Rozdział XI

4.9K 437 17
                                    

~~ PATRICK ~~

Wszyscy biegali po domu i krzyczeli jeden na drugiego.

- Natalie, gdzie są moje perfumy?!

- Thomas oddawaj mi moją koszulę.

Przejmowali się zwykłą imprezą. Za każdym razem kiedy gdzieś wychodziliśmy, stawali na głowie, żeby wyglądać idealnie. To zaczynało się robić nudne, jak przystało na alfę, musiałem ich zebrać do szeregu. W innym wypadku nigdy byśmy nie zdążyli na imprezę. Nie miałem ochoty spóźnić się po raz kolejny.

Za pięć minut widzę was na dole wyszykowanych, inaczej zostajemy w domu i zaczynamy trening. Nie jakiś tam tylko podciąganie na drzewach i elementy rozciągające.

Byłem pewny, że to na nich zadziała. Co jak co, ale tego to nienawidzili. Czego mogłem się spodziewać? Nawet w dwie minuty wszyscy znajdowali się przede mną. Wszyscy wyglądali na trochę starszych, niż byli w rzeczywistości. Nigdy nie mieliśmy problemu przy bramkach, nawet jak ktoś był niepełnoletni. W tym wypadku z nami szła Joanne. Bramkarzem był nasz informator i coś na wzór lekarza. Wpuszcza nas bez problemu za każdym razem.

- Do vana! - ruszyli do naszego wspólnego samochodu. Jest przystosowany dla siedmiu osób. Z przodu są dwa siedzenie, a z tyłu pięć. Thom usiadł obok mnie, ja zająłem miejsce kierowcy.

- Wyglądasz nieziemsko, podbijaj do Joanne.

- Wiesz, że ona nie leci na mnie, co do wyglądu to jest zwyczajny - miałem na sobie jak zawsze czarne obcisłe spodnie, tym razem poprzecierane na kolanach i granatową koszulę. Na górę niedbale zarzuciłem czarną skórę.

- Ty ją prawie pocałowałeś! - włożyłem kluczyki i odpaliłem samochód.

- Teraz ma kolczyka w języku.

- Nie zmieniaj tematu, a tak w ogóle to co w związku z tym? - spojrzałem na niego z ukosa.

- Przygryzłbyś go? - wyobraziłem sobie tą scenę i poczułem, jak krew zaczyna mi szybciej płynąć. Pokiwałem tylko głową, nic więcej nie potrafiłem zrobić. Tępo patrzyłem się w jezdnię. Zajechaliśmy pod klub i wysiedliśmy z niego wszyscy. Thomas przez całą drogę szczerzył się do telefonu.

- Z kim ty tak piszesz?

- Młoda jest genialna, nie dziwię ci się, że na nią lecisz.

- Braciszku, już jesteśmy! - czy to była Joanne? Odwróciłem się w stronę skąd dochodził głos. Wyglądała genialnie, rzuciła się w ramiona mojego przyjaciela. Sam chciałbym być tak witany, przez moją kruszynkę. To samo zrobiła Sara, tylko podbiegła do blondaska. Czułem się samotnie. Tak jak się spodziewałem wszyscy weszli do klubu, ale mnie złapał mój znajomy.

- Patrick uważaj na nią, widzę, że jest człowiekiem. Jako wasz informator słyszałem pogłoski, że wataha Davida przyjeżdża dzisiaj. Nie pozwól mu przejąć kontroli.

- Jak ją znajdzie to będę miał przerąbane - poklepał mnie po ramieniu.

- Biegnij do niej, Colt też tu jest - już mnie nie było. Znalazłem moich znajomych przy jednym ze stolików. Wszyscy coś pili, nawet Joanne. Popatrzyłem na Thoma wymownie.

Nie przejmuj się nią tak, to tylko cola. Nie ma tam alkoholu.

Macie szczęście, bo jakbyście spróbowali ją upić to bym wam nie darował.

~~ JOANNE ~~

Dołączył do nas Patrick i zamówił sobie drinka. W klubie zaczęła lecieć piosenka Try Hard. Andrew zniknął z Sarą, to samo zrobiła Natalie z Patrickiem.

Oczy ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz