Always by your side//byler

By cherrycoke321

5.1K 333 88

Wraz z końcem lata zbliża się kolejny rok szkolny dla uczniów liceum w Hawkins. Przyjaciele mają przed sobą n... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7 (1)
Rozdział 7 (2)
Rozdział 8
Rozdział 9 (1)
Rozdział 9 (2)
Rozdział 10
Rozdział 11 (1)
Rozdział 11 (2)
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15 (1)
Rozdział 15 (2)
Rozdział 16 (+18)
Rozdział 17
‼️OGŁOSZENIE‼️ Zaproszenie na kontynuację opowiadania

Rozdział 4

261 19 3
By cherrycoke321

Kolejny dzień w szkole dobiegał końca. Nikt nie mógł uwierzyć, że minęła już połowa tygodnia, która upłynęła jak zaledwie dzien. Uczniowie błagalnie spoglądali na zegar ścienny zawieszony nad tablicą i odliczali minuty do końca ostatniej lekcji, którą była matematyka.
"5..." mruknął Lucas, bazgrając coś na marginesie w zeszycie i słuchając połowicznie tego co tłumaczyła nauczycielka.
"4..." odezwał się Dustin, przysuwając plecak bliżej siebie, po czym wsunął tam powolnym ruchem podręcznik w taki sposób żeby matematyczka nie zwróciła na niego uwagi.
"3..." westchnął Will, porównując swoje błędne rozwiązanie przykładu z tym poprawnym.
"2..." szepnął Mike, przysuwając swój zeszyt z poprawnym rozwiązaniem zadania w stronę Willa nie odrywając przy tym wzroku od zegara.
Kiedy tylko rozbrzmiał dźwięk dzwonka na przerwę, uczniowie poderwali się ze swoich miejsc i jak najszybciej wyszli z sali. Było to dla nich niczym zbawienie.
"Ej, Lucas, łap!" krzyknęła Maxine na korytarzu, po czym rzuciła w stronę przyjaciela małą butelkę wody. Chlopak niczego sie nie spodziewajac, odwrócił się na pięcie próbując złapać przedmiot. W rezultacie złapał butelkę w taki sposób że korek był odwrócony w stronę podłogi, a część zawartości wylała mu się na spodnie.
"Pojebało cię?!" krzyknął chłopak, na co rudowłosa odpowiedziała szyderczym śmiechem.
"Niezły refleks, debilu"
"Dzieci..." skomentował zaistniałą sytuację Mike, po czym podał chłopakom rękę na pożegnanie.
"Mike..." odezwał się Will, który trzymał się z tyłu.
"Możemy pogadać?" dodał przyciszonym głosem, spuszczając wzrok.
"Pewnie, ale...o czym?" spytał ciemnowłosy, odwracając się w stronę niższego chłopaka i unosząc ciekawsko brew. Wyraźnie było widać, że Will chciał poruszyć jakiś poważny temat i był z tego powodu speszony. W zasadzie to cały dzień zachowywał się jakoś inaczej. Właśnie w taki sposób jakby chciał mu o czymś powiedzieć, ale z jakiegoś powodu nie miał na to odwagi. Mike nie mógł się jednak domyślić o co mogło chodzić. Czy miało to związek z ich ostatnim nocowaniem? Nawet jeśli tak to wydawało mu się, że nic nadzwyczajnego się na nim nie wydarzyło, a przynajmniej teraz miał taką nadzieję.
Od chwili kiedy Will przypadkiem dowiedział się o terapii przyjaciela nie mógł przestać o tym myśleć. Zawsze mówili sobie o wszystkich swoich problemach, nawet jeżeli podczas wakacji nie mieli zbyt dobrego kontaktu brunet nadal uważał go za swojego najlepszego przyjaciela i miał nadzieję, że ze strony drugiego chłopaka także nic się w tej kwestii nie zmieniło. Przede wszystkim musiał dowiedzieć się czy jego przypuszczenia były trafne i poznać powód dlaczego Mike tym razem postanowił zachować ten temat dla siebie.

"Więc...o czym chciałeś porozmawiać?" spytał Mike, szturchając lekko Willa, żeby przerwać niezręczną ciszę trwającą już parę dobrych minut. Chłopak był już nieco zaniepokojony i zaczął myśleć, że coś złego przytrafiło się jego przyjacielowi w okresie kiedy nie rozmawiali ze sobą. Najbardziej stresował się tym, że kiedy usłyszy o potencjalnym problemie nie będzie umiał mu pomóc.
"Wiesz, że mi możesz powiedzieć, nawet jeżeli będzie to coś strasznego, prawda?" dodał po chwili ściszając głos, w którym było słychać troskę. Dawno zauważył, że Will bardzo się stresował. Zawsze wtedy spuszczał wzrok i niekontrolowanie bawił się palcami.
"Spokojnie..." powiedział szatyn, kładąc dłoń na ręce przyjaciela.
Will podniósł wzrok i w końcu spojrzał mu w oczy. Wiedział, że nie było już odwrotu, a głupie byłoby wycofywanie się z tej sytuacji. Tym bardziej, iż Mike wyglądał teraz na jeszcze bardziej zmartwionego całą sytuacją niż on sam. Brunet skinął głową i odsunął rękę drugiego chłopaka.
"Mike czy ty..." zaczął niepewnie, próbując utrzymać kontakt wzrokowy ze swoim rozmówcą, którego ekspresja zmieniła się teraz na bardziej zmieszaną.
"Mike czy ty masz depresję?" wydusił z siebie w końcu pełne zdanie, po czym szybko odwrócił wzrok, bojąc się reakcji szatyna. Nie tak miało to wyglądać. Cały dzień układał sobie w głowie przebieg ich rozmowy sam na sam, a wyszło najgorzej jak tylko mógł się o to zapytać. Przynajmniej miał już to za sobą.
"Co? Skąd ty--? To znaczy nie no... Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?" odpowiedział Mike, wyraźnie zaskoczony pytaniem przyjaciela.
"Twoja mama..." odpowiedział Will, wciąż unikając kontaktu wzrokowego.
"Tamtego dnia, kiedy u ciebie spałem, spotkałem ją rano jak wychodziła do pracy. Powiedziała mi, że jest szczęśliwa, że znowu mamy dobry kontakt, bo ostatnio się o ciebie martwi." dodał już znacznie pewniej, przenosząc wzrok na twarz przyjaciela, której wyraz był ciężki do odczytania.
"Wspomniała o jakiejś terapii i lekach, ale nie powiedziała dokładnie o co chodziło. Myślałem nad tym i chciałem po prostu wiedzieć o co chodzi...martwiłem się i musiałem z tobą o tym pogadać, bo jesteś moim najlepszym przyjacielem i wiesz, że możesz mi mówić o wszystkim."
Mike zamknął oczy i westchnął głęboko, spuszczając głowę i chowając twarz w dłoniach.
"Nie jest to temat na ławkę za szkołą..." mruknął, podnosząc powoli wzrok. Wiedział, że nie było sensu w ukrywaniu się dalej, gdyż Will wiedział praktycznie o wszystkim. Poza tym miałby ogromne wyrzuty sumienia, gdyby go teraz okłamał.
"Pójdziemy coś zjeść, a potem do mnie? Wszystko ci wytłumaczę"
"Możemy dziś pojechać do mnie...nikogo nie będzie w domu" odpowiedział Will, spodziewając się, że Mike wolałby mieć więcej prywatności przy tego typu rozmowie.

Zgodnie ze wspólnym planem chłopaki pojechali najpierw do McDonald's na jedzenie. Była to chyba najbardziej niezręczna ich wspólna podróż, gdyż żaden z nich nie wiedział co ma powiedzieć mimo, iż oboje mieli głowy pełne myśli. Odzywali się do siebie tylko wtedy, kiedy wymagała tego sytuacja.
"Dawno mnie tu nie było" powiedział Mike, rozglądając się po pokoju przyjaciela.
"Chcesz coś do picia?" spytał Will z grzeczności, chowając do szuflady szkicownik i ołówki, które zostawił wczoraj na biurku.
Mike pokiwał przecząco głową, po czym usiadł na łóżku przyjaciela.
"Nie mówiłem nikomu, bo nie chciałem was martwić" odezwał się szatyn, wzruszając ramionami.
"Nie chciałem też żebyście mnie traktowali z tego powodu w inny sposób. Dlatego postanowiłem ograniczyć kontakt na pewien czas, bo w końcu któryś z was by się domyślił...ty najszybciej" zaakcentował ostatnie dwa wyrazy, patrząc brunetowi prosto w oczy.
"Na pewno bym się domyślił, ale dlaczego pomyślałeś, że zaczęlibyśmy cię traktować inaczej?" odpowiedział Will, siadając obok.
"Takie rzeczy się zdarzają, równie dobrze któryś z nas mógłby zachorować, a przyjaciele są po to żeby się nawzajem wspierać, prawda?"
"Tak, wiem o tym, ale ty nic nie rozumiesz" odpowiedział Mike, zamykając oczy i biorąc w oba palce mostek nosa.
"Na początku nie było tak źle...myślałem, że to chwilowe. Miałem po prostu gorszy humor przez to, że zerwałem z El, a kłótnie dzień w dzień z rodzicami dodatkowo pogarszały całą sytuację. Znasz mnie najlepiej i wiesz jaki jestem...jestem osobą, która zawsze wysłucha innych i pomoże w każdej sytuacji, ale sam nie lubię pokazywać, że sobie z czymś nie radzę" powiedział, ściskając za plecami kawałek pościeli. Mówienie o swoich uczuciach i o całej tej sytuacji nie było dla niego łatwe.
"I miałem wszystko pod kontrolą. Do czasu, kiedy odciąłem się od naszej paczki, przestałem wychodzić z domu i każdy dzień wyglądał tak samo, dodatkowo z nimi pod jednym dachem." przerwał na chwilę żeby zebrać myśli. Will mu nie przerywał, chciał wysłuchać tłumaczeń przyjaciela do końca.
"Mimo wszystko jestem wdzięczny starej, że zaproponowała mi tą terapię...z każdym dniem było coraz gorzej, nie miałem nawet ochoty ruszać się z łóżka, bo jaki był tego cel? Kolejny dzień i tak spędziłbym na graniu, czytaniu komiksów albo oglądaniu Netflixa...ale jest już trochę lepiej, więc nie musisz się o mnie martwić" zakończył monolog wymuszając uśmiech.
"Mam niezłą terapeutkę, antydepresanty też tam jakoś działają...raz lepiej raz gorzej, ale nie jest źle"
Will przygryzł od środka dolną wargę. Nie wiedział co ma na to wszystko odpowiedzieć. Do końca miał cichą nadzieję, że jednak było to coś innego niż wspomniana przez przyjaciela depresja. Było mu naprawdę przykro, że akurat Mike'a musiało to spotkać.
"Jestem okropnym przyjacielem, przepraszam" zaśmiał się nerwowo Will.
"Najpierw mówię o tym, że powinniśmy się nawzajem wspierać, tymczasem gdzie byłem ja kiedy mój najlepszy przyjaciel mnie potrzebował?" dodał łamiącym się głosem.
"Przestań" odpowiedział Mike. Spodziewał się takiej reakcji ze strony drugiego chłopaka. Will miał tendencje do obwiniania się za szkodę innych osób.
"To był mój wybór. Ja urwałem kontakt i prosiłem żebyście do mnie nie pisali."
"Mogłem się domyślić, że coś jest nie w porządku. Nie zachowywałeś się tak nigdy wcześniej. Jestem debilem, przecież to było takie oczywiste." odpowiedział Will, ignorując wszystko co mówił do niego szatyn. Bokiem dłoni przetarł szybko oczy, czując jak w ich kącikach zbierały się łzy.
"Powinienem był mimo wszystko próbować utrzymywać z tobą kontakt, na pewno nie odczułbyś wtedy tego w taki sposób."
"Przestań, proszę" odpowiedział Mike, zaciskając mocniej pięść na pościeli.
"Życie codziennie nas czegoś uczy, a ja już wiem, że nigdy nie powtórzyłbym tego samego błędu, bo...bardzo za wami tęskniłem. Tęskniłem za tobą." dodał, czując jak pojedyńcza łza spływa mu powoli po policzku.
"I nie płacz proszę, bo nie lubię jak jesteś smutny"
Will pokiwał głową w odpowiedzi, po czym przetarł jeszcze raz oczy. Targały nim różne emocje. Bez chwili namysłu wtulił się w chłopaka siedzącego parę centymetrów obok.
"Ja za tobą też..." odpowiedział cicho, chowając twarz w za dużej, czarnej bluzie przyjaciela. W tym momencie nie obchodziło go w jaki sposób zareaguje na to szatyn, fala emocji wzięła górę i nie był wtedy zdolny do racjonalnego myślenia.
Mike siedział chwilę w osłupieniu, po czym odwzajemnił gest, głaszcząc delikatnie po plecach niższego chłopaka. Uśmiechnął się do siebie, kiedy poczuł jak w odpowiedzi Will wtulił się w niego bardziej i położył głowę na jego ramieniu.
"Obiecujesz, że od tej pory mówimy sobie o wszystkim?" spytał Will, wciąż wtulając się w przyjaciela. Gdyby tylko mógł zostałby w tym uścisku jeszcze przynajmniej kwadrans.
"Obiecuję" szepnął Mike, rumieniąc się delikatnie kiedy poczuł na swojej szyji ciepły oddech drugiego chłopaka. W tamtej chwili nie umiał opisać uczucia, które właśnie poczuł, będąc po raz pierwszy tak blisko Willa.
Po chwili odsunęli się od siebie i obaj wrócili do pozycji, w których siedzieli parę minut wcześniej. Will oparł się o ścianę i westchnął cicho, przecierając raz jeszcze lekko zaczerwienione oczy. Mike spojrzał na niego od góry do dołu, po czym zatrzymał wzrok na twarzy bruneta. Jej delikatne rysy idealnie podkreślały urodę, która nie była typowo męska. Było to coś co wyróżniało go spośród innych chłopaków w szkole.
"Co jest?" spytał Will zauważając na sobie wzrok przyjaciela.
"Nic" odpowiedział Mike, wciąż patrząc na przyjaciela "Jest okej?"
"Tak, tak sądze...Jest okej?" zapytał Will wpatrując się w ciemne oczy szatyna. Było w nich coś intrygującego i zarazem uspokajającego.
"Chyba w porządku"
W tamtej chwili w zasadzie żaden z nich nie był pewien tego co czuł. Atmosfera stała się trochę napięta i można było odczuć, że coś wisi w powietrzu. Mike kątem oka zatrzymał swój wzrok na ustach Willa. Były one bardzo kształtne, w kolorze ciemnego różu.
Will przysunął się o parę centymetrów bliżej, w taki sposób, że ich uda stykały się ze sobą. Nie chciał zrobić pierwszego kroku z wiadomych przekonań, ale na pewno nie odsunąłby się, gdyby przyjaciel zrobił to o czym marzył przez parę lat. W duchu miał cichą nadzieję, że tego dnia się to wydarzy.
Ciszę przerwał dźwięk telefonu Willa, na który obaj lekko podskoczyli do góry i momentalnie się od siebie odsunęli.
"Przepraszam..." powiedział Will, szukając nerwowo wzrokiem telefonu.
"Nie szkodzi" odpowiedział Mike podobnie zakłopotany.
"Odbierz, ja idę do łazienki" dodał, po czym wstał i wyszedł z pokoju, wymuszając przy tym szybki uśmiech.
Brunet podniósł leżący na biurku telefon, po czym położył się na łóżku wzdychając.
"Halo?"
"Gdzie jesteś?" spytał głos po drugiej stronie. Była to Maxine.
Will zastanowił się przez chwilę zanim skojarzył fakty.
"Cholera...przepraszam!" odpowiedział w końcu kiedy przypomniał sobie, że przyjaciółka zaprosiła go dziś do siebie.
"Totalnie o tym zapomniałem. Przyjechałbym w ciągu pół godziny, ale...nie jest to najlepszy moment" dodał ściszając głos, po czym spojrzał kontrolnie w stronę drzwi.
"Coś się stało?" zapytała dziewczyna.
"Później ci wytłumaczę, muszę kończyć" odpowiedział szybko Will, wciąż spoglądając w stronę drzwi.
"Nie przyjmuję wymówek, chyba, że jesteś z crushem to wybaczam. Jeżeli to coś innego to masz przesrane, pa" odpowiedziała Max, po czym się rozłączyła.
To nie jest mój crush... pomyślał Will, kładąc telefon obok i patrząc się pusto w sufit.

Continue Reading

You'll Also Like

21K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
31.2K 1.2K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
139K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...