Rozdział XXII

3.4K 326 34
                                    

~~ JOANNE ~~

Siedziałam w tej dziurze już cztery tygodnie. Od tego czasu nie rozmawiałam z moimi przyjaciółmi. Próbowałam się z nimi skontaktować, jednak za każdym razem zbywali mnie słowami Nie mamy czasu. Straciłam ich. Mieli być zawsze, to długi okres czasu, a teraz ich nie ma. Nawet Patrick napisał mi tylko kilka wiadomości.

- Idziesz z nami na bankiet? - moja mama weszła do pomieszczenia, gdzie tymczasowo był mój pokój do spania.

- Jakiś tematyczny? - chciałam wyrwać się, jak najszybciej z domu. Opuszczałam go tylko na krótkie treningi z rodzicami lub wychodząc do szkoły, który okazała się beznadziejna. Resztę mojego czasu spędzałam nad książkami, aby zdać egzaminy.

- Zmiennokształtni mają spotkanie, co robić dalej w zaistniałej sytuacji. Później chcieliby rozluźnić trochę swoich braci i siostry, więc chcą zrobić bal. Nie ma on konkretnego tematu, ale mamy być ubrani ładnie, wręcz jak księżniczki.

- Nie mam tutaj żadnych ładnych ciuchów - wszystko zostało w moim prawdziwym domu.

- Dlatego pojedziemy na zakupy - usiadła obok mnie i przytuliła mocno.

- To bezpieczne?

- O to nie musisz się martwić - wstała.

- Kiedy jedziemy?

- Zaraz, wieczorem jest bankiet. Dobrze, że jest sobota i mamy czas na wybór sukienek - ucieszyłam się, że mogę spędzać czas z mamą. Ostatnimi czasy widzimy się tylko na treningach. Choć nasze relacje są bliższe niż kiedykolwiek. Zawsze byłam sama. Oni zajmowali się tylko pracą. Teraz się wszystko zmieniło, a słowo zawsze straciło swoje prawdziwe znaczenie.

- Przebiorę się, aby wyglądać jak człowiek, a nie straszydło.

- Czekam przy wyjściu.

Chwilę później biegłam po korytarzach jednego z domków siedzimy wilkołaków. W jednym mieszkało kilka rodzin. W naszym na szczęście były tylko dwie. Praktycznie się nie widywaliśmy, ponieważ starszych wilków nie było w domu, a młodsi szaleli na swoich zajęciach, na które nie mogłam chodzić. W moim wieku były dwie osoby, reszta młodsza. W przeciągu czterech tygodni zamieniłam tylko kilka słów z początkującymi alfami, tak jak z moim chłopakiem.

- Gotowa! - oznajmiłam mamie. Wsiadłyśmy do wypożyczonego samochodu.

Chodziłyśmy po butikach w poszukiwaniu idealnych kreacji. Żadna z nas nie mogła znaleźć odpowiedniej. W każdej było coś nie tak, to za długa, kolor nieodpowiedni, zbyt wyzywająca.

- Mamo wyjdź już z przymierzalni się pokazać! - stałam, czekając na rodzicielkę, która z jedną sukienką zniknęła za kotarą już pięć minut temu.

- Idę! - wyszła, a mi zaschło w gardle. Wyglądała prześlicznie. Ta sukienka ją odmładzała, ale była przystosowana do jej wieku. Biała w czarne kwadraty, delikatnie rozkloszowana. Ciągnęła się za nią kilka centymetrów. Była ze sztywnego materiału bez dużego dekoltu, jednak idealnie podkreślała piersi mojej mamy. Czarny pasek przewiązany w tali wydłużaj optycznie jej nogi.

- Dobierzemy tylko szpilki czarne i będzie idealnie - uśmiechnęłam się do niej.

- Uważasz, że jest odpowiednia? - była niezdecydowana, a niepotrzebnie.

- Tak!

- To teraz idziemy po twoją kreację, a buty zostawiamy na koniec.

Chodziłyśmy kolejne minuty. Na nic nie mogłam się zdecydować, aż trafiłam na śliczną sukienkę do połowy uda w kolorze miętowym. Żebra oraz biust były przykryte czarną matową chustą.

Oczy ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz