją w pasie i przyciągnął do swojego boku. Spodobał jej się ten gest, za to reszta miała małą pokazówkę.

— Bransoletki i pierścionka też nie miała. — powiedział William.

— Fryzura? — zagadnęła Adelina.

— Co ma piernik, do wia...

— Adeline dobrze myśli — włączyła się Tessa, przerywając Eranowi. — Jeżeli miała upięte włosy, mogła mieć ametyst w spince, albo jakiejś ozdobie. — dotknęła swoich włosów, które dzisiaj pozostawiła rozpuszczone.

— A może jest nowoczesna i nosi biżuterię gdzieś indziej, niż uszy? — podsunęła Yyvon. Mikel zaśmiał się krótko, a Brielle zmarszczyła czoło.

— Mam z nią pójść do łóżka, żeby się dowiedzieć? — prychnął William.

— Z wysyłaniem Tessy na tego typu akcje nie miałeś problemu.

— Yyvon...

— No co, Yyvon? Nie było tak? — patrzyła na blondynkę zirytowana.

— Jesteśmy w przedszkolu? — Crispin uniósł brew. — Nie? To świetnie. Zajmijmy się tym, czym powinnyśmy. Reszta gości właśnie podjechała.

— Zaczynamy teatrzyk. — westchnął długo William.

Continue Reading

You'll Also Like

6.6K 461 9
II część Mistrzyni Diamentu Aniela wróciła do swojego dawnego życia. Nie spodziewała się jednego... Czy to zmieni jakoś jej życie? A może dowie się c...
669 64 13
- 🐑 ⫶ 𝟏𝟓.𝟎𝟓.𝟐𝟎𝟐𝟑 - ×× ×× ×××× . ☆﹒-﹒저주가 저주가 아닌 게 저주 ✿﹒-﹒w trakcie (3/284 rozdziałów) ☆﹒-﹒historyczne, romans, nadnaturalne, dramat ✿﹒-﹒C...
1.1K 154 21
Przeznaczenia nie da się oszukać, tak samo jak nie da się zerwać łączącej dwójki ludzi nici. Rika jako kitsune powinna trzymać się od ludzi z daleka...
7.6K 376 5
Krzesło elektryczne, gruby, mocno pleciony sznur, a może zastrzyk który zatrzyma jego serce? Hermiona Granger, jako główny sędzia komisji do spraw wo...