Oczy ze Snów ✔

By Pandapii

125K 10.3K 578

Joanne za kilka tygodni kończy osiemnaście lat. Chodzi do drugiej klasy w College'u. Mieszka z rodzicami w Da... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Epilog

Rozdział V

5.1K 448 17
By Pandapii

~~ JOANNE ~~

Byliśmy pod salą kiedy nasza trójka spostrzegła, że reszta za nami nie idzie.

- Gdzie oni są? - zapytałam się ich. Oni tylko spojrzeli po sobie przerażeni.

- Pewnie pod szkołą jeszcze coś załatwiają - Sara po dłuższej chwili postanowiła mi odpowiedzieć.

- Przecież za minutę lekcja.

- Wejdź do klasy, a my pójdziemy ich poszukać dobrze? - Thomas był bardzo zaniepokojony.

- Idźcie już po nich, nie chcę żeby mieli jakąś karę - popchnęłam ich w stronę wyjścia, a sama usiadłam w klasie.

Dzwonek zadzwonił, nauczyciel przyszedł, a po nich nie było śladu. Lekcja się zaczęła, a ja usłyszałam coś co zmroziło mi krew. Było to wycie wilka i do tego warczenie, może mi się tylko przesłyszało. Po kilkunastu sekundach ponownie tętno mi podskoczyło. Co tutaj robiłyby wilki? W Anglii od lat ich nie widziano...

Ja: Sprawdzisz mi coś na laptopie?

Drew: Co takiego?

Ja: Ile lat temu zauważono ostatni raz wilka...

Drew: Wilka? Mała oszalałaś, czy jak? Przecież ich nie ma już kilka stuleci.

Ja:Nie śmiej się ze mnie, pod moim oknem w klasie jest chyba wilk. Słyszałam warczenie i wycie, a moi znajomi są na dworze.

Drew: Może to po prostu pies... W internecie piszę, że ostatni wilk był widziany w 1750 roku.

Ja: Chyba mi odbija. Przyjedź po mnie dzisiaj o 15.30, bo muszę jeszcze pójść do biblioteki.

Drew:Mała powinnaś być zadowolona, biblioteka to kopalnia wiedzy :)

Ja: To jednak tobie padło na mózg... od kiedy ty tak mówisz.

Drew: Rozgryzłaś mnie

Dalej nie zajmowałam się pisaniem wiadomości, tylko skupiłam się na lekcji. Po pięciu minutach do klasy weszła cała szóstka znajomych. Byli mocno zmachani, nie chciałam być wścibska, ale musiałam napisać do koleżanki.

Ja: Wszystko jest okej? Jesteście jacyś spoceni i zmęczeni...

Sara: Jest dobrze, musieliśmy przebiec się do sklepu po śniadanie jeszcze :)

Nie chciałam jej o nic oskarżać, lecz to brzmiało jak jakieś tandetne kłamstwo. Powinnam się narzucać, ale jakoś nie mam siły.

Na następnej lekcji umierałam z nudów, kolejny raz byłam ze starszymi klasami, tylko że tym razem siedziałam z Sarą w ławce, pod oknem. Ja znajdowałam się po lewej. Za nami siedziała pozostała piątka. Starałam się coś tam notować kiedy na naszą ławkę od mojej strony wpadła kartka.

"Cześć, masz może ochotę gdzieś pójść po szkole?"

Rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam chłopaka, który się we mnie wpatrywał. Wyglądał dość wrogo, o ile tak mogę powiedzieć. Kruczoczarne włosy postawiona na żel ku górze, niebieskie oczy, a właściwie turkusowe. Skąd takie połączenie? Naprawdę nie wiedziałam, nigdy nikogo takiego nie spotkałam o takiej nietypowej urodzie. Co dziwniejsze wydawał się znajomy. Nabazgrałam ołówkiem odpowiedź.

"Skąd mam mieć pewność, że mnie nie sprzedaż do mafii, nieznajomy "

"Mam na imię Colt i takiej ślicznotki byłoby mi żal oddać komukolwiek "

Czułam jak na moje policzki wkrada się róż. To aż nazbyt dziwne, że chłopak, którego właściwie nie znam potrafi mnie zawstydzić.

"To w takim razie możemy pójść na kawę :) a tak w ogóle to mam na imię Joanne, miło mi poznać kogoś nowego w tej szkole"

"Znam twoje imię, jesteś dość rozpoznawalna w naszej szkole, a zwłaszcza w męskiej szatni"

Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.

"Co ty sugerujesz? Kim jesteś, jakimś zawodnikiem i jakie chodzą o mnie plotki? Powinnam już przenieść się do innej szkoły?"

Usłyszałam tylko śmiech. Nauczycielka zwróciła się ku nam.

- Panie Colt Ronny jeżeli jest panu tak do śmiechu to proszę powiedzieć wszystko mi i klasie. Również chętnie się pośmiejemy.

- Pewna urocza, zabawna oraz ładna dziewczyna mnie rozśmieszyła - poczułam uderzenie pod stołem. Popatrzyłam na Sarę. Wysłałam jej nieme pytanie.

- Leci na ciebie - szepnęła mi na ucho rozbawiona.

- W takim razie niech Pan po lekcjach się z nią umawia - odpowiedziała zirytowana nauczycielka.

- Zarosiłem ją i zgodziła się - uśmiechnął się czarująco.

- Miłej randki z kapitanem drużyny koszykarskiej - mruknęła Sara. Cholera w co ja się wpakowałam? To pewnie jeden z tych, dla którego liczy się tylko forma a także wygranie wszystkich meczy.

Ja: Pomocy! Jestem idiotką...

Na odpowiedź nie czekałam nawet minuty.

Drew: Mała co znowu narobiłaś?

Ja: Umówiłam się z chłopakiem po lekcjach, ale okazał się być jednym z TYCH.

Drew: Jo, nie mam pojęcia co masz na myśli mówiąc "jeden z TYCH".

Ja: Zakochany w sobie bogaty dupek, który jest kapitanem drużyny koszykarskiej.

Drew: Mała masz talent *śmiech*.

Byłam nieźle wkurzona, równo z dzwonkiem wyszłam z klasy. Szybkim krokiem podeszłam pod następną i wtedy odpisałam kuzynowi.

Ja: Bardo zabawne, ciekawe co powiesz jak nakryjesz nas w łóżku u nas. Nadzy, on we mnie...

Drew: Młoda przekonałaś mnie! Robimy to co zawsze.

- Czemu się tak szczerzysz? - obok mnie usiadła Sara.

- Tylko nie wydaj mnie przed nikim, bo nie chcę żeby Colt się dowiedział - powiedziałam szeptem.

- Młoda mów już! - ona tak idealnie pasuje do Andrew. Opowiedziałam jej o naszym standardowym planie. Andrew wykona swoją robotę, ja swoją i wyjdzie idealnie.

~~ PATRICK ~~

Mieliśmy już koniec lekcji, zostałem jeszcze chwilę w klasie z watahą, aby ustalić grafik treningów. Byłem wściekły na Natalie. Po dzisiejszej wpadce nie odzywała się do nikogo. Jak ona mogła zmienić się w szkole. Dobrze, że chociaż nikt tego nie widział. Próbowałem ją uspokoić i sam dostałem. Mam już tylko ślad na klatce, ale prawdopodobnie zostanie przez kilka dni. Musiałem zostać z samej bluzie bez koszulki, bo ją rozerwała. Wychodzimy całą grupą ze szkoły kiedy widzę, jak Joanne rzuca się w ramiona Andrew.

- Kochanie, nie wiedziałam, że będziesz tak wcześnie - za nią ujrzałem naszą szkolną gwiazdę. Colt stał ze zmęczoną miną. Chyba nie myślał, że mała się z nim umówi, zrobiła mu tylko nadzieję. Podeszliśmy bliżej, bo musieliśmy przejść obok nich żeby dostać się do naszego domu.

- Kotku, chciałem sprawić tobie niespodziankę - cmoknął ją w czoło.

- Przepraszam, ale ja tutaj jestem - chrząknął kapitan. Przyglądałem się im z rozbawieniem, chociaż wiedziałem, że sam chciałbym być na miejscu blondaska.

- Przepraszam, dzisiaj nie mogę iść na kawę - Joanne powiedziała do Colta.

- Byliśmy przecież umówieni na randkę, a ty masz chłopaka - chyba był wściekły. W tym momencie Sara wkroczyła do kłótni.

- O ile się nie mylę, a wiem wszystko co dzieje się z moimi przyjaciółmi to umówiliście się na wyjście. Nikt nie powiedział, że to ma być randka. Mogłoby to być przyjacielskie wyjście.

- Nie wtrącaj się, bo mam to w dupie twoje zdanie. Na lekcji wyraziłem się jasno, że ona mi się podoba.

- Stary odwal się od niej - Andrew był wściekły. W sumie mu się nie dziwię, aktualnie jesteśmy w jednej drużynie. Dostałem SMS'a.

Thom: Opanuj się, bo na lewym nadgarstku masz już czarne żyły...

Spojrzałem na przyjaciela, a on tylko wzruszył ramionami. Nie mogę przemienić się tak jak Nat dzisiaj, jestem alfą. Szybko krew odzyskała swój kolor.

- Jesteś taki zadziorny? Może chciałbyś ze mną włączyć o nią?

- Colt nie jestem rzeczą, którą można wygrać, poza tym Andrew nie będzie się bił.

- Wymiękasz stary - kapitan był niewzruszony słowami, jakby nie dotarły do niego.

- Przyjdę, ale mam tylko jedną prośbę.

- Nie wymigasz się od tego stary to, że masz osiemnaście lat to nic złego, ja jestem o rok starszy. Nie potrzebujesz pomocników.

- Po pierwsze mam dwadzieścia lat - no cholera, czemu on jest straszy ode mnie? Mam jeszcze mniejsze szanse u Joanne. - Chcę żeby znajomi Jo mogli przyjść.

- Te pokraki co zawsze trzymają się blisko siebie? Nie ma sprawy. Zgadzam się, mogą przyjść - wtedy prawdopodobnie wszyscy usłyszeliśmy wilczy głos Andrew.

Musicie przyjść, jego brat jest wilkiem. Dam sobie radę z jego sforą, ona zamieszkuje miasteczko obok, ale w razie czego musicie bezpiecznie wyprowadzić Jo.

Niech ci będzie

Odpowiedziałem mu.

- Możemy przyjść - Sarze się wyrwało, jak usłyszała, że się zgadzam.

- W takim razie przy opuszczonej fabryce o 21.00.

- Obyś cały dzień się bał - Andrew naprawdę jest opanowany. Co za człowiek... Kiedy już Jo szła z nim do auta odwróciła się w naszą stronę.

- Colt jesteś dupkiem i nigdy nie wygrasz z moim Drew, całuski - uśmiechnęła się zadziornie i weszła do auta. Podoba mi się to jak pokazuje swoje pazurki.

Idziemy na trening, a potem spotkamy się z młodą, tylko po to, aby była bezpieczna. Nadal nie trawię tego całego blondaska.

Daj już mu spokój.

Sara zaczęła go bronić, ja już dobrze wiem, że między nimi coś jest, a jak nie ma na razie to w przyszłości będzie. Nie podoba mi się to w ogóle. Z jednej strony może zerwie z Joanne, ale ona wtedy będzie cierpieć i płakać. Nie zniosę tego widoku.

~~ JOANNE ~~

- Czy cie pojebało?! - zaczęłam krzyczeć, jak tylko dojechaliśmy do domu.

- Uspokój się, jak miałem wykonać nasz plan to musiałem się zgodzić na tą bójkę.

- On może zrobić tobie krzywdę - oplotłam go w pasie. Jestem na niego zła, chociaż nie, ja jestem na niego wściekła. Tylko, że martwię się o niego.

- Mała nie chcę ciebie martwić, ale już wcześniej się biłem i nigdy nie przegrałem - po tych słowach czułam jak moje mięśnie się napinają. To nie może być prawda.

- Jesteś dupkiem, ale kocham cię.

- Masz zmienne humorki Jo, nie jesteś przez przypadek w ciąży? - śmieje się. Postanawiam mu utrzeć nosa.

- Andrew to nie jest zabawne i to dla mnie drażliwy temat - spuszczam głowę, a mój głos staję się poważny i cichy. Jestem dobrą aktorką, kilka łez spływa mi po policzkach.

- Żartujesz sobie ze mnie - nachyla się ku mnie i podnosi podbródek ku górze, tak abym mogła mu spojrzeć w oczy. Kiedy to robię wyrywam się, kręcąc głową.

- Myślisz, że to dla mnie łatwe - próbuję wpaść w histerię i wyrwałam się z jego uścisku. Od zawsze lubiłam trochę poudawać.

- Co za gnojek zrobił ci dziecko, nie masz jeszcze osiemnastu lat! Podaj mi natychmiast imię i nazwisko, a za chwilę wyląduje w szpitalu. Mówiłaś, że nie masz chłopaka.

- Bo nie mam, Drew zostaw ten temat w spokoju - siadam na sofie i chowam głowę w dłonie. Mój kuzyn podchodzi do mnie i przytula mnie do siebie.

- Czy on zostawił cię samą z tym... problem ? - wahał się jakiego słowa ma użyć. Trwaliśmy chwilę w ciszy, a ja chcę naprostować sytuację.

- Nigdy nie narażaj się, bo zawsze spotka ciebie kara - szepczę.

- Nie rozumiem, o czym ty mówisz?

- Drew pomyśl chwilę - wstaję i patrzę na niego z błyskiem w oku.

- Mała co ja zrobiłem, martwię się tylko o ciebie.

- Debilu ja się nie przyznałam, że jestem w ciąży. Nic nie mówiłam, nie okłamałam ciebie tylko używałam odpowiedzi, aby nastraszyć ciebie. Nie narażaj się już nigdy, poczułeś się teraz tak jak ja kiedy dowiedziałam się, że chcesz z nim walczyć.

- Jesteś niemożliwa! Przez te minuty kiedy udawałaś myślałem, że naprawdę jakiś szczeniak ciebie zapłodnił.

- Jeżeli to ciebie uspokoi to nie spałam z nikim od tamtego incydentu w Hiszpanii - zaczynam się śmiać na jego minę.

- Ta informacja nie była mi potrzebna i dziwię się, że nie spałaś z żadnym swoim chłopakiem. Potrzebujesz rozrywki.

- Przypominam tobie, że miałam tylko dwóch i nie ciągnie mnie do tego. Za dużo się działo.

- Jak chcesz Jo - przytula mnie.

- Oglądnijmy coś.

- Powinienem się na ciebie złościć za tą całą akcję, ale wiem, że należało mi się.

- Jesteś moim ukochanym dupkiem - cmokam go w policzek i siadam na kanapie.

Czekamy kilka godzin i w końcu nadchodzi godzina kiedy musimy wyjść na bojkę. Przebrałam się w czarne obcisłe spodnie, białą koszulkę Drew na ramiączkach. Włożyłam ją do spodni, na to zarzuciłam skórzaną kurtkę. Na nogi założyłam oficerki. Bądź co bądź jest około piętnastu stopni. Wsiadamy na miejsce i kierujemy się według wskazówek Sary, która napisała nam w SMS'ie jak trafić.

Wysiadamy i zauważam nie siódemkę osób tak jak się spodziewałam tylko dwunastkę. No to świetnie, Colt wziął sobie piątkę kolegów do pomocy. Podchodzimy do nich, witam się całusem w policzek z Sarą i przyjacielskim uściskiem z Thomasem.

- Mówiłem wam, że tak będzie - odzywa się mój kuzyn w ich stronę. Nie chcę nawet wiedzieć kiedy z nimi rozmawiał. Kapitan drużyny i Drew stają na przeciwko siebie, słyszę krzyk Natalie, który rozpoczyna walkę.

Continue Reading

You'll Also Like

210K 11.4K 48
Porywająca historia o miłości, która nie ma prawa przetrwać. Spokojne życie siedemnastoletniej Souline zmienia się, kiedy zostaje porwana i trafia do...
Mate By GS

Fantasy

219K 9.4K 42
- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hip...
31.9K 2.2K 60
Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Króles...
149K 12K 51
2 część serii "Pogrzebany świat" Życie na Powierzchni i w Podziemiu toczy się dalej. Souline szybko wdraża się w stary tryb i nadrabia zaległości po...