Imposture • Payne

By dareyah

3.3K 174 20

W jednej chwili po sali przeszedł cichy pomruk, a w następnej wszyscy zamarli w oczekiwaniu. Nadszedł czas na... More

01. Rodgers' pain
02. Verdict
03. Don't do this
04. Message
05. Cooperation
06. Prisoner - part 1
08. Troubles
09. What was that?
10. I want to have a calmness.
11. Finally we have a tip!
12. Don't bother
13. I have to say sorry to her
14. So close.
15. Fuck you
16. Close your eyes and listen to your heart
17. Strong
18. What did you do?!
19. Next surprise!
20. Are you okay?
21. I'll save her
22. I won't let you go!
23. Is it the end?
24. Now is good

07. Prisoner - part 2

147 9 1
By dareyah

Podjechaliśmy pod niewielki dom na obrzeżach miasta. Właściwie "dom" to zbyt mocne określenie. Jego zewnętrzne ściany nie były w najlepszym stanie, na dachu brakowało kilku dachówek, a okna zabite były deskami.

- To wasze tymczasowe schronienie. - wytłumaczył Johnathan zwracając się do dwóch więźniów. Rozejrzeliśmy się w czwórkę po zniszczonym wnętrzu. Cóż, mężczyźni nie mogli liczyć na nic lepszego.

- Dziękuję. - usłyszałam wdzięczny głos Liama. Brązowooki wyglądał jakby wygrał właśnie główną nagrodę na loterii. Skinęłam mu głową. No proszę, jak niewiele trzeba by uszczęśliwić człowieka.

Strażnik ostrzegł, że obaj będą pod obserwacją, więc nie powinni wywinąć żadnego numeru. Później wyjaśnił mi, że uwzględnił w naszym planie Zayna, bo "przestępca przestępce rozgryzie". Chciałam zaprzeczyć mówiąc, że Malik to palant, który ucieknie przy pierwszej lepszej okazji, ale skutecznie uniemożliwił mi to mój rozdzwoniony telefon. Na wyświetlaczu wyświetlił się napis Mia więc czym prędzej odebrałam.

- Hej, wszystko ok? - odezwałam się do słuchawki.

- Powiedz, że to nie prawda! - krzyk mojej przyjaciółki był tak głośny, że na pewno usłyszeli go moi towarzysze.

- Co mam powiedzieć?

- Nie pomagasz mu, prawda?! - nastała cisza. No i co miałam zrobić? Kłamać?

- Mia, posłuchaj. To nie tak jak myślisz. On...

- A więc jednak?! Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką! Nienawidzę cię! - po tych słowach się rozłączyła, nie dając mi możliwości wytłumaczenia się. Spojrzałam tępo w mały ekranik. Urządzenie zawibrowało. Odczytałam sms'a:

Nieznany
Wiedziałaś jak to się skończy. Miej się na baczności, Hathaway. Jutro będzie jeszcze gorzej.

Krótka wymiana zdań z przyjaciółką napełniła mnie smutkiem, lecz po odczytaniu kolejnej rady byłam mocno wkurzona. W odpowiedzi spytałam kim jest. Bez odzewu.

Postanowiłam, że nie zostawię tak tej sprawy z Mią. Musiałam jak najszybciej się do niej dostać. Targał nią gniew i nie wiadomo do czego była zdolna. Z przyczyn oczywistych Johny nie mógł mi w tym pomóc, więc zadzwoniłam do narzeczonego. Tak szybko jak odebrał, tak szybko zakończył połączenie. Powiedział tylko, że ma ręce pełne roboty i nie jest w stanie nic teraz dla mnie zrobić. Skoro nie mogłam liczyć na Jamesa wykręciłam numer do osoby, która bez wahania zgodziła się mnie podwieźć.

❇❇❇

- Nie wiem jak mam ci dziękować, Haley.

- Nie musisz. Cieszę się, że mogłam ci pomóc. - uśmiechnęła się lekko. Odpięłam pas i wyskoczyłam z auta zmierzając szybkim krokiem do drzwi brunetki.

Pukałam, dzwoniłam dzwonkiem, mówiłam do niej, ale Mia pozostawała niewzruszona. Może położyła się spać, bo przecież wybrałam sobie nietypową godzinę na odwiedziny. Kto normalny dobija się do czyichś drzwi o 1 w nocy?

Westchnęłam ciężko i pozwoliłam by Haley odwiozła mnie do domu. Podczas drogi była całą sobą: mówiła o niesamowitych przystojniakach, których miała sposobność poznać, a także o swoim ulubionym aktorze, dlatego też szybko się na nią wyłączyłam.

W domu byłam sama. Wzięłam szybki prysznic i rozsiadłam się na kanapie w salonie. Postanowiłam, że spytam Johny'ego jak sobie radzi.
Ja: Żyjesz jeszcze? Zdążyli już wywinąć jakiś numer? xx
Johnathan: Oh, Jules. Twoja wiara w moje możliwości jest taka urocza :). Myślisz, że pozwoliłbym sobie na to? Nie zapominaj, że jestem dobrze przeszkolony. x
Ja: Kiedy mam cię zmienić?
Johnathan: Ty?
Ja: A niby kto inny?
Johnathan: O tym nie pomyśleliśmy. Hmm... Mogłabyś wpaść po południu? Mam nocną zmianę, więc muszę się trochę ogarnąć. Poza tym mamy dziś 26 maja, czyli powinienem odwiedzić moją mamę.
Ja: Pozdrów ją ode mnie. Chyba James wrócił, do później Strażniku Blake xx

- Julianne?

- W salonie!

Do pomieszczenia wszedł mój narzeczony, który pociągnął mnie w swoją stronę i mocno przytulił.

- Cieszę się, że już jesteś. - wyszeptał w moje blond włosy.

- Mogłabym powiedzieć to samo. - uśmiechnęłam się do blondyna, który wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Ułożył mnie na łóżku, po czym sam umiejscowił się obok i objął mnie ręką w pasie.

- Muszę odpocząć. Prześpimy się trochę i weźniemy się za przygotowania. Będziemy mieli ważnego gościa. - wyszeptał ospale

- Kto zaszczyci nas swoją obecnością? - spytałam szeptem zaciekawiona. Po chwili jednak zaśmiałam się pod nosem słysząc ciche pochrapywanie ukochanego. Powiedziałam mu czule "dobranoc" i przymknęłam powieki by sekundę później odpłynąć do Krainy Snów.

❇❇❇

Późnym popołudniem, gdy razem z Johnathanem byliśmy po kolejnej wizycie w remizie strażackiej nasze dobre humory prysnęły jak bańki mydlane. Karta podbijana po przybyciu i przy wyjściu Liama potwierdzała godzinę jego wybycia z nagrania.

- To niemożliwe! - oburzył się szatyn, gdy zrelacjonowaliśmy mu spotkanie z jego szefem. Podszedł do mnie i złapał za przedramiona rozpaczliwie na mnie patrząc. - Nie zabiłem Jade. Wierzysz mi, prawda?

- Tak. Wierzę ci. - zapewniłam go, a Li wtulił się we mnie jak małe dziecko, szukające schronienia w ramionach swojej mamy. Drgnęłam zszokowana, a widząc, że Johny zrobił krok w naszą stronę zatrzymałam go ręką, którą później przeniosłam na plecy Payne'a delikatnie go głaszcząc.

Staliśmy tak z dobre 10 minut aż do wyjścia Johnathana. Przyjaciel wziął mnie na stronę i podpowiedział mi kilka cennych wskazówek, a później pocałował mnie w policzek i wyszedł.

- No, skoro nasz drogi Strażnik wyszedł możemy się zabawić. - odparł z szelmowskim uśmiechem i odepchnął się od ściany, którą przed chwilą podpierał.

- Zapomnij, Malik.

- Nie pytałem cię o pozwolenie, Hathaway. Niedaleko jest niezły klub, do którego...

- Nawet. O. Tym. Nie. Myśl, Zayn! - wycedziłam przez zęby każde słowo, a jego mina utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że w pełni satysfakcjonowała go moja reakcja.

Miałam ogromną ochotę zacząć wykład na temat jego ignorancji i bezmyślności, ale mój telefon zawibrował. Zaklinałam się w myślach by to nie był mój prześladowca i gdy sprawdziłam nadawcę wiadomości, odetchnęłam z ulgą.

James
Julianne, kochanie. Gdzie jesteś? Za chwilę przybędzie nasz gość. Przyjedź.

Zaklnęłam pod nosem. Całkiem o tym zapomniałam. I co ja miałam zrobić z Zaynem? O Liama nie musiałam się martwić bo był na prawdę odpowiedzialnym, a przede wszystkim myślącym mężczyzną.

- Kłopoty w raju? - zadrwił brunet a ja z trudnością powstrzymywałam się od pobicia jego przystojnej twarzy.

- Zamknij się. - burknęłam i zaczęłam się gorączkowo zastanawiać co mam zrobić w tej sytuacji. Chyba najlepszym wyjściem będzie pójście na kompromis. - Ok. Pójdziemy do klubu, jeżeli pojedziecie ze mną w jedno miejsce.

Liam przytaknął głową, natomiast Zayn spoglądał na mnie badawczo.

- A jeśli się nie zgodzę?

- Nie pytałam cię o zgodę, Malik. Zbieraj się.

❇❇❇
- Siedźcie tu, przyjdę za jakieś pół godziny.

- Oczywiście, mamo.

- Żałosny jesteś.

- Kiedys ci to nieprzeszkadzało. - uśmiechnął się znacząco przypominając czasy gdy byliśmy razem. Już wtedy był dupkiem, ale teraz jego głupota przekraczała wszelkie granice. Machnęłam na niego lekceważąco ręką i wbiegłam szybko do mieszkania, uprzednio pokonując schody.

- Hej kochanie, już jestem! - krzyknęłam na wejściu. Ściągnęłam woerzchnie ubranie i zrobiłam krok w przód by po chwili gwałtownie się zatrzymać.

Nie mogłam uwierzyć w to co działo się przed moimi oczami.

Widziałam kobietę, która ubierała się u najsławniejszych projektantów. Kobietę, której głównym celem życiowym było osiągnięcie sukcesu w każdej dziedzinie. Kobietę, od której nigdy nie usłyszałam żadnego komplementu.

Przede mną stała moja matka.

~*~
Nie wyszedł mi tem rozdział za co niezmiernie przepraszam xx

Continue Reading

You'll Also Like

87.6K 5.7K 20
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd...
1.5M 72.5K 40
"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się i...
1.4M 32K 33
Veronica i David od zawsze przepełniali się nienawiścią. Odkąd tylko pamiętali próbowali trzymać się od siebie z daleka, ponieważ próby jakiegokolwie...
1.3M 13.1K 5
„Bo to my byliśmy gotowi na wszechświat, lecz to wszechświat nie był gotów na nas." 2 część trylogii „Secret" ~17.08.2021r. - 14.02.2024r.~ Dziękuje...