Rozdział IX

5.1K 432 26
                                    

~~ ANDREW ~~

- Jesteś wspaniała - pocałowałem ją w czubek głowy. - Chłopcy boją się odrzucenia od idealnych kobiet.

- To prawda, twoja kuzynka jest idealna.

- Nie miałem odwagi zaprosić też ciebie - szepnąłem jej na ucho delikatnie je przygryzając.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - odwróciła się w moją stronę i teraz klęczała między moimi nogami.

- Jesteś wspaniałą kobietą i chciałbym, abyś zgodziła się być moją dziewczyną - powiedziałem to!

- Ja nie wiem - spuściła głowę.

- Wiem, że znamy się krócej niż tydzień, ale w związku też możemy się poznawać. Chciałbym móc nazywać ciebie swoją najukochańszą dziewczyną.

Nie dostałem odpowiedzi, ona tylko zarzuciła mi ręce na szyję i pocałowała mnie. Kiedy nasze usta się zetknęły złapałem ją za biodra i posadziłem na swoich udach. Całowaliśmy się tak łapczywie, aż zabrakło nam tchu.

- Czy ty się zgadzasz? - dotknęła mojego kolczyka w uchu, przejechała palcem po szczęce, aż dojechała do nosa, gdzie również miałem metal. Zakręciła nim delikatnie.

- Też chciałam, abyśmy zostali parą.

- Czy ty Saro Elizabeth Fincler, najwspanialsza wilczyco chcesz zostać moją dziewczyną?

- Po co powiedziałam ci jak mam na drugie, ale tak zgadzam się - w tym momencie słysząc te słowa złapałem ją za policzki i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie. Zmiennokształtni są impulsywni, kochają oraz pożądają całym sobą. Jej usta pasowały do siebie idealnie. Nie musieliśmy czekać długo, żeby nasze języki same toczyły taniec współpracując.

- Już jest późno, może wracajmy? - zapytała mnie dziewczyny po skończonym pocałunku.

- Skoro musimy - mruknąłem podnosząc się a następnie Sarę.

- Mam nadzieję, że będziesz mnie chociaż odwiedzać.

- Mieszkam tylko godzinę drogi od ciebie, jeżeli zadzwonisz do mnie, że potrzebujesz chociażby żelków, przyjadę. Choć jak pobiegnę to zajmie mi to piętnaście minut. Co drugi dzień możesz się mnie spodziewać.

- Będziesz wtedy tylko dla mnie - zaśmiałem się na jej słowa.

- Nikt nam nie przeszkodzi.

- To dobrze - po raz trzeci tego wieczoru zaczęliśmy się całować. Mógłbym już nigdy nie przestawać jej pieścić. Zszedłem pocałunkami na szyję, gdzie zassałem, przygryzłem i polizałem jej skórę.

- Czy ty właśnie zrobiłeś to, co myślę?

- Zejdzie za kilkanaście minut, twoje ciało się uleczy. Chociaż wolałbym żeby została na dłużej.

- Jedźmy do domu, bo moja wewnętrzna natura zapanuje nad moim ciałem - jęknęła.

- Tak na ciebie działam? - zaśmiałem się.

- Znasz odpowiedź, nie chcę uprawiać seksu w lesie.

- Co po wiesz na moje auto? - mruknąłem jej do ucha. Wilk w środku niemal rozrywał mi ciało. Pragnął dziewczyny, która stała przede mną.

- Do domu!

- Dobrze kochanie - cmoknąłem po raz ostatni jej wargi, następnie weszliśmy do samochodu. Wróciliśmy do domu i od razu wyczułem coś dziwnego. Patrick był w naszym salonie, ale nie to mnie zaniepokoiło.

Oczy ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz