South Park One Shot

By WOWciarka

11.3K 309 211

One shoty z south park, zajmę się shipami takimi jak: kyman style Crenny creek Bunny DOBRA PEŁNA SAMOWOLKA More

Zamówienia
~Prawda czy wyzwanie~ multiship
~Prawda czy wyzwanie~ vol.2 multiship
~Pocałunek prawdy~ kyman
~Taniec~ Kyle x Mysterion
~Wiking też może kochać~ Henrietta x Kenny
~Ja jestem tym powodem~ Creek
~Jego bluza~ style
~Walentynki~ Bunny
~Miłosna gra~ Crenny
~List~ Staig
~Śnieżyca~ Twenny
[NSFW]~Zasady~ Crenny
~To było planowane~ Stenny
~Zazdrość~ Bunny
RP
~Droga~ Crenny
~Sen~ Crenny
~Sweter~ Crutters
[NSFW] Potrzebuję cię Kenny ~Crenny~
~Impreza dla par~ Crenny
Potwór ~Crenny~
Crenny ~bratnia dusza~

~All to myself~ Crenny

481 18 3
By WOWciarka

Kenny
Otaczały mnie tysiące pijanych ludzi ocierających o siebie nawzajem w napaleniu chwili i radości momentu. W dłoni trzymałem otwartą butelkę piwa, tańczyłem wraz z ludźmi, z niektórymi wymieniałem pojedyncze zdania. Jakaś piękna dziewczyna ocierała się o mnie swoim jędrnym tyłkiem, poprawiała co jakiś czas koszulkę I spoglądała na mnie z żądzą. Ku mojemu nieszczęściu, zaciągnęła ją na pogaduchy jakaś przyjaciółka. Pomimo protestów ode mnie i pięknej dziewczyny, obie znikły gdzieś w tłumie. Wzruszyłem ramionami i zatopiłem usta w alkoholu, który miałem cały ten czas przy sobie.

Znudziło mnie w końcu tańczenie i poszedłem na górę po schodach wielkiego domu w którym trwała impreza. Ciche stłumione jęki dobiegały z najbliższej sypialni, pomruki i odgłosy całowania dobiegały z kolejnej, więc idąc moim tokiem myślenia, ostatnia sypialnia powinna być albo pusta albo z kimś równie potrzebującym zapomnieć o wszystkim co ja w tej chwili. Ktokolwiek by to nie był, będzie dobrym towarzystwem do uspokojenia się od wycieńczających tańców i wielkich potrzeb przez ocierające się o mnie damy.

Otworzyłem drzwi do sypialni i znalazłem tam absolutnie nikogo. Może to i lepiej? Jakbym się rzucił na jakiegoś randoma, na pewno dobrego wrażenia bym nie zrobił.

Zamknąłem za sobą drzwi, odstawiłem butelkę piwa na szafce I otworzyłem okno. Był środek nocy, niebo wypełnione gwiazdami, delikatny zimny wiatr muskał moją twarz i podrzucał blond wlosy. Wziąłem głęboki wdech świeżego powietrza, a o moje uszy obiło się głośne i agresywne otworzenie drzwi.

- Było błędem w ogóle do niego podchodzić - warczał niski, monotonny głos, który dało się rozpoznać nawet nie znając jego posiadacza. Craig Tucker. Ten gość, którego od początku uznawano za geja, aż w końcu stał się jednym. A przynajmniej tyle wiem na tą chwilę - Skurwysyn. Oczywiście, że woli jakąś pierwszą lepszą kurwę - trzasnął za sobą drzwiami i opadł na łóżko dokończając alkohol z butelki. Po jego policzkach spływały łzy, chociaż w jego oczach był ten sam stoicki spokój co zawsze, a jego mina neutralna. Wyglądało to co najmniej strasznie.

- Craig? - spytałem, zbierając się na odwagę I wstając z parapetu. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał i pozdrowił swoim środkowym palcem.

- Spierdalaj - powiedział, jednak po jego policzkach spłynęło więcej łez. To naprawdę cholernie przerażający widok, taka monotonnie spokojna i neutralna twarz i dodaj po prostu łzy. Trochę jakby ktoś nie potrafił się bawić Photoshopem.

- Co się stało? - spytałem i usiadłem obok chłopaka. W jego oczach nagle przeleciało tysiące myśli, uczuć, aż w końcu spojrzał na mnie zdezorientowany. Pokręcił głową i oparł się o mnie bez słowa. Z kieszeni wyjął opakowanie papierosów, wyjął jednego I zaoferował mi kolejnego. Co miałem, odmówić? Wziąłem, zapalił swojego I podniósł się, chowając w kieszeni zapalniczkę - No wiesz ty kurwa co? - zaśmiałem się trzymając pomiędzy palcami swojego nieodpalonego papierosa.

- Dałem Ci papierosa, nie narzekaj dupku - warknął przez zęby Craig, a łzy przestały powoli spływać z jego oczu. Wsadziłem do ust swojego papierosa i zbliżyłem się do niego, zapalając od niego - Jesteś za blisko McNugget - odsunął mnie na siłę ręką, a ja z dumą zaciągnąłem się papierosem. Dym wypuściłem wprost na jego twarz - Jesteś obrzydliwy - warknął i wypuścił z ust dym tytoniu.

- Potrafię bardziej~ - wymruczałem mu do ucha, na co w odpowiedzi zostałem znowu odsunięty i pozdrowiony słynnym znakiem Tuckera. Radośnie się zaśmiałem na jego reakcje. Szokujące, mógł mnie wyrzucić z pokoju, zbić, a nawet przez okno wyrzucić skoro tak mu przeszkadzam, a jednak to wszystko na co jest zdolny się zdobyć. Kilka odpychanek i środkowy palec. Chyba wtargnąłem w grono tolerowanych ludzi Craiga. Zaszczyt.

- Nie próbuj nawet - odpowiedział zaciągając się ponownie papierosem I strząsajac z niego popiół - ...Rzucił mnie - powiedział po krótszej chwili ciszy Craig i odwrócił wzrok, opierając głowę o dłoń, w której trzymał palącego się papierosa - Clyde mnie rzucił - burknął, wyjaśniając i biorąc głębszy wdech.

- Współczuję - odpowiedziałem, przyglądając się jego twarzy z większą uwagą. Craig jest takim typem osoby, która nie pokazuje po sobie z reguły absolutnie niczego. Jak musiał wyglądać w takim razie ich związek? Trudno mi sobie wyobrazić, że Craig chciałby się przytulać z Clydem czy na odwrót. Albo raczej Clyde chciałby się przytulać, a Craig go odtrąca, to by było dość realne. Jest też opcja, że Tucker chowa, pod swoją wielką skorupą z kamienia, samego siebie tylko bardziej w typie przylepy? Może wstydzi się tego i to ukrywa? Craig jest takim człowiekiem zagadką, że aż nie wie się jak zareagować na jego problemy. Szokujące, że ma w ogóle jakieś.

- Związek i tak się ku temu chylił - powiedział i spojrzał gdzieś przed siebie z trudnością przełykając ślinę - Zawsze się oglądał za kobietami, zawsze blondynkami - wsadził do ust papierosa i zaciągnął się ostatni raz. Zgasił używkę o podłogę - Aż w końcu wybrał blondynkę zamiast mnie - wzruszył ramionami i spojrzał na mnie. W jego oczach już nie było spokoju, nawet monotonii. Była pustka, która mnie wciągała i kazała sobą wypełnić w jakiś sposób.

- Też możesz znaleźć jakieś ukojenie w blondynie - zażartowałem z głupim uśmiechem i dokończyłem swojego papierosa - Jestem do dyspozycji, jeśli chcesz - zgasiłem używkę i wyrzuciłem resztkę do kosza. Craig spojrzał na mnie z obrzydzeniem i cicho parsknął śmiechem.

- Jasne, bo się jeszcze skuszę - dodał i wstał z łóżka, podchodząc do otwartego okna - Ale prawda, przydałoby mi się odwrócić myśli od tego - przyznał i spojrzał na mnie z tak... Dziwnym, specyficznym i złowrogim uśmiechem.

Craig

- Nie to miałem na myśli mówiąc "odwrócenie myśli" - powiedziałem niezadowolony, przyglądając się jak mała brunetka, siostra Kennego maluje mi z uwagą paznokcie na różowy i zielony kolor. Kenny czesał mi włosy, co jakiś czas coś w nie wpinał, wiązał i rozpuszczał.

- Mam przestać? - spytała niepewnie Karen, spoglądając na mnie zielonymi oczami. Kenny w tym momencie mocniej pociągnął mnie za włosy w przestrodze.

- Nie, nie. Kontynuuj - odpowiedziałem z ciężkim westchnięciem. Blondyn w końcu skończył gmerać przy moich włosach i usiadł przede mną dumnie. Zdjął w tym czasie gdzieś swoją pomarańczową parkę, pozostając w białej koszulce i pomarańczowych spodniach - Boję się spytać co mi zrobiłeś.

- Upiększyłem - odpowiedział z łatwością McChujek i sięgnął do szkatułki stojącej koło Karen, wyjmując kilka paletek i pędzli - Ale jeszcze nie skończyłem.

- O nie, nie będziesz mnie malować. Pierdol się Kenneth - warknąłem przez zęby, a Karen wzięła moją drugą rękę, aby nałożyć drugą warstwę lakieru.

- Tylko jeśli będziesz patrzeć~ - wyszeptał mi do ucha tym swoim... Niskim, drżącym przyjemnie głosem. Pokręciłem głową i spojrzałem na niego złowrogo - No weź Tucker, nie zrobię ci krzywdy, a potem to po prostu zmyjesz.

- Mam kolczyki w postaci naklejek z jednorożcem - powiedziała z dumnym uśmiechem Karen i spojrzała na brata, który czule pogłaskał ją po głowie.

- Nadadzą się idealnie - odpowiedział blondyn i zbliżył do mnie na kolanach - Dobra, wolisz oczojebny pink czy wysysającą życie czerń?

- Czarny się nada - odpowiedziałem bez zastanowienia, a Kenny otworzył jedną z paletek.

- Oczojebny pink w takim razie - powiedział dumnie i wziął jeden z pędzelków, delikatnie opruszając go naprawdę błyszczącym różowym pyłkiem - Zamknij oczy - spojrzał na mnie, a Karen radośnie zachichotała ponownie zmieniając moje dłonie. Wywróciłem oczami i zamknąłem oczy dając się torturować delikatnymi machnięciami pędzelka na mojej twarzy - Jaki posłuszny piesek, grzeczna psinka - naśmiewał się dumnie blondyn, testując swoje szczęście i moją cierpliwość.

- Będziesz prawie tak piękny, jak księżniczka Kenny - pisnęła radośnie Karen poprawiając coś na moich paznokciach. Kenny naprawdę zręcznie majstrował coś pędzlami przy mojej twarzy, a kiedy oboje skończyli, nałożyli mi na uszy naklejki. Pewnie te "kolczyki" o których mówiła przedtem brunetka.

- Teraz otwórz oczy - zarządził blondyn. Jak kazał, tak zrobiłem, spojrzałem na ich zafascynowane miny - Weź zrób jakąś pozę, która krzyczy z kilometra "gej"

- Ja już krzyczę z kilometra "gej", będąc w takim stanie - odpowiedziałem unosząc brew do góry na co Kenny parsknął niespodziewanym śmiechem - Zaprotestujesz? - zbliżyłem się do blondyna, opierając dłonie na swoim kolanie. Wpatrywałem się w niego spod tuszowanych rzęs, a Kenny kisł ze śmiechu.

- Musimy cię jeszcze jakoś ubrać - szepnęła Karen i wstała z podłogi, Kenny powoli się uspokajał, biorąc głębsze oddechy.

- Co masz na myśli? - spytał, wstając i podchodząc do młodszej siostry, która przeglądała mu szafę - Przecież on jest za wysoki na moje ubrania.

- Tym bardziej się nadadzą - odpowiedziała z radością i podała bratu jakąś czarną koszulkę i brązowe... Coś co chyba było spódnicą - Zrobimy sesję zdjęciową? - spytała, wychodząc z szafy, a w dłoniach trzymała czarne szpilki. Zastanawia mnie skąd Kenny ma takie rzeczy u siebie w pokoju. Albo lepsze pytanie czy kiedykolwiek je założył czy są tylko dla jaj.

- Innej opcji nie widzę - odpowiedział z radością Kenneth i podał mi wybrane przez siostrę ubrania - Załóż to.

- Przypomnij mi, dlaczego się na to zgadzam? - spytałem biorąc ubrania i przyglądając się im sceptycznie. Czarny golf z krótkim rękawem i brązowa spódnica z guzikami. Czy to może taki ee... jaśniejszy brąz, kremowy? Trudno mi to opisać, w każdym razie coś czego nigdy bym nie założył.

- Bo w tajemnicy chcesz wyglądać oszałamiająco, ale nie chcesz się do tego przyznać - wyjaśnił blondyn z głupim uśmiechem I poprowadził mnie szybko do łazienki - Jak nie wrócisz za pół godziny to wejdę i ci pomogę - puścił mi oczko I wrócił do pokoju. Co to za tekst? Jak ma mi niby pomóc, wyruchać i ubrać? Jest atrakcyjny i w ogóle, ale szanujmy się.

Westchnąłem ciężko I spojrzałem na siebie w lusterku. Dobra, muszę przyznać, że wyglądam oszałamiająco. McCormick nawet się zna na makijażu i czesaniu. Mógłbym zostać nawet królową balu z takim wyglądem i muszę z przykrością przyznać, że w różowym nawet mi ładnie.

Rozebrałem się i założyłem ubrania, które były na mnie trochę przykrótkie. Golf opinał się na moim ciele i odsłaniał pępek, a spódnica sięgała wysoko ponad kolana. W skrócie, niekomfortowo się czułem, ale co, miałem się rozebrać i czekać na Kennego? Już mniejszym złem jest wyjść w spódnicy.

Wyszedłem z łazienki, zgasiłem światło i wszedłem do pokoju Kennego. Już przed drzwiami słyszałem radosne chichoty i dźwięk aparatu.

- Zrób obrót! - pisnęła Karen w momencie kiedy wszedłem do pokoju. Przede mną stał Kenny w przewiewnej, czarnej, letniej sukience pozując do zdjęć. Miał pomalowane na brokatowy granat oczy i usta, a jego włosy miały powpinane nieokrzesanie spinki z hello Kitty. Obrócił się zręcznie wokoło na palcach będąc w czerwonych szpilkach i puścił buziaka w stronę kamery, którą nagrywała go siostra.

- Jest i Craigory! - po pokoju rozbrzmiał radosny głos Kennego. Zabrał z ziemi parę czarnych szpilek i uklęknął przede mną na jednym kolanie - Pozwól, że pomogę Kopciuszku - po jego minie wnioskowałem, że ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Wywróciłem oczami i podniosłem prawą nogę.

- Dawaj książę - powiedziałem, a blondyn nałożył na moją stopę obcas - A spróbuj tylko ją pocałować to możesz się pożegnać z gałkami ocznymi - zagroziłem, na co blondyn podniósł głowę, patrząc na mnie.

- Groźna, lubię takie - zaśmiał się i nałożył mi drugiego buta. Wstając, zmiótł mnie dosłownie z nóg i wziął na ręce w podobnym stylu co bierze się panny młode. Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia i spojrzałem na niego zdezorientowany - Dawaj Karen, masz idealne ujęcie! - krzyknął do brunetki i zaczął się niebezpiecznie zbliżać twarzą do mojej buzi, więc odepchnąłem go dłonią. Słysząc odgłos aparatu zupełnie mnie zmroziło, opuściłem dłonie i chciałem się wydostać z ramion blondyna, aby jak najszybciej usunąć tak upokarzające zdjęcia. Kenneth zaśmiał się I pocałował mnie w policzek pozostawiając na nim granatowy brokat. Kolejne zdjęcie zostało zrobione.

- Nie żyjesz - warknąłem na blondyna I zgromiłem go wzrokiem. Chłopak jednak nic sobie z tego nie robił i pokazał mi jedynie język, stawiając na równe nogi. Stanie na szpilkach jest na pewno... Na pewno do najwygodniejszych nie należy.

- Nie, nie to powinno bardziej iść "O mój Boże! Zabiłem Kennego!" I wtedy Karen mówi "Ty draniu!" - roześmiał się Kenny i oparł łokieć o moje ramię, musząc je dość wysoko podnieść. Przyglądał mi się spod wymalowanych oczu i głupio uśmiechał - Brakuje Ci na buzi dorysowanego markerem penisa, wiesz? - spytał blondyn, otrzymując ode mnie w odpowiedzi znużone spojrzenie.

- Mógłbym Ci powiedzieć to samo

- Różnica pomiędzy nami polega na tym, że mi brakuje W buzi, a tobie NA buzi - wyjaśnił Kenny, parskając radosnym śmiechem. Jego humor nie należał do bardzo wyszukanego, śmiał się z tego typu rzeczy, a pomimo to moje serce krzyczało aby zaśmiać się z nim. Wpatrywałem się w Kennego, nie za bardzo wiedząc dlaczego to właściwie robię. Jego blond włosy zakrywały mu roześmiane oczy i poczułem dziwną potrzebę odgarnięcia ich.

Założyłem kosmyk jego blond włosów za jego ucho, a on spojrzał na mnie swoimi... Zielonkawo błękitnymi oczami pełnymi pytań, zmęczenia, a jednocześnie osaczającej radości.

Mój wzrok zjechał jednak na jego usta. Wypełnione brokatem, granatowe, ale z pewnością ciepłe. Ciekawe czy gdybym go pocałował brokat zostałby mi też na ustach? Skoro na policzku został, to na ustach pewnie też, nie?

Nie jest to pierwszy raz jak o kimś tak myślę, ale z pewnością jest to pierwszy raz jak myślę w taki sposób o Kennym, który od dłuższego czasu nie ruszył się nawet o milimetr.

- Tucker, bo się zakochasz - przerwał w końcu ciszę blondyn, delikatnie się do mnie uśmiechając.

- Morda McChujku - warknąłem i odsunąłem się od niego na bezpieczną odległoś trzech kroków. Stanąłem za Karen i spojrzałem jej przez ramię, przyglądając się zrobionym zdjęciom, które zrobiła.

- Karen, powinnaś już iść spać. Wiesz co rodzice powiedzą na to, że tyle siedzisz z nami - ukucnął Kenny przed siostrą i złapał ją za dłoń.

- Jeszcze pięć minut - poprosiła dziewczynka, patrząc błagająco w oczy brata. Złapała za jego dłoń, delikatnie ciągnąc ją w swoją stronę.

- Pięć minut i idziesz spać, młoda damo - odpowiedział poważnie blondyn, na co brunetka szeroko się uśmiechnęła i przewinęła szybko do zdjęcia gdzie stoję z Kennym wpatrzeni w siebie jak w ósme cudy świata. Otworzyłem szerzej oczy, nie wierząc za bardzo w to co widzę, nie spodziewałem się, że wyjdzie tak... Jak to opisać. Tak książkowo? Tak skrywając swoją magię?

- To jest moje ulubione - przyznała Karen pokazując mi bardziej zdjęcie - Wasze pozy są niewymuszone i macie taki niesamowity błysk w oku. Takie zdjęcie nadaje się idealnie na ścianę.

- Bez takiej świetnej fotografki, nie wyszłoby tak dobrze - skomplementował siostrę Kenny na co brunetka szeroko się uśmiechnęła I wyłączyła aparat. Przytuliła mocno blondyna, powiedziała szybkie "dobranoc" i wybiegła radośnie z pokoju.

- Boję się spytać ile musiałeś pracować na ten aparat - powiedziałem i zwróciłem uwagę na blondyna, który zamykał drzwi do swojego pokoju.

- Patrząc na to ile radości sprawia? Naprawdę niewiele - zbliżał się do mnie, jego obcasy rytmicznie uderzały o podłogę z tym satysfakcjonującym odgłosem. Co zabawne, nawet kiedy miał o centymetr wyższe szpilki od moich, dalej był sporo niższy ode mnie. Dosłownie mogłem oprzeć brodę o jego głowę z łatwością. To trochę zabawne - Skoro już mnie tak wzrokiem pożerasz to miej jaja i się zbliż, Craigory - powiedział, robiąc kolejny błąd w moim imieniu. Wywróciłem oczami.

- Nic nie robię - zaoponowałem, jednak odwróciłem gdzieś na bok wzrok. Co poradzić jak przygladam mu się i zaczynam myśleć o wszystkim o czym prawdopodobnie nie powinienem - Pierdol się - warknąłem przez zęby i pokazałem mu środkowy palec.

- Dobrze - założył ręce wokół mojej szyi i wrednie się uśmiechnął. W jego uśmiechu brakowało jednego zęba, ale to nie znaczy że wyglądał przez to źle - Ale tylko jeśli się przyłączysz~ - wymruczał, a jego wzrok praktycznie mnie rozbierał. Nie wiem w tej chwili czy mówił na serio czy tak dla jaj, jego głos brzmiał jak wcześniej, a jego oczy... Miałem ogromną ochotę się w nich zatopić, rozpuścić w pocałunkach, dać się ponieść urokowi chwili, nie myśleć o konsekwencjach... W końcu noc jeszcze młoda, prawda?

- Jesteś atrakcyjny, ale to cię nie usprawiedliwia od bycia dupkiem, McCormick - skomentowałem, a moje dłonie znalazły się na biodrach chłopaka. Czułem się jak w trakcie pięknego snu, w którym nie jestem w stanie panować nad swoimi słowami czy czynami, a jednocześnie cieszę się z tego jak sytuacja się obraca.

- Myślałem, że to Ty tu jesteś dupkiem, Tucker - uniósł brew chłopak, a uśmiech z jego ust nie zszedł nawet na chwilę. Jego dłoń delikatnie wsuwała się w moje cudnie ułożone włosy, a jego spojrzenie zagłębiało się z każdą chwilą bardziej w moją duszę. Zaczęło robić mi się gorąco.

- To ty kim ty według siebie jesteś? - zadałem trochę dziwne pytanie. Czułem jak jego dłoń mierzwi mi włosy w naprawdę przyjemny sposób, bawił się kosmykami, a jego opuszki błądziły delikatnie po skórze głowy.

- Twoim największym fetyszem~ - wyszeptał, zbliżając usta do mojej szyi i delikatnie składając na niej pocałunek. Po chwili radośnie zachichotał - A tak serio, aby być fetyszem Craiga Tuckera trzeba pewnie sobie zasłużyć czy chuj wie co. Widzę siebie, jako uwodziciela w tym pokoju i na pewno przystojniejsze ogniwo.

- Jeszcze w samouwielbienie popadniesz - uśmiechnąłem się delikatnie w jego stronę, cicho chichocząc. Kenny ma jakiś... Dziwny sposób zupełnego rozbrajania mnie.

- Słuchaj, rozbawiłem Craiga Tuckera, musisz przyznać, że jestem przynajmniej zajebisty.

- Craig Tucker się zaraz na ciebie wkurwi za ciągłe nazywanie go Craig Tucker - spojrzałem na niego sarkastycznie, na co blondyn wybuchł radośniejszym śmiechem.

- Okej, a czy Craig Tucker wkurzy się jak zacznę go nazywać Craig McCormick? - spytał, z całych sił powstrzymując kolejną falę śmiechu.

- Craig Tucker cię uderzy, jeśli nazwiesz go Craig McCormick - pogroziłem mu i zbliżyłem nasze ciała do siebie.

- Uderz tak mocno, jak tylko potrafisz tatusiu~ byłem niegrzecznym chłopcem~ - Kenny naprawdę bawił się swoim szczęściem, przygryzł delikatnie dolną wargę, a w jego oku zobaczyłem ten... Błysk w oku.

- Jesteś jednym, wielkim połączeniem wszystkich fetyszy jakie znam - złączyłem nasze czoła razem, a Kenny delikatnie cmoknął mnie w nos. Serce zabiło mi trzy razy szybciej, zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco, a policzki zaczęły mnie piec.

- Skoro jestem ich połączeniem, a ciebie to kręci... Co z ciebie za zboczeńca to robi? - uśmiechnął się jeszcze bardziej głupio Kenneth.

- Spierdalaj, nie jestem takim zboczeńcem jak ty - wywróciłem oczami, a blondyn położył delikatnie dłoń na policzku.

- Nie zaprzeczyłeś jednak, że cię kręcę - zauważył z dumnym siebie uśmiechem. Przez krótką chwilę była pomiędzy nami pełna rozmyśleń cisza przeplatana spojrzeniami na nasze twarze. Nic nie było w stanie mnie w tej chwili powstrzymać, pocałowałem Kennego w usta, mając ciężką nadzieję, że nie spotkają mnie za to negatywne konsekwencje.

Chłopak spiął się w pierwszej chwili, jednak szybko zaczął rozluźniać i odwzajemniać ten niespodziewany pierwszy pocałunek. Trudno było mi powiedzieć czy kierował mną smutek po zerwaniu, delikatne kręcenie w głowie od alkoholu czy sama skrywana chęć pocałowania Kennego. Cokolwiek to było, nie chciałem aby się skończyło. Jego usta były tak ciepłe, naprawdę potrafił całować i czułem się jak w niebie, nawet jeśli było to tak delikatne i niewinne.

Nasz pocałunek się pogłębiał, stawał bardziej namiętny, nasze języki samoistnie się splatały, a mi brakowało co raz bardziej tchu. Przycisnąłem nasze ciała do siebie, palce Kennego delikatnie naciskały na tył mojej głowy, równie bardzo nie chcąc zaprzestać pocałunku. Czułem jak szybko bije jego serce, jak spłynęła mu ślina z ust, czułem pragnienie w jego ruchach, wszystko działo się tak szybko, a jednocześnie wszystko było tak jasne. Zęby Kennego delikatnie zaczepiły o moją dolną wargę, delikatnie ją pociągnął i puścił, odklejając się ode mnie absolutnie zdyszany. Jego oczy przez chwilę jeszcze były zamknięte, nie śmiał nawet zetrzeć naszej śliny z brody. W końcu spojrzał na mnie swoimi zielonkawo błękitnymi oczami i delikatnie uśmiechnął w euforii.

- Cholera Tucker - wyszeptał, łapiąc oddech, chciał coś powiedzieć jeszcze, jednak mu przerwałem.

- Jeszcze jeden raz - szepnąłem, delikatnie przejeżdżając kciukiem po jego dolnej wardze i kładąc dłoń na jego policzku, w którą od razu się wtulił. Ciarki mnie przeszły na taki widok. Trudno mi odkleić od niego wzrok nawet na chwilę, a co dopiero usta. Absolutnie niewykonalne.

Nie wiem która zrobiła się godzina, zaczęło się robić jasno, a my dalej skradaliśmy sobie pocałunki, czasami nasze usta gubiły się na szyi, policzkach, nosie, nasze usta bolały i posiniały kiedy skończyliśmy. Trudno było nam zebrać wdech, Kenny cały się trząsł siedząc na moich kolanach, na jego szyi błyszczała moja szminka zakrywając opcjonalne malinki. Włosy blondyna były całe potargane, oczy wypełnione marzeniem, a dłonie zaciśnięte na mojej koszulce, starając się utrzymać jakąkolwiek równowagę.

- W-wow - wyszeptał chłopak, patrząc przez chwilę na mnie w absolutnym zaskoczeniu i zadowoleniu. Moja dłoń delikatnie przejechała po jego nagim udzie - Nie mam już zupełnie na nic siły - zaśmiał się cicho i oparł głowę o moje ramię, przytulając się do mojego torsu.

- Pora spać, Kenneth - szepnąłem do niego i delikatnie położyłem się z nim w ramionach na łóżku.

- Jesteś dosłownie jedyną osobą, która mnie tak nazywa Craigeth - schował twarz bardziej w moim torsie i zasnął, trzymając się mnie jakby życie miało od tego zależeć. Spojrzałem na zegarek, ósma rano... idealny moment, aby pójść spać.

Continue Reading

You'll Also Like

181K 10.3K 131
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
69.5K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
15.9K 3.2K 34
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
17.1K 646 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...