Rozdział 13

147 12 2
                                    

"Nie wierzę, że dałem się tak łatwo wjebać w robienie obiadu." westchnął Mike, który siedział przy stole w kuchni i kroił pieczarki. Nie często mu się to zdarzało, więc przynajmniej starał się ich kompletnie nie zdewastować.
"Mówiłem ci, że muszę zrobić obiad, a ty, przypominam ci, powiedziałeś, że chętnie mi w tym pomożesz." odpowiedział Will, smażąc mięso na patelni.
"Mogłeś przyjść po prostu później. Dlatego nie mów mi, że cię w to wje-- ... wkręciłem."
"Czy ty właśnie przed chwilą chciałeś powiedzieć to o czym myślę?" szatyn zaśmiał się, poruszając brwiami.
"Widzisz, chyba masz na mnie zły wpływ." zażartował drugi chłopak.
"A na mnie zły wpływ mają te twoje nowe, białe jeansy---to znaczy nic! Nie to chciałem powiedzieć..." Mike zmieszał się, po czym szybko spuścił wzrok, udając, że skupia się na krojeniu kolejnego warzywa.
"Że co proszę?" brunet położył ręce na biodrach i momentalnie obrócił się w stronę chłopaka.
"Nie wierzę, że powiedziałem to na głos..." mruknął, podając mu miskę z pokrojonymi chwilę temu pieczarkami.
"Michael Wheeler nie wiem na co ty się patrzysz, ale lepiej się już nie tłumacz, bo ci to nie wychodzi." Will przewrócił oczami, po czym wrzucił zawartość miski do garnka.
"Co my tak właściwie gotujemy?" spytał wyższy chłopak, zmieniając temat.
"Leczo i zanim zaczniesz się krzywić, powiem ci, że naprawdę wychodzi dobre. Jak raz w tygodniu zjesz coś domowego to chyba nie dostaniesz skrętu żołądka."
"To się okaże." mruknął szatyn. Po pokrojeniu wszystkich warzyw, odsunął na bok deskę do krojenia i nóż, po czym położył głowę na stole. Z kieszeni bluzy wyjął telefon i postanowił przejrzeć youtube do czasu kiedy Will dokończy przygotowywaną przez nich potrawę. Za niecałe pół godziny brunet dosiadł się do niego, przysuwając talerz z małą porcją dania.
"Chcesz spróbować?" spytał, na co Mike, nie odrywając wzroku od ekranu, otworzył szeroko buzię. Chłopak uśmiechnął się do siebie i przysunął do niego łyżkę z jedzeniem.
"Całkiem dobre" odpowiedział szatyn.
"Co tam oglądasz?" spytał Will, przysuwając się bliżej chłopaka i kładąc głowę na jego ramieniu.
"Gameplay z tej nowej gry, którą ci ostatnio pokazywałem." powiedział, przesuwając telefon na środek, aby obaj mogli równie dobrze widzieć ekran. Po paru minutach oglądania odcinka jednego z popularnych youtuberów, Mike poczuł delikatne szturchnięcie w nogę. Kątem oka spojrzał na chłopaka obok, który nadal siedział w tej samej pozycji, dyskretnie przesuwając bokiem stopy po jego łydce. Szatyn uśmiechał się do siebie, po czym odwzajemnił gest, zerkając w oczy bruneta. Niższy chłopak spojrzał na niego, nic się nie odzywając. W powietrzu można było jednak wyczuć atmosferę podobną do tej co w wieczór po powrocie Mike'a z Kanady.
Po chwili obaj usłyszeli dźwięk przekręcanych kluczy, a potem otwieranych drzwi wejściowych.
"Cześć, chłopcy." Joyce uśmiechnęła się na ich widok w kuchni. Zaraz po niej wszedł Jonathan, który w obu rękach trzymał torby z zakupami spożywczymi. Ze względu na przerwę międzysemestralną na studiach postanowił wziąć wolne w pracy i przyjechać na parę dni do Hawkins.
"Cześć mami!" Will wesoło przywitał się z matką, po czym pomógł bratu z rozpakowaniem zakupów.
"Zrobiliśmy razem obiad." dodał, posyłając uśmiech w stronę szatyna.
"Dziękuję, co ja bym bez ciebie zrobiła." odpowiedziała kobieta, wyjmując z szafki talerze.
"Mike, zjesz z nami?" spytała, uśmiechając się do chłopaka siedzącego przy stole.
"Bardzo chętnie." odpowiedział, odwzajemniając uśmiech.
Rozmowa przy stole zaczęła się od tematu Jonathana oraz jego obecnych studiów i pracy, później Joyce zapytała się o rodziców Mike'a, ponieważ od jakiegoś czasu nie utrzymywali już bliższych kontaktów. Skończyło się na planach chłopaków po liceum, a także na temacie studniówki, o którym szatyn rozmyślał od samego początku, kiedy przekroczył próg domu chłopaka. Po głębszych przemyśleniach doszedł do wniosku, że powinien mimo wszystko go zaprosić. Czekał jednak na odpowiedni moment żeby to zrobić. W odpowiedzi na pytanie pani Byers o studniówkę, chłopcy spojrzeli na siebie i wymienili niezręczne uśmiechy.

Always by your side//byler Where stories live. Discover now