Magnis Noscut

By Cryinglighting96

6.3K 148 13

Perfekcyjny świat siedemnastoletniej Hani wali się niczym domek z kart, kiedy jej ojciec zostaje oskarżony o... More

🌙soundtrack🌙
🌙prolog🌙
🌙rozdział pierwszy🌙
🌙rozdział drugi🌙
🌙rozdział trzeci🌙
🌙rozdział czwarty🌙
🌙rozdział piąty🌙
🌙rozdział szósty🌙
🌙rozdział siódmy🌙
🌙rozdział ósmy🌙
🌙rozdział dziewiąty🌙
🌙rozdział dziesiąty🌙
🌙rozdział jedenasty🌙
🌙rozdział dwunasty🌙
🌙rozdział trzynasty🌙
🌙rozdział czternasty🌙
🌙rozdział piętnasty🌙
🌙rozdział szesnasty🌙
🌙rozdział siedemnasty🌙
🌙rozdział osiemnasty🌙
🌙rozdział dziewietnasty🌙
🌙rozdział dwudziesty🌙
🌙rozdział dwudziesty pierwszy 🌙
🌙rozdział dwudziesty drugi🌙
🌙rozdział dwudziesty trzeci🌙
🌙rozdział dwudziesty piąty🌙
🌙rozdział dwudziesty szósty🌙
🌙rozdział dwudziesty siódmy🌙
🌙rozdział dwudziesty ósmy🌙
🌙rozdział dwudziesty dziewiąty🌙
🌙rozdział trzydziesty🌙
🌙rozdział trzydziesty pierwszy🌙
🌙rozdział trzydziesty drugi🌙
🌙rozdział trzydziesty trzeci🌙
🌙epilog🌙

🌙rozdział dwudziesty czwarty🌙

112 2 0
By Cryinglighting96

Alek zaklął siarczyście podczas, gdy ja starałam się dostrzec ponad ramieniem chłopaka właściciela głosu. To co zobaczyłam, szybko wyjaśniło mi, dlaczego Alek tak bardzo nie chciał tu rozmawiać. Klęłam w myślach swoją głupotę.

Dawid stał kilka metrów za Alkiem wraz z kilkoma kolegami. Stali w pewnej odległości od latarni, więc nie byłam w stanie ich rozpoznać, zresztą wszystko przesłaniała mi wykrzywiona we wściekłości twarz Dawida.

-     Nie słyszałeś, Markowski? Puść ją.

-     Zadowolona? - wyszeptał Alek zanim puścił mnie odwracając się w kierunku chłopców. Jednocześnie przyciągnął mnie do siebie obejmując dłonią w talii - Nie masz co robić, Wolski?

-     Mam dość patrzenia jak Hania wiecznie przez Ciebie cierpi! Zostaw ją w tym momencie!

-     Może byś jednak ją zapytał o zdanie? - ton Alka na pozór był nonszalancki, jednak czułam jaki jest napięty. Mogłam tylko domyślać się, że wyczytał z aury Dawida coś, co bardzo mu się nie spodobało. Dopiero po chwili dostrzegłam otwartą i niemal opróżnioną butelkę taniej wódki, którą blondyn trzymał w dłoni.

-     Dawid, wszystko w porządku... - zaczęłam, ale już zrobił krok w naszą stronę.

-     Mam dość tego, że ciągle panoszysz się w naszej szkole i w tym mieście.

-     A ja mam dość tego, że ciągle się do mnie przypierdalasz - warknął Alek przybierając taki wyraz twarzy, że byłam niemal pewna, że Dawid odpuści. Niestety zarówno on jak i jego koledzy byli pijani i najwyraźniej odebrali to jako zachętę. Niemal niezauważalnie Alek przeciągnął mnie za swoje plecy, jednak Dawid to wyłapał.

-     Próbujesz ją bronić przede mną? To nie ja jestem członkiem gangu, który wymordował swoją rodzinę!

Nie widziałam oczu Alka, ale byłam pewna, że źrenice rozszerzyły mu się znacząco, a mój klasowy kolega za chwilę padnie rażony mocą videns. Nic takiego się jednak nie stało. Chłopak stał niewzruszony. Jedynie napięte mięśnie zdradzały gniew czający się pod jego skórą. 

-     Ubzdurałeś sobie, że zdobędziesz nową dziewczynę, a kiedy związała się ze mną postanowiłeś mnie o to obwinić. Ogarnij się człowieku, to doprawdy żałosne. 

Dawid nie wytrzymał. Skoczył do przodu z wściekłym okrzykiem. Widziałam pięść lecącą w stronę twarzy Alka, od której uchylił się w ostatniej chwili ciągnąc mnie za sobą.

-     Uspokój się Wolski! - krzyknął Alek, ale te słowa jeszcze bardziej rozjuszyły pijanego chłopaka.

Alek odepchnął mnie od siebie, a już w następnej sekundzie Dawid ponowił swój atak. I tym razem spudłował.

-     Dawid przestań! - krzyknęłam chcąc podejść do przyjaciela.

-     Nie, zostań tam! - zawołał Alek. Ta sekunda, którą poświęcił na zapewnienie mi bezpieczeństwa kosztowała go utratą koncentracji. Kolejny cios spadł prosto na jego szczękę. Jego głowa odskoczyła, a Dawid znów natarł. Alek uchylił się i niemal w tej samej chwili odepchnął Dawida. Dotychczas przyglądający się koledzy blondyna z okrzykiem rzucili się w kierunku chłopców. Butelka wódki z głośnym trzaskiem rozbiła się na chodniku.

-     Przestańcie! - zawołałam widząc, jak czterech chłopców rzuciło się na Alka. Z przerażeniem obserwowałam, jak udaje im się go przewrócić i zaczynają kopać go po żebrach i okładać pięściami po głowie.

Doskoczyłam do Dawida, który przyglądał się temu ze stoickim spokojem. Wręcz nienormalnym spokojem.

-     Co Ty wyprawiasz? - potrząsnęłam nim - Niech oni przestaną!

Blondyn odwrócił się w moją stronę, jednak jego spojrzenie było puste. Po ciepłym błysku w błękitnych oczach nie było śladu.

-     Zasłużył na to - warknął schylając się po coś leżącego u naszych stóp. Ku mojemu przerażeniu podniósł rozbitą butelkę, z której został tylko charakterystyczny „tulipan". Złapałam go za rękę chcąc go powstrzymać, ale wyrwał się natychmiast i podszedł do Alka. Jego koledzy zeszli mu z drogi. Alek wstał i wypluł krew z ust. Nigdy nie widziałam kogoś pobitego, więc ciężko było mi orzec w jakim jest stanie. Chciałam coś zrobić, jednak jego zimne spojrzenie przytrzymało mnie w miejscu.

-     I co chcesz z tym zrobić, Wolski? - wychrypiał ocierając usta i prostując się. Miałam wrażenie, że jego postawa wręcz emanuje jakąś potężną energią mimo, że zaledwie minutę wcześniej okładano go pięściami i kopano.

Dawid zamarł ze szkłem w dłoni. Wydawało mi się, że wcześniejsza pewność siebie dawno go opuściła.

W tej samej chwili ciemność rozproszyło niebieskie światło.

-     Gliny! - krzyknął jeden z chłopców, po czym cała czwórka puściła się biegiem. Dawid wahał się tylko kilka sekund, po czym ze złością cisnął szkło pod stopy Alka i pobiegł za nimi.

-     Alek - doskoczyłam do chłopaka mając dziwne poczucie déjà vu .

-     Jesteś cała? - zapytał zimno mierząc mnie uważnym spojrzeniem od stóp do głów.

-     Tak, a Ty? - złapałam jego twarz w dłonie szukając śladów przemocy. Miał rozciętą wargę, a na policzku powoli malował się czerwony siniak.

W tej samej chwili podjechał do nas policyjny radiowóz. Jasne światła mnie oślepiły i nie widziałam, kto z niego wysiada.

-     Wszystko w porządku? - ten głos wydał mi się znajomy.

-     Tak, dzięki Marek.

Dopiero wtedy rozpoznałam sympatycznego policjanta, którego zastałam na miejscu wypadku, na który naszłyśmy z Kamilą wracając z centrum handlowego.

-     Chcesz coś zgłosić? - zapytał z uśmiechem podchodząc bliżej i przyglądając się ustom Markowskiego.

-     Daruję sobie - prychnął Alek, co Marek skwitował cynicznym uśmieszkiem.

-     Panie komisarzu? - z samochodu wysiadła młoda dziewczyna w mundurze - Wszystko w porządku? Spisujemy?

-     Nie Weroniko, wszystko w porządku.

Czujne spojrzenie dziewczyny zmierzyło chodnik ze szczątkami butelki, wybrudzone ubrania Alka i moją przerażoną twarz.
- Na pewno? Nic pani nie jest?

Pokręciłam głową bojąc się, że jeśli otworzę usta wydobędzie się z nich jedynie szloch.

-     Pani aspirant, proszę wrócić do samochodu. Zaraz przyjdę.

Kobieta nie wyglądała na przekonaną, ale najwyraźniej postanowiła nie kwestionować rozkazu przełożonego. 

-     Nowa partnerka? - zarechotał Alek.

-     Nie drażnij mnie, Młody - policjant pokręcił głową - Idę, zanim postanowi Was przesłuchać. Daj znać jakbyś czegoś jeszcze potrzebował.

-     Właściwie to mógłbyś nas podrzucić, trochę oberwałem.

Marek uniósł brew jakby w niedowierzaniu, ale w końcu skinął głową.

-     Wskakujcie.

Alek bez słowa podprowadził mnie do samochodu i otworzył tylne drzwi.

-     Weroniko, podrzucimy ich do... - Marek spojrzał na nas we wstecznym lusterku.

-     Pod bank przy Koperniku, zostawiłem tam samochód.

Kobieta skinęła głową, ale nie wyglądała na zachwyconą. Marek przejechał przez resztę wałów i przez park, aż wyjechał na główną ulicę, a dalej prosto pod bank.

Gdy zatrzymał się przy Mustangu wysiadł razem z nami.

-     Haniu wsiądź do środka - powiedział Alek wręczając mi kluczyki.

Bez słowa wykonałam jego polecenie. Byłam zbyt oszołomiona żeby się kłócić. Przez szybę obserwowałam jak przez chwilę rozmawia z policjantem. Pożegnali się uściskiem dłoni.

-     Ten policjant jest widzącym? - zapytałam, gdy tylko Alek wsiadł do samochodu.

-     Tak - odparł po prostu, odpalając silnik.

Nie miałam zamiaru zadawać więcej pytań. W ciszy przemierzyliśmy drogę do bloku, gdzie mieszkał Alek i dalej do jego mieszkania. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, kiedy zdjęłam płaszcz i usiadałam na kanapie przyglądając się jak Alek ze złością ściąga ubrudzone ubrania. Na jego żebrach powoli barwiły się bordowo fioletowe, liczne siniaki, ale nie śmiałam zapytać czy potrzebuje pomocy lekarza. Po tym jak na mich oczach założył sobie szwy domyślałam się, że i tak nie pozwoli mi zawieźć się do szpitala.

Został w samych spodniach, nisko opuszczonych na biodrach i chodził po mieszkaniu wyciągając butelkę Jamesona, szklanki i nową paczkę papierosów.

Wodziłam za nim wzrokiem, kiedy nalewał nam alkoholu i odpalał papierosa. Chciałam skomentować fakt, że pali w mieszkaniu, ale ugryzłam się w język.

-     Czuj się jak u siebie - rzucił, stawiając przede mną szklankę i odchodząc w kierunku łazienki. Po chwili usłyszałam dźwięk lejącej się z prysznica wody.

Byłam całkowici otępiała. To co wydarzyło się na wałach napawało mnie przerażeniem, a jednocześnie rodziło kolejne pytania. Nie mogłam zrozumieć zachowania Dawida. Wiedziałam, że mu się podobam, ale byłam przekonana, że etap złości mamy już za sobą. W ostatnich dniach wydawało mi się nawet, że pogodził się z faktem, że jestem z Alkiem. To wszystko nie miało żadnego sensu. Rozumiałam, że był pijany, ale to nie usprawiedliwiało faktu rzucenia się w pięciu na bezbronnego Alka, nawet jeżeli w rzeczywistości nie był on bezbronny. Chociaż tego Dawid wiedzieć nie mógł. Ostatnie pół godziny wydawały się tak nierzeczywiste, jakby były wyświetlanym w kinie filmem.

Czułam jakby mózg miał mi za chwilę eksplodować. Ze złością chwyciłam pozostawioną przez Alka paczkę papierosów i odpaliłam jednego. Nikotyna nie przyniosła jednak pożądanego efektu. W głowie nadal miałam uciążliwą gonitwę myśli, której nie byłam w stanie uciszyć. Spojrzałam na szklankę z bursztynowym płynem, ale nie miałam ochoty na alkohol, zwłaszcza tak mocny. Potrzebowałam rozproszenia.

Niepewnie zerknęłam na drzwi łazienki, zza których nadal dobiegał szum wody. Niewiele myśląc rozpięłam kozaki i ściągnęłam je. Porzuciłam je pod kanapą i wstałam. Szłam w kierunku łazienki, jakby ściągana jakąś niewidzialną siłą po drodze pozbywając się kolejnych części garderoby. Kiedy stanęłam na progu miałam już na sobie jedynie komplet czarnej bielizny z przeźroczystej siateczki.

Oparłam się o framugę krzyżując ręce na piersiach i przyglądając się błyszczącej sylwetce przede mną.

Alek stał odwrócony do mnie tyłem opierając się obydwoma dłońmi o ścianę przed sobą i pozwalając, aby gorąca woda, z której para niemal całkowicie wypełniała pomieszczenie, spływała mu po głowie i plecach.

-     Co tu robisz, Fido? - jego niski, zachrypnięty głos przebił się przez szum.

-     Czuję się jak u siebie - sięgnęłam dłońmi do tyłu i rozpięłam stanik. Zanim doszłam do kabiny ściągnęłam majtki.

Otworzyłam drzwi i przez kilka sekund przypatrywałam się pokrytym tatuażami plecom, po których spływały krople wody. Przerwał mi Alek odwracając się gwałtownie. Widziałam jak słowa więzną mu w gardle, a źrenice rozszerzają się znacznie. Powoli mierzył moje ciało spojrzeniem tak gorącym, że byłam w szoku, że udało mi się w ogóle ustać na nogach. Nie odezwał się więcej. Wyciągnął dłoń, którą pewnie chwyciłam. Wciągnął mnie do kabiny zamykając za mną drzwi i pewnym ruchem przyciskając do szkła.

***

Siedzieliśmy na kanapie jedząc przepyszną pizzę z niedawno otwartej, włoskiej knajpki i oglądaliśmy Kapitana Amerykę. Obydwoje lubiliśmy Uniwersum Marvela zdecydowanie bardziej niż DC. No cóż, przynajmniej w tej kwestii się zgadzaliśmy. No i może jeszcze w kwestii seksu.

Wiedziałam, że źle robimy. Nie przegadaliśmy tego, co się stało. Niczego sobie nie wyjaśniliśmy. Zamietliśmy nasze problemy pod dywan, a w rzeczywistości po prostu odwlekliśmy w czasie kolejną kłótnię. Wiedziałam, że ten huragan będzie musiał przejść wcześniej czy później, ale nie miałam zamiaru psuć tego wieczoru jeszcze bardziej.

Oparłam się o Alka, a on objął mnie ramieniem. W tej chwili czułam się tak spokojnie jak nigdy. Jego twarde, gorące ciało grzało mnie nie pozwalając myśleć o przykrych rzeczach i niemal sprawiało, że zapominałam o szalejącej wokół nas burzy. Mogłam myśleć jedynie o tym, że mamy tu i teraz i nie wiadomo co będzie dalej. Chciałam przedłużyć ten moment na tak długo, jak to będzie możliwe. Całą wieczność mogłabym siedzieć z nim w tym mieszkaniu przytulona do niego, niemal bez słów, bez napięcia, po prostu ciesząc się jego bliskością.

Kochałam go.

Ta myśl przerażała mnie i uspokajała jednocześnie.

Przerażała, bo wiedziałam, że Alek jest najgorszą możliwą osobą jaką mogłam pokochać. Z jego sekretami, socjopatycznym bratem i nieznaną, niemal szemraną przeszłością nie nadawał się na partnera.

Uspokajała, bo wreszcie moje uczucia były dla mnie jasne. Nie musiałam się już zastanawiać, co czuję i czego chcę. Chciałam być z nim. Tylko z nim. Bez względu na cenę, na konsekwencję. Czułam, że teraz zupełnie inaczej mogę podchodzić do codzienności, do tych tajemnic, wyrzekania się prawdy w imieniu uczucia głębszego i ważniejszego niż strach i niepewność.

Siedzieliśmy w tej samej pozycji do końca filmu. Dopiero kiedy ostatnie słowa z napisów końcowych pojawiły się na ekranie Alek wyłączył telewizor, ale nawet wtedy nie odsunął się ode mnie.

-     Ja też Cię kocham.

Poderwałam głowę, ale nie patrzył na mnie. Wpatrywał się przed siebie z hardym wyrazem twarzy. Czułam jak mój żołądek niemal przekręca się na drugą stronę, krew pulsowała mi w uszach, a serce tłukło się w piersi, jakby chciało wyrwać się na zewnątrz klatki piersiowej.

-     Co mówiłeś? - wychrypiałam niepewna czy to nie był tylko słuchowy omam.

Alek przeniósł na mnie ciemne oczy, w których zobaczyłam emocje jakich dotąd nie widziałam u nikogo innego. Nikt jeszcze na mnie tak nie patrzył. Tak jakby świat zaczynał i kończył się na mnie, jakby nic innego się już nie liczyło.

-     Powiedziałem, że też Cię kocham - jego głos był pewny, a słowo „też" doskonale wskazywało, iż wie wszystko o moich uczuciach. Najwyraźniej miłość wypełniała moją aurę równie mocno co strach.

-     Kocham Cię - powiedziałam i podciągnęłam się do góry żeby pocałować go mocno i zachłannie. Alek odsunął się jednak zbyt szybko.

-     Nadal chcesz wiedzieć? - zapytał patrząc na mnie tym przenikliwym wzrokiem.

Wiedziałam co oznacza to pytanie. Prawidłowa odpowiedź mogła być tylko jedna. Jeśli udzieliłabym złej mogłabym wyjść z mieszkania i już nigdy do niego nie wracać. Widziałam to w jego spojrzeniu, w jego postawie. Ba. Podświadomie zawsze o tym wiedziałam. Ten związek był warunkowy. Mogliśmy być razem, ale ceną były tajemnice.

-     Nie - usłyszałam własny głos opuszczający moje usta, a tym samym pieczętujący tę umowę.

Tym razem to Alek pochylił się aby mnie pocałować.

Nie wiedziałam co przyniesie nam przyszłość, ta bliska i ta odległa. Byłam za to pewna, że prędzej czy później pożałuję tej decyzji. Nie byłam pewna jak i kiedy, ale w końcu to musiało mnie dopaść. A czułam, że kiedy to nastąpi przygniecie mnie swą siłą i ogromem.

W tyle głosy miałam słowa z filmu Spider-Man.

„Sekrety mają swoją cenę. Nie są za darmo. Ani teraz ani nigdy."

Continue Reading

You'll Also Like

144K 10.4K 41
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...
219K 8.8K 6
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
40.4K 5.1K 20
👔Damon Lauder był jednym z najbardziej znanych lekarzy w mieście, często prowadził wykłady, a na oddziałach przerażał studentów i budził w nich resp...
18.6K 1.1K 45
Czy jedna wiadomość może zmienić życie dwóch przypadkowych ludzi? #978 w dla nastolatków - 22.01.2017 #944 w dla nastolatków - 24.01.2017 #637 w dla...