Wei Ying's Destroyed Heart ||...

By Amari_Calico-Caat

23.4K 2.4K 308

Autorka zmieniła to, co wydarzyło się w świątyni, zapraszam na jej wizję tej historii! Ten zły wygrał, a Wei... More

1: W którym momencie wszystko poszło nie tak?
2: Tylko jak?
3: Czas zostawić wszystko za sobą
4: Prawda i kłamstwa
5: Czas na poszukiwania
6: Jiang Cheng poznaje prawdę
8: Zły czas Wei Yinga
9: Odpowiedź na prośbę Lan XiChena
10: Pierwszy poranek Wei Yinga, nigdy więcej się nie spóźnij
11: Bądź na bieżąco
12: Konsekwencje nie używania Demonicznej Kultywacji
13: Starszy Lan staje w obliczu trudnych prawd
14: Wei Ying atakuje prawdą.
15: Koszmar Lan Zhana.
16: Dlaczego mam się przejmować tym, co się z tobą dzieje?
17: Gdzie był przez cały ten czas Wen Ning?
18: Wei Ying ujawnia swój prawdziwy ból.
19: Czy Wei Ying może kiedykolwiek znów zaufać?
20: Wei Ying może uwierzyć?
21: Wei Ying zagubiony we własnym śnie.
22: Wei Ying wyznaje prawdę Lan Zhanowi.
23: Wen Ning przybywa do Zacisza Obłoków.
24: Stary dom ma nowych mieszkańców
25: Dobrze, który z nich chroni Wei Yinga?
26: Początek czasów oddanego życia
27: Spowiedź SiZhueia
28: SiZhui manipuluje sytuacją bez kłamstw.
29: Spotkanie
30: Co mógł powiedzieć Jiang Cheng?
31: Formalne i swobodne tytuły

7: Śmierć Głównego Kultywatora

628 60 30
By Amari_Calico-Caat

Jiang Cheng raz za razem biczował Jin GuangYao, i to nie tylko po to, by uwolnić swój gniew z powodu manipulacji przez tą gnidę, ale także po to, by zebrać wszelkie informacje.

Pod koniec, kiedy uznał, że dostał to, co uważał za wszystko, co ten człowiek robił przez lata, nawet o tym, jak Jin GuangYao i Su She. Wrobili Wei WuXiana, zabijając i sprawiając wrażenie, jakby zabił ich, włączając w to męża siostry Jiang Chenga. Pułapka na jego brata z powodu klątwy, której kulminacją była śmierć dwóch braci, atak na Miasto Bez Nocy w noc śmierci Wei WuXiana. Jak wykorzystał tę samą demoniczną kultywację, by kontrolować Wen Ninga i inne dzikie zwłoki, by zabić... wyjawił każdy szczegół...

Jednak Jiang Cheng nie był w pełni usatysfakcjonowany tym, co wyznał, więc jednym uderzeniem bata Jin GuangYao stracił przytomność, a następnie przystąpił do godzin empatii. Patrząc na każdą chwilę, myślał, że pokaże mu coś więcej.

Pod koniec czuł, jakby przez wiele dni czołgał się przez najgłębsze części Kopców Pogrzebowych i po kolejnej godzinie poszedł wziąć godzinną kąpiel, aby pozbyć się tego uczucia.

— Przywódco Sekty. — Z drugiej strony parawanu dobiegł głos.

— Tak.

— Czy jest coś, czego potrzebujesz?

— Tak...

— ... — Osoba czekała, aby usłyszeć, co to było, tylko po to, by być w szoku.

— Chcę wrócić do tamtej nocy i przebić tego drania na wylot... Zanim wszyscy zwróciliśmy się przeciwko przyjacielowi. — Westchnął głęboko. — Zapomnij o tym, po prostu upewnij się, że przy tym człowieku przez cały czas jest czterech strażników, wyślij kilku chłopów do centrum miasta i każ im budować, by skończyć, do świtu klatkę. Jutro rano... zanim wzejdzie słońce... To nieistotna część. Tylko upewnij się, że reszta jest załatwiona.

— Tak, Przywódco Sekty.

— Później wyślij członków Sekty Lan do mojego pokoju z moim siostrzeńcem.

— Tak, Przywódco Sekty.

Jednak, kiedy był przemoczony, wszystko, o czym mógł myśleć, to... Jak mam znowu spojrzeć mu kiedykolwiek w oczy?

Później stanął przed siostrzeńcem i jego przyjaciółmi z tarczą wokół nich, aby nikt nie mógł go usłyszeć.

— Chcę, żebyście pospieszyli z powrotem do Zacisza Obłoków i poprosili Lan XiChena albo Starszego Lana, żeby tu przybyli. Przekażcie moje przeprosiny, ale potrzebuję jednego z nich tutaj... Poprosiłbym HanGuang-Juna, ale nigdy... nawet nie pomyślałbym o poproszeniu go o to. A-Ling chcę, żebyś udał się razem z nimi... Nie wiem, gdzie są wszyscy jego "przyjaciele w zbrodni" i czy wiedzieli, co zrobił. Miej oczy otwarte i trzymaj się wysoko nad lasami, aby zobaczyć, czy ktoś nie nadchodzi. Niech inni pojadą z tobą.

Patrzył, jak uciekają w dal.

Dwie godziny przed wschodem słońca Jiang Cheng spojrzał na zapisaną atramentem informację, która miała zostać umieszczona nad klatką. — W porządku. — Oddał ją i wyprowadził na zewnątrz, po czym podszedł do celi, w której znajdował się Jin GuangYao. Mężczyzna skulił się w ciemnym kącie, a jego śpiąca postać wydała cichy jęk. Upewniając się, że nie słychać było żadnego hałasu; otwirzył drzwi i podszedł do mężczyzny i po prostu go obserwował w środku jakiegoś złego snu.

'Bardzo bym chciał, abyś mógł kontynuować swój koszmar...' wyciągnął rękę i chwycił mężczyznę za kostkę, po czym nie czerpiąc przyjemności z jego krzyków przerażenia z powodu nagłego ataku... Zaczął wyciągać go z pokój, każdym korytarzem, każdym stopniem, ścieżką w dół, do drzwi, centrum miasta i prosto do klatki.

Cofnął się i obserwował, jak członkowie jego Sekty umieszczali wokół klatki dziesiątki talizmanów.

Oh... wybacz... obudziłem Cię? Pomyślałem tylko, że po tym ciasnym pokoiku przez całą noc może ci się spodobać trochę świeżego powietrza. Słyszałem, że świeże powietrze jest dobre na rany... chociaż może trochę wody do odświeżenia? — Skinął głową mężczyznom wokół klatki i patrzył, jak wszyscy obrzucają mężczyznę mocno osoloną wodą.

Jin GuangYao pozwolił, by krzyk wyrwał mu się z gardła, miał wrażenie, że każda rana została otwarta w tym samym momencie. W jakiś sposób, mimo że szaty były całkowicie nieuszkodzone od uderzeń Zidiana, które otrzymał zeszłej nocy, ciało pod nimi wyglądało tak, jakby nie miał na sobie żadnych szat.

Jaing Cheng następnie skinął na ostatniego mężczyznę. — Nie myśl, że ktokolwiek usłyszy... te talizmany powstrzymają dźwięk twojego głosu... ale ty będziesz mógł usłyszeć wszystkich innych. Poprosiłem jednego z członków Sekty Lan, aby przyjechał z wizytą, więc muszę zostawić cię pod opieką ludu i moich ludzi. — Ku jego zaskoczeniu Jin GuangYao chwycił pręty i wydawał się krzyczeć ze swojej klatki. Jiang Cheng odwrócił głowę i patrzył, jak piękny mężczyzna w białych szatach przyleciał do Przystani Lotosów i wylądował. — Naprawdę myślałeś, że nie został poinformowany o tym, czego byłem świadkiem w twoim umyśle? Jak głupi w rzeczywistości jesteś? — Po tym Jiang Cheng odwrócił się na pięcie i odszedł, nawet gdy zobaczył, jak XiChen ląduje na końcu drogi, bez zamiaru zbliżania się do Jin GuangYao.

— Cheng... — Spojrzał przez ramię z pustym spojrzeniem, po czym odwrócił się, gdy szli do holu. Był zaskoczony, że on i Jiang Cheng zostali przyjaciółmi, kiedy właśnie pozbyli się Wei Yinga... i to na Jego polecenie. Lepiej mieć prawdziwych przyjaciół u swego boku, powiedział mu... Czy to tylko sposób na manipulowanie nimi wszystkimi?

— Przykro mi, że cię o to proszę, ale wykonałem na nim empatię i stwierdziłem, że w twoim liście brakuje wszystkich jego zbrodni. Ponieważ Sekta Lan jest najlepsza... po... nim... W... empatii, myślę, że możesz nawet znaleźć rzeczy, których ja nie znalazłem. — Nie zatrzymał się, nawet gdy usłyszał, że mężczyzna obok niego prawie się potknął. — Czy jesteś pewien, że to ty powinieneś to zrobić... Potrzebuję drugiej osoby, ale...

— Pomogę ci.

— No dobrze, ale... XiChen nie spiesz się i rób przerwy. Nie rób tego, co ja zrobiłem, a zrób to wszystko na jednym posiedzeniu. — Poczuł, jak ręka na jego ramieniu go powstrzymuje.

— Cheng? Wszystko w porządku?

— Przypuszczam, że w końcu będzie.

— Później zagram ci uspokajający utwór.

— Dziękuję, kto to zrobi... dla ciebie?

— W porządku, wujek lub brat... Wujek pomoże.

Jiang Cheng westchnął, gdy obaj usiedli przy stole. — Musisz być głodny, może najpierw zjemy śniadanie?

— Tak proszę. — Spojrzał na wejście.

— Nie martw się, ten człowiek nie jest w stanie uciec. Zdaję sobie sprawę, że te szaty, które wysłałeś mogą wytrzymać całkiem sporo... ponieważ nawet nie odniosły żadnych obrażeń, kiedy użyłem na nim Zidiana... więc ciągnąłem go całą drogę do tej klatki. — Westchnął.

— Myślałeś, że to da ci trochę spokoju?

— Tak.

— I?

— ...Nie dało.

Siedzieli tam, rozmawiając i jedząc, aż słońce wzeszło wystarczająco wysoko.

— Umieściłem ogłoszenie nad jego klatką... ludzie zrozumieją, że to tylko przestępca.

— Przestępca... to zbyt uprzejme słowo, żeby go opisać. — Uśmiechnął się do Chenga.

— Cóż, XiChen, wydaje mi się, że cała ta sprawa z wulgaryzmami jest wielkim problemem Sekty Gusu Lan. — Zachichotał tylko po to, by przestać, gdy dołączył do niego XiChen.

— Wysłałem ludzi, aby szukali Wei WuXiana.

— Mógłbym...

— Nie. Myślę, że najlepiej, jeśli szuka go tylko jedna grupa, bo inaczej ludzie źle zrozumieją i zaczną go ścigać. Jeśli tak się stanie... może ukryć się na tyle dobrze, że nigdy nie będziemy w stanie go znaleźć.

Dwie godziny później XiChen uklęknął przy klatce i wskazał Jin GuangYao, aby podszedł do przodu, zanim jego ręka wystrzeliła i chwyciła go za nadgarstek. XiChen trzymał tego człowieka godzinami, przeszukując każde wspomnienie i... znalazł tak wiele... tak wiele planów... nawet w dniu, w którym wyrzucili Wei Yinga. Ukrył się w cieniu, więc Wei Ying nigdy go nie widział, ale wiedział, że ​​tam jest. Wskazał Jiang Chengowi, że najlepiej będzie odwiedzić Zacisze tego dnia...

XiChen cofnął rękę i wstał tylko po to, by się lekko potknąć, po czym znalazł podtrzymujące go ramiona Jiang Chena. — Miałeś rację, wołając jednego z nas w celu szukania.

— Było... Więcej, niż znalazłem? — Wszystko, co otrzymał, to skinienie pięknej głowy XiChena. Jiang Cheng pomógł XiChenowi wrócić do sali i dał mu herbatę, którą sam nalał. — Powinienem był nalegać, żeby Starszy Lan to zrobił...

— Nie. Wiem, że nazwałem go moim Zaprzysiężonym Bratem, ale naprawdę musiałem to zobaczyć osobiście, żeby móc wyrzucić go z serca i umysłu.

— Poślę po kilku członków twojej Sekty.

— Nie, mam się dobrze. Potrzebuję tylko trochę odpoczynku. — Wstrzymał się, gdy dłoń Jiang Chenga spoczęła na jego ramieniu.

— XiChen, czy zdajesz sobie sprawę, że przebywałeś w tej empatii przez nieco ponad cztery godziny. — Próbowałem cię wybudzić, wzywałem twoje imię, wołałem o jakąkolwiek reakcję... byłeś tak głęboko w Empatii, że nic nie mogło cię z niej wyciągnąć.

— Cheng... przepraszam. Szczerze, nie zdawałem sobie sprawy, że to trwało tak długo.

— Zjedz i odpocznij.

— Co?

— To jest moje zalecenie... Sugerowałbym również długą gorącą kąpiel w wannie. To właśnie musiałem zrobić zeszłej nocy po sesji z nim... Ale potem też... Zebrać informacje z... Zidianem. — Zerknął na XiChena tylko po to, by zobaczyć, jak stara się nie śmiać. — Co?

— Przepraszam, przypomniałem sobie tylko o tobie, kiedy po raz pierwszy przybyłeś do Zacisza Obłoków... Nie ma mowy, abyś kiedykolwiek zaproponował mi długą, gorącą kąpiel. — Nagle roześmiał się, kiedy Jiang Cheng się zarumienił.

Dwa dni później, w obecności Przywódców Sekt Jiang, Lan, Nie oraz Jin Linga, zdrajca został skazany na śmierć przed wszystkimi Sektami. Jego zbrodnie nie były nikomu ukrywane.

W końcu, bez żadnych fanfar czy potwierdzenia, jego ciało zostało skremowane i wrzucone w to samo miejsce, w którym Sekta umieściła swoje odpady.

Dziesięciu członków Sekty z trzech Sekt obserwowało ducha Jin GuangYao, ale nigdy nie powstał.

Następnie rozesłano do wszystkich Sekt wiadomość o śmierci byłego Głównego Kultywatora i zgodzono się co do zniszczenia talizmanów i po dostaniu długich listów wyjaśniających wszystko.

Ci z Sekty Gusu Lan, którzy zostali wysłani na poszukiwanie Wei Yinga, słyszeli tylko szepty i plotki.

Mężczyzna w czerni zabija straszliwe zwłoki i upiory, usuwając niebezpieczeństwo, a następnie znika, zanim ktokolwiek zdąży z nim porozmawiać.

Nie prosił już o nic.

Nikt nie pamiętał mężczyzny, który się odzywał.

Nikt nie pamiętał, żeby mężczyzna kiedykolwiek pokazał twarz.

W ciągu pierwszych dwóch miesięcy Sekta Gusu Lan przestała szukać w zajazdach i herbaciarni, a nawet miejscach specjalizujących się w alkoholu, ponieważ przez pierwsze sześć miesięcy nikt go nawet nie widział. Jeśli wchodzili do barów, to tylko po to, by posłuchać najnowszych plotek o mężczyźnie w czerni ze srebrną maską.

Wei Ying nie słyszał o żadnym z wydarzeń, które miały miejsce, ponieważ nie chciał z nikim rozmawiać.

Mężczyzna po prostu przebywał w niezamieszkałych regionach, tylko od czasu do czasu wędrował, kiedy chciał lub musiał się w coś zaopatrzyć.

Właściwie minęło dużo czasu, odkąd słyszał własny głos, z wyjątkiem momentu, kiedy budził się z koszmaru z krzykiem.

Pewnego dnia Wei Ying ukląkł nad wąską rzeczką, zdjął maskę i pochylił się nad taflą, by umyć twarz tylko po to, aby we własnym odbiciu uchwycić spojrzenie zupełnie obcego człowieka.

Wiedział, że stracił na wadze, ale widząc swoje odbicie, podskoczył trochę i spojrzał przez ramię. Te puste oczy wyglądały prawie tak, jakby on sam był chodzącym trupem. Zapadnięte policzki dodawały tylko efektu, ale... tak naprawdę nie obchodziło go, jak wyglądał.

Nikogo z nim nie było.

Nikt, kto zmusi go do regularnego jedzenia.

Nikt, kto by go uśpił, zanim by zemdlał.

Nikt, kto zmusi go do myślenia o swoim zdrowiu.

Nikogo z nim nie było.

Nikogo.

Westchnął i zmył brud z twarzy, a następnie delikatnie przetarł otarcia pod oczami, po czym zawiązał maskę z powrotem.

W następnej chwili usłyszał głosy ludzi w oddali, więc podniósł swój skromny dobytek i skierował się w stronę drzew, aby zniknąć im z oczu, zanim przybyli.

Nie było go w zasięgu wzroku, ale wciąż słyszał ich głosy, chociaż próbował je ignorować, ich słowa zdawały się docierać wbrew jego woli.

— Nie możesz w to uwierzyć, prawda?

— W dzisiejszych czasach krążą plotki.

— Zgadza się, a Przywódca Sekty Gusu Lan kiedykolwiek pozwoli, by ktokolwiek z jego Sekty miał cokolwiek wspólnego z tym człowiekiem.

— Kilka razy słyszałam, że był na ich czele.

— Więc myślisz, że uwierzę, że szukał go, odszedł człowiek, którego wyrzucił tylko po to, żeby mógł... co?

— Teraz, tego nikt nie wie... a przynajmniej nie mówią mi. — Kobieta zachichotała. — Wydawało się, że świetnie się bawią, mówiąc, że znają powód, ale nie mogli mi powiedzieć, ponieważ nie jestem kultywatorką.

— Bardziej niż prawdopodobne, że tylko się z ciebie naśmiewają. Nawet nie wiedzielibyśmy, jak wyglądał, gdybyśmy się tutaj potknęli o jego zwłoki. — Zaśmiał się tylko po to, by otrzymać cios. — Hej, za co to było?

— Co za brak szacunku.

— Oh proszę. Od miesięcy mówią wszystkim, że jeśli zobaczymy tego człowieka, mamy go całkowicie zignorować, nawet odwrócić się do niego plecami... teraz chcesz, żebym uwierzył, że go szukają?

— To tylko to, co usłyszałam od ładnych chłopców w bieli.

— Wierzysz we wszystko, jeśli osoba, która ci to mówi, jest przystojna... w nic mi nie wierzysz.

— No cóż, powiedziałeś, że dobrze wyglądasz... prawda.

— Au, to boli moja ukochana żono.

W tym momencie Wei Ying zdołał oddalić się na tyle daleko, że nie był w stanie rozróżnić tego, co mówili.

Więc samo wyrzucenie mnie im nie wystarczyło?

Teraz chcą mnie dopaść?

Dlaczego?

Jak myślisz, co kiedykolwiek pozwolę ci zrobić po tym wszystkim, co już zrobiłeś?

Poza tym...

Ja dla ciebie nie istnieję.

Ty nie istniejesz dla mnie.

Jestem niewidzialny.

Ponownie Wei Ying wyobraził sobie puste oczy Lan Zhana i zakaszlał krwią. Ból nabrzmiewał głęboko w nim.

Po prostu przestań już.

Nie chcę o tobie myśleć.

Nie chcę cię pamiętać.

Muszę cię całkowicie nienawidzić.

Nienawidzę cię.

Nienawidzę cię.

Nienawidzę cię!

Do tego więcej krwi wylądowało na ziemi.

Jakiś czas temu zdał sobie sprawę, że nawet po tym wszystkim, co mu zrobiono... po prostu nie mógł zmusić się do nienawiści w kierunku Lan Zhana. Wiedział jednak, że... musi, więc każdego dnia koncentrował się na nauce nienawiści do mężczyzny.

W tym celu wykorzystał swoją medytację kultywacyjną.

Wei Ying wszedł głębiej do lasu, oddalając się od ludzi. Gdy znalazł miejsce, do którego nikt nigdy nie przychodził, usiadł; skrzyżował nogi i zaczął medytować...

Nienawidzę go.

Nienawidzę go.

Nienawidzę go.

Nienawidzę go.

Nienawidzę go.

To właśnie kazał sobie robić rano i wieczorem bezbłędnie... Gdyby tylko mógł wstać z miejsca, w którym spał.

______________________________________________________________

Dobra, to już ostatni na dziś... obiecuję! Ale jutro pojawią się następne!

Nie zapomnijcie zostawić motywującej gwiazdki, jeśli wam się spodobało!

09.12.21       21:50

Continue Reading

You'll Also Like

52.8K 2K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
11.3K 916 42
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
40.1K 2.4K 40
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
54.6K 5.9K 51
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...