🌙rozdział szósty🌙

178 4 0
                                    

Kolejne dwa tygodnie w Krośnie przebiegały spokojnie. Zaczynałam lubić to miejsce. Czułam, jak odpoczywam od zgiełku miasta, od całego szumu związanego z moim ojcem i rozumiałam już dlaczego mama zawsze mówiła o Krośnie z taką nostalgią. W tym miasteczku było coś co pozwalało się uspokoić i wyciszyć.

Naprawdę zaprzyjaźniłam się z Alicją, Lilką i Dawidem. W wolnym czasie przesiadywałam z nimi w bistro Wolskich na Rynku albo w jednej z pizzerii grając w bilard czy po prostu rozmawiając. Czasami kusiło mnie żeby opowiedzieć im o moim ojcu, ale czułam, że nie powinnam tego robić. Nie po to przeprowadziłyśmy się z mamą na drugi koniec Polski, żeby wszyscy się dowiedzieli.

Trzymałam się też swojego postanowienia i unikałam Alka. Żeby nie kusić losu, zazwyczaj wracałam do domu z Dawidem.

Najwyraźniej młody Markowski też uważał, że to co wydarzyło się w jago samochodzie było zupełnie niepotrzebne, bo traktował mnie niemal jak powietrze. Jeśli spotykaliśmy się przy szafce lub na korytarzu zdobywał się tylko na skinięcie głową lub ciche „hej", a w klasie nie odzywał się w ogóle chyba, że nauczyciele go o coś pytali. Zauważyłam jednak, że mimo jego postawy olewającego wszystko cwaniaka był bardzo inteligentny, tak jak mówiła Kamila. Z odpowiedzi z historii dostał szóstkę, mimo że według moich przyjaciół było to niemożliwe, a super trudne zadanie z matematyki, które ja musiałam rozpisać na niemal całą stronę zeszytu A4, roztrzaskał na tablicy tak szybko, że nawet nauczycielka za nim nie nadążała. W czasie przerw siedział zazwyczaj w pustej ławce lub na parapecie na korytarzu i czytał książki, głównie kryminały. Ciekawiło mnie dlaczego jest w drugiej klasie mimo, że miał już skończone osiemnaście lat. Jeśli coś repetował to chyba tylko przez nieobecności, bo w nauce był świetny.

Mimo tego, że nigdy ze mną nie rozmawiał, czasami miałam wrażenie, że czuję na sobie jego palący wzrok. Moje przypuszczenia potwierdziła Kamila.

-    Alek Markowski znowu się na Ciebie gapi - powiedziała, gdy w piątkowe południe siedziałyśmy na ławkach przed szkołą łapiąc promienie wrześniowego słońca i czekając na matmę.

-    Znowu? Jak to znowu?

-    Co jakiś czas widzę, że na Ciebie patrzy.

Super. Nie wiedziałam czy się cieszyć, że nie zwariowałam czy jednak się bać.

-    Myślisz, że on naprawdę jest niebezpieczny? - to pytanie uciekło z moich ust zanim zdążyłam je powstrzymać.

-    Dlaczego pytasz? - dziewczyna bacznie mi się przyglądała.

-    No wiesz, może to wszystko jest gra? Może tak naprawdę jest tylko samotnikiem, który stroni od ludzi. Potrafi przecież być całkiem troskliwy. Może nie dało się z nim porozmawiać bez tego słownego boksowania się, ale jest w nim coś takiego, co nie daje mi spokoju....

-    Zara, zaraz - przerwała mi gwałtowanie - Czy Ty się jeszcze z nim widziałaś?

Cholera, ja to zawsze musiałam wszystko wypaplać.

-    No... w sumie to tak. Pamiętasz jak dwa tygodnie temu nie chciałam czekać na Dawida, aż skończycie WF? Rozpętała się burza, kiedy szłam do domu i Alek mnie podwiózł - opowiedziałam jej o tamtej sytuacji pomijając to, że prawie się pocałowaliśmy. Kiedy skończyłam, Kamila wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami.

-    W życiu nie słyszałam, żeby Markowski robił takie rzeczy. Haniu, wiem, że on Ci się podoba.

Chciałam zaprzeczyć, ale nie pozwoliła mi

-     Tak, podoba Ci się, nie ma w tym nic złego. Jest przystojny i pomógł Ci, ale błagam uważaj na niego. Te historie, które o nim opowiadają są na pewno mocno przesadzone, ale pamiętaj, że w każdym kłamstwie jest jakieś ziarno prawdy.

Magnis NoscutKde žijí příběhy. Začni objevovat