~~ PATRICK ~~
Tańczyłem z Rose. Była jedną z tych bet, które pomagały sobie eliksirami.Były trochę jak czarownice. Dzisiaj skropiła się perfumami, które uniemożliwiają inne ruchy, niż te, które ona chce, abym wykonywał. Siłą umysłu kazała mi siebie obmacywać, a kiedy zaczęła mnie całować po szyi nic nie mogłem zrobić. Skrzyżowałem wzrok z Joanne. Jej twarz, gdy mnie zobaczyła, jej smutne oczy, zgarbiona sylwetka... Nie zapomnę tego widoku. Chciałem coś zrobić, musiałem.
Pomóżcie mi! Rose wykorzystuje na mnie eliksir i nie mogę nic zrobić. Zabierzcie ją ode mnie.
Kilka sekund później całe moje stado stało obok nas. Rozdzielili mnie od niej i mogłem spokojnie odetchnąć.
- Co ty sobie myślałaś Rose?!
- Chciałam się zabawić i zobaczyć jak twarda jest nasza nowa alfa - przekręciła głowę na bok, cmoknęła i już jej nie było. Nie myślałem o czarownicy. Przed oczami miałem Joanne.
- Gdzie jest Jo? - spojrzałem na nich, ale oni tylko pokręcili głową. - To co się tutaj wydarzyło to nie moja wina!
- Leć ją odzyskać, wytłumacz jej przy okazji wszystko.
- Widzieliście ją gdzieś?
- Ostatni raz mi przemknęła przed oczami, jak wybiegła z restauracji - wspomniała Natalie i zniknęła z Rickiem. Puściłem się biegiem do drzwi. Moja kruszynka gdzieś cierpi, nie pozwolę nikomu jej dodatkowo zranić. Tym bardziej ja nie chcę jej nigdy złamać serce. Przebiegłem przez główne wejście i już chciałem biec do hotelu, lecz po mojej lewej stronie usłyszałem cichy zduszony szloch. Dziewczyna siedziała tam i patrzyła się na mnie swoimi pięknymi, dużymi oczami. Podszedłem do niej powoli, ona gwałtownie wstała i odskoczyła na szpilkach do tyłu, o mały włos się nie przewracając.
- Nie podchodź do mnie nawet - wystawiła dłoń d przodu, jakby to miało mnie zatrzymać.
- Daj mi to wytłumaczyć.
- Tutaj nie ma co... - przerwałem jej.
- Wysłuchaj mnie, ona użyła... - tym razem Joanne weszła mi w połowie zdania.
- To nie jest twój obowiązek. Nie musisz mi nic mówić. Tylko pary się sobie z czegoś takiego tłumaczą - zabolało mnie to. Zależy mi na niej, a ona nie chce dać mi skończyć.
- Jo, przestań proszę płakać i daj mi opowiedzieć wszystko.
- Tak zwraca się do mnie tylko mój kuzyn - cofnęła się jeszcze o dwa kroki. - Masz dwie minuty.
- Tyle mi wystarczy - uśmiechnąłem się do niej - Dziewczyna, z którą tańczyłem ma na imię Rose, jest betą. Pomaga Radzie w tworzeniu przeróżnych naparów, leków i eliksirów. Nie mogłem się od niej oderwać, bo użyła jednego z nich. Kontrolowała moje ruchy, nie panowałem nad własnym ciałem. Uwierz mi proszę - podszedłem do kruszynki, łapiąc ją za dłonie i delikatnie ściskając.
- Wierzę, ale nie mogę wyobrazić sobie całego czarowania.
- To nie jest czarowanie. Cieszę się, że mi wybaczyłaś - przytuliłem ją. Wtuliła się na mnie, uważając na swoją twarz.
- Cieszę się, że Sara zrobiła mi wodoodporny makijaż.
- Chodźmy się zabawić, to są twoje osiemnaste urodziny - pocałowałem ją w czoło i chwyciłem za rękę. - Jeszcze raz przepraszam.
- Patrick, wybaczyłam ci, chociaż nie jestem pewna tych eliksirów. Twoje oczy gdy mówiłeś, napięte mięśnie na twarzy zdradziły, że nie kłamałeś. Jakbyś spróbował to zrobić byłoby to widoczne, ponieważ sztywniejesz, a na czole robią ci się dwie delikatne zmarszczki.
CZYTASZ
Oczy ze Snów ✔
FantasyJoanne za kilka tygodni kończy osiemnaście lat. Chodzi do drugiej klasy w College'u. Mieszka z rodzicami w Dartford, godzinę drogi od Londynu. Przeprowadziła się w połowie roku szkolnego z powodu pracy rodziców. Są oni detektywami i często dostają w...