Rozdział 6

233 18 1
                                    

Tego dnia przyjaciele ustalili, że spotkają się w domu Max ok. godziny 18. Jej rodzice spędzali weekend poza domem żeby uczcić rocznicę ślubu, a brat pojechał do swojej nowej dziewczyny. W ten sposób rudowłosa miała cały dom dla siebie na jeden wieczór. Żeby nie zepsuć imprezy niespodzianki, Will powiedział solenizantowi, że chciałby się przejść się z nim na spacer w ramach spotkania w jego urodziny. Mieli przejść się w stronę domu Max, żeby brunet mógł odebrać od niej słuchawki, które rzekomo przez przypadek tam zostawił.
Will stał w swoim pokoju przed otwartą szafą próbując wpaść na pomysł co mógłby założyć na imprezę. Miał z tym problem, ponieważ ze względu na jego introwertyczny typ osobowości nie często zdarzało mu się chodzić na tego typu okazje. Jednocześnie nie chciał ubrać się zupełnie zwyczajnie, ale też nie tak żeby przesadzić. Po paru minutach bezowocnego przeglądania bluzek i koszul, chłopak postanowił napisać do przyjaciółki po radę.
'Need your help‼️ nie wiem co założyć'
'Coś co sprawi, że tego wieczoru potwierdzą się moje teorie spiskowe 👨‍❤️‍👨 i będę mogła powiedzieć a nie mówiłam' odpisała po chwili dziewczyna.
'dzięki za pomoc 🙄😒'
'😘 nie mogę teraz, bo El już u mnie jest'
Zanim Will zdążył zamknąć aplikację messengera na samej górze pojawiła mu się nowa wiadomość ze zdjęciem od Mike'a. Przyjaciel wysłał mu zdjęcie swojej twarzy z podpisem 'będę za 20 minut'.
Will rzucił telefon na łóżko, po czym ponownie podszedł do szafy i wyciągnął z niej parę jeansów, białą koszulkę z nadrukiem oraz jasną koszulę flanelową. Stwierdził, że skoro spotykają się tylko w swoim gronie i jest to domówka najlepiej będzie ubrać się jednak zwyczajnie. Na prawy nadgarstek założył tęczową, gumową bransoletkę, którą kiedyś wylosował w automatach z kulkami i od tej pory nosił często jako dodatek.

"Ładnie dziś wyglądasz" uśmiechnął się Mike, opierając się o framugę drzwi i czekając, aż Will założy buty.
"Chyba dość zwyczajnie..." odpowiedział brunet, po czym podrapał się po karku. Może faktycznie ubrał się inaczej niż zwykle i było to widać gołym okiem. Albo faktycznie Mike próbował na swój własny sposób flirtować.
"Idziemy?" spytał, zakładając na ramię beżową, materiałową torbę.
Mike pokiwał głową, po czym wyszedł na zewnątrz.
Przez parę pierwszych minut szli obok siebie nic nie mówiąc. Mike nucił coś pod nosem i kopał leżące na drodze kamienie.
"Jak ci minął dzień?" spytał Will, przerywając ciszę.
"W sumie to normalnie" wzruszył ramionami wyższy chłopak.
"Dostałem prezenty, Nancy wysłała mi pocztą płytę Iron Maiden" wspominając o tym uśmiechnął się pod nosem.
"Matka chciała żebym został na kolację, ale powiedziałem, że wychodzę z tobą i wrócę później"
Trochę bardzo później... pomyślał Will, odpowiadając mu uśmiechem.
"Będziemy siedzieć u rudej?" spytał szatyn.
"Trochę posiedzimy..." odpowiedział Will, próbując powstrzymać uśmiech.
"Trochę to ile?"
"Hmm no nie wiem...zobaczymy na ile nam pozwoli" zaśmiał się Will, nie precyzując tego co miał na myśli, żeby przypadkiem nie zepsuć niespodzianki.
"Co to ma znaczyć?" dopytywał Mike, unosząc brew.
"Jesteś dziś jakiś dziwny"
"Mike, ja sam nie wiem. Nie rozmawiałem z nią o tym." odpowiedział stanowczo Will.
"Chodź szybciej, bo się zimno robi" dodał w celu zmiany tematu.
"Chcesz moją bluzę?" spytał Mike, patrząc na drugiego chłopaka z troską.
"Nie, bo wtedy tobie będzie zimno" odpowiedział Will.
"Poza tym za 15 minut będziemy na miejscu, wytrzymam"
"Mówię poważnie" odpowiedział szatyn, gotów w tej chwili oddać bluzę drugiemu chłopakowi.
"Nie będzie mi zimno, jestem zimnolubny poza tym...zahartowałem się po ostatnim nocowaniu" dodał, krzyżując ręce na piersiach i zmrużył oczy, udając obrażonego.
"To trzeba było mnie obudzić albo wyrwać tą kołdrę" zaśmiał się Will, przewracając oczami.
"O dziwo jesteś mega silny jak śpisz" odpowiedział Mike.

"Ciemno tu jakoś" odezwał się szatyn, zaglądając w okna domu Max.
"Musi być w środku" odpowiedział Will, po czym zapukał do drzwi. Po pół minucie powtórzył czynność, ponieważ nikt nie otworzył.
"Mówiłem, że jej nie ma" westchnął Mike.
"Wracajmy do dom--"
"NIESPODZIANKA!" krzyknęli wszyscy jednogłośnie, po czym zapaliło się światło. Sprawiło to, że niczego nieświadomy chłopak odskoczył lekko do tyłu.
"Ale masz minę" zaśmiał się Dustin, który ustawił się jako pierwszy w kolejce do dawania prezentów.
"Wszystkiego najlepszego, stary" dodał, po czym objął prawym ramieniem stojącego nadal w osłupieniu solenizanta. Z tyłu stali jeszcze Lucas, Max i El, którzy podchodzili kolejno, aby wręczyć swoje prezenty i złożyć życzenia.
"Co wyście do cholery wymyślili" powiedział Mike, wchodząc do salonu. Na stoliku przed telewizorem stały miski i talerze z różnego rodzaju przekąskami oraz napoje. Na regale leżał przenośny głośnik Lucasa, który obecnie siedział na kanapie i wyraźnie przejęty rolą osoby odpowiedzialnej za muzykę na imprezie, próbował dokończyć swoją playlistę. Na podłodze porozrzucane były małe baloniki w różnych kolorach.
"Wiedziałeś o tym, prawda?" spytał, spoglądając  przez ramię na stojącego z tyłu Willa.
"Ja? Ależ skąd" zaśmiał się chłopak, wzruszając ramionami.
"Wiedział czy też nie, jakie to ma znaczenie. Ciesz się, że masz takich zajebistych przyjaciół jak my" odpowiedziała Max, podchodząc do szatyna, po czym dmuchnęła z całej siły w urodzinową trąbkę, która rozwinęła się prosto przed twarzą chłopaka.
"Po części podziękowania należą się też moim starym, których wyjebało z domu oraz bratu za znalezienie sobie nowej laski, u której spędza noc co weekend"
"Zawsze mogło być gorzej i mogli robić to tutaj" odpowiedział Dustin, poruszając brwiami w górę i w dół.
"Fuu porzygam się zaraz" krzyknęła dziewczyna, zamykając oczy.
"Nie mów tak bo sobie to jeszcze wyobrażę"
"Jakbym miał dziewczynę to też bym przychodził do niej co weekend i nie musiałaby siedzieć sama w sobotę w pustym domu" odezwał się Lucas, spoglądając w stronę rudowłosej.
"Przecież nie jestem sama głupku" zaśmiała się Maxine.
"Poza tym dlaczego mówisz akurat o mnie?"
"Dlaczego zakładasz, że mówiłem akurat o tobie?" odpowiedział Lucas i nieco speszony odwrócił wzrok.
"Bo się na mnie gapisz?"
"Wcale się nie gapiłem? Patrzyłem na...Willa!"
"Will jest dziewczyną?"
"Nie, nie jest kurwa dziewczyną" westchnął zrezygnowany kolejną nieudana próbą flirtu, po czym puścił pierwszy kawałek ze swojej rapowej playlisty.

Always by your side//byler Where stories live. Discover now